Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-05-2014, 22:28   #1
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up [Neuroshima] Bunkier

Ethan, Sunny, Tuco, Andrew, Marry, Ruda:
[Marry to postać Buki, jest na pierwszym miejscu listy rezerwowej]

Od roku wędrowaliście po Zasranych Stanach. Właściwie sami nie wiecie po co, bo wszystko co zarobiliście to przeżarliście po drodze. Wszystko oprócz tego ostatniego kursu, którym mieliście zamiar odbudować trochę okolicę - małą ojczyznę waszych przodków. Otóż dziadkowie każdego z was mieszkali w Fairbury. Niewielkiej przedwojennej mieścinie w stanie Nebraska. Powojenne losy porozrzucały was po różnych miejscowościach wypaczając wasze filozofie życiowe, ale mimo wszystko każdy z was chciał coś zrobić dla ojcowizny. W końcu odbudowując świat po kawałku można odbudować go całego. Pozbyć się nieumarłego zboża - plagi amerykańskiego środkowego zachodu i na nowo stworzyć olbrzymie połacie jadalnych upraw. Wystarczających, żeby wykarmić wszystkich ludzi żyjących w kleszczach pomiędzy maszynowymi potworami Molocha i organicznymi potworami Neodżungli. Widzieliście już wszystko. Walczyliście na froncie z Posterunkiem i odwiedziliście przystanek Liściarzy w Hidalgo del Parral - najdalej wysuniętą na południe osadę ludzką. Ziemie wokół miasteczka z jakiegoś powodu były odporne na zakusy Piekielnej Zieleni tak samo jak Posterunek był odporny na wpływy maszyn pomimo ciągłego używania zaawansowanej elektroniki. Niestety ten sam efekt nie dotyczył drogi prowadzącej do Hidalgo del Parral, której asfalt pęka pod naporem Neodżungli.


Takie były wasze poprzednie przygody. Działając gdzieś na południowych granicach Hegemonii spotkaliście grupę Meksykańców jadących trzema ciężarówkami. Były to zaplandekowane wywrotki. Każda z nich zawierała glebę. Oczywiście podejrzewaliście ich, że to ziemia z Neodżunglii skoro reklamowali ją jako superpłodną. Pokazy rzeczywiście były olśniewające - pomidorki wyrosły już po jednej nocy. Tak samo ogórki. I ziemniaki. Magiczna ziemia. Mając pewne doświadczenie w styczności z Neodżunglą szybko przebadaliście próbki. To były zwykłe rośliny. Meksykańce mówili, że ziemia jest zebrana z miejsc gdzie Neodżungla szykowała się, żeby przeskoczyć, ale jeszcze zanim pojawiła się. Twierdzili, że taka ziemia jest superpłodna, ale nie ma w sobie pierwiastka dżungli. Wszystko jest w porządku. Cóż. Podejrzana sprawa. Ale zabraliście się z nimi.


Kurs od początku był w kierunku waszego domu. Trochę zżyliście się z Meksykańcami, bo minęło trochę czasu zanim dojechaliście. Trasa przebiegała przez Phoenix (tak naprawdę jego przedmieścia, bo Phoenix ostro oberwało w czasie wojny), Show Low, Emirat Lymański, Zuni, Gallup (miasto graniczne Teksasu, w Teksasie słabo szła sprzedaż ziemi, w sumie to tylko jedna osoba chciała, a i tak wymieniła się na jakiś dziwny narkotyk), Mesa Verde, Walsenburg, Dodge City, Great Bend, Clay Center (ci to kupili całą jedną ciężarówkę), Fairbury (to tam są wasze przedwojenne korzenie, ale Meksykańce prosili o dalszą współpracę, więc pojechaliście z nimi, zresztą wtedy to i tak została jakaś jedna trzecia gleby w ciężarówkach), Seward, David City i w końcu Schuyler gdzie w końcu udało się spylić ostatnią część gleby. Podróż, która przed wojną (i to ze wszystkimi przystankami) zajęłaby góra pięć dni w czasach, w których przyszło wam żyć zajęła dwa miesiące. Ciężarówki załadowane różnymi śmieciami jakie Meksykańce chcieli zawróciły. Macie z tego sporą działkę, więc ostatni kurs miał was odstawić do Fairbury gdzie dołożylibyście swoją cegiełkę dla zwiększenia wagi regionu.

