Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-03-2019, 19:14   #71
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Całą drogę jechali w milczeniu. Narastało w niej poczucie winy, za to jak się wobec niego zachowała. Za ostro. Co w nią wstąpiło? Dlaczego na niego naskoczyła? Czy przypadkiem nie dlatego, że z jakiegoś powodu cały czas chciała mu imponować i nie wyjść na głupią? Tymczasem w tamtej chwili właśnie kompletnie zabrakło jej pomysłu. Na krótki moment zawładnął nią pustostan myśli, powodując totalną bezradność. A na nią, i niemoc, zawsze reagowała gniewem. Za bardzo się starasz Ida, wyluzuj! - zbeształa się.

Dworek był uroczy. Pełen zabytkowych mebli i bibelotów, z których każdy aż krzyczał, że ma swoją opowieść i historię. Trudno powiedzieć skąd, ale od razu widać było, że nie został urządzony przypadkowo starociami wynalezionymi na olxie, czy też, co jeszcze gorsze, replikami dla snobów, którzy silą się na oryginalność. Podobne odczucia wzbudzała właścicielka, dystyngowana starsza pani idealnie komponująca się z otoczeniem.
- Dzień dobry. Ida Walewska, a to mój … kolega, Wiktor Rudzki, fotograf. Niezmiernie mi miło, że zechciała pani poświęcić mi chwilę czasu. Nie ma pani pojęcia jak trudno dzisiaj dotrzeć do pewnych informacji, mimo że w dobie mediów społecznościowych ludzie za darmo rozdają całą prawdę o sobie. - Uderzyła w punkt, który wydawał jej się idealny do nawiązania nici porozumienia ze staruszką. Bo przecież starsi ludzie nie rozumieją tych „internetów, fejsbuków i sesemesów od dziewczyny”.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 30-03-2019, 19:17   #72
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Starsza kobieta rzuciła tylko przelotnie wzrokiem na stojącego Wiktora. Uwagę całą swoją skupiła na dziennikarce.
- Niech Pani usiądzie i powie, co dokładnie Panią do mnie sprowadza. Prowadzi Pani śledztwo dziennikarskie i przypadkowo dowiedziała się o moim zainteresowaniu sprawą pewnego osiemnastowiecznego mnicha? Rozumiem, że udało się Pani wydobyć informację od tutejszych duchownych. Ciekawa rzecz, że tak łatwo udało się zdobyć dane na temat mojej osoby. Rzecz jasna nie prosiłam o dyskrecję, ale mam nadzieję, że wielebni nie wywiesili tego na tablicy ogłoszeń. Rozumiem, że my kobiety mamy swoje sposoby, a Twój niebywały urok osobisty działa również na księży. Pozwolisz, zważywszy na sytuację, że będę zwracała się do Ciebie po imieniu? Ida, ładne imię, tłumaczyć możemy jako istota kobiecości. Pasuje idealnie do Ciebie: piękna, zmysłowa, szlachetna słowiańska uroda i wdzięk.
- No tyle komplementów naraz to ja chyba nigdy od żadnego mężczyzny jeszcze nie usłyszałam – zaśmiała się. - No cóż, ale tylko my kobiety wiemy, co chciałybyśmy usłyszeć. Oczywiście, że może mi pani mówić na „ty”. Mam nadzieję, że wybaczy pani braciom cystersom tę niedyskrecję. Byłam bardzo zdeterminowana. Od tego artykułu zależy moje być albo nie być w redakcji.
- Oj widzę, że jesteś zdeterminowana i to bardzo. Całe szczęście, że nie widzę jeszcze pierścionka na Twojej ręce. Nie patrz tak na mnie, wzrok mam jeszcze dobry.
- Chyba nie bardzo rozumiem … Mam nadzieję, że nie próbuje mnie pani obrazić – musiała odparować, nie potrafiła jak zwykle odpuścić.
- Próbuję Ci pomóc moje dziecko – uśmiechnęła się. - A obrazić mogłabym się sama. Jak mniemam jednak o niczym nie wiesz. Każ temu durniowi stojącemu za Twoimi plecami przynieś nam herbaty, o tej porze na kawę za późno. Mam nadzieję, że napijesz się też ze mną wina. Przekaż mu, że mimo upływu lat piwniczka jest w tym samym miejscu, co kiedyś, powinien trafić. Z tym fotografem trafiłaś bezbłędnie, detektyw od siedmiu boleści. Zdjęcia to on może robi, ale siedząc na drzewie zdradzającym mężatkom. Zastanów się zanim zaręczysz się z tym kretynem!
Wiktor cały czas stał jak osłupiały. Nie bardzo wiedział, jak się zachować. Burza nadeszła.
W głowie miał jeszcze ostatnią rozmowę, jaką odbył będąc sam na sam z księdzem.
Nie lubię sięgać po takie metody, ale z tego co pamiętam, pewna dość majętna osoba, dokonała kilka lat temu remontu dzwonnicy. Tak się przypadkowo składa, że pani Barska jest moją ciotką. Mam nadzieję, że nie potrzebuję... - nie dokończył.
Skoro tak dobrze Pan zna swoją rodzinę, jak nadmienił Pan w swej kwiecistej przedmowie, to chyba, nie muszę podawać Panu telefonu, a tym bardziej adresu kochanej przez nas wszystkich cioci? - duchowny odwrócił się na pięcie i zajął swoimi sprawami.

