Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-05-2018, 01:21   #81
 
Trollka's Avatar
 
Reputacja: 1 Trollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputację
Dzienne niebieskich rozmowy

- Ktoś chętny na fuchę kapitana? - Griffin popatrzył po towarzyszach gdy zgromadzili się w swoim “sztabie”. - Ja celuję raczej w wywiad. Nie to bym nie lubił pobiegać, ale tam jest strzelnica. Strzelałem w życiu raz, w wesołym miasteczku by ustrzelić dziewczynie misia. Prawie spadł ze śmiechu. Wysłanie mnie na strzelanie to stracone punkty, a ze słowami sobie radzę zawodowo.

- Ken. Pewnie ten, co się pierwszy odezwał.
- powiedział przekornie Kurt. - A może mnie chcecie na frontmana? - zapytał z przekąsem. - Powinniśmy głosować.

Kurt popatrzył po członkach swojej drużyny oceniając ich predyspozycje do dwu grup, na które miała się podzielić drużyna niebieskich. Tornado i Kay to pewni kandydaci do grupy mięśniaków. Może nawet dadzą radę podjąć wyzwanie dwa razy. Hottrain ciekawy był jak zadeklarują się kobiety należące do ich drużyny.

- Słuchajcie grałem w niejednym zespole - odezwał się Kurt. - A my musimy działać jak zgrany zespół. Albo będziemy musieli głosować i ktoś z nas wyleci z programu. Przy piciu się udało tylko dzięki dodatkowym punktom. Teraz red team ma przewagę. Deklarujcie się gdzie chcecie iść w tym wyzwaniu. Ja wolałbym dołączyć do wywiadu. Ale dla dobra drużyny mogę mogę też iść na highway to hell, jeśli będzie tak potrzeba.

- Widzę że kulejesz.
- Kurt zwrócił się do Patricka White’a. - Dasz sobie radę w grupie mięśniaków?

- Cóż, łamigłówki na pewno nie są moją mocną stroną. Przegram każde zawody w bieganiu, ale cała reszta zapowiada się dość łatwo.
- trzeźwo ocenił Patrick

- Walić kapitana. A ty Kurt staruszku lepiej zostań blisko Dixie. Bo Piekło to będzie, ale ich jak z nimi skończymy - zaśmiał się Triple Kay i przybił piątkę z Tornado. Spojrzał po pozostałych, a jego wzrok zatrzymał się na hardej Madueke - A ty mała? Zwinnie wyglądasz. Przyłączasz się?

- Mała to jest twoja pała, białasie -
Nwakego warknęła do potrójnego testosterona i skrzyżowała ramiona na piersi. No jasne, nie mogło się obejść bez przytyków na tle płciowym - Twój hetero patriarchalizm mnie gwałci, dyskryminująca świnio. Chcesz się pobawić dużymi rozmiarami… dobra. Posmyram twoje migdałki moim kijem do bilarda - zmrużyła oczy - Na poligonie.

Wrestler przez chwilę gapił się na nią zasłuchany w kolejne słowa jakby to jakaś poezja była, po czym gdy skończyła zarechotał przyjaźnie.
- I o tym właśnie mówię. Ktoś jeszcze? Rhys?

- Konkursy na krzyżówki? Przecie to dla nerdów
- O’Sullivan skrzywił się pogardliwie na samą myśl o podobnych głupotach. - Spróbowałbym i co? Kto wie czy nie skończyłbym w okularach, jako fan chińskich bajek. - uśmiechnął się pod nosem i dorzucił - Poligon, to chyba jasne.

- W takim razie wybieram bramkę dla nerda
- Dixie przewróciła oczami, a potem stanęła obok Kurta, szczerząc się nieśmiało. Znała go, słyszała jak grał… w paru zespołach które bardzo lubiła. - Chętnie będę ubezpieczać w sztabie. Wolę zagadki niż zapasy w błocie. Błoto jest niehigieniczne i nigdy nie wiadomo kto co od siebie i ile do niego dodał. Lepiej już w oliwie… i poślizg od razu, no i zabawnie - chyba chciała dodać coś jeszcze, otworzyła nawet w tym celu usta, ale zamknęła je, odgarniając speszonym ruchem kosmyk włosów za ucho.
- Taaak… sztab poproszę.

-Jestem niezła w liczbach. Łamigłówki rozgryzam, można by rzec na co dzień. Wiecie, księgi rachunkowe to jedno z imion szatana
- zaśmiała się Bethany skubiąc oprawki okularów co niniejszym zaczęła robić z neurotycznym zacięciem po uwadze O’Sullivana o okularach i chińskich bajkach. - Ale sporo osób pcha się do wywiadu więc się ostatecznie podporządkuje. Jestem dość zwinna i dam radę pod warunkiem, że wytrzymam kondycyjnie. No i mam metr pięćdziesiąt. Czasem to zaleta ale niestety, głównie wada. W każdym razie, uważam, że nie powinniśmy delegować do wywiadu więcej niż trzy osoby więc niech zgłoszą się ci, którzy są pewni, że dadzą radę.

- Przeciwnie. Jeżeli Tornado i Kay dadzą radę przelecieć piekiełko dwa razy to powinna liczyć cztery osoby. - odezwał się Kenneth. - Jeżeli nasza grupa sprawnościowa będzie mniejsza, to ich drugie ‘występy’ i tak będą lepsze niż tych co z jakichś względów zaniżyli by testy. - W wywiadzie zaś ci, co spieprzyli by coś w piekiełku, lub świetnie radzą sobie z zagadkami. - Kiwnął głową Bethany i westchnął ciężko. - Jeżeli będzie nadmiar osób wywiadu… mogę iść do piekła. Wolałbym jednak uniknąć strzelnicy - skrzywił się.

- Powinienem dać radę - powiedział Tornado.

-Wszystko zależy od konkurencji - Bethany Payne w zamyśleniu przygryzła wargę. - Jeśli na przykład jedno będzie musiało nosić drugie, to moje gabaryty mogłyby być na wagę złota. Albo dziury. Przecisnę się przez najmniejszą dziurę. Piekło nie musi być tym czym oczekujemy, strzelaniem, bieganiem i podnoszeniem ciężarów stricte, bez udziwnień. GM lubi zaskakiwać.

