|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-08-2018, 23:34 | #111 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Aiko : 04-08-2018 o 11:44. |
04-08-2018, 15:54 | #112 |
Reputacja: 1 | - Now let us all go! ADVENTURE! - Vulkan, Primarch of Salamander Legion
|
04-08-2018, 17:45 | #113 |
Reputacja: 1 |
|
04-08-2018, 21:37 | #114 |
Reputacja: 1 | Axim jak na żołnierza przystało, wyglądał schludnie i profesjonalnie. Zbroja rycerska błyszczała, podobnie jak wypolerowane buty, miecze oraz pozostały rynsztunek. Świeżo przystrzyżone włosy i zarost twarzy także nie zostawiały śladu niechlujstwa. Jego krok marszowy był równy, chociaż w zbieraninie najemników, z którymi przyszło mu podróżować, wydawał się komiczny i zbędny. Stary żołdak nie zrażał się jednak tak łatwo, przybierając marsową minę i gromiąc spojrzeniem co bardziej niezorganizowane osoby.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
05-08-2018, 01:39 | #115 |
Reputacja: 1 |
[media]http://www.youtube.com/watch?v=yYm8mKbGRz0[/media] |
05-08-2018, 17:00 | #116 |
Reputacja: 1 | Walkiria przystała na pomysł zwiadu Ryfui i sowy. Ponadto wysłała Razzdana na zwiad w lewo, a Drauga i Sesrei w prawo. Ryfui ostrożnie wzleciała na wysokość barykady, tyle tylko by przyjrzeć się najbliższej okolicy. Zauważyła jednego goblina po drugiej stronie barykady. Stał na małym placu zarośniętym dookoła cierniami, z którego prowadziła jedna ścieżka na północ. Ubrany w skóry i czapkę stał oparty o drzewo i wpatrywał się tępo w barykadę nie podnosząc wzroku nad nią. Harpia delikatnie opadła z powrotem na ziemię i przekazał, że jest tylko jeden przeciwnik. Razzdan zdążył wrócić i zgłosił, że faktycznie czuć wodę po lewej stronie i słychać fale. Jednak woda jest wciąż odgrodzona murem roślinności. Draug i Sersei wrócili po dłuższej chwili meldując, że mur z zieleni ciągnie się jeszcze dalekimi metrami po prawej stronie. Po kilku chwilach Sidhe otrząsnęła się z transu. Widziała oczami sowy najbliższą okolice. Potwierdziła obecność jednego goblina za barykadą. Widziała kilka dzikich zwierząt, jednak większej liczby przeciwników nie dostrzegła. To co rzuciło się jej w oczy to gęsta mgła spowijająca skupiska zieleni, zauważyła długą ścieżkę prowadzącą w prawo oraz trzy różne ścieżki prowadzące na północ. Widziała także plaże, klify i wodę. Większość fal rozbijało się o klify, ale część zdawała się znikać w jaskini pod lądem. Trudno było jej dostrzec horyzont patrząc pod słońce oczami sowy. Vylona spojrzała na Walkirię - Pewnie udałoby nam się dostać to twierdzy w ten sposób, pewnie nawet do lochu z Agako, ale co dalej. Jeśli dobrze pójdzie zostaniesz uwięziona, jeśli źle to natychmiast złożona w ofierze Lamashtu. Nawet jeśli w trójkę przedrzemy się przez jedno piętro to zaleją nas zieloni i najemnicy. Zanim reszta posiłków przebrnie przez las to zostaną powstrzymani na dłużej przy murach obronnych, jak je sforsują to czeka ich walka w twierdzy i na dwóch piętrach pod nią. Nagle ze strony barykady dało się słyszeć słodkie - Oj, oj, oj, ojojoj. - Pluszek próbując się dźwignąć na barykadzie by lepiej widzieć okolice poślizgnął się i spadł na drugą stronę. Rozległ się cichy brzdęk, gdy miś spadł na ziemie. Goblin odepchnął się od drzewa i z zaciekawieniem podążył w kierunku maskotki. Walkiria spojrzała na Bartholomeusa - Rozwalaj barykadę. Alchemik przez chwilę zastanawiał się czy użyć bomby czy ognia alchemicznego. W końcu wybrał szybciej działającą bombę, którą sporządził przed chwilą na wszelki wypadek. Rzucił nią w środek barykady. Huk eksplozji spłoszył pobliskie ptactwo i zaniepokoił zwierzęta. W barykadzie pojawiła się dziura wielkości głowy, reszta drewna została poszarpana i osmalona. - Z drogi!!! - Zakrzyknął barbarzyńca rzucając się z Thorwaffe do przodu. Potężny buzdygan uderzył w drewno, pojawił się oślepiający błysk i grzmot. Strumień elektrycznej energii rozsadził barykadę, rozrzucając jej strzępy na boki. - Taaaak! Śpiewaj moje imię Thorwaffe! Grzmot się nie skrada! On razi swoją wściekłością wrogów! Nagły obrót spraw powalił goblina na zadek. Patrzył z otwartymi ustami jak z rozsadzonej barykady wyłonił się bóg piorunów osnuty dymem i ogniem. Goblin chwycił roztrzęsionymi dłońmi dużą muszle przy boku i przyłożył do ust. https://www.youtube.com/watch?v=TTwA-sLqIeo Mapa |
