|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-10-2018, 20:20 | #171 |
Reputacja: 1 | Oczarowanie minęło nagle gdy tylko pieśń ucichła. Wtedy pojawił się smutek i żal, że była to jedynie iluzja. I złość na istotę, która przywołała bolesne wspomnienia. Tropicielka sięgnęła po swój nowy łuk i wycelowała w śpiewaczkę. Bez skrupułów zamierzała przyszpilić ją do jakiegoś drzewa. |
30-10-2018, 20:44 | #172 |
Reputacja: 1 | Wojowniczka zirytowała się jeszcze bardziej gdy chybiła mieczem tropicielkę. - No żesz ty... - syknęła Eivor i już brała drugi zamach, kiedy wydarzenia nagle rozkręciły się, a wycelowanie łukiem w harpie było jednoznacznym sygnałem, że półelfka się już otrząsnęła. - Uff - westchnęła Vos i nieco opuściła broń, rozglądając się w koło. Mogła jedynie ochraniać tych, którzy mogli atakować na dystans. |
01-11-2018, 12:22 | #173 |
Reputacja: 1 | - Skrzydlata Abominacyjo! Walcz ze mną! Wyzywam Cię - krzyknął w powietrze Sir Elwin zajmując pozycję blisko Margery by ją osłonić w razie czego - Rozcinałem na dzwonka gorsze pierzaste maszkary! Chodź posmakować mego ostrza i giń jak każdy pomiot piekieł który spotkałem!
__________________ Bez podpisu. |
01-11-2018, 17:16 | #174 |
Reputacja: 1 | Zakończona pieśń, oswobodzone umysły. Tyle wystarczyło, aby chaotyczne szarpanie zmieniło się w odrobinę bardziej okiełznany bajzel. Zbliżyli się do siebie, osłaniani przez dwójkę bardzo stabilnych, ale nie mających wiele do powiedzenia przeciwko harpiom wojowników. Przynajmniej dopóki te latały nad ich głowami, niedostępne dla ostrzy dzierżonych mieczy. Yetar wyjmując procę i świecącą kulę, jak gdyby sam się oświetlił jako idealny cel. Teraz jednak mógł działać i zwinnym zwodem uniknął nadlatującej potworzycy, której broń śmignęła nad jego głową. Wyrzucony w odwecie kamień z rozkręconej procy przeciął nocne niebo i niegroźnie spadł gdzieś daleko. Krzyki Elvina zagłuszyły na moment wszystko inne, ale czy potworzyce go rozumiały? W końcu były to tylko bestie, a ich pieśń nie zawierała słów. Girlaen czuła zimną wściekłość na to, jak została oszukana. Oczy wychwyciły kształt na tle łuny i wypuściła pocisk, który celnie ugodził harpię. Ta wrzasnęła i wzleciała odrobinę wyżej. Tropicielka miała wrażenie, że jest przewiercana spojrzeniem tamtej, ale to nie ona została zaatakowana. Nie widząca tak dobrze w nocy Eivor potwora zobaczyła w ostatnim momencie i zdążyła się zasłonić. Morgersztern wbił się w bok, wgniatając zbroję i obtłukując boleśnie żebra, a jej własny cios nie zdążył za już odlatującym wrogiem. Zdawali sobie sprawę, że byli dla nich idealnym celem, z jedną jedyną półelfką potrafiącą mocniej i celniej kąsać na odległość. Dlatego Luna postanowiła otworzyć księgę i przeczytać zapisane na karcie zaklęcie. Zrozumiała w trakcie, że może wpłynąć na swój wygląd, ale było za późno na dokładne wyobrażenie sobie tego. Albo moc zaklęcia była zbyt mała na wyobraźnię wyroczni. Każdy, kto na nią patrzył mógł zauważyć, jak niziołka odrobinę rośnie, staje się pulchniejsza, a zamiast jasnej skóry wyrastają jej czarne, krucze pióra. Nie tak to miało wyglądać. Któraś z harpii krzyknęła, gotowa do następnego ataku. A może wzywała kolejne? |
03-11-2018, 15:15 | #175 |
Reputacja: 1 | Musiał w wolnym czasie poćwiczyć z procą. Musiał też najpierw znaleźć wolny czas, a ostatnio tego mu jakoś brakowało. Nie żeby narzekał na nudę czy nadmiar wrażeń, bo nie miał nawet kiedy ponarzekać, nie było to zresztą w jego naturze. Sięgnął do tajemniczego naszyjnika, który miał na szyi i zdjął najmniejszą kulkę jaką mógł znaleźć, by potem wymierzyć w harpię i w nią rzucić. Starał się, żeby było to gdzieś w powietrzu, ale żeby nie przypiekało nikogo z towarzyszy. Jeśli dobrze rozumiał działanie naszyjnika i odpowiednio go wyczuwał, powinno się udać. Gdyby przypadkiem jedną albo obie harpie zamieniły się w kulę latającego pierza, mógłby tylko skakać z radości. Żebro nie wprawiało go w miłosierny nastrój.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
