Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-02-2020, 00:19   #131
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Ostatnie co pamiętała to Chou która się do niego przytuliła a przecież tylko zamkną oczy na chwilę a już jej nie było. Rozejrzał się, był w ambulatorium. Zatem się wywiną.

- Chwila… Co to jest… - Szarpną ręką aż po Sali rozległ się metaliczny dźwięk. – Do jasnej cholery co to za numery. Co to ma znaczyć. Hej ściągnąć mi to! – Krzyknął wściekły i zdezorientowany zarazem.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline  
Stary 17-02-2020, 09:20   #132
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Fierce wyszła z Jokinenem. Dali sobie nawet nieźle radę. Choć ustalenie kryterium na najkrótszy czas uważała za głupotę. Bo niweluje przewagę taktyczną wynikającą z zaskoczenia czy flankowania wroga.
Zresztą całe te symulatory nie były warte funta kłaków, bo nijak się mają do rzeczywistości. Ale Jokinen lepiej się czuł na fotelu drugiego pilota gdy czarował całym sprzętem na statku pozostawiając sterowanie Fierce. Mimo to była zadowolona.
- To gdzie teraz? - zagaiła Eyre.

- Chodź do mnie to ci pokażę o co mi chodzi.

- Niech będzie - skinęła głową.

.. :: :: :: ..

Gdy znaleźli się w jego kajucie. Fierce zdębiała. W sumie nigdy tam jeszcze nie była. Mimo, że latali razem od pewnego czasu. Kajuta była uporządkowana i niemal identyczna jak wszystkie. Gdyby nie to, że zamiast standardowego terminala na niewielkim biurku. Znajdowała się tam niemal konsola ze sterowni. Kilka ekranów, olbrzymi panel kontrolny zajmujący całą powierzchnię przedłużonego biurka. Wychodzącego częściowo nad koje. Nad panelami cała ściana wyklejona była jakimiś pokreślonymi wydrukami. Były tam też zdjęcia. Widziała Żuraw, Greya, Diuka, Clevelanda, Chou, Hudson, i jakiś 3 marines, których nie kojarzyła. Między zdjęciami znajdowały się strzałki wyrysowane markerem na ścianie. Facet naprawdę nie miał spania w nocy.

Sądząc po wystroju, prawdopodobieństwo, że Simon nadal jest prawiczkiem, było całkiem wysokie. Nagle stał się dla Eyre interesujący na płaszczyźnie, której wcześniej nie brała pod uwagę.

Zbliżyła się do ścianki z wywieszonymi zdjęciami. Po kolei przyjrzała się im, aż zatrzymała się na nieskalanych inteligencją buźkach marines.
- Ten miał wczoraj tylko pół głowy, ale idzie go poznać - powiedziała wskazując palcem na twarz Iwana. - A ci? Sądzisz, że mogą to być te typy co Chou krzyczała, że uciekli?

Zdjęcia nie były wyraźne.
- Udało mi się zidentyfikować jednego z nich. To Raymund Suarez - wskazał na tego, który ponoć groził pielęgniarce.- Niewiele o nim mam. Nie znalazłem przebiegu służby. Pusto w rejestrach do których się dogrzebałem. Znalazłem jego zdjęcie i dane w rejestrze uczestników zawodów wyciskania sztangą z ubiegłego tygodnia. Wycisnął 140 jeśli cię to interesuje. Tego drugiego wskazał na gościa z kucykiem. Nigdzie nie znalazłem, a uwierz mi szukałem. Te zdjęcia mamy z tego co zgrałem na szybko z komunikatora Diuka.

Fierce aż pokiwała głową. Jednak co sprzęt to sprzęt...
- Pasażer na gapę - rzuciła Eyre, przyglądając się panu no-name. Lekko zmrużyła oczy próbując sobie przypomnieć czy kiedykolwiek kogoś takiego widziała jak grała w karty z Marines w Mordowni.

Był dość charakterystyczny. Mogła go widzieć. Ale nie kojarzyła go zbytnio. Trepów na pokładzie było przecież ponad 150.

- To byłbym jeszcze w stanie zrozumieć. W aktach jest bajzel. Zresztą jak we wszystkich bazach na tym okręcie. Nie to mnie niepokoi. - Odpalił konsolę i wstukał parę poleceń. Ekran przełączył się w tryb tekstowy coś tam wpisał. Ekran przeskoczył raz później drugi. Otwarło się jeszcze kilka okien. Fierce aż zakręciło się w oczach. - Patrz tu wskazał ciąg 32 liter i liczb. Otoczony setkami innych podobnych kodów. Widząc, że kod niewiele wyjaśnił. - To adres terminala Hudson. To z niego wyszła blokada sekcji mieszkalnej. - Zaczął ponownie stukać po klawiaturze, a ekrany znowu zawirowały niczym stroboskopy na imprezie na Proxima 6. Nagle zamarły a Jokinen wskazał palcem kolejny kod. Nawet Fierce zauważyła pewne podobieństwo - Tutaj mamy rejestr połączeń do systemu monitoringu. To ostatnie połączenie przed skokiem. Po skoku system monitoringu przestał działać. Do tej pory nie są w stanie go uruchomić. To znaczy on w teorii działa. Ale coś zablokowało dostęp. Coś ogólnie jest nie tak z głównymi serwerami, ale nie miałem czasu się temu przyglądnąć. Ale to się nie zgadza. Znam Hudson od lat. Była moją partnerką. Ona jest porywcza i nie wybaczyła mi ale …. - urwał gryząc się w język. Chyba wypaplał coś czego nie chciał…

- Jest też najgorszą śledczą z jaką miałam do czynienia - dodała Fierce udając, że nie zauważyła, że Jokinen prawie powiedział jej o sobie coś za dużo. - Także spokojnie, wierzę ci, że nie byłaby w stanie wymyślić takiej intrygi. Może to ma związek z tym co zrobiły Robale, jak nas próbowali złapać w "sieć"? Może jakiś ich statek przykleił nam się do kadłuba Viki i miesza w naszych systemach? To by pasowało, drapieżnik wprowadzający chaos w szeregach swojej ofiary, zajęci dociekaniem co się dzieje, nawet nie zauważymy jak się do nas dobiorą - skrzywiła się.

- Wątpię. Bo to było działanie od zewnątrz. Jeśli by się włamali do systemu na tym poziomie mogliby praktycznie odciąć nam podtrzymywanie życia. Nie oto chodzi że nie byłaby w stanie tego wymyślić. Ale prędzej by sobie w łeb strzeliła aniżeli próbowałaby mataczyć w śledztwie. Nie pasuje mi to do niej po prostu. Ale poszlaki wskazują na nią. Boję się iść do niej z tym. Bo jeśli to ona utnie tematowi głowę a nas w coś wrobi, aresztuje i nawet jeśli jej kariera na tym miałaby ucierpieć wyśle nas na spacer bez kombinezonu. Jak to nie jej sprawa to nam nie uwierzy może stwierdzić, że to sfabrykowałem… - Jego ton świadczył o tym, że mogło takie coś mieć już miejsce…

- Nie Simon, odcięcie podtrzymania życia nie jest dla Robali opcją. My jesteśmy dla nich tak samo nowi jak i oni dla nas - pokręciła głową Fierce. - Weź na chwilę odrzuć te swoje jednotorowe wyszkolenie i pomyśl, bo jesteś dość inteligentny żeby to potrafić. Co my Robaki pokazały, że mają wysoko rozwiniętą technologię. Jeśli założymy, że są rasą drapieżną i napotykają na obcych, którzy mocno kąsają zaatakowani i zagonieni w róg, czyli nas, to nie zabiją nas od razu. Najpierw nas poobserwują, zbadają nasze zachowania na różne okoliczności, ocenią czy nadajemy się na karmę czy anihilację - wyraziła swoją opinię na temat nowych obcych. - Zablokowanie monitoringu więc może być działaniem Robali. A podpięcie się przez terminal Hudson tylko przypadkiem albo celowym działaniem. Ona chyba ma wgląd do wszystkich danych personalnych na pokładzie?

- Nie… Ona nie ma dostępu do tych systemów. A raczej nie powinna mieć. Ktoś albo dał ciała przy przydzielaniu uprawnień, w co wątpię, albo się włamała. Długo ze mną pracowała, troszkę się nauczyła, miała dostęp do moich kodów.... - Dodał i zamarł żałując kolejnego słowa, które wypowiedział… - Daj spokój z tymi robalami, nie po to do nas walili z broni cząsteczkowej by nas później inwigilować na takim poziomie. Zwróć uwagę jeszcze na jedno, kamery zamarły dokładnie w czasie wykonywania poleceń.

Popatrzyła na Simona z dezaprobatą.
- Mama cię nie uczyła, że szczoteczki do zębów i kodów źródłowych się nie pożycza? - zapytała, ale nie oczekiwała odpowiedzi. - Czyli to nie połączenie głosowe z aparatem Diuka zatrzymało nagrywanie na nim? Ktoś z obecnych w tamtym korytarzu miał coś w rodzaju zagłuszacza elektroniki? - przekrzywiła lekko głowę w zainteresowaniu.

- Nagrywanie przerwało połączenie.. chyba. Raczej zagłuszacza nikt nie miał. Kamery są cały czas nieaktywne… Nie wiem jak oni prowadzą to śledztwo. Ale tu coś śmierdzi.. Masz jakiś pomysł jak to ugryźć?

Policjant prosił o poradę pirata. Mieli ostro przejebane.
- Niezależnie czy Hudson macza w tym palce czy nie, lepiej trzymać temat z dala od niej. - zgodziła się z nim. - Dasz radę sprawdzić główne serwery, żeby wyciągnąć więcej? - zapytała Eyre. - Można też poszukać Suareza i pana "Kucyka", żeby się wytłumaczyli. Hymm albo najpierw pokazać Clifowi i Diukowi czy ich rozpoznają - zaproponowała. - Tak czy inaczej trzeba nam kogoś wyżej, kto zrobi użytek z tego co wygrzebiemy.

- Zróbmy tak. Ja się przyjrze serwerom a ty pokaż fotografie reszcie. - Wstał i ściągnął zdjęcia 2 bandziorów ze ściany.

- W sumie... Skoro mimo wszystko ufasz Hudson to same fotki można jej dać - zaproponowała trzymając je w rękach. - To przecież niczego nie zmieni w kwestii logów jakie do niej prowadzą, a możesz jej to dać niby na pojednanie z nią. Ona będzie miała zajęcie i w razie czego uśpi się jej czujność względem tego co naprawdę szukamy.

- Wolę nie.. Każda interwencja w jej śledztwo w obecnej sytuacji będzie przez nią mocno negatywnie odebrana.

- Bardziej niż gdy sama się dowie, że rozpytujemy o oskarżonych z jej śledztwa ? - Odparła dla upewnienia się.

- To rozpytujmy tak by się nie dowiedziała - dodał z uśmiechem.

- Coraz bardziej mnie ciekawi co narozrabiałeś, że cię zesłali do pary dla skazańca - zaśmiała się Eyre, chowając zdjęcia do tylnej kieszeni spodni.

Jokinen z pełną premedytacją zignorował jej słowa.

- W końcu się dowiem co zrobiłeś - Eyre uśmiechnęła się wyzywająco i mrugnęła do niego. - Dawaj znać jak coś znajdziesz - zmieniła temat i odwróciła się na pięcie, kierując do wyjścia.

Usłyszała tylko jego głębokie westchnięcie. Po chwili dodał jakby nigdy nic.
- Będziemy w kontakcie.

.. :: :: :: ..

Krótką chwilę Fierce zastanawiała się gdzie zacząć. Czy iść odwiedzić pensjonariuszy pokoi all inclusive w medbayu czy przejść się do mekki marines. Wybrała to drugie i samotnie udała się do Mordowni. Coś kojarzyła, że Diuke przechwalał się, że się kumpluje z barmanem. Warto było teraz sprawdzić, czy wspomniana osoba będzie odczuwać współczucie względem pana upierdliwego.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 17-02-2020, 09:21   #133
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Siadaj - Hunter wskazał wąską metalową ławę na środku pomieszczenia, której nogi były przyśrubowane do podłogi. Kajuty oficerskie były identyczne jak pilotów. Miały miejsce na rzeczy osobiste, ale Ian go nie potrzebował. Jego rzeczy mieściły się w jednej torbie. Kajuta wyglądała na niezamieszkałą. Nie był on osobą zbytnio sentymentalną.

Jasmine usiadła na krześle przy niewielkim biurku, a Ian zajął miejsce na pryczy. Dziewczyna siedziała zgarbiona jej twarz opadała między ramiona. Włosy opadały po obu stronach twarzy. Nogi miała złączone razem, a dłonie na kolanach. Wyglądała zupełnie jak pilna uczennica, która właśnie przyznała się do nie odrobienia zadania domowego i czekała na opiernicz nauczyciela.

- Wiem szefie, że zawiodłam zaufanie. Wiem, że nie należycie wypełniłam obowiązki. Wiem, że jestem beznadziejnym pilotem. Wiem, że moje zachowanie wystawia na niebezpieczeństwo cały oddział. Wiem, że ludzie mogą przeze mnie zginąć. Mogę sobie nawet sama przygotować wpis do akt i podesłać szefowi… Mogę już iść? - Wypowiedziała cicho i bez wyrazu.

- Nie. Nie możesz. - Hunter wychylił się do tyłu i spod materaca łóżka wydobył butelkę. Po chwili zastanowienia wstał i poszedł w głąb pomieszczenia.
- Nie pytam o efekty twojej symulacji tylko o powody. - Z jednej z szafek wyciągnął nieduże kubki z przezroczystego tworzywa sztucznego i wrócił do ławy. - Nie jesteś beznadziejnym pilotem, ale beznadziejnie wykorzystujesz swoje umiejętności. Dlaczego? - zapytał nalewając niewielką bursztynowego płynu do obu kubków. Jeden podsunął dziewczynie, a drugi szybko opróżnił i uzupełnił sobie jego zawartość.

