Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-03-2013, 16:05   #31
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Po trzech i pół godziny oczekiwania i irytujących spojrzeń zaciekawionych klientów sklepu Tomas odebrał pudełka. Zapłacił niemało bo 6,5 tysiąca, ale i tak spisał te pieniądze na stratę, jako, że miały iść na opłacenie Don Carla.

Oprogramowanie w tablecie było już przygotowane i skonfigurowane, wiec nie pozostało nic innego jak przygotować drony, odebrać Willy i załatwić tego popaprańca.

W drodze do agentki, zatrzymał się przy jednym ze sklepów sieci Home and You. Zabrał jeden z granatów do kieszeni, przybrał uśmiech handlowca numer 11 i ruszył do sklepu.
- Witam, - powiedział do ekspedientki - mam taki nietypowy problem. Widzi pani jestem projektantem wnętrz, moja firma zajmuje się kompleksowym wyposażaniem mieszkań dla szczególnie wymagających klientów. I jeden z nich zapragnął mieć w apartamencie wystrój typowo militarystyczny, ale jego żona zapragnęła mieć jednocześnie lekkość i nowoczesny styl. Stworzyliśmy dla nich projekt, który zaakceptowali, ale teraz kwestia wykonania. Potrzebuję kilka sztuk szklanek, w których umieścimy imitację granatów, w taki sposób, wyglądało na to, że tylko szkło powstrzymuje wybuch. Dlatego szklanki musza być bardzo dokładnie spasowane im cieńsze będzie szkło, tym lepiej. I tu powstaje mój problem. Mam ze sobą, jedną z takich imitacji, i potrzebowałbym znaleźć szklanki, które będą bardzo dokładnie dopasowane. Czy mogę wyjąć imitację, aby ją dopasować. Nie chciałbym wzbudzać zbędnej sensacji, wymachując granatem. - zakończył z rozbrajającym uśmiechem.

Po jakichś dwudziestu minutach i solidnym napiwku, wyszedł z zapasem dwudziestu szklanek. Zakupił także w kiosku obok, taśmę instalatorską i trzy tubki superglue.
Ruszył w stronę wskazanego adresu, a gdy był już na miejscu, zadzwonił do swojej wspólniczki w zbrodni.
- Jestem na dole, biały Fiat Freemont. Weź snajperkę, tym razem nie będziemy zadawać pytań. - głos Livskeya był zdecydowany, najwyraźniej teraz nie był to przyjazny gadatliwy i egoistyczny hedonista, którego spotkała wcześniej. Teraz miała do czynienia, z człowiekiem czyny, który własnymi rękami, osiąga to co zamierza, z biznesmenem, który ma cel i nie pozwoli się zatrzymać.



Kiedy Willy wsiadła do samochodu, ruszył natychmiast.
- Szybkie pytanie. I uwierz mi nie chcę wchodzić w szczegóły, ale czy tobie też ten skórwiel namieszał w głowie? Jeśli tak to muszę wiedzieć, czy chcesz go załatwić, czy stajesz po jego stronie. Podejrzewam, że ktoś o twoich zdolnościach, nie lubi gdyś zjawia się lepszy i miesza mu w myślach. Do cholery sam tego nie lubię, a co dopiero gdybym uważał to za swoja domenę. Ale muszę zapytać, zanim powiem ci co zrobimy? -
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 07-03-2013 o 16:21.
deMaus jest offline  
Stary 07-03-2013, 22:24   #32
 
ElaOP's Avatar
 
Reputacja: 1 ElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodze
Willy przez chwilę miała pusty wyraz twarzy na pytanie o jej przejścia i aktualne nastawienie do Mefistofero. Pomijając wściekłość wykorzystania i te wahania nastawienia, to do tego jeszcze ten przerażający wypadek. Wszystko to ją trochę paraliżowało. Zawsze starała się utrzymywać kontrolę, tak nad sobą jak i innymi. Tak to już jest gdy ma się możliwość władzy nad ludzkimi umysłami. W takim wypadku twardy charakter i kontrola nad samą sobą to bardzo przydatne cechy. Wszystko to sprawiało, że Jones czuła się teraz dość niepewnie. Nie mogła mieć żadnej pewności co do tego jak dużo będą w stanie zrobić gdy znów spotkają tego maniaka.

