Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-04-2018, 18:36   #571
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
- Witaj krasnoludzki kowalu. Potrawisz robić magiczne artefakty? - Diuk zapytał gdy krasnolud skończył. Może znasz się na inżynierii? - Topher dopytał pamiętając o nieczynnej baliście.- Diuk zwrócił się do pozostałych. - Skoro most płonie i nie atakuje rzeką przenieśmy siły na bramę i przygotujmy się na ich atak.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 20-04-2018, 20:57   #572
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
-A co z fortem?-spytał się zmęczony już Walter-Stacjonują tam siły wroga. Co prawda nie przejdą przez most, bo ten jest uszkodzony, ale kto wie co oni tam wymyślą. Nie lepiej byłoby jakoś spalić ten fort? Pamiętajcie, że jest nasączony tymi przeklętymi materiałami łatwopalnymi.
 
Ismerus jest offline  
Stary 20-04-2018, 22:30   #573
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Jeżeli fort jest pełen takich materiałów to trzeba podpłynąć cichcem i go podpalić zanim wyniosą stamtąd wszystko co tam macie. I póki tam jeszcze są. Na przykład: flaszka czegoś łatwopalnego, podpłynąć pod mostem, skrzesać ogień i rzucić do środka.

- Z kierunkiem ataku trzeba uważać. Najlepiej, aby był obserwator od każdej strony miasta, na wieżach lub wysokich punktach. Rzeczywiście raczej będą szturmować mur, bo jeżeli spróbują czymkolwiek podpłynąć - wystarczy oddział łuczników, aby każdego na łodzi naszpikować. Ale rzeczywiście najcięższe oddziały osobiście wystawiłbym na murze.

Galeb najpierw chciał zignorować pytanie jednego z ludzi, ale ostatecznie postanowił na nie odpowiedzieć.

- Jestem kowalem. Bardzo dobrym w swoim fachu. - rzekł - I tyle. Nie projektuję maszyn i nie bawię się w robienie "magicznych artefaktów". O to poproś jakiegoś czarodzieja.
 
Stalowy jest teraz online  
Stary 21-04-2018, 22:46   #574
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Osmolony mag przyglądał się ewakuacji z fortu. W żaden inny sposób nie ingerował, a na zachowanie gburowatego krasnoludzkiego ignoranta nie odpowiadał. Niech sobie pluje, Khazadzi tak mają, zero szacunku dla uczonych. Ułomna rasa nigdy nie poznała tajnik eteru i wiatrów magii, co gorsza wraz z długowiecznością dostali w prezencie zgryźliwość. ~ Zazdrość i kompleks niskiego wzrostu, od co panie inżynierze przez ciebie przemawia. ~ Loftus co prawda często bywał nierozważny, ale w tym wypadku nie powiedział tego na głos. Za to dostrzegając dziwne zachowanie jeden z łódek sięgnął po lunetę. Przybliżył ją do oka i zerknął akurat gdy ta przepływała pod mostem.
Mag westchnął głośno. Idra jak widać wybrała plan B, co prawda miął być on użyty dopiero przy niepowodzeniu akcji na Silber Haus. Mistrzyni Ausburg, chyba również obawiała się spisków, albo bała się czy miasto się utrzyma i wybrała bezpieczniejsze rozwiązanie. Loftus posmutniał, lekko zmarkotniał. Miał przecież idealny plan, pomysł. Podjął już działania, które miały umożliwić bezpieczne włamanie do skarbca i zrzucenie winny na kogoś innego. Jednak zgodnie z ustaleniami czarodziejka mogła wykorzystać towary dostarczone do siedziby maga Kolegium Cienia i tak właśnie jak widać uczyniła. Tak Diuk pewnie nie będzie szczęśliwy, ale co poradzić. Ritter życzył jednak, aby Idra Ausburg bezpiecznie wydostała się z tej paskudnej okolicy. Niech spłaci swój dług wobec kolegium i zachowa licencję. Mag miał też nadzieję, że przedstawicielka Kolegium Złota będzie pamiętała, aby w jego imieniu wpłacić opłatę za wydanie licencji. Wracając do ewakuacji, to ta się powiodła, a walki ustały. Można by się udac na odpoczynek, ale Loftus chciał zajrzeć w parę miejsc, wkurzyć Granicznych oraz spotkać swoich żołnierzy. Z nimi tez przecież był umówiony. Zresztą od tego zaczął. Osmolony mag udał się na miejsce spotkania i tam zastał Achima, Güntera i paru wybranych przez nich wcześniej ludzi. Na ich twarzach widać było zmęczenie, niektórzy byli mniej lub bardziej ranni, ale żaden z nich nie odniósł poważniejszych obrażeń. Przynajmniej nie wśród tych, którzy się zgłosili.
-Bądźcie mężni, o kamraci!
-Nieście w służbie krew i zdrowie;
-Choć się nogę, rękę straci,

Loftus pozdrowił ich przyśpiewką, która usłyszał w obozie w trakcie walk nad rzeką. Mag był zadowolony, chłopaki znowu spisali się na medal. Orderu dać im nie mógł, ale z sakiewki na piwo może im dać.
- No panowie, to teraz tak jak mówiłem, te manekiny wtargać na dach budynków przy nabrzeżu między potem, a wieżą. Niech domownicy, czy inne szczyle rankiem je zdejmą. Jak robotę skończycie, to macie koronę do podziału. Odpoczynek się Wam przyda. Rozejm przez parę godzin mamy. Jak, gdzieś się do kogoś przysiądziecie, to pamiętajcie co by mówić głośno. Graniczni wcześniej dzieciaka niewinnego ustrzelili. Kapłan Sigmara to bohater, trwał na murze i wzbudzał we wrogu strach. Do tego najemnicy Wernickiego, to idioci. Żrą mięso zarażonych świń, pewnie śmiejąc się z głupiego pomysłu maga, a już niedługo posrają się po pachy. A do tego podobno w porcie boskiego natchnienia Myrmidi doznała jej służka. Istna dziewica z Meissenen rzuciła się na oddziały wroga i poderwała cywilów do walki o południowy mur.
Następne kroki Loftus skierował do siedziby zmarłego maga. Choć równie dobrze mógł on zaginąć, wyjechać czy żyć i sam rozpuszczać takie plotki. Skoro należał do Kolegium Cienia nie byłoby to dużym zaskoczeniem. Po drodze spotkał Karla, ten szukał Idry i wozu pancernego. W sprawie magiczki sprawa była prosta.
- Odpłynęła, co mogła to zrobiła. A z wozem to Bert może będzie wiedział? – Uczeń Czarodzieja porozmawiał chwilę z towarzyszem z Ostatnich i zajął się dalej swoimi sprawami.
W siedzibie Szarego Czarodzieje znalazł parę małych buteleczek oraz krótką informację od Alchemiczki. Kobieta resztę swoich rzeczy pozbierała więc, on mógł ruszyć dalej. Obmył tylko jeszcze twarz i przepłukał gardło. Kolejne kroki skierował do wynajętego budynku. W sumie nie bardzo wiedział, po co było go wynajmować. Był garnizon, była siedziba maga, a tu jakieś kaprysy i lokaje. Znaczy fajna rzecz, można by jeszcze jakieś dziewki sprosić, tyle chyba nie o to w tym chodziło. Żadne miłe służki, mieszczanki nie czekały na nich, a zamiast tego jakiś Khazad robił referat. Galeb Galvinson tak się przedstawił, twierdził, że jest kowalem, a zachowywał się jak oficer. Kowal, to służba pomocnicza, jak ciura obozowa, wię cgo tu być nie powinno. Coś w tym nie grało, krasnolud był też ciężko opancerzony, jak jakiś zbrojny. Do tego Detlef ustąpił mu miejsca, traktował go z szacunkiem. Zaraz wyjdzie na to, że mają trzech dowódców obrony. Albo coś tu nie gra, albo to tylko gra. Robimy szpiegów Granicznych w uja, nie będą wiedzieli na którego zrobi zamach i który z nich naprawdę dowodzi. Przekażą różne sprzeczne meldunki i jeszcze w obozie wroga pomyślą, że ichnia siatka szpiegowska została rozpracowana. Tak czy inaczej długa tyrada pouczeń i wskazówek na temat oblężeń od zwykłego obozowego kowala się zakończyła. Loftus nie bardzo wiedział, co z tym zrobić więc tylko wspomniał, że może warto by ulice z każdej dzielnicy częściowo pozostawiać, zrobić barykady z łatwą możliwością ich całkowitego zastawienia i odcięcia danej dzielnicy. Dzięki temu w razie odwrotu będzie można bronić się w mieście, a nie od razu panicznie uciekać do skarbca, czy garnizonu. Z wykorzystaniem bruku się zgodził, pomysł był dobry. Sam zresztą o tym myślał i zastanawiał się nad słaniem gońca do Barona, żeby się tym zajął. Jak widać niepotrzebnie, bo ten tez o tym pomyślał. uważał jednak, że nadal trzeba było te kocie łby wyciągać z ulic. Przewozić w taczkach pod mury, a w koszach wnosić je na górę. Do tego poinformował, że na czas dalszych walk ma zamiar zgarnąć z dwóch ludzi przynajmniej. Mogą być ranni, czy ze służby pomocniczej. Ale wrogiego pirmomantę cały oddział zasłaniał, a on się narażał. Więc ktoś z tarcza, czy pawężą tez by mógł bo chronić.
Następnie widząc, że nikt od niego nic szczególnego nie chce oznajmił wprost, że idzie pohałasować granicznym w obozie. Potem rozświetli na trochę rzekę i ucieka do garnizonu. Oberwał porządnie, zresztą widzą i czują, że go osmaliło. Więc zasłużył na odpoczynek. Jak zapowiedział tak i uczynił. Mag skierował się basztę. Rozejrzał przez lunetę po obozowisku wroga, tak aby zlokalizować gdzie są trzymane konie, psy czy inny zwierzyniec.

Wsparł się najpierw czarem widzenia w ciemności, a potem skupił się na realizacji zapowiadanych działań.
- Procidat deceptionem audiunt canetis. – Czar odgłos, tym razem nic szczególnego. Żadnych demonów, czy innych dziwactw. Zwyczajnie z okolicy gdzie były koniki rozległo się ich bardzo głośne ryczenie i kwik. Tak gdzie warował pies, rozległo się jego ujadanie i wycie. Niech ichnia czeladź biega i szuka przyczyny zaniepokojenia zwierząt.
Następie skierował się do portu. Tutaj rzucił równie prosty czar.
- Autem, o'-the-ignis fatuus.- błędne ogniki. Dwa, czy trzy powinny dostatecznie rozświetlić rzekę, żadna łódka nie powinna się prześlizgnąć. Oczywiście, gdy upłynie godzina to te zaczną stopniowo gasnąć, ale zawsze to coś. Niech wróg się obawia, nagłego rozświetlenia rzeki, niech zobaczy kontury jakiś sylwetek na dachach budynków. Z daleko i w półmroku nie powinien się zorientować, że to wiklinowe korpusy z kapeluszami. A ponieważ Ogniki samodzielnie poruszają się po linii prostej, czy też wytyczonymi ścieżkami. To te poruszały się po rzece powoli po rzece „patrolując” okolice.

