|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-03-2018, 08:43 | #121 |
Administrator Reputacja: 1 | Krasnoludy, o dziwo, posłuchały głosu rozsądku i odłożyły na bok słynny krasnoludzki upór i równie znane poczucie wyższości nad innymi rasami. Rzeczywiście - lepiej było trzymać się razem. Swoją drogą... przeor Dintrans nienajlepszy wybrał czas na zbieranie informacji. I wnet się okazało, że napad na siedzibę krasnoludów był tylko jednym podjętych przez kogoś działań. Tak przynajmniej pomyślał Felix gdy okazało się, że ktoś podpalił gospodarstwo Kassenbricków. Zapewne ktoś prowadził działalność na szeroką skalę. I miał ku temu środki, skoro w tym samym czasie zaatakowano dwa miejsca równocześnie. - Im szybciej tam się znajdziemy, tym lepiej - rzucił do swych towarzyszy. - To zobaczenia we Frugelhofen. - Te słowa skierował do Gimbrina. "Oby w komplecie", pomyślał. Uniósł dłoń na pożegnanie i, nie czekając na odpowiedź, skierował się w stronę farmy Wernicków. |
06-03-2018, 11:43 | #122 |
Reputacja: 1 | Z ciężkim sercem podpaliła owiniętego w materiał Pierre'a i zasępiona patrzyła, jak z każdą kolejną chwilą jego ciało pochłaniają jęzory niszczycielskiego ognia. Żałowała, że rycerz tak skończył, był przecież młody i miał masę życia przed sobą. Niestety, niezbadane są wyroki Sigmara... czy raczej Pani Jeziora, bo w nią Pierre wierzył. Kto wie, może przebywa teraz gdzieś w jej królestwie i wcale nie jest mu źle?
__________________ Every next level of your life will demand a different version of you. |
06-03-2018, 11:57 | #123 |
Reputacja: 1 | Douko przez chwilę patrzył na ogień pochłaniający ciało bretończyka dla którego koszmar już się skończył. Nikt nie mógł mu odmówić męstwa. Być może wymarzył on sobie inne odejście do krainy Morra jednak los chciał, że zakończył swój żywot w walce z grupą nieumarłych. |
07-03-2018, 07:58 | #124 |
Reputacja: 1 |
|
07-03-2018, 14:20 | #125 |
Reputacja: 1 | Ludno nie znał się na modłach, ludzie są przeważnie bardziej pobożni od niziołków. Starał się jednak zachować właściwie, czyli przypilnować kota, aby przypadkiem nie próbował się grzać przy stosach, czy nie skakał komuś na łydki. Postał nawet chwilę w milczeniu przed stosem z poległym khazadem oraz Pierreem. W rękach ściskał tabakierę, warzył ja w ręce, nie rzucił jej jednak w ogień, a z kwaśna miną schował do jednej z licznych kieszeni. Kołodziej lubił kieszenie i miał ich sporo, czasem przez to gubił się i nie mógł czegoś odnaleźć, ale teraz to nie miało żadnego znaczenia.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
08-03-2018, 18:44 | #126 |
Reputacja: 1 | Bardaka rozbawiło zażenowanie Viktorii zabierającej sakiewkę Pierra. Na jej spojrzenie wyszczerzył zęby w uśmiechu. Daleki był od prawienia jej morałów - sam nie uważał, żeby było to coś złego. Czym innym jest zabicie towarzysza i ograbienie go, a czym innym wzięcie złota, które jemu się już do niczego nie przyda. Gdy niziołek zapytał o powody zachowania górników wobec Bardaka, Gurazsson łypnął na niego okiem i odpowiedział: - Widzisz, mały, im się wydaje, że są lepsi i bardziej honorowi od tego, kto złożył przysięgę Zabójcy. Prawda jest jednak inna - tacy jak ja przysięgali zmazać hańbę poprzez chwalebną śmierć. Odmawiając splamilibyśmy nie tylko swój honor, ale również honor klanu i twierdzy. Gdy spotka mnie przeznaczenie i polegnę w walce z jakąś bestią to moje imię będzie wspominane przez klan, a być może nawet pojawi w pieśniach, natomiast ich imiona będą zapomniane. - Wyjaśnił. - Widzisz, mały, oni po prostu są chorzy z zazdrości... - Zabójca roześmiał się, by za chwilę spoważnieć. - Dokąd byli u siebie, nie zamierzałem reagować na ich obelgi. Jeśli jednak spróbowaliby obrazić mnie tutaj, to wytłumaczyłbym im pięścią lub nawet toporem, jak wielki popełniają błąd. - Dodał. Krasnolud nie brał udziału w dyskusjach co do kierunku, jaki powinni obrać - wydawało się, że wszystko mu jedno, bowiem wszędzie mogła trafić się okazja do bitki. Zawsze w zasięgu wzroku miał Viktorię, zupełnie jakby jej pilnował.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
08-03-2018, 20:00 | #127 |
