Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-02-2008, 20:44   #31
 
Althorion's Avatar
 
Reputacja: 1 Althorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znany
- Dziękuję bardzo. Z pewnością będę. - powiedział Warren i rozłączył się.

- Nawet łatwo poszło... Pewnie jego jeszcze nie naciskali, skoro nie zrobił się jeszcze podejrzliwy. A'propo - muszę się zabezpieczyć przed czymś takim... Srał pies to, że ktoś mi do mieszkania wszedł, mieszkam w końcu w mało ciekawej dzielnicy, to się zdarza. Ale do cholery w życiu bym nie pomyślał, że zamiast ukraść mi to pudło i porozwalać mi parę pierdół, ktoś będzie mi w ten sposób groził... Na nowy zamek za Chiny Ludowe zgody od właściciela nie dostanę... Ale mogę zabezpieczyć sprzęt. Chociaż tyle...

Choć słaniał się już na nogach, ostatkiem sił załączył komputer i zaczął w nim grzebać. Hasło na BIOS, hasło logowania, zaszyfrowane ważniejsze dokumenty... Na wszelki wypadek dodał całą ukrytą partycję. W końcu postanowił jeszcze przepisać boot managera - aby włączyć komputer, musiał teraz podpiąć odtwarzać MP3, w przeciwnym wypadku nie ładował się system. Ponadto, zapisywał na dysk czas logowania.

- No, powinno wystarczyć... W każdym razie laika powstrzymam...

Zrzucił z siebie ubranie i wyczerpany do reszty runął na łóżko. Właśnie świtało...
 
Althorion jest offline  
Stary 10-02-2008, 08:26   #32
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Cały czas kręciła się po barze kompletnie nieobecna. Ponure myśli powróciły. Nie starała się nawet być uprzejma czy uśmiechć się do klientów a oni widząc jej nastrój unikali dłuższych konwersacji.
Pieprzony samuraj i przerośnięte psisko? Jeśli Irlkandczyk się czegoś nie naćpał to może przeceniałam jego zdrowie psychiczne. Jedno jest pewne – nie mam zamiaru wierzyć w te brednie. Przecież to niedorzeczne... Z drugiej strony Irlandczyk z pewnością tam poszedł i coś wystraszyło go nie ma żarty. Może ktoś mu zapłacił żeby mnie nastraszył? Nie, nie. Gordon nie sprzedałby mnie przecież. Skończ z tym Eva, przecież mu ufasz - zganiła się w myślach.
Ufam mu i nie będę podważać jego prawdomówności. Skoro Gordom mówił, że widział tego Księcia walczącego z włochatym stworem to z pewnością to miało tam miejsce. Ale co ona ma dalej z tym zrobić? Przecież nie może czekać spokojnie aż któryś ją wreszcie dopadnie. Skoro ze sobą walczyli to znaczy, że nie pałają do siebie sympatią. To istotna informacja, może się przydać. A najlepiej byłoby żeby obaj się tam pozabijali i dali mi święty spokój.
Rozmyślała potem jeszcze nad planem, w jaki sposób ma dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Postanowiła, że złoży wizytę Marcelowi. Nie specjalnie ciągnęło ją, żeby się z nim ponownie spotkać, ale on najwyraźniej wiedział więcej niż zdradził za pierwszym razem.
To wszystko się kupy nie trzyma. Mam zaczepiać meneli w Central Parku aby zaprowdzili mnie do kolesia, którego mają znać ale z pewnością nie mieszka w kartonowym pudle? No trudno, chyba zaryzykuje. Najwyżej wezmą mnie za wariatkę. Olbrzymie kundle, Yakuza, i elegancik, który koleguje się z miejscowymi łachmaniarzami?
Jak narazie postanowiła jednak poczekać na Warrena i księdza. - To byłoby wobec nich nie w porządku gdybym zaczęła działać na własną rękę - pomyślała jeszcze.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 10-02-2008 o 08:51.
liliel jest offline  
Stary 10-02-2008, 20:23   #33
 
