Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-12-2017, 19:41   #31
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Samarytha.
Młoda gladiatorka patrzyła za oddalającym Czarnoksiężnikiem niewiele rozumiejąc czemu ten zdradziecki mag ucieka i w ogóle o co chodziło z tym nauczycielem.
- Bez Sensu – kopnęła leżącą głowę smutna i nadąsana. Potem popatrzyła na Markusa.
- Cześć! Jestem Samarytha czachrozłupka, nogiodrąbka, rękiciacha, Ale możesz mi mówić Sami. Masz ładną siostrę lub coś w tym stylu? Jak nie, to jesteś mi winien dzban piwa! – rzekła rodośnie, a potem przyszedł setnik. Ukłoniła się uprzemie i powiedziała.
- Gdzieś tu jest moja towarzyszka Bhatra, i możemy przeszukać statek, ale jakbyście mieli gdzieś latający dywan albo co, to bym chciała ścigać maga – zaoferowała szczerze.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-12-2017, 22:45   #32
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Marcus z wypisanym na twarzy żalem zmieszanym z nienawiścią odprowadził wzrokiem odlatującego Xalotuna.

- Spotkamy się jeszcze - powiedział.

Prawdę mówiąc nie znaczyło to, że ruszy w pościg za uciekającym, lub zacznie go tropić po całym świecie. Wierzył, iż fortuna okaże się dla niego łaskawa i drogi jego i księcia się skrzyżują, a on zdoła w przeklętego Xalotuna wpakować kilka strzał i wysłać na wieczny spoczynek.

Przeniósł wzrok na wojowniczkę.

- Marcus - powiedział. Wyciągnął rękę na powitanie, udając, że nie widzi nic dziwnego w jej niezbyt typowym stroju. - W zasadzie łucznik. I dzięki za pomoc. Dwa dzbany.

Milczeniem pominął fakt, że dzięki niemu między innymi wojowniczka zdołała się wydostać z łap maszkary. Nie był drobiazgowy.

- Gdyby nie odsiecz, nie dalibyśmy rady - przyznał Marcus. - A statek pomożemy zabezpieczyć. Piękna zdobycz.

Miał cichą nadzieję, że dostaną nagrodę nie tylko za uratowanie księżniczki, ale i parę procent wartości statku.
No chyba że książę okaże się skąpcem.
Sława była przyjemna, ale ciężka sakiewka pełna złota również sprawiała przyjemność. I można było za to złoto sprawić sobie różne przyjemności.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-12-2017, 13:54   #33
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Uciekła! Ta suka, uciekła!
Nie godziło się tak mówić o siostrze, ale Chatoy przestała być dla Bhatry siostrą. Wcześniej była renegatką i zbrodniarką, czarna owca w rodzinie, ale teraz… teraz stała się potworem. Sprzedała ciało i duszę diabłom.
Piekielna dziwka!

Cios miecza rozłupał reling, a kopnięcie posłało go do wody. Odwróciła się do reszty załogi. Ale ci nie pozwolili wyładować złości. Leżeli plackiem. Przez chwilę chciała ich wyrżnąć jednego po drugim. Ciężko oddychała dławiąc złość. Przedramieniem starła włosy z twarzy poprzyklejane potem.
- Jak nie czujecie bata nad dupą to brak wam odwagi, psy!? - warknęła.
Schowała miecz i złapała jednego z marynarzy za ramię i szarpnięciem postawiła.
- Ty! Co planowała moja siostra i ten czarownik?
Jeniec zajęczał i otwierając usta pokazał kikut odciętego języka.
- Któryś, kurwa, ma język albo potrafi pisać? - zapytała z rezygnacją Bhatra. Nie miała specjalnie wielkiej nadziei, że któryś potrafi.
 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-12-2017, 14:37   #34
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Początkowo nie zdawał sobie sprawy, że czerwona ciecz znalazła się na jego czole i policzku. Dopiero po chwili poczuł ją. Ale nie miał czasu cokolwiek z tym zrobić. Był w amoku. Gdy tylko natarł z dziką furią na tych kilkunastu zbrojnych, którzy byli najbliżej niego, nic się nie liczyło. Wszystko przestało do niego docierać. Był tylko on, jego włócznia i stosy ludzkiego mięsa, przez które musiał wybić sobie drogę. Nic innego się nie liczyło.

