Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-04-2018, 13:50   #141
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sprawa była jasna, prosta, oczywista - wystarczyło ubić Garpa i jego popleczników, uwolnić jeńców, a potem razem ze skarbami wrócić na pokład Jednorożca.
Marcus już przyszykował łuk, by nafaszerować Garpa strzałami (żelazne groty powinny załatwić sprawę), gdy Bhatra wpadła na genialny (jej zdaniem) pomysł, by najpierw ukradkiem uwolnić uwięzionych marynarzy i żołnierzy, a dopiero potem zaatakować.

Czy bezbronni ludzie dadzą sobie radę z liczniejszymi, zbrojnymi w zęby i pazury, potworkami? Marcus wątpił. Osobiście sądził, że straty będą przeogromne... ale nie sądził, by Bhatra, uparta nad podziw, dała się przekonać. No i może lepiej zginąć w walce, niż w garnku.

- Skoro się upierasz - szepnął - to spróbuj. Gdy tylko ktoś cię zauważy, to zacznę strzelać.

Przygotował się do strzału.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-04-2018, 23:08   #142
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Z dobytym mieczem i gotową tarczą zaczęła chyłkiem podochodzić do klatki z uwięzionymi. Starała się wykorzystać wszelkie kupy śmieci i skarbów jakie były po drodze. Patrzyła też czy nie wala się w zasięg ręki broń. Dla wszystkich nie dała by rady zebrać, ale choć 2-3 uzbrojone osoby kupiły by reszcie czas na zdobycie broni.
 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-04-2018, 09:12   #143
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Samarytha od wyzwolicielka.

Sami nudziła ta wyprawa. Znaczy nie wyprawa, tylko to, że podły podlec w swej podłej podłości zmusił ją i jej przyjaciół do tej durnej wędrówki. Gladiatorki nie są z natury stworzone do długich wędrówek.

Garp był swoim legowisku i świętował, jakby już wygrał starcie podły podlec. Pewnie jakby wszedł na statek to od razu by zatonął. Tylko co miała robić?
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-05-2018, 11:00   #144
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację



Bhatra powoli, starając się poruszać jak najciszej, ześlizgnęła się po ścianie aby znaleźć się w pomieszczeniu poniżej. Zasypane miasto rozświetlały rozmieszczone tu i ówdzie pochodnie i żarniki, jednak stosy skarbów dawały pewną osłonę przed spojrzeniami ogarniętych głodem potworków. O tym, co Garp może zaraz zrobić z alchemiczką, nikt nie chciał chyba myśleć.
Pierwsze kroki amazonki były bezgłośne, udało się jej zsunąć po ścianie i ukryła się za wielka górą złota i kosztowności. Kilka kroków później, omijając stos rozsypanych monet, omsknęła jej się noga. Z brzękiem struga złota osypała się, a echo słyszalne było w całej jaskini.
Garp poderwał się znad leżącej Aemelii, a jego oczy zwęziły się gdy spoczęły na podnoszącej się z przykucu Amazonce.
- A więc żyjesz! Brać ją! - krzyknął do swoich potwornych dzieci, które odpowiedziały mu zbiorowym wyciem.
W tym samym momencie z cichym sykiem powietrze przecięła strzała z Marcusowego łuku. Pocisk zmierzał prosto do celu, jednak w ostatniej chwili Garp pochylił głowę i stara strzała przeszyła jego drewnianą koronę, zrywając mu ją z głowy.
- Oż ty…! – Demoniczna istota spojrzała na Marcusa z szokiem w oczach przemieszanym z nienawiścią. W jednej chwili chwycił leżącą obok skrzynię ze złotem i niemal bez zamachu cisnął nią w widocznego na skalnej półce łucznika. Skrzynia przeleciała przez jaskinię gubiąc po drodze monety i złoty pył, po czym z hukiem uderzyła w ścianę tuż obok awanturników rozpadając się od siły uderzenia i zasypując towarzyszy odłamkami drewna, monetami i klejnotami.

