Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-09-2007, 12:51   #61
 
Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 Grom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znany
Generał nie dał odpowiedzieć pozostałym towarzyszom. Spojrzał na was i powiedział:
-Mógłbym, a nawet powinienem wam wierzyć... jednak nie jestem w tej walce po waszej stronie... - powiedział to tak, że aż dreszcz przeszedł wam po plecach. Nim zdążyliście cokolwiek zrobić, byliście już otoczeni przez uzbrojonych strażników. Dalibyście im radę, jednak Arisha rzuciła krótko:
-Pójdziemy wobec tego do twojego więzienia. Jesteśmy niewinni, a gdy nas wypuszczą, stracisz swą posadę. Tylko sędzia może wydać na nas wyrok śmierci, a ty nie masz dowodów, żeśmy go zabili.- mówiła to odchodząc ze strażnikami do budynku obok koszar. Nie był duży. Miał jednak schody w dół, a tam były lochy. Zostaliście wsadzeni do jednej komnaty po kilka osób:
Justicar, Baldor i Seswath byli w pierwszej komnacie, Morgana i Jaegar w drugiej, Dreak znalazł się w komnacie z dwoma braćmi, a Fevre został zamknięty z Arishą. Każda komnata była paskudna. Kamienne, puste ściany, kamienna podłoga i sufit na wysokości 2,5 metra. Nie było tam żadnego okna, a drzwi były stalowe, z mała kratą przez którą do środka dostawało się światło. W komnatach były trzy łóżka na łańcuchach przymocowane do ścian. Nie było tam zbyt dużo do roboty... Siedzieliście tam cały dzień, klnąc na generała i to miasto. Jednak słowa generała... "nie jestem po waszej stronie" mogły wyjaśnić, dlaczego strażnicy nie pilnują miasta nocą. Teraz trzeba było jednak się stąd wyrwać i ukarać generała oraz ustawić nowego generała. Było to konieczne, aby uratować Erondal...
Gdy wydawało się wam, że jest już noc, postanowiliście przygotować się do snu. Nic jednak z tego nie wyszło. Usłyszeliście na górze odgłosy walki i po chwili usłyszeliście, jak drzwi pancerne do tej części lochu stają otworem. Echo oddechu stworzeń, które tu weszły, przyśpieszyło pracę waszych serc.
Lochy Justicara, Baldora i Seswatha były najbliżej i ich drzwi jako pierwsze ugięły się pod naporem bestii. Baldor nie widział nic dziwnego w wilkołaku, który tu wszedł, jednak Seswath i Justicar poznali go natychmiast. Był to ten sam czarny wilkołak, który wcześniej cisnął ławką w Morganę i Justicara. Nie mogliście nic zrobić. Bestia unieruchomiła siłą woli każdego z was i po kolei wgryzła się w wasze szyje. Nie ugryzła was na tyle mocno, byście zginęli, jednak po chwili zrobiło wam się słabo i straciliście przytomność.
Drugi loch należał do Morgany i Justicara. Drzwi same się otworzyły, a do środka wszedł mały, w porównaniu do pozostałych wilkołaków, czarny wilkołak. Był waszego wzrostu. Oboje zostaliście unieruchomieni i po chwili poczuliście, jak wgryza się w waszą szyję. Czuliście straszliwy ból, jednak nie było to ugryzienie śmiertelne. Mimo to straciliście przytomność...
Następny loch, w którym siedział Dreak z braćmi, został otworzony w dość ciekawy sposób... Drzwi pękły w drzazgi i wskoczył przez nie do was biały wilkołak. Był ogromny i ledwo mieścił się w tej komnacie. Chwycił dwóch braci za szyję i podniósł do góry, a ciebie ugryzł w szyję. Zacząłeś tracić przytomność i ostatkiem sił widziałeś, jak bestia gryzie też braci...
Fevre spoglądał na drzwi i słuchał jęków oraz wycia wilkołaków, które weszły do tej części więzienia. Drzwi otworzyły się tak, jakby ktoś miał do nich klucz. Stanął w nich szary wilkołak, który spojrzał na ciebie jarzącym się na zielono wzrokiem i nagle stanąłeś na łące. Wokół biegały jelenie, skakały zające. Obok siebie widziałeś strumyk, a wszędzie wokół śpiewały ptaszki. Nie wiedziałeś co się dzieje, jednak po chwili obraz ten prysnął i poczułeś straszliwy ból. Wilkołak wgryzał ci się w szyję, a obok leżała Arisha. Osłabłeś i poczułeś, że tracisz przytomność...
* * *