- Ken ma dużo racji
- wtrącił Kurt - powinniśmy rozdzielić się zgodnie z predyspozycjami. Pamiętajcie o ujemnych punktach, które mogą zaważyć i lepiej ich uniknąć. A wywiad i poligon są punktowane identycznie. Cztery osoby w wywiadzie mogą zapewnić nam przewagę jeśli red team rzuci więcej osób na piekiełko.

Rudzielec, który dotychczas jedynie przysłuchiwał się rozmowie niebieskich, zabrał w końcu głos:
- Mogę iść do sprawnościowego. Nie lubię zagadek, za to biegam całkiem szybko.

- Czyli cztery osoby w wywiadzie, w razie czego Kay i Tornado zrobią za nich nadmiar w Piekle. Patrick - mówiąc to Kenneth spojrzał przelotnie na nogę byłego łyżwiarza - Kurt i Bethany. Zostaje jeden wolny slot. - Obrócił się do Dixie i lekko uśmiechnął przekrzywiając głowę. - I dwoje chętnych. Wiesz, że kto spieprzy na piekiełku ma największe szanse polecieć w razie czego z Domu...? - Jakby chciał coś dodać, ale urwał i pokręcił łepetyną z westchnieniem. - Ale z drugiej strony co byłby ze mnie za facet wysyłający dziewczynę na poligon. Powodzenia z zagadką i… - Potoczył głową po wszystkich. - Pokażmy czerwony, że mamy monopol na zwyciężanie zadań GM’a!

- Co by było, gdyby jakoś udało się czerwonym zabrać info, co mają rozszyfrować? - spytał Tony.

- Z pewnością utrudniłoby to im zadanie. - odpowiedział Hottrain. - Ale generał może to potraktować jak naruszenie dyscypliny. A to są ujemne punkty. Nie wiem czy to ryzyko będzie się opłacać.

- Nie słyszałem, żeby to było zabronione. A co nie zabronione to dozwolone, no ale dobra. Bo wywiady i Piekiełko będą w tym samym czasie, więc nawet gdyby była opcja podwędzenia info tej drugiej stronie, to prędzej musiałby to robić ktoś, kto nie uczestniczy na poligonie. Ja idę do sprawnościówki, celuję w biegi. Ze strzelaniem miałem tyle do czynienia co było w wesołych miasteczkach, ale postaram się.

- Mi się pomysł Tony’ego podoba - Griffin uśmiechnął się wrednie. - GM robi “Dzień Wielkiej Wojny”, a cóż innego się pod to lepiej może wpasować niż nieoczekiwana konfrontacja? Może mu się to spodobać, a z pewnością spodoba się widzom bardziej niż nerdzenie w sztabie nad zagadkami. Przecież jesteśmy tu dla nich, nie? Hej! To 10 punktów! Czyli tyle ile wart jest cały poligon, a oni mają 3 punkty górą na wejściu. Fajne ryzyko, coś by się działo. - Komik spojrzał najpierw na Rudzielca, potem na Dixie. - Tylko to wymuszałoby rotację w składach, by Tony mógł im zajumać ich zagadkę będąc w naszym wywiadzie.

Banks pokręciła głową i zaraz potem wzruszyła ramionami widząc do czego cała gadka zmierza.
- Może sam mu odstąpisz swoje miejsce w wywiadzie, co? - popatrzyła na komika i uśmiechnęła się krzywo - Mówisz że biegać lubisz, ja nigdy nie podbiegam nawet do autobusu. - popatrzyła na resztę niebieskich - Więc droga wolna, jeżeli ktoś inny chce się z rudym zamienić miejscami. Ja nie zamierzam być tą przez którą całą grupa udupi. Poza tym od drugiej klasy podstawówki mam zwolnienie z zajęć wychowania fizycznego ze względu na astmę. - machnęła zbywająco ręką.
 
__________________
I see a red door and I want it painted black
No colors anymore I want them to turn black.
Trollka jest offline  
Stary 04-05-2018, 16:23   #82
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Zaczęło się ostro. Najpierw drużyny „wywiadu” zostały zamknięte w swoich pokojach. „Generał” wniósł do każdej z nich drewnianą skrzynię i nakazał czekać na rozkaz. Więc obie czwórki czekały: w drużynie czerwonych: Phil, Faith, Alicia i Mark. W przeciwnej: Kurt, Patrick, Bethany i Dixie. Czekali na sygnał od Mistrza Gry, a kiedy z głośnika dobiegło polecenie, że można otwierać skrzynię – rzucili się na nią ostro.

Zadanie nie było łatwe. Obie drużyny dostały, – o czym nie miały pojęcia – dokładnie te same zagadki. Wyglądało to jak rozwiązanie zadania w escape roomie, ale bardziej skomplikowanego opierającego się na alfabecie Morse’a (tablice dostali), dołączonej książce szyfrów, złożonej krzyżówki, kilkunastu zadań logicznych i matematycznych – od takich naprawdę prostych, do takich nieźle skomplikowanych.

Nie było łatwo, a dolatujące zza okien odgłosy zmagań ich drużyn tylko podnosiły napięcie.

W drużynie Niebieskiej prym, zdecydowanie, wiodły dziewczyny. Bethany rozgryzała jedno zadanie za drugim. Dixie niewiele ustępowała jej kroku i razem, obie kobiety, ciągnęły łamigłówki do przodu, ponaglając Patrcika i Kurta. White radził sobie znośnie, chociaż daleko mu było do biegłości, jaką okazywały kobiety, ale rockman czuł się w zespole, jak piąte koło u wozu. Niby coś tam pomagał, coś pchał do przodu, ale zdecydowanie nie był to jego żywioł.

W drużynie czerwonej ostro wzięto się do pracy. I znów Faith zaskoczyła wszystkich. Z niesamowitą bystrością rozgryzała zadanie, po zadaniu, łamigłówkę po łamigłówce wykazując się sprytem i umiejętnościami logicznego myślenia. Alicja wyraźnie odstawała, ale dawała z siebie wszystko, by pomóc kumpeli z zespołu, za to Mark I Phil mocno odstawali, na szczęście jednak nie opóźniając zespołu.

W pocie czoła, oba zespoły „mózgowców” próbowały rozgryź niełatwą łamigłówkę przygotowaną przez organistrów, a minuty uciekały nieubłaganie.

Tymczasem reszta zebrała się w dwóch szeregach na placu boju – poligonie, który widzieli wcześniej.

Najpierw był morderczy trójbój. Drużyny miały za zadanie wykonać określoną sekwencję sprawnościową: bieg, w tym z uwzględnieniem przeszkód terenowych takich jak opony, doły . Zasady były proste – startował pierwszy uczestnik, przebiegał tor przeszkód i wracał na metę odbijając piątkę z kolejnym zawodnikiem ze swojej drużyny i tak po kolei. Z tym, że każdy zawodnik musiał tę akcję powtórzyć jeszcze trzykrotnie. To był naprawdę niemały wysiłek. Trzeba przyznać, że walka na tym polu sprawnościowym była zacięta i bardzo wyrównana. Obie drużyny szły niemal łeb w łeb i zdecydowały dosłownie metry. Wyzwanie wygrała drużyna Niebieska zyskując 2 punkty!

Gdyby trzeba było oceniać indywidualnie zawodników, to w drużynie Niebieskich najgorzej radził sobie, zapewne ze względu na swoją masę ciała, Triple Kay. Trudno było wybrać najlepszego zawodnika, bo wszyscy dawali z siebie tyle energii i potu, że nie dało się tego ocenić. Najwolniejszą z Czerwonych okazał się być Kelly, która potknęła się na jednej z opon, wstała i … pobiegła w przeciwną stronę. Szybko załapała swoją pomyłkę, ale April nie wytrzymała puszczając w jej stronę ostrą wiązankę. Zareagował generał, ale zamiast – Tak jest Panie Generale! – usłyszał – Pierdol się przebierańcu, za co drużynie Czerwonych odebrano 1 punkt.

Kolejnym zadaniem było czołganie się przez błoto, pod drutami, przez rowy i opony. Na tych samych zasadach – sztafeta z trzema powtórzeniami. I tutaj znów obie drużyny dawały z siebie wszystko, – co było widać. Tym razem jednak, znów dosłownie o włos, wygrali Czerwoni i to ich drużyna zgarnęła 2 punkty i w ten sposób, po tej konkurencji drużyna Niebieskich prowadziła 2:1. Chociaż, mając na uwadze punkty dodatkowe, było 2:4. Wszyscy uczestnicy pilnowali się, chociaż „generał” szukał okazji do odjęcia punktów. Podczas tej konkurencji, można powiedzieć, nikt nie wyróżnił się ani niczym dobrym, ani niczym złym. Zasuwali z zaciśniętymi zębami i półdupkami, biorąc udział w tym szaleńczym wyzwaniu.

Potem mieli chwilę na złapanie oddechu, aż zaczęło się zadanie wspinaczkowe. Ściana, lina z węzłami, działanie na czas. Trzykrotne powtórzenie. Tym razem tempo spadło znacznie, dlatego, że większość zawodników była już nieźle zmęczona. Wspinaczkowe wyzwanie, zgarniając dwa punkty, wygrali znów Niebiescy i końcowa punktacja wynosiła 4:4. Jack Sullivan nie wytrzymał. Skomentował gówniarzerię, zabawę w pierdolone wojsko, i jebanego generała – wybuch zaskoczył chyba nawet jego samego. W każdym razie -1 punkt zmienił tabelę na 4:3 dla Niebieskich. W sumie stracił jeden ze swoich punktów, które wczoraj z takim trudem wychlał dla drużyny. Więc miał to w dupie.

Po tym trójboku w sumie dwa razy wygrali Niebiescy, raz Czerwoni. Chociaż, musieli to przyznać, walka była niezwykle wręcz wyrównana, zarówno pomiędzy drużynami, jak i samymi uczestnikami. Ci mniej sprawni okazali się dotrzymywać pola tym bardziej sprawnym. A może po prostu tamci drudzy jeszcze odczuwali efekty wczorajszej popijawy?

Do przeciągania liny pozostawiono im chwilę na odpoczynek i zebranie sił. Mieli tylko zakaz zbliżania się do miejsca, gdzie pracowały „wywiady”. Za to mogli skorzystać z wody, jedzenia – głównie słodkich energetycznych batonów, które smakowały niemal wykwintnie dla ich umęczonych ciał.

A potem zaczęły się kolejne zawody. Oczywiście z udziwnieniem. Przeciąganie na znacznej długości, nad basenem. Przegrany zespół miał wylądować w wodzie.

To od początku było nieuczciwe. Po jednej ze stron stał zawodowy zapaśnik. Mięśniak nawykły do sprawdzianów siłowych. Po drugiej była wola walki i mniejsza masa. A masa to siła. Walka poszła szybko, a to jeszcze dlatego, że Frank z Czerwonych pośliznął się i puścił linę. Hasselhoff wpadł na niego, a na nich April, kurwując w furii i znów nie wytrzymując presji oraz tracąc czujność. Kolejne – kurwa mać, zamiast – tak jest panie generale, kosztowało drużynę Czerwonych dodatkowy punkt w plecy. Także skrytykowanemu przez kogoś z zespołu Frankowi rozwiązał się język i wychodząc z basenu wdał się w pyskówkę z Irminą. Za późno zauważył generała i wkurzony na to, że jest krytykowany, odgryzł się szybko, dopiero po sekundzie zauważając, kto mówi – Żołnierzu! I tak, po przeciąganiu liny, którą to konkurencję Czerwoni zakończyli w basenie, wynik na tablicy zmienił się do 2:5 dla Niebieskich.

Ostatnią konkurencją było strzelanie.

Poprowadzeni na strzelnicę otrzymali karabinek na farbę i cel. Zadanie było podzielone na dwie części. Pierwsza – strzał do tarczy. Druga – do ruchomych celów. Niby nic trudnego, ale wyniki były dość ciekawe.

Czerwoni radzili sobie doskonale. Zarówno Jack, Frank jak i David strzelali tak skutecznie, ze zakrawało to wręcz na czatowanie. Strzelania Rhysa było słabe. Kenneth poradził sobie, jak na siebie, całkiem znośnie ale i tak zaliczył jeden z gorszych wyników. Równie słabo strzelał Triple, który jednak wykazał się dla swojej drużyny w poprzednim wyzwaniu. Kelly nie trafiła prawie ani razu, bo kiedy strzelała (robiono to jedno po drugim) donośny głos z megafonów obwieścił, że Drużyna Czerwona pierwsza podała rozwiązanie zagadki wywiadu. Drużynie Niebieskich zabrakło jakieś 30 minut, ale – niestety – musieli przerwać wyzwanie.

Madueke - po usłyszeniu wyniku – wpadła w dziki szał, klnąc społeczeństwo, dominację białych i jebanego, grubego dupka z małym kutasikiem, którego mieli nazywać generałem. Co dało kolejny punkt ujemny jej drużynie.
Po podsumowaniu wyników okazało się, że Czerwoni prowadzą 13 do 5 nad Niebieskimi – wliczając w to punkty strategiczne. Zatem od bitwy paintbalowej zależał wynik tego wyzwania.

Zgodnie z zasadami mogli za nią otrzymać 15 punktów. Nie wiedzieli jednak, za co i jak będą liczone.

Mistrz Gry ogłosił trzygodzinną przerwę. Mogli wziąć prysznic, przebrać się (szczególnie potrzebne było to tym, którzy zmagali się z Piekłem). Potem był obiad – niczego sobie, jak na Dzień Wielkiej Wojny. Marchewka z groszkiem, kurczak, tłuczone ziemniaki, kompot i jakaś bliżej nieokreślona zupa na pierwsze danie.

Byli zmęczeni. Morale Niebieskich nieco kulało. Potrzebowali tego zwycięstwa, chociaż oczywiście to była jedynie zabawa. Przynajmniej ci, którzy stawiali czoła Piekłu, nie mogli sobie nic zarzucić. naprawdę, każdy dał z siebie wszystko. Naprawdę wszystko. I było to widać.

O szesnastej Mistrz Gry zarządził zbiórkę i generał stanął przed nimi. Grubasek wydawał się być już nieco znudzony rolą, ale nadal udawał zaangażowanego. Na tyle, że mógł oszukać widzów, ale nie uczestników.

- Żołnierze! Czeka was walka o wszystko! Każda drużyna otrzyma sztandar, który musi ustawić w jednym z trzech wyznaczonych do tego miejsc. Sztandaru nie można potem przestawić. Waszym zadaniem będzie namierzenie sztandaru wroga i przeniesienie go do swojej bazy, ale jednocześnie utrzymanie swojego sztandaru. Jeśli osoba niosąca sztandar oberwie, musi zostawić sztandar w miejscu, gdzie to nastąpiło. Za każdego zabitego wroga otrzymujecie 1 punkt. Za każdego straconego człowieka tracicie 1 punkt. Za zdobycie wrogiego sztandaru i przeniesienie go do swojej bazy otrzymujecie 10 punktów. Drużyna, która wybije wszystkich przeciwników też otrzymuje 10 punktów dodatkowych. Ale liczą się tylko dodatkowe punkty za wystrzelanie wroga do nogi lub doniesienie sztandaru. Oczywiście trafienie członka swojej drużyny też go eliminuje z zabawy. Zasady ogólne. Trafienie w korpus lub głowę eliminuje z gry. Podobnie dwa trafienia w dowolną kończynę. W głowę nie wolno celować specjalnie! Jednak, jeżeli trafimy w nią przypadkiem, nie będziemy naliczać punktów karnych. Osoba wyeliminowana – idzie do jadalni ze swoją bronią. Przez całą grę nie wolno wam ściągać ochrony z głowy i twarzy! Próba oszustwa – ukrycia sztandaru w miejscu do tego nie wyznaczonym lub jakakolwiek inna kończy grę! Drużyna, która się jej dopuściła automatycznie przegrywa, a druga otrzymuje 15 punktów.
Walka toczy się na całym terenie przyległym do DOMU, lecz podczas starcia nikomu nie wolno wejść do domu. Zawodnik, który to zrobi jest automatycznie traktowany, jako zastrzelony. Teren podzielony jest na dwie części – Czerwoną i Niebieską. W strefie czerwonej za miejsca ukrycia flagi służyć mogą: kort tenisowy, kręgielnia i pole do minigolfa. W strefie niebieskiej: altanka w parku, strzelnica przy torze wojskowym i boisko. Punkty, w których należy zamocować flagę zaznaczono krzyżykami z czerwonej i niebieskiej taśmy. Tam należy wbić swoją flagę. Wybrane miejsce jest też miejscem docelowym, do którego należy dostarczyć flagę wroga, jeśli uda się wam ją zdobyć.

Dużo słów.

- Teraz pobierzecie sprzęt ochronny – oznaczony odpowiednimi kolorami szarf – czerwoną i niebieską. Szarf też nie można zdejmować – zdjęcie szarfy oznacza konieczność udania się na miejsce zbiórki czyli śmierć. Potem broń i amunicję – Czerwoni będą strzelać żółtą farbą, niebiescy – niebieską. Potem rozejdziecie się na swoje części terenu i umieścicie w wybranym punkcie flagę. A potem, na znak dany przez Mistrza Gry, zaczniemy wojnę! Wojnę o wszystko!
 
Armiel jest offline  
Stary 04-05-2018, 17:31   #83
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mark miał świadomość, że gdyby nie Faith, to ich wywiad nadawałby się najwyżej do zamiatania podłogi.
Owszem, Alicia też dołożyła swoje trzy grosze, ale to właśnie (jak to określił Mistrz Gry) piękna i udolniona pani mechanik zasługiwała na rzucanie pod sufit.
I, oczywiście, łapanie w odpowiednim momencie.

- Dziewczyny... - Mark skłonił się teatralnie - gdy się ta impreza skończy, zapraszam was do najlepszej knajpy w Mieście Aniołów. Do jakiej chcecie knajpy - poprawił się. - Jesteście wielkie... - Tym razem zamiótł podłogę wyimaginowanym kapeluszem.

A potem się okazało, że zdobyta przewaga z pewnością nie wystarczy, by pokonać przeciwników. Łatwo było policzyć, że aby wygrać Niebiescy muszą zdobyć i dostarczyć sztandar. Albo wybić wszystkich przeciwników, co na jedno wyjdzie, tyle że efektowniej. Dziesięć plus pięć równa się piętnaście, a to jest większe od trzynastu punktów, będących na koncie Czerwonych. Tyle Mark pamiętał z matematyki.
Warto więc było wymyślić jakąś sprytną taktykę, która pomogłaby Czerwonym odnieść zasłużone zwycięstwo.
Problem na tym jednak polegał, iż Mark na paintballu znał się jak kura na pieprzu, bo ten rodzaj zabawy dla dużych chłopców miał w dużym poważaniu. Zdecydowanie wolał inne rozrywki.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 04-05-2018 o 17:58.
Kerm jest offline  
Stary 04-05-2018, 22:16   #84
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Nieby-kurwa-wałe...
Bethany Payne nawet nie zadrgała powieka za barierą grubych szkieł. Inna sprawa, że rozczarowanie smakowało gorzko a nawet boleśnie. I jeszcze do niej nie docierało.
Przecież szła jak burza, jak, kurwa, tajfun, tsunami i trzęsienie ziemi razem wzięte! Powinni nazwać jej imieniem huragan albo chociaż matematyczną olimpiadę! Przecież była świetna! I z Dixie nieźle się rozumiały, działały drużynowo! Bethany była w swoim żywiole.
Całki, geometria, liczby zespolone, ciągi, indukcje i logarytmy! Euklides i Arystoteles! Storna, plany kont, analiza finansowa, bilans! Rachunek, kurwa, zysków i strat! I co? Jakich niby zysków?
Miała to wszystko w jednym palcu, liczbami żonglowała z finezją tancerski wywijającej nóżkami w rytmie kankana i... co? Pokonała ją jakaś ruda lafirynda obryta w kluczach francuskich, która pierwszego wieczoru pobiła wszystkich w chlaniu i dała się przelecieć w krzakach? I jeszcze była ładna! Heeeeloł! Gdzie jest, kurwa, sprawiedliwość? W życiu nie można mieć wszystkiego. Nie można być małą miss, być świetnym w łóżku, znać się na silnikach, zagadkach logicznych i do tego chlać jak żołnierz z PTSD! Czy było coś, czego ta laska nie umiała robić? Może jeszcze wywija tulupy na deskorolce? Not. Fucking. Fair...
Wszystkie te słowa przeleciały przez głowę Bethany z prędkością światła. Zdławiła je w sobie i zutylizowała. Nie czas na rozpacz. Zadanie nie zostało jeszcze przegrane. Wciąż istniała szansa, należało jedynie przemyśleć strategię.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 04-05-2018 o 22:22.
liliel jest offline  
Stary 06-05-2018, 15:10   #85
 
Perun's Avatar
 
Reputacja: 1 Perun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputację
Rhys O’Sullivan słuchał zasad ostatniego zadania i nie mógł oprzeć się wrażeniu, że całe to pierdolenie generałka ma im tylko namieszać w głowach, z dupy wprowadzając nikomu nie potrzebne komplikacje - to było lepsze niż skupianie się na tym że koncertowo spierdolili.

Jakim niby cudem przegrali wyzwanie z liczeniem, skoro mieli w wywiadzie jakąś urzędaskę albo inną księgową? Co jest, kurwa, kalkulatora jej nie dali czy co? A może ta ruda zrobiła sobie własny dlatego rozpukała te całe krzyżówki szybciej? Rhys coś kojarzył że była mechanikiem, mogła umieć takie nerdzie pierdy.

Grunt że Niebiescy może byli w dupie, ale jeszcze nie tak tragicznej. Wyglądali jak banda brudasów po plenerowym koncercie punkowego i bardzo niszowego zespołu: uwalani błotem, ziemią, śmierdzący i poobijani, a do tego niektórzy jeszcze na kacu. Nie padli chyba tylko dzięki żarciu gdzieś w połowie. Dobre chociaż to.

Zostało wygrać mecz paintballa - niby nic trudnego… gdyby w drugiej grupie nie mieli gliniarza i paru tych co rozjebali ich w konkurencji na strzelanie. I tym razem nie z ucha na komendzie.

Plan. Strategia… coś pozwalającego zdobyć punkty i móc spać spokojnie drugiej nocy, bez obaw o nominacje. O’Sullivanowi nie uśmiechało się opuszczenie Domu zaraz po czarnuchu. To by było siarskie.
 
__________________
Jak zaczęła się piosenka, tak i będzie na końcu,
Upał na ulicy i plamy na Słońcu.

Hej, hej…
Perun jest offline  
Stary 06-05-2018, 18:24   #86
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Kelly była nie w sosie.

Nic jej jakoś nie wychodziło, a przecież była wysportowana! Przy cholernym trójboju to się jeszcze boleśnie wywaliła, potem pobiegła nie w tą stronę co trzeba, a ta cała April tak brzydko na nią nakrzyczała... przy taplaniu się w błocie pod drutami, w rowach i przez opony, dawała z siebie wszystko, zaciskając zęby z bólu, byle do przodu, byle do przodu. Poszło nieco lepiej, Team Red wygrał, nie dała już pupy, ale i nie była jakaś ponadprzeciętna. Ze wspinaczką poszło równie słabo. Zmęczona już tym wszystkim, wciąż z bolącym miejscem po upadku, nie popisała się jak należy. A przecież ona umiała się wspinać, przecież była na obozie, góry, skały, liny i te sprawy... no tak, ale tam się nie goniło na czas.

