Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-06-2018, 21:43   #1
 
Manni's Avatar
 
Reputacja: 1 Manni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputację
[Autorski] (Potter) - Mugolizm. (18+)

Leisha Fay


Ostatnie czasy w Ministerstwie Magii były.. ciężkie to za słabe słowo. Wyglądały jakby ktoś wsadził patyk w mrowisko, całość polał benzyną, podpalił, po czym obserwował jak cudowny chaos rozprzestrzenia się na cały las a biednym mrówkom wali się cały świat. Ludzie wbiegali z departamentów do departamentów, właściwie kogokolwiek się nie spytał co robi, lub gdzie idzie, to właściwie sami nie wiedzieli. Kadra zarządzająca wcale nie pomagała. Przerzucała ludzi z zadania na zadanie nie wiedząc właściwie które jest ważne a które ważniejsze. Chaos był większy niż w czasie wojny. Gdy Sam Wiesz Kto był u władzy ludzie, fakt, byli podejrzliwi, bali się, jednak mieli się przeciw komu zjednoczyć. Teraz wszystko było inne. Wrogiem mógł być każdy, bo każdy mógł być zarażony. Dla Amnezjatora pracy nie brakowało. Właściwie nie było w co rąk włożyć. Zamieszki wybuchały praktycznie już parę razy dziennie. Mugole nie byli naturalnie świadomi co się dzieje, jednak sprawa już dawno wymknęła się spod kontroli. Czarodzieje dotknięci chorobą przenikali do środowisk Mugoli, mimo otwartych dla nich dodatkowych punktów opieki i schronisk. Wiele osób wpadało w histerię, płakało na ulicach lub nawet porywali się na ataki. Tak, Amnezjator miał teraz naprawdę kupę roboty…
Jeszcze jedna rzecz rzucała się w oczy. Ulotki, plakaty, broszury, informatory. Były wszędzie, poszukiwali ludzi który będą w stanie coś zrobić ze źródłem problemu. Obiecywali „wysokie nagrody na jakie stać Ministerstwo”. Dobrze wiedziałaś, że to już krzyk rozpaczy. Nie wiedzieli już co robić, wiec wzywali już kogokolwiek. Wszystkie wielkie umysły albo nie chciały, albo nie potrafiły sobie poradzić z problemem.
Idąc korytarzem zanurzona we własnych myślach na temat zarazy zobaczyłaś swoją koleżankę z biura, również Amnezjatorkę. Siedziała pod plakatem odnośnie Mugolizmu, w rękach trzymała ulotkę na temat zarazy. Miała na imię Natasha, znasz ją od trzech lat, chyba pochodziła gdzieś ze wschodniej Europy. Myślałaś, że czyta, że sama nie wie co robi, jednak gdy podeszłaś zobaczyłaś, że płacze. Położyłaś jej rękę na ramieniu.
- Natasha, co się stało?
Zapytałaś, choć w głębi serca dobrze przeczuwałaś, co się stało. Zapłakane ciemne oczy spojrzały na Ciebie z dołu, były spuchnięte i zakrwawione, płakała od dłuższego czasu.
- Leisha… - głos jej się załamał zanim zdążyła powiedzieć więcej, za to wyciągnęła różdżkę. Patrząc ci w oczy cicho powiedziała „Lumos”, światło ledwo zapłonęło na jej końcu, by po chwili zgasnąć mrugając kilkukrotnie jak w latarce z wyczerpanymi bateriami.
- Leisha, błagam, spraw żebym zapomniała… żebym zapomniała, że kiedykolwiek byłam czarownicą….
Spojrzałaś na plakat. Dziś wieczór jest spotkanie w sprawie zarazy. Ktoś MUSI coś z tym zrobić…