Tańczył wokół przeciwników. Zmieniał rytm biegu, szybko dopadł jednego, zatapiając w jego ciele ostrze. Szybka zasłona, zupełnie niepotrzebna, ale ruch był automatyczny, wyuczony podczas tego roku na arenie. Wyszarpnął włócznie. Ta zabrała dość spory kawałek ciała ze sobą. Uliczka zaczęła być już lepka od krwi walczących. Enb potrafił jednak ustawić się odpowiednio, unikając poślizgu. Obrócił się, w samą porę. Teraz przydała się zasłona. Zbił uderzenie i pchnął włócznią, w samo serce.

Zauważył poruszenie przy samej baliście. Nie widział co to dokładnie, bo przed sobą miał jeszcze paru napastników. Lecz szczęk mieczy powiedział mu co się tam działo. Ruszył ze zdwojoną siłą. Rozpychał się. Zamarkował uderzenie na wysokości klatki piersiowej, po czym błyskawicznie ukląkł i przeprowadził już właściwe uderzenie.

W końcu bitwa zakończyła się. Gdy ucichły jej odgłosy starł krew ze swojej twarzy. Podszedł do towarzyszy broni.
- Czuję, że prędzej czy później spotkamy go.

Nie wiedział na ile może ufać ledwo poznanym wojownikom. Czy wspominać o jego wiosce i wypytywaniu o nią przez czarownika, tego też nie był do końca pewien. Wydawali się sprawnymi wojownikami. Może pomogliby jego plemieniu w tym starciu.
- Rozpytywał o moją wioskę. Możliwe ze uda się w tamtą stronę.
 
RyldArgith jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-12-2017, 21:30   #35
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

Samarytha, Enb, Marcus, Bhatra
Galera - Pokład
Poranne słońce zaczęło wznosić się ponad szczytami wschodnich gór. W mieście dzwony biły na alarm. Mieszkańcy i gwardziści zaczęli pojawiać się w dokach, zbierać ciała zabitych i opatrywać rannych.
Setnik spojrzał na krótkowłosą wojowniczkę. Zdawać by się mogło, że w przeciwieństwie do swoich ludzi, nie dostrzega jej nagości. Oni natomiast gapili się jak sroka w gnat... dobrze uzbrojony i niebezpieczny gnat.
Hektor dał znak swoim ludziom i razem ze wszystkimi ruszył w stronę galery.
- Nie ma czegoś takiego jak latające dywany. To bajki. Nomadzi z pustyni opowiadają historie o nich swoim dzieciom.
Następnie zwrócił ciemnoskórego młodzieńca.
- Nie wiem czy będzie szukał twojej wioski, ale gdy wprowadzali was na arenę, mówili że jesteś z Hebanowej Sawanny, po drugiej stronie Kyros. To bardzo daleko stąd, a on nie ma już ludzi.Po chwili dotarli do trapu i nieniepokojeni dostali się na pokład. Tam ujrzeli Bhatrę, która właśnie próbowała porozumieć się z przerażonymi marynarzami. Ci na widok uzbrojonych żołnierzy ponownie wylądowali plackiem na pokładzie.

Teraz, w chwili spokoju w promieniach wschodzącego porannego słońca, Amazonka mogła na spokojnie przyjrzeć się statkowi. Dawno zapomniała już swoje żeglarskie umiejętności, ale na pierwszy rzut oka zauważyła, że pokład jest schludny, wyszorowany, burty solidnie nasmołowane, liny porządnie skręcone. Wiosła sterowe, choć wyraźnie używane, także były utrzymane w bardzo dobrym stanie.
Marynarze jęczeli i próbowali coś przekazać, wymachując rękoma. Minęła dobra chwila, zanim wojowniczka zorientowała się, że posługują się oni żeglarskim językiem migowym, który czasem był używany podczas żeglowania w wielkich burzach. Był to język prosty, dało się nim przekazać jedynie kilka podstawowych informacji. Używali oni znaków, których Bhatra nie potrafiła sobie przypomnieć. Rozpoznała tylko jeden: niebezpieczeństwo.