Wypiła duszkiem i powiedziała.
- Jestem słabym pilotem nie radzę sobie po prostu. Trzeba się z tym pogodzić... Złożę do Archera wniosek o przeniesienie. - Dodała po chwili namysłu.
- Przeniesienie gdzie? Do marines? - Hunter zaśmiał się, opróżnił swój kubeczek i rozlał następną kolejkę. - Powtarzam. Nie mam ci nic konkretnego do zarzucenia, ale latasz poniżej swoich umiejętności.
- A skąd to wiesz… Podpowiada ci to intuicja szefie, czy to po prostu myślenie życzeniowe, że wszyscy muszą ci dorównywać jak pieprzony Diuk czy ta piratka… Albo biało czarni, którzy zaczęli się teraz wybijać! Pora to przyznać szefie nadaje się do latania śmieciarkami…
- Nikt mi nie musi dorównywać. Nie oczekuję tego - Iana nie opuszczał dobry humor. - Rywalizacja to ich natura, a ja nie mam zamiaru przepraszać za to, że jestem dobrym pilotem, bo wiele pracy i wyrzeczeń mnie to kosztowało. A skąd wiem, że jesteś lepsza niż się za taką uważasz? Bo latasz jako moja skrzydłowa i nadal żyjesz.

Jasmin podniosła smutne oczy na Iana i chwilę na niego patrzyła szukając jakiejś ironi.
- Też mi wyzwanie. Skoro i tak wszystkich zdążysz rozwalić zanim skrzydłowy doleci. Zresztą sam widziałeś jak wygląda samotny lot takiego pilota jak ja. Test był obiektywny i jasno mi dał znać gdzie moje miejsce.
- A kto ci każe samej latać? - Ian zmarszczył brwi. - Nightsky to droga zabawka i nigdy nie wyślą go z jednym pilotem. Wiesz czemu poleciałaś sama na symulatorze?
- Bo mi wydałeś taki rozkaz.
- Ale jaki był tego powód?
- Wydania mi rozkazu?.. - zapytała niepewnie nie wiedząc o co chodzi Ianowi. - Zresztą nieważne. Ta rozmowa robi się jakaś dziwna. Umówmy się tak. Ja obiecam się poprawić i skoro ci zależy bym z wami latała zostaję na aniołach. A dla równowagi ty przymykasz oko na kiepskie wyniki w lataniu i dajesz mi święty spokój. Pasuje?

Hunter wyraźnie zdębiał. Nie takiego obrotu sprawy oczekiwał. Ba, okazało się, że efekt był lepszy niż wstępnie planował. Ale czy rzeczywiście tak było?
- Nie. Nie pasuje. - Przełknął kolejną zawartość kubeczka i rozparł się na krześle. - Bo zwyczajnie Ci nie wierzę, że chcesz się poprawić. Byłaś najgorsza nie dlatego, że nie potrafiłaś tylko, że miałaś wynik w dupie. Oko przymykam na twoje osiągi już od dawna. Z tego samego powodu latasz ze mną, a nie z kim innym. Z tego samego powodu poleciałaś sama, żebym miał świadomość, że jesteś bezpieczna na Victorii gdy Archer wyśle nas na misję w Nightsky. Nie jesteś głupia. Nie widzisz, że od samego początku chronię twój tyłek? Ale okazuje się, że masz to wszystko w dupie - zrobił krótką pauzę. - Mylę się?
- A czy to cokolwiek zmienia, nawet jak masz rację? - wzruszyła ramionami. Dopiła zawartość kubka i wstała - Rozumiem, że się dogadaliśmy. - wsadziła ręce do kieszeni kombinezonu i patrzyła na niego spojrzeniem mówiącym “Kończmy to już…”

W tym momencie do St. Johna dotarło, że mylił się w stosunku do Anderson przez cały czas. Jej zachowanie nie wynikało z roztrzaskanej psychiki. Teraz nie widać było po niej żadnej słabości, a jedynie olewniczy stosunek do wszystkiego. Nie była złym pilotem, ale też nie dobrym, a jej frustracja wynikała z bólu dupy o to, że inni są lepsi od niej, ale zamiast się motywować jak na przykład Fierce, ona spoczęła na laurach.
- Nic bardziej mylnego - odpowiedział w końcu. - Nie mam nic z tego żeby cię dalej kryć i ciągnąć za sobą. Chcesz układu to zaoferuj mi coś w zamian. Nawet jak złożysz papiery o przeniesienie to Archer zapyta mnie o rekomendacje. Z jakiej racji mam robić sobie z gęby koparę polecając cię gdzie indziej? - wstał, podszedł do drzwi i stanął obok niej. - Hę?
- Zrobisz jak będziesz uważał. - Odpowiedziała zrezygnowanym tonem próbując dojść do drzwi. Najwyraźniej jej zdaniem rozmowa dobiegła końca.
- Ta rozmowa była właśnie po to żebym podjął finalną decyzję - nacisnął przycisk przy drzwiach, który spowodował ich otwarcie. - Jeśli nie masz nic więcej do powiedzenia to droga wolna - dodał opierając się ramieniem o framugę.

Jasmine wyszła nie mówiąc już słowa… Była na korytarzu i zrobiła parę kroków. Po czym odwróciła się… Miała coś powiedzieć, ale machnęła tylko ręką na pożegnanie i z posępną miną ruszyła w głąb statku.

Hunter ponownie nacisnął przycisk przy drzwiach.
- W każdym razie do przodu. Niebawem problem się rozwiąże tak albo inaczej - mruknął do siebie oceniając rozmowę z Jasmine. Pozbierał rzeczy z ławy. Butelkę umieścił na powrót pod materacem i ogarnął wzrokiem pomieszczenie. Nie miał nic do roboty, a spać mu się nie chciało. Dwie opcje jakie przyszły mu do głowy to siłownia i wizyta w ambulatorium. W zasadzie jedna nie wykluczała drugiej, ale poczucie obowiązku dowódcy pchało go najpierw do sprawdzenia stanu zdrowia dwóch swoich pilotek.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 17-02-2020, 10:38   #134
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Szarpiący się cleveland zwrócił uwagę wszystkich. Szczególnie siedzącego obok Diuka, który z każdą chwilą odzyskiwał siły. Natychmiast na sali pojawiła się pielęgniarka. Młoda czarnoskóra Sue. Diuk ją dobrze znał. Podbiegła do Clevlanda i zaczęła go uspokajać.

Drzwi sali otworzyły się ponownie i do środka weszła blondynka ubrana w nienaganny mundur floty. Warrington pamiętał ją jak przez mgłę. Chyba była przy nim jak go postrzelili. Obok niej dreptał nieco speszony młodziutki marine w okularach. O ile w niej było widać pewność siebie on wyglądał na nieco zagubionego.

Zatrzymali się przed Clevlandem. Który na ich widok się uspokoił.
- Oficer śledczy USS Victoria Georgia Hudson a to szeregowy Ulf von Euler prowadzimy dochodzenie w sprawie incydentu w którym brał pan czynny udział. Prosimy zachować spokój. Środki bezpieczeństwa zostały podjęte ze względu na podejrzenie o nieautoryzowane użycie broni oraz o napaść na oficera będącego na służbie ze skutkiem śmiertelnym.

Clevland aż zbladł słuchając tego bezpodstawnego oskarżenia. Sekundę później wybuchnął

- Raz nie zastrzeliłem go. Dwa od kiedy gwałt zbiorowy jest działaniem służbowym! - z każdym słowem wracały mu na twarz kolory a ton głosu stawał się ostrzejszy.

- To zostanie ustalone w toku postępowania - wcięła mu się Hudson. Przeniosłą wzrok na Diuka i powiedziała. - Panie Warrington, świadkowie stwierdzili, że nagrał Pan całe zajście. Jednak Pański komunikator jest zablokowany. Prosimy o jego odblokowanie. Panie Ulf… - dodała,

Pomocnik natychmiast doskoczył. Niezdarnie próbując wyciągnąć gdzieś z teczki z dokumentacją komunikator. Niemal go przy tym upuścił. Podał go leżącemu pilotowi. Diuk obejrzał telefon był nieudolnie wyczyszczony z krwi. Przyłożył jednak palec do czytnika i oddał go Ulfowi, a ten przekazał go Oficer śledczej.

Cliff aż się żachnął.
- Też mam część nagrania. Chociaż tylko sam dźwięk. A co zeznanie Chou to się nie liczy he? - nie dawał za wygraną.

- Dobrze panie Cleveland zwrócę się do służby szpitalnej o przekazanie komunikatora. Dobrze, że wspomina Pan o Pannie Chou. Chciałam się o nią właśnie zapytać. Gdzie się ona w tym momencie znajduje? - Odwróciła wzrok od pilotów i przyjrzała się komunikatorowi i filmikowi. - Nagranie jest tragicznej jakości. Głos jest niesłyszalny. Nie da się nic rozpoznać widać jedynie sylwetki. Dodatkowo film urywa się w najistotniejszym momencie. Samej sceny ataku niema na nagraniu. Panie Ulf proszę to spróbować jakoś wyczyścić i przygotować mi raport. Przekazała mu komunikator. A on sprawnie podłączył go do swojego i zaczął kopiować film.

Cliff aż zbladł gdy okazało się że ona nie wie gdzie jest pielęgniarka.
- Jak to, nie wiecie gdzie ona jest!
Gdyby nie stalowe kajdanki cowboya już dawno by tutaj nie było.
- Zgubiliście ofiarę napadu, jedynego świadka zdarzenia? W końcu umazana krwią dziewczynę na miejscu przestępstwa to zupełnie normalne, no nie? - Cliff nie wierzył w absurd tego co słyszał.

- Tylko dlatego jeszcze rozmawiamy w tak miły i uprzejmy sposób. - powiedziała nie reagując na gniew Clevlanda - Nikt jej nie widział od momentu całego zajścia. To jedna z niewyjaśnionych okoliczności. Jednak został Pan przyłapany na miejscu zbrodni z bronią, z której oddano przynajmniej jeden strzał w kierunku zabitego oficera.

- On go tylko postrzelił. - powiedział Duke.

Cliff naprzemian czerwieniał bladł i zieleniał ze złości
- Jaki przyłapany. - Parsknął. - Diuk widziałeś żebym gdzieś uciekał? Chyba że na drugi koniec tęczy. Taka terapia przypiąć pacjenta do wyrka żeby nie wyzionął ducha. Przy takich zdolnościach cud że udało im się mnie złapać. Tfu przyłapać.
Cliff opadł bezsilny z gniewu i przytłoczony bezsensem tego co słyszał. Chyba skok pomieszał ludziom wszystkie klepki w głowach.
- Nie no, cud że w ogóle nas tu znaleźli. - Mruknął niby to myśląc na głos.

- Rozumiemy, Panie Warrington. Jest Pan dowódcą skrzydła i solidarność jest wskazana. Pańskie zeznania będą brane pod uwagę w stosownym stopniu. Jednak to, że został Pan również postrzelony przez oficera na służbie może wskazywać na współudział. Proszę więc wziąć to pod uwagę.

- Stop! - przerwał jej. - Zadzwoniła pani w najgorszym możliwym momencie. Wynikiem czego doszło do śmierci napastnika. Mimo słabej jakości, widać, kto kogo tu napada. Do tego oskarża pani o współudział mnie. Ma pani jakieś dowody? Jak na razie to tylko przypuszczenia. Do tego dopuszczono na pokładzie statku do takiego zdarzenia. Gdzie się podziewa ochrona? Gdzie są nagrania z monitoringu? Czyżby to wszystko zostało ukartowane, a nas planujecie wrobić w morderstwo?

- Panie Warrington ja tylko wysunęłam spostrzeżenie a nie oskarżenie. Inaczej również byłby Pan przykuty. Sprawa jest bardziej skomplikowana. - Sięgnęła w kierunku Ulfa i odebrała mu teczkę z dokumentacją. Wyciągnęła z niej plik zdjęć i podała go pilotowi. - Kaori Rumiko pilot ze skrzydła B została napadnięta i niemal powieszona. W ostatniej chwili napastnik został wypłoszony, a Kaori uratowana. Zajmują się nią lekarze. Jej stanowi nic nie zagraża, wkrótce zostanie wybudzona. W każdym bądź razie na miejscu zdarzenia widziano podejrzanego Cristiana Grey pilota Pańskiego skrzydła. Zniknął on z miejsca zdarzenia. Niedługo przed wydarzeniami, w których został Pan Ranny. Dowody wskazują, na to, że może być on powiązany z napaścią na Pannę Rumiko. Poza tym, ja nie wierzę w przypadki. Panie Warrington. Członkowie Pańskiego skrzydła zostali zamieszani w dwa incydenty w ciągu zaledwie paru godzin. Sprawa jest bardzo podejrzana.. Wystąpiliśmy o nagrania z monitoringu, a ochrona została zaatakowana. Mamy martwego oficera jakby Pan nie zauważył. Sytuacja jest jednak mocno niejasna.

- Z pani słów wynikają tylko dwa ataki na kobiety - odparł Duke - Ktoś zawziął się na nie? Jednemu zapobiegł Clif, przy drugim ktoś spłoszył napastnika. Dwóch zwyrodnialców teraz sobie hasa po okręcie, a my tu tracimy czas.

- Trzech - Wciął się Cleveland - Dwóch to ci co nas napadli i trzeci co zaatakował Żuraw. - Doprecyzował. - Dobrze że do ciebie strzelali bo jak byś dostał w zęby podejrzewali by cię o próbę zagryzienia.Takie moje spostrzeżenie. - Zagadnął Diuka.
 
