Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-08-2017, 07:52   #61
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Otto kiwał głową na potwierdzenie słów oficera.
- Sprawa Kolegium. Jak najbardziej, ale też dotyczy miasta. W końcu był waszym obywatelem.- Mag chciał by miejscowy szef straży nie poczuł się jak jakiś wieśniak a Widdenstein nie wyglądał w jego oczach na bufona zadzierającego nosa przed wieśniakami.
- Dziękuję za pozostawienie ludzi. Mam pytanie. Czy wśród Pańskich ludzi jest jakiś obiecujący śledczy?- Dodał gdy otworzyły się drzwi i weszło dwóch jegomościów.
Hierofant wstał od stołu i przywitał się z przybyłym kapłanem i burmistrzem. Na słowa potężniejszego gościa wyjął licencję i wręczył ją przedstawicielowi Boga Wilków na ziemi.
Nie trzeba było mędrca by odgadnąć, że kapłan nie przepada za wszelkimi magistrami, czy to licencjonowanymi czy też nie.
- Tak. Zamierzam dowiedzieć się czemu nie żyje i czy nie sprzeniewierzył duszy mrocznym.- Na słowa o pozostaniu w miejsce druida odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Jestem wędrownym magiem i nie przyszedł jeszcze czas na zapuszczenie korzeni. Oczywiście o postępach będę informował Was czcigodny, oraz Panów. W końcu był tutejszym mieszkańcem.- Skłonił się z lekka do każdego.
- Macie heretyków i kultystów? Z wielką chęcią się przyjrzę im jeśli Panowie pozwolą. A co do Pana Sveina to niezwłocznie się z nim rozmówię. W sumie już go posłałem po sługę Morra przybyłego wraz z moimi towarzyszami. Lada chwila powinien się tu zjawić.- Mówił spokojnie i na koniec wyjrzał przez jedno z okien.

Nie minęło kilka chwil gdy burmistrz nie wytrzymał i pognał do wyjścia a za nim zatroskany Kapitan. W progu pojawił się Roel i mag pierwszy raz tego dnia zobaczył rozpogodzenie na twarzy Urlykanina. Akolita widać był zmieszany takim powitaniem i widać też było, że rwie się do pracy szukając zwłok.
- Tu jestem Roelu.- Otto wstał od stołu i podszedł do dwóch kapłanów.
- Zmarły jest w tej komnacie. Jeśli Ojciec pozwoli zaprowadzę.- Ostatnimi słowy zwrócił się do Kapłana Urlika.
 
Hakon jest offline  
Stary 17-08-2017, 08:40   #62
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Po skromnym śniadaniu, popijanym zsiadłym mlekiem, Oskar wyszedł na miasto. Towarzyszom na odchodnym powiedział, że musi załatwić pewne sprawy w mieście i wróci wieczorem. Szlachcic postanowił śledzić dwójkę łowców nagród, poszukujących "Oskara von Hohenberga". Przechadzał się głównym traktem miasta, myśląc. Nie miał żadnego tropu, nie wiedział gdzie poszli po wczorajszym wieczorze. Mógłby wypytać o nich na mieście, ale wyglądałoby to podejrzanie i ktoś mógłby im o tym donieść...
Nagle los do niego się uśmiechnął. Zobaczył swoich dwóch znajomych, wychodzących z jakiegoś ładnie urządzonego budynku. Szli widocznie zadowoleni, przechodząc do jednej z bocznych uliczek miasteczka. Szlachcic ruszył za nimi w pewnym oddaleniu. Czasami przystawał na dłużej przy stoiskach i kramach, żeby nie zorientowali się, że są śledzeni. Ucieszeni kupcy prześcigali się w próbach zachęcenia możnego do kupna jednego z ich towarów. Oskar nie zamierzał nic nabywać. Nie były mu potrzebne podpłomyki, kitajskie środki na potencję ani amulety szczęścia.
Przyglądając się kolejnym towarom na straganie, miał cały czas widok na to, gdzie idą poszukiwani. W końcu weszli do starego budynku, który okazał się tawerną o wdzięcznej nazwie "Salamandra". Nie zastanawiając się długo, wszedł do środka.
We wnętrzu panował półmrok, źródłem światła było jedynie kilka lamp, leniwie palących się pod niskim sufitem. Mimo to, szybko zlokalizował swoich poszukiwanych, siedzących przy środkowym stole i pijących w kuflach piwo. Oskar usiadł na drewnianym krześle przy barze, zwracając się do jednookiego karczmarza.
-Daj coś mocnego.
Otrzymał kislevską wódkę. Pił ją bardzo powoli nasłuchując. Siedział dostatecznie blisko łowców, by w miarę słyszeć ich rozmowy.
 
