Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-03-2008, 14:00   #151
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Piotruś Czarny


Piotrek czekał na odpowiedz innych dzieci. Wrodzoną niecierpliwość narastała w nim z każdą chwilą i przeradzała się w irytację, która kumulowała się grożąc wybuchem złości. Chłopiec nieświadomie próbował rozładować gromadzące się w nim napięcie przestępując z nogi na nogę, skubiąc rzadką bródkę i nerwowo pocierając kark.

Jako pierwszy zwrócił na niego uwagę Kuba, który od razu zaczął przedstawiać swoje pokrętne teorie na temat ścieżek.

„- Jak widać, obie drogi doprowadzą nas do celu.

Piotruś niezbyt rozumiał jak Kuba mógł wiedzieć, a tym bardziej widzieć jak obie drogi doprowadzą dzieci do celu.

„- Prawa droga wygląda jak uosobienie pułapki, dziwnie miła i przyjazna w tym podstępnym świecie.”

Następna wypowiedz Kuby również nie rozjaśniła mu w głowie. Szczególnie owo „uosobienie pułapki” wydawało się tak niezrozumiałe i pokrętne, że aż dziwne w ustach dziecka. Piotruś nie bardzo rozumiał, ale przecież był tylko dzieckiem. A Kuba myślał już chyba bardziej po dorosłemu. „Może powinienem jemu pozostawić wybór drogi skoro mówi takimi niezrozumialnymi mądrościami” – przemknęło mu przez myśl.

Po chwili Kuba zwrócił się już bezpośrednio do Piotrka:
- Nie mógłbyś jeszcze raz pogadać z tym pajączkiem? Może słyszał o jakimś domku do wynajęcia na jedną noc?

- Niestety ten pająk obżarł się muchą i śpi jak zabity – odpowiedział.

- Piotrek? A skąd wiesz że akurat prawa ścieżka jest właściwa? – następne pytanie rzucił Jaś.

- Pewności nie mam, ale wydaje mi się, że prawa ścieżka jest lepsza od lewej.

Słowa Michała (wierzę bardziej Piotrkowi niż wskazaniom świnek) i Misi (wydaje mi się, że Piotrek ma rację. Możemy chyba bardziej wierzyć jemu) chłopiec przyjął z uśmiechem, jaki zwykle wypływa na usta wtedy gdy ktoś wyraża słowami zaufania do nas.

Niecierpliwość i dziwna irytacja opuściły chłopca na dobre.


 
Adr jest offline  
Stary 27-03-2008, 17:04   #152
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kuba wertował 'Poradnik'. Robił to tak zapamiętale, że zdawało się, że nic nie słyszał z toczącej się wokół niego dyskusji. Ci, którzy na niego patrzyli, widzieli, że jego mina staje się coraz bardziej ponura. W końcu zamknął księgę i podniósł głowę. Na jego twarzy ciągle widniało niezadowolenie.
Wstał powoli i spojrzał na Misię.

- Zacznę od końca... Piotrek-skrzypek zniknął na terenie Chatek Trzech Świnek. Chyba. Tam w każdym razie znalazłem futerał od jego skrzypiec. I choć go wołałem... To znaczy Piotrka, nie futerał - poprawił się - to mi nie odpowiedział, ani nigdzie go nie zobaczyłem. Wilk go raczej nie zjadł, w raciczki Świnek też nie miał kiedy wpaść. Może udało mu się uciec do Prawdziwego Świata - dodał tonem pełnym wątpliwości.
"A już myślałem, że on was nic nie obchodzi" - pełna mieszanych uczuć myśl na moment pojawiła się w oczach Kuby. Ale ujrzeć ją mogła najwyżej Monisia, w stronę której Kuba właśnie patrzył. Jeśli akurat nie mrugnęła...

- Co do reszty - zmienił temat. - Moje źródełko wiedzy - czułym gestem pogładził grzbiet książki - jest wyjątkowo oszczędne w słowach. I ma równie mało pomyślnych wieści.

Podniósł plecak, schował 'Poradnik' i mówił dalej.

- W Ponurych Krainach pojęcie 'bezpieczna droga' nie jest znane. Istnieją tylko dróżki mniej i bardziej niebezpieczne. I, rzecz jasna - spojrzał z krzywym uśmiechem na jedną i drugą ścieżkę - pozory mogą mylić. Nie należy sugerować się wyglądem.

"Na miejscu każdego rozbójnika czy porządnego smoka" - pomyślał z przekąsem - "czatowałbym na skraju eleganckiej drogi, która samym swoim widokiem przyciągnie kolejnego frajera. Ba... Nawet dbałbym o utrzymanie tej drogi..."

- Podobnie wygląda sprawa ze schronieniem... - kontynuował. - Bezpieczne istnieją tylko w teorii. Czasami można zaufać ludziom z Szachownicowych Królestw, ale tylko czasami. Większość z nich panicznie lęka się Zgniłego Króla, więc nawet jeśli sami nic nam nie zrobią, to mogą sprowadzić na nas ludzi Wielkiego Zbuka. A gdzie indziej - tym razem przedstawiał własne przypuszczenia - cóż... Łatwo się domyślić, że to co było w bajkach złe, z pewnością nie stało się dobre, a to, co było dobre, w wielu przypadkach stało się złe...

- Na pocieszenie mogę dodać, że jedzenie jest tutaj takie, jak w Naszym Świecie. To znaczy są owoce, grzyby, jagody... Śmierć z głodu nam nie grozi - dodał, wyraźnie ignorując fakt, że jak na razie nie widzieli ani jednego drzewka owocowego. - I to już koniec dobrych wiadomości. Nie ma co liczyć na czarodziejskie jabłonki czy zaczarowane piece, które w zamian za pomoc obdarują nas jedzeniem. Jabłonka z pewnością obrzuci nas zgniłkami, a piec... - nie dokończył i machnął z rezygnacją ręką.

Przyjrzał się po kolei każdemu z dzieci, a potem powiedział:
- Większość jest za prawą ścieżką. I Staś, i ja, choć chcielibyśmy ruszyć w lewo, pójdziemy z wami. Skoro Mi... - zaciął się uzmysławiając sobie, że Michaś, pewnie ciągle czujący do niego urazę, nie spełnił jego prośby i nie przyjrzał się ścieżce. - Skoro mimo różnic w poglądach nie rozstajemy się, to możemy ruszać.
- Powiedziałbym, zgodnie z zasadami dobrego wychowania, 'Panie przodem' - uśmiechnął się lekko - ale w tej Ponurej Krainie ta zasada nie ma racji bytu. Może - spojrzał na Jasia - ruszysz pierwszy w charakterze przedniej straży? Jesteś najszybszy...

Ciągle miał wrażenie, że nie powinni iść w prawo, ale nie miał zamiaru zostawiać reszty. Nawet gdyby Babilon był za pierwszym zakrętem lewej ścieżki...
 
Kerm jest offline  
Stary 28-03-2008, 07:49   #153
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Jaś popatrzył bacznie na Kubę. Wydawało mu się, że coś go gryzie, ale nie był tego pewien, więc postanowił nie poruszać tematu.
- Jestem za większością w sprawie tych ścieżek. Pójdę tam, gdzie wszyscy.
A co do jazdy przodem i sprawdzenia drogi to nie ma problemu. Mam nadzieję, że wybierzemy dobrze i bez większych problemów poznamy całą resztę przepowiedni...

Jaś podniósł deskę i sprawdził dokładnie wszystkie kółka. Póki co wyglądały nieźle, były w miarę czyste. Tylko w jedno zaplątało się jakieś zielsko - wyglądało na trawę, ale miało nieco białawe liście. Jaś schował liście do kieszeni "może się przydadzą" pomyślał. Później dokładnie obejrzał silnik. Zrobił kilka obrotów na sucho, żeby nie marnować bezcennego paliwa. Jakoś czuł, że w tych krainach CPN-ów nie mają.

- Jak coś to jestem gotów. Deska również uśmiechnął się do Kuby.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 01-04-2008, 00:18   #154
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Rozdział osiemnasty
W którym dzieci spotykają kolejnego mieszkańca Ponurych Krain.

