Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-03-2018, 08:43   #121
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Krasnoludy, o dziwo, posłuchały głosu rozsądku i odłożyły na bok słynny krasnoludzki upór i równie znane poczucie wyższości nad innymi rasami. Rzeczywiście - lepiej było trzymać się razem.
Swoją drogą... przeor Dintrans nienajlepszy wybrał czas na zbieranie informacji.

I wnet się okazało, że napad na siedzibę krasnoludów był tylko jednym podjętych przez kogoś działań. Tak przynajmniej pomyślał Felix gdy okazało się, że ktoś podpalił gospodarstwo Kassenbricków. Zapewne ktoś prowadził działalność na szeroką skalę. I miał ku temu środki, skoro w tym samym czasie zaatakowano dwa miejsca równocześnie.

- Im szybciej tam się znajdziemy, tym lepiej - rzucił do swych towarzyszy. - To zobaczenia we Frugelhofen. - Te słowa skierował do Gimbrina.

"Oby w komplecie", pomyślał.

Uniósł dłoń na pożegnanie i, nie czekając na odpowiedź, skierował się w stronę farmy Wernicków.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-03-2018, 11:43   #122
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Z ciężkim sercem podpaliła owiniętego w materiał Pierre'a i zasępiona patrzyła, jak z każdą kolejną chwilą jego ciało pochłaniają jęzory niszczycielskiego ognia. Żałowała, że rycerz tak skończył, był przecież młody i miał masę życia przed sobą. Niestety, niezbadane są wyroki Sigmara... czy raczej Pani Jeziora, bo w nią Pierre wierzył. Kto wie, może przebywa teraz gdzieś w jej królestwie i wcale nie jest mu źle?

Bianca starała się więcej o tym nie myśleć, ale strata towarzysza była dla nich ciosem. Nie tylko pod względem tego, że zginęła osoba, która z nimi podróżowała, ale też brała pod uwagę, że jeśli w dolinie kroiło się coś podejrzanego, to stracili przede wszystkim dobrego wojownika. Pożegnała się z nim jeszcze w myślach i ruszyła do swojej klaczy. Niedługo później wyruszyli wraz z krasnoludami, którzy postanowili udać się z nimi do Frugelhofen.

Nie wszystko jednak szło tak gładko. Po pewnym czasie dostrzegli na horyzoncie kłęby dymu, a Gimbrin wyjaśnił im, skąd dochodzą. Wychodziło na to, że nieumarli wzięli sobie też za cel inne miejsca, co wcale się Piromantce nie podobało. Wpatrując się w dym ze zmarszczonymi brwiami, skinęła tylko głową na słowa górnika.
- Pojedziemy do Wernicków, nie można nikogo zostawić w potrzebie - rzuciła i ruszyła za Felixem.

Nastrój siadł jej już wcześniej, więc zaczynającym padać deszczem zupełnie się nie przejmowała. W końcu ten dzień wciąż mógł się skończyć dla nich jeszcze gorzej. Takie miała przeczucie.
 
__________________
Every next level of your life will demand a different version of you.
Layla jest offline  
Stary 06-03-2018, 11:57   #123
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Douko przez chwilę patrzył na ogień pochłaniający ciało bretończyka dla którego koszmar już się skończył. Nikt nie mógł mu odmówić męstwa. Być może wymarzył on sobie inne odejście do krainy Morra jednak los chciał, że zakończył swój żywot w walce z grupą nieumarłych.

Fakt, że Khazadzi chcieli zejść do wioski by tam dzielić los z ludźmi zaskoczył nieco Douko. Ci byli raczej nieustępliwi i rzadko opuszczali swe siedziby. Zastanawiał się również nad ich stosunkiem do Bardaka.

Na wieść o potrzebie ostrzeżenia rodziny Wernicków kiwnął tylko głową. Gotów był im pomóc.
 
Feniu jest offline  
Stary 07-03-2018, 07:58   #124
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gdy przygotowywano stos i Pierra do spalenia Viktoria w sakiewce wziętej po rycerzu umieściła jego sygnet i schowała na dnie plecaka. Złoto, które były dotąd w jego posiadaniu przeliczyła na szybko i przesypała do sakiewki.
- Lepiej wziąć. Bo i tak nikomu z trupów się nie przyda a wszystko kosztuje.- Skomentowała wzrok Bardaka.

