|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-04-2017, 10:04 | #91 |
Reputacja: 1 | Makhar syknął w irytacji kiedy jego cios sztyletem nie odniósł pożądanych efektów. Ale jego towarzyszom szło lepiej i byli w stanie zranić demona, chociaż ten walczył z godną istoty z otchłani zawziętością. |
03-04-2017, 12:07 | #92 |
Administrator Reputacja: 1 | Berwyn trzymał z całej siły swego 'jeńca', bez skrupułów wykorzystując w tym celu niektóre elementy jej budowy. - Spokój! - syknął jej do ucha, na wszelki wypadek wzmacniając uchwyt i powtarzając polecenie we wszystkich znanych sobie językach. - Jacyś nożownicy napadli na siedzibę i zrobiło się zamieszanie - odparł na pytanie Cataliny. - Gość kupca przywołał jakieś paskudztwo i musieliśmy uciekać. A Thedipides jest w rękach pozostałych. |
03-04-2017, 17:18 | #93 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Draugdin walczył za całą pasją jaką zwykł wkładać w tą czynność. Z przelotnym przerażeniem, które zostało momentalnie zastąpione gniewem czy też nawet wściekłością zauważył jak szpony stwora przeszły bez najmniejszego oporu przez ostrze jego miecza. Wiedział, że nie był to może oręż z najwyższej, a co tam pewnie nawet nie był ze średniej półki, ale, żeby aż taka tandeta. Z drugiej strony cieszył się że to nie było jego przedramię na przykład. Stęknął z bólu gdy szpony zagłębiły się w jego piersi. Cieszył się jednak, że przecież mogło być znacznie gorzej. Pal licho gówniana stal pomyślał odrzucając kikut miecza po czym w furią zaczął okładać stwora pozostałym mu toporem.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
04-04-2017, 22:01 | #94 |
Reputacja: 1 | Theo zatoczył się, wyrwawszy ostrze z... cóż, z czegokolwiek, czym była wyglądająca na chmurę maszkara z humanoidalnym orzechem w środku. Mimo, iż on sam i wielki Vanir obaj zranili potwora, ten nie ustępował. Zawył i odciął się, sieknąwszy wielkoluda tak, że dodał dekoracje z jego krwi na murze i Aquilończyku. Theo sapnął, otarł twarz przedramieniem, po czym oportunistycznie wykorzystując fakt, że stwór skupił swą uwagę na jego towarzyszu, ponownie znalazł się za jego plecami i ciął, chwyciwszy miecz oburącz, by tym razem zaatakować mocniej i z większym impetem.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
05-04-2017, 22:20 | #95 |
Reputacja: 1 | Makhar po raz wtóry przekonał się, że trafienie sztyletem poruszającego się, walczącego wroga może stanowić problem. Po prostu haniebnie chybił, i gdyby to przeciwko niemu stawał demon, to teraz miałby doskonałą okazję, żeby wypatroszyć wychylonego i wystawionego na ciosy Stygijczyka. Na szczęście demon walczył z Draugdinem... Topór w ręce Vanira był zaiste okrutną bronią, ale poza umiejętnościami we władaniu orężem trzeba było mieć jeszcze trochę szczęścia. Tego Draugdinowi zabrakło i mimo furii z jaką walczył, nie udało mu się po raz kolejny dosięgnąć szybkiego, uchylającego się przed ciosami demona. Theo krążył wokół piekielnego strażnika starając się być cały czas za jego plecami. W dogodnym momencie, trzymając oburącz miecz zadał pchnięcie, które miało być tym decydującym. I gdyby nie naturalna odporność demona na ciosy zadawane zwyczajną bronią, byłoby po walce. Miecz ugrzązł głęboko w ciele istoty, która natychmiast po ciosie szarpnęła się i odwróciła, wyrywając miecz z rąk Aquilończyka i pozostawiając go bezbronnego. Theo mógł tylko starać się uniknąć szponiastych łap zmierzających w jego kierunku. Odskoczył w tył... Jedno ramię przeszło bokiem, cios drugiego cisnął nim o ścianę, po której osunął się niemal nieprzytomny brocząc krwią z rozciętego ramienia. Sytuację wykorzystał Vanir, chwytając oburącz topór i spuszczając go na miejsce, gdzie powinna znajdować się głowa demona. Rozległo się przerażające, mrożące krew wycie, które gwałtownie się urwało. Czarny obłok zafalował i rozwiał na setkę pasm, które uleciały we wszystkich kierunkach, niknąc w powietrzu, wnikając w podłogę, sufit i ściany. Na miejscu, gdzie powinno leżeć ciało pozostała tylko czarna, oleista plama i miecz Aquilończyka. - A gdzie kosztowności? Złoto? Diamenty? - zapytała Catalina, jakby nie rozumiejąc co tłumaczył jej Bossończyk. - Nie wierzę! - Ignorując mężczyznę, przebiegła obok niego wbiegając do atrium. W tym momencie rozległ się przeraźliwy krzyk śmiertelnie ranionego demona, któremu zawtórował krzyk przerażenia Zamoryjki. Dziewka w rękach Berwyna zaczęła wyrywać się ze zdwojoną energią, gryźć i kopać. |