Obudziliście się w takim samym składzie, w jakim straciliście przytomność. Byliście więc rozdzieleni.
* * *
Justicar, Baldor, Seswath
Leżeliście na czerwonych posłaniach, na wygodnych łóżkach. Pokój w którym leżeliście nie był duży, były tam trzy łóżka i stół z czterema krzesłami. Na drewnianej podłodze leżał czerwony dywan. Na drewnianych ścianach była duża,chusta, z czerwoną obwódką, z wizerunkiem czarnego wilka w środku. Przez okno z kratą widzieliście tylko las. Na stole stały trzy złote kielichy wypełnione czerwoną cieczą. Najwidoczniej cały pokój był przygotowany z myślą o was. Poczuliście straszliwe pragnienie, które nie dawało wam prawidłowo funkcjonować...
* * *
Morgana, Jaegar
Obudziliście się na zielonych posłaniach, w wygodnych łóżkach. Leżeliście w drewnianym pokoju, w którym stały dwa łóżka i stół oraz trzy krzesła. Na podłodze leżał zielony dywan, a na ścianie wisiała chusta z zieloną obwódką, w środku przedstawiająca księżyc do którego wył czarny wilk. Na stole stały dwa złote kielichy wypełnione czerwoną cieczą. Przez zakratowane okno widzieliście las. Poczuliście nagle straszliwe pragnienie...
* * *

Dreak
Obudziłeś się na wygodnym łóżku zaścielonym złotą pościelą. Były tam trzy łóżka, stół z czterema krzesłami oraz złoty dywan na drewnianej podłodze. Na drewnianej ścianie wisiała chusta ze złotą obwódką, przedstawiająca białego wilka stojącego przy źródle. Przez okno z kratą było widać mały wodospad i cały czas dało się słyszeć jego szum. Na stole stały trzy złote kielichy wypełnione czerwoną cieczą, a ty poczułeś pragnienie...
* * *

Ferve Anthem
Obudziłeś się w drewnianym pokoju, w wygodnym łóżku w niebieskiej pościeli, a obok ciebie spała Arisha, na drugim łóżku. Oprócz tych łóżek stał tam stół i trzy krzesła. Na podłodze leżał niebieski dywan, na ścianie wisiała chusta z niebieską obwódką, przedstawiająca szarego, starego wilka. Było tam okno, które dawało obraz na jakiś las. Na stole stały dwa złote kielichy wypełnione czerwoną cieczą. Poczułeś straszne pragnienie....
* * *

Wszystkie drzwi są zamknięte na klucz, jakby ktoś próbował je otworzyć.
 

Ostatnio edytowane przez Grom : 09-09-2007 o 12:54.
Grom jest offline  
Stary 09-09-2007, 13:20   #62
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Przeklął szpetnie kiedy ujżał wilkołaka wgryzającego się w jego szyję. Nie mógł jednak nic zrobić. Miał tylko nadzieję że zagryzą również kapitana....
Nagle obudził się w czerwonym pokoju. Zamrugał zdezorientowany. "Jak mogłem przeżyć? Gdzie ja jestem?" pomyślał. Złapał się za szyję i odnalazł tam palcami ślad po ugryzienu. Ogarnęło nim straszliwe pragnienie i podszedł do kielicha. "Jeśli jeszcze żyję to nic mi i tak nie będzie. Najwyżej umrę. Przecież myślałem że już po mnie wczoraj". Pociągnał duży łyk i wypił cały kielich myśląc jak zabije "dowódcę".
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 09-09-2007, 17:26   #63
 