Przerwę między tymi całymi zadaniami na poligonie przyjęła z ulgą. Napiła się porządnie wody, i zjadła znany chyba na całym świecie batonik z orzeszkami(reklama producenta), przez co poczuła się nieco lepiej, ale w sumie to chyba jedynie cukier poprawił jej na chwilę humorek.

Późniejsze przeciąganie liny okazało się chyba największą klapą. Jej Team wpadł do basenu, po tym jak z przodu przy linie chłopaki coś namieszały, ktoś się pośliznął, ktoś zaczął przeklinać, a Red ciągnęli dalej, i mimo zapierania się z całych sił, plusk, plusk, plusk, reszta Czerwonych powpadała do wody. I znowu były bluzgi na siebie na wzajem, i znowu Generał odjął punkty... A przy strzelaniu(co w sumie robiła pierwszy raz w życiu), to ją z kolei rozproszył głos Mistrza Gry. No ale chociaż "mózgowcy" z Team Red rozwiązali zagadki, uratowali sytuację, i Czerwoni wygrali!

Tym razem "Woo-hooo" blond Cheerleadrki było jakieś takie bez przekonania.

Z poligonu powlokła się z całą resztą do domu, odrobinę utykając. Noga wciąż bolała...

- Błoto to mam nawet w majtkach - Burknęła niby to do samej siebie.

***

Po dłuższym prysznicu, i ogólnym doprowadzeniu się do porządku, panienka McClendon zjawiła się wkrótce na dole.

Obiad zjadła z chęcią. Najpierw nieco zupy, później ziemniaki, kurczak, marchewka z groszkiem i kompot. Tak, smakowało jej, była głodna, a same jedzenie było w porządku, nie tam jakaś okropna zimna kaszka, to nie było i co wybrzydzać. Wkrótce zaparkowała swoje zgrabne 4 litery na kanapie, odpoczywając po całym tym poligonie. Tylko ta noga bolała...


A przed nimi jeszcze wielkie strzelanie do siebie, i to w kaskach i maskach, i nie wolno ich było ściągać. A samo trafienie gdzieś w ciało tymi kulkami z farbą też pewnie bolało. I to przez nowy, czekający znowu na jej łóżku mundur, którego kurtkę mimo upału trzeba również było już porządnie zapiąć. Oj pewnie znowu będzie miała siniaki, tylko żeby nie takie wielkie jak ten teraz! Jak ona się kiedyś znowu pokaże publicznie na boisku? No przecież Cheerleaderki nie mogą mieć takich siniaków!

Ten Mistrz Gry to był chyba serio jakiś sadysta...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 07-05-2018, 23:39   #87
 
Rozyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
Dziękuję za pomoc Buce i Kermowi.