Teraz wreszcie Loftus mógł udać się do garnizonu. Waldemar Brök zapewne ogarnął już tych najbardziej rannych, to może teraz znajdzie czas i spojrzy na Rittera. Zmęczony poprosił, aby go obejrzał i coś zaradził. Mag znalazł sobie też łóżko i resztę wolnego czasu drzemał.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 22-04-2018 o 18:23.
pi0t jest offline  
Stary 22-04-2018, 12:57   #575
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Nie była wydarzeniem kolejna wydobyta z ramienia strzała, choćby i było to ramię samego Gustawa. Wydarzeniem nie było pojawienie się w już zatłoczonym garnizonie ogromnej liczby żołnierzy – spoconych, zasapanych trepów o kołaczących sercach. Wydarzeniem był powrót Konrada. Zmieścił na wozie osiem osób w tym wiele znaczącego dla lokalnej społeczności kapłana, którego przechwycił gdy mieszkańcy nieśli go ponad ciżbą główną ulicą. Teraz ten tłumek zatrzymał się przed bramą garnizonu wydając z siebie niecierpliwy pomruk oczekiwania.
- Dobrześ się spisał - pochwalił głośno przybyłego i jego pomocników.
- Teraz wóz ostaw i zakasaj rękawy. Dawać pierwszego na stół! Goniec! Idź młody do punktu medycznego w porcie, niech da znać ilu ludzi u niego leży. I czy posyłać grabarza.

Nie była to pora na kolejne daremne narady w kółku wzajemnej adoracji. Waldemar łyknął wody, otarł usta rękawem i umył ręce. Tak przygotowany podszedł do pacjenta. Było źle. To, że przeżył transport mogło oznaczać, że wyczerpał swoją dawkę szczęścia na najbliższe dziesięć lat. Niemal zupełnie strzaskana kość wymieszana z grubo zmielonymi mięśniami, ścięgnami i nerwami prezentowała się obrzydliwie. Pora na naiwne uciskanie dawno już minęła. Pacjenta przywiązano pasami do stołu i rozpoczęło się żmudne zszywanie kolejnych części z powrotem ze sobą by umożliwić organizmowi regenerację. Wszystko w pełnym skupieniu, bowiem buczenie sprzed bramy przybierało na sile.
Następny na stół trafił ten, na którego wszyscy tak bardzo liczyli. Mężczyzna wyglądał na nieco starszego od cyrulika bowiem skronie przypruszyła mu siwizna choć włosów znad czoła jeszcze nie wygubił. O tym, że jest kapłanem nikt nie musiał informować – jego długa, okraszona brunatnymi plamami krwi szata ozdobiona była wyszywanym wizerunkiem Rozbijacza Czaszek.
W pierwszej chwili Waldemar wstrząsnął głową, bowiem ktoś przed nim zdążył całkiem sprawnie choć niestandardowo udzielić sigmarycie pomocy. Jego strój na tułowiu został rozdarty. Miejsce uderzenia, dokładnie między żebrami, zaznaczone było potężnym krwiakiem ale brak było zasinienia wokół serca i płuc.
[i]- Dziwne -[/u] mruknął do siebie cyrulik.
Nie uszło to uwadze jego najbardziej religijnego pomocnika, Siegfrieda.
- I co?
- Nico. Szczęściarz jak cholera. Inny nie zdążyłby tutaj dotrzeć, a ten jeszcze dycha. Widać jego bóg mu pomaga.
- Ludzie! -
zakrzyknął Siegi z entuzjazmem i pobiegł przed bramę.
Waldemar skwitował to jedynie kręceniem głową. Choć może faktycznie był to cud? Nacięcie, szycie naczyń i zszycie skóry zajęło raptem chwilę. Pacjent żył, przynajmniej na razie. Trzeba było jednak ukryć go w izbie przed wścibskimi oczyma i dłońmi gorliwych wyznawców.

Zoperowanie i opatrzenie wszystkich rannych trwało i trwało. Gdy w końcu skończyli się pacjenci rozpoczęło się sprzątanie. Waldemar nie był pewien, ale z tego co obserwował kolejny raz nie było żadnego dowódcy w garnizonie.
- Pierdolę - sapnął zirytowany, po czym udał się do studni i wziął szybką kąpiel ku poprawie krążenia. Pomogło, ale dobry humor przywróciły mu dopiero porcje gorącej strawy zorganizowane przez Berta.
- Niech bogowie chronią po wsze czasy tego niziołka! - Agitował Waldemar wskazując Truskawę dłonią.
- O ile jacyś nie mają nas gdzieś - dodał już do ucha niziołkowi, ściskając go serdecznie. Nie sposób ocenić, który z nich pobrudził się przy tym bardziej krwią.

I wtedy nadszedł Loftus.
- Do idealnego śniadania brakuje tylko sadzonych jaj, skoro bekon dotarł - powiedział cyrulik Bertowi nie dowierzając, po czym popędził na pomoc.
Żadne słowa nie potrafiły opisać zniszczeń, które zobaczył z bliska. Pracował więc w ciszy minimalizując zagrożenie – wrzucił Loftusa do balii z wodą licząc, że jego wnętrze nie zdążyło się ugotować. Nie było jednak dla maga optymistycznych scenariuszy – do końca życia miał pozostać brzydki, zniekształcony, jego osmolony dobytek został zrzucony w jedno miejsce by mógł być potem przejrzany i zabrany.
- Teraz może być dosłownie wszystko. Jak zaczniesz srać kaszanką to się nie dziw. Może ci być bardzo słabo, możesz mdleć. Będzie trzeba upuszczać krew. Skończyło się.
 