Słysząc to Wiktor zrozumiał i czuł, że będą problemy. Nie pomylił się.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 30-03-2019 o 19:44.
Athos jest offline  
Stary 30-03-2019, 20:58   #73
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910

- Możesz w końcu coś powiedzieć? Bądź mężczyzną!
Aleksander milczał od kilku minut, wpatrując się w zachodzące za oknem słońce.
- Co mam ci powiedzieć? O przenajświętsza ze świętych! Ty, która nigdy nie popełniasz błędów i robisz zawsze to, co należy.
- Co ty możesz wiedzieć?
- Co mogę wiedzieć? Co ja wiem? Wiem, co to znaczy być rozczarowaniem. Nigdy dość dobry, zawsze w cieniu swej mądrej, wspaniałej, cudownej, idealnej siostry. Nie spełniłem ich oczekiwań...
- A próbowałeś? Wiecznie szukałeś, wciąż było ci mało. Niezdecydowanie, kaprys goniący kaprys i beztroska. Miałeś tylko zdobyć wykształcenie, za które słono płacili, miałeś zająć się interesami ojca, odciążyć go, pomóc … Wolałeś spełniać swe marzenia, na które już im brakło pieniędzy... Matka się zadręczyła, ojcu przyrzekłam, że cię nie zostawię. Myślisz, że Stanisław to był mój wymarzony książę z bajki? Jak myślisz, dlaczego wyszłam za starszego o trzydzieści lat mężczyznę?
- Nie kochałaś go? Wydawałaś się taka szczęśliwa.
- Nie bądź dzieckiem. Los naszego majątku wisiał na włosku. Staś pomógł w ostatniej chwili przed licytacją. Ten fundusz który przepuściłeś, także jemu zawdzięczasz. Ale teraz koniec z tym. Swoje długi spłacisz sam. Czas wydorośleć. Ja cię więcej niańczyć nie będę! - wykrzyczała całą złość, która w niej wezbrała. - Mimo, że cię kocham – dodała, uspokoiwszy się nieco. - Mam nadzieję, że zrozumiesz.

Wieczór z operetką i ulubienicą Krakowa Heleną Miłowską nie należał do udanych. Mimo, że się starała, nie potrafiła się odprężyć i delektować sztuką. Jej towarzysz szybko to zauważył.
- Coś cię trapi moja piękna? - zapytał w czasie antraktu.
- Nic takiego mój drogi. Za dużo słońca w ciągu dnia. Migrena zaczyna ze mną walczyć. Ale nie poddam się, obiecuję – uśmiechnęła się blado, mając nadzieję, że uda się jej go oszukać. Bo jedyne na co miała w tej chwili ochotę, to wrócić do domu i paść na łóżko.

Wrócili do loży. Światło przygasło, a ona wpatrując się w podnosząca się kurtynę, zapytała nagle:
- Jakie są moje oczy?
- Cudowne – szepnął jej do ucha.
- Jakiego są koloru?
- Najpiękniejszego!
- Przepraszam, źle się czuję – rzuciła i zerwała się z miejsca.

W domu czekał na nią list. Dwanaście razy „przepraszam”. Kazała przynieść sobie butelkę. Przeczytała ponownie. I jeszcze raz. I jeszcze. Dwanaście łyków wina.
Nie rozumiała. Słowa nie pasowały do ich autora. Tak jakby ten, którego poznała, nie był tym, który pisał. Tak jakby ten, który pisał, nie mógł być tym, którego poznała.
Wypiła trzynasty łyk.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 30-03-2019 o 21:01.
Nimue jest offline  
Stary 30-03-2019, 20:59   #74
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Oksytania 1796 rok,