03-11-2018, 22:38 | #176 |
Reputacja: 1 | Przynajmniej trafiła. Jednak na tak wspaniały oręż, jaki miała w posiadaniu, skutki tego trafienia były raczej średnie. Girlaen czuła się nieco rozczarowana, gdy harpia jedynie zaskrzeczała i nie przerywała ataku. Nie pozostawało nic innego jak ponownie wycelować w nią strzałę i mieć nadzieję, że tym razem uderzenie będzie bardziej bolesne. |
03-11-2018, 23:13 | #177 |
Reputacja: 1 | Bok ją bolał, przez co stała nieco skrzywiona. Klęła przy tym pod nosem jak szewc. Wróciła jednak do "szeregu", znów zajmując miejsce jako osłona dla łuczniczki. Wytężała wzrok jak tylko mogła, by dostrzec zbliżającego się przeciwnika i tym razem lepiej wycelować mieczem lub chociaż spróbować nie oberwać ponownie od skrzydlatej paskudy. - Wy tak często ładujecie się w TAKIE kłopoty? - rzuciła Eivor do pozostałych. |
04-11-2018, 11:01 | #178 |
Reputacja: 1 | - Przynajmniej raz dziennie. - Odpowiedziała Giraen nie przerywając obstrzału. - Kłopoty to nasza specjalność. Jeśli nudziłaś się w życiu, to nie mogłaś trafić lepiej. |
05-11-2018, 12:56 | #179 |
Reputacja: 1 | Luna ze złości skrzeknęła jak, nie przymierzając, prawdziwa wrona. No wiecie co! - Żadnego z ciebie pożytku. Jak słowo daję, w końcu będę miała czas cię rozgryźć! - burknęła na księgę, spoglądając na kolejną stronę, która sama się przewróciła. Ale jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć i B, toteż niziołka zaczęła recytować kolejny czar. |
05-11-2018, 22:26 | #180 |
Reputacja: 1 | Latające stworzenia okazywały się szybsze i wytrzymalsze niż wyglądało to na pierwszy rzut oka. Yetar odpiął koralik i cisnął nim w powietrze. Nie wiedział wiele o magii, lecz kula ognia brzmiała dobrze. Już w locie niewielki przedmiot zamienił się w syczącą, rosnącą jasną kulę, która rozbłysła na tle nocnego nieba. Harpia jednocześnie zanurkowała ostro w dół i przeznaczone raczej na duże, skupione grupy bojowe zaklęcie jedynie osmaliło jej pióra. Już większy obrażenia zdawała się uczynić kolejna strzała Girlaen, wbita mocno w pierś potworzycy, po której przyszły elektryczne wyładowania. Gdzieś tam jeszcze próbował dziabnąć ją kruk, któremu udało się dogonić cel. Zaskrzeczała z bólem i frustracją i wściekle zaatakowała zaskoczonego słabym efektem zaklęcia fetchlinga. Tym razem jego zwinność na nic się zdała, kiedy oberwał maczugą w plecy, niemalże upadając. Coś chyba tam pękło, ale ciągle trzymał się na nogach. Druga harpia nie była przez nikogo niepokojona. Zatoczyła krąg i zanurkowała, uderzając w Elvina ciągle skupionego na ochronie schowanej za nim Margery. Stwór wydawał się nic sobie nie robić z okrzyków rycerza, pewnie zwyczajnie nie rozumiejąc. Zamiast tego machnął bronią i nabijana kolcami głowica minęła tarczę i trafiła w pancerz. Poczuł ból, ale nie była to poważna rana. Jego miecz jednakże nie trafił, a harpia ponownie odleciała w mrok nocy. Byli niemal pewni, że gdzieś tam daleko słyszą nowe nawoływania. W środku tego wszystkiego stała mała Luna, czytając kolejne zaklęcie. Księga chyba była odporna na przekleństwa. Za to wyrocznia rozpoznała kolejne zaklęcie kiedy tylko je wypowiedziała. Była pewna, że przez najbliższe kilka godzin nikt magicznie nie wysonduje trzymanego przez nią artefaktu, którego karta ponownie się odwróciła. Broń ostatecznej zagłady tym razem zawodziła. |
| |