|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
24-10-2022, 15:59 | #111 |
Reputacja: 1 | - Dzięki, Młody powodzenia- Poklepał Tumaka na pożegnanie po ramieniu. Słowa młodego przywróciły Tadka do rzeczywistości. Walną się kilka razy w zeszpeconą mordę, żeby zacząć myśleć jaśniej. ~Co mi odpierdala ?! Przecież radiowóz ma pluskwę! Zresztą zaraz będą wzywać karetkę przez radio!~ starzec nie miał czasu na skomplikowane plany: Postanowił, że zamiast uciekać na piechotę z przetrąconą nogą skorzysta z czasu jaki kupił mu Ryży i zrobi większe koło do Żuka! obława się pewnie będzie spodziewać że ucieknął w gęstwinę przynajmniej na to liczył Tadzik! Nie będzie się też upierać, że koniecznie musi być wierny Żuk jeżeli po drodze wpadnie mu w oko inny pojazd to nawet lepiej! |
30-10-2022, 18:00 | #112 |
Reputacja: 1 | - Reszta w zboże polazła - powiedziała Roxy, wchodząc szybko do samochodu. Otrzepując się z pajęczyn wytężała wzrok, starając się dostrzec swoich towarzyszy ucieczki. - Witold, da radę objechać to pole? Może uda się kogoś wyciągnąć... - Dasz radę bez świateł pojechać? Żeby w oczy się nie rzucać glinowu.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
31-10-2022, 15:12 | #113 |
Reputacja: 1 | Roxy pobiegła w kierunku bramy. Faktycznie stał tam dwudziestokilkuletni, czarny volkswagen, za którego kierownicą siedział Witold. Przedstawiciel Neosanacji zaklął szpetnie gdy usłyszał, że pozostali uciekli w pole. Choć wydawać się mogło, że lekko się uśmiechnął na słowa o szturmie Ryżego na policjantów i strzałach, które słyszała Roxana. Zapewne założył, że bandzior gryzie już ziemię. Jeden problem z głowy. Tylko teraz jak znaleźć Wilkosza, Tumaka i Wiśnię? Ci dwaj pierwsi byli mu najbardziej potrzebni. Zgodnie z radą Królowej Witold odjechał spod gospodarstwa ze zgaszonymi światłami. Ruszył ulicą Rzeczną, następnie Śmielińską. Miał nadzieję, że pozostali zbiegowie będą szli wzdłuż Rokitki i uda się ich spotkać w okolicach mostu. Po kilku minutach już tam byli, przejechali kawałek dalej, tak żeby krzaki nie zasłaniały im widoku. Pogotowie i policyjne posiłki zapewne przybędą od strony Nakła, tak więc należało liczyć, że były prokurator i Kornel wybiorą kierunek zachodni. Inna sprawa, że policja też mogła wpaść na ten pomysł. Kolejną zagadką była noga Wiśniewskiego. Raczej nie było szans żeby Robert niósł go taki kawał. Roxy i Witold wysiedli z auta i wypatrywali ludzkich sylwetek w świetle księżyca. Wiśnia szedł podpierając się rurką, którą dał mu Kornel. Starał się cały czas być lekko przygarbiony, tak żeby nie wychylać się za bardzo ze zboża. Kierował się szerokim łukiem, z powrotem na gospodarstwo agroturystyczne, licząc że zdąży zabrać zaparkowanego tam Żuka przez przyjazdem posiłków. Starał się oszczędzać skręconą nogę, która o dziwo właściwie wcale mu nie przeszkadzała. Wyglądało na to, że uraz okazał się znacznie mniej poważny niż mogło się na początku wydawać. Tadek był już całkiem niedaleko gospodarstwa gdy na jego teren wjechały dwie karetki na sygnałach. Stary przemytnik przysiadł przy ścianie stodoły czekając na rozwój wypadków. Kiedy już miał spróbować szczęścia i wejść na podwórze usłyszał kolejne sygnały dźwiękowe. Po chwili na teren gospodarstwa wjechały następne dwa radiowozy i tzw. suka. Szanse na wykradnięcie Żuczka zmniejszyły się praktycznie do zera. Wiśnia rozejrzał się próbując wymyślić co dalej. Kawałek dalej, w kierunku drogi stał ciągnik. Ursus. Tzw. trzydziestka. Zapewne bez kluczyków, ale akurat w odpalaniu pojazdów sposobami alternatywnymi Wiśnia był dobry. Tyle, że warkot traktora zapewne zaalarmuje policjantów, kręcących się po podwórzu. Kto przy zdrowych zmysłach włącza ciągnik w środku nocy. Drugą opcją było oddalenie się pieszo. Tylko pytanie dokąd? Chyba żeby… zostać? W końcu najciemniej pod latarnią... Dunin – Wilkosz klnąc szpetnie szedł wzdłuż brzegu krętej rzeczki. Nie wiedział nawet, że wróci niemal w to miejsce gdzie rozstał się z Wiśnią i Tumakiem. Po chwili spotkał tego drugiego. Chłopak poinformował go, że Tadek postanowił wracać po Żuka, co obaj zgodnie uznali za niezbyt mądry pomysł. Wymieniając się pomysłami co do dalszych działań szli dalej w kierunku zachodnim. Chwilowo nie było słychać odgłosów pościgu. Po kilku minutach marszu w rzepach, chwastach i innym paskudztwie zobaczyli przed sobą coś co wyglądało jak szrot, albo złomowisko. Gdy podeszli bliżej, po drugiej stronie rzeczki, przy szosie zobaczyli stojący samochód i dwie wyglądające znajomo postacie. Nie zdążyli jednak zrobić kilku kroków w tym kierunku kiedy dobiegło ich ujadanie psa, a po chwili krzyki jakiegoś faceta. Przed zbiegami stał i szczerzył kły sporych rozmiarów wilczur. Z głębi złomowiska zbliżał się rosły mężczyzna trzymający w rękach coś w rodzaju pałki. – Pieprzone złodzieje, teraz dam wam nauczkę! Wraz ze zbliżaniem się pana, pies nabierał coraz więcej pewności siebie, wyglądało na to, że za chwilę zaatakuje.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? Ostatnio edytowane przez Pliman : 31-10-2022 o 15:17. |
04-11-2022, 17:08 | #114 |
Reputacja: 1 | - Hej chłopaki na traktory- Szepnął do siebie parafrazując slogan komunistyczny zamierzał wsiąść na traktor i pojechać do poleconego przez Trójnoga fałszerza. Z pewnością będą mieli jakiegoś felczera na podorędziu. Nie zamierzał kryć się w ciemnościach latarni, trzeba było się usunąć z tego miejsca i jak najszybciej zamienić traktor na inny pojazd, ale to z dala stąd na razie jest dobrą przykrywką. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 09-11-2022 o 09:57. |
04-11-2022, 19:44 | #115 |
Reputacja: 1 |
|
06-11-2022, 16:22 | #116 |
Reputacja: 1 |
|
08-11-2022, 08:42 | #117 |
Reputacja: 1 | Jechali dość wolno, Roxy otworzyła wiec okno w samochodzie i nasłuchiwała, rozglądając się uważnie dookoła. W ciemnościach nie widziała zbyt dobrze – żeby nie powiedzieć „wcale” , soczewki gdzieś zgubiła w międzyczasie, a okulary elegancka kobiet zakładana wyłącznie dla dodania sobie powagi w czasie robienia interesów. Lub przeciwsłoneczne. To nie była żadna z tych okazji, nie wspominając już o tym , ze chyba zostały w celi… Nasłuchiwała więc uważnie, skupiona na dźwiękach innych niż te, które wydawać może nocne pole.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
08-11-2022, 14:49 | #118 |
Reputacja: 1 | Wiśnia niewiele myśląc ruszył w kierunku ciągnika. Stary Ursus był w całkiem przyzwoitym stanie jak na swoje lata. Zamknięte drzwi nie były problemem dla takiego wygi jak Tadek. Już po chwili Wiśniewski siedział na fotelu i majstrował przy starterze, próbując uruchomić traktor. W międzyczasie jedna z karetek opuściła gospodarstwo na sygnale. Widać ktoś przeżył z jatki urządzonej przez Ryżego. Może nawet on sam? Taka myśl lekko poprawiła humor starego przemytnika. Po dłuższej chwili trzydziestka zawarczała, a Tadek ruszył przez pole w kierunku drogi. Planował dostać się do Bydgoszczy, niekoniecznie ciągnikiem, ale na chwilę obecną był to najszybszy sposób oddalenia się z tego miejsca. Ujechał mniej niż kilometr kiedy usłyszał sygnał dźwiękowy, a po chwili został wyprzedzony przez radiowóz. Policja zajechała mu drogę, stawiając samochód w poprzek. Teoretycznie można było ich objechać rowem, ale z ponownym dogonieniem traktora raczej nie będą mieć problemów. No i szansa na ewentualne wciśniecie im jakiegoś kitu przepadnie bezpowrotnie. Tylko czy oni w jakiś kit uwierzą? Można by też samochód staranować, ale pewnie wtedy zaczną strzelać i dadzą znać pozostałym żeby gonili. - Myśl Tadek, myśl! - Wiśnia mówił sam do siebie, próbując zmobilizować się do wzmożonego wysiłku intelektualnego. Tumak próbował wcisnąć wkurzonemu złomiarzowi jakąś bajkę o wycieczce do kumpla. Co się w sumie, jakimś cudem udało. - A spieprzaj stąd gnoju, wrzasnął za nim facet skupiając się na Duninie Wilkoszu, który to znowu zaserwował mu pogadankę o prokuratorze na wakacjach i próbował postraszyć jakimś przepisem. Facet trochę się zdziwił i stracił wigor, ale nadal szedł w kierunku byłego prokuratora, ściskając w łapie kawał solidnej rurki. - Gówno prawda – odpowiedział po chwili namysłu – niby po jakiego chuja prokurator szwendałby się w nocy po moim złomowisku? Złodziej pieprzony jesteś! Pójdziesz za mną. W kanciapie mam telefon to na policję zadzwonię, chyba że wolisz wpierdol. Decyduj! Tymczasem pies uległ chyba sile woli Dunina - Wilkosza bo zamiast rzucić się na niego zupełnie stracił zainteresowanie Robertem. Poleciał za to za Tumakiem, który właśnie szykował się do przejścia na drugą stronę rzeczki. Witold i Roxy stali przy drodze, jakieś sto metrów dalej, gdy zobaczyli – a właściwie, gdy Witold zobaczył, bo Roxy bez okularów skupiała się na słuchaniu – wbiegającego do rzeczki Kornela, za którym pędził pies. Dunin – Wilkosz i właściciel szrotu byli poza ich widokiem, zasłonięci przez krzaki i różnoraki szmelc. - Jasny szlag! - zaklął Witold ruszając biegiem w kierunku swojego neosanacyjnego kolegi. Z kieszeni wyjął gaz pieprzowy, którym zamierzał potraktować psa. Tylko pytanie w jakim stanie będzie chłopak gdy do niego dobiegnie. Z drugiej strony po sylwetce psa widział, że to nie jakieś bydlę, które jednym kłapnięciem odgryza rękę, tylko zwykły owczarek niemiecki. Może Tumak zdoła się obronić. - Czekaj na nas z włączonym silnikiem, rzucił do Roksany na odchodne.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? Ostatnio edytowane przez Pliman : 08-11-2022 o 14:58. |
09-11-2022, 09:34 | #119 |
Reputacja: 1 | Gliny nie były aż takimi łamagami! Na pewno mieli jego rysopis! Był dobry we wciskaniu kitu, ale nie był cudotwórcom a akcja, którą odwalił Ryży ("Matulo Boska daj głupiemu dzieciakowi ocaleć" - zmówił krótką modlitwę w intencji Rudego wariata) zapewne sprawiła, że są na podwyższonej czujności... - Myśl Tadek myśl... Mam!- Powiedział do samego siebie, Wiśnia skręcił w kierunku pola i zaczął wprowadzać swój śmiały plan w czyn! Wpierw zdjął jedyny but, jaki mu pozostał, położył go na pedale gazu, włożył w niego butelkę po wódce pod takim kontem, żeby cały czas było naciśnięte. Następnie zdjął swój fajny gajer, zawiązał rękawy, tak, żeby trzymały kierownice i sprzęgło a marynareczkę zawiesił tak, żeby okrywała krzesło kierowcy. Jako wisienkę na torcie ucałował swoją ukochaną warszawską cwaniakówkę, która przechodziła w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie... Łezka zakręciła się w jego kaprawym oku, ale Cesarzowa miała racje nakrycie głowy, z którym się nigdy nie rozstawał, było zbyt charakterystyczne, wylądowała więc na rurce, od Młodego którą włożył w kierownicę i przyparł o but na gazie ot tak dla pewności. Wiśnia wyskoczył z pojazdu, chciał wtoczyć się do rowu pokryć ubranie błotem dla kamuflażu i czołgać się na brzuchu z dala od gliniarzy! Miał nadzieje, że gliny zajmą się pościgiem za traktorem - zmyłką w tym czasie on zdąży się oddalić. Lekko nad głową trzymał torbę, w której skrywała się gotówka dla fałszerza i improwizowana broń jego ostatnie deski ratunku, które nie mogą ulec zamoczeniu, ale impregnowana skóra powinna przetrzymać te przejścia. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 16-11-2022 o 22:34. |
09-11-2022, 13:07 | #120 |
Reputacja: 1 |
|