Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-06-2015, 15:46   #161
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Wojownik spoglądając na swoich kompanów odrzekł:
- Osobiście ruszałbym. Celestia wydaje się przyzwoitym miejscem - uśmiechnął się znacząco, co rzecz jasna wskazywało, iż Sigil uważał za nieprzyzwoite. Zresztą wcześniej wspominał już, że chce stąd się wydostać, im dalej tym lepiej. Byłoby miło gdzieś zamieszkać w ładnym miejscu, gdyby jeszcze Estel podtrzymała decyzję ...

Byli właściwie nieźle wyposażeni, skoro zaś tak, to wypadało ruszać. Brzdęk który posiadali był właściwie ponadplanowy chyba, więc ewentualne braki można było wypełnić po przeniesieniu się.
- - Jeśli Estel nie ma czegoś do zabrania to osobiście proponuję ruszać[/i] - rzucił propozycję.
 
Kelly jest offline  
Stary 29-06-2015, 18:52   #162
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
"Pragnąc czym prędzej dostać się do lasku,
Co swoim gęstym, żywym liściem chroni
Oczy od słońca zbytecznego blasku,
Brzeg porzuciwszy, poszedłem po błoni
I zapatrzony w tę rajską dąbrowę
Z wolna stąpałem śród światła i woni.
Wianie łagodne, słodkie i miarowe
W skroń mię trącało, chodzące po sadzie
Tak delikatnie jak tchnienie majowe.
Zatem gałązki w pokorze i ładzie
Wszystkie tą stroną gięły swe badyle,
Gdzie święta góra pierwszy cień swój kładzie.
Lecz ich wiatr przecież nie odgarniał tyle,
Aby ptaszęcy rój na każdym drzewie
Przestawał pieśni swoich pod tę chwilę."

Dante Alighieri, "Boska komedia"

I oczom mym ukazała się góra tak wielka, że wzrokiem jej objąć nie sposób. I światłość z niej biła czystsza niźli od słońca i gwiazd, zrozumiałem tedy że znalazłem się w raju.
Rajski szczyt miał siedem zębów, a zębem każdym inny bóg władał, a bogowie to byli światów nam obcych i nieznanych. Każdy jednak, jak pan nasz Kord, prawa i porządku pilnowali, a domeny ich na zboczach wzorem harmonii są we wszelkich światach. A nazwy ich Venya, Solania, Mertion, Jusor, Fulghen, Perantia i Chronias.
A łańcuch ten z morza bezkresnego wyrastał, niby latarnia co drogę wskazuje wszystkim tym, którym zwątpienie serce zaciemniło. Wody jego ciepłe i święte, pragnienie gaszą wszelakie i rany zasklepiają.
I z pałacu pana naszego widziałem wzgórza w dole, klify ostre i kamień nagi, gdzie wieczność przychodzi spędzić tym, którzy zejdą ze ścieżki prawej i wiary nie dotrzymają. Lecz pośród bogów siedmiu, są ci co w sądach swych łaską się wykazują niźli prawem surowym, a słudzy ich odrzuconych bronią.
widzenie paladyna Ironsona, z zaświatów przywróconego



1

Celestia

Cytat:
Cechy Celestii
Rodzaj: dominium astralne
Rozmiar i kształt: łańcuch górski długi na sto dwadzieścia mil i wysoki na dziesięć
Grawitacja: normalna
Niestałość: plan stały, możliwa zmienność pod boskimi wpływami
Cechy specjalne: w Celestii moce nekromantyczne są znacznie osłabione, a moc boska wzmocniona

Nie mogło być żadnych wątpliwości co do miejsca, w którym znaleźli się podróżnicy. Informacja Lissandry była prawdziwa. Takie góry nie mogły istnieć na żadnym materialnym świecie. Aż szyja bolała od zadzierania jej w górę, a wierzchołki niknęły w chmurach. Z drugiej strony konieczność aż takiego męczenie szyi, sugerowała że sama trójka nie znajdowała się za wysoko. Krótki rekonesans potwierdził te przypuszczenia. Portal nic’Epony prowadził na Podgórze, obszar Celestii nie objęty boską łaską, podobny w swej naturze do Starhallow, w którym gościli w Arvandorze. O ile jednak Starhallow było dużym, prężnym miastem, to Dotian, Garion i Estel znaleźli się w Kamieniu Węgielnym, małej, pagórkowatej wiosce zamieszkałej przez pasterzy kóz i owiec. Szczególnie te drugie zwierzęta były przydatne dla zamieszkujących okolicę śmiertelników i przybyszów, bowiem porośnięte trawą i krzakami wzgórza otoczone były przez śnieżne bezdroża.


Dość powiedzieć, że cała trójka szybko zamarzyła o solidnym, wełnianym płaszczu. Rozterki garderobiane były jednak tylko jedną z rzeczy, które zaprzątały myśli kompanów. Główną była naturalnie lokalizacja siedziby Stowarzyszenia. Niestety lokalni mieszkańcy, choć bardzo sympatyczni i pomocni, bezradnie rozkładali ręce. Jakąś nadzieję dawało podejście do ogromnego filaru, który wyrastał pośrodku wioski (choć logika podpowiadała, że to raczej wioska wyrosła wkoło niego) bowiem wielu śmiertelników i przybyszy gromadziło się tam na modłach i kontemplacji.
Z bliska filar okazał się misterną rzeźbą splecionych ze sobą ciał. Jedne były ludzkie, inne elfie, jeszcze inne należały do małych ras. Wszystkie wykonane były z takim kunsztem, że można było dać słowo, że to żywe ciało zamienione w kamień... Aedd'aine, zwracając uwagę jaką czcią pielgrzymi obdarzali filar, pierwsza zrozumiała, że nie była to wcale iluzja wywołana sztuką. To naprawdę były spetryfikowane ciała.


