Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-04-2020, 10:16   #301
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Grimm najlepiej w trudnych chwilach czuł się wśród swych pobratymców. Plemię Grimbina choć mocno przetrzebione jednak przetrwało na przekór knowaniom złego czarnoksiężnika. Durinsonn starał się ulżyć cierpieniom khazadów. Krążył wśród krasnoludów krzepiąc słowem i nie tylko. Wystarał się nawet u klasztornych mnichów krzepkiego, mocniejszego trunku i teraz częstował tych, którzy mieli nań ochotę.
Chciał porozmawiać z Grimbinem. A przede wszystkim z Bardakiem. Nigdzie nie widział mędrca, a teraz przydałaby się jego rada. Chciał się dopytać czy kiedykolwiek wcześniej na tych ziemiach grasował taki mroczny czarodziej. A później czekało na nich spotkanie u przeora.
 
kymil jest offline  
Stary 14-04-2020, 21:42   #302
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Caspar zamiast położyć się spać i zregenerować mocno nadwątlone podczas ucieczki siły, błąkał się po klasztorze w poszukiwaniu Albiończyka. Wypytywał wymęczonych wieśniaków, rozmawiał z mnichami, którzy mimo późnej pory nieśli pomoc poszkodowanym mieszkańcom Farigoule. Gdzieś mignął mu rozmawiający z krasnoludami Grimm. Nie widział za to ani Sophie, ani Dietmara. Za to w końcu spotkał Cecila.

Kiedy go zobaczył, Albiońnczyk stał na murze okalającym klasztor i wpatrywał się w ciemność. Patrzył w dół doliny, w kierunku znajdującego się dwa dni drogi od klasztoru miasta Grunere. Wyglądał tak, jakby się wahał. Oparty o cegły, wychylał się i cofał na przemian. Podnosił nogę, jakby wspinając na blanki, to ją opuszczał. Do pasa przytroczony miał swój magiczny sztylet, a przez ramię przerzuconą podróżną sakwę. Wypchaną.

- Ach – wyraźnie się zmieszał, gdy zobaczył zbliżającego się Caspara, a na jego czerstwą twarz wypełzł widoczny mimo ciemności rumieniec. Zamachał nerwowo rękami, pociągnął za wąs. – Wypatruję, czy aby nie nadciągają te przeklęte umrzyki. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte. A atak może nadejść z każdej strony…

*

Grimm wraz z krasnoludami zajęli się przygotowaniami do obrony. Górników, poza Grimbinem pozostało ich przy życiu pięciu. W tym Bardak, który ranny aktualnie przebywał w przygotowanym przez mnichów lazarecie. Krasnolud niezwłocznie się tam udał, aby otrzymać odpowiedzi na nurtujące go pytania. Mędrzec był słaby. Ciężko oddychał i nawet jego zwykle czerwony od alkoholu nos był całkiem blady. Niestety nie wiele mógł pomóc Grimmowi, gdyż o żadnym czarodzieju w okolicach kopalni nie słyszał. A potem Grimma grzecznie wyproszono, żeby nie przeszkadzał w pracy mnichom i nie zakłócał spokoju rannym.

*

W końcu przeor na tyle opanował sytuację w klasztorze, że znalazł chwilę czasu aby zobaczyć się z ekipą, którą przed kilkoma dniami wynajął do sporządzenia map okolicy Farigoule. Zostali zaprowadzeni do jego gabinetu, a kiedy weszli nerwowo, z rękami splecionymi za plecami spacerował po pokoju. Spojrzał na każdego z kolei, nieco dłużej zatrzymując wzrok na Sophie. Uniósł brew.

- A panienki nie poznaję. Była w towarzystwie kobieta, milczek i gbur, więc częśćfaktów się zgadza, ale to nie pani, prawda? – na twarzy przeora pojawił się smutek. – Tamta zginęła, tak? Podczas walk z ożywieńcami?

- Sprawy wymagają wyjaśnienia – oznajmił po chwili. Usiadł ciężko na krześle, wskazał pozostałym miejsca, by również usiedli. Zaproponował rozwodnionego wina. – Jestem niemal pewien, co się dzieje. A to oznacza, że niemal na pewno ożywieńcy przyjdą do klasztoru. Ich przywódca ma tu do załatwienia pewne porachunki…

Zabrzmiało to wyjątkowo złowieszczo. Brakowało tylko aby w tym momencie, na zewnątrz uderzył grom, bądź trzasnęła okiennica. Nic takiego jednak się nie stało. Moment minął.

- Niemal sto lat temu żył pewien człowiek. Nazywał się Heinrich Kemmler i studiował nauki magiczne na Uniwersytecie w Nuln. Był z natury samotnikiem, a to sprzyjało jego zainteresowaniom, które w ludnych miastach Imperium raczej powinny być praktykowane w odosobnieniu: zakazanej nekromacji, magicznej transmutacji kształtu i właściwości istot żywych, demonologii i innych krwawych i występnych dziedzin mrocznej sztuki. Przez lata i dziesięciolecia umiejętności i moce Kemmlera rosły, a on sam z każdym dniem coraz bardziej pogrążał się w deprawacji. Trwało to do momentu, kiedy władze odkryły w jego domu tajne laboratorium.

- Kemmler z łatwością pokonał oddział milicji, który wysłano by go aresztował. Większość milicjantów uciekła w popłochu, gdy ich martwi towarzysze powstali by walczyć po stronie nekromanty. On sam uciekł z miasta zanim wezwano potężnych magistrów, którzy mogli mierzyć się z nim swoją mocą. Zbiegł w dół wielkiej rzeki Reik, mając pogoń czarodziejów i łowców czarownic nie dalej jak godzinę drogi za plecami. Ponieważ wiadomość o jego ucieczce rozniosła się wzdłuż Reiku przy pomocy wież semaforowych łączących Nuln i Altdorf, Heinrich Kemmler stwierdził, że pułapka się zamyka. Zawrócił na zachód i umknął w Góry Szare, kierując się ku Przełęczy Helmgardzkiej i Bretonii.

- Kemmler odnalazł w górach oddalony od cywilizacji klasztor… ten klasztor – przeor powiódł ręką naokoło siebie. Znów napił się wina. – Mnisi przyjęli go uprzejmie, więc myślał, że odnalazł chwilowo bezpieczne schronienie. Mylił się. Przeor Rene de Muscadet był biegłym w sztukach magicznych uczonym, a wiadomości o poczynaniach Kemmlera zdążyły dotrzeć do niego, jeszcze przed pojawieniem się obcego. Atak przeora zaskoczył nekromantę. Ku przerażeniu Liczmistrza, de Muscadet potraktował go Różdżką Eterycznego Rozgrzeszenia – potężnym magicznym artefaktem, który na dobre pozbawia nekromantów mocy. Wręcz ją z nich wyrywa. Oszalały z gniewu, okaleczony fizycznie i psychicznie Kemmler zdołał uciec przy pomocy Pierścienia Lotu. Odleciał w góry, a de Muscadet myślał, że skończył z nim raz na zawsze; chociaż Kemmler żył, to jego moc została złamana, a on sam miał wkrótce stanąć przed obliczem sprawiedliwości.

- W góry wysłano grupy poszukiwawcze, ale nie odnalazły one nekromanty ani martwego ani żywego. Po kilku miesiącach poszukiwania zakończono; przyjęto, że Kemmler z pewnością zginął w górach, a jego ciało zostało zjedzone przez wilki bądź inne zwierzęta.

- Mylono się! Kemmler w jakiś sposób przeżył. De Muscadet miał wizję. Na łożu śmierci zobaczył swojego dawnego wroga. Widział też Frugelhorn i kurhan. Jeden z wielu kurhanów rozsianych po okolicy. Usłyszał też miano tego, kto spoczywał w owym kurhanie. Usłyszał o Zwemmerze, przywódcy Błękitnokrwistych Bandytów. Niedługo potem przekazał mi swą wizję i zmarł. A w chwili jego śmierci jeden z nowicjuszy widział kruka albinosa lecącego w kierunku gór.