Dogen's Avatar
 
Reputacja: 1 Dogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputację
Warren Gralowe
Obudził się w południe, spojrzał na zegarek, przetarł oczy i z czołgał się z łóżka. Tym razem spał jak zabity, nic go nie niepokoiło.
Dobrze, że była sobota - pomyślał.
I wtedy palnął się ręką w głowę. Z tego wszystkiego zapomniał wczoraj spotkać się z księdzem, a przecież umawiał się późnym popołudniem. Znowu wpuścił się w robotę na komputerze i nie zauważył upływu czasu. Zawsze pochłaniał się do reszty. No cóż, musi dzisiaj się umówić i tym razem nie zapomnieć - pomyślał i drapiąc się po głowie poczłapał do łazienki zmyć resztki snu. Wchodząc do środka, instynktownie spojrzał w lustro z obawą, ale tym razem nic nie zobaczył.

ks. Richard Rakus
Po całej aferze z Maksimem, Richard złapał drugi oddech i poszedł ponownie do mieszkania chłopaka. Nie czuł się zbyt dobrze, ale nie mógł odpuścić.
Niestety nie zastał nikogo. Wszystko wyglądało jak tego felernego ranka. Po chwili postanowił popytać sąsiadów i dowiedzieć się czegoś, spojrzał na zegarek i rozmyślił się. Musi wracać, tak naprawdę nie było tak wcześnie jak myślał, nie wyrobi się, a posługa czeka. Jeszcze ten Warren. Dziwna sprawa, że akurat dzisiaj zadzwonił - zamyślił się. Wrócił na plebanię, z niechęcią odkładając tą sprawę, ale miał jeszcze inne obowiązki. przebrał się szybko i poszedł do kościoła. Gdy kończył posługę, Warren nie zjawił się. Richard był już tak zmęczony dniem, że marzył tylko o odpoczynku. Zje kolację, prześpi się, a jutro ze świeżym umysłem pomyśli co dalej. Po kolacji w lekko przybitej atmosferze, poszedł od razu do pokoju odpocząć.
Jak w zegarku, obudził się o tej samej porze rano, jak co dzień.
No cóż, najpierw obowiązki, a później zajmie się dalej wczorajszą sprawą. Przy okazji, może dzisiaj przyjdzie ten Warren. Może ma coś wspólnego z Maksimem - pomyślał, przeciągając się na łóżku.
 
__________________
Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję
Dogen jest offline  
Stary 11-02-2008, 06:07   #34
 
Althorion's Avatar
 
Reputacja: 1 Althorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znany
- Szlag by cię, Warren. Pamięci za grosz. - mówił, zły na siebie. -Cóż... Przynajmniej wiem, gdzie księdzu urzęduje, to zadzwonię do Evy i po prostu spotkam się z nią na miejscu.

Wstał, jeszcze nie całkiem dobudzony, niepewnym krokiem wszedł do kuchni i włączył ekspres do kawy. Podczas gdy ta zaczynała się parzyć, wziął szybki prysznic i zgolił głowę.
- Nic lepiej człowieka nie budzi z rana, jak kawa i żyletka. - powtarzał zawsze

Przez moment walczył z sobą, aby włączyć komputer, tylko na chwilkę przecież, żeby tylko przeczytać wiadomości, zobaczyć co w świecie słychać. No, może z kimś porozmawiać... Ale przemógł się, choć był już w pół kroku w drodze do maszyny. Rozejrzał się po zagraconym pokoju, szukając komórki, po czym wybrał numer.
- Witam, Evo. Tu Warren. Znalazłem Ojczulka. Proszę sobie wziąć coś do pisania, zaraz Ci podam adres. Spotkajmy się na miejscu za jakieś czterdzieści minut, dobrze?
 