Mike jest offline  
Stary 17-02-2020, 13:12   #135
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
- Panie młodszy podporuczniku! - Przerwała mu zbulwersowana - Pan jest oficerem śledczym czy ja? - Sprawa jest w toku. Prosze zapoznać się z materiałem dowodowym. Pan Ulf przekaże Panu protokół do wypełnienia dotyczący Pana Greya. Proszę wypełniać polecenia. Panie Ulf proszę o zaznaczenie w protokole, że pan Warrington zauważył, że było 2 zwyrodnialców. Nigdzie nie sugerowaliśmy istnienia dwóch napastników. Jeśli okaże się to prawdą. być może Pan Warrington ukrywa dodatkowe szczegóły, o których nas nie informuje.

- Było trzech, z czego dwóch uciekło. To raz, dwa to jakoś nikt mnie jeszcze nie przesłuchiwał.

- Proszę oznaczyć w raporcie, również, że po zwróceniu uwagi szybko zaczął korygować zeznania. Działamy w trybie wojennym Panie Warrington. Zgodnie z artykułem 1134 kodeksu wojskowego. W sytuacji alarmu bojowego. Proces przesłuchania nie wymaga dodatkowej procedury obecności adwokatów itp. Każde słowo wypowiedziane podczas rozmowy z oficerem śledczym może być użyte w procesie wojskowym.Pana Clevelanda proszę również zaprotokołować. Plątają się oboje w zeznaniach i nie przedstawiają spójnej wersji wydarzeń. Dodatkowo pan Cleveland wysunął spostrzeżenie jakoby sprawcy działali niezależnie.

- Już? To teraz słuchaj pani oficer śledcza. Mam nadzieję, że to nagrywacie. Dwóch zwyroli hasa, bo dwóch uciekło, trzeci gryzie glebę. To raz, dwa jestem po lekach, moje zeznania mogą nie mieć wartości - uśmiechnął się złośliwie - ale widzę, że liczy się zamknięcie sprawy. Więc trzeba się podeprzeć odpowiednimi paragrafami. A mordercy niech biegają. Ale po co ja w ogóle mówię, macie już pełen obraz. Ten który się wam przyśnił. Wy tylko przyszliście nas poinformować co wykryjecie. Prawda?
A teraz poproszę akta, chętnie się zapoznam z nimi. To musi być fascynująca lektura. Poproszę o nie panie Ulf.


Warrington dostał tylko zdjęcia i opis miejsca “zbrodni”. Przyglądał się z przerażeniem wisząc sznur z prześcieradła i papierowego żurawia ze skręconym karkiem…. Wtedy sobie przypomniał… Poskręcana kartka papieru na maszynie. Nie zdążył jednak nic powiedzieć. Bo w tle rozległ się alarm z medmatu. Natychmiast przybiegła Sue, a kilka sekund później doktor Sahim..

Hudson znalazła się tuż obok nich pytając

- Już ją budzicie!? Mieliście na mnie poczekać…

- Odejdź - odepchnął ją Sahim - Ratujemy ją nie widzisz ma zapaść. - zaczął coś przełączać w systemie medmatu. - Sue dawaj adrenalinę i defibrylator. Trzeba ją zaintubować! Kurwa gdzie jest Chou jak ją potrzeba!! - krzyknął lekarz. Rozpinając szpitalną piżamę na wątłym ciele Żuraw. Clif ze swojego miejsca przez moment widział jak jej ciało drży a na ustach pojawia się piana….

”Nie pluj w studnię bo się z niej wody możesz napić.”

Jakoś te słowa wydały mu się teraz groźbą…

- Hudson! - syknął - Podejdź. - gdy podeszła powiedział tak by tylko ona słyszała - Ktoś ją musiał… niewiem otruć czy coś. Jak się obudziłem znalazłem koło siebie żurawia z papieru. Ktoś tu był i raczej nie z personelu szpitala.

- Ulf! - zawołała od razu - Daj torebkę na dowody - mówiąc to wciągała na rękę rękawiczkę i delikatnie za skrawek ujęła papier podawany przez Diuka. Przeczytała tekst po czym wrzuciła go do torebki. - Mogą na nim być odciski palców - orzekła kiwając głową.

- Oczywiście, że są. Moje. Co niczego nie dowodzi. - odpał Duke - powiedz lekarzowi, że ktoś mógł ją chcieć zabić. Że to nie zwykła zapaść. Zbyt dobrze się to zgrywa.

- Mam dobry słuch! - Krzyknął Sakim przekrzykując pikanie aparatury - Sou dawaj pakiet antytoksyczny. To mogą być metale ciężkie. Masz wyniki krwi? - Zapytał

- Z rana - odpowiedziała cicho Sue.

- To se je wsadź. Pobieraj krew i bierzemy ją do izolatki. Pod Automat może trzeba będzie filtrować krew. - Odpięli zabezpieczenia łóżka i pojechali ciągnąc za sobą całą aparaturę.

- Być może uratowałem pani świadka - powiedział do Hudson - W normalnych okolicznościach należała by mi się co najmniej kawa w nagrodę. Czy to są normalne okoliczności? Chyba tak, ostatnio codziennie do mnie strzelają, tyle, że dziś użyli mniejszego kalibru. To co mogę czuć się zaproszony? Sam nie mogę nic proponować, bo mogłoby to podejść pod próbę łapówki. Jeśli wyjdzie to z pani strony to będzie tylko zawodowa uprzejmość.

Hudson zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów i powiedziała.
- Z podejrzanymi typami się nie umawiam. Oczyść się z zarzutów to się zastanowię. Ulf idziemy!

Wyszli powoli, a Hudson obejrzała się jeszcze przez ramię. Diuk nie wiedział tylko, czy na niego czy na Clifa.

- Jak na razie nikt mi zarzutów nie postawił - powiedział Diuk. - Jestem czysty jak łza.

Gdy zostali sami Cliff odezwał się do Diuka
- Cholera a ja myślałem że to co mówią o policjantach do dowcipy a tu okazuje się że to prawda.Ona naprawdę taka głupia czy jej za to płacą?

- Stara taktyka, dobry glina i zły glina - odpał Duke - ale ma za pomagiera Ulfa, więc musi sama robić za obie opcje.
Zaczął się intensywnie drapać w uchu, patrząc znacząco na Clifa. Po czym wyjął palec z ucha i na użytek kamer obejrzał go a potem z namaszczeniem wytarł o prześcieradło, tak by nie było tego widać.
- Kojarzysz tych typów? Ja sztywniaka i jednego co uciekł widziałem w knajpie, tego trzeciego pierwszy raz widziałem.

- Czy ja wiem dobry czy zły. Jak dla mnie szczyt głupoty. Mają trzech rannych pilotów jednego który zaginął. Mają martwego marine w kwaterach pilotów. Napadniętą pielęgniarkę. Jak dla mnie coś tu jest bardziej nie tak niż się wydaje a ta głupia dupa czepia się nas jak by to my mieli za nią całą robotę odwalić. - Cliff był szczerze skołowany i załamany, potem dodał z rezygnacją - Nie kojarzę ich. Chou nie wspominała o byłym zresztą znamy się dopiero od niedawna. Ale jak oni mogli ją zostawić samą? Są przecież jakieś procedury, albo chociaż zdrowy rozsądek. Jak to taka jatka była to puścić jedynego świadka? Gdzie oni głowę mają, w dupie?

Duke bez słowa przycisnął przycisk przywołujący pielęgniarkę. Gdy przyszła powiedział:
- Mogę mieć prośbę… - spojrzał na jej pierś, tym razem w zupełnie uczciwych zamiarach, przeczytał jej imię - … Mary. Możesz poprosić ratowników, którzy mnie tu przywieźli by przyszli w wolnej chwili? Chciałem im podziękować.

Cliff powoli zaczął się uspokajać.
- Doktorowi też należą się podziękowania że nas tak ładnie połatał.- Dodał cowboy zgadując o co chodzi Diukowi
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline  
Stary 20-02-2020, 14:58   #136
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Mordownia była pustawa. W rogu sali siedziało paru jej znajomych od kart. Chyba zaczynali grę. Xavier stał za kontuarem polerując kufel. Z niezwykłą delikatnością jego stalowe kończyny ujmowały delika potne szkło gdy przyglądał się pod rozproszone światło sufitowe czy nie widać smug. Przetarł jeszcze krawędź i z zadowoleniem odłożył kufel pod blat.

Eyre szła przez salę z zamiarem pogadania z szefem tego przybytku, gdy jej uwagę zwróciło coś co nie pasowało jej. Obróciła się i podeszła do stołu zajętego przez Marines.

- Gdzie zgubiliście Toma i Marka? - zapytała zatrzymując się przy piątce rosłych facetów siedzących wokół blatu, na którym stały kufle po piwie i walały się karty do gry.
Wszyscy spojrzeli na nią, ale nikt nie kwapił się odpowiadać.

- Byli w pierwszej linii... - smętnie odezwał się Aaron Grimmet, rudy gość o skórze tak jasnej, że prawie białej, drapiąc się po zabandażowanym ramieniu.
- Chujowo - Fierce skrzywiła się i bez pytania dosiadła się do nich. W pierwszej chwili wywołała tym pomruki i spojrzenia niezadowolenia.
- Co, boicie się, że was znowu ogram? - zaśmiała się Fierce, na co Gregg Dykes, gość wyglądający jak skrzyżowanie drwala z zapaśnikiem zebrał karty i zaczął je tasować.

- Wiecznie nie będziesz miała farta - stwierdził ze złośliwym uśmiechem Dario Cadei. Wyglądający mieszaniec koreańczyka z rasą kaukaską, który zgubił wszystkie włosy i był teraz łysy jak kolano.
- Ty akurat przegrywasz nawet jak jesteś sam przy stole - zaśmiał się z niego Chris Pauwels, czarnoskóry facet, który miał charakterystyczną szramę na szyi. Podobno w walce z kotami prawie stracił głowę.
- Pierdol się - odgryzł się Cadei.

- No to partyjka na cześć Toma i Marka - Eyre poklepała dłońmi o blat stołu, by pogonić Gregga. Brodacz charknął w kąt i zaczął rozdawać karty.
- No to wiecie co tam się wydarzyło? - drążyła zaciekawiona Fierce. Mężczyźni spojrzeli po sobie, a na koniec ich wzrok padł na Aarona.
- Bardziej chujowo mieli tylko na Waszyngtonie - odezwał się piąty przy stole, był to Steve Fashingbauer, mulat zaciągający niemieckim akcentem.
- Lepiej tak niż żeby trafili w ręce robali - wyraziła swoje zdanie Eyre, czym nie zaskarbiła sobie przychylnych spojrzeń kompanów. - No ale ej, o co się burzycie? Jesteście jeńcami obcej rasy inteligentnej. Czego się spodziewacie po nich? Że dostaniecie browca i burgera z frytkami? - przekrzywiła głowę. - Nasi naukowcy kroją i zadręczają wszystko co nowe, to myślicie, że tamci będą lepsi?

Mężczyźni odwrócili spojrzenia, nagle bardzo zainteresowani kartami, które dostali. Zaczęli grę.
- Byłem z tyłu - pierwszy odezwał się Aaron, przerywając długą ciszę. Dalej całą pierwszą partię gadali już tylko o tym jak wyglądało wnętrze statku Robali i sami obcy.

- Znowu, kurwa?! - Steve nie mógł uwierzyć, że Eyre zgarnęła wszystko. - Jak?!
- Kiedy nauczysz się oszukiwać śmierć, to gra w karty staje się dziecinną zabawą - sarknęła Fierce i wstała. - Później zbiorę fanty. A właśnie... - przypomniała sobie o zadaniu od Simona, przez które przecież znalazła się w Mordowni. Wyciągnęła z kieszeni zdjęcia. - Znacie ich? - zapytała kładąc fotografie między kartami.

Popatrzyli na zdjęcia.
- To Suarez - wskazał na jedno ze zdjęć. - Widziałem go dzisiaj rano. To świr nawet jak na marines..Ale dobry żołnierz.
- A ten drugi? - Zapytała Fierce. Marines patrzyli na zdjęcie i na siebie.
- Czekaj a to nie Igor? - zaczął Pauwels.
- Ten Igor? - dopytał Dykes.
Pauwels skinął głową. - No może trochę podobny, ale jakiś wyższy się wydaje na tym ujęciu.
- Jaki Igor? - powtórzyła Eyre
- To sierżant z 7 oddziału. Mruk. Nikt nie kojarzy jak się nazywa. Od początku miał na wszystkich wyjebane. Na naszywce miał napisane IGOR więc wołają na niego Igor.
- Co macie na myśli "od początku"? Typa nie ma w systemie, musiał dostać się tu, na Viki, na krzywy ryj - wyjaśniła kolegom. - Wiecie gdzie go znajdę?
- Fierce, ty coś piłaś? - zapytał Pauwels - nie ma bata każdy jest w systemie. Po prostu ten kto sprawdzał dał ciała.
- Igor to dziwak - wtrącił Fashingbauer - jak można być takim odludkiem. Jedynie chyba skumał się z tą całą oficer śledczą bo często brali go na interwencje. Jak go niema to pewno jest gdzieś z nią.
- A to sucz... - skomentowała Eyre tą soczystą nowinkę. - A Ivan się z nimi prowadzał? - dopytała o trzeciego gościa.
- Ivan to najlepszy kumpel Suareza. - odpowiedział Cadei. - Chłopaki mówią, że jak po apelu ten nowy oficerek sprowadził tutaj pilotów to Ivan zobaczył swoją laskę jak obłapia ją jakiś pozer przebrany za cowboya. To tak się wkurwił że mało naszych nie pobił. Ponoć do Suareza mówił że przerobi go na jajecznicę i każe mu się zjeść! - Hasło ewidentnie wywołało wesołość na twarzach marines. - Ale Suarez właśnie coś mu powiedział na ucho i odciągnął go z lokalu. Chyba go nie uspokoił, bo chyba do siebie strzelali?

- Mówią że ten Cowboy mu niemal łeb odstrzelił. - dodał Fashingbauer - Ivan był twardy podobnie jak Suarez nasi się od nich trzymali daleko bo to maszynki do mordowania. Ale że taki pozer go załatwił to albo świadczy o nim dobrze albo kiepsko o Ivanie.
- A skąd masz w ogóle te zdjęcia? - zapytał Grimmet.