Keyci's Avatar
 
Reputacja: 1 Keyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znany
Lochy... i to czeka ludzi walczących w imię dobra? zapytała samą siebie i obejrzała się po obleśnym lochu. Nie mogła znieść goryczy bezradności gdy usłyszała odgłosy walki na zewnątrz. Nagle drzwi otworzyły się i ujrzała czarnego wilkołaka. Był on niski, więc trochę się zdziwiła, bo pamiętała potężne bestie z tamtej nocy. Jej ciało zesztywniało. Mogła tylko patrzeć jak to coś zbliżało się i gryzło ją w szyję.
Jak... śmiesz... zaklęła w myślach i straciła przytomność.
Gdy się obudziła leżała w pomieszczeniu o drewnianych ścianach w czystym, wygodnym łóżku, z zieloną pościelą. Dopiero teraz zauważyła, że oprócz niej jest w pokoju jeszcze Jaegar. Usiadła, a jej wzrok skupił się na zielonej chuście. Był na niej księżyc, który nie wiedząc czemu, intrygował ją i ciągnął do siebie. Wstała i podeszła do niego, by mu się lepiej przyjrzeć. Miękki dywan miło grzał w bose nogi. Zauważyła, że na stole znajdującym się obok, stały dwa puchary z czerwoną cieczą. Podeszła i ujęła kielich w dłoni. Był przyjemnie zimny.
Co to? Krew? pomyślała. Wiedziała, że musi dać upust pragnieniu. Spojrzała na Jaegara. Podniosła kielich.
- Twoje zdrowie - powiedziała, przykładając kielich do ust.
 
Keyci jest offline  
Stary 09-09-2007, 17:43   #64
 
Astaroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Jaegar bardzo źle czuł się w celi. Dusił się w tym małym ,surowym pomieszczeniu. Brakowało mu świerzego powietrza, śpiewu ptaków i powiewu wiatru we włosach. Nie było tam nawet okna, przez które można by spojrzeć na niebo. Siedział skulony w kącie, nie zwracając prawie uwagi na Morganę. Myślał tylko o tym, by się stąd wyrwać i uciec z miasta. Zaczął nawet żałować, że tu wogóle przybył. Jego rozmyślania przerwał hałas na górze. Jaegar poruszył się nieznacznie i zaczął pilnie nasłuchiwać. Drgnał, gdy drzwi do lochów otwarły się z głuchym łoskotem. Wyraźnie czuł obecnośc jakichś stworzeń. Wstał i wolnym krokiem skierował się w strone drzwi, aby przyłożyć do nich ucho. Zrobił zaledwie pare kroków, gdy drzwi jego celi stanęły otworem. W wejściu zamajaczyła postać czarnego wilkołaka ludzkich rozmiarów. Jaegar chciał przyjąć pozycję obronną, będąc pewnym, że potwór zaraz ich zaatakuje. Ze zdziwieniem spostrzegł, że nie może wykonać najmniejszego ruchu. Otworzył szeroko oczy, w niemym przerażeniu, widząc jak wilkołak podchodzi do Morgany i wgryza się w jej szyję. Gorąco napłynęło do jego wnętrza, a serce zaczęło walić jak młot. Nie bał się śmierci. Traktował ją jako naturalną konsekwencję życia. Tym co go przerażało, była zupełna bezsilność i utrata kontroli nad własnym losem. Był jak bezwolna kukła, całkowicie na łasce obcej istoty.
- Argh... - wyrwało się z ust Jaegara, gdy wilkołak zagłębił w jego szyi swoje kły. Z każdą sekundą czuł jak odpływają z niego siły, jak zaczyna kręcić mu się w głowie, jak jego wzrok traci ostrość... aż zupełnie zapadła ciemność.

***

W pierwszej chwili po przebudzeniu Jaegar nie wiedział gdzie jest, ani co się z nim stało. Rozejrzał się po obcym pomieszczeniu i wolno podniósł z posłania. Dopiero teraz zaczęły napływać obrazy ostatnich godzin. *Wciąż żyję* - pomyślał Jaegar, gładząc miejsce po ugryzieniu - *Ale dlaczego mnie nie zabił? I co z...?* Wtedy spojrzał na drugie łóżko, obok którego stała Morgana.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytał, ale zauważył, że ona również ma to pytanie wypisane na twarzy. Jaegar podszedł do ściany i przyjrzał się dziwnemu symbolowi: czarny wilk wyjący do księżyca w zielonej obwódce. *Co to może znaczyć?* - zafrasował się, drapiąc się w głowę. Wtedy spostrzegł dwa złote kielichy na stole, wypełnione czerwoną cieczą. Morgana juz trzymała w ręku jeden z nich. Jaegar podniósł drugi i powąchał. Nagle ogarnęło go niewymowne uczucie pragnienia. Czuł, że to co jest w kielichu to nie wino, ale nie mógł opanować chęci skosztowania specyficznego "trunku".
"- Twoje zdrowie." - usłyszał od Morgany i zobaczył jak wypija wszystko do końca. Drżącą ręką przysunął kielich do ust i również wychylił całą zawartość.
 