Avitto jest offline  
Stary 22-04-2018, 21:40   #576
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
W zorganizowanym u Rottenbergów sztabie stawili się niemal wszyscy. Niemal, bowiem zastępujący Nossenkrapa Herr Brok wciąż łatał rannych. Dowódca obrony miał zachmurzoną minę i właściwie się nie odzywał - od razu widać było, że utrata fortu mogąca skończyć się śmiercią wszystkich obsadzających go obrońców, a przede wszystkim błędna decyzja o wsparciu północnego odcinka murów na skutek braku informacji o krytycznym zagrożeniu muru południowego gryzły go okrutnie. Było blisko do tego, by szturm sprawdzający przygotowanie obrońców okazał się tym właściwym i skutecznym. Coś takiego nie mogło zdarzyć się ponownie.

Gdy Galvinsson skończył Detlef zabrał głos.
- Galeb, syn Galvina, jest moim wiernym towarzyszem sprzed lat. Razem walczyliśmy ramię w ramię z urkami, thagorraki i lodowymi bestiami po wielokroć ryzykując własnym życiem w obronie towarzysza. Grimnir zechciał, żeby nasze drogi znowu się zeszły i nasze topory wzniosły w tym samym celu. Galeb będzie nam wsparciem służąc zarówno radą, jak i orężem. Jako kowal run jest poważany wśród wszystkich dawi i chciałbym, żebyście przynajmniej traktowali go jak równego sobie. Nie pełni żadnej funkcji w armii Wissenlandu, dlatego będę chciał, za zgodą starszego Barrudina, by miał pod komendą dziesiątkę krasnoludzkich wojowników. Wierzcie mi, że będzie potrafił natchnąć ich do jeszcze większego poświęcenia i woli walki. - Oznajmił.

- Wysłuchałem informacji od was. Szkoda, że fort straciliśmy w ten sposób. Po pierwszym sukcesie w odparciu sił Wernicky'ego na tym brzegu liczyłem, że nie odważą się podejść raz jeszcze i że podpalą most i fort. - Powiedział. - Walterze, zapewne chciałbyś odpłacić im za ten ostatni manewr - jak tylko minie czas rozejmu ostrzelajcie fort płonącymi strzełami. Wspomoże was balista z przystani. Zabijcie tych skurwysynów. Zanim zaczniecie ostrzał podpalcie most. Ryzykujemy, że zamiast tędy mogą próbować przeprawić się rzeką w innym miejscu, ale otwarta droga do miasta jest chyba bardziej ryzykowna.

- Galebie - dziesiątka pod twoją komendę to dziesiątka Warsunga. Będą obsadzać barykadę przy moście, żeby wróg nie próbował jej sforsować. Ludzie Waltera mogą odpocząć przy barykadzie i rozpocząć ostrzał fortu o północy.

- Jak już jesteśmy przy baliście. - Thorvaldsson kontynuował. - Pierwotnie była ona wycelowana we wzgórze, które specjalnie przygotowałem na przynętę dla dowódcy wroga. To miejsce świetnie nadaje się na obserwowanie szturmu na miasto, więc jest spora szansa, że dowódca właśnie tam się ulokuje ze sztabem. Zdałem ci raport na ten temat sierżancie, a jednak kazałeś Ferretowi zmieniać nastawy. W tej chwili ponownie Ferret z Glormem próbują przywrócić ustawienia umożliwiające ostrzał wzgórza. Każdą kolejną próbę zmiany tych nastawów potraktuję jako dywersję i potraktuję zgodnie z regulaminem. Dotyczy to wszystkich z was. Mamy jeszcze szansę, że dowódca tam wróci przy kolejnym szturmie i jeden dobrze wycelowany pocisk, najlepiej wzbogacony o ładunek zapalający Glorma, pozbawi Granicznych dowództwa i spowoduje chaos. Zrozumiano? - Spojrzał po obecnych.

- Do następnego szturmu musimy kontynuować zbieranie kamieni brukowych. Weterani komendanta powinni koordynować grupami mieszkańców, którzy będą zbierać kamienie, przewozić pod mury i wnosić na górę. Kamienie powinny być w koszach, z których będą wysypywane dokładnie tam, gdzie wróg przystawi drabinę. Ale dopiero wtedy, gdy zaczną na te drabiny wchodzić. Bruk i upadek z wysokości, prawdopodobnie na tych poniżej powinien być skuteczniejszy od ostrzału z łuków. A wysypywanie kamieni z koszy nie wymaga celowania i narażania się na ogień wroga. Jeśli do tego udałoby się zorganizować kilka solidnych belek - takich, jak te podtrzymujące powały domów, kupcy mają je z pewnością w magazynach, to zrzucenie ich w poprzek drabin zmiecie każdego wspinającego się na nie. Kto się tym zajmie?

- Do tego na murach i nad bramą potrzebujemy kotłów, zapasu wody w beczkach oraz improwizowanych palenisk. Podchodzącego wroga można oblewać wrzątkiem - poparzeni nie będą w stanie wrócić do walki - nawet nie musimy ich wtedy zabijać, żeby zredukować ich liczbę mogącą kontynuować atak. Kto się tym zajmie? Może to być ta sama osoba, która będzie organizować zbieranie bruku.

- Potrzebujemy wart na noc. - Ciągnął dalej. - Proponuję, by całość murów i bramę obsadzili ochotnicy z rodzin ulokowanych na terenie garnizonu. Potrzebujemy jednak obsady bramy, na której możemy polegać i która będzie dowodzona przez kogoś z was, by zareagować w razie potrzeby. Wśród uchodźców mogą być szpiedzy i próbować wpuścić wroga po cichu do miasta. Kto się tym zajmie? - Zapytał.