Reputacja: 1 | - Zaszlachtowani za życia ostrymi przedmiotami, cięcia bez ładu i składu, w dodatku więcej niż potrzeba by zabić. - komentował na bieżąco badając rany nieumarłych zanim zostali przeniesieni na stos. |
10-03-2018, 08:35 | #128 |
Reputacja: 1 | Ruszyliście czym prędzej ścieżką pokazaną przez krasnoludy, podczas gdy Gimbrin i jego bracia skierowali się szlakiem na farmę Kassenbricków. Nie minęło nawet pięć minut, gdy lunęło jak z cebra, a okolica pogrążyła się w ponurej szarości. Przecinaliście ostrożnie podmokły, wyżynny trakt, by w końcu wyjechać na otwarty teren, gdzie już z daleka widać było spory, piętrowy, drewniany dom z różnymi przybudówkami, leżący przy wartko płynącej Vaswasser. W strugach deszczu podjechaliście do domu, gdzie obszczekał was bojowy pies uwiązany na łańcuchu do budy i ledwo zdążyliście zostawić konie, a drzwi chaty otworzyły się i stanął w nich łysy mężczyzna w sile wieku, z kuszą w dłoniach. Celując do was, zapytał szorstko: - Kto wy i czego tu szukata? Szybko wyjaśniliście cel niespodziewanej wizyty, a nieznajomy przedstawił się jako Emmerich Wernick i zaprosił was do środka. Przeszliście krótkim przedsionkiem do ładnie, choć tradycyjnie urządzonego salonu, gdzie znajdowało się kilka innych osób, kłębiących się przy rozpalonym kominku. Emmerich przedstawił swoją żonę Heidi, dzieci Brigid i Hedwiga, swego starszego brata Hugo i jego małżonkę Dominique oraz seniorów rodu - dziadka Gunthera i babkę Mathilde. Wernickowie z niepokojem i ciekawością wysłuchali opowieści o ataku nieumarłych na kopalnię i znalezieniu wcześniej ciała syna Katriny Le Roux. Dziadek Gunther okazywał się być nieco głuchy, dlatego trzeba mu było powtarzać po dwa razy te same informacje, co opóźniało ewakuację do Frugelhofen. Do tego babka Mathilde była strasznie uparta i niektórzy z was tracili już powoli cierpliwość, gdyż starsza kobiecina za wszelką cenę chciała zostać w gospodarstwie i nie przyjmowała żadnych argumentów o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Nagle przez szum deszczu przebiło się głośne ujadanie psa i rżenie koni. Emmerich i Hugo spojrzeli po sobie, wy również spięliście się, gdyż takie sytuacje zwykle prowadziły do kłopotów. Pan domu i jego brat rzucili się do frontowych drzwi, wypadając na zewnątrz prosto w deszcz, wy z ciekawości podeszliście do szerokiego okna. Za kurtyną deszczu ujrzeliście to, czego można się było właściwie spodziewać. Nieumarli otaczali właśnie dom, tym razem jednak cały zaciąg stanowiły szkielety odziane w resztki pancerzy, z mieczami i toporami w dłoniach. Emmerich i Hugo szybko wrócili do domu, zatrzaskując drzwi. Towarzyszył im ujadający i rzucający się na łańcuchu przysadzisty pies bojowy, którego Hugo z trudnością utrzymywał. - Za późno na ewakuację, już przyszli! - powiedział Emmerich. Dzieciaki gospodarza zaczęły kwilić, matka podeszła, by je przytulić. Wtem z tyłu domu dobiegł was hałas rozbijanego szkła - wyglądało na to, że szkielety próbowały dostać się do środka przez okna. Moment później szyba w salonie została rozbita w drobny mak i jedną nogą wewnątrz było już trzech nieumarłych. Kolejni walili w drzwi, które z pewnością długo już nie wytrzymają. - Heidi, zabierz dzieciaki na górę. Dominique, ty zajmij się dziadkiem i babką - rzucił Emmerich, ściągając ze stojaka nad kominkiem długi miecz. - Hugo i ja idziemy na tyły, ktoś chętny nam pomóc? Tam jest tylne wejście, więc pewnie też spróbują wejść. - Spojrzał po was. - Część z was niech zostanie tutaj, te skurwiele chcą nas wziąć w dwa ognie. Dudnienie w drzwi wzmagało się, podczas gdy trzech truposzy wpełzło już do salonu i rzuciło się w stronę Felixa, Viktorii i Ludo. Dwóch kolejnych już znalazło się przy oknie. Skądś znów doszedł was odgłos rozbijanego szkła, pies ujadał, Dominique próbowała zaprowadzić upartą babkę i głuchego dziadka na piętro. Panował ogólny harmider i chaos. Ostatnio edytowane przez Mroku : 10-03-2018 o 08:41. Powód: literówki |
10-03-2018, 17:41 | #129 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
10-03-2018, 22:01 | #130 |
Reputacja: 1 |
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |