Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-10-2018, 12:18   #261
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Reinmar powoli wstał z ławy i podszedł za elfem do okna, obserwując przez chwilę "ładunek" domokrążcy.
- Kłopoty... - mruknął do siebie. "Na Sigmara, dlaczego życie musi być takie popierdolone?" zapytał sam siebie, myśląc o pewnym dzieciaku, gdzieś, w innym życiu. Jakby nie było to do końca realne.

Poprawił kapelusz na głowie, zacisnął wargi i podszedł do karczmarza, kładąc na blacie szynkwasu trzy szylingi - Ciasto jakoweś macie może? Podeślijcie je do stajni, dla tych dzieciaków a mnie dajcie gąsiorek gorzałki - poprosił cicho rajtar i wrócił do swojego kubka z winem, czekając aż karczmarz ogarnie zamówienie.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 05-10-2018, 12:44   #262
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Albo Alban tak bardzo kochał swoje koniki, że chlebem je dokarmiał, albo też też przewoził gromadkę dzieci, które wiózł pod opiekę siostrzyczek miłosierdzia.

Co wiózł, to wiózł...
Żywy ładunek co prawda był bardziej kłopotliwy, niż kilka skrzynek, no ale i taki dało się przeżyć. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż to Alban miał je na karku, a nie Wilhelm.

Za to się okazało, że Kessel miał nad wyraz miękkie serduszko. Wilhelm nie miał zamiaru iść w jego ślady. Za dziećmi nie przepadał, własnych nie miał (tak przynajmniej sądził) i jedyne, czego miał zamiar dopilnować, to to, by nie stała im się żadna krzywda.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-10-2018, 12:23   #263
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Po chwili przemyślenia Ragnarowi cena proponowana przez tego tam pana kupca nie była zła. W sensie to i tak tylko dwa dni drogi były, a przez ten czas będą jeść i pić za darmo i jeszcze dostaną te parę srebrników. A i towarzystwo dzieciarni wcale krasnoludowi nie przeszkadzało, bo to była zawsze na występach najwdzięczniejsza widownia. Może nie sypały złotem, ani nawet srebrem, ale jednak piski zachwytu zawsze na jego serce działały kojąco. Co innego z Baragazem, ale kiedy udawało się dzieciarnię utrzymać we względnym spokoju to i miś wydawał się zadowolony.
Krasnolud nalał do miski niedźwiedzia to co zostało w dzbanie piwa.

- Mnie tam to pasuje. Płaca jako taka i nie będzie się trzeba martwić o prowiant. - rzekł Ragnar - A będziemy te dwa dni bliżej Karak Hirn. Ale jakby co... - dodał po chwili - Dzisiaj śpimy z Baragazem tutaj. Tego tylko brakuje, aby jakiś szczeniak zaczął się w nocy drzeć bo idąc sikać wpadł na dwa kudłate straszydła.
- zaśmiał się i potarmosił Baragaza po karku.
 
Stalowy jest offline  
Stary 07-10-2018, 18:30   #264
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Elmer siedział przy stole i nie wiele się odzywając, zajadał kaszę ze skwarkami. Co jakiś czas przegryzał ciepłe danie surową cebulą, wszak mamusia mówiła że zęby są od niej zdrowe, co zresztą udowadniał wszem i wobec szczerząc się głupkowato. Nareszcie normalne żarcie, a nie jakieś dziwne strigańskie wynalazki.

- Te Reinmar, sam chyba tego gąsiorka nie wypijesz, co? - czarodziej spytał nowego towarzysza - Dołączę się z chęcią, a nawet go postawię jeśli uraczysz nas ciekawą opowieścią. Żołdak taki jak ty zapewne przeżył wiele przygód.

O swoich dokonaniach Elmer wolał nie wspominać, wszak nie ma co wspominać że jest się poszukiwanym za herezję.
 