-Nie martw się, też chce rozwalić tego porypańca-odrzekła sucho, starając się nie okazywać przy tym zbyt wielu emocji.

- Ok. Plan jest taki. Osadzimy ciebie jakieś trzydzieści, do czterdziestu metrów od budynku, tak, żebyś miała dobry widok na frontową ścianę. W bagażniku mam 5 sztuk AR.Dronów. Pilotowałaś coś takiego? Zamontujemy na tym bomby mojej produkcji, i rozstawimy w swobodnym zwisie nad rezydencją. Potem kolejno rozwalisz je o wejście, ściany i okna frontu rezydencji. A w tym czasie zajmę się likwidowaniem lokatorów, a ty będziesz mnie wspierać z odległości. Jeśli pojawi się policja i straż, ogranicz strzały, żeby cię nie znaleźli. Ja dam sobie radę wewnątrz. Ale z ewakuacją mogę mieć problemy. Jakieś pytania? -

Willy słuchała planu bez wyraźnej reakcji. Można było chwilowo pomyśleć, że nie słucha Tomasa. Ona jednak rozmyślała nad tym jak każdy z elementów tego planu może popsuć ich główny wróg. Po tym jak ich załatwił i czym wcześniej częstował, nie dało się za nic przewidzieć, jak zadziała cała ta taktyka.

-Moja sniperka jest gotowa. Żałuję, że poprzedni postawiliśmy na rozmowę zamiast od razu spróbować go wyeliminować. Mam nadzieję, że tym razem pójdzie gładko. Chcę mieć już tą całą sprawę z głowy.
 
ElaOP jest offline  
Stary 09-03-2013, 11:35   #33
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Do posesji dojechaliście dosyć szybko. Każde z was czuło ekscytację z szansy ubicia porypańca który jest odpowiedzialny, za całą tą przerażającą sytuację w mieście. Do tego wasze nowe ja szeptało w waszych głowach przeróżne obrazy, tortur i okaleczeń jakimi chcielibyście obdarzyć Mefistofero. Gdy dojechaliście na miejsce, ku swojemu zaskoczeniu, nadal nie zobaczyliście żadnych strażników. Oczywiście nie podjeżdżaliście pod samą bramę. W końcu Willy miała rozstawić się w odpowiedniej odległości. Zatrzymaliście się więc w sensownym dystansie od willi. Mimo odległości mieliście świetny widok na cały budynek. Na podstawie waszych wcześniejszych obserwacji, możliwości dzisiejszego internetu i częściowej dedukcji, udało wam się ustalić mniej więcej schemat rezydencji Mefistofero



Jak na razie nie widzieliście by ktoś zwrócił na was uwagę. Jones również nikogo nie wyczuwała w bliskiej odległości. Czuliście się więc w miarę bezpiecznie. Willi miała dużo czasu na rozstawienie karabinu sniperskiego, przy okazji mogąc zabezpieczyć się swoim pasem maskującym. Tomas również nie miał zbyt trudnego zadania. W okół domu nie było nawet kamer. Facet był wyjątkowo bezczelny, skoro uważał, że nie potrzebuje pomocy i zabezpieczeń w walce z wami. Mieliście zamiar jak najszybciej odrzeć go z tej błogiej pewności siebie i pokazać na co was naprawdę stać.
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"

Ostatnio edytowane przez JPCannon : 09-03-2013 o 11:58.
JPCannon jest offline  
Stary 18-03-2013, 20:01   #34
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Drony uderzyły perfekcyjnie w tym samym czasie. W okół rozległ się ogromny huk. Nawet 8 metrów odstępu nie wystarczyło, gdy odłamki ścian i drzwi zaczęły latać w okół domu. Szybka teleportacja na krótką chwilę załatwiła jednak problem. Gdy kawałki budowli opadły już na ziemię, mogłeś spokojnie z teleportować się z powrotem. Wybuch był silniejszy niż można było się spodziewać. Ściany oddzielające wejścia były w tak opłakanym stanie, że jeszcze jeden, dwa wybuchy i z pewnością by się zawaliły. Z zewnątrz widać było wyraźnie hol za drzwiami frontowymi, a raczej to co z niego pozostało. Ściany były upstrzone dziurami po odłamkach granatów i szczelinami pęknięć.

Przez chwilę nastała kompletna cisza. Nagle wnętrze domu wypełnił czarny niczym smoła, nieprzenikniony dym. Jedyne co było przez niego widać to parę gorejących czerwienią oczu.

-Wejdźcie, zapraszam! Hahahahaha!-

Głos zapewne nie przypominał ludzkiego. Był niezwykle głośny, głęboki i roznoszący się echem po całej okolicy. Słyszeliście go tak w swoich uszach jak i głowach. Wasz cel już na was czekał.





Od razu jak pojawiły się oczy w ich stronę poleciały cztery pociski.
- Tym razem zagramy na naszych warunkach - powiedział chicho, choć sądził, że jest słyszany. - Czemu sam nie wyjdziesz? Boisz się że w świetle nikogo nie poderwiesz? - Zawołał, licząc na to, że głos lub objawienie pokarze mu cel. Sam tymczasem, co chwila skakał losowo w lewo i w prawo, aby nie być łatwym celem.



Willy przeskanowała wnętrze willi w poszukiwaniu znajdujących się tam umysłów. Niestety mimo usilnych starań nie mogła nikogo wykryć. Ktoś jednak musiał tam być. Skąd inaczej dochodził by ten głos.

Gdy Tomas wystrzelił swoje pociski chmura zaczęła się scalać, a okół rozległ się głośny śmiech.

-Hahaha naprawdę sądzicie, że rozpędzone kulki metalu mogą zrobić mi krzywdę?-

Kilka chwil później chmura przeobraziła się w znaną wam już postać Mefistofero. W tym samym momencie w powietrzu dał się słyszeć dźwięk wystrzału, po czym w kierunku mężczyzny popędził rozpędzony pocisk, wystrzelony z karabinu sniperskiego. Nie dał rady jednak sięgnąć celu gdyż nagle zwolnił tuż przed głową Mefisto. Wyglądało to tak jakby chroniło go jakieś pole. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i wyjął nabój z pola, jak zwykły, unoszący się w powietrzu kawałek metalu.

-Dostawa do domu? I to jeszcze ciepła? Macie jeszcze coś dla mnie, czy mam wam już zapłacić?
-Mefistofero nadal wyraźnie lekceważył wasze możliwości.




- Jeszcze napoje - powiedział, po czym upuścił pistolety, teleportował się na lewą stronę Mefistofero i zaatakował mieczem, który pojawił się w jego prawej ręce. Proste cięcie na wysokości ciała. Lewą ręką natomiast sięgnął po granat, odbezpieczył go upuścił, skoczył na prawą, aby wykonać drugie cięcie. Po tych akcjach, odskoczył najdalej jak mógł.



Tomasowi ledwo udało się uskoczyć na czas, na tyle daleko by nie dosięgły go odłamki wybuchającego granatu. Wybuch przez chwilę przysłonił wasz cel. Gdy pył opadł znów zobaczyliście Mefistofero. Był cały skąpany w ranach. Dziury po odłamkach granatu, jak i głębokie rany po laserowych ostrzach były widoczne z daleka. Mężczyzna jednak nadal stał niewzruszony, wciąż się uśmiechając, chodź w tej chwili dość silnie zmasakrowaną twarzą. Nagle jego postać zaczęła się zmieniać. Metalowe odłamki powoli zaczęły wypadać z jego ciała jeden po drugim. Rany na bokch również zaczęły zasklepiać się w niezwykłym tempie.

-Cóż nie ukrywam, że jestem zaszczycony, że użyliście tak wymyślnych sposobów by mnie pokonać. Wielu przed wami próbowało w dużo bardziej prostacki sposób. Z racji iż zaimponowała mi wasza pomysłowość, oraz z powodu, że wasze umiejętności będą dla mnie niezwykle przydatne, nie zabiję was tym razem. Następnym razem znajdźcie większy kaliber jeśli chcecie mi zagrozić. Nie jestem z tych którzy stronią od walki, ale nie mam całego dnia na zabawy.

Gdy po chwili rany Mefistofero zregenerowały się w pełni w ułamku sekundy zniknął. Chwile potem każde z was poczuło na sobie jego dotyk, by zaraz potem znaleźć się w środku miasta, na jednej z ulic. Nie mieliście zbyt dużo czasu do namysłu gdy nagle z teleportowało się nad was wasze auto, opadając pędem prosto na was.





Tomas dotknął Willy i wraz z nią się teleportował poza zasięg zagrożenia.

Gdy już byli bezpieczni, kilka metrów od wraku samochodu zaklną cholernie.
- Jakim cudem ten skurwysyn, to przeżył. Może zasypać go granatami, albo pociąć na plasterki, ale dopóki nie zablokujemy jego mocy regeneracji nie mamy co próbować. jakieś pomysły? Tajny projekt rządowy, albo coś w tym stylu było mile widziane. - Wydawał się wyczerpany. O wiele bardziej niż po walce w metrze, ale w miarę kolenych słów zdawał się odzyskiwać siły. Najwyraźniej łączny skok, wymagał więcej wysiłku. - Spadajmy stąd. Zanim jakiś policjant zapyta, czy masz na to pozwolenie. - powiedział wskazując na jej broń. Ruszył, przed siebie wyjmując telefon, tym razem wybrał numer ręcznie.
- Mike kup mi nowego Freemonta, zgłoś kradzież, powiedzmy wczoraj w nocy. - po czym się rozłączył.

Kiedy oddalili się na kawałek powiedział.
- Widzę tylko jedno rozwiązanie. Zwracamy się do boga. - wyjął telefon i powiedział - Hi galaxy. Szukaj egzorcysta st.Louis. -
 
deMaus jest offline  
Stary 19-03-2013, 09:51   #35
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Informacje o egzorcystach uzyskałeś dosyć szybko. Aktualnie nie było ich zbyt wielu w mieście, a Ci którzy zostali byli stereotypowymi klerykami. Kto wie może chlapnięcie wodą święconą i kilka zdań modlitwy zniszczyły by potęgę Mefistofero, jednak nie do końca chciało wam się w to wierzyć. Gdy krążyliście po mieści zdarzyło się jednak coś niesamowitego. Symbole na waszych nadgarstkach znów zaczęły pulsować, a głód zła silnie się w was kłębił. Spoglądaliście na siebie, prawdopodobnie upewniając się, czy drugie czuje to samo. Niestety wasze uczucia popychały was do nie do końca kontrolowanych odruchów. Aktualnie widzieliście się w trochę innym świetle. Tomas wydał się Willi niesamowicie pociągający, a zmysły Livskeya opanowały wizję niekontrolowanego pożądania. Dla niego aktualnie Willy wyglądała tak.



Chcąc, nie chcąc zatrzymaliście gwałtownie auto rzucając się na siebie i całując namiętnie. Ręce już krążyły po waszych ciałach, a żar w żyłach pulsował niemiłosiernie. Gdy zaczęliście już zdejmować z siebie ubrania, nagle otrzeźwił was niezwykły widok. Na chwilę odrywając wzrok od siebie, zobaczyliście, że całe miasto wokół was zdaje wam się płonąć. Ogień jednak nie parzył ludzi, nie ranił ich, nie niszczył budynków. Wyglądało tak jakby byli nieświadomi płomieni które ich otaczają. Nie było dla was do końca jasne, co ten widok oznacza, jednak dużą podpowiedź stanowił dla was fakt, że ogień na miasto rozlewał się z kierunku, gdzie znajdowała się willa Mefistofero. Nie trzeba było geniusza by stwierdzić, że to jego poczynania są powodem tego wszystkiego. Zauważyliście jednak coś jeszcze. Z jednego punktu kilka ulic od was w niebo wystrzeliwał jakiś niezwykle jasny, biały promień. Nie czekając na rozwój wydarzeń i w pośpiechu zapinając ubrania, ruszyliście na miejsce pełnym gazem. Baliście się, że cała wizja zaraz zniknie i nie znajdziecie tego nietypowego miejsca. Wzrok jednak was nie zawodził. Dojechaliście na miejsce. Biała energia zdawała się wylewać z niewielkiego, dwupiętrowego budynku przed wami. Okazało się, że był to przytułek dla bezdomnych, z jadłodajnią na parterze. Całe pomieszczenie aż raziło bielą, jednak wiedzieliście, że tylko wy to tak widzicie. Znak 667 zaczął potwornie was boleć. Tym razem wyraźnie czuliście jakby palił wam skórę. Staraliście się jednak ze wszystkich sił by nie zwracać na siebie uwagi. Za ladą stał czarny mężczyzna, nalewając zupę jakiemuś bezdomnemu. Jego oczy świeciły czystą bielą. W końcu wasze oczy zaczęły się po trochu przyzwyczajać do nowych wizji i mogliście normalnie zobaczyć jego twarz.



Gdy skończył nakładać posiłek, zobaczył was. Aktualnie trzymając się za nadgarstki i z bólem w oczach, wyglądaliście trochę jak para narkomanów na głodzie. Podszedł do was i odezwał się spokojnym, ciepłym głosem.

-Wszystko w porządku? Mogę wam jakoś pomóc?-

Gdy z wami rozmawiał, na jego miejsce przyszło kilka innych osób, by nakładać posiłki. Mierzyli was wzrokiem i nie wyglądali na zbyt zachwyconych.
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"
JPCannon jest offline  
Stary 25-03-2013, 10:04   #36
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Sądzę, że tak. - powiedział bezpośrednio. - Mieliśmy mały zatarg z Mefistofero, nie spodobało mu się, że załatwiliśmy jego ludzi i próbowaliśmy jego. Dał na prezent, i chciałbym się go pozbyć. - zakończył pokazując znak 667. - Próbowałem wielu rzeczy, w tym granatu położonego pod jego nogami, teraz zamierzałem spróbować spytać o pomoc egzorcysty, ale zobaczyłem jasność, która najwyraźniej pochodzi od ciebie. Toteż jednym zdaniem, jak możesz to nam pomóż. -

Tomas stwierdził najwyraźniej, że to z czym ma do czynienia go przerasta, więc warto szukać pomocy, a nie czaić się z grą słów i wywodami. Zresztą jego zdolności pozwalały mu na prawie 100% szansę ucieczki.
 
deMaus jest offline  
Stary 25-03-2013, 14:12   #37
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Mężczyzna spojrzał na Tomasa dość zaskoczonym wzrokiem. Za pewne nie spodziewał się aż takiej otwartości z Twojej strony. Dziewczyna wciąż milczała, jednak mężczyzna sam domyślił się, że ona ma podobny problem. W jego oczach nie było jednak widać przerażenia, ani złości. Po chwili pojawiło się w nich coś, co można by uznać za zrozumienie.

-Chodźcie za mną, nie ma Cie zbyt wiele czasu.- Mężczyzna zaprowadził was na zaplecze za ladą. Część z pozostałych osób, nakładających jedzenie poszła za wami. Dopiero gdy weszliście do środka, jeden z nich, największy, posturą przypominający wielkiego Dark Nighta, pomijając biały kolor skóry i krótkie blond włosy, chwycił za wielki młot, stojący za winklem przy wejściu. Wyglądał jak ogromny tłuczek do mięsa, w rękach faceta wydawał się jednak niezwykle lekki.

Reszta osób które weszły do środka, niewielkiej postury azjata i młoda dziewczyna o kasztanowych włosach, również chwyciła za broń która leżała w wyraźnie wybranych na to przez nich miejscach. Zwróciliście na nie uwagę dopiero gdy były już w ich rękach.

-Co Ty wyprawiasz Obadaya?! To demony, powinniśmy ich rozwalić zanim jeszcze tu weszli, a Ty ich zapraszasz tutaj?!-Największy z grupy wyraźnie nie był zachwycony waszą obecnością

-Hammer Head uspokój się! Wiem co robię, gdybyśmy zabijali każdego naznaczonego, niektórzy z waszych najbliższych, też by już nie żyli. Siedź cicho i pilnuj by nikt nam nie przeszkadzał-Najwyraźniej facet który was zaprowadził na zaplecze, był przywódcą nowo poznanej grupy. Gdy tylko jego towarzysz się uspokoił, spojrzał z powrotem na was.-Jeśli naprawdę zależy wam by się tego pozbyć musicie widzieć, że nie jest to możliwe, póki Mefistofero żyje. Jest jednak możliwość dzięki której będziecie w stanie wyprzeć go ze swojej duszy. Podajcie mi ręce przeciwne do naznaczonych, jeśli was to interesuje.- Mężczyzna wyciągnął do was swoje dłonie, czekając na wasze.

Gdy mu je podaliście, schwycił je i zaczął wypowiadać jakieś niezrozumiałe dla was słowa. Brzmiały trochę jak jakaś modlitwa po łacinie. Nagle jego oczy zaczęły świecić tak silnie, że zastanawialiście się, czy tylko wy to widzicie, czy każdy inny człowiek też by mógł. Poczuliście jak wasze pragnienia, żądze, szepty cichną. Wyraźnie czuliście jak błoga energia z rąk mężczyzny, przepływa w głąb was. Gdy skończył, czuliście ogromny spokój w sobie. Poczuliście też delikatny, przyjemny chłód na waszych nadgarstkach. Co prawda znak 667 nie zniknął, jednak na przeciwnych nadgarstkach pojawił się inny znak.



-Udało mi się. Założyłem na was pieczęci które pozwolą wam zwalczyć, kłębiące się w was zło. Jego siła będzie rosła za każdym razem gdy zniszczycie jedno ze źródeł energii Mefistofero. Za pewne jesteście mocno w tym wszystkim zagubieni. Teraz kiedy możemy czuć się przy was względnie bezpiecznie, będziemy mogli spokojnie porozmawiać. Macie jakieś konkretne pytania?
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"

Ostatnio edytowane przez JPCannon : 16-04-2013 o 10:32.
JPCannon jest offline  
Stary 25-03-2013, 15:47   #38
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Tak. Po pierwsze kim on jest. Sam mam kilka nietypowych zdolności, ale ten typ zdaje się je wszystkie kopiować i to na wyższym poziomie. Przypominam sobie, że przed laty takich jak on kapłani nazwali by antychrystami, ale nie pasuje mi ta siódemka. Na pewno porusza się w otoczeniu sucubów, tak bym je nazwał, używając wiedzy z filmów, więc jest w nim coś demonicznego. Po drugie bardziej interesujące, dla mnie jak go zabić. Po trzecie, kiedy już go zabiję, czy twój znak zniknie? Nie chcę okazywać się niewdzięczny, ale nie lubię być związywany tego typu rzeczami. Żyję już dostatecznie długo, aby wiedzieć, że organizacje prędzej czy później mają swoje mroczniejsze czasy, a to przyciąga uwagę. Nie lubię być w centrum uwagi, jeśli nie wywołuję jej specjalnie. No i po czwarte jeśli to nie zbytnia wścibskość, to kim ty jesteś, lub jeśli wolisz to kim jesteście. podejrzewam, że to raczej Ty, a oni są kimś podobnym do nas, komu pomogłeś. Przy okazji nazywam Tomas Livskey, i chciałbym poza zabiciem Mefistofero, odwdzięczyć się inaczej. Potrzebujecie zakupów, do stołówki, ubrań dla ludzi, samochodu, albo jakiegoś lokum? Mam dużo kasy, a czuję, że w najbliższym czasie, będę musiał zniknąć, więc mogę ją równie dobrze dać wam. Pieniądze są czyste, z legalnych firm. - Tomas mówił spokojnie, w ten cholernie irytujący sposób. Jedynie kiedy wspominał Mefistofero głos mu lekko schodzi, w stronę wściekłości.
 
deMaus jest offline  
Stary 30-03-2013, 21:44   #39
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Mężczyzna spokojnie słuchał Twoich słów. Nie zdawał się być zaskoczony żadnym z nich.

-Sporo pytań, lecz wcale Ci się nie dziwę. W dodatku widzę, że Twoja towarzyszka jest mniej chętna do rozmów, więc cieszę się, że wszystko od razu będę mógł wyjaśnić wam obojgu.

Po pierwsze nazywam się Obadaya Seen. Wybaczcie, że nie przedstawiłem się od razu, jednak nie to było wtedy najistotniejsze. Jeśli chodzi o moich towarzyszy to
- Mężczyzna wskazywał kolejno na największego z grupy, potem azjatę, a na końcu na kobietę -Hammerhead, Chan-Li i Sussane. Oczywiście nie są to może pełne imiona i nazwiska, jednak wolą by tak na nich mówić. Mylisz się jednak sądząc, że mają w sobie gen mutantów, czy innych niezwykłych istot. Ich umiejętności to tylko świetnie wytrenowane zdolności ciała i hart ducha. Cała trójka straciła bliskich przez Mefistofero. Aktualnie jesteśmy chyba ostatnią garstką broniących się mieszkańców St.Louis. Wybaczcie im oschłe nastawienie, ale trudno nam wierzyć w to, że ktoś daje radę się oprzeć mocy symbolu 667, po wszystkim co przeszli. Niestety z racji niewielkich możliwości, jedyne co mogliśmy dotąd robić to eliminować pojedynczych wysłanników Mefisto i zwyczajnie krzewić w ludziach dobro, by nie dali się mu tak łatwo opętać. Wy jednak broniliście się chyba całkiem nieźle, domyślam się więc, że na pewno nie jesteście typowymi ludźmi. Jeżeli naprawdę jesteście wyjątkowi to może w końcu udało by nam się wedrzeć do jego willi i zniszczyć to piekielne zło które zakrzewiło się w naszym mieście. Co do znaków, to nasz jest ochronny przed 667, a jak dotąd nie udało nam się go z nikogo usunąć. Jeśli jednak zniszczymy osobę która go stworzyła to może uda się ich pozbyć.

Będzie mi bardzo miło za wszelką darowiznę. Nie zależnie od Mefisto chcemy pomóc ludziom tego miasta i odnowić w nim wiarę w dobro.

Jeśli mogę wiedzieć, co takiego dokładniej potraficie, co mogło by nam się przydać w walce z Mefistoferro?
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"
JPCannon jest offline  
Stary 30-03-2013, 22:45   #40
 
ElaOP's Avatar
 
Reputacja: 1 ElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodze
Willy faktycznie była już mocno skonsternowana całą sytuacją. Tomas gada o jakiś demonach, facet przed nią jest jak jakiś anioł na ziemi, co się do diaska dzieje?! Nie miała jednak zamiaru udawać bezbronnej zagubionej duszyczki. Gdy usłyszała pytanie dotyczące jej zdolności, postanowiła naprawdę pokazać co potrafi. Odwróciła się na chwilę, oceniając trójkę przy wejściu. Po chwili spojrzała z powrotem na Obadaye. Patrzyła na niego jeszcze przez chwilkę. Jej ręka w tym czasie powędrowała do klamry paska, by po chwili okryć ją niewidzialnym całunem. Gdy tylko rozpłynęła się w powietrzu nagle Hammerhead podszedł dwa kroki bliżej i zaczął mówić.

-Nazywam się Willhelmina Jones i wcale nie jestem niechętna do rozmów. Po prostu aktualnie jedyne o czym myślę to to, by jak najszybciej zakończyć ten chory koszmar który dzieję się w okół mnie.- Co czulsze uszy mogły usłyszeć krok czy dwa gdzieś w głębi pomieszczenia za wszystkimi-To co potrafię widzisz na żywo. Poza kontrolowaniem ludzkimi umysłami i możliwością maskowania, potrafię jeszcze to-W tym momencie dość masywny, kontrolowany przez nią mężczyzna, uniósł się swobodnie w powietrze by zaraz potem stanąć na stole obok.-Do tego całkiem nieźle strzelam. Mam nadzieję, że to wystarczy by załatwić sprawę. Jeśli nie to jestem pewna, że zdolności mojego kolegi przypieczętują plan ataku.

Gdy tylko Willy skończyła mówić pojawiła się parę metrów od wszystkich. Patrzyła wyczekująco na Tomasa, licząc na to, że pokaże co potrafi, by przekonać tych ludzi do pomocy. Najwidoczniej tylko oni mogli ich teraz wesprzeć w walce z Mefistofero, więc ważne było by ich do siebie przekonać. Była tak owładnięta całą sytuacją, że darowała sobie nawet skanowanie umysłów. Wierzyła, że raczej sami powiedzą im wszystko co będzie dla nich aktualnie istotne. Chwilę po zakończeniu swojego pokazu, uwolniła też z pod kontroli Hammerheada tak by nie wyjść na wrogo nastawioną. Wyczyściła też jego pamięć z czasu kontroli by nie czuł do niej za to urazy.
 

Ostatnio edytowane przez ElaOP : 30-03-2013 o 22:49.
ElaOP jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172