2

Wrażenie, jakie wywoływała ta świadomość było upiorne. Raczej nie takich widoków spodziewali się odłamek, eladrinka i człowiek po planie absolutnego dobra i prawa. Rozumiejąc jednak, że jest to miejsce czci, zachowali należną powagę i decorum.
Udało im się także zdobyć interesującą ich wiedzę. Jaszczurza istota, której przodkiem musiał być miedziany smok, słyszała że grupa filozofów zafascynowanych prawem miała swą siedzibę w Wieży. Nazwa była mało wyszukana, ale poszukiwacze przygód musieli między sobą przyznać, że brzmiała dokładnie jak coś, co wymyśliliby Guwernanci. Do bólu prawdziwa i pozbawiona wszelkich ozdobników. Określała jednak nie tyle samą budowlę, co całe osiedle wokół niej zbudowane, znajdujące się w innym rejonie Podgórza. Dzień drogi piechotą przez śniegi, jeżeli ktoś preferował takie wycieczki, ale można tam także było dotrzeć przez Morze Astralne, gdyby dotrzeć do niedalekich klifów i odnaleźć jakiś statek.


_________________________
1 - grafika z podręcznika "Manual of the Planes", 5 ed.
2 - Filar Ciał z Parku Vigelanda w Oslo
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 01-07-2017 o 18:30.
Zapatashura jest offline  
Stary 20-07-2015, 16:26   #163
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Biorąc pod uwagę, jak wyglądało wszystko na wyspach elfów, Garion oczekiwał czegoś nieco innego w Celestii. Dość szybko zaczął delikatnie drżeć i dźwięczeć z zimna. Gdzie podziali się pastuszkowie, owieczki i łagodne, zielone stoki na których się pasły? Czarodziej postukał chwilę palcami o brodę w zadumie i doszedł do jedynego sensownego wniosku. Podziały się w arkadii, zupełnie innym miejscu niż Celestia. Co prawda słyszał że były połączone, ale to wszystko. Były dwoma, całkowicie odmiennymi planami. Nie było co czekać. Jego umysł szybko przestawił się na rozważania jak uchronić ich od zamarznięcia. Co prawda jego kryształowej głowie jakoś szybciej się myślało, ale równie dobrze mógł spękać i rozsypać się w drobinki z zimna.
- Podejdźcie tu, rozgrzeję wasze ubrania, efekt powinien nieco pomóc, ale utrzyma się nie dłużej niż przez godzinę. - Rzucił w myślach, jednocześnie zaczynając formować esencję magii w jedną z najprostszych sztuczek, jakie znała większość magów jak i zwykłych kuglarzy. Zaklinał poszczególne części odzienia, by trzymały dość ciepłą temperaturę, przynajmniej do czasu wyczerpania się zaklęcia. - Ruszajmy na skróty i najlepiej znajdźmy jakieś solidne odzienie stosowne do klimatu. - Rzucił odłamek odrobinę mniej zamarznięty.
- Wełniany płaszcz będzie dobrym pomysłem… - Przytaknęła Estel przysuwając się do Gariona i przykazując sobie w duchu, by najpierw dowiedzieć się jak najwięcej o Planie, do którego się udaje, a potem tam się przenosić. - I zdecydowanie popieram opcję popłynięcia statkiem niż przedzierania się przez śniegi.
W Sigil za wełniany płaszcz przy takich mrozach każdy kupiec żądałby co najmniej połowy królestwo i ręki księżniczki, ale nie w Celestii. Miejscowi jedynie pokiwali głowami nad nieroztropnością gości i sprzedali im ciepły ubiór niemal po kosztach. Przy takiej zasobności kiesy, jaką mogło pochwalić się trio, cena była praktycznie nieodczuwalna.
Chłód rzeczywiście był, ale jednak dawało się jakoś wytrzymać. Przynajmniej wojownik właśnie tak uważał, szczególnie przyodziawszy ciepłe wełniane wdzianko. Pytanie rzucił po chwili:
- Co robimy?
- Idziemy na skróty do wieży. Jak tak patrze na tą statułę z ciał, jakoś odechciewa mi sie zostać w jednym miejscu, jeszcze zamarznę i mnie dorzucą do niego jako ozdobę. - Rzucił w myślach czarodziej, dzieląc się nimi ze współtowarzyszami.
- Ogólnie mówiąc szczerze, także bardziej podoba mi się wygodne płynięcie, niźli śnieg sypiący się albo za kołnierz, albo do butów - oznajmił Faeruńczyk przyjmując propozycję elfiny.
Jak postanowili, tak też zrobili. Morze, jeśli opinii miejscowych można było zaufać, było niedaleko, trzy do czterech godzin dobrym tempem. Zasadniczo spacerek, który na Twinklestarze nie robiłby żadnego wrażenia, a i Garion z Estel ulepieni byli z twardej gliny, to nie narażaliby się nawet na zadyszkę.
Dość szybko jednak okazało się, że śnieżne zaspy to paskudny teren na spacery. Wełniane płaszcze grzały prawie tak, jakby wciąż przytwierdzone były do żywych owiec, ale buty i spodnie przemakały, a chłód szybko wchodził w kości. Celestia była rajem, ale była również górą, a te przecież słynęły z trudnych warunków pogodowych. Kiedy więc trio wreszcie dotarło do klifów, kapłanka szczękała zębami, Dotian trzymał się niewiele lepiej, a czarodziej z miejsca przystąpił do rzucania kolejnych rozgrzewających zaklęć.


I nawet piękny widok jakoś nie radował w tej sytuacji. Srebrne, Astralne Morze mieniło się jasnymi odblaskami, mewy fruwały nad ostrymi skałami, a śnieżny puch zwiewany wiatrem tworzył nad taflą wody białą mgiełkę. W niewielkim oddaleniu, na szczęście dla poszukiwaczy przygód, przepływał niewielki statek. Nie była to jednostka na miarę Ognistego Szafiru, jedynie zwykły stateczek przystosowany do wodnych podróży, a który zawisłby bezwładnie w astralnym bezmiarze. Słowem, musiał należeć do mieszkańców Pogórza.