- Aby odnaleźć ten kurhan i wyjaśnić tajemnicę Zwemmera i Kemmlera zacząłem pisać książkę. Wynająłem poszukiwaczy, w tym Was. Ale chyba to wszystko stało się zbyt późno. Ale zawsze jest nadzieja… Może to zbieg okoliczności… Opowiedzcie dokładnie o tych ożywieńcach. Czy mają przywódcę? Co się dzieje, gdy się pojawiają? Jakie zjawiska im towarzyszą?
 
xeper jest offline  
Stary 14-04-2020, 22:07   #303
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Macie rację - potwierdził czarodziej - Nekromanta już pewnie wysłał swoje sługi naokoło by ostrzegły go czy się nie zbliża odsiecz albo by przechwyciły posłańców z klasztoru. Przyznam, że bałem się, że znajdę tu jakieś rodziny ze wsi próbujące uciec. Bo ruszyliby prosto ku swej zgubie, jak zauważyliście. Zresztą, szkielety... Nawet założywszy, że komuś jakimś cudem udałoby się prześcignąć stwory, które nie potrzebują spać, jeść ani nawet zatrzymać się, by się, za przeproszeniem wypróżnić, to są tam jeszcze gorsze rzeczy. Kiedy niedawno szliśmy do klasztoru natknęliśmy się na grupę skavenów. Szczuroludzie, wyobrażacie sobie? Wstyd się przyznać, ale ich szaman oparł się mojemu zaklęciu... Dobrze, że byłem w grupie, inaczej by mnie tu nie było dziś.

Pewnie żeście lepsi w mowie niż ja, wytłumaczcie chłopom, jakby tu przyszli, że święta aura tego miejsca powinna osłabić nieumarłych. W ostateczności tu są grube mury, krasnoludy jeszcze je umocnią, będzie się można obronić. A pobyt tutaj to nasza największa szansa na przeżycie. Samotna ucieczka to pewna śmierć... Proszę Was też o to, bo dodajecie im ducha samą swoją obecnością. A może źle ich oceniłem? Bo tak patrzę i, cholera... nikt nie ucieka chyba
- dokończył. Wyglądało na to, że zdążył w ostatniej chwili. Miał nadzieję, że pozwolił Cecilowi uratować twarz niezauważeniem, że tamten zbiera się do ucieczki. I że Cecil zostanie. Jego sztylet może zrobić różnicę. Był jeszcze rozpaczający żołnierz. I przeor. Tyle do zrobienia, tak mało czasu...
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 15-04-2020, 08:28   #304
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Nie wiedziała, ile spała, ale obudziło ją walenie do drzwi. Odruchowo chciała sięgnąć po sztylet przy pasie, ale pasa nie było. Dopiero po chwili zorientowała się, że jest w klasztornym pokoju. Usiadła na brzegu łóżka, odgarniając włosy do tyłu. Czuła się otępiała i jeszcze chwilę zajęło jej, nim na dobre wróciła do rzeczywistości.
- Coś się stało?! - krzyknęła, nie podnosząc się z posłania.
- Kazała panienka obudzić, jak przeor będzie miał czas państwa przyjąć. To budzę - usłyszała zza drzwi młody głos jednego z mnichów.
- Dziękuję, już się zbieram - odrzekła i wstała. Nogi miała ciężkie, ramiona bolały ale przynajmniej trochę odpoczęła. Umysł się rozjaśniał, więc ciało też się rozrusza.
Ubrała się i poszła za nowicjuszem na spotkanie z przeorem.