Gdy wszyscy weszli na pokład, wyraźnie widzieli trzy duże zejścia na niższy pokład statku. Jedno było przy dziobie, drugie przy rufie. Pośrodku statku, niedaleko największego, środkowego masztu, widoczna była wielka dziura, niegdyś zakratowana. Teraz potężne, dębowe, okute spiżem kraty leżały połamane w drzazgi i rozrzucone w okolicy. Z czarnej czeluści bił potężny smród, który Marcus i Samarytha od razu rozpoznali jako zapach Xalotunowego latającego wierzchowca.

Gwardziści znaleźli świece i lampy które były ułożone przy dwóch zejściach. Z niższych pokładów słychać było mnóstwo dziwnych, narastających i opadających jęków.
Setnik zwrócił się do towarzyszących mu wojowników.
-Proponuję rozdzielić się. Wejść jednocześnie z kilku stron.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-12-2017, 15:25   #36
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Nie wszystko rozumiem, ale oni pokazują, że tam jest coś niebezpiecznego - powiedziała Bhatra. - Ale nie widzę tu nikogo planującego żyć wiecznie. Więc nie trzeba się tym kłopotać.
- Hmm - chrząknął ktoś z tyłu - ja w zasadzie miałem takie plany - powiedział jakiś żołnierz.
- To załatwione - klepnął go setnik w ramię - zgiń wystarczająco malowniczo to w opowieściach będziesz żył wiecznie. Przynajmniej w moich opowieściach.
Żołnierze zaśmiali się nerwowo.
- Kto za mną? - powiedziała Bhatra idąc z gotową do użycia bronią ku zejściu od strony rufy.
 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-12-2017, 21:33   #37
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Samarytha.
„Jak nie ma jak są. Każdy to wie po trzykroć powiedziane! To taka sama prawda jak ludzie z jedną nogą i drzewa owieczkowe.” Lubiła owieczki, choć nie była pewna, czy lepsze są w gulaszu czy z rożna… Nie zamierzała się kłócić z setnikiem. Udała się do statku, gdzie obmyła się wiadrem wody i wycieła skądś kawałek płótna by zrobić prowizoryczny biustonosz… i zawołała do towarzyszki.
-[/i] Pewno tam jest drugi małpo lot, albo parka. Ale i tak trza zabić. Idę[/i]
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-12-2017, 22:50   #38
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Towarzysze walki zabierali się do zwiedzania wnętrza statku z takim zapałem, jakby mieścił się tam najlepszy lokal w mieście, albo książęcy skarbiec.
Marcus osobiście wolałby poczekać na przybycie posiłków (zginąć po walce - to byłoby dość głupie), ale nie miał serca odmawiać. Poza tym nie sądził, by tamci usłuchali głosu rozsądku.
Rozejrzał się za jakąś tarczą.
Podniósł najbliższą nieuszkodzoną i uznał, że to będzie lepsze niż walka z samym toporem. Obdzieranie jakiegoś nieszczęśnika ze zbroi trwałoby za długo... Dziewczyny mogły sobie biegać gołe i bose, ale to zdecydowanie nie był jego styl walki.

- Nie sądzicie, że należałoby zacząć od przeszukania kapitańskiej kajuty? - spytał. - Ten suczy syn uciekł, ale z pewnością nie przewidywał, że ktoś mu zabierze statek. A nuż znajdziemy jakieś informacje o jego dalszych planach...

Zatrzymał się przy zejściu pod pokład.

- Jeśli tam jest kolejna latająca maszkara, to lepiej ją oswoić, niż zabijać - powiedział. - Łatwiej by było gonić Xalotuna. Która was zabierze lampę? - spytał.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-12-2017, 08:50   #39
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Enb stał z boku przysłuchując się wymianie zdań, toczącej się obok niego. Na pewno należało coś zrobić, jednak bez głupich szarż. Nie po to wygrali ledwo bitwę w porcie, by teraz zginąć. Należało podejść do tego ostrożnie, z przemyśleniem.
Skoro reszta tak paliła się do spotkania z bardzo prawdopodobną śmiercią, to nie zamierzał im w tym przeszkadzać. Już i tak pojawił się wokół wejść spory tłumek ludzi. Ale trzeba wejść pod pokład.
Z tarczą uniesioną do zasłony, oraz włócznią gotową do pchnięcia skierował swoje kroki na dziób.
- Za Matkę Ziemię. Niech oczyści to plugawe miejsce.

 

Ostatnio edytowane przez RyldArgith : 18-12-2017 o 11:21.
RyldArgith jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-12-2017, 23:30   #40
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

Enb
Galera
Barbarzyńca z Hebanowej Sawanny skierował się na dziób statku. Towarzyszący mu żołnierz oświetlał drogę lampą, trzymając się o krok za byłym gladiatorem. Pod pokładem powitał ich widok dziesiątek oczu i wyciągniętych rąk. Kakofonia jęków dobywała się z ust pozbawionych języków. Enb dostrzegł, że towarzyszący mu gwardzista cofnął się lekko, z poszarzałą twarzą widoczną przez wizjer hełmu. Podążając za wzrokiem mężczyzny, dostrzegł, że każdy z galerników miał amputowane nogi poniżej kolan. Do ławek przymocowane były deski o które galernicy mogli zapierać kikuty podczas wiosłowania. Ręce galerników, którzy jęczeli z błaganiem w oczach wyciągały się do dwójki mężczyzn.
- Tutaj.
Ochrypły głos gwardzisty wskazał Enbowi drzwi do pomieszczenia znajdującego się chyba tuż na dziobie statku, pod górnym pokładem. Solidne kopnięcie barbarzyńcy rozłupało drewniane deski i oczom mężczyzn ukazał się skulony, odziany w łachmany kształt, który ze szczękiem łańcuchów popełzł jak najdalej od wejścia. Kobieta, o niechlujnie, krótko przystrzyżonych włosach osłaniała twarz rękami, z których zwisały ciężkie spiżowe łańcuchy. Enb nie mógł nawet określić jej pochodzenia, poza tym, że nie pochodziła z południa. Błagalne spojrzenie dziewczyny zbiegło się z okrzykami kolejnych nadbiegających gwardzistów, zaganiających marynarzy na pokładzie i schodzących na dół.

Marcus, Bhatra i Samarytha
Galera
Marcus nie mógł przewidzieć, jak bliski będzie prawdy. Pod pokład prowadziło zejście, które z jednej strony ukazywało rzędy okaleczonych galerników, zaś z drugiej, potężne drzwi z grubego drewna. Ku zdziwieniu Samarythy, były otwarte, co jednak nie zdziwiło Bhatry. Wiedziała ona bowiem, że jej siostra nie lubiła przebywać z zamkniętych pomieszczeniach. Kierując się przez drzwi i pozostawiając uwolnienie galerników podążającym za nimi gwardzistom, weszli do kajuty kapitańskiej. Na małym stole zalegały stosy zapisanych zwojów, kart i map. W kącie stała zamknięta, okuta brązem skrzynia. Żadna z obecnych tu osób nie umiała otwierać zamków, więc za radą setnika pozostawili skrzynię w spokoju, dopóki nie przybędzie kowal. Ku uldze większości i zawodzie Samarythy okazało się, że z potwora nici.

