09-07-2018, 13:39 | #191 |
Reputacja: 1 | Sprawy przybierały niezbyt korzystny dla nich obrót, jednak Berdych nie był od myślenia. Urodził się by działać, nawet kosztem własnego zdrowia i śmierci. W zasadzie i tak nie mieli wiele do stracenia, a on w życiu zrobił już swoje. Orcze nasienie zapłodniło już niejedną dziewoję w tym pieprzonym świecie czy tego chciała czy też nie! |
09-07-2018, 21:02 | #192 |
Reputacja: 1 |
|
10-07-2018, 10:01 | #193 |
Reputacja: 1 | Utworzony magicznie cyklon był całkiem niezły. Ialdabode musiał przyznać przed samym sobą, że jest pod wrażeniem możliwości białej magii. Nie miał jednak czasu podziwiać spektaklu, bowiem akcja, która niemal stała w miejscu momentalnie przyśpieszyła wyrzucając ich podmuchem ognistej kuli. Ialdabode wyskoczył w powietrze podkulając nogi dwoma fikołkami przeskoczył nad towarzyszami niesiony podmuchem magicznego wybuchu. Wylądował z bronią gotową do ataku. |
10-07-2018, 18:42 | #194 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - I ty mi to łaskawie proponujesz, dziewucho? - Parsknął do Gabrysi oblizując wargi. Vince skłonny był spierdalać zwłaszcza, że ork postanowił się podłożyć. Każdy obecny mógł zaświadczyć o jego brawurowym frajerstwie. Można było je dodatkowo wykorzystać. - Nie macie szans, lamusy. Spierdalajcie w drugą stronę - ryknął grubas na dokerów. - Albo podetnę mu gardło - dodał podnosząc kadłubka za związane ręce i zamierzając się nań nożem. Zamiaru zabójstwa zamierzał poniechać tak czy inaczej. Zbyt wielka była dlań pokusa przesłuchania istoty żywej. W tym celu trzeba było pilnie dostać się na łajbę zwinnego pirata. |
11-07-2018, 00:58 | #195 |
Reputacja: 1 | Berdych rozkręcał się moi mili. I to na całego. Kolejna kula ognia eksplodowała rozrzucając zbirów. Tymczasem Vince rozpoczął fazę negocjacji, choć przez wybuch wystąpiły problemy komunikacyjne. Ale odpowiedź na jego ofertę nadeszła. Tyle, że z innej strony niż się spodziewał. - Nie, czekaj! On jest wart 10 tysięcy. Chcieliśmy go wam zabrać i sami odebrać kasę, ale… możemy się dogadać - powiedział sierżant strażników. - A tamtych wspólnie wyrżniemy, to podniesie wasze notowania. Iladaboda szybko przeskanował sierżanta i stwierdził, że ten nie kłamał. Co więcej wykrył, że uważał, iż pracują dla tajnych służb królewskich. W końcu mieli konie z królewskiej stajni, a przecież nie jeździliby na kradzionych, prawda? Nim nasi herosi zdołali odpowiedzieć dobiegł ich uszy złowieszczy trzask i zgrzyt. Przez ścianę kamienicy po prawej przebiegło pionowe pęknięcie. Zaczęło rozgałęziać się na boki. Parę sekund później pierwszy kawał muru spadł na bruk wzniecając kłęby kurzu. Cień, cały szary spojrzał z kolejnym wyrzutem na R. Niedobitki zbirów widząc, że i architetura sprzysięgła się przeciw nim wycofali się wykrzykując słowa, których tu przytoczyć niepodobna. Wyrażali też chęć rychłego spotkania i pogłębienia stosunków, niekoniecznie w zgodny z anatomią sposób. Naszym herosom także nie pozostało nic innego, strażnicy wycofali się, wciąż dzierżąc broń ale nie wykonując agresywnych ruchów. Dzięki czemu nasi bohaterowie także mogli odsunąć się z zagrożonego terenu. I zrobili to na czas, kolejny kawał ściany spał odsłaniając kawał pomieszczenia w kamienicy. Tymczasem Wróbel Dwa noże pomknęły wirują. Wróbel czuł pewien niepokój, wszak nie wyjaśnił natrętom, iż źle czynią. Nie dał im do myślenia! Wąsik odbił nóż mieczem i splunął