Gdy podpalano ciała Viktoria starała się zając wierzchowcem Pierra. Okazało się, że jako jedyna potrafiła coś ugrać i, że życie spędzone na wsi dało jej wiele przydatnych umiejętności.
Valdon był oporny. No w końcu Pierre go szkolił osobiście. Na szczęście pani sierżant zauważyła marchewkę w rzeczach przygotowywanych przez górników Gimbrina i szybko ja zagarnęła. Rumak jak pod dotknięciem zaczarowanej różdżki przełamał swój upór i chyba wyczuwając dobro w dziewczynie pozwolił się odprowadzić.

Viktoria była zadowolona, że krasnoludy postanowiły iść z nimi do Frugelhofen. Wiedziała, że jak będą wszyscy porozbijani po okolicy ożywieńcy po kolei będą ich eliminować. A tak we wsi może uda się zorganizować punkt oporu. Trzeba będzie wysłać też kogoś do klasztoru z ponurymi informacjami.

czarny słup dymu zaniepokoił Viktorią. Jak się prędko okazało Gimbrin oznajmił, że to jedna z farm. Khazad postanowił ruszyć sprawdzić co tam się dzieje a poszukiwacze przygód ruszyli ku farmie Wernicków.
- Trzeba wszystkich z doliny ściągnąć do wsi. Wydaje mi się, że ruszyło to przekleństwo z gór na dobre.- Dodała i ruszyła wraz z kompanami.
 
Hakon jest offline  
Stary 07-03-2018, 14:20   #125
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ludno nie znał się na modłach, ludzie są przeważnie bardziej pobożni od niziołków. Starał się jednak zachować właściwie, czyli przypilnować kota, aby przypadkiem nie próbował się grzać przy stosach, czy nie skakał komuś na łydki. Postał nawet chwilę w milczeniu przed stosem z poległym khazadem oraz Pierreem. W rękach ściskał tabakierę, warzył ja w ręce, nie rzucił jej jednak w ogień, a z kwaśna miną schował do jednej z licznych kieszeni. Kołodziej lubił kieszenie i miał ich sporo, czasem przez to gubił się i nie mógł czegoś odnaleźć, ale teraz to nie miało żadnego znaczenia.
Górnicy w sumie nie byli tacy źli, oddali mu przecież zapasowy olej, który zużył przeciwko nieumarłym. Nie do końca rozumiał ich zachowanie, dlatego też gdy brodaci towarzysze się oddzielili nie wytrzymał i zagadał do Bardaka, rozglądając się jednak uprzednio, czy w razie problemów zdąży uciec w okolice Bianci. Ta wraz Viktorią była akurat niedaleko, rozmawiały. Miały nawet rację, ale w tym momencie co innego chodziło po głowie niziokowi.
- Bardaku, a co to za rozbrat między Wami? Na Wciórności nie rozumiem, tam Was wyganiają, wyzywają, niczym częstować nie chcą. A tu z razem maszerują, grzecznie się żegnają, doradzają? - Łowca wampirów spoglądał na Zabójcę, nie chciał go znowu rozgniewać, ale był zwyczajnie ciekawy. Brodacze mają jakieś dziwne relacje rodzinne.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 08-03-2018, 18:44   #126
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Bardaka rozbawiło zażenowanie Viktorii zabierającej sakiewkę Pierra. Na jej spojrzenie wyszczerzył zęby w uśmiechu. Daleki był od prawienia jej morałów - sam nie uważał, żeby było to coś złego. Czym innym jest zabicie towarzysza i ograbienie go, a czym innym wzięcie złota, które jemu się już do niczego nie przyda.

