21-07-2014, 10:14 | #1 |
Reputacja: 1 | Ta karczma Rzym się nazywa W karczmie o jakże obco brzmiącej nazwie "Rzym" biesiadowała grupa najemników oraz kilku lokalny łazików i obdartusów. Gruba Berta, bo tak wołali na właścicielkę tego rozkosznego przybytku miejscowi, podała przyjezdny specjalność zakładu, czyli flaki i duży dzban ciemnego piwa. Piwo nie było najgorsze, a i moc miało odpowiednią, ale flaki pozostawiały wiele do życzenia. Jednak człowiek głodny nie wybrzydza i je to, co ma pod ręką, starając się jak najszybciej zapchać żołądek. Zatem Jorrah, Ihor, Wezz, Ancar i Goina pałaszowali potrawkę starając się zbytnio nie rozkoszować jej specyficznym aromatem. Mniej więcej w połowie posiłku do stolika najemników zbliżył się jegomość o aparycji portowego obszczymura. - Można na chwilę - zagadnął, wskazując dłonią na wolne miejsce na ławie. Najemnicy spojrzeli na przybysza, jak na ptasie guano, które spadło na nowy płaszcz i bez słowa skinęli głową na zgodę. - Witajcie szanowni panie - zaczął nieznajomy zacierając ręce i siadając obok czarodziejki - Robota jest i można sporo zarobić. A wy wyglądacie na takich, co to żadnej pracy się nie boją i lubią przygody. - A co to za fucha? - zapytał Jorrah. - Wiele zdradzić nie mogę - wyszeptał mężczyzna nachylając się nad stołem - Zarobek jednak pewny. Mój pan książę Igthorn zawsze sowicie wynagradza tych, którzy go wspomagają. Sprawa jest delikatnej natury i książę życzyłby sobie przedstawić ją osobiście. Jeżeli więc interesuje was ta propozycja, to zapraszam na zamek mego pana.
__________________ Pies po kastracji nie staje się suką. "To mój holocaust - program zagłady bogów" "Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor |