Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-02-2017, 15:06   #671
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
http://hivewallpaper.com/wallpaper/2...-wallpaper.jpg

Wreszcie udało się dotrzeć do gryfa. I nawet cię nie pożarł na powitanie. Nie był jednak szczególnie zadowolony z całej tej sytuacji w jaką go wpakowaliście. Czując na sobie wzrok podejrzanych istot z ciemności, udało ci się wskoczyć na grzbiet gryfa [co dla wilka i kogoś bez rąk i długich nóg jest raczej wyczynem godnym odnotowania w pieśniach ludowych]. No to hop.

http://img13.deviantart.net/a52c/i/2...as-d6rr5s0.jpg

Po długim namyśle, zdecydowałaś się nie lecieć do Diritha i wielkiej smoczej paszczy pełnej ostrych zębów, ale do Bramy. Stwierdziłaś, że wówczas smok będzie zmuszony przylecieć za tobą w obawie, że bounder Timewalkera zmierza do Bramy. Byłaś pewna, iż smokowi wyda się nazbyt podejrzane to, że reszta ekipy nie ratuje swojego drowiego towarzysza tylko zbiera się bye-bye. I miałaś rację. Sprowokowany smok wzbił się w powietrze. Yay! Ok. Co dalej...? Skierowałaś gryfa na Bramę. Która właściwie... jest gdzie...?! Poleciałaś w kierunku wielkich kamiennych obręczy, tworzących łuki nad skalną doliną. To chyba tu, gdyż smok leci za tobą. I zresztą jest coraz bliżej.

Dirith;
Aha. Klasyk. Nigdy nie ma kleryka kiedy jest potrzebny.
Wyjaśniło się właśnie dlaczego smoki są takie wielkie i spasione. Dlatego, że mają mnóstwo czasu żeby żreć i rosnąć. A to dlatego, że długo żyją. A to dlatego, że they are fuckin hard to kill sometimes.
Utrzymanie się na rannym, wściekłym smoku było wyzwaniem. Utrzymanie się na rannym, wściekłym smoku, który lata i wie już, gdzie jesteś, wiec celowo wygina się, wykręca i otrzepuje próbując cię zrzucić, to dopiero zabawa dla całej rodziny. Zadanie sensownego ciosu w sensowne miejsce, bez utraty Hell Light, ręki, nogi czy głowy w tym zamieszaniu, okazało się niemożliwe. Smok zdawał się chwilowo czerpać satysfakcję i pocieszenie dla swojego bólu z twojej sytuacji i bezlitośnie dręczył cię jak tylko umiał, próbując cię nawet rozgnieść ocierając się lekko grzbietem o skały podczas lotu.

https://www.youtube.com/watch?v=LAMiX5EEbFU



To co działo się przez kolejne minuty:
Tylko powiększcie smoka z 10 razy, dajcie gryfa zamiast miotły, skały zamiast budynków, popiół i pożogę zamiast szczęśliwego zakończenia, no, wiecie o co chodzi, nie?...

https://www.youtube.com/watch?v=4VJuTuI6eSw

Kiti;
Smok dogonił cię o wiele szybciej, niż się spodziewałaś! Dziwne, w końcu jesteś zawodowym jeźdźcem gryfów a na tym gryfie wykonałaś ze 100 lotów! Jaaaaak tooooo się mooOogłooo staaaa-A-aaać...?
Tarcza Rananthy po raz kolejny osłoniła ciebie i gryfa [a dosłownie jego zadek], ale ogień smoka który zalał całą dolinę wokół ciebie zupełnie zdezorientował gryfa, który rozbił się o skały i zaczęliście spadać. Smok, nieświadomy tego, przeleciał nad wami, zdmuchując was podmuchem swoich skrzydeł jeszcze bardziej pod siebie. Jakby tego było mało, Dirith zdecydował się spaść-wpaść na chwilę i wylądował na gryfim grzbiecie. Chwilę później ty, gryf i Dirith, koziołkując wśród płomieni, poturlaliście się po skałach na dół doliny a smok rycząc wściekle i ziejąc ogniem przeleciał nad wami i poleciał dalej.

Dirith;
https://www.youtube.com/watch?v=mwH99OfLbvQ

Auć... Ale fajnie wszystko się kręci...
Otworzyłeś jedno oko. Co do...? Kręciło ci się w głowie i ogólnie chyba nabiłeś sobie guza. Leżałeś na gryfie, który był rozciągnięty jak perski dywan, obok też na gryfie, głową w dół, leżała bia...ła... wil...czyca...
Tak...
Poruszała łapami jak przewrócony na grzbiet robal. No cóż. Przynajmniej jesteście w komplecie.
Ale się kręci... A po lewej... czarny... wil... k...?
Blackfire by xKoday on DeviantArt
Ok. wtf. Czarny wilk?... Przymrużyłeś oczy. Nieopodal, w ciemności wśród skał, leżał faktycznie czarny „wilk” i patrzył na ciebie w zdumieniu. Z kolei obok...
O nie...
One last chance for remorse by Grypwolf on DeviantArt
O NIENIENIENIENIE!!!... ODDAJ!!!...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 26-02-2017, 02:50   #672
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po raz kolejny smok okazał się zbyt upierdliwy żeby udało się go dobrze trafić. Dodatkowo wiedział gdzie znajduje się Dirith i starał się go zrzucić co było zdecydowanym utrudnieniem przy próbie pozbawienia go skrzydła. Gad okazał się na tyle skuteczny, że samo utrzymanie się na nim zaczęło być wyzwaniem. Tysiąc Ostrzy znacznie to wyzwanie ułatwiał. Przynajmniej dopóki miejsce w którym był zakotwiczony nie zostało dostatecznie osłabione przez akrobacje drowa w odpowiedzi na smocze ewolucje i zostało w końcu ukruszone wyrzucając Diritha w powietrze. Była to co prawda część jego planu, ale nie przed uszkodzeniem skrzydeł.

Trudno, nie udało się. Jednak aktualnie na liście znajdowały się większe problemy, takie jak lądowanie. Tutaj drow miał więcej szczęścia niż rozumu, gdyż gdzieś w kłębach dymu udało mu się trafić w gryfa. Było to dość pomocne, gdyż w tej sytuacji miał o tyle mniej twarde lądowanie, które oczywiście było niezbyt przyjemne.

Ale przynajmniej Dirith przeżył, obolały ale lepsze to niż alternatywa. I w dodatku znalazł Kiti razem z jej nowymi znajomymi.
- Widze, że przyprowadziłaś nowych znajomych... świetnie. - stwierdził rozglądając się półprzytomnie, po czym opóścił głowę aby spróbować odzyskać resztę przytomności. W trakcie tego procesu udało się dokładniej przeanalizować co spostrzegł. Dopiero teraz dotarło do niego, że jeden z domniemanych znajomych wilczycy znajdował się dość blisko Hell Light. Kiedy dotarło to do drowa, ten zdecydowanie szybko podniósł głowę aby potwierdzić to co zdawało mu się zobaczyć. Był to manewr zdecydowanie nie na miejscu, gdyż to zo zobaczył zaczęło się bardzo gwałtownie kręcić i przechylać przyprawiając dodatkowo o mdłości. Dlatego głowa ponownie powędrowała w stronę podłoża. Jednak w międzyczasie pierwsze spostrzeżenie zostało potwierdzone.
- Okej, dobra robota z przypilnowaniem sejmitara, teraz przydałoby się go oddać. - powiedział lekko obolałym głosem nadal spoglądając w niebo. Jednocześnie wyciągną dłoń w kierunku Hell Light oczekując, że zostanie on oddany. Po chwili wykonał dłonią gest pod tytułem "no dajcie go tuta, no co jest?" i jeszcze przez krótką chwilę trzymał wyciągniętą rękę. Następnie ponownie uniósł głowę, tym razem wolniej i skierował wzrok prosto na nieznanego wilka, czy co tam to było.
- No cóż, spróbować było warto... - zamamrotał pod nosem i zastanowił się jak najlepiej odzyskać swoją własność. Pod postacią tygrysołaka byłby silniejszy jeśli doszłoby do konfrontacji, może trochę szybszy z uwagi na silniejsze łapy. Natomiast jako tygrys był zdecydowanie zwinniejszy co było niewątpliwym atutem.

Po podjęciu decyzji drow przewrócił się na brzuch i popchnął Kiti przewracając ją na bok. Miał nadzieję, że to trochę ją obudzi.
- Postaraj utrzymać się przy drugim, w razie jakby miały się zamienić. - powiedział podnosząc się na czworaka. Z tej pozycji wyrwał gryfowi kilka piór ze skrzydła, które będą przydatne w dalszym okresie, a następnie schował je do kieszeni i rozpoczął przemianę w tygrysa.

Nie była to przyjemna sprawa gdyż obolałe ciało zdecydowanie niechętnie i dodatkowo boleśnie przechodziło przez proces łamania i formowania kości dopasowując je do zwierzęcej postaci. To samo z mięśniami, które okazywały niechęć bolesnymi drgawkami i skurczami. Z futrem było trochę lepiej, jednak i tak za przyjemny to proces nie był i ponownie sprowadził likantropa na glebę, tudzież dywan z gryfa. Dlatego trzeba było się podnieść co też zostało uczynione po czym tygrys potrząsnął łbem aby pozbyć się resztek oszołomienia po upadku. Kolejny kiepski pomysł przy którym lekko zatoczył się na bok.

Kiedy w końcu był gotowy zaczął ruszać. Najpierw spokojnie próbując dostać się jak najbliżej celu przed rozpoczęciem najprawdopodobniej karkołomnego pościgu. Co prawda była możliwość, że wilki się cofną albo dadzą tygrysowi odzyskać miecz, jednak będąc gotowym do pościgu tyle lepiej mu pójdzie niezależnie od poczynań oponentów.

Gdy pościg już się rozpocznie plan był prosty. Dogonić wilka i spróbować go złapać za ogon, podstawić łapę pod tylne łapy lub dziabnąć je pazurami żaby spowolnić cel. A najlepiej by było trafić od razu w szyję i unieszkodliwić szkodnika, dla którego pogoń była pewnie świetną zabawą. Tak czy inaczej kiedy było trzeba Dirith wystartował i starał się biec jak najszybciej równocześnie zataczając jak najmniej.

A jeśli wilk grzecznie oddał miecz kiedy został do tego poinstruowany, to wtedy sytuacja była znacznie lepsza i można było kierować się dalej do bramy. Znając życie oraz jak ostatnio układały się sprawy było yo jednak marzenie ściętej głowy przez co trzeba było brać pod uwagę bardziej pościg niż cokolwiek innego.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 05-03-2017, 16:54   #673
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Zaliczyła kolejną glebę. Kowbojem to już raczej nie będzie. A mogło być tak pięknie. Kleryk kowboj. Przynajmniej Stado wróciło i było znów w całości. Powiedzmy w ogólnej całości. Gryf musiał mieć już dość, lada moment złoży wymówienie. Pozbierała się w miarę. Wszystko ją bolało ale umysł miała trochę tak jakby bardziej trzeźwy. Czuła takie miłe ciepło w sercu. Chyba wylew albo zawał.
Dirith leżał tuż obok. Miał zamknięte oczy i majaczył coś przez sen czy delirium czy co tam mroczne elfy robią w wolnym czasie kiedy nie mordują wszystkiego wokół. Momentami nawet coś bełkotał przez sen.
Znowu wróciły. A nawet gorzej, gorzej, gorzej!!! Ukradły broń! O nie o nie o nie!
Pierwszym odruchem kleryka było leczyć rannych i w kolejce było trzech. No powiedzmy gryf chyba w miarę był w całości jeszcze. Dirith był w stanie wymagającym hospitalizacji, raczej potrzebował odrobiny odnowy biologicznej jeśli miał dalej walczyć ze smokiem a teraz ze smokiem i tymi dwoma jednocześnie.

Podchwytliwe było to że może akurat tym razem leczenie i popisywanie się swoją przynależnością do Białej strony nie było chyba najlepszym pomysłem. Była otoczona przez dwa ogary albo i więcej może nawet całe stado ogarów i jako wilk ani jako kleryk ani jako ktokolwiek o zdrowych (jeszcze w miarę powiedzmy) zmysłach nie była z tego zadowolona wcale, wcale, wcale! Nie było wiadomo jak zareagują te dwa czy ta cała horda ukrywająca się w ciemności jeśli nagle przed oczami wyskoczy im promień Światła prawie jak neon z napisem 'jestem klerykiem jestem tutaj mam armor -5 i siłę +2 wydaję zabawne odgłosy kiedy łamie mi się żebra'. To samo odnosiło się do smoka albo i całego stada smoków o ile wezwał już pomoc, tak, świetnie, świetnie, świetnie, ukrywajmy się, promieniujmy ostrym jasnym światłem żeby trudniej było nas znaleźć...
Było niemal pewna że jeśli rzuci zaklęcie leczenie na siebie albo Diritha to ta osoba zostanie zaatakowana. Dlatego póki co zrezygnowała z tego.
Pozostawało odzyskać miecz. Kiti przeanalizowała wszystkie opcje i wszystkie zakończyły się jej gwałtownym zgonem. Jeden z pomysłów był wyjątkowo idiotyczny i właśnie dlatego postanowiła zaryzykować. Nie mieli czasu, ona właśnie spadła z gryfa na skały, i ogólnie, nie ma nawet sensu tłumaczyć... Skoro myślenie o kolorach uratowało ją przed chwilą, może i ten pomysł wypali. Ruszyła w kierunku ogara z sejmitarem, wesoło wołając i cmokając:
- Good boy! Yeeees, who`s a good boy!? Good boy, bring the stick, aport!!! Cmon!!! Good boy, cmon, come here, aport, Get the stick!!!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 12-03-2017, 15:53   #674
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Hello From Outside by Kur0jii on DeviantArt

Eeee...? Aport?
: Commis : The Outbreak by FairysCat on DeviantArt

https://www.youtube.com/watch?v=xti_6Bzpa8A
Ok., to był jeden z najgłupszych pomysłów, wołać ogara Azmaera i to w języku demonów!
Ogar ruszył prosto na ciebie, z rozwartą paszczą i wywieszonym wesoło jęzorem. Nie wygląda to dobrze.

Dirith;
Sięgnąłeś dłoń w kierunku Hell Light oczekując, że zostanie on oddany. Ogar postawił uszy i wyszczerzył zęby.
347635773 by Erika-Otto on DeviantArt

Jeszcze przez krótką chwilę trzymałeś wyciągniętą rękę. Ogar nie zamierzał jednak łatwo oddać zabawki i zaczął nawet przemawiać-szczekać coś w demonicznym języku, niestety za cholerę nie zrozumiałeś ani słowa. Świat nadal trochę wirował a wilk mówił niewyraźnie...
https://www.youtube.com/watch?v=TpVVHcaX0pU

Ok. dość tego. Przemiana w tygrysa zafascynowała wilka. Obserwował cię, jakby rozbawiony, i o dziwo pozwolił ci podejść całkiem blisko. Stał po prostu nad swoją zdobyczą i jeżył się, pokazując jak bardzo nie podoba mu się, że ktoś chce zabrać mu jego sssskarb. Co ciekawsze, próba odzyskania dominacji i próba zadania ciosu nie powiodła się, ponieważ... twoja łapa jakby nigdy nic trafiła w cel, ale nie napotkała oporu! Przeszła przez zjeżonego i warczącego wilka jak przez powietrze! Ok... to jeszcze nic nie znaczy, w końcu po tym upadku ze smoka nad głową cały czas latają ci jeszcze różowe jednorożce... Kolejna szybka próba, złapałeś za Hell Light i próbowałeś go po prostu zwinąć sprzed nosa wilka. Zaczął ciągnąć z drugiej strony, wydając dziwne odgłosy.
https://www.youtube.com/watch?v=Dhcniz2m6fk
No dobra, to coś jest chyba opętane. Standardowy wilk to to chyba raczej nie jest... Nie chce oddać zabawki. Gryf z piskiem właśnie pozbierał się z ziemi i zerwał do lotu. A tak, nieszczęścia chodzą parami...

https://www.funnyjunk.com/channel/co...+13/MMlYLZZ/33

Czy to jest koniec...?
Czy tak właśnie wygląda koniec? Czy te barwne pieśni bardów, jakie słyszy się w karczmach, czy to właśnie tak wygląda, stąd się one biorą...?

https://www.youtube.com/watch?v=sDKhOgc9Xq0

Zobaczyłeś jak Hell Light zaczął znów błyszczeć, a potem nagle wszystko zalał gorący żar ognia.

* * *
Kiti, Dirith;
Auć. Kiedy tylko Kiti odzyskała przytomność zdała sobie sprawę, że potrzebuje leczenia. I to bardzo. Rzuciła na siebie zaklęcie uleczenia zanim zdążyła pomyśleć o czymkolwiek innym. Inaczej mogłoby być za późno. Przez moment wątpiła, czy zdążyła. Ale po chwili po jej ciele rozeszło się przyjemne ciepłe i ból zaczął mijać, a połamane kości zaczęły się zrastać.
Dirith był nadal pod postacią tygrysa i leżał obok, poturbowany jeszcze bardziej i z jeszcze większym kręćkiem w głowie. Kiedy Kiti zebrała trochę sił, rzuciła zaklęcie uleczenia i na jego obolałe jestestwo. Potem dopiero przyszła pora na ogarnięcie się. Wtf.