06-04-2017, 13:50 | #96 |
Reputacja: 1 | Makhar dysząc ciężko przez krótką chwilę wpatrywał się w pozostałości nieludzkiego strażnika, zdziwiony, że kupiec był w stanie przywołać tego rodzaju istotę, niepokoił go też ten czarnoksiężnik w pobliżu. Ale nie było czasu na wahanie, wygrali śmiertelne starcie, lecz jego towarzysze byli w złym stanie, szczególnie aquilończyk. Makhar doskoczył do niego, sprawdzając czy jest w stanie udzielić mu szybkiej pomocy. Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 06-04-2017 o 13:53. |
06-04-2017, 15:32 | #97 |
Administrator Reputacja: 1 | Co za dużo, to niezdrowo. Tak powiadają i Berwyn czasami w to nawet wierzył. Teraz jednak, gdy pozostała już tylko jedna panienka, poskromienie jasnowłosej złośnicy było już tylko kwestią doboru odpowiednich środków. Plan był bardzo prosty - związać i zakneblować Brythunkę kawałkami jej własnej sukni. To, że w wyniku tej operacji dziewczyna pozostałaby w bardzo skąpej odzieży, nie robiło na Berwynie zbyt wielkiego wrażenia. Widywał już dziewczyny mające jeszcze mniej na sobie. |
06-04-2017, 17:47 | #98 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | - I jesteś mi winny miecz ty niedomyty pomiocie z piekła rodem. - Krzyknął Draugdin w ślad za znikającym pokonanym stworem. W jego żyłach buzowała krew, adrenalina i szaleństwo. Dobra walka tym bardziej, że zwycięska i przeżyli. Byli poturbowani i ranni, ale żyli. Pozytywnie nakręcony tym bardziej ochoczo zaczął pomagać towarzyszom. Łupu może i nie było, ale mieli jeszcze zakładnika. Może nie wszystko stracone i da się coś z niego wycisnąć i zebrać jeszcze może jakieś łupy.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
08-04-2017, 22:05 | #99 |
Reputacja: 1 | - Ha, to mu pokazałem! - oświadczył głośno Theo, tocząc dookoła błędnym wzrokiem. Jęknął, stęknął, po czym spróbował się podnieść, wykorzystując do tego ścianę w sposób, który według niego wyraźnie mówił, że jej wcale nie potrzebuje i robi to tylko dlatego, że tak jest szybciej. - Lepiej, żeby skurwiel zostawił po sobie coś naprawdę fest... - urwał, zogniskowawszy w końcu spojrzenie i dostrzegając pozostałości potwora. - No cóż, na wszystko można znaleźć jakiegoś frajera. A to, było nie było, są doczesne szczątki autentycznego demona. - stwierdził w końcu, po czym uklęknął wolno, wydobył jakąś pustą, niewielką szklaną buteleczkę i zaczął nią zbierać oleistą substancję.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
08-04-2017, 22:39 | #100 |
Reputacja: 1 | Makhar długą chwilę oglądał pokąsaną rękę Aquilończyka. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Pierwsze objawy ukąszenia przez kobrę były widoczne. Nie minie kilka minut i jad zacznie działać z pełną mocą, a wtedy Theo niemal na pewno umrze. Chyba, że gdzieś w domu znajdowała się odtrutka na jad kobry. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie trzymałby węża, nie zabezpieczając się w ten sposób przed, nawet przypadkowym ugryzieniem... Draugdin, nieco obolały po walce z demonem podniósł jęczącego kupca i wyszedł do stajni. Tam spotkał Berwyna, który siedząc okrakiem na złotowłosej, niemal nagiej młodej kobiecie, krępował ją kawałkami sukni, a dziewczyna wciąż starała się wyrwać i wywrzaskiwała coś, co jednak skutecznie zagłuszał wepchnięty jej do ust knebel. Theo, po tym jak Makhar obejrzał jego pogryzioną rękę, wziął się za zbieranie wsiąkającej w podłogę substancji. Tymczasem Stygijczyk rozmawiał z Cataliną. - Co to było? - Zamoryjka była wciąż przerażona widokiem demona. Chwilę zajęło jej ochłonięcie. - Co tu robię? Upewniam się, że wywiązujecie się z umowy. A raczej, że się z niej nie wywiązujecie! - szybko wrócił jej animusz. - Mieliście zdobyć skarb, a nie rozwalać dom i porywać tego gnojka! Myślałam, że przyjdę i po prostu odbiorę swoją część nieco szybciej niż się umawialiśmy. Ale widzę, że nic z tego nie będzie... Chwyciła się pod boki, poprawiając rozerwaną suknię i gładząc poczochrane włosy. - Oczywiście nie udało się Wam odnaleźć skarbca, co? - zapytała przechadzając się po atrium. Przez chwilę wpatrywała się w rozwaloną ścianę, po czym wolno, uważnie weszła do pomieszczenia, z którego wypadł demon. - A to co? - mruknęła. |
| |