* * *

Nie zdziwiło jej, że kapłan przyglądał jej się dłuższy czas. W końcu widział ją tutaj po raz pierwszy, co też zresztą powiedział.
- Nazywam się Sophie Moliere, byłam we wsi, gdy zaczął się atak nieumarłych. - Przedstawiła się. - Gwendoline niestety nie dała rady.
Gdy reszta zajmowała miejsca, ona oparła się o ścianę z rękoma skrzyżowanymi pod biustem. Informacje przekazane przez przeora nie napawały optymizmem. Wiedział, kim jest Liczmistrz i że przyjdzie do klasztoru. Człowiek, który szukał zemsty, był nieobliczalny w swoich działaniach i poczuli już tego namiastkę w drodze tutaj.

Szkoda, że kapłan nie opowiedział tej historii Casparowi i pozostałym wcześniej, dzięki czemu ci mogliby chociaż ostrzec ludzi we wsi o - być może - zbliżającym się niebezpieczeństwie. Mleko się jednak wylało.
- Trupy są powolne i wygląda na to, że kierowane tylko przez tego nekromantę. Prą do przodu, nie zważając na nic, ale można je zaskoczyć i wciągnąć w pułapkę - powiedziała Sophie. - A jeśli Liczmistrz tu przyjdzie ze swoją świtą, to chyba wciąż macie tę różdżkę-czegoś-tam, która już raz pozbawiła go mocy? Możecie sobie z nim dzięki temu poradzić? - Bretonka popatrzyła w oczy przeorowi. Może nie byli na straconej pozycji.
 
Ayoze jest offline  
Stary 16-04-2020, 15:04   #305
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Koścista dłoń zmierzała do gardła Dietmara, drapiąc ostrymi pazurami miękką skórę. Czaszkę szczerzącą zęby w parodii uśmiechu rozświetlał od środka piekielny, czerwony blask, przeświecający przez puste oczodoły i nozdrza. Szkielet zaczął zaciskać palce na krtani cyrulika, który z krzykiem złapał za rękojeść miecza wyrywając go z pochwy.

Wystraszony mnich stracił równowagę i klapnął tyłkiem na ziemię.

- Panie, to tylko sen! Ja od przeora! Prosi do siebie!

Senne mary mieszały się Rachemu z rzeczywistością, wszędzie wokół widział chodzące trupy. Potrząsnął głową, rozwiewając resztki koszmaru.

- Wybacz. I prowadź na spotkanie, żywo.

W innej sytuacji może by się zaśmiał z doboru słów.

* * *


Ciągle zmęczony Dietmar siedział na krześle, łokcie opierając o kolana i podpierając głowę dłońmi, które zaciskał coraz mocniej w miarę wysłuchiwania historii przeora. Ten, jak się właśnie okazało, nie powiedział całej prawdy zawierając z nimi umowę. Wiedział już wcześniej o tym nekromancie, Kemmlerze, podejrzewał coś i wykorzystał ich do swoich celów, nie uświadamiając jakie zagrożenie może na nich czekać. Nie miała w tym momencie sensu dyskusja na ten temat i wypominanie tego przeorowi, ale zadra gdzieś pozostała.

Rache wiedział, że inni powiedzą mu na temat szkieletów więcej, niż on sam. Nie zapomną o miejscach, w których one się pokazywały, ich ilości i dziwnych piorunach bijących z czystego nieba, które miały jakiś związek z nimi. Bardziej czekał na rozmowę o tym, co ich czeka.