Ismerus jest offline  
Stary 17-08-2017, 19:45   #63
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Chodzenie środkiem ulicy było ryzykowne, ze względu na wozy i konnych, chodzenie pod ścianami również, bo niektórzy nie zważali na to, co i komu wyrzucają lub wylewają na głowy.
Dlatego też Lennart nie do końca lubił miasta.
Z drugiej strony miasta, a raczej ich mieszkańcy, byli źródłem wielu informacji, a chociaż wiele z nich było w stylu 'jedna baba drugiej babie' i śmiało można było jednym uchem je wpuścić, a drugim wypuścić, to nad paroma warto było się zastanowić, a nawet sprawdzić u źródeł. I nie chodziło bynajmniej o cnotę akolitki czy bliźniaki Emmy Schiff.
Nie było rzeczą ważną, czy sprawcą nawiedzającej wiele osób biegunki jest staruszek, którego wyrzucono z miasteczka, kultysta, czekający na wyrok w podziemiach świątyni, czy może cała banda kultystów, kryjące swe oblicza pod czarnymi kapturami. Ważne było to, że biegunka była oporna i nie uległa popularnym środkom. Stąd krok do słowa 'zaraza', a to by się wiązało z wieloma różnymi problemami i ograniczeniami, w tym i ograniczeniem możliwości poruszania się. Wszak każdy wiedział, że najlepszą metodą na zarazę jest odizolowanie chorych (i potencjalnie chorych) od otoczenia, a potem spalenie wraz z całym dobytkiem. Co prawda przedkładający miecz i kolczugę nad kobiece wdzięki dowódca straży nie był w stanie stworzyć kordonu wokół całego miasta, ale inne ciekawe pomysły mogły przyjść mu do głowy.
No i pozostawała jeszcze sprawa łowcy nagród, co to polował na jakiegoś szlachcica. Dlatego też Lennart skończył wysłuchiwać plotki i ruszył do 'Salamandry' by dowiedzieć się, jak się zwie i jak wygląda ów poszukiwany szlachcic. Potem chciał wybrać się do aptekarza i wywiedzieć się jak najwięcej na temat środków, jakie tamten stosuje, tudzież co myśli o przyczynach tego, że część mieszkańców spędza czas nie na zabawach, a w ubikacjach.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-08-2017, 23:07   #64
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Fortenhaf – dzień pierwszy 1 – zmierzch

Wokół placu targowego mieszkają najbogatsi miejscowi kupcy. Zalicza się do nich również rzeźnik Buch, który jest ponoć najlepszy w swoim fachu w całym Fortenhaf. Mężczyzna słynie ze sprzedaży najprzedniejszego i świeżego mięsa. Wraz z żoną Gheldą, mieszka w średniej wielkości murowanym budynku. Ich największym marzeniem jest trójka dzieci. Niestety, jak dotąd nie mają ani jednego. Buch znał się z Sveinem, rzeźnik często go najmował do pozbycia się szczurzego kłopotu. Z tego też powodu szczurołap nie miał problemów z nabyciem półtuszy świni po normalnych codziennych cenach.
Svein w drodze na cmentarz widział, że spora część gości postanowiła przenocować jeszcze jedna noc w pobliżu miasta. Tego wieczoru muzyki, tańców i zabaw było mniej. Kupcy, którzy pozostali przy osadzie mieli jeszcze okazję co nieco zarobić.



Erich von Kurst swym impulsywnym zachowaniem zaskoczył i przestraszył urzędnika. Mężczyzna chciał zrobić krok w tył, jednak chwyt szlachcica mu na to nie pozwolił.
– Słu-u-u-cham? – wyjąkał.
- To, to Ko-ko-kobieta była Pa-pa-panie –przełknął głośno ślinę.
- Ubrana jak pielgrzym była, niższa od was Panie. Zmiłujcie się, nie wincie mnie za przekazane wieści Panie. - Zdołał się nawet z lekka opanować, jednak nadal bał się szlachcica.
- Z Burmistrzem się rozmówcie, on tu rodzony, albo po karczmach rozpytajcie. Jak to uchodźca, bez majątku to w przytułku mógł nocować. Ale tam nikt nikogo o nic nie pyta. Spis chcecie? W 2524 roku na wiosnę był robiony. Zaraz Wam przyniosę.
Szlachcic pozostawiony samemu niecierpliwił się, trwało to długo. Mężczyzna w końcu zjawił się z zapiskami. Już na pierwszy rzut oka widać było, że spis jest nieaktualny. Szacowana liczba mieszkańców Fortenhaf nie przekraczała wtedy 400 mieszkańców.
- Panie wybaczcie, ale wieczór idzie. Może zechcecie tu wrócić jutro z rana?


Oskar von Hohenberg zajęty był śledzeniem łowców nagród. Przez cały dzień czuł się paskudnie, w żołądku go kręciło. Skromne poranne śniadanie zapite zsiadłym mlekiem zamiast pomóc na kaca odbijało się w żołądku. Szlachcic nachylając się dla niepoznaki nad jednym ze straganów sprzedających groch z kapustą poczuł jak żołądek ucieka mu do gardła.
Zaułek dalej Oskar zgięty w pół zwrócił cały poranny posiłek. Na jego szczęście nie zgubił przy tym Thiesa oraz Felixa. Ci rozpuścili wieści o nagrodzie i zamelinowali się w tawernie Salamandra, typowej targowej spelunie. Można w niej było zawsze tanio napić się cienkusza, dostać w mordę i stracić sakiewkę. Szlachetnie urodzeni, a nawet co bogatsi mieszczanie omijali to miejsce. Dlatego pojawienie się w niej Oskara wzbudziło zdziwienie u karczmarza i pozostałych gości. Gospodarz podał podłą wykręcającą kislevską wódkę, wypalała ona paskudny smak w ustach i piekła w gardle. W żołądku zamiast przyjemnego ciepła wywołała bolesne skurcze. Łowcy nagród nie rozpoznali Oskara chyba tylko dla tego, że siedzieli tyłem i opowiadali o nim przepatrywaczowi, w którym zaskoczony Oskar rozpoznał Lenarta.
Byli raczej zadowoleni, z ich rozmowy wynikało, że liczyli na prosty i dobry zarobek który pozwoli im spokojnie przezimować w jakimś burdelu, gdzie grzaliby się winem i kobietami.