Althorion jest offline  
Stary 11-02-2008, 10:07   #35
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Poleżał jeszcze chwilę, zmówił krótką modlitwę. Potem wstał i przeciągną się, sprawdzając, jak jego ciało czuje się po wczorajszych przygodach. Czuło się kiepsko.
Skoczył do łazienki, szybko wziął prysznic, po czym zajrzał do Mary. W końcu to ona najgorzej oberwała od Maxima. Sprawdził, czy jeszcze śpi i czy wszystko u niej w porządku.
W kuchni znalazł proboszcza, robiącego śniadanie.
-Może ci pomóc, Charles?- rzucił na powitanie. Po chwili dodał- Nie mogę przestać myśleć o tym, jak się wczoraj zachowywał Maxim. Jeszcze dzisiaj porozmawiam z jego bliskimi, może się czegoś dowiem. Ale naprawdę wydaje mi się, że chłopak zachowywał się dziwnie. Bardzo dziwnie, jakby to nie był on. Zresztą opowiadałem ci o wszystkim. Masz pomysł, co to mogło być? Słyszałeś kiedyś o czymś takim?
 
Wojnar jest offline  
Stary 11-02-2008, 19:27   #36
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Posłuchaj Warrenie, rozumiem, że jesteś zniecierpliwony ale mnie akurat zajmuje tak trywialne zajęcie jak praca. Nie mogę teraz wszystkiego od tak rzucić i biec się z wami spotkać. To, że wplątaliśmy się w jakąś podejrzaną sprawę nie zmienia faktu, że muszę zarabiać na życie. Jeżeli nie robi ci to różnicy to wpadnij do mnie wieczorem, tutaj możemy spokojnie porozmawiać i nikt nam nie będzie przeszkadzał. Zaraz zadzwonię i rozmówię się z księdzem. Oddzwonię jeśli coś ulegnie zmianie.
Rzuciła telefon na ladę żeby nalać kilka kolejnych piw. Przy kontuarze ściskał się tłumek poirytowanych klientów. Każdy coś wykrzykiwał i najwyraźniej uważał, że powinien być załatwiony w pierwszej kolejności. Co za tłok. - pomyślała z niechęcią. Zapaliła paierosa i parsknęła coś pod nosem żeby uzbroili się w cierpliwość. Nie chciała dziś żadnych bójek.
Wykręciła numer do księdza. Głową przyciskała słuchawkę do ramienia. Obie ręce miała zajęte. Z głośnika przy barze ryknęła muzyka a w słuchawce coś trzeszczało. Miała nadzieję, że ksiądz będzie słyszał ją lepiej niż ona jego. Chyba ktoś odebrał. Mówiła głośno, chcąc przekrzyczeć hałas panujący w lokalu.
- Halo! Halo! Richard Rakus? Słyszy mnie pan? Mam ogromną prośbę. Nazywam się Eva, Eva Davis. Mój znajomy Warren Garlow dzwonił do pana wczoraj. Nie mogę teraz rozmawiać ale czy moglibyśmy spotkać się dziś wieczorem u mnie? Warren też przyjdzie. To naprawdę ważna sprawa, tak przynajmniej sądze... - postawiła kolejne kufle na ladzie i przetarła dłonią czoło. – Prowadzę bar na Bronxie. Nazywa się Midnight Express, najlepiej jeżeli weźmie pan taksówkę, to niezbyt bezpieczna okolica.
Zastanowiła się jeszcze czy nie okazała się nieuprzejma mówiąc mu per “pan” ale nie miała najmniejszej ochoty bawić się w religijne tytuły. Kościół był w jej oczach kolejną korporacją, która postawiła sobie za cel manipulowanie bezmyślną tłuszczą. Kościół nie ma nic wspólnego z Bogiem, a zresztą jeśli ten istnieje i w swej dobroduszności zgotował jej tak parszywy los jaki wiedzie, to niech lepiej spieprza jej z oczu. Nie chodzi o to że nie wierzyła w Boga. Uważała raczej, że dzieli ich sprzeczność interesów. Czytała, że wierzący w Boga powinni pokornie przyjąć jego wyroki i akceptować jego wolę. Cóż, a niech go szlag! Pokora nie należała nigdy do jej mocnych stron.
Przypomniała sobie niedzielne dni kiedy była dzieckiem i skrzywiła się z niesmakiem. Jej ojciec kazał całej rodzinie chodzić na mszę. Co niedziela dawał na tacę a wieczorem spuszczał im łomot po pijackich ekscesach. A sąsiedzi uważali, że to taki przyzwoity i pobożny człowiek. Złamany kutas...Założę się, że w pierdlu nadal czyta biblię i powtarza, że jest niewinny.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 11-02-2008 o 19:42.
liliel jest offline  
Stary 11-02-2008, 21:57   #37
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Rozmowę z proboszczem przerwał dzwonek telefonu. Richard był akurat w pobliżu, więc odebrał. Po drugiej stronie jakaś kobieta mówiła podniesionym głosem.
-Tak, tak, słyszę panią. Warren? No, jeśli to naprawdę ważne. Ale żeby tym razem przyszedł, trzeci raz nie mam zamiaru na niego czekać. Bronx, powiada pani. Faktycznie, niebezpieczna okolica, nie to co mój... a, zaraz, przecież ja też mieszkam na Bronxie- zaśmiał się wesoło w słuchawkę- Niech będzie, przyjdę, daleko nie mam. Powinienem być koło dwudziestej.
Robi się coraz ciekawiej. To już nie brzmi jak zagubiony dwudziestolatek. Mam nadzieję, że to faktycznie coś ważnego, o tym lokalu nie słyszałem nic dobrego. I jeszcze to "pan". Czyżby ateistka, czy inna zbuntowana duszyczka? I dlaczego mam przeczucie, że to ma związek z Maximem?- po krótkim namyśle zwrócił się znowu do proboszcza.
-Oj, Charles, zaczynam być rozrywanym człowiekiem. Ktoś ma do mnie jakąś ważną sprawę w Midnight Express. Pójdę tam dziś po mszy. No, to na czym skończyliśmy w sprawie Maxima?
Porozmawiali trochę, zjedli, po czym Richard znowu wyruszył na ulicę, dowiedzieć się, co działo się z Maximem ostatnio. Najpierw rodzina, sąsiedzi, potem znajomi. Miał pewne pomysły, od kogo zacząć. Do kościoła musiał wrócić przed 17, żeby na spokojnie przygotować się do odprawienia mszy.
 