Odłamek stał chwilę w dotkliwym zimnie, starając się dodać dwa do dwóch, ich trójkę nad brzegiem i statek wolno sunący przez morze astralne. Po chwili załapał co był w stanie zrobić. - Dajcie mi dziesięć minut. - Przekazał swoim towarzyszom i sięgnął do torby wypełnionej magicznym pyłem. Zaczął recytować magiczne inkantacje z księgi, którą z kolei wyciągnął z torby bez dna. Po obiecanym czasie, spod śniegu wystrzeliły wierzchowce, dla każdego po jednym. Co prawda były nieco cieniste i pod światło można było zobaczyć co jest po drugiej stronie, za to były na miejscu. Tańczyły jakby tylko czekały aż ktoś ich dosiądzie i co najważniejsze, stanowiły izolację między śniegiem a nogami.
- No, to teraz zobaczmy czy się udały jak trzeba i potrafią biegać po wodzie. - Czarodziej wsiadł na swego wierzchowca i niezrażony niczym pognał na taflę morza. Wywołał przy tym jedynie lekkie zmarszczki na jego tafli, zupełnie jakby razem z wierzchowcem nic nie ważyli.
Eladrinka nie uważała się za strachliwą ale usiąść na przezroczystym wierzchowcu, by podróżować, nawet krótką chwilę, nad Morzem Astralnym? Musiała zebrać się mocno w sobie, gdyż przemoczenie i chłód nie poprawiały nastroju ale w końcu wsiadła ostrożnie na magiczne stworzenie i popędziła za Garionem. A dalej ruszył wojownik. Jakby bowiem nie było, dla niego ta wyprawa stanowiła wyzwanie, ale także swego rodzaju przyjemność, szczególnie po Mieście Bram.
Trzy magiczne wierzchowce mknęły po powierzchni morza wprost ku swemu celu. Załoga statku musiałaby być ślepa by przegapić takie widowiska i marynarze zebrali się przy sterburcie przyglądając się jeźdźcom. Celestia była spokojnym miejscem, ale nie zwalniało to nikogo z ostrożności - poszukiwacze przygód mogli dostrzec, że część załogi szykowała kusze. Przyjazne okrzyki i machanie rękami powstrzymało nieznajomych od ostrzegawczych strzałów, ale wbiegnięcie im na środek pokładu pewnie nie spotkałoby się z ciepłymi reakcjami.
- Czy możecie nam pomóc dostać się do Wieży? - Krzyknęła Estel w kierunku załogi.
- Najlepiej, gdybyście mogli nas zabrać na pokładzie, ale jeśli to niedaleko, to za same wskazówki również będziemy wdzięczni. - Krzyknął na głos odłamek z bezpiecznej odległości.
 
Blaithinn jest offline  
Stary 21-07-2015, 09:26   #164
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Z bliska załoga statku nie wyglądała na szczególnie przyjazną. Z tego, co widzieli kompanii, składała się z ludzi o zawziętych twarzach, w większości odzianych w solidne zbroje. Na tarczy jednego z nich Twinklestar dostrzegł symbol obcego boga wojny - ośmioramienną gwiazdę z włóczni i buław.




Kord, bowiem tak zwała sie Potęga, pochodził ze świata obcego Dotianowi, ale słyszał on kiedyś plotki o jego wyznawcach, którzy po śmierci zbierali się w najemnicze grupy. Ostrzegł zatem, tak cicho jak sie dało, Gariona i Estel o tym, że przybysze mogą być niebezpieczni.
-Na pokładzie nikt nie przebywa za darmo - zakrzyknął postawny mężczyzna w napierśniku. -Co oferujecie? Złoto, czy stal?
- Ile złota za miejsce na statku? Stal jako pomoc w razie ataku na statek? - Zapytał Garion, woląc wiedzieć czy stal dla płynących oznacza właśnie to, czy raczej kilkanaście centymetrów stali wbitych w ciało i zrabowanie ich dobytku.
-Pięćdziesiąt za głowę - padła odpowiedź. -Albo wywalczcie sobie miejsce.
- Komuś się chce walczyć, czy wliczamy cenę przejazdu w koszta dla centaurzycy? - Mag zwrócił się w myślach do towarzyszy. Jeśli chodziło o walke orężem, wiedział dobrze, że większych szans to nie miał.
Eladrinka westchnęła cicho.
- Wliczamy w koszta… cóż poradzić. - Powiedziała ze smutkiem.
Dotian prywatnie nie miałby nic przeciwko dobremu sparingowi, ale cena nie była wygórowana, a ponadto nie on miał płacić. Decyzja zapadła zatem jednomyślnie, a na statku znalazło się dość miejsca.
Towarzystwo było ponure, mrukliwe i raczej unikało pasażerów. Z drugiej strony było dostatecznie uczciwe, by naprawdę zabrać Estel, Twinklestara i Odłamka do celu ich podróży. Nie zajęło to nawet dużo czasu, choć wystarczająco aby chłód uleciał z ciał, wygnany przez ciepłą bryzę Astralnego Morza. Ubrania jednak mogły przydać się w przyszłości, nie było wszak gwarancji że kolejne plany jakie przyjdzie im odwiedzić będą słoneczne i przyjemne... Jaka w ogóle pogoda mogła panować na Mechanusie?




Wieża. Co tu dużo ukrywać, miejsce wyglądało dokładnie tak jak się nazywało. Samotna wysepka otoczona dookoła wodą i zwieńczona dość ponurą szpicą, działającą na mewy i inne ptactwo jak latarnia. Na tle całej tej czerni wyraźnie odcinała się biel domków pod budowlą. Statek zacumował tak blisko jak się tylko dało, a najemnicy nawet spuścili szalupę aby pasażerowie mogli dotrzeć do swego celu suchą nogą. Wioślarz, który miał podpłynąć do brzegu był z tej perspektywy wyraźnie niezadowolony, ale wpisywało się to jedynie w kwaśne nastroje całej załogi.


Oto i byli, stali na skalistym brzegu swego celu. Czy raczej drobnej przesiadki w poszukiwaniach dziwnego urządzenia dla centaurzycy. Odłamek w imieniu swoim i towarzyszy ponownie podziękował za pomoc w dostaniu się do wieży, niezależnie od miny i nastroju wioślarza, który dostarczył ich na wyspę. - No dobrze, jesteśmy tu, trzeba wybadać miejscowych o powiązania z frakcją i kogoś, kto mógłby jeszcze cokolwiek wiedzieć o samym urządzeniu. - Przekazał w myślach Garion. Nieśpiesznie ruszył w kierunku białych domków, ostrożnie badając wzrokiem okolicę.
Eladrinka nie ufała do końca załodze i niepokój opuścił ją dopiero, gdy zeszli na ląd, gdzie pojawiły się lekkie wyrzuty sumienia, że tak źle oceniła całe towarzystwo. Rozejrzała się po okolicy i skinęła lekko głową.
- Chodźmy, zobaczymy czego uda nam się dowiedzieć… - Oby czegoś w ogóle, dodała w myślach.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 22-07-2015, 21:17   #165
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Wieża nie była dużą osadą. Przy krętej drodze prowadzącej do wejścia do budowli wyrastały budyneczki z białego kamienia. Odcinały się od reszty krajobrazu tak bardzo, że nie było najmniejszej nawet wątpliwości, że zostały zbudowane znacznie później niż iglica i z kompletnie innego materiału. Na dodatek wydawały się być w większości nie zamieszkane. W dwóch nawet drzwi pokryte były pajęczyną! W dodatku jedynymi odgłosami wyspy był szum fal uderzających o klify, skrzeczenie mew i wycie wiatru. Jeżeli ktokolwiek tutaj mieszkał, to był bardzo cichy.
Towarzysze nie przebyli jednak tak długiej drogi, aby teraz nie sprawdzić miejsca z góry na dół. W dodatku posiadali gardła i czyste intencje. Postanowili więc najzwyczajniej w świecie zawołać, aby sprawdzić czy ktoś znajduje się w okolicy. I odziwo, najprostsze rozwiązanie okazało się najskuteczniejsze.


1

Z domku w wyższej części wyspy wyszedł humanoid o pożółkłej skórze. Najwyraźniej Wieża rzadko miała gości, bowiem wyszedł uzbrojony, czym wzbudził niepokój tria. Wyglądał bowiem bardzo podobnie do piratów, którzy jakiś czas temu napadli na Ognisty Szafir i jego załogę. Githzerai byli kuzynami ludu githyanki i wielu postronnych miało kłopot w ich odróżnieniu, choć ich zachowanie i usposobienie było diametralnie różne. Jak ogień i woda. Tako i ten githzerai, widząc że przybysze nie mają złych intencji, schował długi, niepotrzebnie kręty nóż i skłonił się w powitaniu.
-Podwoje tego domostwa stoją przed wami otworem, lecz niebezpieczeństwo kryje się jak sieć - no dobrze, trudno było z miejsca określić, czy faktycznie było to powitanie, czy ostrzeżenie. Najprawdopodobniej jedno i drugie. Gith był spokojny i nawet uczynny, ale jego mowa składała się z takiej ilości alegorii i przenośni, że piekielnie trudno było się z nim dogadać. Cierpliwość przyniosła jednak owoce i w gąszczu zagadek zaświtała wiedza. Tubylec nazywany był Zegonz i wcale nie był tubylcem. Z jego słów można jednak było wywnioskować historię wyspy, oraz powiązaną z nią historię Stowarzyszenia Porządku.
Wieża znana była pod wieloma nazwami: Filar, Iglica, Szczyt, ale także Studnia. I rzekomo była równie stara jak sama Celestia; pamiętała jeszcze Wojny Świtu, gdy bogowie walczyli z przedwiecznymi o losy rodzącego się Multiwersum. Miała też swoich mieszkańców, jedynych prawdziwych tubylców na wyspie. Dziwaczne istoty przypominające wyglądem rasy z różnych planów, ale nie należące do żadnej. Podawały się za bogów, którzy utracili swą moc w trakcie wojny, lecz wciąż, po dziś dzień, posiadały boską wiedzę. Wiedzę, którą dzielili się ze śmiałkami dość odważnymi i utalentowanymi, by wejść na jej szczyt. Próbowało tego więcej istot, niźli można by zliczyć, lecz tylko garstka zdołała przeżyć wśród pułapek i zagrożeń.
W białych domach mieszkali Guwernanci, to co pozostało z niegdyś potężnego Stowarzyszenia Porządku. Wygnanie z Sigil i zniknięcie Mechanusa zniszczyło ich dwa największe ośrodki filozofii. Wyspa w Celestii stała się dobrym miejscem na stworzenie tymczasowej siedziby. Plan uosabiał prawo, a Iglica kusiła pradawną wiedzą o światach, może nawet taką, która pozwoliłaby przywrócić Mechanusa na mapy portali?

Na lekcji historii jednak skończyły się odpowiedzi Zegonza. Pytania o Mechanusa i o telekomunikator spotykały się z milczeniem, albo grzeczną odmową udzielenia odpowiedzi. Githzerai nie był jedynym Guwernantem na wyspie, w rzeczywistości było ich tu blisko dwudziestu, ale żaden nie chciał przekazać swej wiedzy za darmo, nie w sytuacji, gdy widział że rozmówcom na niej zależało… poza tym dotykała spraw frakcji. Oczywiście, gdyby ktoś porozmawiał z bogami z wieży i przekazał kolejny element układanki, nad którą faktoci głowili się od wieku, to wtedy ewentualnie można by zastanowić się nad wymianą informacji.