- Fakt, mózg miał rozsmarowany na ścianie - Eyre pokiwała głową na słowa Steava. - Ale tutejsi piloci poza swoimi maszynami zachowują się jak cipy, które stroszą się tylko jak mają widownię - wyraziła własne zdanie na temat grupy, do której przecież i ona należała. Wyraźnie więc odcinała się od nich. - Zdjęcia są z monitoringu - dodała spoglądając na rudego marines. - Nie wiecie tego ode mnie, ale ktoś przy nim majstrował i niestety nie da się zobaczyć co dokładnie zaszło kiedy trzech mięśniaków spotkało się z Warringtonem i resztą - dopowiedziała ściszonym głosem.

- Słuchaj… nie mieszaj się w to. - Powiedział jej Pauwels - Ja rozumiem braterstwo i te sprawy. W powietrzu wy jesteście górą. Ale tutaj mamy pokład. Stalowa ziemia jest domeną Marines. Ja osobiście cię lubię i tylko dlatego mówię ci to teraz. Marines uważają, że tym dwóm cwaniakom się należało i wielu jest mocno wściekłych za Ivana. To, że sprawa się ciągnie źle wszystkim robi. Dobrze że te wróbelki leżą w szpitalu bo wielu szczególnie ludzi z oddziału Ivana jasno mówi, że kompana trzeba pomścić. Morale jest żadne. Kapitan ani Major niewiele robią a sprawa jest przecież poważna…
- Zamknij się Chris zanim powiesz coś głupiego - upomniał kolegę Fashingbauer. - Mimo że pierdoli ma trochę racji. Eyre schowaj te fotki i nie rozpytuj o nich bo więcej sobie wrogów zrobisz niż będziesz w stanie ogarnąć.

Fierce parsknęła śmiechem. Chyba nie zdawali sobie sprawy, że jako skazaniec z góry zakładała, że każdy na pokładzie z automatu najpierw jest dla niej wrogiem, dopóki nie udowodni, że jest inaczej.
- Lubię was chłopaki. Daruję wam za to info dzisiajszy dług - mrugnęła do nich i zgarnęła fotki ze stołu. - Ja też płakać po tych dwóch przygłupach nie będę, ale przetłumaczcie kolegom, że jak chcą się mścić za Ivana, to niech poczekają, aż wydostaniemy się z tego kurwidołka jakim jest środek układu kotów. Bo jeśli futrzaki przejdą przed ochronę jaką dają myśliwce, to na stalowej ziemi już nic nie wskóracie - rozłożyła ręce. - Na razie - niedbale im zasalutowała i ruszyła do wyjścia.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 20-02-2020, 15:04   #137
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Diuk z Clifem bardzo grzecznie poprosili Sou by zaprosiła sanitariuszy, którzy ich ściągali. Udało się im dotrzeć jedynie. do marine Neville Longbottom. Był to niepozorny marines o modnej fryzurze. Uśmiechnięty i serdeczny. Nieco był zakłopotany gdy go przyprowadziła. Stanął przed waszymi łóżkami drapiąc się po głowie i głupawo uśmiechając.
- To ty nas pozbierałeś? Tam w korytarzu? - zapytał Duke, nie dobrze marines nie należeli do jego faworytów w tej chwili.
- No niby tak… Ale nie sam - zreflektował się po chwili. - Byliśmy na służbie akurat to nas wezwali. Zazwyczaj wyciągamy nierozważnych techników których coś przygniotło. Albo skądś spadli. Nawet przy naszym ciążeniu można sobie niezłą krzywdę zrobić. Taka akcja jak wczoraj rzadko się zdarza. Jak to major zwykł powtarzać. Jak na miejsce w którym jest więcej sztuk broni niż ludzi dochodzi do naprawdę zaskakująco mało wypadków.
- Wisimy wam po flaszce, jak się stąd wygrzebiemy stawiamy. Możecie wybrać lokal. - powiedział Duke.

- I porządnego steka z prawdziwej wołowiny - Dorzucił Cliff swoje pięć groszy.

- Jasne. Niema sprawy. Dajcie znać jak was wypuszczą.. O ile was wypuszczą - wskazał na przykutego do łóżka Clifa…
- To tylko takie łóżkowe zabawy - Duke wyszczerzył się. - Pamiętam, że była tam jeszcze taka laska, chyba pielęgniarka. Kojarzysz ją?
- Mówisz o Chou tej co mu bebechy upychała do środka? - zapytał wskazując na Clfia.
- No. Jest gdzieś w pobliżu? Widziałeś ją?
- Nie, była uwalana posoką jak was zabieraliśmy. Ale słyszałem że ta cała oficer śledcza powiedziała. Żeby się doprowadziła do porządku i przyszła później do niej.
- Ok, a słuchaj… co się gada o tym wszystkim? - powiedział konspiracyjnym szeptem Duke - Wiesz… my tu siedzimy, lekarz nic nie gada, nikt nic nam nie mówi.
- Zaczyna się smród po okręcie unosić. Mówią, że to jakieś konflikty stare między pilotami i marines oraz, że to wina pilotów bo zadzierają nosa. . Ja tam nie wiem. Tylko jakiś idiota strzela w statku kosmicznym. - niechętnie spojrzał na Clevelanda - Nawet jeśli nie przebije kadłuba to pocisk może rykoszetować wewnątrz. Trafić cywila lub zniszczyć ważny sprzęt. Mówią, że ludzie znikają. Ale gdzie w tej pieprzonej puszce można się schować…
- Stary, gdyby nie strzelał to leżelibyśmy teraz w chłodni. A przebicie kadłuba? Taką zabawką? Przecież okręt ma pancerz ze spieków ceramicznych, w najcieńszym miejscu metr grubości.

- Taki któremu skończyły się inne opcje - odpowiedział wyjaśnienia i wzruszył ramionami. - Jak leżysz skopany na glebie a trzech drabów dobiera się do ciebie i dziewczyny to zostaje niewiele opcji. Poza tym, ja go tylko raniłem. głowę odstrzelili mu swoi. Jak mieli jakieś wonty mogliśmy to załatwić jak faceci ale wyżywać się na dziewczynie?

- Ja tam nie wiem i wolę się nie mieszać w te sprawy. - sanitariusz podniósł ręce w obronnym geście - Spoko, że dochodzicie do siebie. Przekaże chłopakom informacje dotyczące waszej oferty na pewno zgłoszą się po nagrodę. Na mnie już pora - dodał po o chwili widząc zbliżającego się podporucznika.

Marine zasalutował mijając Huntera. Oszczędnie i pośpiesznie. Hunter odpowiedział mu tym samym. Zatrzymując się przed pilotami. Diuk był w końcu pilotem w jego skrzydle. Cowboy też zasługiwał na uznanie, tym jak prezentował się w ostatniej bitwie.

- Słyszałem, że nieźle nabroiliście - powiedział Hunter z powagą. - Ale, że nie potrafiliście sobie we dwóch poradzić z marines to żenada. Ich było tylko trzech! - kącik ust podporucznika lekko powędrował w górę, ale się opanował.

- Żarty żartami, ale właśnie chcieli wykończyć Żuraw - odparł Duke. - Nie wiemy czy z tego wyjdzie.

- Wiem, właśnie przyszedłem zobaczyć co z nią i Trefl. Żarty tutaj ani nic nie pomogą, ani nie przeszkodzą. To są rzeczy na jakie nie mamy żadnego wpływu, a żart to jedyne co nam zostaje. Macie jakieś informacje o Greyu? Znalazł się?
- Wciąż go szukają, przynajmniej tak nam powiedziała Hudson. - odparł Duke
Hunter na wspomnienie o śledczej zerknął na kajdanki Cliffa.
- Ja jej powiedziałem, że jak bezpodstawnie uziemi jednego z moich pilotów to całe moje skrzydło nie ruszy dupy z hangaru i będzie musiała marines wsadzić do aniołów jak nas wykryje wróg, a wtedy dowództwo tym bardziej będzie musiało zwrócić uwagę na obecną sytuację.

- Jak mi to ściągną to ci zademonstruję jak to było z tymi marins. - Cliff potrząsnął kajdankami a w głosie była wyraźnie nieprzyjemna nuta. Słowa sanitariusza potwierdziły obawy co do Hudson i tego że zignorowała Chou po incydencie. Hunter po prostu źle trafił z żartem i nawet to że się za nim wstawił niewiele zmieniło jego nastawienie.
- Nawet o niej nie wspominaj. Ten marine wspomniał że ona nie dała Chou żadnej ochrony ochrony, o nic jej nie zapytali nic tylko odesłali do kwater. Wcale się nie zdziwię jak się okaże się ona bez mapy to nie znajdzie kibla we własnej kajucie.- Cliff aż kipiał z wściekłości

- A co z tym wspólnego ma Chou? - Hunter wyglądał na zaskoczonego. - Marines przecież zaatakowali was. Chyba każdy na okręcie wie kim jest Namienkov.

- He? - Zdziwił się Cliff - To o tym też nie wiedzą? No tak skoro jej nie przesłuchali to nie ma się co dziwić. Poszło właśnie o nią. Ten któremu łeb odstrzelili twierdził że to jest jego była. Zaczaili się na mnie i na nią.

- Może to był tylko pretekst. Żuraw i Grey chyba nie mieli nic wspólnego z marines, a też zostali w to wplątani - podporucznik starał się za wszelką cenę nie dopuszczać myśli, że Grey faktycznie stał za atakiem na Rumiko.

- Może tu nie idzie o poszczególne osoby? - powiedział w zamyśleniu Duke - Jak na razie rozpieprzyli dwa najlepsze skrzydła. Jeśli chodzi o to by nie miał kto latać jak przyjdzie co do czego?

- Ale po co? - wzruszył ramionami. - Jesteśmy na terenie wroga i nawet marines muszą mieć świadomość, że tylko my możemy uratować im życie jak nas wykryją - potwierdził tonem jakby uważał, że marines to jedna z niższych form inteligencji - zrobił krótką przerwę, a po chwili jakby coś mu zaświtało. - Kapitan kilka razy już pokazał, że nie jest geniuszem jeśli chodzi o decyzje taktyczne. Może chcą sparaliżować naszą sekcję, sprawić żebyśmy byli bezbronni i wymusić zmianę kursu? Nadal w końcu lecimy w serce układu Kilrah - zawiesił hipotezę w powietrzu.
- Może ktoś chce sprzedać Kilrah lotniskowiec w prawie nienaruszonym stanie?

- W sumie jakby na to spojrzeć to może coś w tym być że to ma drugie dno.Ten trzeci co stał i pilnował zachowywał się zbyt obojętnie jak na porachunki miłosne i to on dobił Ivana..Trupy nie zeznają. A skoro pod tym zapadem ma być drugie dno… - Nie dokończył bo teraz naprawdę zaczął się bać o Chou. - Nie wierze w kontakty z Kilrath, ale jakieś takie... nie wiem mafijne, pirackie. Może narkotyki bo co mogła im zapewnić dostęp do sprzętu medycznego lub leków. Wyników badań. Może fałszowania kart medycznych. Przy sfałszowanych kartotekach można kogoś wprowadzić na pokład.

Do pomieszczenia wszedł wysoki chudy lekarz. To był Spenger. Był najmłodszym lekarzem na pokładzie. Ale potrafił łatać ludzi jak mało kto.
- Witam Panie Podporuczniku. Przyszedł pan zobaczyć pewno swoje pilotki. Proszę za mną. - Głos miał wysoki wręcz kobiecy.

Hunter podążył za lekarzem przechodząc do wyodrębnionego oddziału dla “ciężkich” przypadków. Niewielka śluza prowadziła do sterylnego pomieszczenia. Po prawej stronie znajdowały się “trumny” Tak przynajmniej zwykło się nazywać pełne medmaty używane na intensywnej terapii. Rzeczywiście przypominały kształtem trumny. Z przeszklonymi pokrywami, zapewniały specyficzną atmosferę niezbędną do szybszej regeneracji.

Doktor wskazał jedną z trumien. Doktor sięgnął po tablet i wywołał informacje.
- Kaori Rumiko. Przyjęta z podejrzeniem uduszenia. Nie zdążyła odzyskać przytomności. Nie znamy czasu jaki miała odcięty dopływ tlenu. Nie wiemy czy mózg nie został uszkodzony. Wstępne skany nic nie wskazują, jednak pewne szkody są wiadome dopiero po przebudzeniu. Do wszystkiego doszła jeszcze próba otrucia na oddziale. Sprawa została zgłoszona do Oficer Śledczej. Wygląda jakby ktoś jej podał coś bardzo szkodliwego. Zareagowaliśmy błyskawicznie. Jednak spora część wątroby i jedna nerka są w bardzo złym stanie. Została wprowadzona w stan śpiączki. Płukamy krew. Jej stan jest stabilny. Ale musimy poczekać czy trucizna nie wywoła dodatkowych skutków ubocznych.

Hunter spojrzał przez szybę. Zobaczył Żuraw leżącą spokojnie. Oczy miała zamknięte oddychała powoli. a twarzy miała przezroczystą maskę tlenową. Obie jej ręce obejmowały chromowane ramiona medmatu. Widać było jak przez rurki płynie krew. Przez jedną rękę pobierana była zapewnie filtrowana w trzewiach maszyny i wtłaczana ponownie.

- To nie pierwszy przypadek gdy piloci są celem czyichś działań - powiedział Hunter nie odrywając wzroku od pacjentki. - To nieoficjalna prośba, ale miejcie oko na marines jacy przychodzą w odwiedziny. - zerknął na lekarza porozumiewawczo.

- W naszym oddziale to pierwszy tego typu przypadek. Najgorsze jeśli wątroba albo nerki wysiądą. Będziemy musieli ją wtedy zamrozić do czasu przewiezienia na lepiej wyposażoną stację medyczną.

