14-03-2019, 18:47 | #31 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Po wycieczce po nabrzeżu wrócili do hotelu "Ibis", gdzie Woods pożegnał się grzecznie z Caroline, nie pytając nawet o to co powiedział im jej znajomy. Lepiej było dalej grać swoją rolę urzędnika, który trochę wbrew sobie został wpakowany w tą całą kałabałę. Przy okazji miał nadzieję, że dziennikarka sama się w coś nie wpakuje. Wspólnie z Evelyn opowiedzieli jej całkiem sporo o sprawie, ale Anglik wiedział, że lepiej nakierować ją na pozornie dobry trop niż pozwolić, by sama dokopała się do tego prawdziwego. W razie czego, każdy francuski policjant, z którego będzie w stanie wydobyć prawdę, powie jej to, co już usłyszała. Paradoksalnie sama wiedziała w tej chwili więcej niż francuska policja. Woods zapewnił ją za to, że pozostaną w kontakcie i obiecał swą pomoc, o ile tylko będzie jej potrzebować. |
14-03-2019, 22:32 | #32 |
Reputacja: 1 | Post współtworzony przez Aiko i Loucipher Noemie zaskoczona spojrzała na wychodzącego z posterunku Oliviera. Nie spodziewała się, że wizyta w kostnicy zajmie tak długo. |
15-03-2019, 00:17 | #33 |
Reputacja: 1 | Evelyn, prócz zdania raportu Woodsowi, w taksówce za wiele się nie odzywała. Pogrążona była we własnych myślach, a poza tym wiedziała, że jej przełożony przestał zgrywać sympatycznego urzędnika w momencie, kiedy tylko zniknęli z zasięgu słuchu tej dziennikarki. Nie było więc sensu zagadywać mężczyzny, a Leigh była do tego już przyzwyczajona. I w tamtym momencie była mu wdzięczna, że nie podzielał jej entuzjazmu do czczych pogawędek, bo wcale nie miała ochoty na rozmowy. |
15-03-2019, 17:32 | #34 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 8 - 1940.III.14; zmierzch Paryż Czas: 1940.III.14; cz; południe; godz. 18:45 Miejsce: północna Francja; Paryż; 15-ta Dzielnica, Hotel “Topaz” Warunki: granat nieba, ciepłe, ogrzane wnętrze pokoju, jasno Noémie Faucher (D.Adley), Kenneth Hawthorne (M.Tweed), George Woods (R.Cromwell) i Evelyn Leigh (A.Croft) Wydawało się, że ledwo położyli się w swoich łóżkach a już ktoś pukał do drzwi. Chociaż i zegarki i widok za oknem wskazywał, że przespali drugą połowę dnia. Ale te kilka godzin nieprzerwanego snu pomogło bardziej niż najmocniejsza kawa. Czyli się znacznie bardziej odświeżeni i wypoczęci. Chociaż widok za oknem do romantycznych widokówek z paryskiego zachodu Słońca dla zakochanych raczej nie należał. Ale zakochani to pewnie odwiedzali to miejsce w połowie lata a nie marca. Za oknem było pochmurno i dzień zmierzał do przejścia w kolejną noc chociaż jeszcze było przed 7 PM więc było widno jak w dzień. Za to aura była słotna jak w jesień czy wczesną, marcową wiosnę. Bez palta albo płaszcza lepiej było nie wychodzić na zewnątrz. Ale przynajmniej w hotelowych pokojach było całkiem przyjemnie i ciepło, chłodna słota nie miała tutaj dostępu poza straszeniem widokiem z okna. Chociaż w nocy znów zapanują egipskie ciemności gdy nadejdzie kolejna wojenna noc z obowiązkowym zaciemnieniem wszystkich i wszystkiego. A budzącym całe towarzystwo okazał się ich francuski kolega po fachu czyli starszy agent Soren. Dał im aż cały kwadrans na doprowadzenie się do porządku zanim nie zebrali się w jednym z pokojów i nie zaczęli spotkania. Okazało się, że przez te parę godzin gdy regenerowali siły pojawiło się kilka ciekawych faktów które właśnie zamierzał im przedstawić. - Udało mi się załatwić samochód. Mam nadzieję, że ktoś z was ma ważne prawo jazdy i pamiętacie, że u nas