- On tu zmierza. Kemmler ze swoim martwym orszakiem. Nie mamy wiele czasu. Ludzi trza zgonić w mury, ufortyfikować klasztor na ile to możliwe i podjąć walkę. Podobno po śmierci nekromanty i jego sługi wrócą w niebyt, prawda li to? A jeśli tak, to jak możemy go zabić?
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 18-04-2020, 00:01   #306
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- On nie jest głupi - skomentował Caspar - atakuje nas od kilku dni, a na razie widzieliśmy go może z raz, a i to z daleka. Będzie wysyłał swoje sługi i pojawi się albo kiedy my będziemy już tak zmęczeni by nie dać mu rady albo jeśli wytłuczemy nieumarłych i będzie musiał się zjawić sam by uniknąć przegranej.
- My też nie jesteśmy tak głupi. Gdybyśmy wiedzieli, że szukamy nekromanty, zginęłoby znacznie mniej ludzi. Klasztor miałby dziś więcej obrońców. Więc z łaski swojej, nie ukrywajcie przed nami informacji i przedmiotów mogących pomóc w pokonaniu nekromanty
- dodał, chcąc przynajmniej zobaczyć tę różdżkę lub co tam mnisi ukrywają w skarbcu lub piwnicach - Zostało Wam coś po Przeorze de Muscadet?
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 19-04-2020, 20:17   #307
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Niech Panienka wybaczy mi moje machinacje, ale inaczej nie mogłem. Po prostu nie mogłem ogłosić, że zniszczony kilkadziesiąt lat temu potężny czarownik powrócił zza grobu. Nie miałem pewności… - przeor zamilkł na chwilę. – W ten sposób miałem nadzieję, na szybkie załatwienie sprawy. Niestety, Kemmler okazał się szybszy. Ale teraz znacie już całą prawdę. Nic więcej nie ma do dodania. Musimy się tutaj bronić. Zaraz po Waszym przybyciu wysłałem umyślnego do Grunnere. Mam nadzieję, że przyślą tu trochę milicji. W ciągu kolejnego dnia, dwóch wiadomość powinna trafić do Parravon, do Diuka. Wychodzi więc na to, że musimy utrzymać się tutaj przez co najmniej cztery dni, do czasu przybycia odsieczy. Sami widzieliście. Mury są solidne, a tam gdzie była potrzeba krasnoludy je wzmacniają. Mnisi potrafią używać kusz i walczyć kijem. Potrzebne nam to podczas życia w tej dziczy. Staną ramię ramię z innymi, zdolnymi do walki. I mamy jeszcze jeden niezaprzeczalny atut: po naszej stronie jest racja. Panienka nie dopuści by zło zatryumfowało! Wesprze nas swoją mocą podczas walki z wypaczonym wrogiem.

- Chciałbym omówić z Wami jeszcze jedno. Ma to związek z Waszym, panie Niederlitz pytaniem o magiczną broń, której nieodżałowany Muscadet użył w walce z Liczmistrzem. Przeor był biegły w sztukach magicznych, wiele lat spędził na nauce i eksperymentach. Powiedział, że wśród jego przedmiotów znajduje się pewna rzecz, która może uratować klasztor. Nie powiedział dokładnie o co chodzi, tylko, że „zło zniszczy zło”.

- Swą magiczną działalność utrzymywał w tajemnicy, ponieważ jeśli kogoś znęciłyby te tajemnice, mogłoby to sprowadzić niebezpieczeństwo na całe zgromadzenie. Wiem, że gdzieś w klasztorze jest pracownia de Muscadeta, ale wiedza, gdzie dokładnie umarła wraz z poprzednim przeorem. Kiedy byłem tu nowicjuszem, słyszało się pogłoski, że gdzieś w krypcie znajdowało się tajne, chronione magicznymi zabezpieczeniami i strażą wejście do magicznej pracowni – Jean-Luis na chwilę przestał mówić, ale chyba już wszyscy się domyślali o co poprosi za moment.

- W imię Panienki, klasztoru Maisontaal i samego życia, proszę Was o pójście do krypty, odnalezienie i przyniesienie tej potężnej broni, tak byśmy mogli jej użyć do obrony klasztoru. Widzę, że mało kto wierzy, że będziemy się mogli utrzymać do czasu nadejścia odsieczy. Ta broń, cokolwiek to jest, może być naszą jedyną nadzieją. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, to że zarówno napastnicy jak i obrońcy, którzy legną w walce, powstają na nowo, ramię w ramię…

- W czasie, gdy będziecie szukać owej broni, my, tu na górze, przygotujemy się do obrony. Ludzie zostali nakarmieni i opatrzeni, służymy im duchową opieką. Krasnoludy, mimo że zostało ich zaledwie kilku, dają przykłady zorganizowania i karności. A ci biedacy z Farigule mają porachunki z nekromantą. Wiem, że wśród nich jest kilku o przeszłości niekoniecznie związanej z kosą lub pługiem. Damy radę! Ale się spieszcie!
 
xeper jest offline  
Stary 19-04-2020, 20:47   #308
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
W imię Panienki, w imię klasztoru, w imię życia.

