|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-08-2018, 14:25 | #1051 |
Reputacja: 1 |
|
08-08-2018, 21:04 | #1052 |
Reputacja: 1 | Lothar nawet się nie zdziwił. Akcja kultystów czy kim tam byli wyglądała na zaplanowaną. |
09-08-2018, 11:07 | #1053 |
Reputacja: 1 | Doręczenie listu spełzło na niczym. Purpuraci zniknęli tak prędko, jak się pojawili. - Ech, psi los - zaklął Bernhardt pocierając nerwowo purpurowe dłonie. - Żeby to paskudztwo nie rozlazło się mi dalej po ciele. Cholerni kultyści... Z wdzięcznością przyjął rękawiczki od Lothara Essinga. - Na razie wystarczy, ale chciałbym żeby to zniknęło. Musimy stąd prysnąć, jaki prawi Wolfgang, czym prędzej. Zakupów nie mam zamiaru robić, nie będę wystawiał się na publiczny widok. Co za dużo to nie zdrowo. Kastor Lieberung mi namieszał w życiorysie nie powiem. Pospieszajmy. |
10-08-2018, 21:48 | #1054 |
Reputacja: 1 | 18 Sommerzeit 2513 W stajni pracownicy nie znali planów mężczyzn, którzy niedawno wyjechali. Jedyne co znali, to kierunek, w którym się udali. Była to droga do Altdorfu, a stamtąd można się było udać wszędzie, jednak w świetle listu jaki otrzymał Zingger, prawdopodobnym celem było Middenheim... Lothar niezrażony incydentem z tajemniczym magiem zmieniającym kolor skóry swoich ofiar zabrał się za poszukiwanie chętnych na klamoty, jakie drużyna zdobyła w wieży Etelki. Po przeglądnięciu książek okazało się, że wszystkie nadają się na sprzedaż i po jakimś czasie zasiliły bibliotekę miejskiego radnego Bluchnera. Wypchany miś trafił do mieszkającego pod miastem hrabiego Jorgena von Stumpa, u którego von Essing po przeprowadzeniu transakcji zjadł wystawną kolację i usłyszał niezliczoną ilość plotek z okolicy. Skrzynia Etelki wypełniona wszelkiego rodzaju kosztownymi sprzętami również znalazła nabywcę, a raczej nabywców, gdyż kupili ją członkowie Cechu Piekarzy z Kemperbadu. W odpowiedzi na ogłoszenie Lotara, że ma pustą ładownię na łodzi i planuje podróż w dół rzeki zgłosiło się kilku kupców. Jego wybór padł na niejakiego Eusebiusa Glinka, od którego kupił kilkadziesiąt beczułek raczej pośledniego wina. Za całość zapłacił niecałe pięćset koron. Gdy towar znalazł się na barce, wypłynęli. Celem był semafor, który odwiedzili już wcześniej. Śpiesząc się w pogoni za Etelką Herzen nie zawijali nawet do zamku Wittgenstein, i tak mając przeczucie, że już wkrótce ich stopy dotkną gruntu przeklętej baronii. Przepływając w pobliżu mrocznych, górujących nad rzeką murów i wieżyc, na których powiewały chorągwie, Lothar w końcu je skojarzył. Były dokładnie takie same, jak te, które widział na obrazach w podziemiach krasnoludzkiej maszynerii. I w końcu po kilku dniach dotarli do wieży sygnalizacyjnej. Od ostatniej wizyty sporo się zmieniło. Konstrukcja została już ukończona. Rusztowania zniknęły. Na szczycie wieży, na drewnianych ramach sterczały kolorowe flagi, przygotowane do nadawania sygnałów. Nieco niżej w ścianie budynku widać było pokaźną okiennicę, za którą znajdowało się lustro i palenisko, przeznaczone do nadawania w nocy. Jednak semafor wyglądał na opuszczony. Z części mieszkalnej nie dobiegały żadne odgłosy, z komina nie unosił się dym, ani nie było widać żadnych świateł. Przy podeście wychodzącym w wodę było pusto. Wolno podpłynęli i zacumowali. Gdzieś na górze, na skarpie zarżał koń. |
12-08-2018, 10:24 | #1055 |
Reputacja: 1 | Podczas podróży rzeką Zingger poukładał sobie w głowie wydarzenia ostatnich dni. Był poszukiwany przez kultystów. Pieniędzy nie miał tyle, żeby zwrócić im dług, którego nie zaciągnął. Trzeba było na razie zejść ze sceny i nie afiszować się swoją facjatą. Jak na złość, purpura z dłoni za nic nie chciała zejść, mimo że szorował ręce w zimnym nurcie wody raz po raz. W końcu przestał. - Wszak to nie farba, tylko klątwa - zrugał sam siebie Bernhardt. Niemal z radością powitał pojawienie się semafora. Niestety nikt ich nie witał, poza rżeniem konia w oddali. - Diabli nadali takie powitanie - skwitował wyciągając sztylet zza pasa. - Trzeba się rozejrzeć, tylko spokojnie i uważnie - zlustrował okolice wieży i pobliskich zabudowań. Wciągnął w nozdrza zapach rzeki i lasu. - Nic to, jeśli są konno to ludzie. Pytanie swoi czy nieswoi? |
12-08-2018, 14:28 | #1056 |
Administrator Reputacja: 1 | Interesy to miały do siebie, że trzeba było o nie dbać - co, niestety, owocowało pewnymi stratami czasowymi. Ale za to przynosiły (zazwyczaj) zyski w brzęczącej monecie. Widać było, iż powiedzenie "czas to pieniądz" zawiera w sobie nieco prawdy... Podróż rzeką była nieco mniej przyjemna, niż ostatnio. Konieczność pośpiechu, brak Dorotki, dłonie Bernhardta - same minusy. - Wszyscy w okolicy zauważyli, że przypłynęliśmy - powiedział. - Typowa wada naszego wygodnego transportu. A ci konni to zapewne nikt przyjazny - dodał. - Tego w każdym razie można się spodziewać po ostatnich spotkaniach. W każdym razie trzeba się przekonać, kto to, zanim wejdziemy do semafora. Oczywiście z zachowaniem pewnej ostrożności. |
12-08-2018, 15:03 | #1057 |
Reputacja: 1 |
|
12-08-2018, 23:38 | #1058 |
Reputacja: 1 |
|
14-08-2018, 08:14 | #1059 |
Reputacja: 1 | Na wołanie Lothara nikt nie odpowiedział. Wokoło panowała złowróżbna cisza. Wolfgangowi, który użył jednego ze sprawdzonych w takich sytuacjach czarów, od razu stało się wiadomym, że w semaforze albo w jego pobliżu czai się jakieś niebezpieczeństwo. Szkoda, że zaklęcie nie precyzowało jakie… Po zejściu z barki awanturnicy podeszli pod wieżę sygnalizacyjną. W miejscu, gdzie ostatnio stały baraki krasnoludzkiej ekipy budującej semafor, teraz widniały tylko placki wyrównanej i zagrabionej ziemi. Podobnie było tam, gdzie znajdował się skład materiałów budowlanych. Pochylnia wiodąca na szczyt starego budynku, w którym mieściła się tajemna siedziba von Wittgensteina, na której stał gmach sygnalizatora zaopatrzona była w barierkę. Do tej barierki ktoś przywiązał dwa objuczone pakunkami konie. |
14-08-2018, 09:33 | #1060 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel nie był pewien, czy nagle ktoś zrezygnował lub odłożył w czasie ciekawą ideę przekazywania informacji za pomocą semaforów, czy może obsługa tegoż semafora nie dotarła na miejsce... lub też przytrafił się jej jakiś nagły wypadek. W sumie nie było to ważne - skoro Wolfgang twierdził, że w okolicy tkwiło jakieś niebezpieczeństwo, to z pewnością tak było. Dlatego też Axel szedł ostrożnie, z bronią gotową do strzału rozglądając się na wszystkie strony. Okazało się, że jak na razie jedynymi żywymi istotami były dwa konie. - Sprawdzę, co mają w jukach - powiedział cicho. - Może się dowiemy, któż to odwiedził semafor. Może sama Estelka? W to ostatnie niezbyt wierzył, ale lepiej było przygotować się na najgorsze. |