Komtur jest offline  
Stary 08-10-2018, 18:03   #265
 
Ascard's Avatar
 
Reputacja: 1 Ascard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputację
Urgrim był zadowolony z osiągniętego porozumienia. Jadła i napojów jak każdy krasnolud nigdy sobie nie żałował, toteż wikt wliczony w cenę razem z noclegiem był jak podwojenie zarobku. Podsumował udany koniec negocjacji kolejnym haustem piwa, przez co zignorował niecodzienne zamówienie Handlera. Jednak okrzyk domokrążcy dochodzący z podwórza dotarł do uszu krasnoluda. Jednym łykiem osuszył kufel by następnie wyleźć z karczmy za nowym pracodawcą. Na własne oczy chciał zobaczyć cóż to za ładunek zgodził się ochraniać.

Na widok dzieciarni dobrotliwy uśmiech pojawił się na twarzy Urgrima, byłby widoczny gdyby nie gęsta broda. Wrócił się po kolejny kufel piwa, zabrał swoją rusznicę i ruszył do stajni. Ciężko było o bardziej wdzięcznych słuchaczy niż małe roześmiane buzie wgapiające się w doświadczonego wojaka.
- To słuchajcie dzieciaki, opowiem wam dziś jak my dobywali zamku hrabiego de Montefort. Był to przyjezdny szlachcic co rodem z dalekiej Bretoni pochodził. Oskarżono go o zakazane praktyki i kontakty z przeklętymi chaosytami. Nasz oddział był oddany pod rozkazy Świętej Inkwizycji działającej z ramienia świątyni Sigmara. No i jak tylko zaczęło się oblężenie ... - opowieść trwała aż młodzi słuchacze nie posnęli ze zmęczenia razem z cicho pochrapującym Urgrimem.
 

Ostatnio edytowane przez Ascard : 08-10-2018 o 19:34.
Ascard jest offline  
Stary 08-10-2018, 18:54   #266
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

- Oho... widzę, że w stajni zapowiada się dobra zabawa. To ja też dołączę. - Lavina powiedziała wstając z ławy i chwytając swoje rzeczy. - Miłej nocy wszystkim. - Życzyła pozostałym z uśmiechem. Złapała miskę i kubek, które odniosła jak grzeczna dziewczynka do szynkwasu by rozliczyć się za posiłek i upewnić się czy musi coś, ewentualnie ile, płacić śpiąc w stajni.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 08-10-2018 o 19:19.
Obca jest offline  
Stary 08-10-2018, 19:21   #267
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Santiago niezbyt przejął się wieściami o żywym towarze przewożonym przez handlarza. Mieli pilnować transportu i tyle, natomiast ogarnianie dzieciarni było rolą ich pracodawcy.

Był jednak jeden szkopuł, który zamierzał wkrótce wyjaśnić - jeśli okaże się, że Handler zwabił dzieciaki przemocą lub podstępem, albo zamierzał je sprzedać jako niewolników lub w innym równie barbarzyńskim charakterze, to będzie sobie musiał z nim porozmawiać. I nie będzie to przyjemna dla jego interlokutora rozmowa.

Tymczasem postanowił wypić jeszcze kubek miodu i kazał przygotować nieco chleba, sera i kiełbasy wraz z ciemnym piwem, które przykryte w miarę czystym materiałem zabrał ze sobą do zajmowanego pokoju. Będą w sam raz na wczesne śniadanie przed porannym wyjazdem, o którym uprzedził gospodarza oraz zawczasu uregulował zapłatę za pokój i jadło.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 09-10-2018, 08:57   #268
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dzieci było cztery: Lisa, Erika, Robert i Franz. Każde inne, każde mające inną historię. Rozbrykany i głośny dziewięcioletni Robert, którego wszędzie było pełno. Zamknięta w sobie, jakby wiecznie zaspana Lisa o bladej twarzy i długich, blond włosach. Mały, czteroletni płaczliwy i strachliwy Franz. Niemal dorosła kokietka, czarnowłosa Erika, która doskonale zdawała sobie sprawę, jakie wrażenie robi na mężczyznach swoim powabnym ciałem.

