Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-07-2015, 12:29   #41
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Miedziana tabliczka na słupku furtki głosiła, że mieszka tu doktor Rendell, lekarz medycyny.
Doktor Rendell był rosłym, pogodnym czterdziestolatkiem. Powitał Richarda z
wyraźnym zainteresowaniem.
— Czym mogę służyć? — spytał — Proszę mi wybaczyć, ale nie wygląda Pan na chorego. Akurat za piętnaście minut zaczynam przyjmować. Mam nadzieję, że nie zaszkodziła Panu kuchnia Mary Summers.
Doktor Rendell wydał się rozbawiony.
— To ci pensjonat — powiedział. — Ta młoda kobieta wie o prowadzeniu
pensjonatu tyle co nic. Od wyjścia za mąż mieszkała w Indiach w domu pełnym służby. Założę się, że cierpi pan niewygody. Nikt tam długo nie wytrzyma. A biedny stary Summers grosza nie wyciśnie z tego skrawka ogródka warzywnego, który próbuje uprawiać. Przyzwoity facet, ale bez najmniejszego pojęcia o handlu, a dziś, jak się człowiek chce utrzymać na powierzchni, musi się znać na handlu i administracji. Niech się panu nie zdaje, że ja się zajmuję leczeniem chorych. Mam tylko wzięcie jako ten, który znakomicie wypełnia formularze i podpisuje zaświadczenia. Ale mimo to lubię Summersów. Ona jest uroczą osobą, a John, choć zły jak diabli i ze skłonnością do humorów, należy do starej wiary. Zawsze to pan z panów. Szkoda, że nie znał pan starego pułkownika Summersa, prawdziwego Tatarzyna, pysznego jak sam czort.Nie przelewało im się, jak stary umierał, i jeszcze ich oczywiście nadszarpnęły wydatki na pogrzeb, ale są zdecydowani nie wypuszczać z rąk starego gniazda. Człowiek nie wie, czy ich podziwiać, czy uznać za naiwnych głupców.

Spojrzał na zegarek.
- A zatem, co Pana do mnie sprowadza?
Zapytany o gazetę uśmiechnął się.
— Ach, „Sundey Comet”. Czymże byłaby bez niej niedziela? Obawiam się, że niewiele panu pomogę. Niedawno żona robiła porządki i spaliła wszystkie stare gazety. Ale chwileczkę, musi pan poznać moją żonę.
Wyszedł przed Richardem do przedpokoju, wołając głośno:
— Shelagh! Shelagh!
Z góry odpowiedział mu niewyraźny glos.
— Zejdź na dół proszę.
Po schodach lekko zbiegła szczupła, jasnowłosa, blada kobieta.
— To pan Richard Monro, Shelagh.
— Och … —
Wyglądało na to, że pani Rendell oniemiała. Jasnoniebieskie, bardzo blade oczy wlepiła z lękiem w Richarda.

Gdy Richard później wychodził wyniósł ze sobą wrażenie jowialnego doktora Rendella i jego małomównej, ostrożnej żony.


***


Kościół pod wezwaniem św. Jerzego, wraz z przylegającym do niej budynkiem parafii nie był duży, ale też i samo Shawford nie było wielkie.

Hem pokierowany przez gosposię trafił do, jak to określiła kobieta „atelier”.
Tam naocznie mógł się przekonać, na czym polegało hobby wielebnego Ambroziusa Parisha. Ponad sześćdziesięcioletniego miejscowego pastora.

Wielebny Parish bowiem stał za sztalugą w poplamionym farbą fartuchu i nieśpiesznie malował wysoką, nieładną, mniej więcej trzydziestoletnią kobietę, dużą i niezgrabną. Oczy miała czujne, a ubrana była w kawałki blach przypominające mniej więcej zbroję. W dłoni dzierżyła drewnianą włócznię.
Nazywała się Henderson. Deidre Henderson.

Przedstawiwszy sprawę z jaką przyszedł Hem najpierw zauważył zdziwienie, a potem rozbawienie na twarzy pastora.
- Więc interesuje Cię chłopcze toporek, jaki Mary kupiła na naszym PiK-u? Cóż wiele gratów zmieniło wtedy właścicieli. Taki kiermasz, to świetna okazja by odgracić mieszkanie i zagracić je czymś nowym. Ale toporka nie kojarzę.
- Przypominam sobie. –
odezwała się kobieta. – Mieliśmy kiedyś taki i czajnik. Matka kupiła go na bazarze w Bagdadzie. To jedna z rzeczy, jakie
zanieśliśmy na kiermasz na plebanii.

Powiedziała bezbarwnym tonem.
- Trudno kogoś namówić na kupno, ale zwykle znajdzie się coś do oddania. Przyniosłam to na dożynkowy PiK. Zdaje się, że pod koniec września.
Twarz miała spokojną, bez wyrazu, nie zdradzającą zainteresowania.


***


Firma Logan i Muttle mieściła się w niedużym, ceglanym domu blisko centrum Winchester.
W biurze, po krótkim oczekiwaniu, Abrahama wprowadzono do gabinetu jednego z właścicieli.
Pan Muttle był rzutkim, zapracowanym człowiekiem o życzliwym sposobie bycia.
— Dzień dobry, dzień dobry. — Zatarł ręce. — Czym możemy panu służyć?
Jego zawodowe oko prześwidrowało Adamsa, próbując go ocenić i jakby robiąc
przy tym całą serię uwag na marginesie.
Gdy dowiedział się, że Abraham przychodzi w sprawie Gormana, wyraziste brwi pana Muttle skoczyły o cal do góry i opadły.
— Szalenie mało jest do powiedzenia, szalenie mało. Był jednym z naszych
młodszych urzędników. Bez zarzutu. Wydawał się całkiem uczciwym człowiekiem, skrupulatnym i tak dalej. Ale pojęcia nie miał o sprzedaży. Wręcz nie potrafił nic zaoferować. A w naszej branży to konieczne. Jeżeli przychodzi do nas klient z domem na sprzedaż, po to jesteśmy, by go sprzedać. Jeżeli poszukuje domu, znajdujemy mu dom. Jeżeli jest to dom stojący na pustkowiu, pozbawiony wszelkich uroków, podkreśla się jego starożytność, nazywa domem z epoki i nie wspomina o kanalizacji! A jeśli okna wychodzą na gazownię, mówi się o wyposażeniu i dogodnym położeniu, a nie wspomina o widoku. Wciska się go klientowi, po to tu jesteśmy. Mamy takie rożne sposobiki. „Radzimy pani, madame, natychmiast złożyć ofertę. Pali się do niego pewien członek parlamentu, dom bardzo mu się podoba. Dziś po południu wybiera się jeszcze raz go obejrzeć”. Biorą się na to za każdym razem. Członek parlamentu to bardzo dobry chwyt. Pojęcia nie mam dlaczego! Żaden z nich nie mieszka poza swoim okręgiem wyborczym. To po prostu solidnie brzmi.

Roześmiał się nagle, pokazując lśniące protezy.
— Psychologia, ot co, po prostu znajomość psychologii. Mieliśmy złą porę roku. Personel nie miał co robić. Zwolniliśmy tego, kto był najmniej kompetentny. Padło na Gormana. Przypuszczam, że zawsze by padło na niego. Dałem mu dobre referencje i tak dalej. Ale nie dostał innego zajęcia. Bez ikry. Robi na ludziach złe wrażenie.

Spytany o sprawę sprzedaży nieruchomości w Shawford Muttle przytaknął.
- No właśnie dlatego nie daliśmy mu tej sprawy. Wzięła ją ta mała Williams. Rzutka dziewczyna. Wzbudza zaufanie. Klienci ją lubią. Chce Pan z nią porozmawiać?
Spytał Muttle sięgając po słuchawkę aparatu na biurku.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 31-07-2015, 17:39   #42
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
"Cholera" - podsumował w głowie swoje mroczne myśli Monro. Kolejna bezcelowa wycieczka. Czemu, u licha, wszystkie kobiety zachowują się tak, jakby Richard miał je zaraz aresztować albo zgwałcić? Jeszcze chwila i zacznie podejrzewać starą pokojówkę Upwardów. Albo zacznie myśleć, że nieboszczka popełniła samobójstwo. Lecz wciąż gazeta wydawała się jedynym tropem.

Do Londynu daleko, Winchester było znacznie bliżej. Śledczy zastanawiał się przez dłuższą chwilę, czy nie powinien się tam wybrać. W końcu stwierdził, że nic lepszego nie wymyśli, a na miejscu jest jeszcze trójka detektywów... Wybrał się na dworzec, by sprawdzić, czy uda mu się jeszcze coś złapać do Winchester.
 
Ardel jest offline  
Stary 13-08-2015, 00:02   #43
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
- Z miłą chęcią - odparł spokojnie i przyjaźnie, podirytowany gadulstwem Pana Muttle.

Choć w dalszym ciągu śledztwo przypominało błądzenie we mglę, Abrahamowi zdawało się, że w końcu udało mu się uczepić żyły sprawy. Teraz wystarczyło jedynie kierować się do serca. Miał do pogadania z Panną Williams.

W pierwszej kolejności chciał wypytać ją o ów zlecenie i dokładniej zaznajomić się z sytuacją w firmie.
 

Ostatnio edytowane przez Hazard : 13-08-2015 o 00:04.
Hazard jest offline  
Stary 13-08-2015, 10:48   #44
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Pan Muttle wybrał numer, by po chwili powiedzieć do słuchawki zdumionym głosem.
- Betty? A gdzie jest Maud? … Co? … Wzięła wolny dzień? Kłopoty rodzinne? Acha. Rozumiem.
Odłożył słuchawkę z wystudiowanym zatroskaniem na twarzy.
- Niestety drogi Panie. Panna Williams jest dziś nieobecna, ale jeśli zostawi Pan swój numer kontaktowy z pewnością jutro do Pana oddzwoni.

Uśmiechnął się mile. Adamsowi nie pozostało nic innego, jak się pożegnać. Nim opuścił biuro firmy Logan & Muttle próbował zasięgnąć języka u innych pracowników, lecz większość nie miała mu zgoła nic do powiedzenia w sprawie Morgana, a ci nieliczni, którzy coś wiedzieli nie wnieśli nic nowego.

Nieco rozczarowany Adams postanowił wrócić najbliższym pociągiem do Shawford. Połączenie było bardzo dobre. Mniej więcej co pół godziny kursowały pociągi w stronę Shawford, a sama podróż trwała zaledwie kwadrans.

Wkrótce Abraham znalazł się na peronie na miejscu. Gdy jego pociąg ruszył dalej do Southampton odsłonił przeciwległy peron przy stacji. Adams już miał ruszyć ku kładce przechodzącej nad torami, gdy dostrzegł w tłumie po drugiej stronie Richarda. Monro stał czekając na pociąg do Winchester. W pewnej chwili stracił równowagę i omal nie wpadł pod nadjeżdżający ekspres z Southampton, który przesłonił Adamsowi dalszy widok.


***


Raz po raz wracał myślą do Shelagh Rendell, jej jasnych bladoniebieskich oczu i strachu w nich. Coś tu się nie zgadzało. Jakieś niejasne przeczucie mówiło mu, że Rendellowie coś ukrywają. Tylko co?

Richard myślał o szczupłej, jasnowłosej Shelagh czekając na peronie w Shawford na pociąg. Był to dzień targowy i na peronie czekała masa ludzi. Tłumy innych wchodziły dopiero na peron. Richard wychylił się, żeby spojrzeć.
Tak, pociąg wreszcie nadjeżdżał. Zanim Monro zdążył się wyprostować, poczuł silne umyślne pchnięcie w kark. Było tak gwałtowne i nieoczekiwane, że zupełnie go zaskoczyło. Jeszcze sekunda, a wpadłby na tory pod wjeżdżający pociąg, ale w ostatniej chwili człowiek stojący za nim złapał go i odciągnął.
— Co też panu przychodzi do głowy? — oburzył się.
Był to potężny sierżant armii.
— Zwariował pan? Człowieku, wpadłby Pan pod pociąg!
Tłum kłębił się już wokół nich, ludzie wsiadali i wysiadali.
— Już dobrze? Pomogę panu wsiąść. – zaproponował sierżant.
Richard odwrócił się gwałtownie. Wydawało mu się, że za rogiem stacji widzi znikającego mężczyznę, w oliwkowym płaszczu. Było to tym dziwniejsze, że większość pasażerów opuszczała peron przez budynek stacji.


***


Być może udałoby się czegoś jeszcze dowiedzieć od Deidre Henderson, ale Hemowi nie przychodziły do głowy żadne pytania. Czuł pustkę w głowie. W ogóle jakoś nie najlepiej się czuł. Klimat angielski mu nie służył. Coś go łamało w kościach i chyba się przeziębił, bo głośno kichnął.
Pożegnał się z pastorem i jego modelką. Postanowił wrócić do swojego pokoju u Summersów i napić się gorącej herbaty z mlekiem. Droga do ciepłego pokrzepienia wiodła w pobliżu dworca kolejowego. Zamyślony Hem właśnie chciał przejść na drugą stronę drogi, gdy omal po palcach nie przejechał mu pędzący zdecydowanie zbyt szybko samochód. Za kierownicą siedział rosły mężczyzna. Co prawda Hem nie dostrzegł jego twarzy przysłoniętej postawionym kołnierzem, ale znał ten samochód i przypominał sobie, gdzie widział oliwkowy płaszcz mężczyzny.