- Do tego potrzebne są patrole drugiej części miasta - portu rybackiego, przystani i wzdłuż wschodniego brzegu. Byle do rana, gdzie będzie można zaprzestać patroli na rzecz obserwatorów w kluczowych miejscach. Patrole mogą prowadzić cechowi i mieszkańcy - znają miasto i ludzi, więc szybciej zauważą coś niepokojącego. Kto to zorganizuje?- Zwrócił się do Ostatnich.

- Zastanówcie się, kto może czym się zająć, a tymczasem omówimy jeszcze jedną kwestię. Dotyczy ona ciebie, sierżancie. Galeb miał przy sobie list od Brocka, który został zaadresowany do ciebie. - Detlef spojrzał spod zmrużonych powiek. - Nim poznałem, że to mój towarzysz list został odebrany i otworzyłem go. W końcu jako dowódca obrony powinienem wiedzieć o korespondencji prowadzonej z wrogiem, czyż nie? - Oto i on. Przeczytaj, a później powiedz proszę, czego on dotyczy. Powiedz przy nas wszystkich, bowiem w sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic. Szczególnie tych związanych z naszym wspólnym wrogiem. O jakim układzie Brock pisze i co was z nim łączy? [/i]- Thorvaldsson pytał. Nie groził i nie pouczał. Po prostu pytał, bowiem tajemnice łączące von Grunenberga z Brockiem mogły okazać się niebezpieczne. Choćby dla morale obrońców.

- Kiedy już to ustalimy i zdecydujemy, kto się czym zajmie, to ustalimy przydziały odcinków na czas kolejnego szturmu. Mamy chwilę czasu teraz i trzeba to wykorzystać zanim wróg znowu zaatakuje.

- Aha. Jakieś pomysły co do jeńców? - Zapytał jeszcze.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 23-04-2018, 23:03   #577
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw nie wiedzieć kiedy znalazł czas na naradę. Wracając z warsztatu wszedł do opasłego domostwa zajmowanego przez krasnoludzkiego Dowódcę Obrony. Skrzywił się widząc, że w świetnym domu gdzie sama Księżna spędzała czas w Meissen brodacz sobie przywłaszczył.

Usiadł jak zwykle na fotelu by wsłuchać się w nowiny i pomysły Ostatnich i jak się okazało jeszcze jednego krasnoluda.
Ten zaciekawił sierżanta. Nie odsłaniał twarzy i cały był zakuty w zbroję. Jednak gdy ten zaczął wydawać polecenia i się rządzić Gustawa zatkało.
~ Te zapchlone brodacze jeszcze będą pouczać co i jak! Kim jest ten knypek żeby się tak rządzić.~ Myślał zaciskając zęby były Dowódca Obrony Miasta Maissen.

W końcu przemówił drugi krasnolud zadając mnóstwo pytań. Kto się zajmie tym. Kto się zajmie tamtym.
- Detlefie. Wydawaj rozkazy a nie pytaj kto się chce czym zająć. Chyba wiadomo, że każdy by chciał przyłożyć swoją zmęczoną gębę do puchowej poduchy w tym domostwie jak i Ty uczynisz za kwadrans.- Zaczął Gustaw.
- No, ale wracając do tematu. Warsztat załatwiony a rzeczy z listy będą niebawem na miejscu. Posłać tylko trzeba któregoś z łebskich by dopilnował tego. Jeśli parę sztuk złota się sypnie to i właściciel z werwą pomoże.- Sierżant dał raport ze swoich działań.

- Nie będę się tłumaczył z celu przestawienia balisty. Ten inżynier to cymbał. W magazynach leży stelaż do balisty a ten na stałe montuje narzędzie, które by zdziesiątkowało wroga. No, ale może tym ustrzeleniem się zrekompensuje. Ja nie będę się do tego mieszał. Tylko w chwili wielkiego zagrożenia zobaczycie moją osobę koło bramy.- Zapewnił Detlefa.

- Co do listu to przesadziliście. Otwieranie go bez mojej wiedzy i zgody to stryczkiem mogłoby się skończyć gdybym Ciebie Detlefie nie lubił i cenił. Skoro znasz już jego treść to sam oznajmij wszystkim. Z pewnością na strategii, polityce, oraz dyplomacji lepiej się znasz i wydając rozkaz co mam uczynić zapewne największym sukcesem się to zakończy.- Baron założył rękę na rękę.
- Widzę, że upatrujesz we mnie zdrajcę. Przykro mi to przyjmować, ale to Twój osąd i podejrzenia. Z Brokiem nie znam się w ogóle. Może kiedyś w Nuln go spotkałem, ale nie przywiązywałem do tego wagi. To, że do mnie pisze to od jakiś informatorów wie. Może od Trockiego zanim przemówiłeś mu do rozumu. Wiedz, że do tej pory w armii dowodził tylko jeden i chwała oraz porażki jemu się przypisuje. Docenił przebiegłość Loftusa sądząc, że to mój pomysł. To rzecz oczywista, ale może nie u was w twierdzach i kopalniach.- Von Grunnenberg zrobił płazę.
- Więc czekam na rozkazy bo jeszcze uznasz, że sabotuję coś i przeszkadzam w dowodzeniu obroną.
 
