24-05-2017, 20:53 | #191 |
Reputacja: 1 | Na miejscu czekało go zaskoczenie. Jeden z zaułków był odgrodzony taśmą policyjną i łaził tam jakiś facet w ciemnym garniturze i przeciwsłonecznych okularach. Gdy Oli przejeżdżał obok koleś zdjął okulary i spojrzał na niego. http://gossipextra.com/wp-content/up...cancelled1.jpg Na parkingu przed Instytutem nie było tłoczno. Jedyne co budziło podejrzenia, to zamknięta brama. Wcześniej zawsze była otwarta. Nigdzie nie dostrzegał śladów walki. Przypomniał sobie raport młodej kruczycy, który czytał. Co prawda tam opisywała Instytut w umbrze, ale Oli słyszał, że czasem elfie siedliska nie są tym na co wyglądają dla postronnych. |
25-05-2017, 23:49 | #192 |
Reputacja: 1 | Oliver zaparkował kilka przecznic dalej. Nici ze stanowiska snajperskiego, ale nie mógł tak tego zostawić. Nałożył na ręce skórzane rękawiczki, na głowę kominiarkę, chociaż jeszcze nie zasłonił sobie twarzy i wysiadł z auta. Podszedł do bagażnika który otworzył, upewnił się też czy nikt go nie obserwuje po czym otworzył ukryty schowek w którym była dość pokaźna kolekcja uzbrojenia. Wziął ze sobą Beretta 96A1 sztuk raz, oraz FN SCAR-L, z dodatkowym magazynkiem, nie wiedział co go tam może czekać, ani jak wytrzymałe są Podmieńce, co najwyżej o tym słyszał. Dobrze że już była późna pora, nikt nie powinien go zauważyć. Ściągnął na twarz kominiarkę i ruszył szybciej do instytutu. Gdy znalazł się przy murze od strony parkingu, próbował się na niego wdrapać, co niestety nie należało do najłatwiejszych. Wszystko to oczywiście chciał zrobić nie zauważenie. Pora na tryb stealth. |
26-05-2017, 09:38 | #193 |
Reputacja: 1 | - Niewdzięczne głodomory z tych duchów dobrze, że nie próbowałem się z nimi dogadać - Westchnął Bill po powrocie do świata cielesnego. Manewr udał się o tyle, że pozbył się problemu z ciałem oraz zyskał czas potrzebny na ucieczkę przez chwilę zastanawiał się czy po prostu nie urządzić sobie nocnego spaceru na uspokojenie nerwów? "Szkoda, na to czasu im szybciej dostanę się na pole golfowe i złożę komuś raport tym lepiej" - Postanowił. Potrzebował nowego koła do motoru najpierw spróbował zadzwonić do Godzili w końcu byli kumplami z jednej ekipy, jeżeli muszkieterzy nie będą dostępni zadzwoni do Wilków Szarej niby nie chciał nadużywać ich cierpliwości, ale to nie jest jakaś duża przysługa a raport razem z czerepem trzeba zdać! |
30-05-2017, 10:40 | #194 |
Reputacja: 1 | Bill - Co tam brachu? - usłyszał w słuchawce głos Godzilli. Gdy wyłuszczył mu w czym problem ten rzekł - Podrzucić cię mogę, ale motoru do KITTa nie damy rady skitrać. Na złomowisku mam pickupa, ale to z godzinę tam i z powrotem. Może zabunkruj motor gdzieś tam gdzie jesteś, a ja cię podrzucę do szefostwa. A jak załatwisz sprawę to kupimy koło i wymienimy na miejscu, albo wezmę go do warsztatu pickupem. Michael Wszedł do łazienki ostrożnie się oparł o zlew, by nie stłuc go pistoletem. Spojrzał w lustro i zamarł. Ktoś stał za nim, kobieta. Błyskawicznie odwrócił się i… nikogo nie zobaczył. Obrócił się ponownie, Najwyższa Wyrocznia Ratująca Dupę patrzyła na niego z lustra zamiast odbicia. - Nie krępuj się, zrób to co miałeś zamiar zrobić. - spojrzała w kierunku sedesu. Dopiero teraz Michael uświadomił sobie, że problem może być większy niż do tej pory myślał. - Jak długo to potrwa - potrząsnął ręka z bronią. - Nie ma sztywnych reguł - odparła opierając się o ramę wewnątrz lustra. - parę godzin na pewno, potem będziesz musiał sobie odtrucie zrobić. Jeśli potrwa dłużej to albo zaryzykuj Magię by się… wysiusiać inaczej. Albo poproś kogoś o to. - Miałeś dużo szczęścia, że cię nie załatwiło na amen. Aż się dziwie, że wróciłeś rozsądnie do domu. Starzejesz się, czy w końcu zacząłeś dorośleć? Oliver Z trudem przelazł przez mur. Zwłaszcza, że taszczył żelastwo na plecach. Zeskoczył w cieniu muru wewnątrz. Wszędzie wokoło walał się gruz i potłuczone szkło. Co dziwne mury i okna, które widział były całe. Okna były zakratowane, by pacjenci, nie porzucali leczenia bez konsultacji z lekarzami. Ruszył wzdłuż muru w kierunku wejścia. Dopiero tam zobaczył pierwsze oznaki walki. Ktoś wysadził drzwi granatem. Krok za krokiem z bronią w ręku zbliżał się do drzwi. Z wnętrza dotarł do niego dźwięk pojedynczego strzału i agonalny jęk. Ostrożnie wszedł do środka. Oprócz awaryjnego oświetlenia panował tam mrok. Tylko tyle światła co wpadało przez okno z latarni z parkingu przed Instytutem. Gdy się wsłuchał udało mu się usłyszeć jakieś poruszenia w głębi budynku. |