http://www.tapeta-jeziorko-grota-tun...el-skalny.jpeg

Gdzie...? Nie pamiętaliście za bardzo co się stało. Po dalszych oględzinach, okazało się, że gruz skalny leżący wokół was świadczył o tym, że zeszła lawina. Albo skały pękły i grunt zapadł się pod wami, przez co spadliście do tej właśnie groty. I co ciekawe, w górze, sufit był... ze smoczej łuski. Tak, ze znanej wam, smoczej łuski. Jakby smok uderzył w kimono, zakrywając swoim cielskiem wyjście z groty. Dziwne trochę, że kimnął się akurat teraz i akurat tu. W ogóle wszystko to jakieś dziwne...
http://wataha-wilczej-nadziei.blog.p...ia-Eragona.jpg
Sufit znajduje się kilkanaście metrów nad wami. Nieopodal zaś widać jakieś zapomniane ruiny. System jaskiń w tych skałach wygląda na dość obszerny... Poza dojściem, do ruin na prawo, na lewo biegnie inny, dużo mniejszy tunel, skąpany w całkowitych ciemnościach.
Hell Light zniknął, wraz z dwoma wilkami-ogarami. Pewnie zostały tam u góry. Kurde. Nikt nie mówił, że będzie łatwo być bounderem Timewalkera...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 12-03-2017 o 15:53. Powód: media nie tak wpisałam gah
Almena jest offline  
Stary 18-03-2017, 20:06   #675
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith był przygotowany na pogoń. Zapomniał tylko o jednym szczególe, który można było doskonale ująć w jednym pytaniu: Kiedy ostatnio wydarzyło się coś normalnego? Ktoś spostrzegawczy mógłby powiedzieć, że jeśli nienormalne rzeczy dzieją się częściej niż normalne, to stają się normą a normalne stają się nienormalne... i teoretycznie miał rację.
Dlatego prawie nie był zdziwiony jak trafiając nie trafił wilka. Zabrał się zatem za sejmitar. Albo przynajmniej spróbował, bo nie można było powiedzieć, że coś wskórał. Próbował jak mógł ale jedyne co mu się udało to trochę poszarpać za miecz. Po krótkiej chwili domyślił się, że może mieć do czynienia z jakimś demonem. Liczył więc na to, że Kiti popieści go swoją latarką, czy co tam jej biel dała na demony. Nie było więc zadziwiające, że cała szarpanina wyglądała mniej więcej tak:
https://www.youtube.com/watch?v=o0SCdSYPMyg

Ale kiedy ostatnio stało się coś co zaplanował i na co liczył? Okej, może nieco częściej niż działo się coś normalnego. Tym razem to co się wydarzyło można było zaliczyć do kategorii "częściowo", bo zaraz wszyscy zostali równo popieszczeni światłem - tylko tym smoczym, czerwono-pomarańczowym z dodatkiem ciepła jakby komuś było zimno. Dirith oczywiście mimo wszystko nie zamierzał puścić, jednak żar ognia, oślepiające światło i niewyjaśniona utrata świadomości zrobiły swoje i Hell Light zaginął w akcji. Z tego powodu tygrys był bardzo niezadowolony kiedy wreszcie został poskładany do kupy i odzyskał wystarczająco przytomności aby dotarła do niego ta informacja.

Aktualne położenie również nie było zbyt pomocne. Gdzieś pod ziemią, za nisko pod smoczym cielskiem aby móc się do niego dostać i kontynuować walkę oraz dostać się na powierzchnie i odzyskać sejmitar. Co prawda wszystko w nim mówiło, żeby zaszarżować najbliższą ścianę i próbować za wszelką cenę wspiąć się do sufitu a potem po suficie do łusek. Na rozkaż Riktela zrobiłby to bez wahania lub przynajmniej próbowałby do upadłego. Jeśli jego pazury nie byłyby wystarczająco ostre, to na pewno Tysiąc Ostrzy dałby radę pomóc w tej sytuacji. Niestety teraz Riktela nie było a on sam był nieco mądrzejszy. Przynajmniej na tyle, żeby wiedzieć jak małe szanse aby chociażby walczyć z samym smokiem na równi nie mówiąc o dwóch frontach. Obiektywnie na to patrząc miał dużo więcej szczęścia niż rozumu, że zdołał tą potyczkę przeżyć czym nie każdy może się pochwalić. Szczególnie bez uziemienia gada. Nie wspominając o jego wielkości, bo smoka tej wielkości jeszcze mu się zabić nie udało. Jeszcze bo zdecydowanie nie zamierzał tej sprawy odpuścić na dłuższą metę.

Póki co kiedy wreszcie jako tako doszedł do siebie zaczął nerwowo chodzić to w jedną stronę to w drugą wściekle rozglądając się po otoczeniu, spoglądając na łuski, ściany, inne drogi wyjścia, łuski, ściany, łuski, inne ściany, aż w końcu zaryczał wściekle komentując własną bezradność do aktualnej sytuacji. Jednocześnie otrzepał się bardzo gwałtownie dodatkowo zmieniając postać z tygrysa na tygrysołaka. Stało się to bardzo szybko przy czym dało się usłyszeć trzask kości, który nie był zagłuszony przez ryk. Stracił przy tym równowagę, jednak podniósł się już jako bestia. Spojrzał jeszcze raz na dostępne drogi i ruszył w kierunku tej prowadzącej mniej więcej w stronę bramy.
- Idziemy dalej. - zawarczał niemalże niezrozumiale. - Zmiana planu, nie ma czasu na użeranie się z nimi. Nie wiadomo ile czasu zejdzie w Piątym Wymiarze, a sprzęt tani nie będzie. Mordowanie wszystkiego co popadnie za dusze też zabiera czas, nie mówiąc o znalezieniu tego co potrzebujemy. - dokończył warcząc spokojnie. Za spokojnie i zimno jak na wściekłość jaka w nim wrzała.
Po kilku krokach obrócił łeb żeby jeszcze raz kątem oka spojrzeć na łuski.
- Na wypatroszenie gada i psów, czy cokolwiek to było, przyjdzie czas jak niedługo będziemy trochę równiejsi. - obiecał ponownie otrzepując się i przyspieszając kroku.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 26-03-2017, 19:52   #676
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Cóż, pierwszym błędnym założeniem jest to, że są dobrzy i źli. Że jeśli wyznaczymy im sztuczne ramy, za pomocą sztucznego prawa, sztucznych przykazań, stworzonych przez ułomne i śmiertelne istoty, to wtedy ci wpasują się w te ramy są dobrzy a ci co się nie wpasują są źli. I oczywiście, gdyby nie było praw i zasad byłby Chaos, podobno...? Oczywiście. Zabawne jest to, że ludziom trzeba mówić, co jest dopuszczalne a co nie. Zabawne, że najinteligentniejszym istotom trzeba zapisać prawo nie zabijaj, nie kradnij, nie rań, nie zadawaj bólu którego byś nie chciał sam doznać. To muszą być naprawdę mądre istoty. Ale do sedna. Istoty, które nie miały praw miały inne, proste, pierwotne zasady. Były pewne zasady przynależności i przeznaczenia, nie tłumaczone bogami, boskimi planami, gdzie cierpienie było czymś co można było i tępić i zadawać, nie trzeba było go tłumaczyć ani znosić. Każda istota była sobą i każda miała coś w stylu przeznaczonego jej otoczenia. Wszystko to tworzyło równowagę. Istota która kogoś zabiła nie była zła, ale wypaczona na tyle, że miała kogoś, kto miał ją powstrzymać i usunąć o ile trzeba. Nie było do końca czegoś tak podzielonego na dobrych i złych, każdy robił to co do niego należało. Zakłada się, że ludzie rodzą się dobrzy a dzieci są niewinne. Ale to nie jest prawda, a najmniejszy defekt w genach już przy urodzeniu sprawi, że za kilka lat mała istota inaczej widzi, inaczej słyszy czy inaczej myśli i czuje potrzebę robienia tego co uznawane jest za złe. Istoty z otoczenia przestały robić swoje. Istoty które miały chronić przestały chronić, które miały zabijać przestały zabijać, odeszły na bok i pozostawiły wypaczone istoty boskiemu planowi, boskiej sprawiedliwości, dobremu prawu i jego stróżom. Wypaczonymi istotami przestano się opiekować, przestano je powstrzymywać, zabijać, nawracać, nauczać i interesować się nimi. Ten brak zainteresowania własnym przeznaczeniem i powinnością oraz lenistwo i lęk, sprawiły że wokół biega mnóstwo normalnych istot nieskażonych od urodzenia, których otoczenie nie nauczyło niczego i którego będą złe tylko dlatego, że mogą i nie potrafią inaczej. A to sprawia że granica miedzy tym co było postrzegane jako dobre i złe się zaciera, prawo jest łamane i zmieniane, a otoczenie nie chce robić tego co powinno, ponieważ czuje się oszukane, osaczone i przestraszone. Im bardziej jest przestraszone tym bardziej ulega wypaczonym istotom, a one, pozbawione opieki swojego otoczenia, są coraz bardziej sfrustrowane i coraz bardziej atakują swoje otoczenie.