Eris Clark


Chaos który był w Ministerstwie zdawał się jakoś przelatywać obok Ciebie, tak zaraza była wszędzie, jednak twój umysł jest w domu. Błądził po dobrze znanych korytarzach przeciskając się przez dawno przebyte rozmowy. Te które już były, jak i te które dopiero Cię czekają. To było już niemal męczące, nie tak męczące jak ciężka praca, nie jak nauka czy brak snu. Ciężka była bezsilność, męcząca i tłamsząca. Ciężkie było to co musiałaś zrobić. Ciężkie było oczekiwanie na to co się stanie. Dobrze wiedziałaś, że gdy przyjdzie co do czego będzie łatwiej. Jednakże teraz każdy mijany plakat mijany na murze przypominał Ci smutny obowiązek który chcąc czy nie musiałaś spełnić. Miałaś znajomości w Ministerstwie. Być może poprosić Leisha o pomoc. Wydawało się, że ma własne problemy, ale kto w tych czasach ich nie ma. Wojna, zaraza… Chyba zbliża się koniec świata… A na pewno wygląda to jak koniec świata czarodziejów. Każdy departament miał mnóstwo roboty. W innych krajach również zaczęły się pojawiać przypadki zakażeń. Nikt w tych czasach nie przejmował się ani florą ani fauną. Jednakże twój departament widział inne zjawisko. Magia niknęła wszędzie. Co prawda nie postępowało to tak jak w świecie ludzi, jednakże magiczne stworzenia… trudno to inaczej określić… gasły. Ich zdolności magiczne osłabły. Co prawda jeszcze nie było przypadków całkowitego ich wygaszenia. Jednakże zraza wyraźnie rozprzestrzenia się na cały świat. We wszystkich możliwych kierunkach.
Korytarze były pełne ludzi, jednak dla Ciebie mogły być puste. Na końcu korytarza ktoś rzucił zaklęcie światła. Widziałaś jak zaklęcie gaśnie… Kolejna ofiara, już to widziałaś. W pierwszej kolejności zaklęcia słabną. Potem nie działają. Jak ktoś wytrzyma dostatecznie długo traci wszystkie magiczne zdolności. Poznałaś z daleka dwie znajome z Ministerstwa, jedna z nich rzucała zaklęcie. Skręciłaś w boczny korytarz, nie mogłaś póki co na to patrzeć, nie teraz. Ty już decyzję podjęłaś, już wiedziałaś gdzie będziesz wieczorem. Spodziewałaś się tłumów. Widziałaś też , że większość o ile wszyscy nie zrobią nic. Ty jednak musiałaś, nie miałaś wyjścia.

Argus Lucjusz Lazaras


Sam Wiesz Kto zniknął, wiele się zmieniło w życiu Aurora od tamtego czasu. Właściwie wojna zamieniła się w wyszukiwanie tych którzy mu służyli. A ci albo szybko wpadali, albo ukrywali się na tyle dobrze, aby nie zostać zdemaskowani. Ci drudzy jednak zazwyczaj wiedli całkiem dobre życie ciesząc się z wpływów jakie mogli osiągnąć za czasów wojny. Dobrze to wiedziałeś, jednakże tych drugich, niestety nie dało się ruszyć. Chronili się wzajemnie. To wszystko było jednak już przeszłością. W czasach zarazy nikt już nie dbał o śmierciożerców. Nawet gdyby Sam Wiesz Kto wrócił do władzy wszyscy rzucili by mu się do stóp jeżeli miałby jedynie lekarstwo. Jakże prości są ludzie. Wystarczy zagrozić im czymś gorszym a nagle to złe nie wydaje się takie straszne. Na początku epidemii myślałeś, że rodziny czystej krwi są bezpieczne. Podobno choroba przenosiła się drogą płciową, jednak zachorowania zdarzały się już we wszystkich rodzinach - nikt nie był bezpieczny. Nie było zabezpieczenia. Ludzie nie wychodzili na zewnątrz bez zaklęcia bąblogłowy. Jednak to nic nie dawało. Zaraza nie zwolniła nawet o jeden procent. Właściwie nawet przyśpieszyła. Żaden Auror już nie łapał przestępców. Albo starali się coś wymyślić, biegali jak poparzeni, albo pomagali czarodziejskiej policji w utrzymywaniu porządku. Żadna z tych prac nie była godna aurora, nie była godna osoby z twoim statusem. Jednak co będzie znaczył twój status, twoja krew, całe twoje życie gdy zniknie magia, gdy ty stracisz umiejętności magiczne. Ten stan rzeczy musi się skończyć Czarny Pan wróci, jesteś tego pewien, każdy o tym mówił. Całe biuro Aurorów. A ty, ty musisz być na to gotowy. Dzisiaj wieczorem odbędzie się spotkanie na temat zarazy. Będziesz musiał zając się tym osobiście… Twoje rozmyślania przerwał jakiś facet wpadający na Ciebie z dość słabym impetem.