się jeździ tą drugą stroną. - zaczął od czegoś pozytywnego i położył na stoliku kluczyki od samochodu. Tym sposobem ich mobilność uległa podwojeniu jeśli liczyć miejscowego agenta jako kierowcę z samochodem. - Posłaliśmy nurków pod ten most. Z rzeki wyłowiono dwa, całkiem świeże trupy. Dwaj faceci w cywilnych ubraniach. Bez dokumentów, tożsamość na razie nieznana. Brali udział w walce a potem zaliczyli kulkę w głowę. Resztę wykaże sekcja zwłok. Ciała już przewieziono do kostnicy właściwie niedługo chyba nasz patolog powinien skończyć kroić pierwsze ciało. - Soren zaczął nowy wątek od spojrzenia na Georga. Mówił szybko i energicznie. Na koniec zerknął na zegarek gdy próbował oszacować kiedy patolodzy mogą skończyć badać chociaż pierwsze ciało. - Z kostnicy mam też dla was raport z sekcji ciała kobiety znalezionej w furgonetce. - mówiąc to wyjął z teczki niewielką teczkę z aktami. Okazało się, że są w nich raporty z sekcji zwłok całej znalezionej o świcie trójki. Już w porządnej, papierowej formie, razem z dołączonymi zdjęciami i opisem a nie tylko ustnym streszczeniem jaki wcześniej mogli uzyskać podczas bezpośredniej rozmowy. W przypadku ciał Grimarda i Wainwrighta powtórzył się schemat jaki wcześniej usłyszały obie panie z ust patologa na świeżo po wykonaniu sekcji. Teraz jednak w akta mogli zajrzeć wszyscy. W przypadku ciała starszej agentki Beaumont uwagi były bardzo podobne jak do jej zabitego podwładnego. Odniosła podobne jak on obrażenia i to zarówno te które powstały na krótko przed śmiercią jak i te sprzed kilku dni które tak samo jak u niego były opatrywane i zaczął się powolny proces ich gojenia. - Ekipa dochodzeniowa również skończyła raport. - Soren po chwili wyjął z teczki kolejną aktówkę. Papierowa teczka była wyraźnie grubsza i po otwarciu ujawniła swoją zawartość. Charakterem bardzo zbliżona do większości raportów policyjnych z miejsc zbrodni. Były tabelki, opisy, zdjęcia, analizy, przyczyny, wnioski i przypuszczenia. Na szczęście ktoś z głową na karku połączył oba miejsca przestępstwa, i te z ulicy Piramid gdzie zapewne doszło do zdarzenia z pancerną furgonetką jak i magazynu gdzie ją znaleziono dziś o świcie. Dzięki czemu wszystko było w jednej teczce. Raport był bardzo ciekawą lekturą jeśli ktoś umiał czytać tego typu lekturę i miał za zadanie rozwikłać co się stało, jak i co z tego wynika. Zaczynał się od łusek i użytej amunicji. Wszystkie znalezione łuski były z 7.65 Browninga. Zwane też 7.65x17 Browning Short lub jak woleli Jankesi, .32 ACP. Nie znaleziono żadnej broni a jedynie wystrzelone łuski i trochę zdeformowanych o różne przeszkody pocisków. W większości te które utknęły w pancernych burtach furgonetki których nie zdołały przebić. Sądząc z ilości łusek i kątów pod jakimi padały prawdopodobnie strzelców było kilku raczej więcej niż jeden. A w każdym razie im ich byłoby mniej tym bardziej musieliby się nabiegać aby strzelać z różnych miejsc dlatego raczej było ich więcej niż jeden. Broni nie znaleziono więc zapewne zabrali ją ze sobą. Wystrzelono zapewne ze trzy czy cztery standardowe magazynki bo znaleziono kilkanaście łusek co odpowiadało właśnie takiej ilości magazynków. W zależności więc ile trwała strzelanina i ilu było strzelców to albo wystrzelali po całym lub większość magazynka albo strzelców było mniej ale strzelanina trwała na tyle długo aby mieli okazję wymienić magazynek. Samych pustych czy pełnych magazynków jednak nie znaleziono. Sama zaś amunicja była całkiem popularna, zwłaszcza