Problemem jest to, że istoty uczą się sztucznych praw i uczą się nie być sobą, uczą się, że bycie sobą jest złe. I oczywiście, normy i prawa są ważne, zwłaszcza wśród istot którym trzeba pisać prawa "nie zabijaj bliźniego, żeby ukraść mu pieniądze na nowe ciuchy", ale to zaszło za daleko. Błędem jest zakładanie że wszyscy ludzie są tacy sami, od narodzin dobrzy i tak samo zdolni do dobra, do miłości, do cierpliwości, do gniewu, do lubienia tego i tamtego. Mamy potem dwie istoty, jedną bardziej skłonną do agresji, drugą cichszą i łagodniejszą. Gdy jedzą razem przy stole, otoczenie wrzeszczy na tę pierwszą, żeby się zamknęła i grzecznie jadła, broń boże nie odzywała się, aby przypadkiem otoczenie nie mogło wyłapać czy zrozumieć jego punktu widzenia i ewentualnych błędów i wypaczeń, nad którymi można by popracować czy wyjaśnić konsekwencje. Na drugą drą się, że jest zbyt cicha, ciapowata, nierozgarnięta i ogólne popychadło. Wiec kolejnego dnia mamy istotę, która sztucznie hamuje swoją agresję i milczy oraz istotę, która sztucznie stara się zagadywać i zgrywać wesołka. Obie są coraz bardziej obolałe, ponieważ nie do końca rozumieją, dlaczego otoczenie nie zajmuje się nimi tak jak powinno, i nauczone tym, jako otoczenie dla innych, przekazują sztuczne prawa dalej. Po 20 latach mamy istotę, która nie wytrzymuje i wybucha agresją, zabijając przypadkową ofiarę, a otoczenie jest w szoku i dziwi się, "przecież nauczyliśmy go dobrych praw, zawsze był taki spokojny, zawsze stosował te prawa!". Mamy też istotę, która skacze z mostu i otoczenie dziwi się "przecież był taki dobry, towarzyski, wesoły, uśmiechnięty!". Ludzie przestali rozumieć kim są i jak to jest być sobą, jeśli ktoś jest sobą, nie jest im to szczególnie na rękę. Zaczyna się czas kiedy jedynym sposobem na bezpieczne bycie sobą jest unikanie otoczenia, które jest leniwe, niekompetentne i nie chce czynić swojej powinności. Ludzie stają się niewolnikami odmóżdżonymi przez sztuczne prawa jakie sami sobie stwarzają na temat tego jak powinno wyglądać idealne życie i normalny człowiek. Normalny człowiek, od urodzenia z natury dobry, normatywnie zdolny do dobra, normatywnie lubiący to i to, normatywnie spełniający wymogi cierpliwości, agresji, towarzyskości, gadatliwości, bystrości, normatywnie robiący w życiu to i to w wieku takim i takim. Oczywiście, prawa i normy są ważne, ponieważ bez nich nie da się ogarnąć istot tak ograniczonych, które będą uważały że to ok zabijać, kraść, gwałcić, nie pomagać rannym, głodnym i biednym, póki im tego nie napiszesz w prawach i nie zagrozisz wiezieniem. Błąd w tym, że te prawa odnoszą się do czynów i świata materialnego, nie do uczuć ani charakterów istot. Otoczenie zapomniało, że jego obowiązkiem jest obrona, nie oczekiwanie, aż "ktoś" wyegzekwuje "jakieś prawa". Istoty pozbawione ochrony zaczynają się bać, a jak wiadomo strach jest tym, co najbardziej na świecie motywuje istoty ludzkie. To naprawdę zabawne być tak spieprzoną istotą. Tak słabą istotą. I cały gatunek ludzkości tak ma. Cokolwiek robią, to ze strachu. Nazywają to "powinnością" ale to kłamstwo. Wszystko co robią poza tym co daje im przyjemność robią ze strachu. I otoczenie uczy ich takiego zachowania od najmłodszych lat. Nie bądź taki cichy bo nigdy niczego nie osiągniesz, nie bądź taki krzykliwy bo nikt cię nie będzie lubił.