- A więc jesteś jednym z dzieci? – dudniący głos władcy niósł się po pustych komnatach zamkowych.
Piotruś skulił się, słysząc pytanie. Wzrokiem próbował przebić panujący półmrok i dostrzec swego rozmówcę. Widział jednak tylko, że musiał to być bardzo gruby pan.
- Tttaaak – wyrzucił z siebie, szczękając zębami.
- Nie bój się syneczku, już nie musisz się bać. Jestem królem tej krainy, zaopiekuję się tobą…
Piotruś poczuł łzy cisnące mu się do oczu. Matka bywała taka zasadnicza, taka oschła, ale teraz wydawała się najbardziej ukochańszą mamą na świecie. Nie wytrzymał rozpłakał się:
- Mama mnie zabije, zgubiłem moje skrzypce…!
Gruby pan poruszył się niespokojnie na wielkim tronie:
- Ten, który ci je zabrał zostanie ukarany. Możesz być tego pewien. Mama cię nie zabije, nie ona Piotrusiu…


***

Jaś uśmiechnął się zawadiacko, chcąc dodać pozostałym otuchy, a sobie odwagi. Stanął na deskorolce i mocno odepchnął się od ziemi. Silniczek od razu zaskoczył i, terkocząc wesoło, popychał naprzód Jasiną deskę. Chłopiec przejechał obok wielkiej, rozłożystej brzozy, przy której stały drogowskazy i zapuścił się na szeroką, wygodną ścieżkę prowadzącą na prawo od drzewa.

Tymczasem pozostali ruszyli za chłopcem, wolniej, ale i ostrożniej. Oglądali uważnie otaczający ich świat. Las stał się jakby rzadszy, a pokrywa chmur ponad koronami drzew cieńsza, bo nieśmiałe promienie słońca przebijały się, delikatnie dotykając twarzy maszerujących dzieci. Jeden z takich ciekawskich promyków zaczął figlować na twarzy Alusi. Delikatnie dotknął pyzatego policzka dziewczynki, która zamruczała przez sen, czując łaskotanie. Michaś kątem oka zauważył ruch na twarzy dziewczynki. To promyk słońca, mały, eteryczny, delikatny, skakał z nóżki na nóżkę po buzi dziewczynki. Zawirował, zakręcił się i mrugnął filuternie do chłopca. Michaś sięgnął powoli dłonią, by strącić natręta, promyk jednak zwinnie unikał dłoni chłopca, śmiejąc się bezgłośnie.

Misia czuła większy spokój, mając u swego boku Piotrusia, dziwnego chłopca z bródką, który dziarsko maszerował z dziwnym marsem na twarzy. Dziewczynka nagle dostrzegła daleko jakiś punkcik na niebie. Niewątpliwie ptak, ale z pewnością duży, jeśli Ne ogromny. Na jego grzbiecie ktoś siedział. Ptak kołował ponad drzewami, a potem z gracją obniżył lot i zniknął za drzewami gdzieś przed dziećmi. Tam, gdzie z pewnością był już Jaś.

Jaś był świadkiem tego lądowania. Wielką dziką gęś, która właśnie dreptała po niewielkiej polanie, dosiadała wysoka i dość ładna kobieta w skórzanej kurtce, w jakie ubierali się piloci dawno temu. Na głowie nosiła pilotkę i gogle, teraz zsunięte na czoło. Na widok chłopca kobieta uśmiechnęła się wesoło i zeskoczyła na ziemię:
- Ja na gęsi , ty na desce z kółkami. Nie wiem, kto jest dziwniejszy… Mama Gąska jestem.
Jaś zamknął, choć z wysiłkiem, otwartą ze zdziwienia buzię. Milczenie przeciągało się.


Mama Gąska w przedstawieniu tradycyjnym.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 03-04-2008, 07:50   #155
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Jaś jechał ścieżką, silniczek wesoło terkotał na dość niskich obrotach. Jaś starał się oszczędzać benzynę, jak tylko mógł. W sumie to cieszył się, że w końcu ruszyli ... chciał czym prędzej zapomnieć o sprawie ze świnkami i wilkiem. Miał tylko nadzieję, że dalej będzie o niebo lepiej.

W pewnym momencie na niebie dostrzegł wielkie coś. Z początku wydawało mu się, że to samolot i miał już nawet krzyknąć ratunku i machać rękoma, ale okazało się, że to ptak. Ogromy. Jaś przez chwilę zastanawiał się co to może być za cudo. Dopiero, gdy ptaszysko zaczęło lądować zauważył, że to gęś. "Niedobrze, niedobrze ..." Jaś znów zaczynał się bać. Nie lubił gęsi, miał do nich dziwną awersję, traumę. A wszystko wiązało się z wizytą u kochanych dziadków na wsi. Dziadkowie trzymali wiele zwierząt typowych dla wsi - w tym i gęsi. Co prawda dziadek ostrzegał, że gęś może powalić człowieka skrzydłami, albo nieźle poszczypać, ale Jaś się nie przejął. Szalał na desce po podwórku ile wlazło. Dopiero gdy mało co nie rozjechał małych gąsek zobaczył co oznacza gęsia furia - został poszczypany i nabawił się wielu sińców. W domu rzecz jasna zbajerował, że się wywalił - ale uraz do tych ptaszysk został...

Jaś w końcu przestał wspominać dawne dzieje, gdy z gęsi na ziemię zeskoczyła jakaś kobieta. Przypominała mu nieco matkę - były w dość podobnym wieku. Jaś przez chwilę stał z rozdziawionymi ustami, lecz po chwili je zamknął. Kobieta zagadnęła go pierwsza:
- Ja na gęsi , ty na desce z kółkami. Nie wiem, kto jest dziwniejszy… Mama Gąska jestem.
Eeeee ... ekhem.. Jaś zająknął się i ostatnim wysiłkiem zamienił jąkanie w chrząknięcie.
Dzień dobry pani. Jestem Jaś. A tak ten tego - to pani co tu robi? Jaś starał się delikatnie wybadać sprawę. Delikatnie wyłączył nogą silniczek deski. W razie problemów wolał uciekać o własnych siłach, dzięki czemu miał większą kontrolę nad deską. Jaś patrząc uważnie na kobietę zastanawiał się czy jest kolejną "świnią" podłożoną przez szalonego króla, czy dobrym złym wilkiem. Oczywiście oczy (a przynajmniej jedno) Jasia przez większość czasu obserwowały wielką gęś... W głowie Jasia trwało gorączkowe poszukiwanie bajki o matce gąsce ... ale nic nie mógł znaleźć.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 03-04-2008, 11:19   #156
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Gdy Misia zauważyła latający punkcik na niebie, schodzący coraz niżej, przetarła ze zdumienia oczy. Ale gdy wielkie ptaszysko nie zniknęło, wyciągnęła rączkę do góry i wskazała palcem:

- Patrzcie! Tam, na niebie!

Gdy ptak wylądował, a kobieta na jego grzbiecie zaczęła rozmowę z jadącym z przodu Jasiem, Misia niewiele się zastanawiając ruszyła biegiem przed siebie. Zatrzymała się dopiero tam, gdzie stali oni.

- Dzień dobry pani - powiedziała grzecznie i dygnęła, zaraz jednak zmarszczyła brwi i surowo przyjrzała się kobiecie - Przysłał panią ten Zgniły Jajek? My się nie damy tak łatwo, nie dostanie nas w swoje łapska. Załatwiliśmy Świnki i Złego Wilka, potrafimy się bronić! Więc niech pani lepiej nie udaje i powie prawdę, bo i tak się dowiemy! - w tej przemowie czegoś jeszcze brakowało, więc po chwili dziewczynka dodała z równie marsową miną, ale grzeczniej - Proszę.
 
Milly jest offline  
Stary 04-04-2008, 10:56   #157
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kuba szedł na samym końcu grupy. Rozglądał się na boki, od czasu do czasu spoglądał za siebie - stale spodziewał się, że zaraz mogą pojawić się siepacze Zgniłego Króla. Nic więc dziwnego, że nie zauważył krążącego w powietrzu punktu. Dopiero okrzyk Misi spowodował, że spojrzał w niebo... W samą porę, by ujrzeć wielkiego ptaka, który chciał wylądować mniej więcej tam, gdzie stał Jaś. Co dziwniejsze - na grzbiecie ptaka ktoś siedział...

Od strony Jasia nie rozległ się żaden okrzyk. A to mogło oznaczać tylko dwie rzeczy - albo wszystko było w porządku, albo... Albo z Jasia została mokra plama...
Ruszył za innymi w stronę Jasia. Gdy ujrzał chłopca i stojącą obok niego kobietę w pilotce i z goglami na czole stanął jak wryty.
Jasio wyglądał na całego i zdrowego, ale... na gęś patrzył jakby podejrzliwie...

Tym razem to nie Kuba był tym, który pierwszy się odezwał.
Misia, grzeczna i spokojna prymuska, wybuchnęła jak wulkan i zaatakowała nieznajomą... Słownie...
Kuba patrzył na Monisię, jakby ujrzał ją pierwszy raz.

"Proszę, proszę..." - pomyślał. - "Nie daj Boże takiej się narazić. Oczy wydrapie jak nic..."

- Monisiu - powiedział, jak sądził uspokajającym tonem. - Tak nie wypada...
"Poza tym ona i tak by się do niczego nie przyznała" - przemknęło mu przez głowę. - "Nawet gdyby była prawą ręką samego Zgniłka."

- Jestem Kuba - przedstawił się. - Czy mogłaby pani nam powiedzieć, kim pani jest?

W tym momencie Jaś, który bez słowa przenosił wzrok z nieznajomej na jej wielką gęś, odzyskał głos.
- To jest Mama Gąska - powiedział.

Kuba spojrzał na Jasia, potem znów na kobietę, która nazwała się Mamą Gąską.
Coś krążyło mu po głowie. Jakaś zabawa, o której opowiadali mu rodzice... Gąski, gąski do domu... Tam też był zły wilk... Całkiem jak w tej Krainie.
I była też jakaś bajka... O kobiecie, która zbierała pióra, czy też szukała jakiejś poduszki, by potem spadł śnieg...

- Czy to pani jest tym kimś od zimy? - spytał, nad wyraz mało inteligentnie. - Czy też tylko lubi pani latać... na takim dziwnym nieco środku lokomocji?

Bardziej by mu odpowiadało, gdyby to był latający dywan. Takie środki transportu powietrznego wydawały mu się bardziej naturalne. No, powiedzmy, popularne. Na gęsi, a raczej gąsiorze, latał tylko Nils w "Cudownej Podróży"... A ta kobieta nie wyglądała na krasnoludka...

Czekając na wyjaśnienie tej sprawy sięgnął po 'Poradnik'.
Tym razem książka otworzyła się na odpowiedniej stronie. Hasło "Mama Gąska" opatrzone było nawet ilustracją. Niezbyt wyraźną, ale twarz pilotki dało się odróżnić.
"Może ją poprosić o autograf" - pomyślał rozbawiony.

Umieszczony poniżej ilustracji wierszyk głosił:
"Doskonały lotnik, w locie doskonałość.
Raczej dobra Mama, gdy nie trapi jej złość.
Jednak gdy nie w sosie,
Krzyknij: o mój losie!
Za pas nogi weź
I proś: Nieś, mnie ziemio, nieś!
"

"Ale rymy" - pomyślał zaskoczony Kuba. - "Co się z tobą dzieje, 'Poradniczku'?"
Nie da się ukryć, że rymy nie były najwyższych lotów. A ilość informacji zapisanych pod wierszykiem - nad wyraz skromna.
"Lata baaaaardzo wysoko"
Jedno, jedyne zdanie. Ilość powtarzających się literek 'a' sugerowała, że osiągana przez Mamę Gąskę wysokość należy do imponujących.

"Ja tam z nią latać nie będę" - pomyślał Kuba. - "Nawet gdyby obiecała zanieść mnie na sam szczyt Szklanej Góry."
Mama-Gąska pewnie nieraz była na szczycie góry. Dla tak wielkiego ptaka taki lot nie powinien stanowić problemu. Ale, podobno, zamek Zgniłka też był wysoko i nikt nie mógł zagwarantować, że Mama latała w tamtą stronę.

"Istna paranoja" - pomyślał, może nie całkiem precyzyjnie stosując poznane niedawno słowo.
Zamknął książkę, schował ją do plecaka i zaczął baczniej przysłuchiwać się rozmowom.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-04-2008, 22:33   #158
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Michaś


- Patrzcie! Tam, na niebie –zawołała Misia i spojrzenie chłopca skupione na małym intruzie przeniosło się wprost na dziwny kształt ptaszyska pikujący w miejsce, w którym powinien znajdować się Jaś.

„Czy to nie była gigantyczna kaczka z kimś na….pokładzie?”

Zdziwienie chłopca było jednak stopniowo wypychane przez uczucie niepewności i lęku. Możliwe, że to Zgniły Król przysłał kolejnego wysłannika a w takim razie Jasiek mógł być w niebezpieczeństwie. Przyśpieszył automatycznie starając się jednocześnie nie obudzić Alusi.

Kątem oka dostrzegł jak promyczek światła zdegustowany tym, że nie jest już centrum zainteresowania pokazał mu język i zeskoczył obruszony na ziemie…

Zmęczony małym sprintem z zadowoleniem przekonał się na własne oczy, że tym razem mają do czynienia z człowiekiem, a dokładniej rzecz ujmując z kobietą. Co prawda latała na ogromnej gęsi, ale na pewno łatwiej będzie się z nią porozumieć niż z zwierzętopodobnymi stworami.

Michasia jednakże zaskoczyła postawa pozostałych dzieci, którzy jakby nie pamiętając co wydarzyło się całkiem niedawno w zagrodzie świń zaczęli tak po prostu przedstawiać się nieznajomej. – „Szkoda jeszcze, że nie rzucą się jej w ramiona”

Jednak jego uwagę przykuła mała dziewczynka wiercąca się coraz bardziej na jego kolanach. –„Czyżby śniły Ci się koszmary czy też wyboista droga przerwała Twój spokojny sen?”

Michaś uśmiechnął się i nie zastanawiając się nad tym co robi, szybkim ruchem pocałował Alusie w policzek. Mała mruknęła cichutko i wreszcie otwarła, jakże zaspane oczka. Wyglądała niesamowicie spokojnie i takie samo uczucie wywoływała w niepełnosprawnym chłopcu. Michał zważywszy na to, że uwaga pozostałych skupiona była na dziwnej kobiecie i dzięki temu jego „występek” został niezauważony jedynie lekko się zaczerwienił i szepnął.
- Wstawaj śpioszku, mamy gościa…

Kaleka pogładził jeszcze przez chwile dziewczynkę po główce i po chwili zastanowienia obojętnym głosem zapytał wprost Matkę Gąskę.
-Czego pani od nas chce? -Kobieta wyglądała sympatycznie i miała nawet bardzo podobne gogle jak on sam, jednak nauczony poprzednią przygodą nie zamierzał nabierać się na pozornie miły ton kobiety. Choćby reszta o tym zapomniała, on będzie czujny i już nie da nikomu z dzieci zrobić krzywdy…
 
mataichi jest offline  
Stary 07-04-2008, 13:48   #159
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Piotruś Czarny


Dzieci wkroczyły na prawą ścieżkę i podążały w stronę nieznanego celu. Babilon i Szklana Góra jakiś czas temu zniknęły z pola myślenia Piotrusia i nie powracały. Piotrek myślał teraz o rzeczach bardziej przyziemnych. W końcu rzeczywistość jest - jak koszula bliższa ciału - niż jakaś przezroczysta góra czy mgliste wyobrażenie Babilonu.

Piotrek szedł początkowo u boku Misi, ale nie mówił do niej prawie wcale. W pewnym momencie zwrócił uwagę na swój wygląd. Zatrzymał się w pół kroku i przyglądał się ubraniu. Spodnie i bluza były brudne. Leśne liście i igły przyczepiły się do ubrania. Nogawki spodni były oblepione zaschniętym błotem z osady świnek.