Ostatnio edytowane przez Astaroth : 09-09-2007 o 17:54. Powód: zgodność
Astaroth jest offline  
Stary 09-09-2007, 18:49   #65
 
Seswath's Avatar
 
Reputacja: 1 Seswath nie jest za bardzo znany
Otworzył oczy i jedyne co był w stanie ujrzeć to kolor czerwony. Powoli zaczął rozróżniać kształty. Poczuł ogromne pragnienie i ból w szyi.
Żyję? - zapytał szeptem samego siebie. Rozejrzał się i ujrzał swych towarzyszy. Podszedł do stolika, na którym stały kielichy. Podniósł jeden z nich do ust i przechylił, wypijając zawartość.
 
Seswath jest offline  
Stary 09-09-2007, 18:50   #66
 
Dreak's Avatar
 
Reputacja: 1 Dreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie coś
"Nie jestem w tej walce po waszej stronie."... Dreak powtarzał sobie te słowa przez cały czas spędzony w celi. ~Czy to zdrada? Czy może ignorancja? Czy generał może być powiązany z bestiami? -Te pytania też szalały w jego głowie, nie mógł tego zrozumieć. ~Czy to strach czy zdrada? -Siedział tak w milczeniu rozważając za i przeciw i próbując zrozumieć generała. Naglę ciszę i jego rozważania przerwały drzwi roztrzaskując się na kawałki... I wielki wilczur który rzucił się na braci. Chciał walczyć, wstał ale nie miał sił i padł po raz drugi nie przytomny...

... Obudził go szum wodospadu, rozglądnął się po pokoju i obejrzał okno. ~Z pod deszczu na rynnę, a może z rynny pod deszcz... Tak czy siak jestem uwięziony.- Jego wzrok spostrzegł obraz z białym wilkiem, podobnym do tego który go zaatakował... w sumie braci ale nie wie czy jego też w tym momencie złapał się za szyję poczuł dawną bliznę po tym paskudnym stworzę który doprowadził go do tego stanu który był w celi, zaczął szukać nowej blizny na gardle i w innych punktach ciała. Od dawna nie pił a ni nie jadł wiec nikogo nie zaskoczy chyba fakt ze radością spostrzegł kielichy z czerwonym płynem, pijać jeden za drugim.
 
__________________
"If you want to make God laugh, tell him about your plans."
Dreak jest offline  
Stary 09-09-2007, 22:00   #67
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Słysząc generała nie mógł wprost uwierzyć w jego słowa. Już miał chęć przywalić dowódcy, lecz słowa Arishy go powstrzymały. Zamiast tego rzucił mu tylko gniewne spojrzenie i poszedł do lochów.
~Mógłbym, a nawet powinienem wam wierzyć... jednak nie jestem w tej walce po waszej stronie... ~ nie jeden raz powtórzył w myślach
podczas drogi i już w ciasnej celi zastanawiając się, jak bardzo, jego były już dowódca, przyznał się do spiskowania razem w bestiami nocy. Kiedy usłyszał zamieszanie na korytarzu wstał z pryczy zastanawiając się co to może być.
Kiedy drzwi jego celi otworzyły się i stanął w nich wilkołak, Baldor chciał się rzucić do walki, jednak zdążył się tylko minimalnie ruszyć zanim został sparaliżowany. Kiedy wilkołak się do niego zbliżał, chciał mu powiedzieć żeby go uwolnił i pokazał na co go tak naprawdę stać. Nie mógł jednak wykrztusić
ani słowa i z przerażeniem wymieszanym z gniewem patrzył jak zostaje pogryziony, podobnie jak jego towarzysze. ~ Lepiej żebym umarł bo pożałujesz. ~ pomyślał ostatkiem sił zanim zapadła ciemność.

Kiedy się obudził bardzo się zdziwił widząc wystrój pokoju w jaki się znalazł. Zastanawiał się dlaczego jeszcze żyje i znalazł się tutaj. Kiedy wstawał poczuł dość duże pragnienie i zobaczył jak jego towarzysze z pokoju odstawiają kielichy. ~ Nie. ~ pomyślał całkiem stanowczo. ~ Nie, dopóki nie wiem o co chodzi. ~ dokończył podchodząc do okna. Miał złe przeczucia, i aby starać się nie myśleć o pragnieniu oparł się dłońmi o parapet i wyglądał na zewnątrz.
 
eTo jest offline  
Stary 10-09-2007, 08:50   #68
 
3killas's Avatar
 
Reputacja: 1 3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany
Po kilkunastu minutach leżenia z zamkniętymi oczami Ferve wywlókł się spod ciepłej pierzyny. Przeciągnął się, ziewnął i podszedł do okna, by popatrzeć na codzienne życie mieszkańców. Kupcy rozkładali swoje stragany, urzędnicy spieszyli się do swoich biur. Miasto ożywało. Młodzieniec nie myślał o wczorajszych wydarzeniach. Zeszła noc wydawała mu się odległa i nierzeczywista, taka też chciałby by pozostała na zawsze. Obmył się szybko w balii pełnej lodowatej wody i zszedł na dół, prowadzony zapachem jajecznicy. Śniadania u pani Siemle, u której wynajmował pokój na poddaszu były zawsze wyśmienite. Przed wyjściem wziął swój łuk, zarzucił kołczan na plecy, zapiął mocno skórzane buty, otulił się skórzaną kurtką i wychodząc jeszcze raz komplementował śniadanie.
***
Nerwowym krokiem chodził wokół celi. Była pusta i wyjątkowo nieprzyjazna, a na dodatek zimny wiatr dostawał się przez szczeliny w ścianie do środka, dodatkowo ochładzając pomieszczenie. Miał gęsią skórkę i było mu zimno, co tylko potęgowało jego podły nastrój. To nie był jego najlepszy dzień. Oskarżenie o zabójstwo Bendala było chwytem poniżej pasa, zastanawiał się jaki był prawdziwy cel zamknięcia ich w celi. Generał nie mógł być aż takim idiotą, żeby uwierzyć w to, że to oni go zamordowali… Jedynym pocieszeniem pozostawała tylko obecność i pewność siebie Arishy…
***
Obudził się w drewnianym pokoju, w wygodnym łóżku i miękkiej, niebieskiej pościeli. Podniósł się i usiadł na jednym z krzeseł przy stole na środku pokoju. Chwilę patrzył na śpiącą blondynkę, potem przeniósł wzrok na las za oknem. Jak przez mgłę widział wczorajszy atak wilkołaków na więzienie. Przypomniawszy sobie ugryzienie zaklął pod nosem i sprawdził ranę palcami. Dopiero potem zauważył dwa kielichy z czerwoną cieczą stojące na stole. Był bardzo spragniony, czuł, że ma wyschnięte, popękane usta. Resztką siły woli powstrzymał się przed wypiciem płynu. – Co ja tu do cholery robię? – spytał cicho sam do siebie. Sprawdził drzwi, ale były zamknięte. Mógł to przewidzieć…

Podszedł do śpiącej Arishy i lekko nią potrząsnął. – Wstawaj… Musimy działać razem… - powiedział głośno pochylony nad nią. – Nie wiem co się dzieje, ale z pewnością nic dobrego. – dodał już ciszej. Zdezorientowany poszukał swojej opaski w kieszeni i założył ją, żeby opadające na oczy włosy nie przeszkadzały mu działaniu.
 
3killas jest offline  
Stary 10-09-2007, 20:49   #69
 
Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 Grom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znany
Justicar, Baldor, Seswath Morvel
Justicar i Seswath wspólnie wypili zawartość kielichów. Baldor wykazał się silną wolą i starał się nie patrzeć nawet na ten złoty kielich. Nagle wspólnie usłyszeliście że ktoś jest przy drzwiach, które po chwili się otworzyły. Wszedł nimi średniego wzrostu mężczyzna, miał krótkie czarne włosy i wąsy. Był ubrany jak zwykły mieszczanin. Wszedł do pokoju i uśmiechnął się tajemniczo.
-My się już znamy, czyż nie?- zapytał was ironicznie wąsal - Mam nadzieję, że bliski kontakt z tą ławką nie wpłynie na nasze przyszłe stosunki, Justicarze. Tak, to ja nią w ciebie cisnąłem. Nie to jest jednak teraz najważniejsze. - mówiąc to brunet posępniał, usiadł przy stole i kontynuował - Nazywam się Aregor. Jestem... wilkołakiem. Wy też nimi będziecie... dziś w nocy. Jesteście mymi nowymi dziećmi i uczniami. Od tej pory będę odpowiadał za każdy wasz ruch, a jakakolwiek wpadka idzie na mnie. Pierwsze i najważniejsze - jeśli chcecie żyć, jak dotychczas, a w nocy mieć nad sobą kontrolę, musicie spożyć mą krew. Jest ona w tych kielichach. Widzę, żeście nie próżnowali. Baldorze... to będzie dla ciebie trudne. Ale musisz ją wypić. Jeśli tego nie zrobisz... dziś w nocy zamienisz się w bezmózgą bestię, żądną krwi i nie będziesz mógł się kontrolować. To będzie prawdziwa porażka... Staniesz się Lupinem Pradawnym. A wtedy zabiję cię w kilka sekund. Przemyśl to.
* * *
-Zatem możemy kontynuować. Jestem Aregor, ostatni z reprezentantów klanu Mroku w Erondal... do dziś. Jestem tu niemal najwyższy rangą. Nade mną jest tylko wódz naszej wyprawy tutaj, w Erondal. On też podlega prawdziwemu wodzowi całego Rodu, jednak to was jeszcze nie dotyczy. Trzymajcie się mnie, a przeżyjecie. Dzisiejszej nocy zmienicie się w wilkołaki... pierwszy raz. Nie bójcie się tego. Jesteśmy dumnymi wojownikami klanu Mroku i każdy Lupin musi się z nami liczyć... no, z tymi silniejszymi. Zostaliście powołani na wilkołaki tej nocy, gdy ruszyliście do bitwy przeciwko nam. Wódz wybaczył wam zamordowanie naszych dwóch zwiadowców. Powiedział, że macie w sobie potencjał. No i nie ma co się mu dziwić. Talent macie. Zobaczymy, czy wystarczający. A teraz pewnie macie te swoje pytania... no to je zadawajcie.
* * *

Morgana, Jaegar
Oboje wypiliście zawartości kielichów. Nagle drzwi się otworzyły. Stanęła w nich drobna kobieta. Miała długie, czarne włosy, sięgające jej do pleców i ciemną cerę, nie była jednak murzynką. Stanęła w drzwiach i ucieszyła się na wasz widok.
-Dzień dobry, adepci. Witam was jako oficjalny nauczyciel klanu Księżyca. Zostaliście wybrani na nowych przedstawicieli naszego klanu, gdy pokazaliście swą wartość tamtej nocy. Pod głównie moim naporem. Czekała was śmierć... stalibyście się źródłem krwi dla wampirów... a to jest straszne, wierzcie mi. Los, jaki my wam przygotowaliśmy jest lepszy. Staniecie się dziś członkami klanu Księżyca. W nocy będziecie Lupinami i przejdziecie pierwszą metamorfozę. To będzie dla was trudne, ale pożegnajcie się ze swym poprzednim życiem. Wypiliście moją krew, więc nie czeka was żadna niespodzianka. No dobra... od teraz jestem waszym zwierzchnikiem, a nazywam się Angela. Będę was uczyła podstaw nowego świata. Trzymajcie się mnie, a nie zginiecie. A teraz zadawajcie te swoje pytania... pewnie ich dużo.
* * *