Wyglądała jakby spała. Była niewysoka niemal jak dziecko w objęciach maszyny. Doktor postawił parę kroków i wskazał drugą trumnę.

Hunter postawił parę kroków i aż zamarł. Niby widział Trefl zaraz po akcji. Ale nie spodziewał się takiego widoku.

Wychudzone ciało. Wygięte w nienaturalnej pozie pod białym prześcieradłem. Jej włosy kiedyś w kolorze jasnego miodu teraz były całkowicie białe. Skóra zdawała się być naciągnięta na twarzy. Twarz była ściągnięta w grymasie widać było jakby cierpiała.
- Jakie są rokowania? - zapytał ostrożnie.

- Diana Wright... - zaczął doktor przewijając ekrany na tablecie - Ciężka choroba popromienna. Stan jest stabilny. Wyjdzie z tego. Twarda z niej sztuka. - Popatrzył na twarz Huntera i na leżącą w trumnie dziewczynie i szybko dodał - Nie odczuwa bólu podajemy jej silne środki przeciwbólowe To skurcz mięśni po serii zastrzyków pobudzających. - Teraz dopiero Hunter zwrócił uwagę, na chromowane ramiona które poruszały się pod białym prześcieradłem w okolicy nóg dziewczyny - Prowadzimy walkę z kilkoma nowotworami, które szybko zaczęły się mnożyć. Ale zdusiliśmy wszystko we wstępnej fazie. Nie ma ostrych przerzutów. Ale to już kwestia tygodnia góra dwóch zanim wypuścimy ją z medmatu i przeniesiemy na zwykłe łóżko. Oczywiście mocno odbije się to na jej zdrowiu, ale tutaj dużo będzie zależało od reakcji na lekarstwa. Jest silna da radę. Może nawet wróci do latania.
 
Mike jest offline  
Stary 20-02-2020, 15:08   #138
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Doktorze! - zawołał Hunter wchodząc do gabinetu Sahima - Ma pan chwilę?

Gabinet Sahima był jedną z kajut przerobioną na potrzeby gabinetu. Zniknęła długa prycza zaś biurko spod ściany wylądowało na środku pokoju. Nie było to standardowe metalowe biurko, a prawdziwe drewniane. Fotel również różnił się od przydziałowego. Obity miękką beżową tapicerką idealnie pasował do jasnego drewna biurka. Ściany choć standardowo pokryte farbą antykorozyjną w kolorze floty ozdobione były obrazami. Były to w większości krajobrazy przedstawiające oazy na pustyniach, piękne białe miasta. Obrazy były duże i wyglądały na oryginały. Sahim wyglądał na zmęczonego. Mimo to podniósł wzrok na podporucznika i powiedział

- Proszę Panie Podporuczniku o co chodzi. Wie Pan, że skończyłem dopiero co dyżur, ale jeśli to coś pilnego.
- Mam problem z pilotem. Chodzi o Anderson. Do tej pory nie stwierdziłem zagrożeń dla reszty mojego skrzydła, ale ekspertem nie jestem. Dlatego przychodzę do pana.

Sahim natychmiast się rozbudził. Zmarszczył czoło i spojrzał na Huntera ostrym, przytomnym spojrzeniem. Ale czekał, aż Hunter skończy wypowiedź.

- Pewnie zna pan jej kartotekę nie tylko pod względem zdrowia fizycznego. Lata poniżej swoich umiejętności i wykazuje brak jakiejkolwiek inicjatywy. Wszelkie rozmowy z nią pokazują, że ma wszystko gdzieś. Tutaj mam nawet wyniki z ostatnich testów na symulatorze. Potrzebuję konsultacji i zaleceń w stosunku do niej, bo zwykła rozmowa jaką ostatnio przeprowadziliśmy nie przyniosła żadnych efektów.

- Bardzo dobrze Pan zrobił, że w pierwszej kolejności przyszedł Pan z tym do mnie - Zaczął Sahim bardzo uprzejmym tonem - Sprawę doskonale znam i jest ona bardzo delikatnej natury. Osobiście diagnozowałem i dopuściłem do służby. Przypadłość Troy nie jest taka oczywista jak się wydaje. Wymaga cierpliwości i pomocy zaufanych przyjaciół. Latanie jest dla niej ważne i jeśli jej się to odbierze pogrąży się do reszty! - Sahim na chwilę zamilkł lustrując Huntera przenikliwym wzrokiem. Widać było, że się waha wreszcie gdzieś w jego duszy zapadła decyzja i powiedział - Znam ojca Troy od wielu lat. Na pewno kojarzysz Czerwonego Komodora.
- Major Kazakov - wyrwało się Hunterowi. Wiele słyszał o czerwonym komodorze. Jego szaleńczych rajdach, samobójczych misjach i ostrym jak szabla języku. Wywodził się z pilotów myśliwskich podobnie jak Newman jednak był zdecydowanie mniej zachowawczy. Ludzie cenili służbę u niego choć należała do najbardziej niebezpiecznych.
- Tak Kazakov jest ojcem Troy. Przyjęła nazwisko po matce zgodnie z tradycją Tabuk 4. Zresztą Aleksander woli by na swoje nazwisko zapracowała sama. Ma dziewczyna smykałkę do latania. Jako brzdąc wolała siedzieć w symulatorach zamiast ganiać się z koleżankami. Ojciec jej powtarzał, że najpierw nauczyła się latać, później dopiero chodzić… - dodał nieco sentymentalnie i zamilkł myśląc o starych czasach - Resztę historii pewno znasz z jej akt. Zakochała się w facecie, który odciągnął ją od latania, a na domiar złego zginął. Troy uważa, że to jej wina. Obarczyła się poczuciem winy. Widzisz podporuczniku Troy to nieoszlifowany diament, zupełnie jak jej ojciec, trzeba z niej zrobić na powrót pilota. Udowodnić że potrafi latać przypomnieć jej o tym, że kocha latanie. To zadanie dla Ciebie. Wierzę, że potrafisz. - Powiedział przyjacielskim tonem. Po chwili dodał już poważniej. - Mam nadzieję, że nasza rozmowa pozostanie między nami. Wolałbym by nie dotarła ona do osób trzecich. Nie powinienem z tobą rozmawiać na takie tematy. Ale robię to dla Troy uszanuj to. Poświęć jej więcej czasu, bądź cierpliwy, wyrozumiały, dbaj o nią a obiecuje ci nie pożałujesz…

- To nie jest moje zadanie aby poświęcać mój czas indywidualnym pilotom, kosztem całego skrzydła - poprawił Hunter, tonem bardzo merytorycznym. - Poza tym moje próby motywacyjne w żaden sposób na nią nie podziałały. Powiedziała, że złoży podanie o przeniesienie do Archera i że nadaje się tylko na śmieciarki.

- Odradź jej to i nie rozmawiaj na jej temat z Archerem. Nie stworzy to dobrej atmosfery do rozwoju takiego pilota jakim jest Troy. Nikt nie każe poświęcać ci całego skrzydła. Jedynie odrobinę Twojej uwagi. Byłeś dla niej pewno zbyt ostry. Ona jest delikatną, wrażliwą osobą. Spróbuj innego podejścia. Na pewno nie pożałujesz.

- Temat śmierci i odpowiedzialności działa na nią destrukcyjnie. W jakich okolicznościach doszło do tamtego wypadku?

- To stara historia. Jej okręt macierzysty lotniskowiec USS Gabriel został wciągnięty w pułapkę. Skrzydła myśliwskie ruszyły na pomoc wysuniętym jednostkom grupy bojowej. Wtedy zza planety wyłoniły się 4 eskadry ciężkich myśliwców Kilrah. Rozciągnięta grupa bojowa związana walką z przeciwnikiem nie zdążyła zareagować wystarczająco szybko. Gabriel odniósł poważne uszkodzenia. Jedna z głowic uderzyła w pobliże mostka. Zginęła większość załogi, w tym on… Troy walczyła na przedzie formacji. uważa, że jeśli zostałaby przy okręcie mogłaby powstrzymać atak.

Hunter się zastanowił. 4 eskadry ciężkich myśliwców. Nawet jeśli były klasy Ursus wyposażone w torpedy atomowe nie powinny zagrozić lekkiemu lotniskowcowi jakim był Gabriel. Z tego co kojarzył to okręt starszego typu od Victorii prawdziwy dziadek… Chyba był już nawet zezłomowany.
- Jakim cudem tak małe siły zdołały zniszczyć Gabriela? Był już uszkodzony?

Sahim wzruszył ramionami
- Nie znam dokładnie tej historii. To było parę lat temu. Aleksander opowiadał mi, że to był jakiś konwój. Nie wiem, czy na Gabrielu nie było ledwo szczątkowej załogi. Siły wroga rzeczywiście nie były aż tak liczne i po przegrupowaniu siły Unii szybko się rozprawiły z kotami.

***

St. John po wizycie u Sahima skierował się do pierwszej osoby jaka przyszła mu do głowy w całej sytuacji. Jokinen był jedyną osobą jakiej mógł zaufać, a która mogła mieć skierować go w dobrym kierunku Póki co nie zmienił zbytnio zdania względem Anderson, ale cholernie zaciekawiła go sytuacja.
- Sheriff! Otwórz! - powiedział w kierunku komunikatora.
- CHWILA!! - rozległo się ze środka. Trwało to zdecydowanie dłużej niż chwila. Gdy drzwi rozsunęły się i zobaczył Jokinena. Jeszcze bardziej zmiętego niż rano. Gestem zaprosił podporucznika do środka.

Panował tu rozgardiasz. Olbrzymie biurko z jeszcze większą konsolą. Nakrycie na łóżku rozwalone. W nogach znajdował się koc zwinięty bezwładnie w rulon. Jokinen dostrzegł coś na podłodze i nogą wkopał to pod łóżko. Hunter to dostrzegł. To chyba był jakiś wydruk. Jokinen był zdenerwowany i nie potrafił tego ukryć. Towarzystwo Fierce ewidentnie mu nie służyło.

- Potrzebuję informacji, ale zależy mi na dyskrecji. Chodzi o ostatnie misje lotniskowca USS Gabriel. Konkretnie o jakąś misję związaną z konwojem. Wtedy okręt doznał uszkodzeń mostka i być może został zezłomowany. Wiesz w jaki sposób można się do tego dokopać?

- Ale nie wiem oco chodzi szefie… No i przepraszam, za ten bałagan.. Zazwyczaj panuje tu większy porządek… Jaką misję.. Ja tu tylko… To nie tak w sumie jak wygląda… Do niczego się nie dokopałem...

Wtedy Hunter dostrzegł jak bardzo przekrwione oczy ma jego pilot. Widać jego wizyta totalnie wybiła go z rytmu i nie wie o czym mówi...

- Uspokój się. Twoja kajuta, twój burdel. Nic mi do tego. Przeanalizuj jeszcze raz co do ciebie powiedziałem. Znasz kogoś na okręcie kto mógłby zdobyć dla mnie takie informacje? Chodzi o nieoficjalne kanały. Raport taktyczny mówiący jakim cudem lekki lotniskowiec przegrał z czterema eskadrami Kilrath. Kto mógłby coś wiedzieć - powtórzył artykułując powoli wyrazy.

- Szefie. Chodzi o tajne raporty floty? A nie ma nic w oficjalnych? Przecież nieautoryzowany dostęp do takich raportów to przestępstwo. Mamy alarm bojowy więc za takie coś grozi sąd polowy!
- A czy ja coś takiego zasugerowałem? - podporucznik wbił w niego spojrzenie. - Nie interesuje mnie czy ta osoba dotrze do tych danych w autoryzowany sposób czy nie. Mnie interesują dane.
- No właśnie kamień serca… No to najwyższy poziom dostępu na naszym okręcie ma Kapitan. Ewentualnie jego zastępca. Nie znam innej osoby, która miałaby dostęp do takich danych.
- No trudno - powiedział wyraźnie zawiedziony. - Spróbuję w takim razie inaczej - klepnął Jokinena w ramię i zaczął kierować się do wyjścia.

Widać było, że Jokinenowi ulżyło. Ewidentnie się bał. Hunter widział go w przestrzeni. Nie brakowało mu odwagi ale teraz ewidentnie coś było nie tak. Coś ukrywał.
- Chcesz o czymś pogadać? - zapytał Ian zatrzymując się przed drzwiami.

Widać było, że się waha…Coś w nim jednak pękło
- Szefie… - zaczął niepewnie. Jednak Hunter zatrzymał się w drzwiach i odwrócił się. - Chyba będzie lepiej jak się Pan dowie ode mnie zanim sprawa wyjdzie na jaw. - Hunter podszedł do swojego pilota ten zaś zbliżył się do łóżka i rozwinął koc ukazując wydruki i zdjęcia. Jokinen wskazał na ścianę, na której pozostały kreski wymalowane czarnym mazakiem. - Ściągnąłem to wszystko jak tylko Podporucznik zapukał do drzwi… Cała ta sytuacja z Żuraw, Greyem i atakiem na naszych w sensie na Warringtona i Clevelanda. To wszystko jest jakoś połączone…
- To znaczy? - zapytał Hunter, a Jokinen nabrał powietrza zanim wyjawił swoje rewelacje.

Nie dowiedział się wiele więcej,po tym jak opuściła go Fierce. Oczywiście Jokinen nawet przez moment nie wahał się zdradzać jej udziału w całej sprawie. Na koniec dodał:
- Szefie mam mieszane uczucia. Z jednej strony to co wiem nie pozwala mi stać obojętnie z drugiej strony złamałem już tyle przepisów, że sam mam ochotę wypuścić się przez śluzę.

Hunter w milczeniu słuchał całej tej opowieści Jokinena. Patrzył teraz w ekrany terminala, na których wyświetlone były dane, które pokazywał chwilę wcześniej Eyre.
- I ty się dla mnie bałeś wyciągnąć raport taktyczny Gabriela - Hunter udał, że jest wielce urażony. - No, ale do rzeczy. Mamy jakiegoś “kucyka” na gapę, który może mieć nie tylko coś wspólnego z konfliktem pilotów i marines, a wręcz sabotowaniem misji okrętu?
- Ich motywy możemy poznać tylko jeśli ich znajdziemy - odparł Simon wymijająco.
- Czego ode mnie oczekujesz? - W jego głosie nie było wyrzutu, a raczej ciekawość.
Jokinen jakby zawahał się, a może tylko szukał właściwych słów.
- Ma pan znajomości - wydusił z siebie w końcu. - Z oczywistych względów nie mogę z tym iść do oficera śledczego - rozłożył ręce. - Ale gdy dojdziemy o co tu chodzi to sami nic z tym nie zrobimy.
- Jeśli to wszystko prawda to i tak nie wiadomo komu można ufać i kto za tym wszystkim tak naprawdę stoi, ale masz rację, jest ktoś kogo mógłbym zapytać. Nie ma jednak gwarancji, że coś się dowiem.

Hunter coraz bardziej niepokoił się tą sprawą. Najpierw rozmowa z Diukiem i Clifem w szpitalu teraz tajne śledztwo Jokinena i Fierce. Miał złe przeczucia w tym temacie. Nie mam pomysłu na chwilę obecną.

- Nie mamy twardych dowodów przeciw Hudson. Na razie to nasze słowo przeciwko niej. Te dane z serwerów, do których dotarłem są szczątkowe to bardziej poszlaka niż twardy dowód. Tym bardziej, że znam Hudson i jakoś to do niej nie pasuje. To był dobry stróż prawa. - Ian był pewny, że dowody, które zebrał informatyk są twarde i że spokojnie można było z nimi już iść do Operacyjnego, on w końcu jest jej bezpośrednim przełożonym. Może nawet do samego Kapitana. W takiej sytuacji powinna być ona odsunięta od wykonywania obowiązków. Ale jeśli Jokinen ma rację. Być może komuś chodzi oto by ją wrobić…
- Na razie daj mi wydruki zdjęć podejrzanych marines. Od tego zaczniemy - polecił Hunter.

***

- Drougan! - krzyknął Hunter idąc między regałami i kontenerami ładowni.
- CZEGO! - Warknął ktoś zza skrzyń z prowiantem.
- A jak myślisz? Przecież jakbym od ciebie czegoś nie chciał to bym tutaj nie przychodził - zaśmiał się Ian. - Cholera jasna, Tully, znaleźć ciebie tutaj graniczy z cudem.

Za skrzyń wyłonił się kwatermistrz trzymając w ręce niewielką plastmetalową skrzynię z uchylonym wieczkiem. Położył ją na dużej skrzyni z zapasami.
- Czego potrzebujesz Ian. Troszkę nam się tutaj bajzel zrobił po ostatnich przygodach. - Tylko się sprężaj…

- Bajzel mamy też na górze. Jak mi nie pomożesz to z dwóch Irlandczyków na Viktorii zostanie jeden. - powiedział tajemniczo.
- Ktoś poluje na pilotów. Stawiam na marines. Wszystkie dowody jakie znalazł mój człowiek wskazują na śledczą i jej niekompetencję, ale nie do końca chce mi się w to wierzyć. Postawię sprawę jasno. Trzeba mi informację na temat tego kolesia - Hunter położył zdjęcie na jednej ze skrzyń. Podobno nie ma go w rejestrach statku. Poza tym chciałbym wiedzieć, czy na statku nie zabraliśmy jakiegoś dziwnego sprzętu. Znasz się na przekrętach. To pewne, że ktoś robi jakiś tutaj robi. Możliwe, że są w to zamieszani ludzie w marines, a ja chciałbym to przeżyć, a jak się da to wyjść z tego bez większego uszczerbku - wbił spojrzenie w przyjaciela.

- Słyszałem o tej sprawie - zaczął Draugan - ale żeby nasza śledcza… Ona jest ślepa i nieudolna. Nawet jej udziału za kontrabandę płacić nie muszę. Co prawda w zamian przemyciłem jej jedną skrzynie z jakimś lewym towarem. Nie była duża. Nie wiem jakie fanty przewoziła ale nawet nie pojawiła się osobiście tylko wysłała tego niedouczonego fagasa z dziwnym nazwiskiem von cośtam. Jakby poświęciła trochę energii na swoją robotę mocno by na mnie siadła. Dobrze że ten mały sukinsyn już nie będzie donosił… Tego kolesia nie kojarzę. Wiesz że dla mnie wszystkie berety wyglądają tak samo..
- Ulf von Euler? Mały, w okularkach? - upewnił się. - Jak duża była ta skrzynia?
- Chyba tak. Nie wiem on tam się kręci za nią jak piesek za królową. Skrzynia formatu B6 wiesz taka około 60 na 60 na 90 z zamkiem elektronicznym ale nie jakimś wymyślnym. Hunter na to pokiwał głową, że złapał obraz.
- Na jedno pytanie mi nie odpowiedziałeś. Nie wiem czy umyślnie czy nie - zauważył Ian. - Mój człowiek dokopał się do informacji, że ktoś dokonał sabotażu na statku. Stąd ten cały burdel - podporucznik ogarnął wzrokiem ładownię. - Są braki w nagraniach i ktoś ukrywa dane. Jeśli nikt z tym nic nie zrobi to utkniemy w przestrzeni Kilrah do momentu, aż coś nas nie rozpieprzy. Tak, że zastanów się jeszcze raz czy ktoś nie zabrał na statek czegoś podejrzanego, bo dla ciebie to też będzie koniec z interesami jak i dla mnie z lataniem.
- Masz kogoś z lewym dostępem. Daj mi namiary na niego a gościa ozłocę. Parę niewinnych rzeczy wymaże w rejestrze tak by nikt nic nie wiedział… A niech będzie ciebie też wezmę w interes będziemy mieli emeryturę murowaną. Wiesz ile kosztują rdzenie do reaktorów Victorii... Chłopie… Ale oni tego pilnują jak oka w głowie… Wystarczy w rejestrach troszkę poczarować i będziemy bogaci! - Stwierdzenie o człowieku chyba wybiło go z myślenia i reszty wypowiedzi nie słuchał...
- Nie słuchałeś co do Ciebie mówiłem. Komu chcesz sprzedać te rdzenie jak tutaj utkniemy? Masz kontakty u Kilrah?
- Eh - westchnął - słuchaj nie wiem jak ci pomóc. Ratowanie tej łajby to ani twoja ani moja działka. Po co się w to pchasz… Ja rozumiem ratujesz kumpli.. Powiem ci tak. Przemycałem wszystko. Zwierzęta, broń, narkotyki, pornografie co tylko było ludziom tutaj potrzebne. Dla marines dla pilotów, obsługi, czy nawet oficerów. Chciałbym mistrzu, żeby wszystko szło przez moje ręce ale sporo ludzi daje sobie radę samemu. Nie przemycałem niczego co zagrażałoby załodze. Żadnych wirusów. Broni masowego rażenia.
- A elektroniki, która może wpłynąć na systemy statku? - Hunter nie ustępował.
- Chyba nie. Coś tam z elektroniki było. Ale wiesz że na tym się nie znam za bardzo. Czy to przerobiona konsola do jakiś sensoryków czy moduł do włamań… Ciężko mi powiedzieć. Ale żeby coś było podpisane “Wepnij mnie do kontaktu a spierdolę lotniskowiec” to nie było.
- No widzisz. Zaczynamy dochodzić do sedna. A teraz wywal z grona podejrzanych stałych klientów i tych którym ufasz. Zostaw tych, których nie lubisz i tych dla których robiłeś to tylko dlatego bo dobrze zapłacili, albo cię zastraszyli. Ja ich sobie sprawdzę tak, żeby nie było żadnych powiązań z tobą, a koło dupy zrobię tym co na to zasługują i tych których wskażesz. - Przerwał i czekał na reakcję.
- Chyba żartujesz… Zaczynasz się zachowywać jak pieprzony glina.. Chłopie weź ty się ogarnij… Wszystkim rzuca się ostatnio na głowę... Dlatego wyciągam moje żelazne zasoby po tym skoku ludzie mają mocne potrzeby. Czują że to pewno był ich ostatni... - Uchylił wieko skrzynki pokazując niewielkie woreczki strunowe wypełnione srebrzystym proszkiem. Pudełko było niemal pełne. Tam był mały majątek w prochach. - Dam ci rabat po znajomości. Wyluzujesz trochę od zamartwiania się wszystkim.
- A co to robi? - zapytał Hunter wskazując na saszetkę. - I co może zrobić jak się przedawkuje - dodał po chwili.
- Daje niezłego kopa. Nazywają to skoczkiem. Efekt jak podczas skoku. Tyle że więcej kolorów i ostra faza. Po skoku wyostrza zmysły i dodaje pewności siebie. Lepiej nie przedawkowywać. Wiesz jak mówią skonsultuj się z lekarzem lub medmatem… Klientom nie zdradzam. Ale skoro pytasz to po znajomości mówię, że trzeba ostro przedawkować żeby poczuć jakieś konsekwencje. Może jak po kiepskim skoku wiesz nudności myśli samobójcze czy inne gorsze odloty...To czysty towar! Prima sort!
- Ale raczej mówimy o zawale lub zatorze w mózgu, czy pożegnaniem z wątrobą lub nerkami?
- Żartujesz chyba. Taką chemią ja ludzi nie szprycuje. Brzmi jak skutki uboczne wypicia chłodziwa do rekatora…
- Takie efekty ma moja pilotka. Jeśli to gówno tego nie powoduje to znaczy, że się do tego nie przyczyniłeś i możesz spać spokojnie, a sama sobie tego nie zaaplikowała w ambulatorium, bo była nadal nieprzytomna po próbie uduszenia.
- Hunter to się nosem wciąga! Lub wmasowuje w dziąsła. Wiesz że najlepsze jest to, że to nie zostawia żadnych śladów. Parę minut i medmaty nic nie wykryją poza zwiększoną ilością hormonów.
- Ten kto jej to dał może nie przeczytał instrukcji obsługi - posłał brzydki uśmiech po czym jego oczy się rozszerzyły. - Chwila! Czy twoim stałym klientem przypadkiem nie jest Anderson? Ładna, trochę egzotyczna uroda, ciemne włosy za ramiona?
- Księżniczka… - Uśmiechnął się paskudnie… - nie nie znam jej. Zresztą wiesz, że o klientach nie rozmawiamy.
- Rozmawiamy jeśli ten klient jest w moim skrzydle i masz przeczucie, że bierze za dużo. To jest wyjątek. Ok? - zawiesił głos w oczekiwaniu na odpowiedź.
- No pewno - uśmiechnął się szeroko, zbyt szeroko - Przecież mnie znasz! Będziesz pierwszym, który się o tym dowie! - Hunter miał niemal pewność, że sprzedaje towar Jasmin i że nigdy by się do tego nie przyznał.
Przesunął skrzynkę na bok i wtedy dopiero dostrzegł zdjęcie.
- Czego chcesz od Igora? - wskazał na zdjęcie
Hunter wypuścił głośno powietrze. Drougan chyba musiał wciągać jakiś inny proszek niż ten jakim handlował. Składanie do kupy jego wypowiedzi było na tym samym poziomie frustracji co rozmowa z Jasmine.
- Co ja od niego chcę? Ja kolesia nie znam. Za to dzięki niemu trójka moich pilotów leży w ambulatorium, a tej co się nie dało udusić jeszcze próbowali otruć na oddziale. Jeszcze kilku następnych to nie wiem kto wsiądzie do aniołów i poleci na spotkanie z Kilrah jak nas znajdą. Pewnie Igor i jego koledzy.
- Igor to jeden z najlepszych klientów. Płaci dobrze, kupuje tylko ode mnie. Nie wiem o czym ty mówisz. To spokojny sierżant nie taki jak ci napakowani testosteronem mięśniacy.
- Ta. Masz rację. Koleś uwielbia z kamienną twarzą patrzeć jak jego koledzy robią dziury w moich pilotach.
- Słuchaj ja ludziom w głowach nie siedzę! Ale coś w tym może być. Jak to mówili kiedyś cicha woda brzegi rwie… Gdzieś mam do niego bezpośredni namiar na prywatny komunikator, który mu kiedyś przemyciłem na statek.
- Daj. Jak mi wyśle zdjęcie z cyckami i zaprosi na dolny pokład to będę wiedział, że mam spieprzać na drugą stronę Victorii, albo od razu wylecieć w kosmos i wywoływać Kilrah.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 26-02-2020, 07:11   #139
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Zostali sami. Większość pacjentów opuściła już szpital. Nie potrzebowali długiego procesu leczenia. Rany swędziały jak jasna cholera. No i pachniały mocną mieszaniną leków. Ale z godziny na godzinę czuli się lepiej. Hunter opuścił ich dość szybko. Później była wizyta lekarska. Przeskanowali rany sprawdzili odczyty medmatów, zapisali coś w tabletach i poszli sobie nic nie mówiąc pacjentom. Ale miny lekarzy jasno dawały im do zrozumienia, że nie jest tak źle. Zaczynali się już nudzić, co bylo chyba najlepszym objawem) gdy drzwi sali otworzyły się a do środka weszła oficer Hudson.
Minę miała niezadowoloną. Skinęła im tylko głową przy wejściu. Bardziej chyba z grzeczności niż z zasad regulaminu. Podeszła do Clevelanda sięgnęła do kieszeni i wyjęła kluczyk po czym odpięła kajdanki.

