Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-04-2018, 21:14   #81
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
I było tak, jak zawsze - strażnicy pojawiali się za późno.
Parę uderzeń serca wcześniej i awantura w ogóle by się nie zaczęła rozkręcać.
Z drugiej strony - nie da się ukryć - parę chwil później i w gospodzie doszłoby do niewąskiego mordobicia. Zaklęć Mornowi nie starczyłoby na wysłanie całej trzydziestki do krainy snów, a wtedy paru durnych osiłków z pewnością by go dopadło.
To, co bredził nadęty grubas z łańcuchem na szyi, nijak Morna nie obeszło. Mógł sobie wsadzić całą karczmę w tłusty zadek.

- Na drugi raz będę pamiętać i cierpliwie poczekam, aż mnie dopadnie paru drabów z pałami - obiecał.

Ruszył w stronę kontuaru, by zapłacić za to, co do tej pory zjadł i wypił. Chociaż własnie został wyrzucony, to rachunki należało uregulować.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-04-2018, 21:24   #82
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kharrick odetchnął z ulgą. Nie dlatego, że nie doszło do bójki. Nie dlatego, że przybyła straż. Odetchnął, bo go nikt nie zakuł w kajdany i nie zaciągnął na rok ciężkich robót. Pewnie bez problemu mógłby się urwać z takiego miejsca, ale nie warto było jeszcze ryzykować.

- Cóż za niesamowite wyczucie czasu rajco! Jakbyście przewidzieli, że może do czegoś takiego dojść. Kłaniam się i składam dzięki. Bez waszej interwencji niechybnie byśmy zostali pobici na kwaśne jabłko. Ja to tu ledwo zdarzyłem w ogóle wejść, a ci... ci bandyci i hultaje tak bezczelnie na nas naskoczyli! To jeszcze za co? Za dobre serce! Ach, panie rajco bez was by to miasto niechybnie pogrążyłoby się w chaosie! - mężczyzna faktycznie ukłonił się przy okazji tej wypowiedzi. Uśmiech na twarzy nie pozwalał do końca uznać wypowiedzi za szczerą.

- To ja pozwolę sobie może coś zamówić jako że osobiście niczego nie zniszczyłem. Chociaż tak pić na stojąco... No to może następnym razem! - Lepperov wycofał się od rajcy. Wyszedł nawet z karczmy. Postanowił poczekać ten dzwon i udać się z powrotem do burmistrza. Potem trzeba będzie porozmawiać z tym drugim człowiekiem. O pracy oczywiście. O pracy.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 17-04-2018 o 21:31.
Asderuki jest offline  
Stary 18-04-2018, 09:04   #83
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Praca była dla niego wyjątkowo męcząca, ale nie miał zamiaru biegać za Volfem i prosić o pomoc. Natłok bodźców spowodowany miksturą sprawiał, że Zoren wolał skoncentrować się na jednym zadaniu. Wyjaśnienie sprawy ślepego przywiązania Sary do burmistrza także powinno poczekać. ~Lojalność wobec pracodawcy czy dobroczyńcy jest zrozumiała, ale negowanie rzeczywistości? Co przydarzyło się tym ludziom?~
Nagle usłyszał trzaśnięcie, jakby metalu uderzającego o metal. Pod pozorem chwili odpoczynku rozejrzał się uważnie, szukając źródła dźwięku, gdy usłyszał kolejny.

***

- Wracaj do Oakhurst, nie ma sensu Cię narażać. Mam zamiar poszukać tego pechowca. - krzyknął do Sary alchemik. Może i nie było to najrozsądniejsze, biorąc pod uwagę jego brak znajomości dziczy, ale ten łowca mógł potrzebować pomocy. - Amberlie, mogę liczyć na twoje wsparcie? Volf, może w końcu się do czegoś przydasz? - dodał, wciąż czując obolałe po kopaniu ramiona.
 