_______________________________
1 - githzerai autorstwa Tony'ego DiTerlizzi
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 21-04-2016 o 16:52.
Zapatashura jest offline  
Stary 15-08-2015, 22:24   #166
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
- Widzę że trzeba sie będzie pofatygować do wieży, żeby się czegokolwiek dowiedzieć lub zdziałać. Pogawędka z bogami też może coś ciekawego wnieść, może się nudzą w ograniczonej przestrzeni i z braku nowego towarzystwa? - Odłamek rzucił w myślach do swoich towarzyszy. - Na pewno pułapki jakieś tam są z tego co mówili, chociaż można by wypytać czy wiedzą o jakichkolwiek pewnych. Głupio byłoby zginąć dlatego, że się o coś prostego nie dopytało. - Dodał po chwili
- Szczerze powiedziawszy, raczej chyba zbyt głupi jestem, żeby dyskutować z takimi personami. Jednak wydaje mi się, że nie warto odrzucać tego pomysłu, nawet jeśli jest kontrowersyjny, ale ewentualnie potrzebaby przygotować jakiś plan owej rozmowy, dokładne pytania choćby - dumał głośno wojownik, który niezbyt wiedział, jak zareagować. Propozycja Odłamka była stanowczo niecodziennym pomysłem.
- Nie jesteśmy obecnie nawet odpowiednio ubrani na taką wyprawę… Poza tym nie wiem czy rozmowa z nieznanymi bogami to dobry pomysł… - Stwierdziła zmartwiona Estel.
- Niby nie, ale inną opcją jest się poddać i ruszyć do Mechanusa na w pełni nieznane. Tu możemy przynajmniej zapytać co nieco miejscowych, którzy sami są ciekawi co jest w środku, w okolicy gnieżdżą się głównie bóstwa porządku. Na pewno przyda nam się coś do wspinaczki. Cieplejsze ubrania, dla was zapasy wody i jedzenia. - Przekazał dwójce czarodziej.
- I dobre buty. - Dodała eladrinka.
- Buty do wspinaczki i dość liny, żeby tam w miarę bezpiecznie wejść i opuścić się do wnętrza. Guzdrać też się nie ma co. - Rzucił odłamek spoglądając ponownie nad wieżę, górującą nad wysepką.
- Cóż, skoro tak, to weźmy się za to. Przyznaję, że chyba lepiej zaryzykować tutaj, niż potem mieć problemy na Mechanusie - uznał wojownik.
Wieża z pewnością miała swoje lepsze czasy, widać to było nawet z oddali. W niektórych miejscach zaprawa się wykruszyła, brakowało całych porcji kamieni. Z jednej strony zapewniało to sporo uchwytów przy wspinaczce. Z drugiej... cóż, uchwyt mógł w każdej chwili odpaść.
- Trzeba się zatem zapytać Guwernantów czy nam rzeczy udostępnią.
- Popytać o rzeczy i o więcej informacji o ewentualnych pułapkach, lub które fragmenty wieży się najbardziej kruszą, a potem ruszamy. No, to zabierajmy się do roboty. - Rzucił krótko odłamek prosto do głów towarzyszy. Guwernanci byli całkiem skorzy do przekazania tego typu informacji, lecz jednocześnie było to dla nich trochę krępujace. otóż wieża miała tendencje do samoczynnych transformacji. Piętro które miesiąc temu wyglądało jak loch, teraz mogło wyglądać jak sala stołowa. Uniwersalnym elementem były pułapki. Podłogi, drzwi, korytarze - każde z nich mogło kryć mechanizm albo czar strzegący drogi do panów tej przedziwnej budowli. Preferowanym rodzajem pułapek wydawały się wszelkie odmiany żywiołów: ogień, błyskawice, trujące powietrze. Samych bogów, a przynajmniej istoty które za bogów się podawały, można było spotkać wszędzie. Niektóre podania wspominały nawet o sytuacjach, w których poszukiwacze przygód natrafiali na jednego zaraz na progu wieży. Inni musieli dotrzeć na sam szczyt.
Pomysł wspinaczki po zewnętrznym murze spotkał wśród faktotów z niechętnym przyjęciem. W ich opinii było to oszustwo, a przynajmniej łamanie reguł. Wieża była wyzwaniem, a trio chciało ją w pełni ominąć. Było to idea tak sprzeczna z filozofią Stowarzyszenia, że nie można było liczyć na pomoc w jej realizacji.
- Według mnie to kreatywne podejście do problemu - mruknął słysząc takie niechętne odpowiedzi wojownik.
-Gdyby tak myśleć, to mewy już dawno posiadłyby całą boską wiedzę - odparł sarkastycznie jeden z Guwernantów, starzejący się, brodaty człowiek. -Wieża jest wyzwaniem, a wiedza nagrodą. Każde wyzwanie jest inne, a każdy skrawek wiedzy unikalny. Jeśli ominąć wyzwanie, to jak można oczekiwać nagrody? - Po prawdzie, to Stowarzyszenie Porządku tego ostatniego pytania nie traktowało retorycznie. Faktoci zawsze szukali kruczków i sposobów na nagięcie reguł, ale wiedza ta nie była powszechna nawet przed wiekami, a co dopiero dzisiaj. No i naginanie reguł to nie to samo, co ich łamanie.
- Kto powiedział że omijamy wyzwanie? Przejście wieży z góry do dołu zamiast z dołu do góry, to po prostu oglądanie monety od innej strony. Odwrócenie kryształu powiększającego i spojrzenie jak wszystko robi się niezmiernie małe. - Skwitował odłamek. - Jeśli w środku pułapki pojawiają się i dostosowują poniekąd zależnie od tego kto do niej wchodzi, to czy można liczyć na to, że wejście od góry w jakikolwiek sposób pozwoli je ominąć? Zaś mewy, może faktycznie ją posiadły do tego stopnia że zgłupiały, bo nie wiedziały co z nią zrobić. - Podszedł Guwernanta Garion.
Wypowiedź odłamka, no może z wyjątkiem samego końca, kryła w sobie jakąś logikę. A to była dobra droga, aby dogadać się z Guwernantami. Wciąż nie podobał im się pomysł tria, ale zamiast marudzić i przeszkadzać, zdecydowali udostępnić linę i haki.
- Dobry jesteś w te klocki - pomyslał pełen uznania Dotian. Rzeczywiście Odłamek wykazał się sprytem oraz logiką, którą tamci zaakceptowali. Czyli pozostało właśnie uskutecznić pomysł.
- Wpakujemy się niedługo w niewiadomo co, ale proponuję postępować ostrożnie, mieć oczy dookoła głowy, walkę zostawić jako ostateczność, w końcu idziemy tam porozmawiać. Podłogę, ściany i okna będę się starał sprawdzić magią, uderzając czymś o nie. To oczywiście jak już wejdziemy do srodka. Gdyby się okazało, że od góry zieje jedynie ogromna pusta dziura bez dna, to trzeba będzie zejść i wprosić się frontowymi drzwiami. - Zaproponował jednym długawym, przynajmniej jak na myśli, przekazem.
- Czyli wiemy, co robimy, kiedy wejdziemy, oraz kiedy bysmy wejść nie mogli - uznał właściwie zadowolony dosyć z rozwoju sytuacji Faeruńczyk. Skoro zaś wiedzieli co mają robić, zostało im tylko wdrożyć pomysł w życie.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 17-08-2015, 18:33   #167
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Czarna wieża straszyła swoim rozmiarem. Na oko czterdzieści jardów wspinaczki do jej szczytu. Na szczęście konstrukcja budowli była bardzo złożona. Podstawa miała dwie spadziste podpory po których przy odrobinie ostrożności dało się wejść. Wyżej, gdzieś dziesięć jardów nad ziemią, zwisały smętne resztki kamiennego pomostu, jakby przed wiekami lub milleniami wieżę łączył z lądem most rozpostarty na morzem. W połowie wysokości znajdował się wysunięty balkon. Krótko mówiąc, Dotian dostrzegał parę przystanków, które pozwoliłyby na chwilę odpoczynku i rozluźnienie mięśni. Mogło to być szczególnie przydatne, biorąc pod uwagę, że z całej trójki tylko wojownik wiedział jak się wspinać. Umiejętności kapłanki i czarodzieja były bardziej intelektualne.
Gdyby nawet poszukiwacze przygód powątpiewali w legendę opowiedzianą przez Guwernantów, już sam dotyk murów wieży dawał do zrozumienia, że nie była to normalna budowla. Pulsowała ciepłem, falami czarny, chropowaty kamień stawał się ciepły, by za jakiś czas przyjemnie chłodzić. Aedd’aine nie mogła wyrzucić z myśli skojarzeń z pulsem.
Pierwszy etap wspinaczki przebiegł nad wyraz sprawnie. Lina pozwalała się wzajemnie asekurować, a podpora, choć dość stroma, nie stanowiła wielkiego wyzwania. Nierówna powierzchnia muruów tworzyła całkiem wygodne występy przez które dało się dotrzeć do pomostu i tym samym pierwszego przystanku.