Przepatrywacz zastał łowców nagród w obskurnej tawernie. Ci potwierdzili plotki. Oferują złotą koronę za doprowadzenie do szlachcica, którego poszukują, awanturnika i swawolnika, na którego stryczek już od dawna czeka. Szlachcic to straszny łajdak, na innym święcie wina zabił stronnika Leitdorfów. Plugawy nikczemnik wcześniej pohańbił jego córkę po pijaku. Tchórz bał się pojedynku i zza węgła strzelił jej ojcu w plecy z kuszy zatrutym, podpiłowanym bełtem. To zbir, pijak, raptus i gwałciciel , niebezpieczne to zwierzę, bez zasad, czci ni honoru. Oskart von Hofenburg tak na niego wołają i jest on w Fortenhaf na pewno. W gospodzie Przy Bramie był widziany podobno, takie nazwisko tam padło. Pono wjechał w kompaniji z martwym krasnoludem. W połowie ich przydługich tłumaczeń dostrzegł inkryminowanego towarzysza. Dziwne, bolesne uczucie w podbrzuszy skłoniły byłego żołnierza do poszukiwania wychodka. Biegunka to częsta dolegliwość na żołnierskim szlaku, ta była jednak wyjątkowo obfita i wodnista.
Lennart Schatz przepchał się do aptekarza. Ten był wyraźnie podenerwowany. Zaklinał się na wszytki świętości, że jego środki i recepty są świeże, że zioła mu nie zwietrzały, że uczciwe ceny wołał. W momencie gdy w stronę sprzedawcy zaczęły lecieć obelgi i warzywa interweniowała straż rozganiając do domów wściekłe kobiety.
- To co zawsze działało. Driakiew i mieszanki ziół do przygotowania naparów: mięta, rzepik, liść jeżyny i maliny, kora dębu, kłącze pięciornika, dębianka, kłącze wężownika, kora oczaru.
- Czego to wina pytanie? – Aptekarz był nadal wzburzony,
- ludzkiej głupoty i uchodźców z Kisleva. Ludzi potruli tym swoim bimbrem, co każdego zawsze częstują. Dzieciakom pewnie też sprzedawali, a durne baby do mnie mają pretensje. Chcecie wy czego bo zamykam?



Hannes Hebel nim opuścił siedzibę maga udając się za burmistrzem odpowiedział jeszcze na zadane pytania Ottona.
- Będę Wam służył pomocą, gdybyście chcieli kogo przesłuchać każę moim ludziom go do was doprowadzić Magistrze. - Dowódca straży na życzliwość odpowiedział życzliwością.
- Śledczych? W Fortenhaf znajdziecie wielu rzemieślników, ale nie uczonych. Moi ludzie to zwykli mieszczanie. Co niektórzy mieli większe bądź mniejsze doświadczenie w boju. Zdzielą w łeb kogo trzeba i równo maszerują. Tyle od nich oczekiwano i w tym ich szkolę. Wybaczcie.
Hannes wybiegł budynku zaraz za Burmistrzem.
Herbert Dröge wysłuchał Widdensteina w skupieniu.
- Cieszy mnie wasza odpowiedź i zapewnienia. Skoro i Kolegia podejrzewały Josefa Kawohlusa tym lepiej, że nie żyje. Będę czekał na wieści od Was w domu Wiecznego Ognia.
Co do heretyków i kultystów nie zaprzątajcie sobie nimi głowy. Macie własne zadanie i rozkazy od przełożonych.
– Kapłan był ci wyraźnie niechętny.
- Zobaczycie ich na procesie wraz z resztą mieszkańców, jeśli będziecie musieli tu tak długo pozostać.
- Amm. E.. witam – Przybyły akolita Morra rozglądał się nerwowo, jego zachowanie spotkało się z surowym spojrzeniem kapłana Ulryka.
Ulrykanin na przywitanie odpowiedział swoim zwyczajowym pozdrawianiem wystawiając kciuk do góry, składając palec wskazując i środkowy, a wystawiają serdeczny i mały, co tworzy symboliczne ‘U’.
- Witajcie w Fortenhaf, nie uprzedzono mnie o Waszym przybyciu sługo Morra. Niemniej cieszy mnie Was widok. Macie moją zgodę, zajmijcie się pochówkiem skoro to Wasza domena. Wiedcie jednak, że za życia parał się magią, więc obcował z chaosem. Jego dusza z pewnością uległa skażeniu i nie zasługuje na udanie się do lasu wiecznej zimy, gdzie panuje Ulryk.
Kapłan pominął kwestię Ottona, gdyż ten sam odezwał się do akolity.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 19-08-2017 o 23:24.
pi0t jest offline  
Stary 21-08-2017, 12:17   #65
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Otto skinął głową Kapitanowi dziękując za jego propozycję pomocy.
- Rezultaty moich badań niezwłocznie przedstawię.- Odpowiedział kapłanowi i skinął głową na pożegnanie.