Wojnar jest offline  
Stary 12-02-2008, 18:52   #38
 
Althorion's Avatar
 
Reputacja: 1 Althorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znany
- Ech, cholera, co ta baba chce robić w pracy tuż po południu? Zawsze myślałem, że takie puby się otwiera bardziej pod wieczór. A szlag cię, Warren, akurat się na tym znasz... W pubie dobrych parę miesięcy nie byłeś.

Poszedł do kuchni i zaczął grzebać w lodówce. Znalazł pizzę, którą szybko wrzucił do mikrofalówki. Spojrzał na zegarek:
- Eeee, mam jeszcze sporo czasu... Zwłaszcza że mam do niej blisko.

Wyjął gotową pizzę i ruszył do komputera. Z powodu zabezpieczeń, jakie wczoraj wprowadził, włączenie go zabrało mu chwilkę. Dla pewności (aby znowu nie przegapić spotkania) nastawił budzik.
- No i co my tu mamy... Gość nie umie GRUBa skonfigurować... A przeczytajże podręcznik, leniwa świnio! O, ten już akurat przeczytał... Cóż, chyba można mu pomóc.

Zdawał sobie sprawę, że siedzenie na różnych forach to jego nałóg. Komputerowe, pomocy technicznej, filmowe, muzyczne... Odczuwał wewnętrzną potrzebę obcowania z innymi ludźmi... za pośrednictwem komputera. Oszukiwał się wciąż, że to i tak lepsze od jego poprzednich zajęć, które o mało co nie wpędziły go za kratki.
- Przynajmniej teraz pomagam ludziom, zamiast im szkodzić. Wyzwanie podobne, a przynajmniej ciut bardziej zgodne z prawem. - wmawiał sobie.

Zadzwonił budzik. Warren dokończył posta i szykował się do wyłączenia komputera. Rozmyślił się jednak - postanowił zgrać sobie na odtwarzacz MP3 parę "programików":
- Mam przeczucie, że mogę mi się przydać. Zwłaszcza, jakby tym razem włamywacz, nie mogąc obejść zabezpieczeń, postanowił mi coś zepsuć.