Najwyraźniej dla przeora zawsze znajdowało się wytłumaczenie, czemu zatajaniem wiedzy przed innymi skazał nieświadomych niczego ludzi na śmierć, albo - co najgorsze - na służbę w szeregach nieumarłej armii Kemmlera. Wiara zawsze wszystko tłumaczyła zasłanianiem się wyższymi siłami, ale nie ponosiła konsekwencji tych czynów. A te były obecnie bardzo jasne i jakże ta sama wiara potrzebowała działania śmiertelników. Kemmler miał zamiar najechać klasztor i na pewno to zrobi, skoro siedziała w nim zadra - tego byli pewni jak jutrzejszego świtu.

Sophie trochę się zagotowała w sobie, że nie usłyszała odpowiedzi na swoje pytanie, ale już nie chciała dolewać oliwy do ognia. I tak mieli co robić. Nie było czasu do stracenia i czasu na jałowe gadki. Mieli kolejne zadanie na głowie, które miało przynieść sukces w tej walce.
- Pójdziemy i zrobimy, co trzeba - powiedziała, a jej zmarszczone brwi i ściągnięte usta zdradzały determinację.
 
Ayoze jest offline  
Stary 19-04-2020, 21:42   #309
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Podejdźcie, Ojcze, do Alaina Gascoigne. Boję się o niego. Stracił żonę, a mnich który do niego ostatnio podszedł niezbyt się postarał. Lub nazbyt - powiedział Caspar a potem westchnął.
- Magiczne zabezpieczenia, magiczna straż... Zło zwalczy zło... Ciekawe kto musi się znaleźć w grupie idącej do krypty... - marudził. Wstał z jękiem, nadal zmęczony.

- Tyle wznoszenia modłów, tyle żądań ofiar i danin, tyle zadęcia i boskich tajemnic... A jak trwoga to nie do boga, tylko do najemników i czarowników po prośbie. "Pomóżcie, pomóżcie". I jeszcze, kurwa, za darmo. A jak coś pójdzie nie tak to się najwyżej czarownika spali i po problemie - dodał już poza zasięgiem słuchu "braci". Zamierzał zrobić co trzeba. Ale nie dla opata. Dla ludzi i krasnoludów zamkniętych w klasztorze. Bo nie było nikogo innego. A on nie zamierzał tracić już nikogo.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 20-04-2020, 12:11   #310
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Do niedawna Rache zasadniczo wierzył w ludzką dobroć i uczciwość. Jego dobroduszności, którą większość nazywała naiwnością, nie odebrali mu złodziejaszkowie, oszuści, kurwy, a nawet mordercy. Co nie udało się nizinom społeczeństwa, z nawiązką nadrabiał ten kapłan. Pięknie przemawiał i usprawiedliwiał się sam przed sobą, bo chyba nikt ze słuchających nie przyjął jego słów za dobrą monetę. Jakby tego było mało, na koniec zaproponował im kolejną dziwną misję. Cyrulik odwracał się już, żeby wyjść z komnaty, gdy Sophie i Caspar podjęli się wykonania tego zadania. Mieli rację, jeśli jest szansa uratować kogoś, trzeba było to zrobić. Zawstydzony nieco Dietmar wyprostował się i popatrzył zmęczonym wzrokiem na przeora.

- Czego teraz nie możecie nam powiedzieć? Broń jest pełna czarnej magii? Musimy złożyć kogoś w ofierze? Zostaniemy przeklęci przez bogów, gdy jej użyjemy?

Nie czekał na odpowiedzi, wstał wraz z kompanami.

- Przygotujcie latarnie i prowadźcie do tej krypty.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172