- Znalazłem go wczoraj. Już tak cuchnęło, więc już pewnie od dłuższego czas nie żyje.- Przedstawił dość oczywiste spostrzeżenia słudze Morra.
- Czy potrafiłbyś stwierdzić co spowodowało jego zgon? Ktoś mu pomógł?- Zwrócił się do Roela jak już zostali sami z trupem. Sam natomiast zaczął przeszukiwać spokojnie domostwo. Mógł swobodnie się w nim czuć ze zgodą przedstawicieli władz miasteczka.

Kiedy Roel był gotów usunąć zwłoki Otto pomógł mu i zaproponował.
- Ten dom należał do magistra więc teraz przejmuje go Kolegium. Możemy z gospody się przenieść tu. Zaoszczędzimy sporo złota a i Norin może szybciej dojdzie do siebie bo tu jeszcze sporo źródeł leczących mocy.-
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 21-08-2017 o 15:45.
Hakon jest offline  
Stary 21-08-2017, 21:43   #66
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Wyprawa do "Salamandry" miała mimo wszystko sens. Szlachcic nie spodziewał się Lennarta w tym miejscu, ale również nie spodziewa się z jego strony zdrady. Towarzysz, mimo że nie szlachetnego pochodzenia, to prawego charakteru i wielkich przymiotów, nie mógłby go zdradzić. Przynajmniej Oskar sobie tego nie wyobraża. W jego głowie kiełkować zaczął plan, lecz to nie był dobry moment ani czas do tego typu przemyśleń. Plan, według niego bardzo dobry, zakładałby wyprowadzenie łowców na jakieś odludne miejsce i tam, razem z towarzyszami, ich zabicie.

Postanowił wrócić do karczmy i tam przedyskutować swój plan z towarzyszami. Udając, że na kogoś czeka, lecz się nie doczekał, położył na blacie zapłatę i ruszył ku drzwiom. Nie oglądał się za siebie i wyszedł. Jak najszybciej skręcił w sąsiednią ulicę. Dopiero tam zwolnił. Żołądek nadal dawał mu znać. Nie pomagały mu w tym zapachy z okolicznych straganów. Mimo to dotarł na miejsce. Od razu poprosił karczmarza o kaszę lub inne, łagodne jedzenie, z donosem do pokoju.

Po zjedzeniu posiłku zasnął.

Po obudzeniu, poczuł się lepiej. Był już wieczór, więc to był ten moment, moment działania. Przeszedł się po pokojach i poprosił towarzyszy, by przyszli do niego. Miał im do powiedzenia coś bardzo ważnego...
 
Ismerus jest offline  
Stary 22-08-2017, 14:42   #67
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Akolita wlepił gały w Otta zaskoczony jego obecnością tuz pod jego nosem.
- Szczęście wielkie - odpowiedział z tajemniczą ulgą, gdyż to, że Mag nie płonął jeszcze na stosie oznaczało, że z dużą pewnością nie majstrował przy denacie. Przynajmniej w momencie pojawienia się straży.
- Na co zasługuje jego dusza oceni już sam jej opiekun. - Żachnął się w odpowiedzi na surową ocenę Kapłana Urlyka. Roel nie był przychylny osobom, które tak szybko oceniały innych. W pewnych okolicznościach sam siebie skazałby na wieczne potępienie, a teraz niesie żarliwą posługę swemu łaskawemu Panu.
- Ja mogę tylko pomóc jego duszy uniknąć wzroku mrocznych sił, które chciałyby się o nią upomnieć. My śmiertelni nie mamy więcej władzy.
Roel spotkał harde spojrzenie Kapłana, lecz szybko spuścił wzrok zdając sobie sprawę z nietaktu i nie chcąc prowokować kapłana Herberta.

Roel pociągną tylko mocniej nosem, kiedy poczuł woń zwłok. Przywykł do widoku martwych ciał jeszcze zanim włożył czarne szaty, ale zapach rozkładu zawsze drażnił jego nozdrza.
- Przyjrzę się zwłokom oczywiście, ale nie jestem medykiem - odparł białemu magowi pochylając się nad denatem i przygotowując się do pochówku. Przygotował drewniane naczynie z wodą i lnianą czystą szmatkę by obmyć zmarłego. Następnie ułożył go równo na ziemi by odprawić pierwsze modlitwy. Klęcząc przed ciałem półgłosem prosił swego Pana o protekcję nad jego duszą. Cały czas starał się jednak znaleźć coś, co mogło zasugerować przyczynę zgonu.