Hakon jest offline  
Stary 24-04-2018, 22:55   #578
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Karl jeszcze siedząc na naradzie słuchał dowódców i nie wierzył, że wróg jeszcze nie zajął miasta. Porzekadło, że głupi mają szczęście się tu sprawdzało aż za często. Nawet Topher nakazując wstrzymamie ognia w środku szturmu wykazał się czystym kretynizmem. Ranald nad nimi czuwał.
Na pytanie kto zajmie się patrolami lokalnych Karl rzucił - A może komendant zajmie się tym. Ładne tabelki na tablicy zrobi. Kolorami posegreguje patrole. Idę zaraz pozałatwiać sprawy. Potrzebny mi jeden wóz pancerny pod bramę, kowadło i kilka innych drobiazgów więc i kredki dla komendamta mogę kupić. Dla was też panowie dowódcy jak trzeba. Będziecie sobie nimi mogli ładnie namalować strategie i taktyki. Może Leo pomoże z kolorowanką. Ja w tym czasie będę malował halabardą mury na czerwono, a jutro rano wszyscy dostaniemy naklejki za udział. - Karl uśmiechnął się szyderczo.- A teraz już na poważnie. Detlef, lost od Brocka to gówno wart. Tyle złota to i tak nie mamy. Ba ta miedziana czarownica też gdzieś znikła. W najlepszym wypadku możemy mu dać Herr Grunnenberga w zamian za pomoc. - Karl popatrzył na Gustawa spojrzeniem handlarza niewolników po chwili jednak wyceniające spojrzenie zmieniło się w śmiech.- Żartowałem tylko, Brock i tak by na to nie poszedł. Nie wiem czy nie lepiej było by się dogadać z Wernickym. On chce Meissen, księżna Meissen nie chcę. My jesteśmy na żołdzie księżnej. Żołdzie który pragnę panom dowódcą zauważyć już dawno nie dostaliśmy, a to osłabia morale żołdaków. Ba nawet ja mam mniej ochoty się napierdalać jak o tym myślę. Dodatkowo fakt, że Wernicky chcę skarbów z krasnoludzkiej huty, te z łaską przysłały 20 knypków do pomocy zakrawa mi na komedię Waltera. Walter to mój znajomy Bard z Salkaten. - Karl nie chcąc by jego ostatnie słowa brzmiały jak bunt dorzucił jeszcze. - No ale trzeba w życiu szukać pozytywów. Ja ranny nie jestem, zbroje też jeszcze mam więc jak wrócimy do walki to jest szansa, że JA przeżyję.- Topher poklepał Barona delikatnie po ramieniu, potem idąc w tronę drzwi poczochrał jeszcze irokez Detlefa i wychodząc powiedział.- Idę załatwiać przedmioty. Może spotkam się z gildią i cechami. Jakbyście mnie lub coś materialnego potrzebowali to będę w burdeliku przy stoliku z buteleczką i laseczką. Wy w tym czasie tęgie strategiczne umysły załatwcie swoje. Patrole. Warty i uzupełnienie broni. Ja muszę odpocząć przed bitwą. Karl odmeldowuje się.-Topher zasalutował i poszedł.
 
Baird jest offline  
Stary 24-04-2018, 23:35   #579
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Thorvaldsson patrzył na sierżanta spod zmrużonych oczu gdy ten przemawiał.
- Z całym szacunkiem, sierżancie, ale skończcie pierdolić. - Krasnolud rzekł wreszcie. Bez złości ale i bez bojaźni. - Ja się kładł nie będę jeszcze długo, a i wam wszystkim pewnie coś do roboty się znajdzie. Puchowe poduchy powiadasz? Ha! Dobre sobie. Za swoje złoto dom nająłem, żeby ciężkozbrojni khazadzi nie musieli przez całe miasto wte i nazad biegać, jak to im sierżant już wcześniej zafundował. Że nie wspomnę o gońcach, czy mojej własnej osobie. Przy tak skromnych siłach należy rozważnie je ulokować, by byli tam, gdzie trzeba i kiedy trzeba. Ale dość o tym.- Uciął.

- Co zaś do listu - Bez obawy spojrzał na Gustawa. - To katem mi nie groźcie. Ciekawe co byście zrobili, gdyby do oblężonego miasta przedostał się jakiś krasnolud z listem do dowódcy obrony? Dwie możliwości były - zasadzka lub szpieg. A że już wcześniej weszliście w jakieś układy ze starszym Barrudinem, o których ten wspominał, a co do których zasłanialiscie się dzisiejszego ranka niepamięcią, to tutaj musiałem zachować ostrożność i sprawdzić z czym przychodzi posłaniec od Brocka. To samo zrobiłbym z listem do Komendanta, rajców miejskich, czy samej elektorki. - Wyjaśnił. - Mamy tu wojnę, do cholery, a nie przyjęcie w pałacu i sodomię w ogrodzie, której tak chętnie oddają się wielcy tego świata... - Podniósł głos, by po chwili odgryźć się za docinki sierżanta w nieco zawoalowany sposób opisując zepsucie toczące stan szlachecki. Detlef balansował na krawędzi obrazy von Grunenberga i doskonale o tym wiedział. W swojej opinii nie przekroczył jednak granicy pozwalając tamtemu zachować twarz i nie przechodzić do rękoczynów. O ile zechce z tej możliwości skorzystać.

- Nie widzę w tobie zdrajcy, sierżancie. - Rzekł po chwili. - Jednak działanie poza wiedzą wszystkich tu obecnych źle wpływa na morale. Jako dowódca nie musicie się tłumaczyć, ale niedopowiedzenia i pozwolenie na domysły nie przysporzą sierżantowi szacunku, a jedynie niechęć i podejrzliwość. Teraz zaś mnie powierzono dowództwo, przynajmniej czasowo, i brak krótkiej choćby informacji o podjętych działaniach utrudnia mi zadanie i planowanie tego, co dalej. A list od dowódcy wrogiej kompanii najemniczej do sierżanta jest cokolwiek niecodzienny, prawda? - Zapytał retorycznie.