Na widok nowej kompani, z którą mieli podróżować, dzieciaki zachowały się różnie. Franz tylko wychylił głowę i zaraz schował się wystraszony. Lisa dygnęła, wymamrotała powitanie i zaraz straciła zainteresowanie całą sprawą. Robert skakał wokół wszystkich, zaciekawiony bronią, ekwipunkiem i krasnoludzkimi brodami, a w szczególności niedźwiedziem, na widok którego na moment osłupiał z zachwytu, a zaraz przyskoczył do niego i zupełnie bez strachu zaczął targać za uszy… Erika przez chwilę wodziła swoimi wielkimi, czarnymi oczami po twarzach ludzkich mężczyzn, Lavinię obrzuciła złym spojrzeniem, a krasnoludy zupełnie zignorowała. Lustracja wypadła najbardziej korzystnie dla Reinmara, do którego dziewczyna podeszła.

- Erika– przedstawiła się krótko, kłaniając się w taki sposób, aby rajtar mógł zobaczyć jej dziewczęce piersi w rozcięciu koszuli. – Mam nadzieję, że waszmość zabawi mnie podczas podróży, bom strasznie znudzona…

*

Podróż, wedle Herr Handlera miała zająć dwa dni. Pierwszego chciał dotrzeć do Zajazdu Pod Brykającą Łanią, z południowym postojem nieopodal wsi Gestratz. I wszystko by poszło dokładnie tak, jak zaplanował gdyby nie…

Wlekli się wolno za wozem, na którym podróżował kramarz wraz z dzieciakami. Trakt był pusty, nie licząc pokaźnego taboru, jaki minęli zaraz po wyruszeniu w drogę. Przybrzeżne zarośla szumiały usypiająco, słońce co jakiś czas wychodziło zza chmur, prażąc niemiłosiernie i zaraz znikając ponownie. Daleko z przodu, na środku drogi coś się poruszało. Jakaś mała, samotna postać szła zataczając się od skraju do skraju wyjeżdżonego szlaku, potykając się i co chwila wpadając w błoto wypełniające koleiny.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 09-10-2018 o 09:42.
xeper jest offline  
Stary 09-10-2018, 12:14   #269
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Lavina po dobrze przespanej nocy, usypiana opowieściami Urgrima, zerwała się przed świtem jak tylko jej poranny chłód przeszył jej ubrania i dotknął skóry. Pamiętając, że przez następne dwa dni będą głównie iść i nie będzie czasu na postoje zarobkowe w mniejszych wsiach, postanowiła zmienić ubiór.
Swoją sukienkę spakowała do plecaka i ubrała się zapasowe spodnie, ciemno-zieloną koszulę i skórzany kaftan. Nadal wyglądała na kogoś lepiej urodzonego, ale też kogoś kto spędzał więcej czasu na szlaku, a przede wszystkim było wygodniej iść.

Dzieciaki spotkała poprzedniego dnia i wyrobiła sobie o nich wstępna opinię. Łatwo było być dla nich miłym i się uśmiechać. W końcu sama była sierotą znalezioną w szczątkach karawany. Większość trupy cyrkowej w której się wychowała były to znajdy, sieroty i uciekinierzy. Dawała dzieciom przestrzeń tylko obdarzając je ciepłym uśmiechem kiedy akurat idąc zrównywała się nimi idąc koło wozu. Nawet kruczowłosą, której “piekna” próba zabłyśnięcia przed ratajem wydała się blondynce zabawna w swoim braku subtelności.

Na widok samotnej postaci Lavina zwróciła się do jadących za nią konno mężczyzn.
- Któryś z was podejdzie i sprawdzi to zawczasu? - Spytała podkreślając słowo ‘to’ wskazując na postać ręką.
 