* * *
-to co zabaczył Dirith:

https://www.youtube.com/watch?v=z2BgjH_CtIA

- Idziemy dalej. - zawarczał niemalże niezrozumiale.
- TAK JUŻ! – zawołała szybko.
- Zmiana planu
- TAK!... Eeee plan...?
- Mordowanie wszystkiego co popadnie za dusze też zabiera czas, nie mówiąc o znalezieniu tego co potrzebujemy.
- TAK! A co potrzebujemy...?
Po kilku krokach obrócił łeb żeby jeszcze raz kątem oka spojrzeć na łuski.
- Na wypatroszenie gada i psów, czy cokolwiek to było, przyjdzie czas jak niedługo będziemy trochę równiejsi. - obiecał ponownie otrzepując się i przyspieszając kroku.
- To są chyba ogary Azmaera. Tego demona. Pierwszego demona stworzonego przez Astarotha. Tego który jest w Piątym Wymiarze. Uczyli o tym wszystkich kleryków. Nie pamiętam tylko czy jest sposób na te ogary i po co im w ogóle Hell Light. Chyba nie za bardzo lubią mnie jako kleryka. Ale może się z nimi jakoś dogadasz. Muszę sobie przypomnieć o co chodziło z tymi ogarami. Podobno Azmaer miał ich 12. Tak chyba co najmniej 12...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 29-03-2017, 20:29   #677
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith, Kiti;

https://www.youtube.com/watch?v=Ou9LYSckqjo

System jaskiń i tuneli w którym chwilowo utknęliście wydawał się poplątany i bez końca. Zdawało się, że im bardziej próbujecie się wydostać bliżej powierzchni i Bramy, tym bardziej błądzicie. Co jakiś czas echo niosło krótkie szmery i wkrótce zdaliście sobie sprawę, iż nie jesteście jedynymi istotami w tym podziemnym labiryncie. Odgłosy były stosunkowo ciche, a Dirith, przywykły do takich krajobrazów, bez trudu ocenił, że po okolicy pałęta się coś małego. Zmęczeni błądzeniem i drażniącą obecnością podejrzanych szmerów, postanowiliście wytropić to, zanim ono wytropi was. Wkrótce dotarliście do sedna sprawy.
Goblin by DaveRapoza on DeviantArt
Po okolicy pałętało się, niczym szczur, to małe coś. Wyjątkowo zwinne i najwyraźniej przyzwyczajone do bytowania tutaj. Niemal w tym samym momencie, gdy wypatrzyliście małego natręta, on nadstawił uszu i powęszył w waszym kierunku, po czym czmychnął jak strzała, niemal bezgłośnie tym razem, w głąb ciemności. Błądziliście jeszcze jakiś czas, aż znów coś usłyszeliście, tym razem ciche słowa-rechot-szept:
- Zimna, Czysta, Kryształowa. Witaj
Rozświetlaj...

W odpowiedzi dało się słyszeć przenikliwe warczenie, odbijające się wokół echem. Szept powtórzył:
- Nie, nie. Ja tylko mieszkam. Ja nic. Bez słońca. Tylko mieszkam... Słońce nie wzejdzie już nigdy...
na twoim czarnym niebie... Tylko mieszkam... tak...
Zakradliście się znów, by podejrzeć co się dzieje. Znów ten goblin. Zza skały wystawał z kolei znajomy łeb piekielnego ogara.

Mutation. by Remarin on DeviantArt

Co jednak było dziwne, ogar nie robił na goblinie żadnego wrażenia. Czyżby to coś było ślepe...? Mimo wszystko, dlaczego sam ogar wygląda na mało zainteresowanego pożarciem tego kurdupla...?
- ... Zimna, Czysta... Rozświetlaj... Zakwitaj... – docierały do was urywki szeptu goblina.

Ivjiiiidjiia hapsen-hapsen-sjooovna...! Ivjiiiidjiia hapsen-hapsen...!

Ten dźwięk!!!…
Ogar aż podskoczył cały i ciekawsko wlepił ślepia w goblina.
- Tylko mieszkam! – zapewnił dziwacznie rozbawiony goblin. – Tak...
Ivjiiiidjiia hapsen-hapsen...!
Skąd bierze się ten dźwięk...? Ten goblin ma jakiś flet, czy coś z łapkach, na czym gra...? Ogar wydaje się tym zafascynowany. Pochylił bliżej łeb, jak pies, które chce ciastko.
- Nie, nie! – goblin odepchnął od siebie jego łeb, jakby nigdy nic, ale cofnął się na wszelki wypadek. – Tylko mieszkam! Ciemno, dobrze! Mieszkam tu! Nic nie robię, nic! Idź! Idź już, ja nic!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 08-04-2017, 20:27   #678
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
- To są chyba ogary Azmaera. Tego demona. Pierwszego demona stworzonego przez Astarotha. Tego który jest w Piątym Wymiarze. Uczyli o tym wszystkich kleryków. Nie pamiętam tylko czy jest sposób na te ogary i po co im w ogóle Hell Light. Chyba nie za bardzo lubią mnie jako kleryka. Ale może się z nimi jakoś dogadasz. Muszę sobie przypomnieć o co chodziło z tymi ogarami. Podobno Azmaer miał ich 12. Tak chyba co najmniej 12...

- Powinienem coś wiedzieć ot tym demonie i jego psach? - kontynuował z nadal bardzo wymuszonym spokojem, co było słyszalne przez warkoty jakie czasem wydawał podczas mówienia. Szczególnie, że właśnie dowiedział się o demonie, który właśnie pomieszał i prawdopodobnie zamierzał dalej mieszać jego szyki.

- A co do planu, to jest na tyle prosty, że chyba sama dawno na niego wpadłaś. Bo chyba nie myślisz, że walka z gadem tylko z samym sejmtarem pójdzie gładko? Nawet po jego uziemieniu, powodzenia. Po pierwsze potrzebujemy znaleźć sposób albo coś do jego uziemienia. Po drugie, musimy się dostać blisko, najlepiej na niego tak jak to udowodniłem przeżywając starcie z ostatnim gadem. Do tego potrzebujemy czegoś co pozwoli na poruszać się dużo szybciej niż stary wielki smok. Najlepiej latać. Albo przynajmniej coś co pozwoli latać ze zbliżoną szybkością do refleksu demonów, na wszelki wypadek jakby był bardziej demonem niż gadem. A taki sprzęt, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę ile mam na to czasu, najszybciej można zrobić albo dostać w Piątym Wymiarze. - kontynuował dalej przemierzając jaskinie w międzyczasie starając się określić czy i gdzie kieruje się powietrze w razie jakby musiał zrezygnować z szukania "skrótu" do bramy na rzecz wyjścia na powierzchnię.

- Nie wspominając o innym bardzo pomocnym sprzęcie na jaki możemy tam trafić. - dodał unosząc wewnętrzną część dłoni lekko do góry jednocześnie formując w niej Tysiąc Ostrzy w sztylet nienaturalnie balansujący na czubku ostrza, po czym zmienił krzywizną ostrza a następnie wchłonął z powrotem broń wewnątrz swojego ciała gdzie zwykle przebywała.

***

Po znalezieniu okolicznego szkodnika i kolejnego psa Dirith nie zamierzał, jak zwykle ostatnio, za dużo czekać tylko przeszedł do sedna sprawy. Upewnił się tylko, że ten ogar nie posiadał sejmitaru, więc nie opłacało się go atakować.
- Te, Ividja Hapsen, którędy dojde najszybciej do bramy albo na powierzchnie? Mało mnie obchodzi co tu robisz potrzebuje tylko dostać się do swojego celu. - spytał prosto z mostu podniesionym głosem próbując dyplomacji z rzędu bezpośrednich i szczerych do bólu. Ogara ignorował - pomysł może kiepski, ale po co miał tracić czas na uganianie się za psem jeśli ten nie posiadał sejmitara?
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 09-04-2017, 16:34   #679
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith;
Z Kiti chwilowo jest coś nie tak. Dopadł ją chyba mały kryzys.
https://www.youtube.com/watch?v=2O15DXv3Vwg

Ok... Tak. No cóż. Przynajmniej udało się zidentyfikować małego, hałaśliwego natręta. Należało działać! [Kiti w tle kiwa się i płacze z jakiegoś tajemniczego powodu].
Kiedy ot tak, po prostu wyszedłeś na spotkanie goblina i ogara, goblin był o wiele bardziej zaskoczony i zszokowany twoim posunięciem, niż ogar. Ogar wręcz wydawał się nagle przybrać postawę psa, który zobaczył znajomego; spojrzał w twoim kierunku nadstawiając uszy i machnął kilka razy ogonem. Ok... Goblin wpadł nagle w lekką panikę a zamiast rzucić się do ucieczki, skurczył się, przywierając do ziemi i przybierając pozycję skruszonego sługi.
- Ja tu tylko mieszkać, ja tylko uciekać przed słońcem, ja nic, ja nic, ja tylko tu mieszkać! – wyskamlał.
Co ciekawe, powtórzył to natychmiast w mowie niewolników, dobrze znanej ci z Podmroku i rodzinnych okolic. Ogar po prostu stal tam gdzie stał wcześniej, patrzył, raz na goblina, raz na ciebie. Nie sprawiał w ogóle wrażenia agresywnego ani skorego do ataku. To chyba nie ten sam ogar co poprzednio...? Trudno powiedzieć. Jego ciało porusza się lekko jak mgła czy dym, topi się i z powrotem zlewa.
- Te, Ividja Hapsen, którędy dojdę najszybciej do bramy albo na powierzchnie?
Na dźwięk „Ividja Hapsen” ogar zaczął wesoło wymachiwać ogonem. Podszedł do ciebie, węsząc, okrążył cię badawczo, obwąchując twoje nogi i wymachując wesoło ogonem.
- Ja tylko tu mieszkać!
- Mało mnie obchodzi co tu robisz potrzebuje tylko dostać się do swojego celu.
- Tak, tak, dobrze! Dobrze! – goblin odpowiedział ugodowo w mowie swojego niewolniczego ludu i wstał, nadal się kuląc i nie patrząc na ciebie, tylko pod swoje nogi. – Na powierzchnię, do bramy, tak, wiem, którędy! Zaprowadzę! Ja nic, ja zaprowadzę, ja tu tylko mieszkać! Dobry sługa, tak, zaprowadzę, dobrze, zaprowadzę! Tędy, do bramy, na powierzchni, za mną!
Ok... No to fajnie. Kłopot z głowy [gdzieś w tle Kiti gryzie własny ogon]. Kurdupel ruszył tunelami, prowadząc was. Ogar odczekał chwilę i ruszył za tobą, w pewnej odległości, jakby nie miał nic innego do roboty. Kiti trzymała się z tyłu. Kurdupel wybierał dziwną drogę, wydawałoby się że ślepe tunele, ale jednak okazywało się, że zawsze znalazł szczelinę albo inne przejście. Momentami miałeś wrażenie, iż wybierał specjalnie najmniejsze i najbardziej upierdliwe tunele zamiast tych większych, ale on zawsze zapewniał:
- Tam nie, tam nie, tędy, do bramy i na powierzchnię, zaprowadzę!
Niebawem zrobiło się chłodniej i chłodniej, a ściany jaskini pokrywał miejscami lód. Wkrótce tunele ze skał zamieniły się w tunele z lodu.

https://www.youtube.com/watch?v=FvzDkpYiLoI

Doszliście do niesamowitej jaskini lodowej. Czy raczej... pod dno zamarzniętego jeziora?

http://filing.pl/wp-content/uploads/...8617ee1375.jpg

- Do bramy, na powierzchnię, tędy!
Goblin wyprowadził was szybem do góry, na powierzchnię. Wystarczyło jeszcze rozgrzebać wyjście zabezpieczone skałami i przecisnąć się na powierzchnię. No faktycznie, jesteście na powierzchni, wokół góry i skały. Nad wami potężne skalne łuki. A przed wami Brama.
Pillars by romann7 on DeviantArt
Goblin chciał bardzo wrócić już do siebie.
- Powierzchnia, brama, tak! – wyjęczał przymilnie. – Zaprowadziłem! Brama! Ja już iść, ja nic, tylko tu mieszkać!
A więc to jest jedna z Bram...