- Z waszych słów wynika, że w sprawę z Brockiem zamieszani byli jeszcze inni. Ktoś zamierzał mnie o tym poinformować, czy była to tylko nic nie znacząca partyjka kości starych przyjaciół - wy, Ritter i Brock? Wiecie, u nas w twierdzach i kopalniach dowódca jest informowany o układach z wrogiem w pierwszej kolejności, ale może u was w Imperium to nie jest takie oczywiste. - Ponownie się odgryzł.

- W liście Brock chwali sierżanta za... przebiegłość. - Detlef zaczął przedstawiać treść przechwyconej korespondencji. - Proponuje fortunę w złocie w zamian za przyłączenie się do obrony miasta. Co z tym zamierzacie zrobić? Przekażecie propozycję radzie miasta i komendantowi? - Zwrócił się do von Grunenberga.

- A grupa Trotsky'ego miała pracować dla Granicznych, a nie Brocka... - uśmiechnął się na zakończenie.

- Dobrze. Teraz ja chętnie posłucham o tym waszym układzie z Brockiem. - sięgnął po kufel piwa przygotowanego wcześniej przez majordomusa Rottenbergów. - To zamiast miękkiej poduchy... - mruknął.

* * *

Opowieść o podstępie zastosowanym przy okupie dla Brocka Detlef przyjął w milczeniu. Pomysł najwyraźniej wypalił, choć gdyby to od niego zależało zapewne nie zdecydowałby się na przekazanie jakiejkolwiek sumy zdrajcom. No ale był w końcu krasnoludem i miłość do złota miał we krwi.

- Na koniec podział zadań na nadchodzącą noc i na wypadek szturmu. - Oznajmił wreszcie.

- Ritter - odwiedź cyrulika i postaraj się dojść do siebie. Nie ryzykuj niepotrzebnie przynajmniej do czasu, aż nie ustrzelimy tego skubanego czaroklety Granicznych.

- Sierżancie. - Zwrócił się do Gustawa. - W nocy nic nie załatwicie, ale chciałbym, żebyście przypilnowali dostarczenia składników dla Glorma. Coś mi się widzi, że i tak może nie zdążyć nic przygotować do kolejnego szturmu, ale warto spróbować. Poza tym postarajcie się więcej nie robić za tarczę strzelecka dla wrogich łuczników i zająć organizacją pracy w garnizonie, pomocą dla Waltera, przypilnowaniem wartowników i takie tam. Chciałem zakazać wam chodzić na mury, ale i tak pewnie nie posłuchacie. Zorganizujcie zatem jak nalepszy oddział z tych, którzy pełnią służbę w garnizonie oraz tych z rannych, którzy będą w stanie trzymać broń ale nie dadzą rady na murach. Będziecie potrzebni do zabezpieczenia wschodniej części miasta, gdy gdy wszyscy będą zajęci obroną murów. Podejrzewam, ze wróg może próbować przedostać się od tej strony w czasie zamieszania.

- Walter. Wiesz, co zamierzam zrobić z fortem. Trzeba go zniszczyć zaraz po północy i zabić tylu wrogów, ilu się da. Skoordynuj wsparcie balisty z przystani, podpal most i sam fort. Przed atakiem barykadę zabezpieczy jeszcze dziesiątka Warsunga. Po zniszczeniu fortu pozostaw kilku ludzi na barykadzie i daj reszcie odpocząć - niech się zmieniają. Przypilnujcie ich przez całą noc na zmianę z sierżantem.- Powiedział.

- Karl. Chciałbym, żebyś zorganizował prace związane z pozyskaniem kamieni i belek, którymi można razić wroga na drabinach. Niech prace trwają przez całą noc pod nadzorem weteranów komendanta - ludzie z personelu pomocniczego mogą odespać, jak już zapas pocisków będzie na murach. Słyszałem, że zyskałeś ich podziw, więc tym chętniej wezmą się do roboty.

- Bert. Ty z kolei zorganizuj kotły, improwizowane paleniska na murach i wiadra z wodą, szczególnie nad bramą. Będziemy lać wrzątek na ich pancernych - zbroja im nie pomoże. Pilnujcie pozyskiwania bruku i belek oraz przygotowywania palenisk z wrzątkiem przez całą noc na zmianę z Karlem.

- Leo. Świetnie poradziłaś sobie z przystanią i portem. Zorganizuj patrole w całym mieście, szczególnie wzdłuż brzegów. Sprawdzaj jak im idzie na zmianę z Loftusem, jak już dojdzie do siebie.

- Ja w asyście krasnoludów zorganizuję wymianę jeńców. Tych trzech, których rzecz jasna wypuścimy bez pancerzy i broni, nie zrobi wielkiej różnicy, a uratowanie tych kilkunastu chłopów poprawi nieco nastroje wśród uchodźców. Później przypilnuję wartowników na murach by nie spali i z pomoca drugiej dziesiątki khazadów przypilnuję bramy. W połowie nocy zmieni mnie Galeb ze swoją dziesiątką.

- Jeśli noc upłynie spokojnie, to wpadnijcie tutaj na krótka odprawę o świcie. Teraz zadania na wypadek szturmu. - Oznajmił.

- Sierżancie - organizacja zaopatrzenia, pociski, bruk, woda i opał do kotłów, transport rannych do cyrulika. Zmienicie kwaterę na Dom Rottenbergów i będziecie koordynować posłańców, jeśli mnie tutaj nie będzie. Do tego organizacja tych sił, które nie będą zaangażowane w obronę murów i zabezpieczenie tyłów z osobistym wsparciem oddziałów przy barykadzie.

