|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-12-2017, 00:24 | #651 |
Reputacja: 1 |
|
14-12-2017, 09:38 | #652 |
Reputacja: 1 | Bernhardt siedział oparty o mur, osłonięty derką. Wpatrywał się przez chwilę w gwiazdy, później w szykującego się do snu Axela. Wreszcie wstał i począł dreptać od jednego skraju wieży do drugiego. Kusza leżała w pogotowiu. Powoli mijał czas. Sęk w tym, że nic się nie działo. No, może poza chrapaniem Mayera. - Ma skurczybyk nerwy, nie powiem - zamruczał do siebie Zingger. - Ja bym nie usnął. Ciekawe co to za draństwo się tu zalęgło. Jak to elfie ruiny, to pewnie elfie duchy. A co jak się taki duch pojawi przede mną? Nawet elfiego języka nie znam. No, po prawdzie to znam. "Athel Loren" i nazwę tego trunku co go warzyli elfowie w Talabheim. Jak to było? A! Wiem... "kelebimber". Psi los, na pierwszy rzut oka widać, że się nie dogadam bez tłumacza. A może dałoby się, tak po ludzku, ducha przepędzić, zamiast ubijać? Wtem z dołu dał się słyszeć potężny ryk Panicza Lothara. - Kurwaaa! Berni zbystrzał, podbiegł do Mayera i szarpnął kompana za ramię. - Wstawaj, na dole burdel jakiś jest! Kompan w niebezpieczeństwie! To mówiąc porwał kuszę i zarzucił na plecy. Na razie nie była potrzebna, teraz trzeba było pędzić na złamanie karku, co właśnie Mości Zingger czynił. "Jak dorwę tego elfiego nieboszczyka, to żelazem zarobi musowo" postanowił kleryk. |
14-12-2017, 10:22 | #653 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel spał snem sprawiedliwego. Wizja grasującego w okolicy potwora nie przeszkodziła mu w zaśnięciu, ani też porywające i mordujące krasnoludów 'coś' nie wkradło się do jego snu, z którego wyrwały go dopiero dobiegające z dołu wrzaski. Nim zdążył otworzyć oczy Bernhardt mocnym szarpnięciem uzupełnił pobudkę. Informacja o tym, że tam, na dole, mają kłopoty, nie były potrzebne. Było to słychać aż za dobrze. Axel zgarnął leżącą pod ręką broń, po czym ruszył kompanom na pomoc, uważając przy tym, by nie znaleźć się na dole zbyt szybko. |
14-12-2017, 22:05 | #654 |
Reputacja: 1 | Obudzeni krzykiem z dołu, Axel i Bernhardt ruszyli na dół. Nie mogli tego jednak zrobić zbyt szybko, gdyż nie wykończone, prowizoryczne schody, a potem drabina uniemożliwiały szybkie poruszanie się. Oczywiście można było przyspieszyć, ale groziło to upadkiem z całkiem dużej wysokości, co mogło oznaczać jeśli nie kalectwo, to przynajmniej solidne poobijanie się. Na dole Wolfgang dochodził do siebie, wyrwany ze snu i zastanawiał się, jakim sposobem bestia znalazła się wewnątrz budynku. I dlaczego jeszcze nie świtało, bo przecież wróżba jaką otrzymał, wyraźnie wskazywała czas, w którym miało dojść do niepokojących zdarzeń. Lothar tymczasem walczył z potworem. Kątem oka zauważył, że otwór w podłodze wiodący w dół zniknął, uniemożliwiając temu czemuś, co stamtąd wylazło, powrót. Ale na razie bestia nie planowała wracać. Atakowała Lothara, który z dobytą szpadą i lewakiem zasłaniał maga. Dostęp do magistra, już śpiewającego inkantacje został zablokowany, ale von Essingowi nie udało się zatrzymać wszystkich spadających na niego ciosów. Dwoił się i troił, zasłaniając i parując, zarówno szpadą, jak i przeznaczonym do tego celu lewakiem, ale i tak jeden z zamaszystych ciosów bestii dosięgnął jego piersi. Uderzenie nie było jednak wystarczająco silne, aby pokonać warstwy zbroi znajdujące się na tej części ciała szlachcica. Pazury zachrobotały tylko na ogniwach kolczugi. I wtedy coś za plecami Lothara zatrzeszczało, a powietrze wypełnił zapach jak po burzy. Błysk jaki rozświetlił pomieszczenie trwał zaledwie mgnienie oka, a zaraz po nim rozległ się ogłuszający huk pioruna. Znajdujący się wciąż naprzeciw Lothara potwór dymił, a spory obszar jego skóry na tułowiu i ramionach był teraz czarną, popękaną powierzchnią, w szybkim tempie pokrywającą się krwistymi bąblami. Bestia zaskowyczała z bólu, ale widocznie uderzenie pioruna nie było w stanie zmusić jej do ucieczki, gdyż ponownie zaatakowała. Bernhardt już schodził po drabinie, omiatając spojrzeniem pomieszczenie, które zamieniło się w pole walki. Tuż za sobą miał Axela, który w przeciwieństwie do Zinggera poczuł strach na widok bestii i przez moment rozważał opcję pozostania na wyższej kondygnacji. Kolejny cios spadł na Essinga, który pod naporem bestii wycofał się pod ścianę. Tym razem uderzenia pokaźnych pazurów nie były skuteczne. Lewak doskonale spełniał swoje zadanie, a łapska potwora spływały krwią z licznych zacięć. |
14-12-2017, 22:15 | #655 |
Reputacja: 1 |
|
14-12-2017, 23:03 | #656 |
Reputacja: 1 |
|
14-12-2017, 23:11 | #657 |
Administrator Reputacja: 1 | Na widok potwora Axel zawahał się. Gdyby był sam, to pewnie wróciłby piętro wyżej, po cichu na dodatek, starając się nie zwrócić na siebie uwagi pazurzastego okropieństwa. Ale trudno było uciec, gdy kompani walczyli o życie, więc po chwili wahania ponownie ruszył na dół. A ze nieco trzęsły mu się ręce, postanowił użyć miecza miast garłacza. A nuż by ustrzelił któregoś z towarzyszy broni i ułatwił zadanie potworowi. |
15-12-2017, 10:09 | #658 |
Reputacja: 1 | - Ki diabeł? - wysapał zdyszany Zingger na widok bestii rodem z sennych koszmarów. Potwór pastwił się na Lotharem, który dzielnie bronił Wolfganga. Na strzał z kuszy było zbyt ryzykownie. - Trza będzie mieczem dziabnąć w plery - podsumował cichu Bernhardt. Wysunął miecz z pochwy bez zbytniego hałasu i pewnie podszedł do bestii od tyłu planując solidny zamach. |
15-12-2017, 20:02 | #659 |
Reputacja: 1 | 14 Sigmarzeit 2520, środek nocy Sytuacja w pomieszczeniu na parterze wieży zmieniła się diametralnie, gdy do walki dołączyli Bernhardt i Axel. Bestia została teraz wzięta w dwa, a raczej trzy ognie i z ofensywy przeszła do defensywy, ale nadal była groźna. Nieco problematyczne stało się też ciskanie błyskawic przez Wolfganga, gdyż trójka jego kompanów, wciąż flankując i okrążając potwora, za bardzo nie dawała mu możliwości pewnego posłania energetycznego, zabójczego pocisku. Lothar nie atakował. Cały czas znajdował się w pozycji obronnej, jaką wyuczył się podczas niezliczonych godzin nauki fechtunku. Teraz żmudne ćwiczenia przynosiły efekt, bo monstrum nie było w stanie przebić się przez jego zastawę, co równocześnie dawało czas Axelowi i Bernowi. Obaj z uniesionymi mieczami starali się trafić w plecy lub boki potwora. Wciąż wystraszony Mayer nie do końca panował nad swoimi, roztrzęsionymi rękami. Bernhardt natomiast nie miał tego problemu, cios wyprowadzony z szerokiego zamachu wgryzł się w plecy stwora, druzgocząc mu łopatkę. Jedna ręka zwisła bezwładnie, coś wydało okrzyk bólu do złudzenia przypominający ludzkie „aaaaała booooooooliiii“, po czym poczwara zwinęła się w piruecie i skoczyła na Zinggera, z zamiarem wbicia w niego pokaźnych zębisk. Otumaniona bólem chybiła o włos, ale znalazła się na wolnym polu, co wykorzystał Wolfgang, wykrzykując ostatnie sylaby trzymanej w pogotowiu inkantacji. Znów zaiskrzyło i wszystko na moment zniknęło w oślepiającym świetle. Wyładowanie elektryczne z hukiem przeskoczyło z ręki Techlera na stwora, dla którego były to ostatnie chwile życia. Ogarnięty iskrzącą poświatą zatrząsł się i padł na ziemię, a pomieszczenie wypełnił smród spalonego ciała. |
15-12-2017, 20:15 | #660 |
Administrator Reputacja: 1 | - To nie na moje zdrowie i nerwy - przyznał się, na pół tylko żartobliwym tonem, Axel. Spojrzał na leżącego, przypalonego tu i tam potwora, po czym pokręcił głową. - Mam nadzieję, że nie ma tu jeszcze jednego - powiedział. - Pójdę powiedzieć Isembardowi, jaką piękną rybkę złowiliście. Schował miecz, który do niczego mu się w tym starciu nie przydał. - A tak, swoją drogą, to jak on się tu znalazł? - spytał, będąc już w połowie drogi do wyjścia. |