Cliff był już gotowy zapewne na przesłuchanie gdy odezwała się Hudson
- Oczyszczono cię z zarzutów.
- Czy Chou się znalazła? - zapytał od razu
- Nie… Ale sekcja Ivana jasno określiła, że starałeś się go nie zabić strzelając w nogę. To potwierdza zeznania Pana Warringtona i zastaną sytuację na miejscu zbrodni. Rana śmiertelna zadana była z broni bocznej Marines. Niestety jakość filmu uniemożliwia jakąkolwiek identyfikację. Mój asystent Ulf stara się z niego coś jeszcze wyciągnąć, trochę się zna na komputerach więc może się uda. Na razie utknęliśmy z śledztwem w martwym punkcie. Tym bardziej, że wszystko wskazuje że system monitoringu na statku uległ awarii. Jeśli dowiedzą się państwo czegoś istotnego prosze o kontakt. Zdaję sobie sprawę, że Pan panie Cleveland nie zastosuje się do mojej prośby by nie szukać Panny Chou. Więc proszę o zachowanie daleko idącej ostrożności oraz unikanie miejsc w których występuje wielu marines. Minie troszkę czasu zanim dotrze do nich że to jeden z nich zabił Ivana. Między Marines a pilotami nie było na tym statku jeszcze tak napiętej sytuacji. - jej wyraz twarzy się zmienił. Opadła maska twardej suki. Pokazał się smutek ale tylko na chwilę.

- Minie mniej czasu jeśli upublicznimy ten film, może i jakość jest słaba, ale nie ma wątpliwości, że to marine. Czego jak czego, ale odstrzeliwania swoich to raczej nie lubią. - powiedział Duke.

[i] - Przepisy na to nie pozwalają to dowód. Radzę ci to samo. Bo to podstawa do oskarżenia o utrudnianie prowadzenia śledztwa. - wyjaśniła Hudson

- Czyli dostaję pozwolenie na samoobronę konieczną, Cliff także? - zapytał Duke. - Ok, zaraz pobiorę broń i opancerzenie.

- Raczej sugerowałbym by nie zaogniać całej sytuacji. - ostrzegła Hudson

- Fakt, lepiej dać się zabić. To będzie lepiej w raporcie wyglądać… - odpowiedział Diuk

Pomimo oczywistej próby wyciągnięcia do Cliffa gałązki oliwnej cowboy nie mógł się zmusić aby ją przyjąć. Tak jak kajdanki i śledztwo mógł jakoś przełknąć tak zaginięcia Chou nie mógł przeboleć.
- Ciekawy dobór słów. - mruknął wściekły - Nigdzie byście nie utknęli gdybyście Spróbowali przesłuchać, tfu, do jasnej cholery chociaż zapytać jedynej przytomnej co się stało! Na co mam czekać? Nie tobie grożono zbiorowym gwałtem przez kompanię marins, to sobie możesz utknąć w martwym punkcie.

- Groźby groźbami, Trzeba jednak pamiętać, że do niczego nie doszło. Może skończyłoby się tylko na gadaniu. Poza tym chcieliśmy przesłuchać Chou. Była w lekkim szoku. Po całym wydarzeniu pozwoliliśmy się jej przebrać i umyć przed przesłuchaniem. Cała była w twojej krwi. Przesłuchanie jej w takim stanie nawet we mnie wywoływałoby wyrzuty sumienia. Niestety nie dotarła do mojego biura. Wysłałam nawet po nią Ulfa, jednak chłopak wrócił z pustymi rękami. Uwierz mi pilocie. Robię co w mojej mocy by ją odnaleźć tak samo jak Greya i tych dwóch Marines. - próbowałą wyjaśnić Hudson

- Postaram się wam zapewnić jakąś ochronę jeśli to was satysfakcjonuje.

- No to teraz już wiem że jak na przykład ciebie napadną to trzeba poczekać bo a nuż się opamiętają i zamiast i zamiast na gwałcie skończy się na zwykłym macanku. Kurde, ja nawet miałem taką piosenkę że kobieta kobiecie wilkiem. Czyli wiedząc że to o nią poszło puściłaś ją bez obstawy, bo to tak mam rozumieć? Ja już mam swoją ochronę o czym przekonał się Ivan. Muszę tylko pamiętać zabrać więcej amunicji. - nie dawał za wygraną Cliff

- Czy ta ochrona składać się będzie z marines? - zapytał Duke znając odpowiedź.

- Tak. Jak znasz kogoś kto cię toleruje to podaj nazwisko. - zapytałą Hudson

- Prościej będzie jak się sami będziemy bronić - odparł Duke - nie może nam pani przydzielić nikogo pewnego.

- Rozmawiałam z lekarzami jutro rano was wypuszczą. Lepiej żebyście sami po broń nie szli. Przynieść wam? Twój rewolwer cowboyu będzie zatrzymany na czas śledztwa. - odpowiedziała Hudson

- Chętnie skorzystam. - powiedział Duke z uśmiechem.

- A ja podziękuje. - W kajucie czekała na niego druga czterdziestka piątka. Jak przystało na rasowego cowboya miał po jednym na każde biodro. Wystarczyło dostać się do kabiny. - Wystarczy mi że będę miał na karcie zezwolenie na posiadanie i wydanie broni. - podziękował za propozycję cowboy

- Nikt wam zezwoleń nie cofnął. Przyślę kogoś z bronią. - Hudson przeprosiła niepewnie i wyszła.

Po jakiejś godzinie pojawił się Ulf z bronią dla Diuka. Standardowy pistolet marines z kaburą bez dodatkowych magazynków. Wystawił w twoją stronę ekran tabletu podając do ręki pióro elektroniczne powiedział.

- Pokwituj na dole.

- Sprawdźmy czy się numery i daty zgadzają, panie Ulf mógłbyś to rozłożyć i złożyć? - odparł Duke czekając aż Ulf odpakuje broń. Sam zaczął czytać z tabletu. - Cliff zerkniesz czy się wszystko zgadza, ja się na tym nieznam?

- Ok, dawaj. - Zgodził się Cliff. Na broni znał się tak jak każdy na obrzeżach.Zamierzał złożyć pistolet na części i sprawdził ich numery. Potem przeliczyć i sprawdzić nr amunicji. Na koniec chciał sprawdzić nr broni w bazie danych. Zwłaszcza w kontekście poprzednich użytkowników. Na koniec zgrał by dane do swojej chmury.

Zarówno Diuk jak i Ulf patrzyli w zdumieniu. Jak Clif z sprawnością rusznikarza w kilku ruchach wyrzucił magazynek i odpiął zamek od szkieletu broni i nagle zamarł w pół ruchu. Z dłonią zaledwie o parę centymetrów od na wpół rozebranej broni… Przełknął powoli ślinę. Zobaczył pocisk zaklinowany w lufie broni. Nie w komorze, gdzie jeszcze by to rozumiał. Ale w samej lufie.. Czerwona spłonka mówiła jasno, że ma do czynienia z nabojem HE… Jeśliby ktoś z tego pistoletu wystrzelił. Urwało by mu rękę i to w najlepszym przypadku…Takiego rodzaju nabój sam nie mógł się tam zaklinować… Nie z nienaruszoną spłonką…

- Diuk ciebie też chyba ktoś tu nie lubi. - Cowboy spojrzał na Ulfa. Nie wierzył żeby mógł to zrobić młody bo albo by przeszkadzał w sprawdzeniu broni albo by nie siedział tak blisko. Fragmenty pistoletu zadziałały by jak granat zaczepny. No ale nie miał nic przeciwko żeby się młody spocił. - Co to jest do cholery. Chcesz nas pozabijać. Wieś co to w ogóle jest? - Wskazał na wpół rozebrany pistolet leżący na sterylnie czystym stoliku medycznym.

Ulf był blady jak ściana. Patrzył w przerażeniu na Clifa… Odwrócił się na pięcie i wybiegł z sali nic nie mówiąc. Zupełnie jakby próbował uciec.

Te! Stój gdzie lecisz. - Cliff zerwał się z leżanki i pognał za młodzikiem. Chwycił pierwsze co mu wpadło w ręce gotów rzucić w nogi szczeniaka gdyby ten się nie zatrzymał. Nie chciał mu zrobić krzywdy jeszcze oskarżyli by go o napaść na żandarma czy coś...


Duke włączył komunikator szpitalny.
- Uwaga, ucieka podejrzany, niejaki Ulf. Proszę o zatrzymanie go. -
Specjalnie nie przedstawił się, liczył że najpierw będą łapać, potem pytać.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.

Ostatnio edytowane przez harry_p : 27-02-2020 o 06:44.
harry_p jest offline  
Stary 26-02-2020, 14:35   #140
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Expiratka wyszła z mordowni i niespiesznie udała się w kierunku wind, gdy nagle coś zwróciło jej uwagę. Jakieś 20 metrów przed nią w zakręt korytarza wchodziła jakaś postać. Fierce spojrzała na zdjęcie, które trzymała w ręce… Nie miała wątpliwości, to był Suarez. Poszukiwany marine właśnie zniknął za załomem korytarza….
Zrobiła krok w tamtym kierunku, ale opamiętała się. Miała zbyt ciekawe informacje, żeby teraz ryzykować śledzenie typa. Kumple od kart wystarczająco dużo jej powiedzieli o zachowaniu Suareza, żeby bezbronna nie pchała się w jego teren. Cofnęła się do wind.

Bez niepokojów dotarła do pokoju Jokinena. Zapukała.

- KTO TAM? - rozległo się ze środka. Zaraz po tym rozległ się odgłos pośpiesznej krzątaniny.

- To ja - odezwała się Eyre, żeby chłopak nie kłopotał się ze sprzątaniem. Szuranie ustało i zaraz otworzyły się drzwi kajuty.
- Wchodź - ponaglił ją Simon robiąc jej miejsce w przejściu.

Kobieta weszła do środka i zajęła miejsce na jego łóżku, przesiadając się na nim wygodnie.
- Kucyk to Igor - powiedziała tytułem wstępu. - Lepiej usiądź - przestrzegła go i gdy usiadł na krześle opowiedziała mu wszystko czego dowiedziała się od swoich kumpli.
- Ja też coś mam. A raczej wiem, że stąd się nie dowiem o co chodzi. Muszę dostać się do terminala Hudson.

- Jokinen jesteś tam? - głos Huntera rozległ się za drzwiami.

Fierce zmarszczyła brwi patrząc w kierunku drzwi.
- A ten czego tu chce? - rzuciła pytanie do gospodarza.
- Powiedziałem mu... - przyznał się Simon, choć niechętnie.
- Że co zrobiłeś?! - fuknęła.
- Sama mówiłaś, że potrzebujemy kogoś wyżej! - zaczął się tłumaczyć, że to przez nią tak zrobił. - A on ma znajomości u samego Archera.

Kobieta przewróciła oczami.
- No w sumie Diana wspominała, że Hunter nie polubił się wczoraj z zimną suczą - odpuściła mu, powołując się przy okazji na zasadę “wróg mojego wroga”.

Jokinen poszedł otworzyć drzwi.

- Niewiele udało mi się… - przerwał zaskoczony widząc Eyre w pomieszczeniu. Jego spojrzenie powędrowało na Jokinena, na nią, na papiery i sprzęt. - No ładnie. Tylko które z was kogo na jaką drogę sprowadza - skomentował, ale po chwili wzruszył ramionami i wszedł do środka, a Jokinen zamknął za nim drzwi.
- Ten koleś z kucykiem nazywa się Igor - powiedział kładąc swoje zdjęcie na stole. - Nic więcej się o nim nie dowiedziałem poza tym, że ma dodatkowy prywatny komunikator, a to jego identyfikator - odwrócił zdjęcie i pokazał zapisany ciąg znaków.
- Druga rzecz to taka, że Hudson przemyciła nielegalnie jakąś skrzynię na pokład. Co według mnie kupy się nie trzyma. Po skrzynię przyszedł nasz nowy znajomy Ulf von Euler, ale założę się o karton whisky, że wysłał go ktoś inny, a tylko na Hudson skierowane są podejrzenia - przerwał na chwilę.
- A jako bonus mam info, że jak to przeżyjemy i chciałbyś się ustawić… - przeskakiwał spojrzeniem między Fierce, a Sheriffem mając niewiadomo co na myśli - .. i nielegalnie pobawić w rejestrach to możemy sporo zarobić na lewym sprzedaniu zapasowych rdzeni z Victorii - powiedział cały czas zachowując powagę na twarzy.

Słysząc ostatnie słowa Jokinen zbladł.
- Rdzeni…Reaktorów… To za to nawet sądu polowego nie robią… Musiał by ktoś mieć dostęp do magazynów, rejestrów… To jest wielkie i radioaktywne na cholerę. Tego nie da się schować do szafy!

- Nic nie poradzę - wzruszył ponownie ramionami. - Mówię co udało mi się dowiedzieć. Magazynami się nie trzeba przejmować. Z rejestrami jest problem.

Eyre przekrzywiłą lekko głowę w zamyśleniu.
- No, fakt, sporo są warte te reaktory. Raz tak jeden statek floty ogarnialiśmy… - wspomniała.
- Ja nic nie mówię, ale mamy tu spory burdel po skoku. Naprawy były robione szybko, bez zachowania protokołów i pisania raportów. Dużo rzeczy nie będzie się zgadzać z dokumentacją jak wrócimy. Przekazuję tylko ofertę. Nic więcej.

- Zbyt wiele tutaj się nie zgadza. Muszę się jakoś dostać do jej terminala. Może uda się stamtąd ściągnąć zabezpieczenie z monitoringu. - powiedział Jokinen. - A właśnie. miałem do szefa pisać.. Rozglądnąłem się za tym raportem skoro już byłem w bazach. Tym odnośnie ostatniej misji USS Gabriel. Wszystko było objęte klauzulami tak wysokimi, że pewno nasz kapitan by ich nie przełamał. Wolałem tego nie ruszać, ale sprawdziłem rejestry powiązane. Te gryzipiórki z floty nie zabezpieczają pełnych raportów i jak się wie gdzie szukać mam troszkę strzępów. Jak szef ma jakieś pytania może będę miał odpowiedź pod ręką. Jeśli trzeba jakiś raport z tego trzeba mi dużo więcej czasu, żeby to poskładać w logiczną całość.