Gdy niziołek zapytał o powody zachowania górników wobec Bardaka, Gurazsson łypnął na niego okiem i odpowiedział:
- Widzisz, mały, im się wydaje, że są lepsi i bardziej honorowi od tego, kto złożył przysięgę Zabójcy. Prawda jest jednak inna - tacy jak ja przysięgali zmazać hańbę poprzez chwalebną śmierć. Odmawiając splamilibyśmy nie tylko swój honor, ale również honor klanu i twierdzy. Gdy spotka mnie przeznaczenie i polegnę w walce z jakąś bestią to moje imię będzie wspominane przez klan, a być może nawet pojawi w pieśniach, natomiast ich imiona będą zapomniane. - Wyjaśnił.

- Widzisz, mały, oni po prostu są chorzy z zazdrości... - Zabójca roześmiał się, by za chwilę spoważnieć. - Dokąd byli u siebie, nie zamierzałem reagować na ich obelgi. Jeśli jednak spróbowaliby obrazić mnie tutaj, to wytłumaczyłbym im pięścią lub nawet toporem, jak wielki popełniają błąd. - Dodał.

Krasnolud nie brał udziału w dyskusjach co do kierunku, jaki powinni obrać - wydawało się, że wszystko mu jedno, bowiem wszędzie mogła trafić się okazja do bitki. Zawsze w zasięgu wzroku miał Viktorię, zupełnie jakby jej pilnował.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 08-03-2018, 20:00   #127
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację
- Zaszlachtowani za życia ostrymi przedmiotami, cięcia bez ładu i składu, w dodatku więcej niż potrzeba by zabić. - komentował na bieżąco badając rany nieumarłych zanim zostali przeniesieni na stos.
- Jeśli to rzeczywiście znani wam ludzie... - odniósł się do informacji od krasnoludów, którzy rozpoznali kilkoro z nieumarłych - ...to zostali zabici przez podobną grupę jaka nas dziś napadła.

Po wszystkim znieśli ciała na stos, ciało Pierra złożyli osobno od reszty a Bianca podpaliła wszystko swoją magią. Podobnie jak dwa dni temu w górach i tu w niebo wzniósł się brunatny słup gryzącego dymu. "Założę się że jeszcze nie raz przyjdzie nam palić umarłych zanim ta wyprawa się zakończy"

* * *

Jadąc na koniu w towarzystwie kilkunastu krasnoludów gotowych do walki i swoich towarzyszy łowca wampirów czuł że może uda im się przeżyć kolejny dzień. Po niespełna pół godzinie na poszarzałym od ciężkich deszczowych chmur dostrzegli słupy dymu, wyjaśnienia Gimbrina wskazywały że płonie gospodarstwo Kassenbricków i polecił Dieterowi i jego towarzyszom udać się po Wernicków, którzy jak się dowiedzieli mogli by być dużym wzmocnieniem dla wioski.

- Nie dajcie się zabić! - krzyknął do oddalających się krasnoludów, następnie spiął konia i galopem rzucił się ścieżką prowadzącą ku gospodarstwu Wernicków.
 
Ronin2210 jest offline  
Stary 10-03-2018, 08:35   #128
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Ruszyliście czym prędzej ścieżką pokazaną przez krasnoludy, podczas gdy Gimbrin i jego bracia skierowali się szlakiem na farmę Kassenbricków. Nie minęło nawet pięć minut, gdy lunęło jak z cebra, a okolica pogrążyła się w ponurej szarości. Przecinaliście ostrożnie podmokły, wyżynny trakt, by w końcu wyjechać na otwarty teren, gdzie już z daleka widać było spory, piętrowy, drewniany dom z różnymi przybudówkami, leżący przy wartko płynącej Vaswasser.

W strugach deszczu podjechaliście do domu, gdzie obszczekał was bojowy pies uwiązany na łańcuchu do budy i ledwo zdążyliście zostawić konie, a drzwi chaty otworzyły się i stanął w nich łysy mężczyzna w sile wieku, z kuszą w dłoniach. Celując do was, zapytał szorstko:
- Kto wy i czego tu szukata?
Szybko wyjaśniliście cel niespodziewanej wizyty, a nieznajomy przedstawił się jako Emmerich Wernick i zaprosił was do środka.

Przeszliście krótkim przedsionkiem do ładnie, choć tradycyjnie urządzonego salonu, gdzie znajdowało się kilka innych osób, kłębiących się przy rozpalonym kominku. Emmerich przedstawił swoją żonę Heidi, dzieci Brigid i Hedwiga, swego starszego brata Hugo i jego małżonkę Dominique oraz seniorów rodu - dziadka Gunthera i babkę Mathilde.

Wernickowie z niepokojem i ciekawością wysłuchali opowieści o ataku nieumarłych na kopalnię i znalezieniu wcześniej ciała syna Katriny Le Roux. Dziadek Gunther okazywał się być nieco głuchy, dlatego trzeba mu było powtarzać po dwa razy te same informacje, co opóźniało ewakuację do Frugelhofen. Do tego babka Mathilde była strasznie uparta i niektórzy z was tracili już powoli cierpliwość, gdyż starsza kobiecina za wszelką cenę chciała zostać w gospodarstwie i nie przyjmowała żadnych argumentów o zbliżającym się niebezpieczeństwie.

Nagle przez szum deszczu przebiło się głośne ujadanie psa i rżenie koni. Emmerich i Hugo spojrzeli po sobie, wy również spięliście się, gdyż takie sytuacje zwykle prowadziły do kłopotów. Pan domu i jego brat rzucili się do frontowych drzwi, wypadając na zewnątrz prosto w deszcz, wy z ciekawości podeszliście do szerokiego okna. Za kurtyną deszczu ujrzeliście to, czego można się było właściwie spodziewać.


Nieumarli otaczali właśnie dom, tym razem jednak cały zaciąg stanowiły szkielety odziane w resztki pancerzy, z mieczami i toporami w dłoniach. Emmerich i Hugo szybko wrócili do domu, zatrzaskując drzwi. Towarzyszył im ujadający i rzucający się na łańcuchu przysadzisty pies bojowy, którego Hugo z trudnością utrzymywał.
- Za późno na ewakuację, już przyszli! - powiedział Emmerich.

Dzieciaki gospodarza zaczęły kwilić, matka podeszła, by je przytulić. Wtem z tyłu domu dobiegł was hałas rozbijanego szkła - wyglądało na to, że szkielety próbowały dostać się do środka przez okna. Moment później szyba w salonie została rozbita w drobny mak i jedną nogą wewnątrz było już trzech nieumarłych. Kolejni walili w drzwi, które z pewnością długo już nie wytrzymają.
- Heidi, zabierz dzieciaki na górę. Dominique, ty zajmij się dziadkiem i babką - rzucił Emmerich, ściągając ze stojaka nad kominkiem długi miecz. - Hugo i ja idziemy na tyły, ktoś chętny nam pomóc? Tam jest tylne wejście, więc pewnie też spróbują wejść. - Spojrzał po was. - Część z was niech zostanie tutaj, te skurwiele chcą nas wziąć w dwa ognie.

Dudnienie w drzwi wzmagało się, podczas gdy trzech truposzy wpełzło już do salonu i rzuciło się w stronę Felixa, Viktorii i Ludo. Dwóch kolejnych już znalazło się przy oknie. Skądś znów doszedł was odgłos rozbijanego szkła, pies ujadał, Dominique próbowała zaprowadzić upartą babkę i głuchego dziadka na piętro. Panował ogólny harmider i chaos.
 

Ostatnio edytowane przez Mroku : 10-03-2018 o 08:41. Powód: literówki
Mroku jest offline  
Stary 10-03-2018, 17:41   #129
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Powiadają, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
Tym razem mogło się okazać, że chęciami wybrukowane są Ogrody Morra. Nie dość, że nie zdążyli ostrzec Wernicków, to jeszcze wpakowali się w tarapaty po uszy. Nie da się ukryć - gdyby przybyli na farmę za jakąś godzinę, to ostrzeżenie też byłoby spóźnione, lecz sytuacja ostrzegających byłaby znacznie lepsza.
W tym momencie nie można było smutnym wzrokiem obrzucić resztek farmy. Trzeba było się postarać, żeby z farmy nie zostały zwęglone resztki, albo by przynajmniej obrońcy wspomnianej farmy wynieśli skórę mniej więcej w jednym kawałku. Co gorsza, zabudowania nie przypominały fortecy, a do środka można było równie łatwo dostać się przez drzwi, jak przez okna. I nie można było powiedzieć, by Felix czuł się z tego powodu szczęśliwy. Wprost przeciwnie.

