|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-09-2019, 17:53 | #531 |
Reputacja: 1 |
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. |
03-10-2019, 20:57 | #532 |
Reputacja: 1 | Gobelin zrobił wielkie oczy słysząc słowa Walkirii - Na przenajświętszy płomień, więc to jednak prawda! Wiele słyszałem o niezależności i indywidualności bladych ras i widziałem dużo przez ten tydzień chodząc po mieście, ale jednak usłyszeć to na własne uszy to, co innego! U nas starszyzna zawsze decydowała, kto ma, z kim spółkować żeby powstały silne dzieci nikt nie cenił indwidualnej woli liczyło się tylko stado - Powiedział łatwo było stwierdzić, że słowa Arsun zrobiły na nim piorunujące wrażenie. Jeżeli do Walkirii czuł nabożne uwielbienie okazywane unosząc wysoko głowę i wpatrując się w nią niczym w najpiękniejszy obraz to wobec Baltazara czuł szacunek podszyty strachem. Kiedy Ork się odezwał Gobelin wyraźnie musiał walczyć ze sobą żeby nie skulić się ze strachu i nie spuścić głowy wgapiając się we własne stopy. Stare przyzwyczajenia umierają bardzo powoli a Gobelin wciąż miał wpojone dekady strachu przed orkami, które o ile zniżyły się do rozmowy z goblinem mogły w każdej chwili skrócić życie mniejszych krewniaków - Nie docenia się Pan Panie Baltazarze szacunek u ludzkiej części stada zdobędzie Pan, gdy zgodnie z naszą misją uratujemy ludzkiego króla. Wtedy będzie istniała podstawa, aby prosić o ziemie pod Orkie królestwo zielonych ras, które będą żyły w zgodzie z ludźmi ucząc się od nich i broniąc słabszych bladych członków stada z woli Wszechstwórcy. Nie przejmuj się Panie, co ludzie czy orki myślą o tobie jesteś wybrany, bowiem masz wielką łaskę samego Wszechstwórcy. Sam widziałem jak dzięki jego łasce i własnej odwadze odpychasz potężny mrok z najczarniejszych otchłani - Obawiał się spojrzeć na minę Zdrajcy patrzył się w jego brzuch głos też miał cichszy niż zwykle wyraźnie obawiając się reakcji olbrzyma. - Zabiliście króla goblinów, co czyni was władcą goblinów, jeżeli to za mało ludzcy władcy z pewnością mogą wam nadać tytuł za wasze liczne zasługi. Jesteście symbolem nowej drogi, dla orków jesteście dla mnie wzorem mam nadzieje stać się tym samym dla moich współbraci i sióstr Panie. Chociaż ja nigdy nie miałem wysokiej pozycji w stadzie tak jak wy - Powiedział tym razem oprócz strachu w głosie Gobelina przebrzmiewał szacunek. - Możecie być pewni Panie, że przy najbliższej okazji opowiem o swoim pomyślę Pani Agako i podkreślę waszą skromność - Zielony bard zaczął się zastanawiać czy ma jakąś szansę rozwiązać zagadkę zabójcy? Przez ostatni tydzień starał się poznać miasto. Granie w tawernie, chodzenie w towarzystwie Niziołka oraz znak Wszechstwórcy wypalony na czole nie ocaliły go przed wrogimi spojrzeniami czy nawet splunięciami. Gobelin nie żywił do nich urazy sam łapał się na tym, że boi się ataków ze strony ludzi, bo jednymi, jakich widział byli poszukiwacze przygód chcący mordować stada goblinów. Jednak właśnie przez te animozje między rasami musiał zgodnie z wolą Płomienia dawać świadectwo swoją osobom! Codziennie chodził na wszystkie msze w pięknej świątyni Wszechstwórcy ofiarował swoją starą zbroje psią skórę, jako wota dziękczynne wiele osób patrzyło się na jego obecność i jego dar z obrzydzeniem, ale on wiedział, że Wszechstwórca go kocha, więc będzie się wciąż starał nawet, jeżeli się spotka ze śmiesznością czy wrogością to nadal będzie próbować wykonać powierzone mu zadanie. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 04-10-2019 o 18:45. |
11-10-2019, 18:14 | #533 |
Reputacja: 1 | Drużyna Walkirii wyruszyła z dzielnicy Bram ku fortowi, wraz z nimi zabrała się mniejsza drużyna nawróconej Rhelli. Obie kapłanki czuły, że mają niedokończony interes w podziemiach fortu. Była kapłanka Lamashtu nie umiała jednoznacznie odpowiedzieć co przyciągnęło uwagę Lamashtu do fortu. Zbezczeszczenie kaplicy Wszechtwórcy i krwawe rytuały miały na celu zwiększenie mocy bogini na danym terenie. Dzięki temu udało się przywołać demonicznego smoka do pilnowania terytorium, jednak zużyta moc na przywołanie spowolniła prace wykopaliskowe w podziemiach. Podróż przebiegła bez większych problemów. Pomimo, że obecność orków wciąż była widoczna w poszczególnych dzielnicach to ich liczebność zmalała. Coraz większe liczby wroga koncentrowały się na dzielnicach wewnętrznych miasta. Wojska przymierza miały nadzieje, że gwardia królewska wraz z magami z uniwersytetu jest wciąż w stanie chronić króla. Atmosfera w lesie sąsiadującym z fortem powoli wracała do normy, mgła wyglądała na bardziej naturalną i rzadszą. Spora część cierniowych krzewów i pędów zanikła wraz ze śmiercią druida. Sam most został trochę bardziej wzmocniony, ale wciąż była to bardzo ryzykowna przeprawa po śliskich deskach związanych linami przy dużych porywach wiatru. Za mostem powstały drobne fortyfikacje i posterunki. Gobliny na wasz widok wszczęły alarm , kilku łuczników wymierzyło z łuku, inni strażnicy złapali za miecze i tarcze. Przez kilka chwil panowała nerwowa atmosfera, gdy dowodzący strażnikami goblin przyglądał się symbolom na waszych ubraniach oraz tym noszonym przez jego gobliny. Złapał jednego ze swoich i posłał do fortu. Następnie spojrzał na swój oddział. - Straż! Zluzować broń! To też gobliny Walgiry! Patrzta na ich znaki! – dowódcy zawtórował pomruk kilku goblinów, które nie chciały dzisiaj umierać, więc były w stanie zaakceptować jego dedukcję. Przy samym forcie powstało spore obozowisko goblinów żyjące w namiotach z drewna i zwierzęcych skór oraz w różnych innych odmianach skromniejszych szałasów z gałęzi drzew. Kilka goblinów zajmowało się gotowaniem w dużych kotłach, inne pracowały nad skórami i futrami, inne ostrzyły różne metalowe elementy wyrzucone przez rzekę. Nowi przybysze spotkali się z kilkoma ciekawskimi spojrzeniami, kilka goblinów odruchowo sięgnęło po nóż lub kamień. Jednak nikt nie odważył się zakłócać wam marszu pod wrota fortu. Drzwi fortu nieznacznie się otworzyły, w progu stał zakapturzony goblin z laską ozdobioną wyrzeźbionymi starannie w drewnie wężami. Obok postaci stał gobliński posłaniec, który ruszył w kierunku mostu. - Ahhh, Walkirio! Miło cię widzieć Płomienna Pani i twoich towarzyszy również. – Postać skinęła głową na powitanie, a kaptur powoli zjechał ukazując blado skórą goblinkę Erzę. – Wejdźcie, Agako niebawem do nas dołączy. Główny hol został posprzątany od czasu poprzedniej wizyty drużyny. Usunięto górę walających się zwierzęcych czaszek, zwłoki przybitej do ściany harpii oraz naprawiono dziurę w murze. - Staraliśmy się doprowadzić fort do ładu, ale od waszego odejścia zaczęły dziać się dziwne rzeczy w piwnicach. Pojawiło się pełno złych hałasów i odgłosów, mowy w dziwnych językach dobiegającej spod podłogi i koszmarne sny. Dwie noce temu coś wybuchło w kaplicy, plugawe potwory rozeszły się po I piętrze piwnic mordując każdego kogo złapały w swe macki. Byłyśmy zmuszone zabarykadować oba zejścia i przenieść większość sojuszników na zewnątrz. Wkrótce dołączyła do was orcza księżniczka Agako, która zakończyła obchód sprawdzający wytrzymałość barykad. Po przywitaniu się z Sybill i resztą znajomych twarzy przedstawiła swój plan. Ze względu na dużą ilość członków drużyny i jej najemników zaproponowała rozdzielenie się na dwie grupy. Grupa I składałaby się z większej ilości członków i zajęłaby się przyciągnięciem uwagi potworów na I piętrze piwnic. W razie potrzeby mogłaby także rozdzielać się tam na mniejsze grupy by sprawniej przebadać korytarze. Oprócz przeprowadzenia eksterminacji potworów trzeba także odciąć kaplicę od wpływów Lamashtu. Tym musiałby się zając ktoś władający niebiańską magią – Sybill lub Rhella. Grupa II w tym czasie z pomocą Khirse może odpieczętować II poziom piwnic. Tutaj także przyda się ktoś z niebiańską magią, może także ktoś nad wyraz inteligentny i spostrzegawczy bo miejsce wyglądało na laboratorium nadziane pułapkami. |
12-10-2019, 10:45 | #534 |
Administrator Reputacja: 1 | Tak to zwykle bywało, że wolne chwile, pełne miłego dla ciała i ducha odpoczynku, kończyły się i trzeba było zabierać się pracy, która w tym przypadku oznaczała ponowną wyprawę do zdobytego nie tak znowu dawno fortu. Najwyraźniej miejsce to przyciągało kłopoty (w tym i potwory) i należało nie tylko przeprowadzić gruntowną eliminację napływającego nie wiadomo skąd paskudztwa, ale i zablokować wszystkie drogi, jakimi te potwory przybywały do fortu. Agako przedstawiła całkiem rozsądny plan, a z przedstawionych przez nią możliwości Esmondowi bardziej do gustu przypadła ta druga. - Chętnie potowarzyszę tym, co się wybiorą na poziom drugi - powiedział. - Na pułapkach co prawda się nie znam, ale jeśli są magiczne, to może uda mi się je łatwiej znaleźć. Przed wyruszeniem na dół miał zamiar przywołać sir Erskine'a. No i miał nadzieję, że towarzyszący mu Chisanu potrafi odpowiednio wcześnie wyczuć niebezpieczeństwo. Ostatnio edytowane przez Kerm : 12-10-2019 o 10:48. |
12-10-2019, 13:12 | #535 |
Reputacja: 1 | W podróży Bard był zasmucony nawet z pomocą niziołka nie udało mu się pokonać ludzkiej niechęci. Nikt nie chciał rozmawiać z nim ani człowiekiem o gadzich oczach na szczęście zdążyli dogonić drużynę Walkirii, lecz Gobelin i tak miał zgniły nastrój. - Nic się nie martw kolego. Jeszcze zdążysz się wykazać! Wszyscy cię kiedyś będą szanować! - Pocieszał Grandal poklepując go po plecach. Słowa podniosły starego goblina na duchu. Korzystając z tego, że mają chwile czasu w podróży podszedł do Rhelli - Mistrzyni powinniem to zrobić już dawno, gdy przebudziliśmy się z wizji Wszechstwórcy, lecz sama pewno najlepiej wiesz, jaki to szok i że trzeba czasu, aby przywyknąć do tych zmian... Chciałem powiedzieć, że choć z woli Płomienia mam służyć Walkirii oraz dawać świadectwo jej dokonaniom to ty ocaliłaś mi życie i dzięki tobie miałem okazje oglądać bóstwo na własne oczy! Domyślam się, że masz teraz własne nakazy do wykonania i długi do spłaty, aby odkupić winy wiec jednak, że zawsze będziesz miała we mnie wdzięcznego sojusznika, jeżeli tylko w czymś mógłbym pomóc poproś a jeżeli nie będzie to w sprzeczności ze zleconą mi misją zostanie dokonane - Obiecał. Po dojściu Gobelin był zachwycony zmianami, jakie zaszły z szacunkiem powitał albinoskę a każdemu zainteresowanemu pobratymcowi chwalił się zbroją i opowiadał o wspaniałościach miasta oraz o życzliwości, jaka go spotkała od niektórych bladych. Przedstawiał też swego przyjaciela, Grandal. Nie ukrywał jednak przed nikim strachu oraz nieufności czy wręcz nienawiści, jaka spotkała go ze strony większości mieszkańców nie chciał, bowiem sprawiać zbytnich problemów Płomiennokiej oraz Agako zbyt dużą ilością chętnych na przeprowadzkę. Gdy doszło do podziału obowiązków odezwał się - Wolałbym zostać na górze i odwracać uwagę potworów żeby wystawiać je na atak wojowników. Sam też będę mógł ich wspomóc magią i strzałą lub mieczem - Zaproponował. Kwestie swatania Agako i Baltazara zostawi na potem, gdy już rozwiążą bardziej palące problemy. |
12-10-2019, 16:32 | #536 |
Reputacja: 1 | - Ja zejdę na d-dół. - oświadczył Mandragora krótko po zapoznaniu się z planem - C-ciekawi mnie l-laboratorium. - wyjaśnił dodatkowo i pogłaskał wolną dłonią gobliniego węża, który zajął dotychczasowe miejsce Jadeita, to jest owinięty wokół przedramienia z tarczą. Po krótkim namyśle zrzucił z ramion plecak i poprzerzucał trochę przedmiotów między swoim bandolierem, a pakunkiem. Na koniec wyjął słoik z napiętą na nim cienką membraną i podstawił go wężowi. - Gryź Onyks. - wydał komendę i patrzył jak wąż wbija swoje kły w skórę, a mordercza trucizna tryska strumieniem szybko wypełniając naczynie. Na koniec zdjął membranę i zamiast niej nałożył na słoik nakrętkę z dozownikiem. - Jestem g-gotów. - oświadczył. Akcje: przerzucam wybuchowy kamień do plecaka wykorzystuję umiejętność węża do stworzenia trucizn, nowo powstałe trucizny trafiają do przedmiotów podręcznych |
15-10-2019, 21:49 | #537 |
Reputacja: 1 | Kolejna podróż w kierunku fortu, była nieco sentymentalna. Mimo że przecież szli tędy nieco ponad dwa tygodnie temu, to poprzedni obraz otoczenia był ciągle żywy w jego głowie. Wędrówka minęła mu więc nieco nostalgicznie, u boku szła wilczyca, która tutaj wydawała się jak u siebie. Co najprawdopodobniej było prawdą. Kiedy dotarli do twierdzy, zdziwiło go skupisko goblinów na zewnątrz, ale dość szybko wyjaśniło się, skąd taka sytuacja. Nie wyglądało to dobrze, ale przynajmniej nie było w okolicy smoka. - Ja zostanę na górze, Lyra będzie tu miała więcej pola do manewru, a i ja mogę spróbować zastawić jakąś pułapkę, zależnie jak się sytuacja rozwinie. Jeśli będziemy skupiać uwagę potworów, to pewnie też się przydam do naprawy pancerzy. - Powiedział po chwili zastanowienia Raileyn.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
17-10-2019, 21:26 | #538 |
Reputacja: 1 | Axim jako jeden z nielicznych poruszał się wierzchem. Z tego powodu starał się przemieszczać na przedzie kolumny robiąc za zwiad. W czasie drogi kruk imieniem Duch krążył nad ich głowami a łotrzyk Draug Milczący szedł z resztą.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" Ostatnio edytowane przez MTM : 18-10-2019 o 09:11. |
18-10-2019, 08:33 | #539 |
Reputacja: 1 | Laerune jechała na Jinfy, pozwalając siedzącej przed nią Tifie trzymać za wodze. Sama obserwowała zarówno drogę jak i swych towarzyszy. Widać było zmiany w grupie, Axim teraz tak jak i ona dosiadał wierzchowca. Podobnie jak i on zsiadła ze swego brunatnego rumaka, pozwalajac by niziołka się nim zaopiekowała. |
20-10-2019, 22:06 | #540 |
Reputacja: 1 |
|