1

Brama prowadząca do wnętrza była otwarta, ale bardzo ciemna. Nawet dla oczu eladrinki cienie były bardzo głębokie i zdradzały magiczną naturę. Towarzysze zdecydowali się więc trzymać planu i kontynuować wspinaczkę, licząc na to, że szczyt wieży oznaczać będzie mniej niebezpieczeństw.
Drugi etap wspinaczki nie był już taki prosty. Pionowa ściana okazała się pełna osypujących się uchwytów i ślepych ścieżek, kończących się płaskimi powierzchniami bez miejsca na wepchnięcie choćby opuszków palców. Wymuszone przez to nadkładanie drogi kosztowało sporo energii, w efekcie Estel i Garion byli mocno zmęczeni gdy udało im się wreszcie wspiąć na balkon, wyznaczający półmetek. Drewniane drzwi, przypominające z wyglądu i dotyku dąb, były szczelnie zamknięte, lecz dobiegały zza nich ciche odgłosy. Jeden melodyjny dźwięk, może jakiś instrument, a oprócz tego przeciągający się jęk. Atmosfera była dosyć upiorna, ale Księżycowa Wyspa wcale nie była lepsza, tam też znajdowała się istota o boskiej mocy a powrócili z Arvandoru w jednym kawałku. Ani myśleli teraz rezygnować, kiedy nie natknęli się nawet na pierwszą prawdziwą przeszkodę.
Ostatni etap wspinaczki był najdłuższy i najcięższy, a zasługi za jego powodzenie mógł przypisać sobie Twinklestar. Sondował trasę i asekurował towarzyszy aż na sam szczyt. Może nawet sama Tymora uśmiechnęła się do całej grupy, bowiem nikomu spod stóp nie usunął się żaden kamień, lina o nic się nie zaczepiła, nawet ptaszyska nie przeszkadzały w wysiłku, przyglądając się jedynie leniwie ze szczytu na zbliżających się bardzo powoli intruzów. Wbrew pesymistycznym oczekiwaniom czarodzieja, wieża nie była zwieńczona ziejącą, czarną pustką. Zamiast tego nieprzeszklone okna pozwoliły wejść do przestronnego pokoju… jadalnego?


2

Wygodne krzesła otaczały stół pełen owoców, mięsa, sosów i wina. Wszystko to wyglądało tak smakowicie, że od razu było wiadomo, że trzeba się trzymać z daleka. Drewniana podłoga podzielona była równiutko deskami - te z kolei przywodziły na myśl płyty naciskowe, których nadepnięcie musiało się kończyć uaktywnieniem jakiejś pułapki. W kącie stała sobie smętnie, lekko zakurzona, zbroja płytowa pozbawiona jednej ręki. No to wiadomo, że konstrukt strażniczy. Paranoja udzielała się bardzo chętnie, w każdym skrawku pokoju dopatrując się zagrożenia. Odłamek wykazał się trzeźwością myślenia i dostroił swe zmysły do magicznej aury, aby spróbować zlokalizować czarodziejskie glify, kapłanka poszła zresztą w jego ślady. Efekt niestety nie był zadowalający - pomieszczenie w całości pulsowało od magii, nie sposób było określić, która była niebezpieczna. Czarodziej przeszedł zatem do swego oryginalnego planu, aby z pomocą prostych sztuczek, wykorzystując choćby zastawę stołową, obrzucić podejrzane miejsca tym samym sprawdzając, czy nie uaktywni żadnej pułapki. Test zajął ładnych parę minut, a po wszystkim sala jadalna przypominała raczej chlew, ale nic nie wybuchło, zbroja nie rzuciła się do walki, ani piorun nie wystrzelił spod stołu. Uspokojeni trochę rezultatem towarzysze ruszyli ostrożnie ku drzwiom, wszak bogów żadnych przy obiedzie nie zastali. Mniej więcej w połowie drogi deska pod nogą Dotiana ugięła się z wyraźnie słyszalnym kliknięciem.


Jedynie instynkt i wypracowany latami refleks sprawiły, że wojownik uskoczył nim w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stał wyrosła ściana ognia. Płomienie strzelały aż do sufitu przez kilka sekund nim wszystko ucichło i jedynie okopcony strop potwierdzał, że nie była to tylko iluzja. Najwyraźniej plan Gariona nie wytrzymał starcia z rzeczywistością, a garnki i talerze nie wystarczyły do uruchomienia magicznych zasadzek.