Montauban to niewielkie miasteczko, jednak jakże urokliwe. Zbudowane z cegły kamienice, nadają miastu bajkowy wygląd, szczególnie latem, kiedy ściany błyszczą w promieniach słońca. Tak przynajmniej muszą widzieć to ptaki. Gdyby dodać do tego szachownicowy rozkład ulic i uliczek, niczym nie różniłoby się od Krakowa. Ta rzymska tradycja, nabyta przez nowożytnych budowniczych, wiele ułatwiała. Mając podstawowe dane trudno się zgubić. Matematyczny układ prostopadłych bądź równoległych linii łatwo przenieś z planów w rzeczywistość.
Nasi bohaterowie nie musieli korzystać z planów miasta, znali dobrze jego układ. Blanche co prawda nie urodziła się tutaj, lecz od wielu lat mieszkała z dziadkami, stąd znała każdą uliczkę. Raul zaś, na długo przed przybyciem, analizował plany miasta, tak, aby być przygotowany na szybką ewakuację. Teraz musieli dotrzeć do kościoła Świętego Jakuba. Nie przypadkowo wybrano właśnie to miejsce, do którego niepostrzeżenie mogli dotrzeć. Z pewnością katedra dawała większe możliwości ukrycia się, jednak przeciwnicy to właśnie tam mogli skupić swoją uwagę, bacznie obserwując miejsce. O wyborze zdecydowała także i inna okoliczność. Przełożeni Raula lepiej znali duchownych z parafii pod wezwaniem Świętego Jakuba. Tutaj, zgodnie z zapewnieniem, nie docierały niemieckie wpływy, czego nie można było powiedzieć o katedrze, w której z pewnością wrogowie mogli posiadać swoich szpiegów.
Młody ksiądz pozbył się nadmiaru funduszy chcą zapewnić dyskrecję sobie i jego towarzyszce. Karczmarz nie był głupi, widzieć musiał sporo. Od tego, jak sowicie zostanie wynagrodzony za milczenie, zależało, ile cennego czasu mogą zyskać. Teraz jednak należało zapewnić dziewczynie odpowiednią opiekę i to Hiszpan postanowił uczynić. Zgodnie z oczekiwaniem przełożony kościoła pod wezwaniem Świętego Jakuba okazał się osobą nad wyraz pomocną. Zapewnił schronienie, a tym samym Aragończyk mógł swobodnie wyruszyć na rekonesans do domu rodziny Blanche. Nie pomylił się zachowując specjalne środki ostrożności. Tak, jak mógł przypuszczać, pruscy szpiedzy nie odpuścili. Zgromadzenie ludzi przez domem oznaczało jedno. Nie mieli już szans na powrót, aby odszukać wiadomość. Domostwo zostało splądrowane, a więc wskazówka mogła paść niemieckim łupem. O tym jednak mieli przekonać się niebawem. Raul wiedział, że teraz najistotniejszą rzeczą będzie to, czy młoda dziewczyna stworzyła kopię wiadomości w swej głowie. Jeśli długo męczyła się z uzyskaniem odpowiedzi, była na to spora szansa. Jeśli sama nie znała odpowiedzi istniała możliwość, że i przeciwnik będzie miał z tym trudność, jeśli był rzecz jasna w posiadaniu zakodowanej treści.
Pokój, który przygotowano dla dziewczyny, był zwyczajną celą mnisią, służącą bardziej kontemplacji niż wygodzie. Dawał jednak poczucie bezpieczeństwa, choć Raul wątpił, aby rywal zdecydował się na starcie w murach kościelnych.
Zanim wyruszą muszą mieć plan działania. Hiszpański wysłannik wiedział, że przede wszystkim dziewczyna nie może tracić zimnej krwi i musi obdarzyć go pełnym zaufaniem. Droga do Tuluzy, gdzie mieli znaleźć kolejne schronienie, wydawała się nieodległa. Jednak fakt, że przebranie kościelne może nie być najlepszym kamuflażem oznaczał, że musieli dostosować się do nowej sytuacji. Hiszpan wiedział, że zakonnica i ksiądz podróżujący samotnie mogą być narażeni na rozpoznanie.
Postanowił więc zaproponować Blanche nową rolę.
Zastał dziewczynę rozmyślającą w celi. W kilku krótkich słowach przedstawił stan, w jakim obecnie się znaleźli. Skłamał mówiąc, że jej rodzinie nic się nie stało. Nie chcąc się niepotrzebnie narażać dowiedział się przecież tylko, że dziadek żyje, nie miał pewności czy przesadnie nie ucierpiał. Nie mógł również przekazać mu informacji, o tym, że jego wnuczka póki co, pod jego okiem, jest względnie bezpieczna. Musieli przecież wszystko zachować w tajemnicy.
- Niestety wiadomości nie damy rady odzyskać. Mam nadzieję, że udało ci się zapamiętać, przynajmniej częściowo, jej treść. Udamy się niezwłocznie drogą do Tuluzy. Nasze dotychczasowe przebranie jest również niewskazane. Myślę, że będziesz musiała zaakceptować to, że odegrasz moją świeżo poślubioną żonę, a gdyby ktoś zapytał, jedziemy do Twojej dalszej rodziny w Tuluzie. Rola brata i siostry, o której też myślałem, nie sprawdzi się ze względu na mój akcent. Tak więc chcąc nie chcąc dokonaliśmy zaślubin w murach tego kościoła. To też może się przydać. - popatrzył na Blanche i zaskoczoną dziewczynę pocałował w usta.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 30-03-2019 o 22:32.
Athos jest offline  
Stary 30-03-2019, 23:03   #75
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Miała ochotę zapaść się pod ziemię. I udusić Wiktora. Nie wiedziała tylko co najpierw. Spiorunowała wzrokiem mężczyznę. - Idź po to wino! I wybierz coś dobrego!
- Przepraszam. Nic mi nie powiedział. Strasznie mi głupio. Czuję się jak mała dziewczynka przyłapana na kłamstwie. Musiała mieć pani niezłą zabawę.
- Mów mi po imieniu. No cóż, trochę atrakcji jest wręcz zalecanych w moim wieku. Pytaj moje dziecko, bo jak zaczniemy pić to wino to możesz nie zdążyć. Nie jestem jak Tyszkiewicz w Zakochanych.
Ida uśmiechnęła się.
- Miałam wtedy jedenaście lat.
- A jednak wiesz o czym mówię?
- Przymierzałam się do wywiadu z nią... ale nie wyszło. Potem przeszłam do sekcji śledczej. - Zawahała się przez chwilę. - Dobrze. Miejmy to już za sobą. Nie wiem jak pani... jak to robisz, ale po prostu szczerość wypływa sama na usta. Ten dureń tam w piwniczce i ja... za dużo by tłumaczyć, w każdym razie w tej chwili... potrzebujemy informacji o mnichu z Polski, który najprawdopodobniej w 1796 roku był we Francji, a konkretnie w Oksytanii. To, że ktoś również go szukał, jest dla nas niezwykle ważne... Doprawdy nie rozumiem, dlaczego Wiktor tak to wszystko zagmatwał. Zapytam wprost: Dlaczego pytałaś o tego cystersa?
- To dłuższa historia.
Wiktor wszedł do salonu z już otwartą butelką i spojrzał na ciocię pytająco.
- Nalej i sobie ośle patentowany. Nigdzie was stąd dziś nie puszczę.
Poczekała, aż kieliszki trafią w dłonie i rozpoczęła swą opowieść.

- Ten dom jest stary. Bardzo stary. Nie miałam pojęcia ile tajemnic skrywa. Odnalazłam pamiętnik mojego dziadka Witolda. Niestety nie jest kompletny. Większość kart została nadpalona. Coś tam jednak udało mi się wyczytać. - Pociągnęła duży łyk wina z kieliszka.
- Wiem, że czegoś szukał. Jakichś mieczy. Służył Rzeszy, choć z urodzenia był Polakiem. - Skrzywiła się. - Odnalazł jakąś informację i ukrył ją. Nie patrzcie tak na mnie. Ile można wywnioskować z prawie spalonych kartek? Pisał coś o replikach i Czackim, które je wywieźć z Polski kazał. Sama nie wiem co to wszystko znaczy. Może wy wiecie coś więcej?

Burza mózgów przedstawicieli seniorów, starszych młodzików i wieku średniego została rozpoczęta.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 30-03-2019, 23:27   #76
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków 1910 rok.

- Nie przyszedłem się płaszczyć przed Panem. Wiem dobrze, że długi spłacać należy. Potrzebuję tylko czasu. Przyszedłem prosić tylko o jedno, aby dał Pan spokój mojej siostrze. - od kilku chwil Witold słuchał wyjaśnień młodego Aleksandra. Hrabia dotarł późną nocną porą do Domu pod Jaworem i uprosił, a właściwie protestując wymusił, spotkanie z Barskim. Póki co nie był agresywny, chociaż poziom alkoholu w jego krwi musiał osiągnąć niepokojący stan.
- Niepotrzebnie hrabia się fatygował, długów nie ma. Spłacono je. Proszę nie wnikać w sprawy nieaktualne. Pana siostra jest dorosła. A kulturalni i dorośli ludzie potrafią rozmawiać. - widząc ulgę na twarzy Aleksandra kontynuował - Zresztą nie widzę też powodu, aby rozmawiać na temat nieobecnych. Ucinając temat Pana siostra zdecydowanie lepiej radzi sobie w sprawach związanych z bezpieczeństwem Waszego rodu. - ulgę na twarzy Aleksandra zastąpiła złość.
- Nie będzie byle niemiecki bękart uczył honoru polskiego szlachcica. Masz Pan honor to staniesz ze mną do pojedynku. Obraziłem Cię kmiocie i uczynię Ci ten honor pozwalając wybrać czas i broń. - młodość to porywczość, Aleksander nie należał do wyjątków. Alkohol pozbawił go trzeźwego myślenia.
- Dobrze. Przemyślę to. - Witold zdawał sobie sprawę z bezsensu sytuacji. Pojedynki były zakazane, ale dżentelmeni toczyli je z sobą, często z błahego powodu. Nikt poza zainteresowanymi, lekarzem i sekundantami nie znał szczegółów: miejsca, czasu, a nawet przebiegu. Broń biała pozwalała przeżyć najczęściej obu stronom, w przypadku pistoletów często kończyło się śmiercią. Pomyślał o Antoninie, o tym, że to właściwie jego intryga sprawiła, że jej brat pojawił się walcząc o honor ich rodziny. Nie było świadków, pewne sprawy można było jeszcze zatuszować. Musiał to wszystko mocno przemyśleć, a rana na głowie wciąż dawała o sobie znać. - Wezwę dorożkę dla Pana hrabiego , niech Pan jedzie do domu porządnie się wyspać. Dam Panu znać.
- Przez sekundantów, koniecznie! Nigdy osobiście, nie życzę sobie, spotkam Pana ostatni raz na polu. - chwiejąc się, czując, że gorąco pomieszczenia coraz bardziej daje mu się we znaki Aleksander ruszył do wyjścia.