Marcusa na chwilę zamroczyło gdy wielki szmaragd palnął go prosto między oczy a Samarytha zaklęła głośno, gdy fragment deski trzepnął o jej tarczę. Podobnie jak gladiatorka, także Manu zdołał się zasłonić.

Opuścili tarcze na czas, aby zobaczyć jak fala potworków rozdziela się i część rzuca się w stronę ich półki, najpewniej z zamiarem wspinaczki, zaś pozostali zawracają i kierują się do podejścia prowadzącego łagodnie do pozycji drużyny.
Garp natomiast ciężkim krokiem ruszył w stronę Amazonki. Po drodze jedną ręką odłamał wyrastający z podłogi kamienny stalagmit i teraz uzbrojony w dwie maczugi zbliżał się w jej stronę.
- Teraz się zabawimy... - mruknął złowróżbnie.

Bhatra nie czekając ruszyła w stronę pojmanych marynarzy. Chwyciwszy po drodze bogato zdobiony miecz z pozieleniałą głownia, w kilku susach znalazła się przy jeńcach. Szybko rzuciła miecz w stronę żołnierzy i ujrzała, jak natychmiast zaczęli pracować nad uwolnieniem się.
Samarytha postanowiła skoczyć prosto za amazonką. Nie wzięła jednak pod uwagę tego, że na arenach nie musiała się wspinać… Zgubek siedzący na jej ramieniu zaskrzeczał rozpaczliwie, gdy gladiatorka straciła oparcie na skale podczas schodzenia i zjechała w dół obijając się o kamienie i niemal do końca zdzierając z siebie resztki spódniczki. Lekko krzywiąc się z bólu poderwała się jednak i ruszyła w stronę olbrzyma. Gdy tylko dojrzała okazje do rzutu, cisnęła czakramem, jednak w biegu zadrżała jej ręka i wirujący pierścień z brązu z brzękiem upadł na podłogę jaskini niedaleko Bhatry.
Nad głową pędzącej naprzód Gladiatorki przemknęła kolejna strzała, zagłębiając się fałdach tłuszczu na ramieniu potwora. Ten tylko uśmiechnął się krzywo i krzyknął do łucznika.
- Kąsasz jak komar chłopczyku!
Amazonka idealnie wykorzystała moment gdy olbrzym odwrócił od niej wzrok. Szybko znalazła się tuż obok niego, a jej miecz zataczał łuki niczym błyskawica starając się dosięgnąć wielkiego cielska. Pewne siebie spojrzenie Garpa zniknęło natychmiast, gdy żelazne ostrze najpierw rozcięło jego ciało przy pachwinie, a drugi cios niemal zagłębił się po rękojeść w jego opasłym brzuchu. Stwór z okrzykiem bólu i strachu cofnął się jednak lekko i broń amazonki pozostawiła jedynie krwawą szramę na ciele demona.
- CO TO JEST?! Ja krawwwię?! COŚCIE TU PRZYNIEŚLI?! Gińcie ścierwa!!!
Jego oczy zabarwiły się czerwienią, gdy z pianą wściekłości na ustach zaatakował amazonkę. Nie dbał już o obronę. Dwie potężne maczugi uniosły się lekko niczym trzcinki i opadły po łuku w stronę dziewczyny z miażdżącą siłą. Obie dosięgnęły celu jednocześnie. Tarcza amazonki rozprysnęła się w drzazgi, gdy broń olbrzyma zmiotła ją niczym szmacianą lalkę odrzucaną na bok przez rozzłoszczone dziecko. Bhatra zdążyła jedynie poczuć rozdzierający ból w lewym ramieniu po czym ogarnęła ją ciemność, gdy ciężko upadła na skalistą podłogę jaskini.

Na ten widok Marcus jedynie zacisnął zęby, gdy wysiliwszy wszystkie siły zaczął posyłać w stronę potwora strzałę za strzałą. W ciągu trzech uderzeń serca trzy pierzaste pociski pomknęły stronę olbrzyma i choć jeden z nich chybił, to pozostałe dwa zagłębiły się w podgardlu potwora, tylko o cale omijając jego twarz.
Samarytha ze skrzeczącym Zgubkiem na ramieniu w mgnieniu oka znalazła się tuż przy przeciwniku i z całej siły wbiła miecz w obwisły brzuch. Głośny ryk bólu potwora niósł się po całej jaskini gdy Garp, uwięziony tutaj od wieków demon, został zraniony być może po raz pierwszy od stuleci.
Na ten odgłos stwory zawahały się, zadziwione i zszokowane tym co się stało. Niektóre z nich nadal biegły do awanturników, ale wolniej niż poprzednio, inne natomiast pozostały wyraźnie z tyłu.
Kapitan Gelon zdołał uwolnić się, akurat gdy Amazonka padła nieprzytomna na podłogę. Kapitan poderwał się i wiedząc, że każda chwila jest cenna, rzucił się na potwora, chwytając po drodze miecz Bhatry. Doskoczył do olbrzyma zadając szybkie cięcie, jednak, choć trafił to szalejący gigant nie zwrócił na to nawet uwagi. Wielka łapa z potężną siłą cisnęła ułamanym stalaktytem w kryjącego się za skalną półką łucznika. Kawał skały wirował w powietrzu, a Marcus w ostatniej chwili cofnął się załom, po czym rozległ się wstrząs i głuchy łoskot, gdy ciśnięta kamienna maczuga uderzyła w ścianę niedaleko Pogranicznika. Wydawać by się mogło, że Garp nie może się już bardziej wściec. Ignorując kompletnie wszystko dookoła zaczął wywijać maczugą na prawo i lewo, z wściekłym rykiem starając się trafić Samarythę. Potężne ciosy spadały na prawo i lewo od zwijającej się w unikach gladiatorki tak, że jaskinia wydawała się drżeć w posadach.
Na ten widok odważniejsze stwory runeły do przodu z wrzaskiem, starając się dopaść awanturników. Co od razu rzuciło się w oczy Marcusowi i Samarycie to fakt, że te potworki wyglądały… młodziej niż te spotkane wcześniej, nie atakowały z taką furią jak poprzednie ale było ich o wiele, wiele więcej.
Biegnąca horda rozdzieliła się na mniejsze grupki. Część ruszyła wspomóc swojego „ojca”, część próbowała dostać się na półkę wspinając się po poszarpanej skale jaskini, inne próbowały obiec łucznika od drugiej strony półki. Z bandy wspinającej się po ścianie, czterem udało się dostać na półkę, gdzie powitał ich Wyspiarz Manu. Z wyciem demoniczne pomioty rzuciły się na wojownika starając się dosięgnąć go pazurami. W tym szaleńczym wiru skaczących ciał wyspiarz robił co mógł, jednak na jego już poharatanym i pokrytym starymi ranami ciele, pojawiły się nowe krwawe ślady. Nie dawał jednak za wygraną. Potężnym zamachem posłał wszystkie otaczające go stwory z powrotem do piekieł. Inne rzuciły się na Samarythę i kapitana Gelona. Gladiatorka bez wysiłku uniknęła sięgających jej półnagiego ciała szponów, zaś kapitan po prostu odkopał od siebie atakującego go stwora.
Marcus nie traciwszy czasu nadal strzelał, tak szybko, jak tylko pozawalała mu zraniona wcześniej ręka. Jedna po drugiej, stare strzały trafiały w opasłe cielsko. Nagle wściekły ryk ustał, jak przecięty nożem. Ostatnia strzała zatrzymała się prosto w czole potwora. Ten przez chwilę niemal komicznie spoglądał zezem na lotki, po czym oczy zaszły mu mgłą i bez dźwięku padł na wznak.
Przez chwilę zapadła cisza. Najbardziej oddalone pomioty zaczęły powoli się cofać i w tej chwili jaskinię wypełnił straszliwy krzyk Samarythy. Wojowniczka rzuciła się na otaczające ją stwory i jednym ruchem miecza zdjęła najbliższemu głowę z ramion. Łoskot upadającego czerepu jakby złamał zaklęcie. Pozostałe stwory rzuciły się do ucieczki w stronę Rozpadliny. Wspinały się błyskawicznie i po dłuższej chwili zniknęły awanturnikom z oczu.


Uwolniony Diossos przypadł do Aemeli i przez chwilę przytulał roztrzęsioną kobietę. Alchemiczka jednak szybko doszła do siebie i ruszyła do leżącej na ziemi Bhatry. Grupka marynarzy i żołnierzy uwolniła się i szybko zaczęła się uzbrajać na wypadek powrotu potworków, część z nich ruszyła do kletek z więzionymi kobietami. Manu od razu zaczął je uwalniać, poczynając od zagrody w której znajdowała się Malala. Oni także przywarli do siebie, po czym Wyspiarka ruszyła aby pomóc alchemiczce z ranną Bhatrą.
Ból sprawił, że Amazonka otworzyła oczy. Nad sobą widziała spoglądających na nią towarzyszy, alchemiczkę, Wyspiarkę Malalę, Diossosa. Gdy zerknęła w dół, zobaczyła, że jej korpus owijają tkaniny pełniące rolę bandaży, zaś Diossos zmontował jej łupki na ramię z kawałków drewna, czegoś co wyglądało na wyklepany słoty świecznik i mocował to złotym drutem. Aemelia przykładała jej do ust fiolkę z miksturą leczącą, tą samą, którą dała Amazonce przez pierwszym wyjściem do dżungli.
- Pij, to ci pomoże. A na razie nie szalej z tą ręką i bez biegania. – powiedziała z troską w głosie.
Gdy wstała, przysunęła się do Marcusa. Obejmując go i opierając się o niego, wyszeptała:
- Dobrze, że jesteś cały.
Zgubek drżący z emocji mruczał cicho, gdy był głaskany przez Samarythę.

 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-05-2018, 12:29   #145
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
O wyższości techniki nad brutalną siłą można by napisac całe tomy. Podobnie jak i o tym, że łuk w rękach doświadczonego łucznika może sprawić prawdziwe cuda, jako że strzała jest szybsza od broni białej.
Fakt - gdyby nie Manu i Amazonki, Marcus zapewne nie pożyłby na tyle długo, by doprowadzić swe dzieło do końca. Na szczęście wspólnymi siłami udało się wysłać Garpa do piekła... co osobiście sprawdził, podchodząc do wielkiego cielska i wbijając w serca Garpa parę stóp porządnego żelaza.

- Udało nam się! - przytulił Amandę. - Pomogę ci postawić wszystkich na nogi, opatrzyć i ruszamy stąd. Pomyśl, ilu osobom ocaliliśmy życie. - Spojrzał na uwolnione kobiety. - A te skarby pomogą nam rozprawić się z przeklętym Xalotunem. Trzeba tylko pozbyć się tego przeklętego czerwonego złota.

- Na szczęście statek jest cały - dodał - i za kilka dni będziemy mogli odpłynąć.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-05-2018, 17:17   #146
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Wygraliśmy - wycharczała - to dobrze.
- Pij, to ci pomoże. A na razie nie szalej z tą ręką i bez biegania.
- powiedziała Aemelia.
- Ręki do biegania używam jak tylko się ostro skuję. A moja flaszka poszła na oświetlanie pola bitwy wczoraj.

Jak już mogła jako tako poruszać się podpatrzyła na Sam, chyba myślały o tym samym.
- Trza mu upierdzielić łeb, tak na wszelki wypadek. - skinęła na Garpa.
- Zanim weźmiesz się do upierdzielania łbów najpierw pozbieraj zabawki - powiedział Galeon podchodząc z mieczem Bhatry w ręku. - Dobra broń.
- Dzięki - odebrała miecz i schowała do pochwy.
- Podziękujesz później... jak wrócimy na statek. - powiedział Galeon z uśmieszkiem.
- Pewnie nawet kilka razy, ale ja będę na górze - zastrzegła amazonka wyciągając spod sterty złota tarczę.

- Manu, wiesz skąd pochodzą te kobiety? - spytała parę chwil później jak już wszyscy skończyli się przytulać i cieszyć, że żyją. - Może da się je odwieźć do domów...
 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-05-2018, 17:30   #147
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Samarytha podskakiwała radośnie.
- Juhu! Bhatra będzie żyła! To takie fajne, bo umieranie przyjaciół jest takie nie fajne! – zawołała gladiatorka zadowolona. Potem chciała podejść do Garpa i odkroić kilka kawałków dla Zgubka, ale się rozmyśliła. Kto wie, czy by mu nie zaszkodziło?
- Wiecie, może go spalimy, bo Garpiki przyjdą i będą go jeść i same zgarpieją – rzekła i podeszła do wyspiarek.
- Cześć… No uwolniliśmy was no nie… Fajnie chyba co – pomachała.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-05-2018, 23:34   #148
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację


Zasypane Miasto - Po walce z Garpem
Towarzysze wraz z uwolnionymi natychmiast po walce musieli zabrać się do pracy. Przeszukali najbliższe obszary zasypanego miasta i znaleźli olbrzymie ilości skarbów, skrzyń niemal pękających od złota i klejnotów, antyczne amfory pełne złotego pyłu, góry klejnotów i nieznanych im monet. Ogrom bogactwa mógł przyprawić o zawrót głowy. Inne znaleziska nie były tak dobre. W jednym z pomieszczeń odkryto salę, w której bestie przygotowywały sobie posiłki. O ile wcześniej ktoś mógł mieć wątpliwości co do tego, czym odżywiały się te istoty, to odkrycie fragmentów zwłok mężczyzn i kobiet, zawieszanych na ścianach niczym półtusze w rzeźni pozbawiło złudzeń wszystkich. W odgłosach lamentów kobiet i klątw ciskanych przez ocalałych marynarzy, pod nadzorem setnika Hektora zdjęto wszystkie ciała a także pozbierano te kawałki, które udało się zidentyfikować jako ludzkie. Żołnierze i marynarze wydostali je na górę przez rozpadlinę, po czym ułożyli stos pogrzebowy na którym między innymi znalazły się fragmenty porąbanego tronu Garpa. Bhatra dochodząc do siebie obserwowała jak w nocnym niebie, we wtórze żałobnych śpiewów marynarzy i płaczu kobiet ocaleni z jaskiń Garpa żegnają się z tymi, którzy nie mieli tyle szczęścia.
Kobiety wyspiarzy trzymały się blisko swoich wybawicieli, ze strachem spoglądając na otaczającą je dżunglę. Nikt nie zapomniał o pomiotach samozwańczego władcy wyspy. W mroku nocy słychać było dalekie wycia i zawodzenia. Widać każdy na swój sposób obchodził żałobę...


Aemelia Lepida wzięła na siebie zadanie pozbycia się szkatułki czerwonego złota. Ułożywszy ją na ciele Garpa, wylała na zwłoki zawartość fiolki którą wcześniej dala Marcusowi. Świecący niczym lawa płyn syczał niczym rozgrzany olej, a gdy Diossos rzucił na truchło pochodnię, mikstura wybuchła płomieniem tak potężnym, że spowodowała zawalenie całego fragmentu jaskini. Z ciała Garpa nie pozostało nawet tyle popiołu, ile zmieściłoby się w garści...


Kapitan Gelon, w mroku nocy podszedł do Bhatry i położył przy niej wielką tarczę. Rozmiarem dorównywała tarczom używanym przez Żelazne Falangi, choć ku zdziwieniu wojowniczki była lżejsza od tej którą straciła. Wykonana była z materiału nie znanego Amazonce, podobnego zarówno do wyprawionej skóry ale i do metalu, której powierzchnię zdobiła ośmioramienna gwiazda.

- Nigdy nie widziałem czegoś takiego. Próbowałem ją zadrapać moim mieczem – tu uśmiechnął się krzywo – nie ma nawet rysy. Pomyślałem, że będzie dla ciebie dobra. Mam jeszcze coś. Pani Aemelia – Bhatra nie mogła nie zauważyć, jak wszyscy, marynarze i żołnierze zaczęli zwracać się z szacunkiem do alchemiczki – „zbadała” wino Garpa. Chyba jest w porządku. Ruchem wskazał głowy na przeciwległy kraniec polanki, gdzie wyraźnie podchmielona Aemelia rozmawiała z Marcusem. Gelon podał Bhatrze pełny bukłak.
-Popróbujemy?

Marcus słuchał rwanej przemowy Aemelii. Alchemiczka uczciwie przebadała całe wino z Garpowej piwnicy, ale gdy okazało się, że nie ma zagrożenia, jako pierwsza dokonywała degustacji. Licznych. Mierzonych do dna. I musiała się wygadać. Mówiła o wszystkim. O rodzinie na Pograniczu, o Lotosie i jego tysiącu odmianach, o morzu, jedzeniu ryb... o Garpie i nocy w której zaatakował ich obóz. O tym jak żołnierze i marynarze walczyli, jak Gelon, Hektor i Diossos stojąc plecami do siebie, byli ostatnimi, którzy padli pod nawałą potworów. O tym jak Garp mówił co z nią zrobi, jak chełpił się tym, co spotyka kobiety z nim współżyjące. Mówiła o tym, jak w to nie wierzyła, bo przecież Boska Para naucza, że demony nie istnieją... Marcus jako jedyny mógł zorientować się, że okaleczona dziewczyna przeżywa kryzys wiary.
Niezmordowany Diossos siedział obok i oprawiał strzały. Zdejmował spiżowe groty z kyrosjańskich drzewców, zakładał zaś znalezione przez łucznika groty żelazne. Na szczęście było ich sporo. Ruchy chłopaka były szybkie i precyzyjne, mogłoby się wydawać, że nie potrzebuje on snu, dopóki kuzynostwo po dłuższej chwili bezruchu nie zauważyło, że usnął nad narzędziami.
Samarytha szybko nawiązała kontakt z pojmanymi kobietami. Jak się okazało, zdecydowanie były one pod wrażeniem umiejętności i odwagi wojowniczki. Jedna z nich szczególnie uważnie zajmowała się wypaloną raną gladiatorki. Rozebrawszy wojowniczkę do naga, wysmarowała całe jej ciało maścią, którą zrobiła z tutejszych roślin. Rany i zadrapania przez kilka chwil piekły niemiłosiernie, ale potem nadeszła fala ulgi.
Dziewczyna, która przedstawiła się jako Emere, przyniosła własny dar dla Samarythy.
- Uratowaliście nas. Chciałabym ci się odwdzięczyć. - wzrok dziewczyny był bezpośredni. - to dla ciebie.

Z tymi słowy podała gladiatorce piękny, szeroki, złoty pas. Ku zdziwieniu wowjowniczki, był całkiem lekki, zupełnie jak nie złoty. Wykładane drogimi kamieniami sceny na dyskach z polerowanego metalu przedstawiały postacie, ludzkie i zwierzęce, w najróżniejszych sytuacjach. Emere zapięła pas na biodrach dziewczyny, obejmując ją od tyłu.

- Tutaj możesz zapiąć spódniczkę – powiedziała z uśmiechem, delikatnie wodząć ręką po małych złotych pierścieniach u dołu każdego dysku...



Zasypane Miasto - Po walce z Garpem – Sen
Bhatra i Samarytha obudziiły się równocześnie. Słońce świeciło bezlitośnie w ich twarze, gdy przecierały oczy. Wokół rozciągłą się widok na piękną okolicę. Miasto zbudowane pośrodku żyznej doliny rozciągało się wokół, swoimi białymi marmurami ulic i budynków. Obie wojowniczki ze zdziwieniem ujrzały siebie nawzajem, stojąc u progu olbrzymiej świątyni, o marmurowych kolumnach, zdobionych złotem i srebrem, połyskujących w świetle słońca. Samo wnętrze świątyni tonęło w ciemności. Nagle obie towarzyszki zorientowały się, że nie są same. Przed nimi stały dwie kobiety, nieznanej im rasy.



Obu z pewnością nieobca była wojaczka, gdyż jedna z nich była odziana w spiżowy pancerz, a na ramieniu niosła zawieszoną wielką tarczę, ozdobioną wizerunkiem ośmioramiennej gwiazdy. Druga, nie nosiła zbroi, jednakże w obu rękach pewnie trzymała zakrzywione miecze z brązu, zaś jej zwiewne szaty na biodrach spinał piękny, złoty pas. Obie kobiety spojrzały na siebie, po czym z ponurą determinacją skinęły głowami i pewnym krokiem weszły do świątyni.
Były tam oczekiwane.


Na końcu długiego, pogrążonego w półmroku korytarza, pod wielkim ołtarzem przedstawiającym kobietę o ciele węża, znajdowały się dwie osoby. Książę Xalotun, wyglądający identycznie jak wtedy, gdy śniące wojowniczki widziały go ostatnio, oraz olbrzym, Garp.
- To twój koniec, bestio! Nie będziesz więcej pił krwi naszego ludu!

Tarczowniczka gniewnie wskazała odzianego w kapłańskie szaty Xalotuna. Ten jedynie z pogardą wydął wargi, po czym lekko skinął ręką. Garp, z dzikim rykiem rzucił się naprzód. Olbrzymia pałka, z głowicą z brązu na potężnym dębowym drzewcu uniosła się w górę, po czym opadła wprost na kobietę. Ta jedynie się zasłoniła. Gdy maczuga zderzyła się z gwiazdą, rozległ się huk, dźwięczny i potężny niczym uderzenie olbrzymiego dzwonu! Garp aż cofnął się o krok, nim odzyskał równowagę. Zwinna towarzyszka tarczowniczki doskoczyła natomiast do Xalotuna. Ten zmrużył oczy i głosem pełnym siły i mocy rzekł:
- Nie chcesz ze mną walczyć... - tu musiał odskoczyć, gdyż dwa spiżowe miecze niemal dosięgnęły jego ciała. Wojowniczka oparła rękę na biodrze.
- Nie przybyłyśmy tu nieprzygotowane, potworze!

Xalotun odskoczył do tyłu, jednocześnie zrzucając powłóczyste kapłańskie szaty. Oczom Bhatry i Samarythy ukazała się spiżowa łuskowa zbroja, dwa miecze z brązu szybciej niż mgnienie oka znalazły się w jego rękach.
- Przekonajmy się zatem. - Wysyczał, a jego oczy w półmroku płonęły niczym dwa rozgrzane węgielki.


Poranek
- Wstawaj! Wstawaj! Szarpnięcia i okrzyki zbudziły wszystkich.
Obóz rozłożony dookoła rozpadliny był otoczony. Ponad setka wyspiarzy z ludu Kealani wychodziła z dżungli z bronią w ręku, wokół polany z obozującymi. W środku znajdowała się grupa około trzydziestu wojowników Srebrnych Masek i mag w Złotej Masce.
- Jesteśmy w dupie - elokwentnie stwierdził Hektor, zbierając i poganiając marynarzy do broni i tarcz.
- Może nie – odparła Aemelia, wskazując na grupę kobiet Kealani, która wraz z Manu i Malalą odłączyła się od innych uwolnionych i stanęła pomiędzy wyspiarzami a towarzyszami. Ich głosy niosły się ponad całą okolicą.

- Oni nas ocalili! Nie możecie z nimi walczyć! To oni, to Złota Maska oddał nas w ręce demona!

- Gdzie wasz honor? Oddajecie swoje kobiety na żer potworom? Co z was za mężczyźni?!
Przez chwilę okrzyki te wystarczyły aby zatrzymać wydawałoby się nieunikniony atak. Wojownicy z wysp niepewnie rozglądali się na boki. Po chwili Złota Maska przemówił.
- Wszyscy przysięgaliście wierność Nieśmiertelnemu Władcy. Nic co robicie w jego służbie nie jest złe! On daje wieczne życie! Wszyscy chcecie żyć wiecznie, nieprawdaż? Nic innego nie ma znaczenia! Przyjęliście jego złoto! Atakujcie! Zabijcie ich wszystkich!

Wyspiarze nadal się wahali. Widok ich kobiet i ich słowa poparte umniejszeniem ich męskości przez Manu, wywarły pewien efekt.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 19-05-2018 o 23:51.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-05-2018, 11:38   #149
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Samarytha Negocjatorka.

Fakt, że wino nie było zatrute uczynił to zwycięstwo pełnym i prawdziwym… Na dodatek, towarzystwo było miłe. Zaczynała się już uczyć, że nie wzbudza zainteresowania większości dziewczyn, ale jednak znalazła się piękna wyspiarka, której pocałunki umyliły jej noc. I ten pas! Teraz to już wyglądała cudnie.

A potem był sen, zdecydowanie mniej przyjemny, choć dziwny. Czy Garp nie powinien być bardziej martwy niż wyglądał? I czemu nie mogła oglądać walki do końca, aby zobaczyć, jak ćwiartują Xalotuma. No ale seny takie były. A potem zjawili się miejscowi, znaczy się wyspiarze i nie mięli zamiaru im słusznie złożyć hołdu za zabicie Grubasa, tylko przyprowadzili ludzi Xalla. Wściekła nienażarty zaczęła wykrzykiwać
- Ha! Przyprowadziliście szczury tego szakala Xalotuna. Ta tchórzliwa świnia chciała porwać córkę władcy naszego miasta, po tym ja k tamten go ugościł, ale mu przeszkudzliśmy i uciekał jak fretka chora na srakę, więc tak chyba to śmierci się boi. A tak w ogóle to jego grubego kumpla Zabiliśmy i tak jakoś myślę, że jakby was tak lubił to sam by go zabił, co nie?
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-05-2018, 12:26   #150
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Przykro mi Mani, twoi krajanie to strachliwe dzieci. - Powiedziała Bhatra - Gdy my zabijaliśmy u nas jego srebrne maski, oni oddawali swoje kobiety. Gdy my zabijaliśmy Garpa i jego dzieci, oni zastanawiali się co jeszcze mogliby oddać.
Wzięła tarczę i założyła na ramię starając się nie okazać, że jeszce trochę czuje wczorajszą walkę.
- Przyjęliście przeklęte złoto, ale jeszcze nie jesteście jego nieśmiertelnymi niewolnikami. Nawet Garp, którego zabiliśmy nie chciał wracać na niewolniczą służbę. Był plugawym stworem, ale cenił sobie wolność. I w tym był lepszy od was. A wy oddajecie Xalotunowi kobiety, by karmił nimi stwory z piekieł, oddajecie swoje dusze w wieczne władanie zła. Oddacie też swoje dzieci. Oddacie wszystko. A gdy dostąpicie nieśmiertelności, ocknięcie się w ciele starca, kaleki, kobiety albo dziecka, może nawet waszego własnego dziecka. Kogo akurat Xaulotun złapie by was przyoblec w ciało. To wszystko was czeka, jeśli pokonacie nas dziś… jeśli... - Bhatra uśmiechnęła się wilczo do najbliższych wyspiarzy. Na zachętę uderzyła kilkukrotnie mieczem w tarczę.


Wspomaganie Sam.
Próbuje ich Zastraszyć wizją “nagrody” jaka ich czeka za służbę. Popsuć im wizję nieśmiertelności, bo osłabić motywację.

 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172