Obca jest offline  
Stary 09-10-2018, 14:04   #270
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Coś zaszeleściło w pościeli, mrucząc i jęcząc cicho, niczym jakiś zwierz, który budzi się z zimowych pieleszy z pod sterty zeschłej liści. Jednak nie był to zwierz, a przynajmniej nie był nim długo, powoli powracające człowieczeństwo osobnika zaczynało dawać o sobie znać. W bardzo nieprzyjemny sposób.
Ból. A więc żył. Głowa bolała tak bardzo, że Reinmar zastanawiał się czy nie zarobił czasem postrzału w swoją pustą makówkę.
Otworzył oczy, przez chwilę mrużąc je z bólu, ale powoli, acz nieubłaganie otwierając je szerzej.
Sufit. Drewniany i bielone wapnem ściany. Reinmar stwierdził, że odzyskał przytomność choć niespecjalnie zdawał sobie sprawę gdzie jest. Potem błysnęło mu, że to wciąż może być karczma w której pił wczoraj.
Niewątpliwie pił. Kapeć w ustach palił, jakby ktoś nasikał mu do gardła. Wspomnienia zaczęły powracać. Elmer i kolejne gąsiorki gorzałki, opróżniane w zadziwiająco szybkim czasie przez obu mężczyzn. Gorzałka...co prawda nie krasnoludzka, jaką pił w Karak Hirn, ale zawsze to o wiele za dużo procentów.

Kątem oka zobaczył stojące wiadro z wodą, stojące nieopodal łóżka. Zsunął się po pościeli, aż słoma zaszeleściła w sienniku a obcasy jego butów zastukotały o podłogę. Dzwonienie ostróg było niczym bicie Altdorfskich dzwonów, głośne i natarczywe. Reinmar uklęknął przy wiadrze, próbując ręką zwilżyć twarz, ale delikatna skorupka lodu broniła dostępu do zbawczego, orzeźwiającego żywiołu. Niewiele myśląc, lub chwilowo nie będąc do tego zdolnym, rajtar po prostu włożył całą głowę do wiadra, łamiąc cienką taflę lodu, a z jego udręczonego gardła wydostało się westchnienie ulgi, którego jednak nikt by nie usłyszał przez bulgot wody. Chwilę później już stał przy okiennicy karczemnego pokoju, masując gumiastą twarz, próbując nabrać nieco rumieńców i powstrzymując torsje żołądka, który pobudzany zapachem przygotowywanego na dole śniadania gwałtownie protestował. Szlachcic doprowadził się jednak do stanu używalności, wykorzystując lodowatą wodę, sztylet i kosz rapiera jako lustro. Starannie wyczyścił też kolet z zaschłego pyłu z gościńca i starannie wyglancował długie, jeździeckie buty w których po pewnym czasie mógłby się przejrzeć. W świeżej, jedwabnej koszuli, w odświeżonym ubraniu znów wyglądał jak człowiek, a przynajmniej jego namiastka.

Dzieciaki. Zawsze takie same. Niektóre melancholijne, niektóre żywy ogień. Szkodą i zmorą tego świata był nie Chaos, o którym tak piali wszelkiej maści prorocy i wieszcze wystający czasem na rogach miejskich rynków, a zwykłe skurwysyństwo, za które cierpiały dzieciaki, pospólstwo a nierzadko również taki luźny hultaj jak Reinmar. Ilekroć Reinmarowi zdarzało się wjeżdżać do miasta, niemal zawsze najpierw mijał lokalne dzielnice biedoty. Wpierw czuł zapach – smród brudu i kloaki, nieodłącznie towarzyszący temu smród zwierząt żyjących z biedotą pospołu. Potem dźwięki, chrząkanie świń, ryk bydła, i wulgarny i niemalże niezrozumiały bełkot, który od biedy można było nazwać ludzką mową, a który z reikspielem miał niewiele wspólnego.Potem najczęściej widział dzieci, wybiegające na ulicę, ciekawe nieznajomych przejeżdżających ulicą. Umorusane, brudne, często zawszawione i szczerbate. Czasem nawet wesołe w swoim ubóstwie. W większości jednak...
Dziewczęta też się nie zmieniają. Wystarczyło wyglądać jak człowiek, i od razu raiły sobie nie wiadomo co. Reinmar zdążył już się nieomalże znieczulić na widok kraśnych, opalonych chłopek czy zgrzebnych i wyglądających jak kolejne wcielenie Vereny mieszczek. Nieomalże...

Erika...

Dziwnie było słyszeć ponownie te imię, które przywoływały zarówno ciepłe, jak i mroczne wspomnienia. Wzrok rajtara momentalnie się zamyślił, zdradzając lekką melancholię, a grdyka ruszyła się, kiedy zacisnął szczęki i przełknął ślinę. Po chwili jednak grzecznie odwzajemnił ukłon młodej dziewczyny, uśmiechając się do czarnulki. Zbyt młodej jak na jego gust. I nie tej, którą wciąż pamiętał. I choć ciało dziewczyny wyglądało bardzo ponętnie, serce rajtara nawet nie drgnęło a wzrok szybko stał się spokojny.

- Będzie mi bardzo miło, panienko, móc towarzyszyć Ci w tej podróży. Rad poznam bliżej tak dworną dziewczynę. Reinmar, z rodu Kesselów z Altdorfu, kawaler reiklandzki do usług Twych jestem, fraulein Eriko – Reinmar dwornie uchylił kapelusza, niemalże zamiatając piórem rozmokłą ziemię przed karczmą, po czym ujął jej dłoń i pomógł wsiąść do wozu. I na tym właściwie rajtar mógłby zakończyć tą przelotną znajomość, aby dziewczyna nie wyobrażała sobie za wiele i aby samemu nie zrobić czegoś głupiego. Reinmar lubił złe pomysły, ale ten wydawał się wręcz fatalny. Jednakże wiedział, że wiele szczytnych idei miało plugawe w istocie intencje, a najszlachetniej wyglądający człowiek może być łotrem z pod ciemnej gwiazdy. Wiedział też, że kobiety najbardziej lubią opowiadać o sobie samych, a Erika w dodatku zdradzała oznaki zainteresowania osobą rajtara, ten postanowił niecnie to wykorzystać, w szczytnym jednakże celu. Zamierzał z nią flirtować, aby dowiedzieć się, kim też i skąd są jadące z nią na wozie dzieciaki, i kimże jest ich tajemniczy wybawiciel, który w swojej wspaniałomyślności rozdaje srebro bandzie awanturników. Obstawiał, że ich tajemniczy wybawiciel w istocie podąża w stronę jakiegoś zamtuza, aby dostać za obie dziewczyny całkiem niezłą sumkę. Gówniarzy, szczególnie tego wyrośniętego zawsze mógł przytulić lokalny półświatek i wyszkolić na niezłego złodzieja. Reinmar widział już tyle wszelkiej maści grajdołów, że wolał wyeliminować wpierw ten najgorszy dla dzieciaków scenariusz. Jeśli się mylił, dzieciaki rzeczywiście trafią w bezpieczne miejsce a ich pracodawca to człek o dobrym sercu, warty tego by z nim jechać. "A jeśli mam rację, to wypatroszę skurwysyna i nakarmię go jego flakami" pomyślał uśmiechając się przez chwilę. Złowił rozbawione spojrzenie Lavini i konspiracyjnie puścił kobiecie oko, wracając do swojego planu.

Przez jakiś czas zabawiał dziewczynę rozmową, próbując wydobyć z niej co tylko się dało podsycając dyskusję fraszkami i facecjami, aby siedzące na wozie dzieciaki rozluźniły się w rozmowie również, puszczając co jakiś czas filuterne uśmiechy i przeciągłe spojrzenia Erice.
"Na Sigmara, ależ z Ciebie szuja Reinmarze Kessel" zganił się w duchu.
Z ulgą jednak powitał nieznajomego na drodze, co postanowił wykorzystać i nieco od dziecięco-małoletniej kompanii odpocząć.
Podjechał koniem na przód, odciągając kurki w pistoletach, które siedziały w olstrach, gotowe do strzału. "W końcu jakaś robota" pomyślał.
- Dokąd to Sigmar prowadzi dobry człowieku? - zawołał rajtar podjeżdżając do nieznajomego
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 09-10-2018 o 14:10.
Asmodian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172