Widział taki płaszcz, gdy myszkował po szafach w domu „Na Smugach”, a samochód? Cóż to był Austin 40, a taki samochód miała tylko jedna osoba w Shawford … kapitan John Summers.

 
Tom Atos jest offline  
Stary 18-08-2015, 06:24   #45
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Richard dawno nie przeżył nic, co sprawiło, że krew zaczęła żywiej krążyć. Doświadczenie bliskiej śmierci przypomniało mu, że ma jeszcze coś do zrobienia na tym świecie, że jest mężczyzną, a nie gryzipiórkiem, który będzie biegał za gazetą. A za mordercą - chętnie pobiegnie.

- Śledczy Richard Monro - przedstawił się, sierżantowi, mignął odznaką i ruszył biegiem za Oliwkowym Płaszczem. Chociażby skurwiel miał nie mieć związku ze sprawą, to za próbę zabójstwa policjanta grożą poważne konsekwencje.
 
Ardel jest offline  
Stary 24-08-2015, 07:45   #46
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Zatrzymał się na chwile. Czy Monro rzeczywiście stracił równowagę, czy to Adams nie dostrzegł wszystkiego. Czyżby sprawa już wymknęła się spod kontroli? Rozpytywanie się, odnalezienie toporka, wizyta inspektora w Shawford. W końcu udało im się wykurzyć królika ze swej nory?

Amerykanin skierował się z szybkością na jaką pozwalała mu zraniona noga w stronę detektywa, który ewidentnie ruszył za kimś w pościg. Sprawa ewidentnie zbliżała się ku końcowi, Abraham był już tego pewien. Oby tylko żaden z nich nie przypłacił tego życiem.
 
Hazard jest offline  
Stary 25-08-2015, 11:36   #47
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Pociąg przesłonił widok, ale brak krzyków, czy choćby hamowania nieco uspokoił Adamsa. Chyba nie doszło do najgorszego. Abraham z szybkością na jaką tylko mógł się zdobyć popędził na kładkę, by dojść do Richarda. Będąc na górze rozejrzał się w koło. Dostrzegł, jak Monro przeciska się przez tłum w stronę bocznej ściany dworca. Zobaczył w tejże chwili, jak przechodzący przez ulicę Hem uskakuje przed pędzącym samochodem.

Wkrótce obaj Richard i Abraham znaleźli się przy zaskoczonym młodym Hindusie. Tymczasem jednak Austin 40 zniknął między budynkami Shawford, a wraz z nim mężczyzna w oliwkowym płaszczu.
Wszyscy zauważyli, że odjechał w stronę domu Summersów. „Na Smugach” było niedaleko. Jakieś 10 minut dziarskim marszem lub z kilka minut szybkim biegiem. Tylko czy tam podążał?

Znajdowali się przy parkingu samochodowym, na którym stały dwa puste i zapewne zamknięte samochody. Trzeci właśnie wyjeżdżał prowadzony przez starszego dżentelmena, był to także mocno leciwy ford T.

W pobliżu były też stojaki w rowerami. Część była przywiązana łańcuchami, ale niektóre właśnie były odpinane, bądź zapinane przez właścicieli.
Po drugiej stronie ulicy stał na przystanku autobus z zapalonym motorem. Wywieszka głosiła, że podąża do Romsey. Miejscowości na zachód od Shawford. Przy wejściu cisnęli się ludzie chcący dostać się do środka. Najwyraźniej jednak załadunek zmierzał ku końcowi.

Kawałek dalej za przystankiem był postój taksówek. Stały trzy. Jednak wszystkie były zajmowane przez pasażerów, a pozostali chętni czekali w kolejce na następne pojazdy.
Faktycznie po chwili podjechała kolejna taksówkę i można było zauważyć, jak pakuje się do niej otyły mężczyzna w średnim wieku.

Tłum ludzi z każdą chwilą rzednął, jednak wciąż kręciło się sporo osób.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 27-08-2015, 08:42   #48
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
- Tyś postradał zmysły! Mogłeś zginąć! - rzucił zadyszany amerykanin do Hema. Ten jakże krótki "bieg" sprawił, że noga Adamsa jeszcze mocniej przypomniała o sobie. Starając się zignorować to natręctwo, szybko rozejrzał się w okół w poszukiwaniu jakiegoś transportu. Ujrzawszy taksówkę, zwrócił się do detektywa.