Godzinę później, kiedy zawartość butelki zbliżała się do dna, młody hrabia wtargnął do pokoju siostry. Miał mętlik w głowie, nie wiedział, co jest fikcją, a co prawdą. Wykrzyczał tylko:
- Nie pozwolę. Myślisz, że nic nie wiem! Moja siostra chcą uczcić pamięć polskich powstańców oddaje się w naszym salonie na sofie pruskiemu zdrajcy. O nie! Wyzwałem go na pojedynek. Mam honor!
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 30-03-2019 o 23:29.
Athos jest offline  
Stary 31-03-2019, 18:31   #77
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Oksytania, 1796

Zaskoczył ją tak, że nie zdążyła zareagować. Jego pełne usta dotknęły jej warg , a ona poczuła, ze uginają się pod nią kolana. Na Boga! Toż jeszcze nigdy nie całował jej mężczyzna, a co dopiero duchowny! Odskoczyła od niego, przykładając dłoń do ust, które teraz zdawały się palić żywym ogniem.
- Co ty wyprawiasz?!
- Ćwiczę wiarygodność – zaśmiał się. - Nie bój się mnie. Będziemy tylko udawać.
- Udawać? Za kogo ty mnie masz! Ja jeszcze nigdy...
- Nigdy nie byłaś zakochana? - przerwał jej.
- Zakochana byłam.
- No to teraz to samo uczucie musisz wyobrazić sobie, tylko obiekt będzie inny. Nie chciałabyś takiego męża? - to mówiąc, ukłonił się paradnie, zamiatając wyimaginowanym kapeluszem podłogę.
- Czy naprawdę jest ci do śmiechu? Boję się. Wszystko przepadło. Nie mam nic. Mówisz, że wiadomości nie możemy odzyskać. A czy wiesz, że tam był także list torujący mi drogę do lepszego życia. Jedyny dowód na to, że jestem wnuczką markiza...
- To, że na ciebie polują jest wystarczającym dowodem na twe pochodzenie.
- I co z tym zrobię? Zabiorę do grobu?

Spoważniał. To przedstawienie, które zagrał tylko dla niej, nie było czymś naturalnym dla niego. Tak przynajmniej sądziła.
- Inscrutabili Dei judicio suscitati sunt.
- Słucham?
- Niezbadane są wyroki boskie. Miejmy nadzieję. Myślę, że sprawiedliwość nadejdzie.

Popatrzyła gdzieś w dal, przewiercając na wskroś krucyfiks wiszący na ścianie. Właściwie już przywykła do myśli, że pozostanie tym kim jest. Tylko, że była różnica między wiedzieć, że ma się dowód na swoje szlacheckie pochodzenie, ale nie chcieć tego wykorzystać, a wiedzieć, ale nie mieć na to dowodów. List potwierdzający jej rodowód być może straciła bezpowrotnie, ale wiadomość od Polaka wciąż tkwiła w jej głowie.

Zaczęła deklamować:

Demande ta mère qui j'étais, un enfant.
J'ai aussi connu ton grand-père,
Mon Rêve va se réaliser, je ne sais pas?
Qui va attendre, probablement seulement Dieu!
Trouvez le numéro et elle sera la clé.
L'année est énorme.

- A potem były cyfry ...

(4:1:1), 31 juillet 1784
(2:16:7)
(3:1:10)
(3:10:14)
(3:10:11)

- Tak pamiętam. Każde słowo, każdą liczbę. Jak modlitwę.
Spojrzała na niego.
- Będę potrzebować ubrań. Czy to też przewidziałeś w swoim doskonałym planie? - skierowała swoje myśli na bardziej trywialne ścieżki.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 31-03-2019 o 18:34.
Nimue jest offline  
Stary 31-03-2019, 20:35   #78
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Okstytania 1796 rok.

Była młoda, jeszcze naiwna, lecz przez to czysta. Wierzyła w nieskazitelność kościoła, nie dopuszczała do siebie myśli, że mężczyzna, który przed chwilą pocałował ją, kilka godzin wcześniej zabił człowieka. W jej kodeksie moralnym nie istniało pojęcie wyższego celu. Gdyby wiedziała, jaki naprawdę był Raul i czego w swym życiu się dopuścił, nigdy nie zaufałaby mu. Wiedział, że to musi pozostać jego wyłączną tajemnicą. Pamiętał, kiedy sam pierwszy raz, zmuszony był, zniszczyć to, w co wydawało mu się, że wierzy. Szkolono go na człowieka do zadań specjalnych. Rękę sprawiedliwości, którą wysługiwano się, gdy kościół był zagrożony. Rękę kościoła, bo z Bogiem nie miało to nic wspólnego. To dla wiary - powtarzano mu od najmłodszych lat. Z początku czuł się oszukany przez los, a przede wszystkim przez ludzi, którym ufał. Bał się im sprzeciwić, bał się kary, potępienia. Tłumaczono mu, że wykonuje tylko to, co konieczne. Otrzymywał ich przebaczenie, a to dawało prawo do czynienia zła, łamania dekalogu. Oni zaś w białych rękawiczkach jednym gestem wydawali wyroki, zapominając o jego duszy.
Blanche uciekła od niego wystraszona pocałunkiem. Pierwszym w jej życiu, wyjątkowym, lecz wbrew woli. Kiedy sam pierwszy raz dotykał ciała kobiety czuł strach. Łamał tabu, grzeszył, nie czuł przyjemności, bardziej wstyd. Później tłumaczył sobie, że to element szkolenia. Czynność, jak każda inna. Skoro wybaczono Marii Magdalenie jej jawnogrzesznictwo, to czemuż jego czyny nie miałyby zostać wybaczone.
Blanche wydawała się zagubiona, wystraszona tą nową sytuacją. Nie miał dla niej żadnych dobrych wiadomości, więc próbował obrócić wszystko w żart. Byli w niezmiernie trudnej sytuacji, za chwilę zostaną sami, zdani tylko na siebie: dwudziestoletnia niewinna dziewczyna oraz zdeprawowany wbrew swej woli sługa boży.
- Czy sądzisz moja droga Blanche, że osoby należące do mojej profesji są mistrzami krawiectwa? Nie zakładałem takiej konieczności. Nie wiem, czy uwierzysz, ale po raz pierwszy w życiu trafiła mi się tak pyskata żona. „Doskonały plan” miał zastąpić słowa: „Dziękuję, że jesteś przy mnie”, jak mniemam. A co do stroju, myślę, że tutejsi duchowni mogą mieć oddanych wiernych, którzy chętnie pomogą. Znasz miasto, ja będę Twoim cieniem. Unikaj głównych ulic, póki co strój zakonnicy musi wystarczyć. Pomyśl, że to tylko chwila, mogło być gorzej. Jedną z dróg, jaką mogłem obrać, a z której nie skorzystałem, było oddanie Cię do jakiegoś zamkniętego zakonu i przeczekanie kilku lat, zanim sprawa nie ucichnie. Nie patrz tak na mnie. Exitus acta probat!
 
Athos jest offline  
Stary 31-03-2019, 21:30   #79
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910

Powinna dać mu w gębę. Ale co to da, skoro jutro nie będzie niczego pamiętał? Wiedziała tylko jedno: Nie mów pijanemu, że jest pijany, bo to rozeźli go do reszty.
- Aleksandrze, jesteś wzburzony, rozumiem to. Ostatnie wydarzenia dla nikogo nie były przyjemne. Tak jak i ty mam już tego dość. Czy możemy porozmawiać jutro? Na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie – wysiliła się na czuły ton.
- Aleee, ty nis nie rhosumiesz...
- Chodź braciszku – objęła go i poprowadziła do jego pokoju – jutro wszystko sobie wyjaśnimy, jutro mi wytłumaczysz – popchnęła go na łóżko i wyszła szybko, zamykając drzwi na klucz.
- Janie! Masz tu klucz. Choćby się waliło i paliło, nie otworzysz mu, rozumiesz? I zarygluj od zewnątrz okiennice. Musi tam pozostać aż wytrzeźwieje i ochłonie z głupich pomysłów.