___________________________
1 - brama zamku w Bouzovie
2 - zdjęcie pokoju stołowego z Muzeum Kaszubskiego Parku Etnograficznego we Wdzydzach Kiszewskich
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 21-04-2016 o 16:52.
Zapatashura jest offline  
Stary 18-08-2015, 02:48   #168
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Wspinaczka była czymś, do czego Odłamek na pewno nie nawykł. Zwykle używał do tego magii, lub jeśli trzeba było, rozpraszał się w rój kryształów z którego był w zasadzie stworzony i przenosił się na odpowiednie, niezbyt odległe miejsce. Tyle że przyglądając się aurze wieży, stosowanie magii było mało kuszące. Cała pulsowała od przepływu mocy. Zupełnie jak żywy organizm. - A co jeśli to cała wieża jest tym bóstwem, połączeniem jaźni, które zostały po zapomnianych bogach, które splotły się w jedno, by zachować większą spoistość i wpływ na to miejsce, pomimo ubytku faktycznej mocy? - Zapytał towarzyszącą mu dwójkę podczas jednego z postojów, nie oczekując w zasadzie żadnej odpowiedzi. Była to czysto robocza teoria.

- No to byłoby tyle w temacie planu A. - Czarodziej rozejrzał się dokładniej po pokoju. - Skoro i tak zrobiliśmy tu już delikatny hmmm... nieporządek. - W myślowym przekazie dało się słyszeć nutę zawahania, gdy Garion próbował znaleźć odpowiednie słowo we wspólnym. - Myślę że można by odwrócić stół blatem do dołu, tak żeby rozciągał wagę naszej trójki na jak najwięcej desek. Dzięki temu żadna nie powinna się zanurzyć czy zapaść. - Fragment Bramy przedstawił zrewidowany zastałą sytuacją plan działania.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 21-08-2015, 19:28   #169
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Jak zaproponował czarodziej, tak i zrobili. Pozostawało mieć nadzieję, że bogowie nie obrażą się za ten mały nieporządek. Ciemne drewno, przypominające heban, ale równie dobrze mogące być magicznym wytworem, albo czymś z zupełnie obcych planów, było bardzo solidne, ale i ciężkie. Odwrócony stół położony na ziemi sprawił, że deski aż zatrzeszczały, ale żadna się nie ugięła. Niczym tratwa pozwolił bezpiecznie dotrzeć do drzwi.


Dwuskrzydłowa, pełna dzwoneczków konstrukcja była niemal z pewnością zabezpieczona w taki, czy inny sposób. Na myśl nasuwała się konieczność zagrania jakiejś melodyjki, by bezpiecznie przejść, ale jakiej? Można było zgadywać. Żadne z trójki nie miało doświadczenia we włamywaniu się i unieszkodliwianiu mechanizmów zabezpieczających, to i trudno im było określić co (a nawet czy cokolwiek) groziło im przy próbie otwarcia drzwi. Garion miał jednak jeden pomysł. To, że całe pomieszczenie pulsowało od magii utrudniało wykrycie źródeł naprawdę groźnych czarów, ale skoro spodziewał się, że jakieś zabójcze zaklęcie rzucono na drzwi, to nic nie stało na przeszkodzie by rozproszyć je w ciemno. I tak też zrobił.
Efekt wykroczył poza zamierzenia, bowiem gdy zaklęcie rozpraszające wybrzmiało, całe drzwi na krótką chwilę zniknęły. Potwierdzało to jedynie przypuszczenia, że całe wnętrze wieży było magiczne w naturze. Nie tracąc czasu (wszak jeśli same drzwi zniknęły i pojawiły się, to może i zaklęcia ochronne same się regenerowały) Twinklestar otworzył je na oścież... i nic się nie stało. Żadnej błyskawicy, żadnej ściany ognia. Biorąc to za dobry znak, trójka wyszła na korytarz.
Kamienne ściany rozświetlone były pełgającymi ognikami nadającymi wszystkiemu nienaturalnej atmosfery. Kilka stóp na prawo od drzwi korytarz kończył się ślepą, gołą ścianą, zatem jedyna droga prowadziła w lewo. Niestety po paru metrach towarzysze natknęli się na bardzo oczywistą pułapką. Szeroki na dwie stopy pas, pełny otworów w podłodze i suficie. Sęk w tym, że wiedzieć że coś jest pułapką, a nie wejść w nią to dwie różne rzeczy. Bo innej drogi niż przez nią po prostu nie było.
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 21-04-2016 o 16:52.
Zapatashura jest offline  
Stary 04-09-2015, 15:31   #170
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oczywiście bezpieczne wejście stanowiło delikatny, ale jednak wyraźny wskaźnik, że to może się udać. Biorąc pod uwagę samą trudność przekonania tamtych twardogłowych biurokratów oraz samą trudność wspinaczki, wreszcie zapowiadało się normalnie. Któż bowiem czegoś takiego nie wziąłby za pozytywny sygnał. Tymczasem pułapka, która nieomal trzepnęła wojownika uświadomiła im, że trzeba dalej uważać. Szczęśliwie Garion miał kolejny pomysł. Niewątpliwie chłop był obecnie duszą oraz umysłem wyprawy. Faeruńczyk skupiał się raczej na tym, jak tu komu przyłożyć, jeśli trzeba. Jednak kolejna pułapka wydawała się prostsza.
- Te otwory mogą mieć jakieś strzałki, lub kolce oraz mogą reagować na nacisk lub na magiczne wykrycie obecności. Jeśli właściwie to pierwsze, nie ma problemu. Jeśli jednak kolejne to cóż, trzeba machać tam czymś na tyle długo, żeby wszystkie strzałki w magazynkach po prostu wyleciały. Chyba, że to solidne kolce. Jeśli wychodziłyby kolce, może dałoby się jakoś je zastawić szafą, drzwiami wyjętymi z zawiasów albo jakoś inaczej. Zresztą gdyby strzałek było wiele, ale lekkie, także można przejść przez szafę. Przekonajmy się, jak działa.
Faeruńczyk wyciągnął miecz oraz machnął nim tak, żeby jego dłoń nie weszła w zasięg potencjalnych wylatujących strzałek.
Co dla jednych jest strzałką, dla innych jest włócznią. W tym porównaniu to co wyskoczyło z pułapki, za strzałkę uznałby może tytan. Metalowe pręty wystrzeliły jednocześnie z sufitu i podłogi, omal nie wytrącając Dotianowi broni z ręki. Na całej szerokości było aż gęsto, bez szans by się jakoś prześlizgnąć po bokach. A żeby nie było za łatwo, to pręty wsunęły się z powrotem na swoje miejsca niemal równie szybko, jak wyskoczyły. Taka sobie szansa, żeby zdążyć przeskoczyć w momencie nakręcania się mechanizmu.
- Zdecydowanie kolce. Duże kolce. Odsuńcie się. - Stwierdził odłamek i po nieudanej próbie, zaczął bombardować dziury, z których wychynęły wcześniej pręty, podstawowymi zaklęciami lodu. Nie były może najpotężniejsze, ale lód zwykle dość dobrze się sprawdzał w starciu z metalem. O ile się miało czas.
Tymczasem wojownik zastanawiał się, czy nie ma jakiegoś obejścia. Może gdzieś w ścianie jest tajne przejście albo wyłącznik pułapki. Trzeba zbadać całą przestrzeń.
- Może udałoby się to wyłączyć jakoś. Przeszukajmy okolicę - mruknął do swoich dzielnych kompanów.
Czarodziej zajęty był czynieniem swej magii, pasjonujące zadanie poszukiwania dźwigni, przycisku, albo czegokolwiek innego pozwalającego na unieszkodliwienie albo ominięcie przeszkody przypadło zatem eladrince i człowiekowi. Dotian wierzył, że jego pomysł przyniesie efekty, lecz kapłanka była bardziej sceptyczna. Ściany korytarza składały się głównie z gładkiego kamienia, nic nie wyglądało dla niej jak tajne przejście czy cokolwiek innego, co byłoby pomocne.
-Ta wieża zmienia się wedle woli swych boskich mieszkańców, tak? - zapytała retorycznie, przypominając słowa Guwernantów. -Gospodarze chyba nie potrzebują żadnego wyłącznika. Mogliby tę pułapkę... zniknąć.
Tymczasem Garion pokrył lodem całą podłogę i sufit pułapki. Logicznym było, żeby najpierw wypróbować efekty. Machnięcie mieczem znów sprawiło, że kolce wyskoczyły z otworów. Ich siła była naprawdę paskudna, bo część zdołała się przebić przez magiczny lód. Ale tylko część, głównie ta wysuwająca się z góry. Niebezpieczeństwo wciąż istniało, ale było mniejsze.
- Mam jeszcze jeden pomysł - rzucił Dotian - kolce wsuwają się, chwilę malutką trwają i wysuwają. Może dałoby się taki odgiąć, kiedy się wysunie. Jak będzie krzywy, to wsuwając się zablokuje. Można zrobić to przy pomocy pętli z lin, liny zaś mamy oraz wiemy dokładnie, gdzie uderzają owe kolce, które się jeszcze wysuwają, bowiem zaznaczają swoje miejsce na lodzie na podłodze.
Pomysł Twinklestara sam w sobie nie był zły. Przygotował pętlę, ułożył w odpowiednim miejscu i uruchomił pułapkę. Nie zostało nic innego, jak ciągnąć z całych sił i zablokować misterny mechanizm. Niestety mimo wysiłków wojownika, metal nie chciał się odkształcić. Był zbyt wytrzymały. Chyba zostawało już tylko wyłamać z zawiasów drzwi i mieć nadzieję, że okażą się dość wytrzymałą tarczą by kolce ich nie przebiły. Albo chociaż nie przebiły ich wraz ze śmiałkami.