Sindarin jest offline  
Stary 18-04-2018, 14:05   #84
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Anathem zastanawiał się przez chwilę nad tym, co powinni zrobić. Nie uśmiechało mu się zostawić łowcy na pastwę losu, ale brał też pod uwage, że być może ten człowiek wiedział co robi. Faktem było też to, że grupa powinna poradzić sobie z burzą, zwłaszcza, że większość była odporna na niesprzyjające warunki pogodowe.
- Myślę, że powinniśmy udać się za tym czlowiekiem. Dajmy sobie godzinę i jeśli trop donikad nas nie zaprowadzi to możemy poszukać miejsca, żeby przeczekać.
 
shewa92 jest offline  
Stary 18-04-2018, 14:39   #85
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Sara pokręciła głową. Przekrzykując wiatr dodała.
- Jesteśmy pół dzwonu jazdy saniami od miasta! Na rakietach śnieżnych drogę pokonacie w ponad dwa dzwony! Z Krithą będzie to trwało dłużej. Ślady są świeże bo dopiero je śnieg zasypuje! Wasz wybór mogę jechać z krithą do miasta! Możemy pojechać też za śladami!


 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 18-04-2018, 22:53   #86
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Na tyle ile to warte, żal mi że do tego jednak doszło - kiedy wrzawa opadła, Tanis dopchał się do Piwosza - I nie chciałbym żebyśmy byli tu niemile widziani - dołożył złotą monetę po stronie drużyny

- A jako do rajcy, rzeknę ci jedynie, że to Morn - wskazał wychodzącego czarownika - dobrze zrobił. Bo teraz dzięki temu nie będzie przelewu krwi z łowcami niewolników. Wiesz, co mam na myśli, prawda? - porozumiewawczo ściszył głos. Chciał wybadać stosunek rajcy i do łowców, i do przybyszów, a może i dowiedzieć się o tych pierwszych jakichś konkretów - zwłaszcza, że najwyraźniej wszyscy razem utkwili w osadzie na całą zimę
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 18-04-2018 o 23:49.
TomBurgle jest offline  
Stary 21-04-2018, 15:27   #87
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
~ Cholera! Co na Kossutha mamy z nią zrobić?!~ Mnich uważał, że żadne z rozwiązań, jakie się przed nimi rysowały, nie było dobre. Z jednej strony mogli wysłać Sarę samą saniami do miasta, ale istniało ryzyko, wprawdzie niewielkie, że coś mogłoby jej się po drodze przydarzyć. Zabranie jej ze sobą też nie bardzo wchodziły w grę. Pogoda, pogodą ale nie mieli zielonego pojęcia co czeka ich jeśli ruszą za łowcą i rothem. Najlepszym rozwiązaniem byłoby się rozdzielić i wysłać przynajmniej jedną osobę z kobietą do miasta, a reszt mogłaby, bez konieczności martwienia się o "żółtodzioba", podjąć trop i postarać się pomóc temu nieszczęśnikowi.
~ Kto powinien pójść a kto zostać? ~ Zastanawiał się Anathem ~ Ja i zoren mamy największe szanse na przetrwanie w tych warunkach pogodowych, no może jeszcze Amberlie. Volf wydawałby się oczywistym wyborem, a tu okazuje się, że na tej "gadzinie" zimno nie robi wrażenia. Nijak nie można podjąć decyzji. Proszę Cię Płomienisty natchnij mnie odpowiedzią![/i] ~ Diablę szczerze liczyło na wsparcie ze strony swojego Boga, niestety taka nie nadchodziła. Pozostało podjąć jakąś decyzję, każda wydawała się lepsza niż stanie tu na mrozie.

- Wybacz mi Saro, ale to zbyt niebezpieczne. Powinnaś wrócić do miasta. Jestem pewien, że kocica o Ciebie zadba. - taka odpowiedź wydawała się najwłaściwsza - Volfie, Zorenie? Może któryś z Was chciałby im towarzyszyć?[/i] - zdecydował się zapytać towarzyszy.

Alchemik niecierpliwie kiwnął głową
- Z tutaj obecnych mam najmniejsze doświadczenie w poruszaniu się w dziczy i najmniej się przydam, ale chyba jako jedyny jestem też zainteresowany pomocą temu człowiekowi. Jeśli w ten sposób ruszycie od razu i nie będziemy tracić czasu na dysputy, to mogę wrócić z Sarą. No chyba że Volf ponownie zrezygnuje z współpracy. - zakończył zirytowany. To było nietypowe - dotąd diablę nie zachowywało się tak nerwowo. Anathem wyraźnie przejął się zachowaniem towarzysza, ale rozmowa na ten temat musiała jeszcze poczekać.
- Rozsądna decyzja przyjacielu. Pytanie co z wami? - zwrócił się w stronę pozostałych.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 21-04-2018 o 17:35.
shewa92 jest offline  
Stary 21-04-2018, 21:13   #88
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Pojawienie się jednego z miejscowych dyktatorków Jace przyjął z mieszaniną wdzięczności i odrazy. Nie uśmiechało mu się usypianie dwóch tuzinów rosłych mężczyzn, jednak sposób w jaki kolejny urzędnik traktował ludzi wywoływał tak duże zniesmaczenie, że mag miał ochotę spalić go na miejscu. Nigdy nie miał zbyt dużego mniemania o władcach i ich tępych sługusach, ale to co się działo w tej dziurze zaczynało przerastać siłę woli maga. Mimo to, Jace strzepnął dłońmi momentalnie gasząc płomienie, po czym odwrócił się i z ponownym uśmiechem rozejrzał się za dziewczynami. Zdecydowanie potrzebował mocniejszych wrażeń, żeby zetrzeć niesmak kolejnego spotkania z miejscową władzą.
 
psionik jest offline  
Stary 23-04-2018, 11:06   #89
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
- Ignorancja jest cnotą - mruknęła Amberlie pod nosem, nieco złośliwie komentując zachowanie rozzłoszczonej Sary.
- Wygląda to raczej na jakieś zamglenie umysłu lub nienaturalny wpływ z zewnątrz. W ogóle nie trafiają do niej żadne argumenty - odparł jej stojący nieopodal Zoren. Nie spodziewała się, że ktokolwiek ją usłyszy.
- Niech wierzy w ten świat wypełniony dobrocią, póki może. Kiedyś zderzy się z brutalną prawdą - zadrwiła - Jeśli to jednak magia, to sprawa się nieco komplikuje. ...To miasto jest szalone, wraz z po trzykroć przeklętym Lengiem na jego czele.
- Zgadzam się - kiwnął głową - Możliwe, że te ruiny mogą mieć z tym jakiś związek.
Ale tropicielka już nie odpowiedziała, tylko wpatrywała się z uniesioną brwią na to, co robi jej towarzyszka - kocica. Nigdy tak nie podeszła do obcej osoby, zaczynając się łasić bez przynajmniej kilku dni przebywania w obecności kogoś. Przecież to był kot bojowy. Zeskoczyła z wozu i czym prędzej podeszła do alchemika, by ich “woźnica” ich nie usłyszała. Na jej twarzy widniał wymuszony uśmiech. Wzięła go pod rękę i się przysunęła.
- Hej, Zorenie, patrz! Nagle wszyscy się stali tacy dobrzy, że zwierzęta się schodzą, by się otrzeć o jej nogi! A na Pograniczu kapłanki są szkolone przez jednorożce! - zakpiła, wskazując głową na Krithę i Sarę.
Westchnęła ciężko i porzuciła całą “radosną” mimikę twarzy. Od kiedy weszli do Oakhurst, stała się ona znacznie bardziej ponura i zgryźliwa, a jej dowcipy odeszły gdzieś w zapomnienie.
- Mam już dość tych absurdów - zmęczonym głosem skwitowała to krótko, puszczając go i udając się w drogę powrotną na pojazd.

I tak sobie obserwowała pracę, myśląc i rozważając naturę istnienia, aż naszła ją myśl. Wyciągnęła więc ponownie notatnik i zaczęła pisać.
Jak można zniszczyć zło? Nie da się, ponieważ w każdym sercu jest ono zakorzenione. Wyplenisz je w jednym miejscu, a wykiełkuje gdzie indziej. Żelazne, sprawiedliwe i odpowiednio spisane prawo oraz strzegące go osoby są jedyną receptą, by organizm społeczeństwa działał jak należy, a chorobę w postaci przestępczości należało znaleźć i wyplenić, by się nie rozprzestrzeniała i upewnić się, iż nikt nie zejdzie na drogę mającą zagrozić społeczności. W takich sytuacjach nie ma znaczenia, czy ktoś jest “zły” czy “dobry”. Musi się podporządkować, bo inaczej stanie przed konsekwencjami swoich czynów. To jedyne słuszne rozwiązanie.
Uniosła na chwilę głowę dumna z zapisanego tekstu, by ujrzeć, jak alchemik gdzieś się oddala.
Postanowiła za nim bynajmniej nie dyskretnie podążyć. W końcu coś musiało przykuć jego uwagę, a ona chciała wiedzieć co.

*

Ech, a nieco to.
Choć się to jej nie podobało, to musiała odesłać Krithę do miasta. Ona nie była przyzwyczajona do chłodu, a już na pewno nie do burz śnieżnych.
- Niech Kritha pojedzie do miasta - powiedziała krótko i bez słowa ruszyła za śladami, dobywając swój łuk kompozytowy. Jeszcze tylko spojrzała kątem oka na alchemika, co mogło równie dobrze znaczyć “chodź z nami”.
 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]

Ostatnio edytowane przez Flamedancer : 23-04-2018 o 13:06.
Flamedancer jest offline  
Stary 25-04-2018, 20:44   #90
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Lady Diana z kwaśną miną zapłaciła rajcy za szkody dokonane przez jej ludzi.
- Wracajcie do obozu, potem porozmawiamy. Teraz macie wykopać dwie dziury. Każda trzy jardy na cztery i trzy głębokości. Niech was nie interesuje po co one.
Rozkazała lodowatym głosem.

***

Tanis postanowił podpytać właściciela gospody „Pod Starym Dzikiem”. Garon Piwosz rozglądał się po gospodzie, do której powoli napływali klienci. Rajca przetarł spocone czoło i łysą czaszkę jedwabną czerwoną chustką. Usłyszawszy pytanie brwi podniosły się mu ze zdziwienia.
- Łowców niewolników? A cóż z tą burdą mają mieć wspólnego łowcy niewolników? Toż byli zwykli barowi chuligani. Tacy zawsze się zdarzają, a to była jedna z większych takich grup. Myślę, że na jakiś czas mamy z nimi spokój. Henno ich przywódca w rozróbach, na ciężkich robotach za obrazę szlachcianek. Być może teraz dwa razy pomyślą zanim rozpoczną bójkę w mojej karczmie. Pewnie z dekadzień minie, nim wyłoni się w tej grupie nowy lider, prowadzący ich do burd w mojej karczmie.
Po tych słowach uśmiechnął się.
- Może nawet na dłużej będzie spokój. Rację miał burmistrz mówiąc, że takim trza baby i dzieciaka by się ustatkowali. Mam nadzieje, iż szybko łowcom niewolników uda się tu sprowadzić chętne do osiedlenia w Oakhurst wolne kobiety. Żaden z kupców, z którymi wcześniej rozmawialiśmy nie miał takich możliwości. Brakowało im ochrony dla tylu ludzi.
Potem ściszonym głosem dodał.
- Chyba nie myślicie, że my tu nie mamy serca. Ten proceder jest tylko chwilowy. Serce mi się krajało jak widziałem te dzieci z obrożami, gdy tyle naszych umarło. - zamyślił się przez chwilę - Morowe powietrze. Sam dzisiaj kupiłem dwie dziewczynki. Nie mogłem postąpić inaczej. Jak tylko zobaczyłem ją na podeście, serce przeszył ból. Wyglądała zupełnie jak Tara, niedługo przed tym jak przyszło do nas morowe powietrze i ją mi zabrało, wraz z Tanią, moją ukochaną żoną. - szybko otarł załzawione oczy chustką. - Widok tej drugiej drugiej rudej kruszynka kurczowo ściskająca rękę Tary, takie nadam jej imię o ile się zgodzi, spowodowało, że serce niemal mi pękło na pół. Dobrze im będzie u mnie. Wychowam jak rodzone.
Otarł oczy. Popatrzył Tanisowi prosto w oczy.
- Myślałem, iż postaracie się o nagrodę za odkrycie i wyeliminowanie stwora zabijającego trzodę i ludzi. Burmistrz wspomniał o Was, jako o tych, którzy będą w stanie podjąć się tego zadania. Wprawdzie wspomniał też, że nie ma zaufania do paladynów i kapłanów Tyra, takich co to wtrącają się do działających praw, nie udowodniwszy wpierw swoje wartości. To o Was mówił lady Diano. Wycofać się ze zniszczenia kwiatu zła, sprowadzającego choroby nie przynosi Ci chwały Pani. Tym bardziej, iż dzięki twym mocom mogłaś wydanie pomóc w poszukiwaniach tego kwiatu. Hańba ci Pani i sromota. Wystawiłaś się na pośmiewisko całego miasta. Paladyn co to się boi śniegu i przez ten śnieg nie walczy ze złem.
Rajca uśmiechnął się się krzywo. Potem podszedł bliżej do Tanisa.
- Powiem Wam w zaufaniu, gdybyście się podjęli sprowadzenia kobiet. To jeszcze dzisiaj przekonał bym większość rady i Samego Vurnona, by natychmiast zdelegalizował niewolnictwo i z waszą pomocą uderzył na łowców niewolników. Owszem może nie jest to zbyt dochodowy interes dla poszukiwaczy przygód, więc nawet większą cenę za przewiezienie dla Was można by było przeznaczyć.

***

Sara pokiwała głową. Podała rakiety śnieżne. Kritha usłyszawszy rozkaz usiadła na koźle przy dziewczynie, jednak w jej ruchach widać było niepewność. Amberlie łatwo poznała, iż kocica wolałaby pójść z nią.
Służka lejcami dała znak brantowi. Po chwili zniknęła już w zadymce śnieżnej.
Chodzenie w rakietach śnieżnych było dla nie przyzwyczajonych do tego sprzętu bohaterów było mordęgą. Po klepsydrze byli już zlani potem, co przy tej pogodzie nie było bezpieczne. Po kolejnej klepsydrze dostrzegli przez zasłonę padającego śniegu, powalonego rotha, a przy nim uwijającą się postać. Zajęta wykrawaniem mięsa kobieta, dostrzegła bohaterów dopiero gdy podeszli niemal na wyciągnięcie ręki.
- Kim jesteście? Jestem Fera Szybka. Chcecie kawałek wątroby? Najlepsza jest jeszcze ciepła, z świeżo ubitego rotha. Dobra zwłaszcza w czasie takiej pogody.
Kobieta wyciągnęła w kierunku bohaterów parujący jeszcze kawałek wątroby.

Wtedy rozległo się z wszystkich stron wycie.
Po chwili z zamieci zaczęły się wyłaniać sylwetki ośmiu wilków nadbiegających ze wszystkich stron. Jeden z wilków był białym olbrzymem, przerastającym dwu a może nawet trzykrotnie inne wilki. Dzieliło je od drużyny tylko kilkanaście jardów.

***


Tymczasem w mieście reszta drużyny ruszyła do ratusza. Strażnicy widząc bohaterów, którzy uratowali Leę i nie tylko, wpuścili ich bez zatrzymywania.
- Do burmistrza i konstabla to prosto, kazali Was wpuścić gdybyście przyszli.
Potem odsunęli drzewcami halabard, łagodnie, lecz stanowczo, napierający tłum ludzi, torując drogę bohaterom do wejścia.
- Ludziska oni nie do skryby. Tylko w sprawie potwora. Spokojnie szanowny skryba przyjmie wszystkich.

Za zdobnymi drzwiami, znajdował się urządzony ze smakiem, acz wygodnie gabinet.
Środek pomieszczenia zajmował o olbrzymie biurko, z blatem intarsjowanym innym rodzajem drewna, w herb miasta. Za nim siedział lord Vurnon obok biurka na zdobnym krześle siedziała piękna kobieta. Tak piękna, iż musiał mieć sobie domieszkę krwi elfów, zdradzały ją zresztą szpiczaste uszy. Chroniła się pełnym pancerzem płytowym, widocznym nawet spod kasaka z herbem miasta. Za nimi w kominku wesoło trzaskał ogień. Nad kominkiem wisiał mapa okolic miasteczka. Na dwóch ścianach wybudowane były półki zapełnione księgami.
Burmistrz widząc wśród wchodzących paladyna Tyra Lady Dianę skrzywił się.
- Przybyliście, tak jak przypuszczałem, dowiedzieć się szczegół w sprawie potwora nękającego od jakiegoś czasu nasze stada oraz zabijającego pastuchów. Czekam zatem na pytania.


 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 25-04-2018 o 21:45.
Cedryk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172