- Ritter. Obserwacja rzeki i przedpola. Wypatruj wrogiego maga i daj znać strzelcom. Pozostałe działania, w tym magiczne, według uznania, ale nie daj się usmażyć. - Uśmiechnął się cierpko.

- Oleg, jak się pojawi, będzie miał za zadanie wspomóc w patrolowaniu - szczególnie port, przystań i wschodni brzeg.

- Bert - dowodzenie strzelcami na murze północnym. Jak tylko Loftus wypatrzy czarownika, to ubić gada jak najszybciej. To samo oficerowie wroga.

- Walter - dowodzenie strzelcami na murze południowym. Wypatrywać maga oraz dowódców wroga i zabić jak najbszybciej.

- Galeb - dowodzenie oddziałami walczącymi wręcz na murze południowym. Podejrzewam, że tędy pójdzie najmocniejsze uderzenie wroga.

- Karl - dowodzenie na bramie. Nie możesz dopuścić, żeby przebili się przez wrota. Dbaj o pozyskiwanie kamieni, belek, wody i opału.

- Leo. Pozostawiam tobie obronę portu i przystani. Sama najlepiej wiesz, jak wykorzystać barkę. Działajcie razem z Olegiem - przydziel mu coś do roboty, bo pewnie znowu pić pójdzie i przegapi szturm.

- Ja z dziesiątką krasnoludów będę w baszcie. W razie kłopotów wesprę zagrożony odcinek.

- No, z grubsza to tyle. Miłej nocy.

To by było mniej więcej tyle, jednak Duży Karl postanowił pokazać swoje niesforne oblicze. Gdy mężczyzna zbliżył się do krasnoluda i wyciągnął rękę w jego stronę, ten odsunął się z miną oznaczającą kłopoty dla tego, który ponownie spróbuje dotknąć brodacza. Gdy do tego Diuk z właściwą sobie pełną lekceważenia postawą oznajmił, że ma w dupie patrole, warty i organizację zaopatrzenia, w krasnoludzie aż się zagotowało.

- Topher, do kurwy nędzy, albo wrócisz na miejsce i grzecznie potwierdzisz przyjęcie rozkazów, albo resztę pobytu w Meissen spędzisz za kratami! Jeśli ci się coś nie podoba, to już teraz wypierdalaj z miasta! I módl się do swoich złodziejskich bożków o to, żebym nie przeżył oblężenia, bo w innym przypadku osobiście dopadnę twoją tłustą dupę i na najbliższym drzewie powieszę za jaja za dezercję! Albo wykonujesz rozkazy, albo cela, albo dezercja. Wybieraj! - Detlef był wkurwiony i nie zamierzał odpuścić.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 24-04-2018 o 23:59.
Gob1in jest offline  
Stary 25-04-2018, 01:26   #580
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw aż zaniemówił słysząc jak Duży Karl odzywał się do przełożonych. Wiedział, że na wiele sobie pozwalał, ale teraz przegiął. Nie dość, że obraził sierżanta i dowódcę obrony to jeszcze olał wykonanie rozkazu z uśmieszkiem.
Baron przeklinał się w duchu gdy Detlef zaczął sztorcować Diuka.
~ Czemu byłem taki dobry dla tych cywili w mundurach!~ Myślał wbijając palce w fotel.

- Topher! Z pudła wylazłeś bo armia Cie potrzebowała. Prawie znowu za kraty się dostałeś kilka dni temu a teraz jedynych stronników chcesz się pozbyć?!- Gustaw zaczął najpierw do wielkie puszki złodziejskiego ścierwa.
- Teraz Detlef tu rządzi i daje mu prym oraz dołożę wszelkich starań by jego groźby się sprawdziły. Po obronie miasta jeśli nie odkujesz się za teraz zajmę się osobiście Tobą.- Dodał wstając z fotela.

- Co do listu Detlef. Jeśli zamierzałeś tak uczynić z listami wszystkich w mieście dla bezpieczeństwa to nie ma tematu, ale nie prowokuj mnie więcej. Moja cierpliwość zna granice i zbliżasz się do niej.- Przemówił do khazada odwracając się na pięcie.
- Co do propozycji Brocka ja bym nie olewał go. Jego ludzie mogą wrócić odkuć się mając w perspektywie srebro krasnoludów. Odkrył się tym, że przejrzał nasz plan. Niestety za szybko i jeszcze może namieszać. Trzeba na czas z nim grać. Przynajmniej do czasu odparcia drugiego szturmu jeśli nie myślimy o czymś konkretnym. Jako dowódca podejmowałem decyzję teraz na Twojej głowie to spoczęło i decyduj. Ja obiecałem, że nie będę się mieszał. Jedynie mogę pomóc w realizacji Twego planu.- Przedstawił swoje zdanie Kapralowi.

- A co do fortu to bym poczekał na szturm z tamtej strony i dopiero podpalił. Odetniemy siły idące mostem a spalą się kolejni idący w fali oraz łucznicy. Jeśli nawet nie zaatakują to palący się fort narobi sporo zamieszania, a i balistę bym postawił tak by wzdłuż mostu waliła i zbierała krwawe żniwo w dziesiątkach trupów.- Zaproponował sierżant.

- Co do pozostałych rozkazów to rozumiem i gotowy jestem je wykonać.- Oznajmił sztywno, ale dając innym do zrozumienia, że szacunek do dowódcy musi być. Armia bez wykonywania rozkazów ułożonych według jakiegoś planu przegra. Dowódcy rola by realizować plan a żołnierzy wykonywać.
- Do tego potrzebuję Kadeta z powrotem i przekazania mi do dyspozycji.- Dodał po krótkiej chwili namysłu.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172