Wszyscy
Miasto Darsus, po bitwie
Następne godziny były tylko nieco mniej zwariowane. Aemelia podawała odtrutkę wszystkim zacząwszy od Księcia i dworu, Gwardii, a potem każdego kto się zgłosił. Jak sama twierdziła, trucizna nie była specjalnie groźna, ot zwiększała bardzo znacznie moc wypitego alkoholu, uaktywniając się po określonym czasie. Większość ludzi zniosła zatrucie dobrze, choć następnego dnia całe miasto miało potężnego kaca.
Dobrze nie udało się nikomu znieść gniewu Żelaznego Księcia. Aulus Darsus nakazał przeszukanie domów wszystkich członków cechów i gildii winiarzy i piwowarów. Samych gildyjnych i cechmistrzów czekały przesłuchania. Szybko znaleziono u wielu z nich czerwone złoto.
Na torturach wyznali, że zostali przekupieni przez Tricarnijczyka Xalotuna. Na nic nie zdały się zapewnienia o czarach, o tym że czerwone złoto odbierało rozum. Niedługo potem ich głowy znalazły się na zwieńczeniach murów miejskich.
Nowo mianowani szefowie gildii i cechmistrze wydali ucztę na cześć zwycięzców. Odbyła się ona zaraz po poruszającej ceremonii pogrzebowej dla gwardzistów którzy zginęli w dokach. Z całej setki którą dowodził Hektor, pozostało dziesięciu ludzi. Darsus godnie uczciło swoich obrońców. Procesja pogrzebowa w towarzystwie ponad setki płaczek i członków rodzin przeszła przez całe miasto aż do świątyni Boskiej Pary. Tam, na wielkim placu, na jednym stosie spalono ciała obrońców, a prochy umieszczono w olbrzymiej kamiennej urnie z głęboko wyrytymi imionami i nazwiskami żołnierzy. Sam władca miasta zobowiązał się do wypłacania wdowom i dzieciom po zabitych żołdu ich mężów i ojców.
Uczta na cześć zwycięzców odbyła się niedługo później. Książę wzywał każdego publicznie i wręczał pękaty mieszek złota, nie zaś srebra, jakie było powszechne w Syranthii. Nawet Kletus, połamawszy obie nogi i rękę dzięki leczniczym maściom i wywarom Aemelii przeżył, a nawet powoli zaczął się ruszać i zdołał odebrać nagrodę. Jak się okazało skrzynia z galery pełna była skarbów: złota i klejnotów i każdy z walczących w porcie dostał udział w łupie. Ponadto ze skarbca władca podarował każdemu z nich coś znacznie cenniejszego nawet od złota.
Bhatra i Samarytha otrzymały długie żelazne miecze oraz sztylety. Enb schodził z podwyższenia na którym Książę wręczał dary bogatszy o żelazny miecz oraz bojową włócznię z pięknym żelaznym grotem. Marcus zaś, jako ten który zabił dowódcę wrogich żołnierzy otrzymał, oprócz miecza, żelazny pancerz łuskowy.
- Niech służą wam dobrze, wojownicy. Należały one do żołnierzy ostatniej Żelaznej Falangi która przed laty stacjonowała w Darsus. Nigdy nie splamiła się hańbą. Wiem, że jesteście godni tych broni.
Słowa Aulusa niosły się z podwyższenia. Niedługo potem łucznika odnalazł Ka, dowódca kyrosjańskich najemników.
- Zabrałeś mojego konia. Złamałeś mój łuk.
Oczy czarnego wojownika nie wyrażały nic, co Pogranicznik mógłby odczytać.
- Ale zrobiłeś to co ja powinienem. I udało się wam. Ocaliliście księżniczkę. Przegnaliście najeźdźców. To... powinno należeć do ciebie.
Kyrosjańczyk podał Marcusowi łuk. Podwójnie wygięty, jak łuki Valków ze wschodu, lecz niemal dwukrotnie większy.
- To łuk z Żelazodrzewa, wymoczony w soku z drzewa upas, aby nadać mu jeszcze większą moc. Szaman, który go dla mnie zrobił, powiedział, że gdy przyjdzie czas, będę wiedział, komu go przekazać. To mój dar dla ciebie. Ale poćwicz trochę - dodał szczerząc białe zęby – potrzeba cholernej siły żeby go naciągnąć.


Miasto Darsus, kilka dni po bitwie
Przez następne kilka dni w mieście zapanował spokój.
Kobieta ocalona z więzienia na statku szybko doszła do siebie, zaś gdy Książę usłyszał że jest Imperialną szlachcianką, na co wskazywały zarówno jej maniery jak i wiedza, zaprosił ją jako gościa do Pałacu.
Marcus i Aemelia zebrali dość pieniędzy aby wysłać statek z ładunkiem tutejszych towarów na północ i liczyć na spory zysk.
Bhatra i Samarytha dalej na zmianę stróżowały przy księżniczce, aż ich kontrakt zaczął dobiegać końca.
Enb przez te kilka dni mieszkał w Pałacu jako gość Księcia i … Tary.