na rynku cywilnym i to nie tylko we Francji ale po obu stronach Atlantyku. Sądząc z kątów ostrzału do furgonetki strzelano od tyłu gdy miała otwarte tylne drzwi. Dlatego zewnętrzna i wewnętrzna strona kufra była właśnie najbardziej ostrzelana. Gdyby strzelanina nastąpiła przy zamkniętych drzwiach wówczas pociski miały za słabą moc aby przebić się przez pancerz wozu. A gdyby strzelano się wewnątrz wozu wówczas rozkład przestrzelin byłby inny i nie byłoby postrzałów na zewnątrz. Z furgonetki zniknął jakiś duży i ciężki przedmiot. Był duży i ciężki o czym świadczyły ślady przesuwania na zakrwawionej podłodze i liczne ślady butów. Prawdopodobnie aby wydobyć ten przedmiot przesunięto ciała zabitych agentów pod burtę gdzie znaleziono ich rano właśnie w takiej pozycji. Ów przedmiot zabrano na inny pojazd już w magazynie. Czyli we względnie bezpiecznym miejscu, bez zbędnych świadków. Wewnątrz furgonetki znalezione kawałki drewna, prawdopodobnie desek. Nie znaleziono jednak żadnego drewnianego przedmiotu ani w furgonetce ani w magazynie z jakiego mogłyby pochodzić. Ślady na podłodze furgonetki zachowały się dzięki świeżej wówczas krwi i mokrej ziemi całkiem dobrze. Znaleziono całą mieszaninę śladów, głównie odciski butów. Część z nich należała do butów zabitych agentów. Ale były i inne. Łącznie przez wnętrze furgonetki przewinął się mały tłumek. Zapewne część podczas walki ale zdecydowana większość po, gdy wyciągano ów duży przedmiot. Wówczas zasychająca po walce krew wypływająca z ran ładnie utrwaliła te ślady. Analitycy doliczyli się około pół tuzina osób jakie kręciły się w trakcie lub tuż po walce po wnętrzu furgonetki. Z czego obecnie dało się zidentyfikować tylko dwójkę z nich, należącą właśnie do zabitych agentów. Ślady krwi jednak zdradziły, że nie tylko John i Gabrielle zostali zranieni. Poza ich próbkami znaleziono jeszcze próbki trzech osób. Jedna należała do grupy krwi jaką według akt posiadał kpt. Alliere/Lapointe chociaż to była poszlaka i za mało by definitywnie stwierdzić, że należała właśnie do niego. Dwóch innych próbek nie miano z czym porównać więc pozostały niezidentyfikowane. Co nieco technicy kryminalni popisali o samochodach jakie brały udział w zdarzeniu. Sama furgonetka jako była więźniarka, była nadal sprawna. Chociaż oczywiście liczne przestrzeliny, wnętrze zwalone juchą, wgnieciony błotnik i rozbite szyby szoferki na pierwszy rzut oka kwalifikowały ją do sprzątania i remontu. Drugim pojazdem była jakaś osobówka. Sądząc po rozstawie opon i pozostawionych przez nie śladów zapewne średnia lub duża, żadna miniaturka tylko porządna landara. Trzecim pojazdem, tym który zapewne czekał w magazynie lub został skołowany zaraz po strzelaninie, musiała być inna furgonetka lub ciężarówka. Coś co mogło w sobie pomieścić ładunek który wcześniej znajdował się w trzewiach wynajętej taksówki. Żadna osobówka nie miała co marzyć o zabraniu czegoś tak nieporęcznego. Może jakiś pickup ale ślady opon wskazywały na ciężki pojazd. Duże koła z czego tylne podwójne. Więc dwuosiowa ciężarówka lub furgonetka zbliżona rozmiarami do ciężarówki. Wyglądało więc, że po strzelaninie, zwycięzcy pojechali osobówką i zabraną furgonetką do magazynu gdzie przepakowano ten duży i ciężki samochód na ciężarówkę lub furgonetkę a potem te dwa pojazdy opuściły magazyn zostawiając za sobą postrzelaną taksówkę i dwa ciała zabitych agentów i odjechały w nieznanym kierunku. Technicy nie byli pewnie w którym momencie agenci ponieśli śmierć czy w