- Na piętro i bronimy schodów - rzucił, strzelając do najbliższego truposza. A potem zamienił łuk na rapier i lewak, równocześnie ruszając w stronę wspomnianych schodów, które stanowiły lepszy punkt obrony, niż gościnny salon.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-03-2018, 22:01   #130
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ludo pokiwał głową, nie do końca rozumiał Bardaka. Ciężko mu było pojąć takie dziwne i w jego rozumowaniu niezdrowe relacje. Już samo szukanie śmierci nie najlepiej świadczyło o Khazadzie. Chwalebna, czy nie w sumie to było bez znaczenia. Lepiej zwyczajnie nie umierać. Kołodziej był jednak tolerancyjny, nie wyraził więc na głos swojej opinii. Miał wręcz przeczucie, że gdyby to zrobił to dostał by w nos.
- Cholibka, trochu to skomplikowane, ale już więcej rozumiem. – Powiedział tylko, po czym wyjął suszone mięso które otrzymali w klasztorze.
- Bierzcie i Wy, od tego wszystkiego zgłodniałem. Wy więksi Bardaku, to też pewnie wam w brzuchu gra. – Ludo chętnie dzielił się jedzeniem z towarzyszem oraz oczywiście z kotem, który czując jedzenie zaczął się wiercić i wychylać mordkę.

Dalsze rozmowy przerwał ulewny deszcz. Trzeba było mocniej naciągnąć kaptury na czupryny i liczyć na ciepły kominek w domostwie do którego zmierzali.

Gospodarz nie był zbyt przyjacielski, to pewnie przez ten klimat. Ale wpuścił ich do środka. Tak więc gdy reszta rozmawiała, namawiała i prosiła do ruszenia w drogę, to Łowca wampirów grzał się przy palenisku. Rodzina musiała być dość bogata, że było ją stać na wstawianie szyb w okna. Wypuścił również luzem kota, niech mały chwilę pobiega, poskaczę, sprawi radość Brigidzie i Hedwidze. Ludo zwrócił się jeszcze z pytaniem do Hugo.
- Hugo, a to waszego krewniaka nazywają starym lisem księstw granicznych? Bo to też Wernicky jest, jakiś Wasz krewny? – Podpytywał, ale nie drążył jakoś szczególnie tematu. Zaraz później z zewnątrz dobiegły niepokojące hałasy. Podbiegli do okien i widok był przerażający. Nieumarli byli już strasznie blisko. Umarlaki nie powinny ich tak łatwo zaskoczyć i podejść prawie nie postrzeżenie. Co gorsza przez umysł byłego strażnika pól przeleciała myśl, że to jakaś inwazja. Inni też stanęli jak wryci, przez co nikt nic nie zrobił. Nie zastawił drzwi czy okien, nie zdążył się przygotować, gdy truposze już właziły.
Mały kot poderwał się nagle na łapy. Zasyczał, prychnął z lękiem. Szyba w salonie została rozbita w drobny mak. Puszek skulił się i wystrzelił gdzieś do ciemnego, ciasnego kąta. Albo pognał na górę po schodach. Ludo nie był pewien, nie miał czasu łapać kota, ani zwracać na niego szczególną uwagę. Szkielety wtargnęły i rzuciły się do boju. Tu byli straceni, Félix miał rację trzeba było iść na piętro.
Ludo Kołodziej, szurnął w umarlaki najpierw stołkiem, potem taboretem. Przewrócił też ławę i zaczął się cofać. Nieumarli często są pokracznie, niezręczne. Ich ruchy nieskoordynowane. Buła więc szansa, że któryś się przewróci, albo będzie obchodził przeszkody. To da im czas na wycofanie się.
- Wciórności! wszyscy na górę! – krzyknął. W duchu miał jednak obawy, jedna stłuczona lampa i zginą w płomieniach.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172