„Trzeba coś z tym zrobić. – pomyślał Piotruś. - Pani higienistka pewnie powiedziałaby, że to ubranie jest jak ryba drugiej świeżości. Tylko, że nie istnieje druga świeżość. Coś jest albo świeże albo nieświeże. W każdym bądź razie trzeba coś z tym zrobić”

Misia poszła dalej i nie zwróciła uwagi, że jej towarzysz zatrzymał się. Inne dzieci również wymijały Piotrka, który rozglądał się za dobrym miejscem gdzie mógłby troszkę ogarnąć się. Poza tym od kilku chwil odczuwał pilną potrzebę oddania moczu. Zaczekał jeszcze chwilkę, aż wyminął go idący na końcu Kuba i wszedł w kępę krzaków. Tam załatwił najpilniejszą potrzebę i szybko wrócił na ścieżkę.

Piotrek ściągnął bluzę i wytrzepał ją z kurzu, który zawirował na wietrze i zniknął. Chłopiec powiesił bluzę na wystającej gałęzi. Potem zaczął oglądać rozerwany podkoszulek, który zsuwał się z ramienia odsłaniając miejsce gdzie Piotruś miał ranę.

„Z tym rozerwanym podkoszulkiem nic nie zrobię bez nitki i igły, ale może po drodze spotkamy jakiegoś krawca” – pomyślał i odwrócił się, aby ocenić jak daleko są inne dzieci. Szybko złapał bluzę i pobiegł za nimi. Niektórzy odwracali się za nim, a inni szli do przodu zamyśleni lub bardziej zajęci swoimi sprawami.

Kiedy już ich prawie dogonił ponownie się zatrzymał i zaczął czyścić spodnie i wykruszać z nich zaschłe błoto. Część błota łatwo dawała się oderwać od fioletowych spodni, ale palmy nadal pozostawały. Potem Piotrek przykucnął i zaczął zawiązywać długie sznurówki, które w ostatnim czasie podskakiwały beztrosko wokół czerwonych glanów chłopca. Utemperowane sznurówki były widocznie bardzo zmęczone i wydawało się, że właśnie zasnęły.

Piotrek odwinął podwinięte nogawki i w jednej chwili wysypały się stamtąd liście i inne paprochy nieznanego pochodzenia. Jednak między tymi paprochami było coś co zdecydowanie nie było ani zaschłym liściem, ani zwyczajnym paprochem. To coś przykuło uwagę Piotrka. Podniósł to coś z ziemi, położył na wyciągniętej ręce i przyglądał się uważnie.



„To chyba kokon jakiegoś owada.” – pomyślał chłopiec.

W tym momencie do uszu Piotrka dotarły głosy dzieci i chłopiec spojrzał przed siebie. Kilkadziesiąt metrów dalej dzieci rozmawiały z kolejnym mieszkańcem Krainy Baśni. Piotrek schował swoje znalezisko do kieszeni i ruszył w stronę dzieci.
 
Adr jest offline  
Stary 08-04-2008, 19:03   #160
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Chociaż wiele czasu nie minęło, Alcia zdążyła odpłynąć senną rzeką w głąb swej własnej krain – krainy dziecięcej wyobraźni. Łódka, w której siedziała, zrobiona była z obłoczka, przez co dziewczynka doskonale mogła widzieć przepływająca pod spodem wodę i rybki, które cmokały do niej radośnie.
Rzeka płynęła wartkim snurtem, niosąc łódkę hen hen przed siebie. Ala z zapartym tchem patrzyła na sielską krainę wokół pełną traw, słońca i zwierząt...

Nagle w oddali dostrzegła sylwetkę, która wydała jej się znajoma, choć przecież nigdy nie widziała na żywo żadnego pana w cylindrze i fraku – tylko na filmach. Chmurka powoli zawalniała, jakby to ów dżentelmen był kresem podróży małej Ali.

W miarę, jak łódka przybliżała się do niewielkiej przystani, oczy dziewczynki rozszerzały się ze zdziwienia, a policzki nabierały rumieńców.

- KOTECEK!!!

Kot o posturze człowieka, ubrany ze smakiem i elegancją, na dźwięk głosu dziewczynki zdjął cylinder i ukłonił jej się.