na pokład. Bródka nawet nie drgnął. Prawie. Gdyby Kuba wtedy mrugnął nie ujrzał by szybkiego niczym wąż ruchu ręki. Gnojek złapał nóż. - Chcemy tylko tego wyszczekanego koguta, odwołaj ludzi kapitanie, a nikt nie zginie - powiedział Bródka. Ale albo Kuba poruszył serce kapitana, albo ten był na tyle uczciwy, że postanowił trzymać z tym, który wykupił jego długi. - Brać ich! Ledwie przebrzmiały te słowa, a trzech marynarzy padło na pokład. Nikt poza Kubą nie zobaczył wirujących wcześniej metalowych gwiazdek. Wasik zwarł się z atakującymi marynarzami, próbowali go osaczyć, ale gdy tylko wydawało się, iż zaraz się uda, ten wskakiwał reling, czy wykorzystywał olinowanie w sposób jakiego nie powstydziłby się i Wróbel. Ale skoro jesteśmy przy wróblu, ten miał pełne ręce roboty. Bródka nie wykazywał tyle finezji i gracji co Wasik. On był po prostu nieludzko szybki. Lekki miecz błyskał tylko odbijając kordelasy marynarzy i trafiając bezbłędnie w gardła czy oczy. Prawdziwy fechmistrz. Poczucie obowiązku zmusiło Kubę do staniecie przeciw Bródce. Nie było sensu niepotrzebnie tracić marynarzy. Zwarli się raz i drugi, ostrza krzesały iskry, pirat zmylił fintą Bródkę i z wydawałoby się niemożliwego zgięcia nadgarstka ciął. Były tylko trzy osoby mogące zablokować cięcie Lamara. Pierwsza był sir Roland, u którego podpatrzył ów trik Wróbel. Drugą oczywiście Kuba, trzecią zaś ów Lamar, który ponoć nauczył swojego cięcia tylko sir Rolanda. - Ech, słowo szlachcica... - powiedział Bródka - … Roland zarzekał się, że nikogo nie nauczy mojego cięcia. Kontra była błyskawiczna, już w połowie ruchu Kuba wiedział, że dał się zwieść. Ostrze gładko przeszło na wylot. “To nawet nie boli” pomyślał Kuba. Ale po chwili dotarło do niego co się stało i poczuł ból w sercu. - Trzy stówy za kurtkę - mruknął - i od razu dwie dziury. Dobrze chociaż, że to tylko draśnięcie i mało krwi. Przytrzymał ramieniem ostrze i dziabnął sztyletem. Bródka Lamare prawie zablokował cios przedramieniem. Prawie. Czubek ostrza sięgnął prawego bicepsu. |
11-07-2018, 11:40 | #196 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Stoi! - Rzucił Vince ponad tłumem obserwując, jak dokerom kupa zstępuje do majtek. Wciąż zachowywał ostrożność. |
12-07-2018, 10:54 | #197 |
Reputacja: 1 | Akcja Berdycha była udana, a ten rozpadający się budynek to już skutek uboczny niezłego wybuchu, co zrobić, ważne że bandziorom pospadały gacie, a strażnicy chcą się dogadać. On sam jednak nie miał zamiaru oddawać herszta w ręce straży. |
12-07-2018, 15:49 | #198 |
Reputacja: 1 | - Niestety potrzebujemy go żywego - Ialdabode z bronią nadal gotową do ataku zwrócił się do strażników - ale jak tylko skończymy, to możecie go zabrać. Potrzebujemy tylko pewnych informacji - Mężczyzna czujnie obserwował otoczenie spod kaptura. Nie uśmiechało mu się pakowanie w pułapkę. Nie wyczuwał co prawda fałszu w słowach strażnika, ale nie znaczyło to, że w okolicy nie było kolejnych grupek zabijaków. |
12-07-2018, 21:01 | #199 |
Reputacja: 1 | Eldred nie zamierzał czekać, aż budynek zwali mu się na głowę. Szybko ewakuował się na z góry upatrzone pozycje, czyli ta skąd pojawili się dokerzy. Czekał aż kumple i kumpela ruszą cztery litery i wreszcie wszyscy pójdą do portu, by na łajbie w spokoju omówić co dalej i ewentualnie przesłuchać więźnia. |
12-07-2018, 21:38 | #200 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 15-07-2018 o 22:37. |