trakcie walki, tuż po czy już w magazynie i tutaj była notka, że to sprawa patologów. Niemniej przesuwanie bezwładnych ciał podczas przesuwania ładunku sugerowało, że stało się to raczej prędzej niż później. W samym magazynie znaleziono jeszcze kanciapę która normalnie pewnie była używana jako biuro czy kanciapa tego właśnie wynajętego magazynu. Znaleziono tam resztki po posiłkach, pety w popielniczkach i inne tego typu resztki które świadczyły, że kilka osób spędziło tam trochę czasu. Znaleziono nawet posłanie z koców co sugerowało, że nawet tam spali. - Udało nam się skontaktować i przesłuchać właściciela magazynu. Poprosiliśmy go o sporządzenie portretu pamięciowego. Oto on. - Soren sięgnął po jedną z kartek raportu i wskazał portretem mężczyzny w średnim wieku o pospolitej urodzie. - Według słów właściciela to facet był konkretny, zależało mu na czasie i gdy tylko zobaczył jak wygląda magazyn zapłacił bez targowania się o cenę. I pytał o możliwość przedłużenia na co właściciel oczywiście bardzo chętnie się zgodził. Sprawdziliśmy te franki i niestety okazały się prawdziwe. Facet z którym negocjował wynajem był sam. Znalazł ogłoszenie w gazecie, zadzwonił i umówili się na spotkanie już przed magazynem aby móc go od razu obejrzeć. Ale na szczęście dozorca magazynu zapamiętał, że klient przyjechał ładnym Citroenem. Mniej więcej takim. - szef lokalnej komórki Spectry pokazał następne zdjęcie zgrabnej, francuskiej osobówki. - Niestety nie zwrócił uwagi na numery więc mamy tylko markę, kolor i prawdopodobny model. - Francuz zakończył samochodowy wątek z tego co przez te kilka godzin dowiedzieli się jego francuscy koledzy z policji. Osobówka na zdjęciu ładnie wpasowywała się w opis jaki wyłaniał się z raportu policyjnych techników. Spokojnie mogła przewieźć cztery a w pewnym ścisku nawet i pięć osób chociaż na dłuższą metę było to pewnie mało komfortowe. Nowych informacji pojawiło się całkiem sporo. Lada chwila w kostnicy powinni zakończyć pierwszą sekcję wyłowionego z rzeki ciała. Zbliżał się wieczór, więc istniała szansa, że jeśli centrala z Londynu prześle jakąś odpowiedź na poranny raport Noeme to albo właśnie wieczorem albo jutro rano. Przesłanie raportu z jednej stolicy do drugiej zajmowało jednak kilka godzin a jeszcze trzeba było zapoznać się i przetrawić raport nadawcy i opracować własny. Na zewnątrz, nad paryskimi ulicami jeszcze było widno ale wkrótce zacznie dominować zmierzch który przejdzie w mroki zaciemnionej nocy.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
22-03-2019, 08:37 | #35 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Tym razem Woods nie miał okazji do rozmyślania przed zaśnięciem, bowiem w objęciach Morfeusza znalazł się zaraz po tym jak przystawił głowę do poduszki. Być może dlatego nie śniło mu się absolutnie nic, a być może tylko niczego nie pamiętał. Zdawało mu się bowiem, że obudził się tak samo szybko jak zasnął, zaraz po zamknięciu powiek. |
22-03-2019, 08:38 | #36 |
Reputacja: 1 | post tworzony drużynowo Woods siedział w fotelu. Ręce trzymał na oparciach, założył nogę na nogę, a wzrok miał wbity w ścianę. Wyglądał jakby odpłynął myślami gdzieś daleko, jak gdyby nawet nie słuchał tego, co mówił Soren. Na raporty nawet nie spojrzał. Machinalnie sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, skąd wyciągnął paczkę amerykańskich papierosów. Włożył sobie jednego do ust, po czym włożył dłoń do kieszeni z zapalniczką. |
22-03-2019, 21:34 | #37 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