Gdy Twinklestar działał, odłamek zrobił coś, co dla niektórych mogło się wydać lekkim oszukiwaniem przy tej akurat pułapce. Po prostu rozbil sie na fragmenty i przeniósł na druga jej stronę, by sprawdzić czy tam nie ma jakiegoś wyłącznika. Pręty mogły zrobić krzywdę gdyby był w jednym kawałku, podejrzewał jednak, ze w obecnym stanie da rade przenieść się w formie roju bez szwanku.
Oszustwo, oszustwem, ale przynajmniej było skuteczne. Metalowe ostrza kolejny raz opadły i uniosły się, ale czarodziej był już po właściwej stronie korytarza, cały i zdrowy. Niestety poszukiwania i tam nie przyniosły rezultatów... no, poza spojrzeniem kapłanki pod tytułem "a nie mówiłam". W końcu Twinklestar cofnął się do pokoju, przez który dostali się do wieży i z pomocą Aedd'aine wyłamał z zawiasów jedno skrzydło drzwi. Pułapka i tak była poważnie uszkodzona przez lód i szron, solidne drewno mogło wystarczyć, a nic innego nie przychodziło do głowy. A nawet gdyby stało się najgorsze, to z Estel na miejscu śmierć mu nie groziła.
Wziął zatem Dotian głęboki wdech i tak szybko, jak tylko mógł nie narażając się na brzemienny w skutkach poślizg na lodzie, przeszedł przez pas otworów. Ostrza zazgrzytały na drewnie, część wbiła się niemal przygniatając wojownika do ziemi, a jedno ostrze przeszło na wylot i minęło ramię mężczyzny o cal. Ale był po drugiej stronie. Drzwi wyraźnie nie były konstruowane z myślą o powstrzymaniu kanonady włóczni i pewnie drugiej takiej wycieczki by nie wytrzymały. Szczęśliwie, nie musiały. Estel bądź co bądź była eladrinką. A śmieszne parę stóp to żaden dystans dla wrodzonej teleportacji. Pojawiła się tuż obok Gariona i z szerokim uśmiechem zapytała:
-Idziemy dalej?
- Chyba jakoś musimy ruszać oraz sprawdzać, czy nie ma kolejnego numeru - mówił wojownik.
- Tak, idziemy dalej, równie ostrożnie, chociaż to ciekawe. Może to wieża kreuje wszystko z naszej głowy niejako, im ostrożniej idziemy i bardziej się spodziewamy pułapek, tym większe prawdopodobieństwo że taką znajdziemy. Zacznę myśleć o pokojowym spotkaniu z tutejszym mieszkańcami zamiast tego. Może to będzie rozwiązanie. - Rzucił Odłamek z wolna ruszając dalej korytarzem.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172