Po drodze działo się kilka dziwnych spraw.

W Walsenburg doszły was wieści, że ostatnia Wielka Stopa stoi za Molochem, bo chce zgładzić ludzkość. Podobno wielka obława odbywa się na niego w dawnym Parku Narodowym Arapahu. Podobno sukinsyn jest bardzo przebiegły, bo choć jest małpą od tysięcy lat uczył się od ludzkości.

W Lamar (w którym nie zatrzymywaliście się) zaatakowali was szaleńcy - mutanci i ludzi głoszący bliskie przyjście Cthulhu. Przerobili nawet zabawkowe śmigłowce na kosmiczne grzyby z Yuggoth. Banda omal was nie pozabijała.

W okolicach Abilene ktoś chowający się wśród nieumarłego zboża ostrzelał was dziwnymi strzykawkami. Przyspieszyliście i nikt was nie gonił. Potem okazało się, że strzykawki zawierały substancje usypiające. Ktoś szukał frajera.

Odwiedzając Fairbury widzieliście na niebie olbrzymi statek powietrzny startujący z kierunku Denver i lecący na wschód co raz wyżej i wyżej, aż zniknął. Podobno ktoś słyszał jak ludzie z Orbitala mówili, że to leci do nich.

Jakiś czas później niebo zachmurzyło się i zaczął padać deszcz co rzadko się zdarza w miejscach gdzie rośnie nieumarłe zboże. Zielsko (nie mylić z neodżunglą) zmienia klimat i wysusza powietrze.

Wracając pojawiła się mgła. Ktoś was ostrzelał na skrzyżowaniu i musieliście skręcić. Nie widać było okolicy, ale znaliście te drogi. Wasz kumpel Kiełba rządzi się tutaj i ma posterunek na drodze. Dotarliście tam, ale miejsce było opuszczone. Niestety zapory zbudowane przez ludzi Kiełby pozostały i zanim rozpakowaliście barykadę to pościg dotarł do was. Strzelali z CKMów zamontowanych na łazikach, więc było tak ostro jak tylko mogło być. Chwyciliście co tam mieliście pod ręką i zwialiście do lasu. Dokładnie w kierunku leśnego bunkra Armii Stanów Zjednoczonych zajętego jakiś czas temu przez ludzi Kiełby.