- Chyba możemy się tu przenieść - Odpowiedział Widdenstainowi nie będąc do końca pewnym, czy aby przypadkiem nie pogwałci to jakiś dogmatów. - Ale wiesz jakie mam podejście do sztuki magicznej, wolałbym żebyś nie szprycował ciała Norina tą całą magią. Z resztą, czy krasnoludy nie są czasem niewrażliwe na magię? chcę mu pomóc, ale nie on sam pewnie nie chciałby, żeby mu macki wyrosły - Roel zerknął na maga z pod byka - Weź to pod rozwagę.

- Powinienem go jeszcze namaścić. - powiedział ni to do siebie ni to do maga. - I jakoś przetransportować na cmentarz dodał chwytając się za brodę.
- Może Svein? Rzucił i ruszył do drzwi wyjściowych. Zaczepił strażnika, który widocznie znał osobiście szczurołapa.
- Przepraszam. Poślij prędko po Sveina, będę potrzebował pomocy jego i kapłanki Shayli, którą zna
 
Morel jest offline  
Stary 22-08-2017, 20:51   #68
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Żeby Svein nie pojawił się o zmierzchu na cmentarzu musiało się stać coś naprawdę złego. Jedyny raz, gdy szczurołap nie dotarł na symboliczną mogiłę córki wpadł do wykopanej w lesie pułapki na dziki gdy wracał z popijawy w sąsiedniej wsi. Po tym zajściu miał moralnego kaca przez tydzień i żeby ukarać siebie samego cały ten czas chodził bez butów.

Dzisiejszego wieczoru wszelkie złe wspomnienia zostały daleko za nim a na cmentarz wszedł jak do siebie wywijając w powietrzu łopatą i podrzucając nią jak dzikus włócznią. Gdy upadła mu na ziemię Krok szczeknął a mężczyzna wkuliwszy głowę w ramiona rozejrzał się dookoła spod uchylonych powiek za ewentualnymi świadkami tego rabanu. Nikogo nie było widać. Nie zwlekając więc dłużej podszedł do małego grobu Elany, który otoczył białymi kamieniami.
- Będziesz mieć towarzystwo, malutka - powiedział Svein w kierunku ziemi i kilka kroków dalej zaczął szykować ostatni dołek Josefa. Odcinając najpierw i odkładając darń na bok a potem kopiąc w suchym podłożu opowiadał dalej.
- Stary pryk, ale w porządku był jak go poznałem. Roślinki lubiał, dziwnie się ubierał. Wszyscy mówio, że czarodziej z niego ale ja tam nie widziałem. Mądry to na pewno był, bardziej od tych kapelanów za wszą mać i to jeszcze mądrzejszy!

Wykopany grób był nieco głębszy niż zwykle. Svein postarał się z grzeczności wszak na pomocy Josefowi dorobił się co nieco. Kontynuację monologu przerwał mu Chudy Pieter, który sapiąc i rzężąc wdrapywał się szybko na cmentarne wzgórze.
- A ty tu skąd? - Wyrwało się zaskoczonemu szczurołapowi.
- Podejdź no. Kapłan i mag kazali... Wołają cię do domu Josefa. Panienkę Ernę masz przyprowadzić - dokończył i spróbował uderzyć pięścią będącego już całkiem blisko Sveina. Ten wycofał się, oddał strażnikowi równie niecelnie i puścił się biegiem w dół.
- Jeszcze... Dorwę... Pierdolę... - Dyszał Pieter za oddalającym się mężczyzną i jego psem.

Było już zdecydowanie ciemno gdy Svein zapukał do lecznicy. Tonem w żadnym wypadku niesugerującym, że właśnie przebiegł ciągiem kilka kilometrów, oznajmił Ernie, że nie żyje Josef Kawohlus i zaraz odbędzie się pogrzeb. Poprosił najpokorniej jak potrafił, aby poszła z nim do jego domostwa, gdzie oczekują ją czuwający nad zwłokami dwaj przyjezdni. Od tej pory starał się nie odzywać a jedynie wykonywać kierowane w jego stronę polecenia, gdyż w pamięci ciążyły mu poprzednio wypowiedziane przez kapłankę słowa.
 