- Oczywiście proszę pani.

Walczyła z sobą by nie pojechać do niego od razu w środku nocy. Na szczęście rozsądek wziął górę. Lepiej jeśli rozmówi się z nim rano, gdy już się otrząśnie i wyciszy. O ile to w ogóle możliwe.
Wróciła do siebie. List leżący na łóżku znowu przykuł jej wzrok. Podniosła go i przeczytała kolejny raz.

Miałem na myśli ważną, wyjątkową, w pewien sposób bliską mi osobę.

A podobno to kobiety myślą co innego, a co innego mówią. Przeanalizowała jeszcze raz wszystkie sytuacje i rozmowy. Dlaczego tak się zachowywał? Kiedy był prawdziwy? Wtedy gdy próbował ją szantażować czy może jednak w liście?

Powstrzymała się, żeby nie wyruszyć zbyt wcześnie rano. Tego tylko brakowało, by zapomnieniem o dobrych manierach pokazać jak bardzo jest poruszona całą tą sytuacją. Była pewna, że Aleksander, choć pijany w sztok, nie blefował z planowanym pojedynkiem. Nie mogła do tego dopuścić.

Około jedenastej siedziała już przed nim i wyłuszczała powód swego przybycia.

- Udasz pan, że nic takiego nie miało miejsca, a ja potwierdzę, że to były tylko majaki zamroczonego whisky porywczego z natury młodzieńca...

Patrzyła hardo w jego oczy, stawiając wszystko na jedną kartę.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 31-03-2019, 23:06   #80
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910 rok.

Noc spędził walcząc o sen. Zmęczony i osłabiony organizm nie chciał jednak się poddać. Ból głowy przestał się liczyć, teraz bardziej bolały myśli, które do niego docierały. Sytuacja była bez wyjścia. Pojedynek musiał się odbyć, kodeks honorowy wyraźnie mówił, że odmowa znaczyła okrycie się niesławą. O tę nie dbał szczególnie. Bardziej obawiał się o to, co może nieuchronnie stracić. Gdyby zranił jej brata, nigdy by mu tego nie wybaczyła. W końcu sen nadszedł. Obraz hrabiny, który coraz częściej miał przed oczami, teraz w śnie wydawał się rzeczywisty. Kiedy przebudził się, wiedział, co należy zrobić.