Spokój skończył się, gdy wszyscy dostali zaproszenie do komnat księżniczki Aglaji.
Powitała ich ona przy wielkim stole, suto zastawionym jedzeniem i piciem.
Gestem wskazawszy miejsca, poczekała aż wszyscy dobrze się rozsiądą.
- Witajcie. Jak zapewne wiecie, trwają intensywne poszukiwania Xalotuna. Mój ojciec rozsyła konne patrole Kyrosjańskich najemników, którzy przeszukują wschodnie góry, jednak ani pasterze ani górale nic nie widzieli, a konni nie natrafili na ślady zbiegów i ich latającej bestii. Razem z doradcą mojego ojca czytaliśmy wszystkie zwoje i listy, które znaleźliście w kajucie kapitana „Tnącego Burze”. Wynika z nich, że Tricarnijczyk miał konszachty w wielu miastach w okolicy. Sądzimy, że mógł udać się po pomoc do swoich sojuszników. Mój ojciec sądzi, że sprawa jest zakończona. Że on uciekł i już nie wróci. Ja... nie jestem taka pewna. Według dokumentów prowadził jakieś negocjacje z Kilmaszem, Satrapą Zamaradu oraz z Nero, Tyranem Sedef. Nie wiemy dokładnie co było przedmiotem negocjacji, ale z pewnością to nic błahego. Oprócz tego wędrował po całej okolicy Zębów Keronu, zapuścił się nawet na południową pustynię. Czytając te papiery, mam przeczucie... sądzę, że on czegoś szuka.
Postanowiłam, że trzeba dowiedzieć się, co zamierza. Bhatro, Samarytho. Wasze kontrakty niedługo się kończą. Będziecie bogate i niezwiązane umową. Marcusie. Twój kontrakt najemnika także na dniach wygasa. Masz dość pieniędzy aby razem z Aemelią założyć kompanię handlową. I Ty, Enbie, także jesteś bogaty, nawet bardziej niż myślisz.
Spojrzenie księżniczki spoczęło na młodym wojowniku z południa a dłoń Tary zacisnęła się na jego nadgarstku powstrzymując pytania.

- Żadne z Was nie musi się zgadzać. Ale przemyślcie moją propozycję. Chcę zorganizować wyprawę aby zbadać działalność Xalotuna na naszych ziemiach. A w razie potrzeby aby go pojmać lub zabić.
Oczywiście nie oczekuję, żebyście zrobili to za darmo. Jedna czwarta tego co zdobędziecie podczas tej wyprawy będzie należeć do Darsus, reszta będzie do podziału między Was. Poza tym, jeśli Wam się uda, zostaniecie sowicie wynagrodzeni. Przedstawiam wam Kapitana Gelona Lacedemaiosa. Kapitanie?
- Pani, mam szybki statek, pentekonter na pięćdziesiąt wioseł. „Jednorożec” to nie jest statek wojenny, ale jest szybki i zwrotny. A i niejeden pirat połamał sobie na nim zęby. Popłynę tam, gdzie każesz.
-Setniku?
- księżniczka obróciła się do milczącego, stojącego pod ścianą Hektora.
- Wszyscy moi ludzie są gotowi ścigać tego łotra, pani.
Księżniczka skinęła głową z podziękowaniem, następnie obróciła się do pozostałych. - To o co proszę to nic lekkiego. Z tej wyprawy wielu może nie wrócić. Przemyślcie to. Chciałabym abyście wyruszyli w ciągu kilku najbliższych dni. Obawiam się każda chwila zwłoki działa na korzyść czarownika.