- Dane oficjalne mówią, że 4 eskadry Kilrah załatwiły lekki lotniskowiec, a konkretnie spowodowały śmierć pewnych osób na mostku.
- Haha, sieroty - wtrąciła się Fierce.
- Nawet sierotom by się nie udało tego przegrać. Z tego co wiem to była misja ochrony konwoju. Czy lotniskowiec miał pełny skład, czy był wcześniej uszkodzony, może pewne osoby zginęły w zupełnie innych okolicznościach, a raport mówi co innego i zostały one wciągnięte w ofiary walki. Coś musi się nie zgadzać.

Jokinen odwrócił się na fotelu i wystukał coś na komputerze.

- To nic nadzwyczajnego - zgodnie z zapotrzebowaniem na materiały i aneksem do niego z wyjaśnieniami, załoga była mniej niż szkieletowa. Statek prowadzony był do utylizacji w konwoju podobnych wycofywanych okrętów. Na statku nie było ani kapitana ani żadnego wyższego oficera. Jedynie jakiś porucznik. Chwila. Sprawdzę go - ponownie postukał - tak jak przypuszczałem. Zdegradowany kapitan jakiegoś niszczyciela sporo miał na sumieniu. Dostał w nagrodę prowadzenie niemal ruiny do stoczni by ją rozebrać i wykorzystać co się da.

- To jaki był powód takiego poziomu utajnienia tej misji? - zapytał Hunter

- Mnie zastanowiło z kolei coś innego - kontynuował Jokinen przełączając okna - w raporcie odnośnie zużycia paliwa przez myśliwce, które podaje się do statystyk floty, nanoszone były korekty. Pierwotne wartości były olbrzymie. Wydawało się, że myśliwce musiały się makabrycznie nalatać. Korektę autoryzował niejaki Aleksander Kazakov. Udało mi się dojść że to on autoryzował utajnienie danych. Ale wracając do tych danych myśliwce zadokowane na Gabrielu na czas przelotu jako dodatkowa ochrona musiały odlecieć naprawdę daleko. Albo latać naprawdę długo w co wątpię, bo Aniołów się tak nie wykorzystuje.

- Nie rozumiem - zasępił się Hunter. - Anioły mają małe zasoby paliwa. My w ostatniej walce używaliśmy je bardzo szybko i lądowaliśmy dwa razy. Duże zużycie paliwa mówi, że dużo walczyły. Skąd wniosek, że leciały daleko?

- No i co was w tym dziwi? - odezwała się Eyre. - Opylili paliwo na lewo i dorobili dokumenty. Sprawdź resursy silników myśliwców. Papiery czy były robione pod przeglądy, które powinny być przy takich nalotach. Tak najłatwiej dojdziesz przekrętu.

- A po resursach dojdziesz do tego czy latały więcej czy dalej? - zapytał Ian.

- Nie mam dostępu do tych danych - powiedział Jokinen, raporty są w dokumentacji bitwy - Ale
wygląda na to że ten cały Kazakov dowodził obroną konwoju. Nie sprawia wrażenia głupiego patrząc na przebieg służby i tonę medali. Czekajcie - coś wstukał ponownie - nazywają go Czerwonym Komodorem, a o nim to nawet ja słyszałem. A tacy chyba nie wykorzystują źle aniołów. Musiały więc lecieć daleko żeby zużyć tyle paliwa.

- Popraw mnie jeśli się mylę - powiedział zamyślony Hunter. - Kazakov dowodzi grupą bojową. Atakują ich Kilrah, Kazakov wzywa myśliwce z Gabriela, a po chwili cztery eskadry ciężkich myśliwców atakuje stary lotniskowiec bez załogi i obrony.

- Szefie nie lubię snuć takich domysłów, ale się nie da…

- Nie pytam co lubisz tylko czy to pasuje do danych jakie znalazłeś.

- Według pozostałych danych manifestów pokładowych i zużycia paliwa innych maszyn. Mogę spekulować, żę szyk musiał być makabrycznie rozciągniety. Udało mi się ustalić parę maszyn. Większośc zutylizowanych i wszystkie były lepiej obsadzone i szybsze od starego Gabriela. Ktoś zaatakował przód formacji a dowódca ściągnął myśliwce z Gabriela a koty to wykorzystały i uderzyły na odsłonięte tyły.

Hunter się zamyślił. Jego wiedza taktyczna mówiła, że to dość częsta taktyka kotów jak przygotowują pułapki.
- Ale koty nie mają wpływu na obsadę jednostek. Ktoś celowo mógł to zrobić i liczyć na atak. Możesz sprawdzić kto wtedy zginął.
- Spekulacje spekulacjami Szefie, ale teraz już chyba Pan przesadza… Ktoś skazał na śmierć tylu ludzi i zniszczył majątek floty..
- Mogę - Postukał i na ekranie pojawiła się lista 40 nazwisk. Chyba nie wszyscy zginęli. Bo tam powinna być chyba większa obsada.

Hunter zerknął na listę w poszukiwaniu znajomego nazwiska.
- Jeśli obsada była szkieletowa… - zawiesił głos. - Do całej obsady nie dotrzemy? Nie chcę wierzyć, że wszyscy zginęli. To tym bardziej wygląda podejrzanie. Nie sądzisz?

- Nawet bardzo podejrzanie szefie. Ale chyba właśnie dlatego to utajnili… Czekaj mam pomysł…
- Zaczął coś stukać. Co prawda niemamy dostępu do misji i obsady. Ale możemy spróbować ustalić przeniesienia i zderzyć je z listą osób służących na Victorii. Te dane mamy jawne. Chwilę mi jeszcze dajcie - Stukał coś zapamiętale. Kasował wpisywał ponownie po chwili na ekranie pojawiły się 2 nazwiska.

Cytat:
-Troy Anderson
-Urhobo Ijaw
- Jasmin była na Gabrielu? - zapytał Jokinen

Fierce podniosła rękę i zamachała nią, tak jak na szkoleniu, kiedy chce się zwrócić uwagę wykładowcy, że chce się zadać pytanie.
- Przepraszam was, ale który mi wyjaśni jak nam ma pomóc wchodzenie w temat zezłomowanego trupa? Może mam poprzestawiane priorytety, ale wymuszony na nas konflikt marines z pilotami i Kucykiem, który się prowadza z Hudson, chyba trochę bardziej nas dotyka - powiedziała patrząc po nich, bo nie miała pojęcia do czego oni zmierzają.

Hunter popatrzył na Jokinena, a potem na Fierce.
- Może nie was dotyka, ale mnie tak. Związek jest taki, że we wszystkie te sprawy zaangażowani są moi piloci, a szczerze powiedziawszy całą tą Hudson i konflikt sam w sobie to ja mam w dupie - wyciągnął dłoń przed siebie i wystawiał kolejno palce.
- Hudson, Jokinen. Gabriel, Jasmine. Żuraw, cholera wie. Trefl, robale. Diuk i Ciff to już w zasadzie nie mój problem, ale problemy mojego skrzydła to mój problem. Dobrze, że nie każdy z was je generuje.

- Im dłużej jestem we flocie tym mniej mnie dziwi, że udawało się ją przez tyle lat ruchać - mruknęła pod nosem Eyre, kręcąc głową. - Dobra Simon, masz dość dowodów na Hudson. Hunter, dasz radę załatwić mu audiencję u Archera? Jak nie jest skończonym kretynem to da mu autoryzację do głównych serwerów Victorii. Stamtąd to już wszystko ogarnie.

- Albo wsadzi pod taki nadzór, że Jokinen nigdy więcej nie dotknie żadnego terminalu - skrzywił się Hunter. - Poza tym obciążając Hudson właśnie zrobimy dobrze komuś, kto tak naprawdę za tym stoi. A czyim pieskiem tak naprawde jest Ulf - Hunter zwrócił sie tym razem do Jokinena. - Możesz włamać się na komunikator Igora i zacząć go podsłuchiwać, albo chociaz logować połączenia?

- Mam lepszą autoryzację, niż Archer mógłby mi dać. Poza tym to nie działka CAG tylko operacyjnego. Ja muszę się jakoś dostać do biura Hudson i dobrać do jej terminala. Stamtąd powinienem móc się więcej dowiedzieć. Może nawet zdjąć blokadę. Ulf wygląda na głupiego dzieciaka i na dodatek mało udolnego. Dał sobie odebrać pistolet za to powinni go zamknąć. Komunikator Igora to dobry trop. Ale jak to lewy sprzęt pewno ma wypiętą lokalizację. Nie mam tu oprogramowania by się do niego włamać. Ale mogę ustawić nasłuch. Jak gdzieś się połączy możemy spróbować go jakoś triangulować. Ale najlepiej jakby się wtedy poruszał. Żeby go 3 stacje złapały przynajmniej - powiedział Jokinen.

Słuchając go, leżąca na jego koi Fierce zmarszczyła brwi.
- Odnoszę wrażenie, że ty wcale nie jesteś tu za karę, Simon - expiratka nagle zmieniła temat. - Gdyby cię przyłapali na grzebaniu w danych w jakich nie powinieneś to teraz nie byłbyś taki chętny dać się wrobić Hudson, gdyby nakryła cię u siebie - wyraziła swoje zdanie. - To wczorajsze "marnujesz się tu" dało mi do myślenia - popatrzyła na niego w sposób jakby oczekiwała odpowiedzi lecz zanim zdążył odpowiedzieć, pociągnęła dalej swoją wypowiedź. - Jak jesteś pewny, że chcesz to zrobić to jest nas tu wystarczająco dużo, żeby zająć Hudson - spojrzała na Huntera. - I tego jej sierotowatego przydupasa.

- Ulf może tylko sprawiać wrażenie sieroty. Ja bym na niego mimo wszystko uważał i sprawdził dla kogo tak naprawdę pracuje. Ja przejdę się do Bosmana. Działajcie. - zachęcił Hunter i skierował się do wyjścia.

- Czekajcie miałem tutaj gdzieś jego akta. - Simon wyrzucił na ekran dokumentacje. Dość ubogą. - Az dziw bierze, że z tak przeciętną ścieżką kariery trafił na lotniskowiec. Na praktyki. Na takie praktyki kierują tylko obiecujące jednostki jako wsparcie oficera śledczego. Musi mieć zdecydowanie wpływowego patrona…. I tak Eyre jestem gotowy to zrobić. Jeśli ona jest temu winna chcę to wiedzieć na 100% zanim to wyciągniemy przeciwko niej.

Blondynka przewróciła oczami.
- Niech ci będzie - odparła. - Hunter, zechcesz pomóc? - zapytała dowódcę. - Ty zbajerujesz Hudson, ja tego Ulfa to nasz Hackerman będzie miał spokojny dostęp do kajuty oficer. Sama na dwa fronty nie dam rady. Chyba, że … ściemnię że mam coś jeszcze do powiedzenia w sprawie Czarnobrodego, wtedy faktycznie dam radę - uśmiechnęła się.

- Czy ty widziałaś kiedykolwiek żebym kogoś zbajerował? - Hunter odwrócił się przy drzwiach.

- Sugerujesz, że cię stalkuję ? - wyszczerzyła się.

- Do tej chwili jakoś nie przyszlo mi to do głowy, ale teraz ciężko pozbyć mi się tej myśli - Ian skrzywił się. - Jesteś pewna, że nie wolisz Diuka albo Cliffa? Oni są jednym, wielkim, chodzącym bajerem.

- Wypraszam sobie. Mam swoje standardy - Eyre udała obrażoną słowami dowódcy. - Nie musisz jej zaciągać do łóżka, chodź tak byłoby łatwiej. Wystarczy że ją zaczniesz wypytywać o śledztwo czy inne pierdoły jakie przyjdą ci do głowy.

- Nie wiem skąd masz takie wyobrażenie o mnie… Albo lepiej nie chcę wiedzieć - zamyślił się. - W zasadzie mógłbym mieć coś do Hudson. Jokinen ile czasu będziesz potrzebował?

- Minimum pół godziny. Muszę się dostać najpierw na terminal. Później sprawdzić parę rzeczy. Najlepiej by było z pół dnia.. Ale wątpię by się udało - powiedział Simon.

- Jaki zachłanny. Pół godziny i nic więcej. Jak chcesz sobie dłużej posiedzieć to załatw w tym czasie backdoor do jej terminala - odpowiedziała Fierce i wstała z łóżka. - Hunter, kiedy zaczynamy?

- Dajcie mi godzinę. Muszę coś wcześniej załatwić w jednym miejscu - odpowiedział dosyć tajemniczo i szybko ruszył w kierunku wyjścia.

Ani Simon, ani Eyre nie oponowali. Gdy Ian zostawił ich samych w kajucie Fierce spojrzała na zegarek.
- Dam znać na komunikator jak z Hunterem weźmiemy się za Hudson i Ulfa - powiedziała do swojego skrzydłowego. - Żeby nie było podejrzeń, sygnałem do rozpoczęcia będzie zaproszenie na piwo ode mnie albo Huntera - mrugnęła do Simona i ruszyła do wyjścia.

- Gdzie idziesz? - zapytał Jokinen.

- Nie będę przecież godziny siedzieć i patrzeć się jak stukasz po panelu - odparła. - A i uważaj na siebie, bo jak zajmiemy się Hudson i jej przydupasem to wciąż gdzieś tam będzie jeszcze Kucyk - przestrzegła go, tylko na ten moment przyjmująć powagę.

- Jasne, będę uważał... - obiecał, ale wyglądało jakby poczuł się niezręcznie, jak zawsze gdy Eyre okazywała coś na kształt troski.

- To na razie - rzuciła na koniec i wyszła z kajuty. Miała już pomysł jak zagospodaruje czas. Sam Hunter podał jej ten pomysł. Pośpieszyła się więc by nie zgubić dowódcy skrzydła, ale też nie rzucać mu się w oczy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172