Avitto jest offline  
Stary 23-08-2017, 12:53   #69
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lennart był zmartwiony, niezadowolony i zły równocześnie. A wszystko to dzięki jednemu drobiazgowi - przypadłości, która dopadła go tak jak i wielu mieszkańców miasteczka. I z pewnością nie było to mięso szczura, ani też kiepskie wino i piwo, czy jego nadmiar.
Na dodatek coraz więcej rzeczy wskazywało na to, że nad głową jego oświeconości Oskara gromadzą się ciemne chmury. Imię co prawda było tylko podobne, a nazwisko lekko zmienione, ale co to znaczyło dla łowcy nagród? Trup to trup... Zresztą... Łowca miał w sobie mnóstwo trunków, pod wpływem których mógł mu się plątać język. A to, że krasnolud nie do był martwy, w niewielkim stopniu wpływało na całą sprawę. Gospodę łatwo można było znaleźć.
No ale to przede wszystkim był problem Oskara. Warto go było raz jeszcze uprzedzić, by się nie pchał łowcom przed oczy i tyle. Skoro nie chciał wyjechać...

Po rozstaniu z łowcami Lennart pospieszył do aptekarza. W dwóch sprawach zresztą, o czym niezwłocznie tamtego poinformował. Do listy wymienionej przez aptekarza dorzucił kilka swoich pozycji - suszone jagody, pierwiosnek lekarski, rumianek, korzeń lukrecji, piołun, ziele przywrotnika i poprosił o sprzedanie odpowiednich porcji, nadających się do tworzenia naparów... ponoć skutecznych w przypadłościach takich jak ta, która dopadła i Lennarta.
- Siemię lniane też macie? - spytał.
- I jeszcze jedną mam sprawę - powiedział, chowając zakupione produkty. - Nasz kompan, krasnolud, jest chory, przytomności nie odzyskuje. Była u niego kapłanka Shallyi, ale niewiele pomogła. Inna rasa, inna religia, tak powiedziała. Może wy, mistrzu, byście mogli rzucić na niego okiem? Nie za darmo oczywiście...

Po skończonej rozmowie miał zamiar wybrać się do świątyni. Norinowi kapłanka nie pomogła, ale może na biegunkę coś poradzi.
 
Kerm jest offline  
Stary 23-08-2017, 21:06   #70
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Erich gestem starał się uspokoić poddenerwowanego urzędnika, w końcu nie miał zamiaru robić sobie tutaj wrogów. Niestety przedłużające oczekiwanie na spis ludności nie przyniosło żadnych rezultatów. Sporządzony przed sześcioma laty wykazywał nieporównywalnie mniejszą liczbę ludności, niż można było dostrzec w osadzie. W ten sposób nie zdoła niczego osiągnąć.

Cały czas zastanawiał się, czy kobieta, która przyniosła wiadomość mogła być jego siostrą? Poprzedni list przyniósł jakiś chłystek, teraz kobieta w szatach pielgrzyma...
[i]~ Zaraz... szaty pielgrzyma... pielgrzymi! ~ przypomniał sobie o widzianych w Fortenhaf osobnikach skrywających się pod kapturami pokutnych szat.

- Tak. Dziękuję. Był pan bardzo pomocny. - Nieco machinalnie odpowiedział urzędnikowi ratusza sugerującemu wizytę w dniu jutrzejszym z uwagi na późną porę. Czas był wrócić do gospody i dopytać o postępy w leczeniu krasnoluda. A jutro...

Jutro postara się dowiedzieć czegoś więcej o pielgrzymach wśród których mogła znajdować się jego siostra. Czy groziło jej niebezpieczeństwo? Dlaczego pisała o tym, żeby jak najszybciej opuścił miasto? Kim byli ci pielgrzymi?
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172