31-05-2017, 08:58 | #195 |
Reputacja: 1 |
|
31-05-2017, 22:03 | #196 |
Reputacja: 1 | - W sumie dobry pomysł, weź worek na śmieci, bo mam coś do przewiezienia albo dwa bo cały jestem ubłocony i nie chcę KITTowi zabrudzić tapicerki - Odpowiedział koledze. Teraz należało ukryć Ragnara z początku miał ochotę wnieść go na jakiś dach, ale potem przypomniał sobie, że nie jest hulkiem z Avengersów i nawet w zmienionej postaci nie jest wstanie skakać trzymając motor. Na szczęście jedną z rzeczy, których nauczył się, jako bezdomny było ukrywanie swoich skarbów tak żeby nie wyglądały zachęcająco. Ukryje demoniczną maszynę za koszami na śmieci i obsika wokół żeby zniechęcić ewentualnych szperaczy. - Jakby cię ktoś jednak znalazł spróbuj ich nastraszyć niemieckim śpiewem i światłami jakby się nie udało to wysyłaj SOS drogą radiową do Angy to cię znajdziemy. - Nakazał Ragnarowi. - Przykro mi, że cię zostawiam, ale muszę złożyć raport jak najszybciej - Dodał przepraszającym tonem. ~Rozumiem Wojowniku, też kiedyś byłem żołnierzem~ - Odpowiedział nazista. Bill planował zabrać ze sobą czerep elfa, wątpił żeby sam Szef go przyjął, ale spróbuje zdać mu wstępny raport, jeżeli Alfa będzie zajęty poszuka Mentora. Gdyby przywódca jego plemienia nie był chętny przyjąć sprawozdania poszuka asystentki szefa lub Pana Guerrero. |
06-06-2017, 10:48 | #197 |
Reputacja: 1 | Gdy Michael oddawał się czynnością naturalnym dla każdego organizmy, w sposób dosyć nienaturalny, Bill dojechał na wyspę Indian Creek. Tym razem strażnik przy bramie uważnie obejrzał, najwyraźniej wyczuwał zapach krwi. Ale po zameldowaniu przybycia wpuścił na teren. Godzilla zaparkował na stałym miejscu z tyłu budynków. Na spotkanie wyszedł im jedne z ochroniarzy. Zazwyczaj nie nosili oni broni, ale tym razem pod rozpiętą hawajską koszulą widać było szelki z pistoletem. - Co jest? - zapytał bez wstępów. Oliver Stał nasłuchując gdy nagle usłyszał szczęk odciąganego kurka i chłodna lufa ucisnęła mu kark. - Czy tańczyłeś kiedyś z diabłem w bladym świetle księżyca? - w zapadłej ciszy słychać było chyba tylko bicie serca Olivera. - Wyluzuj, nie kropnę cię bez powodu. A nie planujesz chyba mi jakiegoś dawać, prawda? Rzuć ten złom, bo przepukliny dostaniesz. I zluzuj majtki, wiesz, stań się bardziej ludzki. A potem ktoś chce z tobą pogadać. |
12-06-2017, 14:09 | #198 |
Reputacja: 1 | - Z diabłem mi się jeszcze nie zdarzyło. Mam nadzieję że masz tam złoto w magazynku? - że też udało mu się go podejść, gość musiał być niezły, albo to Oliver “ogłuchł”. Odłożył powoli karabin na ziemię po czym równie powoli odwrócił się w stronę napastnika z rękami na wysokości twarzy. - Uwierz lub nie, ale jestem właśnie taki brzydki. Przyjrzał się postaci która go znalazła. |
12-06-2017, 14:54 | #199 |
Reputacja: 1 | - W takim razie pozwól, że poprawie ci wygląd. - Oli patrzył w lufę deser eagla 0,5 cala, dosyć filmowa spluwa. Potrafi połamać nadgarstki niewprawnemu strzelcowi. I bez względu na to czy pociski były złote, srebrne czy drewniane to po trafieniu musiał by zamówić nową głowę. Spojrzał w oczy celującego do niego kolesia i wiedział, że tamten nie zawaha się strzelić. Z trudem oderwał wzrok od jego oczu. Koleś ubrany był w jakiś futurystyczny pancerz, skrzyżowanie rycerskiej zbroi z mokrym snem maniaka cyberpunku. Zza ramienia wystawał mu rękojeść miecza. A w kaburze na lewym udzie miał bliźniaczego desert eagla. Na szyi dyndał mu wisiorek z zębów. Ludzkich, wampirzych i chyba wilkołaczych. - Jak to mówicie: zmień się w małpkę. |
12-06-2017, 18:25 | #200 |
Reputacja: 1 | - Zdaje się, że nie mam wielkiego wyboru. Ale wiesz, to mi chyba schlebia, bo to brzmi jakbym w tej formie wam niby zagrażał. - Oliver niechętnie ale wrócił do swojej ludzkiej postaci, ciężko dyskutować z armatą wycelowaną w oko - Prowadź. |