|
22-03-2019, 23:07 | #38 |
Reputacja: 1 | Evelyn po powrocie do pokoju spokojnie przespała te kilka godzin do 18. Nie nękały jej żadne koszmary, żadne wizje czy też sny. Nie działo się kompletnie nic, pustka, czarno. Dzięki temu wyspała się jak nigdy. Była wypoczęta i gotowa do działania, choć nie bardzo wiedziała, gdzie to śledztwo ich doprowadzi. Miała wrażenie, że póki co błądzili po omacku, ale może taka była specyfika tego dochodzenia? |
23-03-2019, 17:28 | #39 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 9 - 1940.III.14; zmierzch Paryż Czas: 1940.III.14; cz; zmierzch; godz. 20:00 Miejsce: północna Francja; Paryż; 12-sza Dzielnia, kostnica miejska Warunki: zmierzch, chłodne, suche, powietrze kostnicy Noémie Faucher (D.Adley), Kenneth Hawthorne (M.Tweed) We dwoje mogli pojechać do kostnicy miejskiej. Dla Belgijki była to w ciągu pół doby chyba trzecia wizyta z rzędu w tym miejscu. Tym razem jednak mogła sama zasiąść za kierownicą. No i zamiast Evelyn i Sorena towarzyszył jej Kenneth. Gdy wysiadali z samochodu na zewnątrz nadal było tak chłodno jak wyglądało przez okno. Niebo już wyraźnie pociemniało gdy dzień zaczął już mocno ustępować nadchodzącej nocy. Wewnątrz było sterylnie, ozięble i odpychająco. Jak w szpitalu tylko z zimną aurą śmierci zamiast zapachem leków. Tym razem w kostnicy byli inni pracownicy niż w dzień ale do sekcji sekcji zwłok szło się tak samo jak rano. Okazało się, że dwóch patologów przeprowadza właśnie jakąś sekcję zwłok. Pracownik jaki ich prowadził zapukał i poprosił na chwilę jednego z nich. Ten wyszedł z sali operacyjnej aby rozmówić się z dwójką zagranicznych gości. Gdy ustalono kim są i po co patolog przedstawił raport z zakończonej niedawno sekcji. Ciało młodego mężczyzny wyłowione po południu z rzeki. Wiek ok 30 lat, przeciętnie zbudowany. Brał udział w bójce ale żadna z ran nie była śmiertelna chociaż mocno oberwał. Śmiertelny był dopiero bezpośredni postrzał w głowę z broni małokalibrowej. Z bliskiej odległości, prosto w twarz, zostały ślady prochu wokół rany wlotowej. Typowy strzał przy egzekucjach. Nie znaleziono w płucach śladów wody więc nie żył już gdy się tam znalazł. Wszystkie rany zostały zadane tuż przed śmiercią która nastąpiła kilkanaście godzin do doby temu. Większość tego czasu po śmierci ciało spędziło w wodzie. Ciało zostało zapakowane w worek i obciążone kamieniami aby nie wpłynęło za szybko. No i sądząc z raportu nurków to nie wpłynęło. Przy ciele nie znaleziono żadnych dokumentów więc nie wiadomo kim był. Obecnie przeprowadzano sekcje drugiego ciała. Jednak na razie wyglądało podobnie. Młody mężczyzna pobity i ostatecznie zastrzelony z bliskiej odległości a następnie zapakowany do worka który wrzucono do rzeki. Czas: 1940.III.14; cz; zmierzch; godz. 20:00 Miejsce: północna Francja; Paryż; Nanterre, mieszkanie Grimarda Warunki: granat nieba, chłodne wnętrze pokoju, jasno George Woods (R.Cromwell) George ostatecznie pojechał samochodem Sorena. Początkowo jechali we trójkę ale Francuz zostawił “pannę Croft” przed jakimiś jarmarcznymi butikami gdzie, jak sądził, powinna znaleźć to czego potrzebowała. Gdy “młoda” wysiadła dalej pojechali we dwóch. Obecność Sorena, czyli francuskiego policjanta z odznaką na zawołanie znacznie ułatwiała zamierzenia Brytyjczyka. Począwszy od odnalezienie adresu po który musieli zadzwonić do komisariatu, przez dojazd do niego aż po rozmowę z dozorcą który na widok odznaki policji bez wahania udostępnił zapasowy klucz do mieszkania zamordowanego policjanta. Wszystko działo się w tak zawrotnym tempie, że nikt nie mógł się jeszcze oswoić. - A wczoraj w tą porę wychodził do pracy. Powiedział mi “do widzenia, widzimy się rano”. - westchnął starszy pan który był dozorcą w kamienicy w jakiej mieszkał policjant. No tak, w końcu nie minęła jeszcze nawet doba od momentu wydarzeń na ulicy Piramid gdzie zginął francuski policjant i pewnie dwójka agentów Spectry. I nie wiadomo czy to pełna lista trupów. Grimard jak się okazało mieszkał w zwykłej, czynszowej kamienicy w dzielnicy po drugiej stronie Sekwany. Do swojej pracy w 1-ej Dzielnicy miał jakieś kwadrans jazdy samochodem. No może więcej lub mniej, w zależności od natężenia ruchu ulicznego. Dostanie się do mieszkania przy pomocy klucza dozorcy było dziecinnie proste. Prostsze niż wejście przy słabym świetle na trzecie piętro kamienicy. Ale w końcu drzwi stanęły otworem a za nimi mieszkanie zabitego policjanta. Zapalili światło bo wewnątrz budynku o tej porze zmierzchu już było ciemno. W mieszkaniu nikogo nie było. Za to była atmosfera jakby właściciel wyszedł na chwilę i miał zaraz wrócić. Całe mieszkanie wydawało się oczekiwać na jego powrót. - Od czego zaczynamy? Czego szukamy? - zapytał Francuz gdy już rozejrzeli się na pierwszy i drugi rzut oka po pustym mieszkaniu. Czas: 1940.III.14; cz; zmierzch; godz. 20:00 Miejsce: północna Francja; Paryż; Chaillot, herbaciarnia Caro Warunki: granat nieba, ciepłe, ogrzane wnętrze herbaciarni, jasno Evelyn Leigh (A.Croft) Woods co prawda z nią pojechał a i Soren wskazał odpowiedni adres i podrzucił ale obaj mieli inne priorytety niż kupowanie szałwi. Evelyn musiała się z obydwoma dżentelmenami pożegnać w ten pochmurny zmierzch. Zmierzchało już na całego. Niebo już ciemniało a na świecie dominowała szarówka nadciągającej nocy. I było dość chłodno. Za to mimo wszystko celowo czy nie ale francuski agent wysadził ją w iście turystycznej okolicy. - Szkoda, że nie ma dzisiaj pięknie zachodzącego Słońca bo tylko zdjęcia by można robić. - kierowca wskazał spojrzeniem na kierunek wzdłuż jakiegoś placu. A na jego końcu widać było tą słynną wieżę Eiffla! Samochód Sorena odjechał razem z Woodsem. Ale został jej do sprawdzenia sklepik wskazany przez kierowcę. Z bliska wyglądało to na herbaciarnię. A gdy weszła do środka poczuła specyficzną mieszankę zapachową. Głównie herbaty. Ale też i innych ziół. Stoliki, dyskretne światło, subtelny spokój wszystko to sprawiało wrażenie idealnego miejsca gdzie chciało się usiąść, wypić filiżankę herbaty odcinając się od całego świata i dnia. A oprócz tego jak się okazało sprzedawali herbaty, gotowe mieszanki oraz składniki do samodzielnego sporządzenia własnej mieszanki. I tak, szałwię też mieli. I wiele innych ciekawych ziołowych składników.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
28-03-2019, 11:32 | #40 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Zamiast Hawthorne'a dostał młodą. Woods tego nie rozumiał. Nie nalegał na byłego policjanta, bo ten mógł mieć ważniejsze rzeczy do roboty, ale czy kolejna wizyta w kostnicy naprawdę do nich należała? Starszemu agentowi wpadła nawet do głowy pewna brzydka myśl na temat Hawthorne'a i Faucher, ale szybko ją przegnał. Zdawał sobie sprawę, że narodziła się z rozdrażnienia spowodowanego tym, że ktoś podjął inne decyzje niż te, których oczekiwał. Do tej pory nie miał powodów, by wątpić w profesjonalizm tej dwójki, nawet jeśli nie zawsze się z nimi zgadzał. |