05-08-2018, 17:50 | #117 |
Administrator Reputacja: 1 | I to by było tyle, jeśli chodziło o słuchanie dobrych rad, tudzież zachowanie ciszy i ostrożne przekradnięcie się przez pierwsze linie wroga. Czy naprawdę taką trudność sprawiało usunięcie, po cichu, jednego strażnika? A dzięki takiemu "rozsądnemu" podejściu do zagadnienia do tych, którzy nie usłyszeli wybuchu, dźwięk odtrabionego na wielkiej muszli alarmu dotarł z całą pewnością. No ale płacz nad rozlanym mlekiem nie mógł przynieść żadnych pozytywnych efektów. Esmond przeszedł przez rozwaloną barykadę i poczęstował gobliniego strażnika porcją lodowych sztyletów. - Sir Erskine, dobij go! - polecił. Kościany rycerz uniósł kuszę i posłał pocisk w stronę goblina. Chisanu również chciał ruszyć do ataku, ale Esmond powstrzymał go. Wolał chwilowo mieć lamparta przy swoim boku. Ostatnio edytowane przez Kerm : 05-08-2018 o 17:58. |
06-08-2018, 10:06 | #118 |
Reputacja: 1 | Alchemik potrzebował dobrych kilku chwil by dojść do siebie. Po co marnował tyle lat swojego życia na zgłębianie tajników alchemii, czytanie rozpadających się manuskryptów i ryzykował swoim zdrowiem, skoro wkurzony barbarzyńca z dużym kawałkiem żelastwa mógł zwyczajnie wybić sobie drogę przez tą barierę? Potrząsnął głową, odpędzając niepotrzebne myśli i wyjął z pochwy długi miecz, dzieło Raileyna. Jego wąż, słysząc syk wyciąganej stali, wychynął z nad ramienia właściciela i wbił swoje niemrugające spojrzenie w leżącego goblina. - Razem, Jadeit! - warknął alchemik, nadając tym samym imię łuskowatej istocie i rzucił się na goblina. Ruch: 3 kratki do góry, tak aby stanąć obok goblina Atak: Mieczem wręcz Wąż: Porusza się na moim polu (zakładam że jest takiego rozmiaru że siedzi wygodnie na barkach) i atakuje razem ze mną |
06-08-2018, 12:44 | #119 |
Reputacja: 1 | Całe planowanie diabli wzięli. Kto by pomyślał, że przez misia o bardzo małym rozumku. Mógłby być wściekły, ale to nic by mu nie dało. Zamiast tego wycelował kuszę i strzelił. W muszlę, którą trzymał goblin. Zdawało mu się, że ma funkcję podobną do rogu alarmowego, więc miał zamiar uniemożliwić wszczęcie alarmu. Strzał z kuszy się muszlę.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
06-08-2018, 17:01 | #120 |
Reputacja: 1 | [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=zVnUGno_8G4[/MEDIA] Ktoś zająkał się niemrawo. Ale zaraz, zaraz - jak to..? Coś z głośnym, metalicznym brzdękiem upadło za barykadą! N-niemożliwe..! Oczy wszystkich się spotkały jakby zaskoczone, zdziwione, a przecież wiedzieli, że tak to skończyć się musi! "Profesjonalna" armia Axima była zbyt skuteczna, by bawić orków jakim podstępem. Więc ruszyli, nie znając strachu i szydząc sobie z zielonego zagrożenia, w drogę owocnego przeznaczenia! Bardka na rozkazy Walkirii odskoczyła do tyłu i wesoło roześmiała się, jakby była na najlepszym teatralnym przedstawieniu, nie zaś we wrogiej, śmiercionośnej puszczy. Jeśli dziś miała zginąć, to przynajmniej byłaby to tragikomedia, nie zaś czysty dramat - pomyślała ironicznie. - Na Gozreh... - rzuciła pod nosem. Wszystko stało się tak szybko. Coś grzmotnęło, coś pieprznęło, barykadę usunęło! W elfich łapkach zamiast broni, zabłysnęło pióro gęsie, umazane już w smolistym atramencie. Gdzie tam pchać się, walczyć będzie, wszak opowieść sama się nie uprzędzie!
__________________ In the misty morning, on the edge of time We've lost the rising sun Ostatnio edytowane przez Kata : 06-08-2018 o 17:14. |