Wyłączył maszynę, zarzucił na siebie płaszcz, włożył słuchawki do uszu ("Vivaldi to jest to, czego akurat potrzebuję.") i wyszedł z domu, pamiętając, aby zamknąć wcześniej porządnie drzwi. Kilka razy pociągnął za klamkę, aby się upewnić, że zrobił to właściwie.
- Cholera, popadam w paranoję...
 
Althorion jest offline  
Stary 14-02-2008, 21:46   #39
 
Dogen's Avatar
 
Reputacja: 1 Dogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputację
ks. Richard Rakus i Warren Gralowe
Eskapada Richarda nie przyniosła takiego skutku jak przypuszczał. Sprawa wydawała się coraz bardziej tajemnicza niż do tej pory przypuszczał. Do wieczornej mszy odwiedził rodzinę i starał się przepytać sąsiadów. Niestety, jak przysłowiowy kamień w wodę. Był zszokowany, nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Ani sąsiedzi, a tym bardziej rodzina, nie słyszała o żadnym Maksimie. Nie istniał w ich otoczeniu taki chłopak, rodzice zgodnie i bez żadnych zahamowań twierdzili, że nigdy nie mieli syna. Niewiarygodne, przecież jeszcze niedawno spotykał się z nimi i słodko gaworzyli o przyszłości chłopaka. Próbował wpłynąć na ich domniemaną amnezję, ale tylko pogorszył sprawę, musiał odpuścić. Gdziekolwiek się udawał, tam mur obojętności i negatywnych odpowiedzi. Maksim nie istniał i wydawało się, że tylko Richard nie stracił w jakiś cudowny sposób pamięci.
Wracając, do kościoła musiał przystanąć. Znalazł ławkę i przysiadł na chwilę. Pokręcił głową z niedowierzaniem.
Jak to możliwe? Działo się coś, albo z nim, albo ze światem. Bóg wystawia mnie na jakąś próbę, to musi być jakieś zadanie, przez które stanę się jeszcze lepszy i uzyskam lepszy status – tłumaczył sobie.
Wreszcie wpadł na jeszcze jeden pomysł, że pójdzie do szpitala, odwiedzić „człowieka, którego nie ma”. Jeszcze zdąży, jak się pospieszy. Poderwał się szybko z ławki i w tymże momencie zadzwonił telefon. Odebrał. Dzwonił do niego oficer, który prowadził sprawę napadu Maksima. Nie miał dobrych wieści. Richard wysłuchał z uwagą i schował komórkę. Rozejrzał się wkoło, już nie na żarty podenerwowany. Według relacji policjanta, podejrzany, w dziwnych okolicznościach, jak się wyraził, zbiegł ze szpitala i aktualnie miejsce jego pobytu jest nieznane. Prosi w związku z tym o ostrożność i, że wysyła funkcjonariuszy.
Najszybciej jak mógł, poszedł z powrotem do kościoła. Powiadomił proboszcza o sprawie i poprosił o zastąpienie go w mszy.
Postanowił iść nieco wcześniej do baru „Midnight Express”. Czuł, że być może tam jednak dowie się czegoś. W zasadzie nie wiedział co zrobić, nie miał nic do stracenia.
Po drodze cały czas myślał o chłopaku, czy się jeszcze pojawi, czy będzie próbował się zemścić, a może on faktycznie nie istnieje? Co się porobiło, różne rzeczy przychodziły mu do głowy. I tak doszedł do lokalu. Faktycznie, nie wyglądało to najlepiej. W środku uderzyła go głośna muzyka i wzrok klientów, wątpliwej szlachetności. Wszyscy byli o dziwo strasznie zdziwieni, widząc wchodzącego księdza. Stanął i rozejrzał się i wtedy podszedł do niego jakiś chłopak.
- Witam, ty musisz być ksiądz Richard. Jestem Warren, dzwoniłem do księdza, miło mi poznać - wyciągnął rękę w geście przywitania. – Też niedawno przyszedłem do tego przybytku, chodźmy do baru i pogadajmy wszyscy razem, bo myślę, że mamy o czym.
Richard ogarnął wzrokiem salę, która wręcz kipiała od alkoholu i dymu papierosowego. Istna jama i schronienie dla zmęczonych życiem i wiarą w siebie. Budujące, naprawdę budujące.
Wtedy zobaczył dziewczynę za barem, która wymuszenie uśmiechnęła się do niego i pomachała ręką. Spojrzał ponownie na Warrena i szybko pomyślał:
Cóż za dobrane towarzystwo, każdy z innej parafii, ksiądz, chłopak wyglądający na inteligencika i dziewczyna o wątpliwej reputacji i wyzywającej postawie, potrafił to wyczuć. Bóg naprawdę musi mieć jakiś plan, ale on go nie rozumiał, na razie.
 