Samarytha
Samarytha na rynku próbowała znaleźć latający dywan, jednak bezskutecznie. Nawet wędrowcy z południowych pustyń nie mieli nic takiego. Miała jednak trochę szczęścia. Otóż, co niebywałe, trafiła się jej jedyna, niepowtarzalna okazja! Udało jej się zakupić małego smoka, okazyjnie, tylko za jedną złotą monetę! Już widziała siebie na grzbiecie latającej bestii plującej ogniem. Niestety, gdy chciała wrócić po porady odnośnie wyżywienia stwora, kupca już nie było... Co prawda smok na razie jest wielkości dłoni, ogniem w sumie też nie pluje, ale gdy Samarytha przez przypadek dała mu papryczkę, to mogłaby przysiąc, że jakiś dymek z pyszczka poszedł. Wszak kupiec zarzekał się, że urośnie i będzie większy od konia. Chyba trzeba tylko trochę poczekać...

Enb
Wieczorem, po spotkaniu z księżniczka, Enb i Tara odpoczywali w baseniku. Splecione ciała cieszyły się swoją bliskością.
- Jestem wolna.
Tara przesuwała ręką po bliznach na torsie młodzieńca.
- To dar księżniczki dla mnie... i dla Ciebie. Możemy iść razem wszędzie, gdzie tylko zechcemy. Możemy wyruszyć do Twojej wioski. Możemy iść na północ, gdzie jak mówią, są ludzie którzy mają skórę białą jak mleko. Przed nami jest cały świat. Para ust ponownie złączyła się w długim pocałunku.
- Chcę Cię jednak o coś prosić. Jeśli pójdziesz w pościg za Xalotunem, zabierz mnie ze sobą. Kocham Aglaję, ale... chcę iść z Tobą.
-Uuups! O przepraszam! - Kletus kuśtykając o kulach wczłapał do komnaty. Tara szybko przysłoniła się ręcznikiem, na co woźnica tylko wyszczerzył zęby.
- Spokojnie gołąbeczki! To dla Was! Specjalnie od nowego mistrza cechu piwowarów.
Puścił oko do pływających w basenie.
- Tu stawiaj!
Ruchem kuli wskazał miejsce słudze turlającemu wielką beczkę. - No! A teraz znikam, tylko nie zapomnij mnie obudzić, jak będziesz płynął po tego suczego syna. Chętnie się przyłączę.
Ze śmiechem na ustach, poganiając sługę kulą, Kletus zniknął za drzwiami.

Bhatra
Amazonka śledziła uważnie wieści na temat siostry i Tricarnijskiego Księcia. Chociaż w tawernach mówiło się sporo, nikt nie wiedział nic pewnego. Marynarze ze statków mówili o kłopotach Satrapy Zamaradu z pustynnymi plemionami, o tym, że kochanka Tyrana Sedef zdradziła go i za karę została utopiona, wiele dziwnych wieści, jednak żadna nie zbliżała jej do siostry.

Marcus i Aemelia
Wieczorem, po spotkaniu z księżniczką, Marcus pił wino z kuzynką.
-Chcę Tobie coś powiedzieć, Marcusie.
Alchemiczka lekko podpita wstała patrząc przez okno na miasto ogarnięte nocą.
-Myślę o tym, co mówiła Aglaja. O Xalotunie. Nie wiem co zrobić. On... on ma władzę nade mną.
Ramiona kobiety zadrżały w chłodnym nocnym powietrzu.
- Gdy śpię, śnię o nim. Gdy się tu pojawił, bałam się wyjść z domu. Czasami słyszę jego głos, gdy nikt do mnie nie mówi. Gdy ktoś mnie dotyka, czuję jego...
Urwała. Po chwili zebrawszy się w sobie wyprostowała się i obróciła do kuzyna.

- Chcę popłynąć w wyprawie księżniczki. Jeśli uda mi się przyczynić do jego upadku...Chcę odebrać mu tą władzę, którą ma nade mną. Mamy pieniądze, nasza rodzina może odzyskać pozycję, ale ja... chcę znowu być wolna, Marcusie.
Diossos wyszedł z cienia do pokoju z kuzynostwem. - A ty? Czy chcesz doglądać interesów?
Dalsze pytania urwały się gdy zobaczyła spakowaną torbę podróżną chłopaka.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 19-12-2017 o 23:46.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172