Dreak
Chciałeś zachłannie wypić dwa kielichy, jednak zanim zdążyłeś złapać się za drugi kielich Tengral wypił już jego zawartość, podając trzeci kielich Tronusowi. Wtedy otworzyły się drzwi i wszedł przez nie człowiek, który miał siwe włosy, jednak z twarzy nie wyglądał na starca. Był wysoki i postawny, podobny do Tengrala.
-Nazywam się Rolf. Jestem drugim Lupinem z klanu Ezbathiela. Pierwszym jest wódz naszego oddziału w Erondal. Poznacie go później. Przejdę od razu do rzeczy. Zostaliście wybrani na berserkerów. Dziś w nocy staniecie się Lupinami. Lupin to wilkołak, dla waszej wiedzy. Dziś się w nich zmienicie. Wypiliście moją krew, dzięki czemu nic już wam nie grozi. - na te słowa Tengral się zdenerwował. Rzucił się z łapami na Rolfa. Ten jednak się nie ruszył. Chwycił pięść olbrzyma i z łatwością opuścił ją w dół. Tengral próbował uderzyć drugą ręką, jednak zanim zdążył to zrobić Rolf sieknął mu przez łeb z plaskacza.
-Nigdy więcej tego nie próbuj. Będę odpowiadał za was przez najbliższy czas i wyszkolę was na twardych drani. Jeśli jednak mi na to nie pozwolicie... zginiecie. Ale nie mam zamiaru do tego dopuścić. Pokazaliście, że macie talent, dlatego zostaliście wybrani. A teraz zadajcie mi swe pytania. Pewnie macie ich trochę...
* * *

Ferve Anthem
Obudziłeś Arishę, która strasznie się zdziwiła, że żyje.
-Co to za płyn? - powiedziała dowódczyni, biorąc kielich do ręki - Nie pijmy tego. To może nas zabić.
Wtedy otworzyły się drzwi i wszedł nimi starszy człowiek o szarych włosach. Spojrzał na was i zaśmiał się.
-Witam... Widzę, że macie uprzedzenia do mego napoju. To moja krew. Jeśli jej nie wypijecie, będę musiał was zabić. Zamienicie się w Pradawne Lupiny, które nad sobą nie panują. Jeśli ją wypijecie... to zamienicie się w Lupiny, czyli wilkołaki. Będziecie nad sobą panować i tak dalej... Ja jestem waszym nauczycielem od tej pory. Nazywam się Marshall i jestem największym magiem z klanu Krwi wśród wilkołaków... no bo teraz i wy powinniście nimi być. Wypijcie krew, a nic wam się nie stanie. A gdy już ją wypijecie możecie zadać mi swoje pytania.
-Niech więc tak będzie. - powiedziała Arisha i wypiła krew z kielicha.
* * *
Krew, którą wypiliście lub wypijecie, ma słodki smak, co pewnie was zdziwiło... [Zapomniałem o tym wcześniej].
 
Grom jest offline  
Stary 10-09-2007, 21:17   #70
 
Keyci's Avatar
 
Reputacja: 1 Keyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znany
Po opróżnieniu kielichu, otworzyły się drzwi. Spojrzała w tamtą stronę, odkładając szybko kielich. W progu stanęła dziewczyna, która odezwała się do nich tymi słowami:
-Dzień dobry, adepci. Witam was jako oficjalny nauczyciel klanu Księżyca. Zostaliście wybrani na nowych przedstawicieli naszego klanu, gdy pokazaliście swą wartość tamtej nocy. Pod głównie moim naporem. Czekała was śmierć... stalibyście się źródłem krwi dla wampirów... a to jest straszne, wierzcie mi. Los, jaki my wam przygotowaliśmy jest lepszy. Staniecie się dziś członkami klanu Księżyca. W nocy będziecie Lupinami i przejdziecie pierwszą metamorfozę. To będzie dla was trudne, ale pożegnajcie się ze swym poprzednim życiem. Wypiliście moją krew, więc nie czeka was żadna niespodzianka. No dobra... od teraz jestem waszym zwierzchnikiem, a nazywam się Angela. Będę was uczyła podstaw nowego świata. Trzymajcie się mnie, a nie zginiecie. A teraz zadawajcie te swoje pytania... pewnie ich dużo.
Spojrzała na kielich. Ogarnęły ją lekkie mdłości, które zwalczyła siłą woli. Spojrzała na dziewczynę.
- Kim są Lupini? Co to za klan? I o co tu właściwie chodzi? - spytała spokojnym głosem, korzystając z zachęty do zadawania pytań.
 
Keyci jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172