__________________
Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję
Dogen jest offline  
Stary 15-02-2008, 16:35   #40
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Wreszcie przyszli. Zapraszającym gestem wskazała dwa wysokie krzesła przy barze. Zmierzyła wzrokiem Richarda, z którym nie miała wcześniej sposobności się widzieć. Nie wpasował się bynajmniej w jej wyobrażenia o duchownych. Dobrze zbudowany przystojniak. Szkoda było takiego apetycznego ciała skazywać na celibat. Ale cóź, jego wybór.
Zapaliła papierosa i od razu przeszła do rzeczy.
- Witam Warrenie. Witam Richardzie. Mogę ci mówić po imieniu? Mam nadzieję, że nie urażę tym twojej wiary ale osobiście niespecjalnie podoba mi się ten kościelny cyrk i nie mam zamiaru żyć pod jego dyktando. Te bezmyślnie klepane formułki, otoczka mistycyzmu i świętość habitów. Jakby księża nie byli ludźmi z krwi i kości. - zrobiła pauzę i zagryzając lekko wargę wymownie przebiegła wzrokiem po całej jego sylwetce.
- Nie miej mi za złe ale wolę sobie te kwestie wyjaśnić na początku żebyś wiedział czego się możesz po mnie spodziewać. Tak w ogóle - jestem Eva. Z Warrenem już wcześniej rozmawialiśmy ale w zasadzie nie doszliśmy wspólnie do rzadnych konkretów. Myślę, że powinniśmy przedstawić sobie teraz co istotniejsze fakty i może poskładamy te kawałki w jakąś rozsądną całość.
-Skoro już się rozgadałam to równie dobrze mogę zacząć. Dwa dni temu odwiedził mnie podejrzany typ i wymachiwał bronią przed nosem. Może to zabrzmi niedorzecznie, ale nie wydaje mi się żeby to on był naszym największym zmartwieniem. Opowiadał o skoczku – samobójcy, który rzucił się z okna gdzieś tutaj w okolicy. Był przekonany, że ktoś pomógł mu się zabić. Twierdził też, że cała sprawa poprowadziła go do ujawnienia trzech nazwisk. Uwaga, teraz będzie interesująca częśc – to nasze nazwiska. Nie mam pojęcia co potencjalnie może nas łączyć. Niespecjalnie mnie to też interesowało, ale później odnalazł mnie Warren i wiedziałam już że ta sprawa nie da mi spokoju. A wczoraj... - zająknęła się na moment jakby zastanawiała się czy kontynuować – mój znajomy poszedł do mieszkania tego samobójcy i wpadł tam na tajemniczego miłośnika katan, który przedstawił się jako Książe. A zaraz po nim zjawił się tam...-ukryła twarz w dłoniach jakby się zawstydziła- zjawił się jakiś demoniczny stwór z piekła rodem. Wiem, że to brzmi kompletnie irracjonalnie ale wierze temu człowiekowi. Skoro mówił, że coś tam było...Coś, co nie było ani człowiekiem ani zwierzęciem...to ja mu wierzę. Możecie mnie wziąść za wariatkę. A może wręcz przeciwnie? Może i wam przydarzyło się ostatnio coś nielogicznego i nierealnego? - omiotła ich pytającym spojrzeniam.
- A tak w ogóle to wybaczcie mi, że nie zapytałam. Czego się napijecie? - Znów spojrzała wyzywająco na księdza. - Obawiam się, że niewiele mam do zaoferowania bezalkoholowych trunków...
 
liliel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172