Wreszcie obłok podpłynął pod brzeg, a Kot-dżentelmen wyciągnął do niej rękę zapraszająco.

- Witaj Alu, czekałem na ciebie. – odezwał się w ludzkiej mowie.

Gdy podała mu rękę, nagle z nieba spłynęła na nią kaskada tęczowego światła.

- Och!

Znów przemieniła się w księżniczkę! Miała na sobie piękne, kryształowe buciki, balową suknię zieleńszą od samej trawy i prześliczny diadem na rozpuszczonych blond włosach, sięgających niemal ziemi.

Nie mogąc się nadziwić tej przemianie, Alicja dała się poprowadzić Koteczkowi, trzymając go pod rękę. Chciała zapytać dokąd idą, ale błysk bursztynowych oczu, był niczym zapewnienie, że jest całkowicie bezpieczna i nic jej nie grozi.

Niedługo też przystanęli na skraju zbocza, z którego roztaczał się widok na idylliczna krainę pełną drzew i wodospadów.

- Jak tu pięknie! – zachwyciła się Alicja.

- To prawda księżniczko... – w głosie Kota było jednak słychać nutę smutku – Oto prawdziwa kraina Baśni. Taka – jaką była, gdy przybyłem do niej po raz pierwszy. A było to wtedy, gdy narodziłem się dzięki tobie...

Wielkie, niczym głębie oceaniczne oczy spojrzały ze zdziwieniem.

- Dzięki mnie?

- Tak księżniczko, bo uwierzyłaś we mnie i wciąż wierzysz. Przyjdzie jednak czas, że zniknę z twojego życia i już nigdy się nie spotkamy.

- Jak to?!

- Zwyczajnie, Alu. Po prostu pewnego dnia dorośniesz...


Kot w kapeluszu spojrzał na nią z czułością – uczuciem tak wielkim, że dziewczyna poczuła napływające do oczu łzy.

- Więc nie dorosnę! Nie chcę być dorosła i mówić ciągle o pieniądzach i polityce!

- Ale do mamy, chcesz wrócić, prawda?


Na te słowa zasępiła się. Faktycznie, chciała wrócić do domu. Zjeść jabłecznik mamy i posłuchać opowieści tatusia, gdy ten układał ją do snu...

Pokryta krótką, mechatą sierścią dłoń dotknęła jej policzka, ocierając łezkę, która ukradkiem wymknęła się spod powieki.

- Jeśli wrócisz do domu, to w końcu dorośniesz, ale... Możesz też zostać w krainie baśni, Alu. Razem pokonamy złego króla i znów wszyscy będą dobrzy i szczęśliwi. I będą cię strasznie kochać, bo nikt nie lubi jajogłowego tak naprawdę. A najbardziej... najbardziej będę cię kochał ja.

Kot uniósł jej podbródek, by spojrzała w jego połyskujące złotem oczy. Wpatrywali się w siebie tak bez słowa, zbliżając coraz bardziej twarze. Kiedy dzielił ich już tylko mały oddech, Koteczek szepnął.

- ... bo ty jesteś moją księżniczką, Alu.

Zamknęła oczy, czekając na wymarzony pocałunek swego księcia – kociego księcia. Ten jednak nie naszedł. Zaniepokojona otworzyła oczy i...

... zobaczyła nad sobą twarz Michasia. Znów była małą dziewczynką. Znikneła piekna kraina, zniknęła suknia, zniknął Pan Koteczek.

Nie bardzo jeszcze wiedząc, co wokół się dzieje, zsunęła się z kolan chłopca i ziewając szeroko, rozejrzała za swoim astralnym przyjacielem. Ten, podobnie jak ona, znów zmalał i stał się zwykłym kotem.

- Miaaau! – przywitał ją, po czym główka wskazał nową postać – Mamę Gąskę.

Alcia odruchowo poprawiła ubranko i starając się zapanować nad ziewaniem, przywitała się grzecznie. Mama zawsze mówiła, że to dzieci pierwsze powinny się kłaniać dorosłym.

- Dzień dobry. – powiedziała, po czym zwróciła się do reszty dzieci – A kim jest ta pani?

Wzrok jednak wciąż miała rozmarzony...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172