Ethan, Sunny, Andrew, Ruda (i Tuco):
Wychodząc na polane śpiewaliście piosenkę alarmową, którą powiedział wam Kiełba na wypadek jakby ktoś was gonił co by jego chłopaki nie zastrzeliły was. Nikt do was nie strzelał z bunkru, a zresztą dopiero z kilku metrów zobaczyliście sam bunkier z widocznymi dwoma stanowiskami CKM. Przebiegliście niewielki labirynt z drutu kolczastego i dopadliście drzwi. Nie to, że razem biegliście. Jeden przybył wcześniej, drugi później - ważne, że w ogóle udał wam się. Do tego Andrew zgubił swój plecak po drodze. Strzały rozlegały się za waszymi plecami. Ktokolwiek was gonił to nie zrezygnował z wbiegania w las. Nie wiecie ilu ich jest, ale może być sporo. Facet, który otworzył wam drzwi do bunkra zamknął je za ostatnim z was. Facet? To właściwie jakiś dzieciak. Szesnastolatek w mundurze żołnierza. Ma ze sobą karabin i wygląda na bardzo wystraszonego. Poznajecie, że to jeden z ludzi Kiełby. On was chyba też poznaje. Błyskawicznie przeszliście do głównego pomieszczenia - tego, w którym są CKM i zamykane metalowymi zasuwami stanowiska strzelnicze. Jest tam też sporo amunicji i trochę broni. Kiełba zawsze lubił trzymać spory arsenał w różnych miejscach. Przy jednym z CKMów stoi jakiś dziadek w mundurze i celuje niewiadomo do kogo, bo widoczność jeszcze bardziej spadła. Pociski uderzyły w beton bunkra. Tamci strzelają na oślep. Z głośniczka stojącego przy dziadku cicho leci spokojna muzyka przypominająca wam o świecie w jakim przyszło wam żyć.
Ciężarówkę z zarobkiem za ostatnie miesiące szlag trafił. Dobrze, że część z tego wyłądowaliście w Fairbury i dobrze zabezpieczyliście. Przynajmniej tyle. Jest po co żyć. Z pomieszczenia, w którym jesteście oprócz drzwi do przedsionka są jeszcze drzwi na korytarz. A tam na korytarzu można wejść do kwater i magazynu jak i schodów do podziemi.
Nagle przez niewielki otwór - podłużną przestrzeń służącą do ostrzału z CKM wpadł do bunkra Tuco. Utracił cały ekwipunek, ma stłuczoną głowę i do tego krwawi z lewego przedramienia. Został postrzelony. Dobrze, że w ogóle żyje. W takich momentach zawsze było dobrze, że jest z wami Marry. Ona była wyśmienitym medykiem... rozejrzeliście się po sobie. Tyle, że jej z wami nie ma.

Connor, Big Bill:
Ostatnie dni minęły dość szybko. Po wydarzeniach w Clay Center związanymi z neodżunglowym horrorem pojechaliście do Junction City. Tam dość szybko zawiązała się kompania, aby wytropić i zabić meksykańskich sukinsynów rozwożących neodżunglę po północnych stanach. Doc Peter, Praudmoore i Piwosz zostali w Junction City, ale wy byliście gotowi do dalszej akcji to znaczy bylibyście, gdyby nie nalegania Maxa. Otóż Max przekonał was, że wystarczy wam podwózka na północ i nie ma się co narażać. Taka grupa ludzi jaka pojechała ścigać meksów na pewno sama sobie poradzi. Max powiedział, że na północy jest specjalny wojskowy bunkier z jakimiś kosmicznymi technologiami dobrze zakamuflowanymi przed wścibskimi dzieciakami i molochowymi robotami. Po opisie Connor zorientował się, że to bunkier przejęty kilka miesięcy temu przez jego kumpla zwanego Kiełba. Kiełba ma taki zmilitaryzowany gang upadbniający się do Posterunku choć na o wiele mniejszą skalę. Być może Kiełba węszy w bunkrze za tymi technologiami. Bunkier nie było tak łatwo znaleźć zwłaszcza, że ekipa poszukująca przeczesywała dość dokładnie teren. W końcu jednak dotarliście - wczoraj wieczorem. Trzech typów (to znaczy w sumie to jeden, bo pozostali to starzec i nastolatek) pilnujących bunkra (sporo amunicji, dwa sprawne CKMy, racje żywnościowe, woda pitna, takie tam) poznało Connora i bez problemów was wpuściło. Dowiedzieliście się, że Kiełba z dziesiątką towarzyszy poszedł do podziemi czegoś poszukiwać i powinien wrócić rankiem. Będąc zmęczonymi poszliście spać w jednym pokoju bunkra zaopatrzonym w dwa łóżka piętrowe. Obudziły was strzały uderzające w beton. Bunkier jest pod ostrzałem. Drzwi do waszego pokoju są zamknięte na klamkę. Korytarz po drugiej stronie drzwi z jednej strony prowadzi do podziemi, a z drugiej do pomieszczenia z CKMami - czyli głównego pokoju części nadziemnej bunkra.
 
Anonim jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172