Odrobinkę naburmuszona Kelly leżała boso na kanapie, przyglądając się wielkiemu siniakowi po poligonie na swojej nodze… popijała prosto z puszki napój energetyczny, chyba zachodząc w głowę, jak się zająć czerwono-zielonym uszkodzeniem własnego ciała.
Okład z lodu? — zasugerował Mark, chociaż zwykle na siniaki, jeśli już je zdobywał, stosował coś innego. — Bardzo boli? — spytał, tonem nieco różnym od obojętnego.
Oj bardzo — Blondi teatralnie przyłożyła jedną dłoń do czoła, niby to podkreślając, jak właśnie boli. W drugiej zaś trzymała puszkę, z której nieco znowu się napiła.
Jakbyś był taki sweet i lód przyniósł… — Uśmiechnęła się do Marka niezwykle słodko.
Dowiem się, czy nie mają czasem szampana.Mark również się uśmiechnął. — Zwykle pasuje do lodu — dodał, kierując się w stronę lodówki.
Ale brakoróbstwo — powiedział, gdy rzucił okiem do środka. — Co za sknery… — Wyciągnął z zamrażalnika foliowy woreczek z lodem. — Nie mają szampana — powiedział, z nieudawanym żalem.— Może być redbull?— spytał.— Doda ci skrzydeł… — Do propozycji dorzucił cytat ze znanej reklamy.
Kolejny? Yes, please… — Cheerleaderka podała Markowi pustą puszkę. Jednocześnie również wzięła woreczek lodu, po czym przyłożyła sobie do bolącego miejsca… przez chwilę drżąc na całym ciele z zimna, jakie rozeszło się po przytknięciu zimnego przedmiotu do skóry.
Brrrr — Zachichotała. I wyraźnie było widać, przez koszulkę, iż owszem, zrobiło jej się zimno.
Mark zgniótł puszkę i wyrzucił ją do kosza.
Widzę, że działa — powiedział po chwili, jaką stracił na przyglądanie się efektom działania lodu. Z uznaniem skinął głową. Przysiadł na oparciu i otworzył puszkę Red Bulla. — I jak ci się podoba Dom?— spytał. Pytanie równie dobrze rozpoczynające rozmowę, jak pytanie o pogodę, ale odrobinę mniej standardowe. Podał puszkę dziewczynie.
DziękiKelly odebrała puszkę, napiła się łyka, po czym spojrzała na rozmówcę — Jest suuuper! Dom super! No i towarzystwo też! Tylko… — Zawiesiła na chwilę głos — … no te zadania, to są not fair… takie tego… no brutalne no.
Na boisku bywa brutalniej — odparł Mark. — Ale takie delikatne dziewczyny powinny być noszone na rękach, a nie zmuszane do taplania się w błocie.
"Co innego zapasy w kisielu" — pomyślał.
Mhmm — przytaknęła Kelly i… poklepała siedzącego obok niej chłopaka dłonią po udzie. Gest ten był jednak pozbawiony jakichkolwiek podtekstów, blondi w tym momencie nawet bowiem na Marka nie spojrzała.
Z błotka to się już umyłam, i to bardzo dokładnie. — Tym razem panienka McClendon już zachichotała, spoglądając siedzącemu obok w oczy.
Szkoda, że nie zaoferowałem pomocy…Mark zdawał się być niepocieszony. — Kajam się… — dodał z łobuzerskim uśmiechem. — Jesteś pewna, że nic nie przegapiłaś?
No wiesz… nie obraziłabym się na dodatkowe umycie pleckówKelly uśmiechnęła się od ucha do ucha.
W takim razie…Mark odpowiedział uśmiechem. — No to chodźmy.— Podniósł się. — A może trzeba cię zanieść?— zaproponował.
Cześć — mruknął Phil, wchodząc do salonu. Podszedł do kanapy, sadowując się na niej, aby na niej usiąść wygodnie. — Dziś dla odmiany udało się nam zdobyć sporo punktów… Pozostaje tylko tego nie schrzanić i będziemy mieli ładne zwycięstwo.
Hi!Kelly powitała Phila machaniem dłoni, mimo że młodzian znajdował się ledwie może o dwa metry od niej.
Jak nie będziemy mieli pecha… — Dziewczyna nadąsała usteczka.
Trochę optymizmu — uśmiechnął się do niej Mark. — Staniesz za plecami jakiegoś osiłka i nikt cię nie ustrzeli. Poczęstuj się redbullem — zwrócił się do Phila
Dzięki — odparł barman, sięgając po napój. — Rozwiązywanie głupich zagadek bywa męczące.
Za to nie musieliśmy się taplać w błocie — zauważył Mark. — To pewien plus.
Kto się taplał, to się taplał — odezwała się Kelly, spoglądając to na jednego, to na drugiego chłopaka.
No to co z naszymi planami? — spytał Mark. — Idziemy? Jeśli, oczywiście się nie pogniewasz — spojrzał na Philaże cię zostawimy ledwo przyszedłeś…
Ja tam chcę tylko odpocząć.Phil wzruszył ramionami. — Róbta co chceta.
Kelly spojrzała zdziwiona na Phila. Miał gdzieś co oni planowali? Czy to oznaczało że…?
Mark mi chciał umyć plecki — wypaliła nagle blondi do Phila z uśmieszkiem na ustach.
No właśnie — potwierdził Mark. — Ale skoro Philowi nie przeszkadza, że sobie pójdziemy, to nie ma problemu.
Poważnie? — Spojrzał na nich pytająco. — Wiesz Mark, mnie tam nic do tego z kim to robisz, ale jest coś takiego, jak męski honor! Mógłbyś się przynajmniej nie przechwalać!
Ja się chwalę? — zdumiał się Mark, któremu jakoś się zdawało, że to Kelly zapoczątkowała temat, a on, z grzeczności, nie zaprzeczył.
Skoro Philowi to nie przeszkadza, to nie ma problemu. Tak się wyraziłeś, prawda? — Przeniósł wzrok na Kelly. — A zresztą, może i masz rację, że nie ty się chwalisz… — mruknął wymownie.
Sam mówiłeś, że ci nie przeszkadza, że sobie z Kelly pójdziemy i zostaniesz sam.Mark nie rozumiał, o co w końcu chodzi Philowi. — Jak twoja noga? — zwrócił się do dziewczyny. — Pomóc ci? — Wyciągnął rękę do Kelly.
Dziewczyna skorzystała z pomocy Marka przy wstawaniu z kanapy, miło się uśmiechając.
Słuchajcie, mam pomysł! — powiedziała nagle, ucieszona z własnych myśli. — A może tak… skoro Mark chce mi umyć plecki… to Phil umyje mi brzuszek? — Blondi uśmiechnęła się od ucha do ucha do obu.
Mark odpowiedział uśmiechem równie szerokim, choć nie do końca szczerym. Wizja kooperacji średnio mu odpowiadała, ale ciekaw był, co za myśli się przemykają pod blond grzywką.
Jeśli masz sumienie, by przerywać odpoczynek zmęczonemu człowiekowi… — Rzucił wzrokiem na Phila, ciekaw jego reakcji. — Prysznice są dość duże…
Idźcie już idźcie… — rzucił Phil, tłumiąc śmiech. Wiedział, że po Kelly nie ma co spodziewać się wyczucia czy wstydu, jednak za każdym razem dawał się jej zaskoczyć… — Niech mi jeden umyje plecki, a drugi brzuszek… Jak żyję nic tak dobrego nie słyszałem. Ile ty masz w ogóle lat?
No weź chodź też no… nie daj się prosić…Kelly nie dawała za wygraną, z kolejnym sweet uśmieszkiem łapiąc Phila za rękę. — Mam 19, a co?
No widzisz, dziewczyna cię prosi… — z cieniem ironii dorzucił Mark.
Wiesz, co za dużo to niezdrowo. A przynajmniej tak mówią. — powiedział Phil, popijając nieco Red Bulla. — A myślałem, że to tym kretynom na studiach dziwne pomysły do głowy przychodzą. Niech wam będzie, ale niech was Bóg strzeże, jeśli powiecie o tym komukolwiek w domu! — dodał na wpół żartobliwie.
Wraz z pierwszymi, wypowiadanymi przez Phila słowami, mina blond Cheerleaderki mocno zwiędła, by ledwie w 2 sekundy później, na jej twarzyczce wyrósł ogrooomny uśmiech.
Serio? Serio, serio? Łiii! — Zapiszczała z radości, na chwilkę podskakując w miejscu i nawet kilka razy przyklaskując — Wooow, jesteście obaj taaaacy sweet…
No to chodźmy — powiedział Mark. — Służę ramieniem… — dodał.
Tylko nie sweet, proszę. Chłopcy mogą być przystojni czy coś, ale nie słodcy — mruknął Phil.
Tak jest!Kelly niezdarnie zasalutowała Philowi z kolejnym uśmiechem na ustach, po czym chichocząc odwróciła się na pięcie i pognała po schodach na pięterko, w kierunku łazienki…
Cudownie ozdrowiała — mruknął Mark, po czym, nieco wolniej, ruszył za dziewczyną, po drodze wrzucając pustą puszkę do kosza.
Pewnie chłopaka nie ma czy coś… — rzekł cicho Phil.
***

Kelly już w najlepsze urzędowała pod prysznicem, nucąc coś wesoło pod nosem, i korzystała z żelu, mydląc sobie już dłonie. Jej ubranie leżało niedbale przed kabiną na podłodze… a same drzwiczki kabiny były otwarte, więc nieco wody wylewało się na podłogę. Blondyneczka czekała na swych adoratorów…
Mark, który jako pierwszy znalazł się przy kabinie, podniósł rzeczy Kelly, przy okazji poświęcając nieco czasu na dokładniejsze przyjrzenie się dziewczynie. Rzucił jej ubranie na stojący niedaleko taboret. Wnet to samo zrobił ze swoim T-shirtem, w ślad którego zaraz poszły spodnie i slipy. Ruszył w stronę kabiny.
Phil nie wierzył, że dał się wkręcić w coś takiego. Nie był może przesadnie moralny, jednak miał jakieś granice dobrego smaku. Skryte gdzieś pod resztkami kaca z poprzedniego wyzwania, ale miał.
Widać było, kilka wątpliwych głosów publiczności więcej było wystarczające, żeby je zignorował. Starając się nie myśleć zbyt wiele nad tym, co robi, rozebrał się, rzucając ubrania gdzieś w kąt.
“Nigdy więcej głupich show…” — pomyślał jeszcze, przed wejściem do kabiny.
 
Rozyczka jest offline  
Stary 08-05-2018, 17:27   #88
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
April tak bardzo dała się ponieść emocjom, że rozpuściła język i bluzgnęła raz czy drugi, to obrzucając inwektywami głupią blond cipę, która najwidoczniej nie rozróżniała kierunków, to małego chujka z wąsikiem w zielonym kondonie. Musiała jednak przyznać, że przeciorana po placu, umorusana w błocie, z buzującą adrenaliną w żyłach czuła się wspaniale. Tego jej trzeba było. Energia w niej wzbierała i z szerokim uśmiechem szybko spałaszowała niedobór kalorii, nie korzystając nawet z okazji do wzięcia prysznica, umorusana i spocona nie mogła doczekać się ciągu dalszego.

Czas komuś skopać dupsko!
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
Stary 08-05-2018, 21:52   #89
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Frank Moore - optymistyczny surwiwalowiec


- Brudny, spocony, w piachu, w błocie, śmierdzący no po prostu sexy! Jakaż laska by teraz na mnie nie poleciała? - popatrzył sam na siebie. Po tych wszystkich konkurencjach był uwalany jak święta ziemia.

Musiał odreagować. Co by nie mówić dał się ponieść emocjom. Gdy już się brało udział w tych wszystkich zapasach i tych innych konkurencjach ciężko było się nie wczuć. Przeżywał to razem z innymi. Darł się, biegał, skakał, wspinał się. Te cholerne przeciąganie liny pozostawiło mu niesmak. Ale jednak zawody, całościowo nawet mu się podobały. Lubił takie konkurencje. Wszyscy dawali czadu i walka była zażarta. I niebiescy i czerwoni, starali się wygrać. Nawet trochę się zdziwił gdy po przerwie okazało się, że czerwoni prowadzą. No ale widać "łamigłówki" poradziły sobie pierwszorzędnie i w połączeniu z tym co ugrali w reszcie zawodów wysunęli się na prowadzenie.

Ale to nie był koniec. Teraz czekał ich paintballowy "mecz o wszystko". Mieli przewagę, owszem. Ale do ugrania było tyle punktów, że niebiescy mogli jeszcze odrobić straty. Było więc czym się martwić. Gdy więc przeprany i przebrany szedł na tą naradę jaką obrać strategię nie szedł z lekkim sercem. No ale cóż. Trzeba było to rozegrać i spróbować ugrać co się da.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 09-05-2018, 22:33   #90
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dał radę… w miarę. Dał radę, mimo że bieganie już nie było tak łatwe jak kiedyś. I wspinaczka też nie. Lata odbijały się na jego kondycji. Ale dał radę.
Poszło im nieźle, mimo wypadku na torze. Mimo wpadki z upadkiem. Zdarza się.
Po wczorajszym Hoff nie mógł mieć żalu do Franka. Wszak takie rzeczy chodzą po ludziach.
Gorzej że sam upadł, a potem na niego wpakowała się Kelly. Nie było jednak czasu na rozmowy, trzeba było zerwać się na nogi i gnać dalej. Puszczały nerwy, wiadoma rzecz. W takiej sytuacji nic niezwykłego.
Jednakże ten wypadek nie zmienił determinacji Davida. Nie pozwolił by te wpadki go rozproszyły.
Zacisnął zęby i ruszył dalej.

I to podziałało !

Co prawda Hoff nieraz trzymał broń w dłoni, to jednak zawsze była ona nabita ślepakami. Aktor powinien wiarygodnie używać pistoletu czy karabinu. Winien wiedzieć jak je przeładować, jak celować. Jak się nią posługiwać. By widownia uwierzyła, że grana przez niego postać też potrafi.
Ale od aktorów nie wymaga się, by trafiali w cel. A Hoff, ku swemu zdziwieniu...trafiał i to dość często. Było to ciekawe uczucie. Trafiać w cel. Przyjemne nawet.
Tak samo jak przyjemne było wygrywać. Okazało się bowiem że prowadzili. Niewielką ilością punktów, ale jednak.

Pozostało więc opracować plan. I ekipa czerwonych oczywiście taki plan obmyśliła. Najlepszy z możliwych… według oceny Hasselhoffa. Nie dawał co prawda stuprocentowej pewności zwycięstwa, ale co dawało?
Po przygotowaniu planu David udał się do wspólnej sypialni, by z torby wyjąć nieduży pakunek. W nim była czarna kurtka skórzana. Nieco stara i znoszona, ale wyjątkowa dla Hoffa, jak i dla znawców seriali. Była to oryginalna kurtka z “Knight Ridera”, Michael Knight nosił ją bardzo często. A Hasselhoff uważał ją za swój szczęśliwy talizman. Szkoda, że nie mógł jej założyć teraz, ale nie chciał podpaść generałowi za niewłaściwy ubiór. Może przy innej okazji?
Jeśli taka będzie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172