Ucieszył się z jej wizyty, jednak zdawał sobie sprawę, że nie może tego okazać. Wyrządził już wiele zła tej niewinnej kobiecie. Musiał podjąć grę, w której jej szczęście odgrywało kluczową rolę. Gdyby nie wypowiedziała pewnych słów, zanim wyszła z jego pokoju wczorajszego popołudnia, zaryzykowałby. Gdyby wiedział, że wybiegła z teatru, a jego list stał się jej bliski, postąpiłby inaczej. Niestety nikt już jej nie śledził, a on nie potrafił zajrzeć w głąb jej umysłu.
Dał jej skończyć. Obserwował jej poddenerwowanie, widział maskę jaką przybrała. Patrzył w jej oczy i zastanawiał się czy starczy mu sił. Sama zaproponowała rozwiązanie, które obrał, lecz nie chciał jej obarczać kłamstwem. Płaciła za błędy brata i robiła to zachowując się, jak prawdziwa dama.
- Pani Hrabino mogę zapewnić, że nastąpiło pewne nieporozumienie, a Pani niepotrzebnie się fatygowała osobiście. Zanim jednak wyjaśnię, musi mi Pani obiecać, że wysłucha wszystkiego, co mam do powiedzenia, nie przerywając mi. Popełniłem już wiele błędów, a to, co zmuszony jestem powiedzieć wymaga dłuższego wyjaśnienia. Rozumiem, że Pani milczenie oznacza zgodę. Zatem zapewniam, że o pojedynku nic mi nie wiadomo i nie musimy zawierać żadnego układu. Uspokoję tym, mam nadzieję, Pani sumienie. Pani brat przybył do nas późnym wieczorem. Stan jego wskazywał na spore odurzenie alkoholem. Aby uniknąć niepotrzebnych uwag przystaliśmy na jego prośbę, którą bardziej nazwałbym rozkazem. Chciał natychmiast widzieć się z pewną niewiastą, w jakim celu, pewnie sama Pani się domyśla. Nie miał pieniędzy, lecz to nie stanowiło problemu, gdyż jak się już Pani zdążyła zorientować, młody hrabia jest naszym stałym klientem. Jako sutenera obowiązują mnie pewne tajemnice, które Pani mogą wydać się niezrozumiałe, ale mogę tylko zapewnić, że otrzymał to, co chciał. Kiedy jego stan upojenia alkoholem osiągnął apogeum wsadziliśmy go do dorożki, która odwiozła go na miejsce. Mam nadzieję, że trafił zgodnie z poleceniem do Pani posiadłości. O niczym innym nie mam pojęcia. Rzecz, o której Pani wspomniała musiała być wytworem jego wyobraźni. O tym wszystkim mogłem Pani powiedzieć, łamiąc pewne obowiązujące nas tajemnice, wyłącznie z racji zaufania, jakim Panią darzę. Wiem, że dla Aleksandra jest Pani jak matka, która stara się brać odpowiedzialność za jego czyny. Mając na uwadze jego dobro, pragnę podkreśli, że ten młody człowiek nie uznaje żadnego autorytetu. Pozwoli Pani, że podzielę się z nią swoimi obserwacjami ufając, że to, co teraz Pani usłyszy, nie spowoduje, że opuści Pani tego pokój zanim skończę.
Jest Pani młodą wdową, w domu brakuje męskiej ręki, co łatwo zauważyć. Sugeruję, aby Pani towarzysz Jakub Wolski, jak najszybciej wkroczył w Pani życie. Może on będzie w stanie sprawić, że młody hrabia przy nim się odnajdzie. Inaczej przysporzy Pani sobie kłopotów. Ów człowiek jest osobą prawą, o dobrej opinii, zadufaną w sobie, lecz to tylko moje spostrzeżenie, które Pani widać nie przeszkadza. Oczywiście moi ludzie obserwowali go na długo, zanim doszło do naszego pierwszego spotkania. Mogę więc ręczyć słowem, że poza plotkami, nic go nie obciąża, jako kandydata na Pani męża.
Pozostaje jednak jeszcze jeden aspekt, który przemawia za tym, aby jak najszybciej wyszła Pani ponownie za mąż. To stan Pani finansów, które kurczą się w niepokojącym tempie. Długi brata, mogę zapewnić, że wszystkie zostały uregulowane, a Pani mam nadzieję wszelkie dowody zniszczyła. Pani rodzina pozostawiła jednak pewne zobowiązania. Zmarły mąż starał się usilnie zrobić, co mógł. Nie ustrzegł się jednak pewnych błędów. Przede wszystkim nie zabezpieczył Pani odpowiednio na wypadek swojej śmierci.
Aby Pani wizyta nie okazała się niepotrzebną, złożę teraz Pani pewną propozycję, która rozwiąże Pani problemy. Kiedy pierwszy raz pojawiłem się w Pani domu Hrabino, miałem nadzieję, że uda mi się uwieść Panią i zdobyć coś, co dla Pani nie przedstawia żadnej wartości, a dla moich mocodawców, a więc i dla mnie, stanowi rzecz niebywale cenną. Popełniłem błąd. Plan się nie powiódł, a przyczyny porażki chciałbym zachować dla siebie.
To co interesuje moich przełożonych to listy pani ojca pisane w języku francuskim. Chciałbym, aby Pani wymieniła każdy z nich na 5000 koron. Oczywiście treści osobiste zawarte w liście nas nie interesują. Mogę zapewnić Panią o naszej pełnej dyskrecji...

Po pierwsze dobrze, że kilkakrotnie mógł przerwać swój monolog sięgając po wino.
Po drugie dobrze, że miał tę przewagę, że nauczono go kłamać.
Po trzecie dobrze, że zdenerwowaniu nie towarzyszyło drżenie rąk, kiedy sięgał po trunek.
Po czwarte dobrze, że potrafił choć przez chwilę oderwać wzrok od jej oczu.
Po piąte dobrze, że prawie całą noc układał rozmowę z nią.
Po szóste dobrze, że nie pomylił się wypowiadając imię towarzysza Antoniny, chcąc zastąpić go innym
Po siódme dobrze, że kilkakrotnie w chwilach kryzysu mógł przerwać udając ból głowy.
Po ósme dobrze, że to ona przyszła do niego.
Po dziewiąte dobrze, że wiedział, że wkrótce to się skończy.
Po dziesiąte dobrze, że nie znał wszystkich faktów.
Po jedenaste dobrze, że walczono o to, aby pozbawić go uczuć.
Wreszcie dobrze, że nie potrafiła czytać w jego myślach, a tym bardziej w sercu.
Gdyby się dobrze nad tym zastanowić liczba dwanaście stała się magiczna. Tyle razy przecież przepraszał hrabinę w swoim liście.

- Czy to wszystko? – zapytała chłodno. Oczy jej przybrały znowu znaną mu barwę.
Gdyby nie wypiła trzynastego łyku wina pewnie nie złamała by magii dwunastki.
- Nie. Kłamałem. - zawahał się, opuścił wzrok. - Ale teraz niech Pani już idzie.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 31-03-2019 o 23:14.
Athos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172