- Penie Monro, cieszę się że nic panu nie jest, ale chyba nie mamy zbyt wiele czasu. Chodźmy po taksówkę. Może w końcu zrobi Pan użytek ze swojej odznaki i wyjaśni, że musimy pilnie dostać się tam gdzie chcemy. Ja zapłacę.
 
Hazard jest offline  
Stary 28-08-2015, 07:18   #49
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Monro tylko kiwnął głową, zdyszany i wciąż lekko zszokowany incydentem na peronie. Zabicie śledczego to prawie pewny dowód na niewinność Gormana. Chociaż odjechanie w stronę Summersów... Czy to nie za proste?

Richard dobiegł do taksówki, pokazał odznakę i kazał natychmiast wysiadać, tłumacząc się pośpiechem. Jeżeli trzeba było, wytargał pasażera siłą. Kiedy Abrahams i Hem wsiadali, kazał taksówkarzowi gonić odjeżdżający samochód, czyli skierować się w stronę domu "Na Smugach". W trakcie jazdy wypatrywał Austina.
 
Ardel jest offline  
Stary 02-09-2015, 09:54   #50
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Zdecydowane działania podjęte przez Monro poskutkowały tym, że choć otyły jegomość chciał z początku protestować, to gdy tylko zobaczył odznakę ustąpił z drogi detektywom, jak na praworządnego poddanego Jego Królewskiej Mości przystało.

Kierowca taksówki także nie stwarzał problemów i ruszył z piskiem opon, jakby przez całe życie tylko czekał na okazję, by sobie poszaleć za kółkiem. Nie żałował też klaksonu, bo przechodnie bynajmniej nie spieszyli się z ustępowaniem.

Podróż nie trwała długo. Ledwie po kilku minutach już byli przy „Na Smugach”. Richard pierwszy dostrzegł stojącego przy furtce Austina 40.
Gdy wysiedli z taksówki i zbliżyli się do samochodu zauważyli po pierwsze, że silnik był zgaszony, a po drugie, że drzwiczki od strony kierowcy uchylone. Nie było nikogo widać w środku. Gdy Abraham i Richard zajrzeli ostrożnie do środka, Hem rozejrzał się w koło, lecz nikogo nie dostrzegł w pobliżu, za to usłyszał w oddali jakąś rozmowę.

We wnętrzu pojazdu na przednim siedzeniu pasażera leżał zmięty oliwkowy płaszcz. By nie zaniedbać niczego Panowie zaczęli przeglądać Austina. Pod płaszczem znaleźli zwykły, niczym się nie wyróżniający kapelusz, jednak poruszenie ubrania sprawiło, że z siedzenia na podłogę potoczyło się wieczne pióro ze srebrną stalówką ekskluzywnej firmy Faber-Castell.
Monro swym wprawnym okiem zauważył jeszcze jeden szczegół. Na podłodze pod kierownicą, tam gdzie prowadzący trzymał nogi leżało kilka drobnych, czerwonawych kamyczków.
Richard był pewien, że gdzieś już je widział i to niedawno, jednak nie mógł sobie przypomnieć gdzie.

Nie znajdując nic więcej w samochodzie mężczyźni weszli na posesję, a Hem dając im znak ręką zaczął ich prowadzić w stronę ogrodu za domem. Zbliżając się usłyszeli wyraźne postękiwania, męskie i prawdopodobnie należące do dwóch osób.

Gdy ominęli róg domu ich oczom ukazał się niecodzienny widok. Na trawniku leżała przewrócona jabłonka, a w ziemi widać był spory dół. John Summers z siekierą w dłoni odrąbywał trzymające jeszcze w ziemi korzenie, a opodal stał Jack Davidson opierając się o szpadel. Obaj panowie mieli na nogach kalosze, spodnie z szelkami i kraciaste koszule, obaj byli ubrudzeni ziemią i wyglądali na nieźle zmordowanych. Davidson dyszał, a Summers co chwila ocierał pot z czoła.

Gdy trzej panowie się zbliżyli pierwszy zauważył ich Jack. Zmęczoną twarz rozjaśnił mu uśmiech:
- A jesteście. Mam dobre wieści, Davis przysłał wiadomość przez konstabla. Chodzi o ten toporek do cukru. Znaleźli na nim ślady krwi, tej samej jaką miała Pani Brown. Wygląda na to, że mamy narzędzie zbrodni.

Nim zdążyli coś odpowiedzieć z domu wyszła Mary z tacą, na której był talerz pełen kanapek, dzbanek z herbatą i kubki. Kobieta zachwiała się, ale odzyskała równowagę.
- Czy któryś z panów mógłby mi pomóc? – spytała uśmiechając się uroczo.
 
Tom Atos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172