Finnegan Daubney

Świat rządzi się swoimi prawami. Jest na nim dobro i zło, to oczywiste. Istnieje też wiele szarości. To także jest oczywiste. Jednak dla Ciebie czasami sprowadza się to wręcz do czegoś bardziej prostego. Każdy złoczyńca powinien siedzieć w Azkabanie, a twoją rolą jest zrobić tak, aby ten prosty plan doprowadzić do skutku. Jednakże… jak zwykle, teoria jest prostsza od praktyki. Ci najlepsi nie dadzą się tak łatwo złapać. Auror powinien być stale czujny, jednakże czasami to za mało. Twój jedyny wróg jest tak blisko a jednocześnie tak daleko od Ciebie. Wciąż nieuchwytny, wciąż nie wyjawił swojej prawdziwej twarzy. Od lat twoja obsesja, której jesteś doskonale świadomy, a w którą praktycznie nikt poza tobą nie wierzy. Do czasu, do czasu aż spełnisz swoja największą ambicję. W tych czasach jednak jest to coraz mniej możliwe. Zaraza wprowadziła chaos, nikt nie przejmuje się śmierciożercami, Czarnym Panem, czy czarną magią. Wszystkie wysiłki podjęte przez Ministerstwo sprowadzają się do jednego: Mugolizm. Oczywiście, jest to priorytet, jednakże wiesz dobrze, że właśnie w takich momentach ludzie odsłaniają swoje prawdziwe oblicze. Właśnie w takich czasach ludzie popełniają błędy. To twoja największa szansa, musisz się do niego przyczepić, teraz jest moment w którym musisz patrzeć mu na ręce bardziej niż kiedykolwiek… Twoje rozmyślania przerwał nagle kończący się korytarz, który jednak nie okazał się ścianą, ale człowiekiem. Odbiłeś się od niego robiąc krok do tyłu, nie szedłeś zbyt szybko. W chaosie który panował wokół ciebie przez chwilę nie poznałeś swojej ściany, jednakże po chwili twój wzrok zdążył nabrać ostrości.
- Argus?! – może zapytałeś nieco zbyt obcesowo, jednak szybko się zreflektowałeś.
- Dobrze Cię widzieć…
Twoją uwagę przykuł plakat odnośnie Mugolizmu.
- Idziesz na spotkanie? – Zapytałeś ostrożnie wskazując na plakat.


Sean Keane


Zaraza sama w sobie jakoś mało Cię interesowała. Prawda bałeś się jej, oczywiście jest to sprawia priorytetowa dla Ministerstwa. Ale tak naprawdę co Cię to obchodzi? Są ważniejsi ludzie, są ludzie potężniejsi od Ciebie. Skoro oni nic nie wymyślili to co ty możesz? Życie stało się bardziej proste w czasie zarazy. Majątki są trwonione na medaliony ochronne, na fałszywe leki, całe wille pozostawiane bez opieki. Pieniądze właściwie walają się po ulicy, jedyne co zrobić to się schylić. Ale…. To takie nijakie. Takie proste. Żadnego wyzwania, żadnych ambicji. Z ulicy Pokątnej i Nokturnu wyniosłeś się już jakiś czas temu. Zrobiło się tak… niebezpiecznie. Nie w takim sensie jak zazwyczaj. Teraz cała ulica roiła się od ludzi zakażonych Mugolizmem. Żebrali, błagali o pomoc, opowiadali, że stracili wszystko. Nie za bardzo chciałeś się tak pokazywać. Oczywiście kto jak kto, ty byś dał sobie radę nawet wśród mugoli, jednakże straciłbyś bez magii całkiem spore pole do popisu. Znacznie mniejsze możliwości. Tymczasem musisz poszukać nowych doznań. Widziałeś, fakt, plakaty na temat tego jak to Ministerstwo daje złote góry za cokolwiek co przyczyni się do odnalezienia lekarstwa. Ale raz jeszcze. Skoro Profesorowie, Aurorowie i wszyscy inny owie nic nie mogli z tym zrobić. Masz na planie inne, ważniejsze sprawy. Już twoje codzienne życie przestało być wyzwanie, należy poszukać czegoś lepszego. Zawsze marzyłeś o Gringocie, może powoli nadchodzi twój czas…
Siedząc w dziurawym kotle naglę podszedł do Ciebie barman Tom, szturchnął Cię delikatnie brudnym paluchem.
- Sean, list do Ciebie, chyba znowu coś nabroiłeś…
Nie czekając na odpowiedź rzucił na stół list i odszedł. Bez błędu rozpoznałeś pismo Finnegan’a. Czego on znowu od Ciebie chce?!
Wiadomość była krótka:
„Dzisiaj wieczorem przed 18 masz być w Ministerstwie. Nie bój się, tym razem sprawa nie dotyczy Ciebie.”
 

Ostatnio edytowane przez Manni : 12-06-2018 o 13:20. Powód: Kosmetyka
Manni jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172