Wheel Of Fire by Gate-To-Nowhere on DeviantArt

* **
Almena wpatrywała się w świątynię. Bramy nie były już widoczne, ale były tam. Pozostaną tam.
- Czyż nie jest piękny? – spytała Mistress.
- Może – odparła cicho Almanakh.
- Odejdę stąd, chcę tylko zobaczyć ten ostatni tryumf – uśmiechnęła się Mistress. – Wracam na swoje ziemie. W swoje mgły. Tak jak obiecałam, odejdę stąd, wraz z Astarothem.
- Astaroth...
- Hm?
- Nie mogę uwierzyć, że tak się to skończyło – szepnęła z wahaniem. – Oni wszyscy... Tacy Jak Oni... dlaczego... dlaczego Światło ich nie ocaliło...?
- Nie potrafili go ujrzeć – odparła pocieszająco Mistress.
Almanakh zdziwiła się, że Czarna Zorza usłyszała to pytanie.
- Może po śmierci zechcą odwiedzić Piąty Wymiar – mrugnęła wesoło Almena. – Może wtedy ujrzą. Prawdę. Kiedyś.
- Almeno...
- Hm?
- Nigdy więcej... Wielkich Wojen! – szepnęła błagalnie. – Między nami!
Mistress uśmiechnęła się ugodowo.
- Opiekuj się nim – poprosiła. – Bywaj.
Teraz wszystko było gotowe. Filary stały, Bramy mogły zostać otwarte. Piąty Wymiar, działo wszystkich, dla wszystkich, miał powstać. A gdy powstanie, nie będzie odwrotu. Nauczą się z nim żyć. Nauczą się czegoś nowego. Miał być bezpieczną inwestycją, miejscem wolnym od cielesności, bólu i śmierci. Na pewno miną lata, nim zaczną postrzegać tę wielką szansę jako dobro. Czy zło. Nieważne. Mistress miała jeden cel. Stworzyć go. Stworzyć coś nowego. Co śmiertelni z tym zrobią, nie obchodziło ją wcale. To miał być też prezent. Dla Astarotha.

* * *
Azmaer rozmyślał.
Były dwa chaosy: stary i nowy. Skoro tak mówił Astaroth to oznaczało, że musiało to być prawdą. Być może oszukiwał innych, jednak był pewien że w tej sprawie na pewno by nie skłamał.

Stary chaos był słaby i gnuśny, pełen wewnętrznych sporów i konfliktów. Jednocześnie był zazdrosny o swoją pozycję, ograniczając tych którzy potencjalnie mogli stać się od niego silniejsi. To dlatego rozkwit mocy Astarotha nastąpił paradoksalnie w wymiarze bieli, nie w wymiarze chaosu. Nowy chaos, o jakiego stworzeniu marzył Lord Mgieł miał być silny wewnętrznie, by móc przetrwać w niesprzyjających warunkach wymiaru bieli. Warunkiem tego była współpraca między demonami nie z przymusu narzuconego przez pana, tylko z ich własnej Wolnej Woli. Tego nauczał Astaroth i to musiało zostać zachowane. Teraz, gdy już dłużej nie jest on tutejszym panem mgieł to właśnie jego zadaniem zostało doprowadzenie jego dzieła do końca. Wola Astarotha musiała zostać spełniona, niezależnie od kosztów jakimi się to odbędzie.

Jak dotąd działo się wszystko tak, jak to przewidział.

Głupcy pozbawieni opieki jego pana skoczyli sobie do gardeł rozpoczynając walkę ze sobą.

Nie zamierzał się do tego wtrącać, ostatecznie to był ich wybór.

Choć głupi i niedojrzały, to zawsze jakiś.

Nie interweniowałby, gdyby nie pojawienie się na polu walki Kanzela. Astaroth ostrzegł go tylko przed dwoma rzeczami: przed walkami wewnętrznymi w nowym chaosie oraz przed starym chaosem. Żaden przedstawiciel wymiaru chaosu nie miał prawa zjawiać się tutaj, w domu Astarotha! Azmaer przygotował Ostrze Rozpaczy, prezent od Pana Mgieł. Ostrze wciąż promieniowało jego energią, wydając z siebie ciche szepty. Ich przesłanie było jasne. Intruz musi zginąć. W wymiarze bieli jest miejsce tylko dla jednego chaosu. Dziedzictwo Astarotha musi zostać zachowane, niezależnie od ceny
* * *

W Wymiarze Bieli nowina o powstaniu Piątego Wymiaru szybko się rozniosła. Dzieci Bieli odetchnęły z ulgą na wieść, że stworzenie nowego Wymiaru powiodło się i wszystkie Wymiary były bezpieczne przed niechybną zagładą. Póki co. Zniszczenie świątyń Bieli nie było wielką stratą, albowiem wieść o zagładzie Nowego Shabranido, Ast i Arotha, przyniosła wszystkim wiele radości.

Co jednak było szokującą nowością – Almanakh głosiła nową prawdę.
Prawdę, że demony nie zawsze bywają złe.

W ocaleniu wszystkich Wymiarów zasłużyli się Wojownik Światła Barbak, Wojowniczka Światła Kejsi, nieustraszony władca Żywego Ognia Levin, rakszasa Tevonrel, przebiegły drow Ray`gi oraz bohater z Wymiaru Chaosu – tajemniczy krasnoludzki Zabójca Waldorff wyznawca Moradina [który to Moradine szybko znalazł wielu sympatyków, a jego kapliczka – młot wykuty w wapieniu, stał się natychmiast celem tłumnych pielgrzymek].
* * *

Tymczasem, w Wymiarze Chaosu, demony za sprawą uczonych, szanowanych magów, monarchów i proroków bardzo szybko rozniosły wśród śmiertelników radosną nowinę o powstaniu Piątego Wymiaru. Początkowo chciały przypisać zwycięstwo Almanakh, by śmiertelnicy nie pomyśleli sobie, że są zdolni do czynów wyższych [prócz jedzenia, spania i odwiedzenia latryny]. Ostatecznie jednak Chaos uznał, że Astaroth bardzo pogniewałby się, gdyby w dziejach Wymiaru Chaosu zabrakło wzmianki o jego towarzyszach i ich czynach, więc jak wszyscy teraz w Wymiarze Chaosu wiedzą: bohaterscy śmiałkowie, Kejsi, Barbak, Waldorff, Levin, Ray`gi, oraz Tevonrel, poświęcili swe życia w obronie nowopowstającego Piątego Wymiaru przed Nowym Shabranido, Ast i Arothem. Wszyscy też wiedzą oczywiście, kim byli ci bezimienni... eeer... znaczy ci w pełni zidentyfikowani śmiałkowie!
„Śmiertelna część” Wymiaru Chaosu świętowała bez końca. Świętowała zwycięstwo dzielnych śmiałków nad Chaosem, zagładę Ast i Arotha, oraz powstanie Piątego Wymiaru – boskiej drogi ku nowym, nieskończonym możliwościom i niepoznanym bogactwom!
Demony zacierały łapki.
Nie omieszkały także zjawiać się licznie na wszystkich imprezach z okazji tryumfu Chaosu khym znaczy tryumfu Bieli! [a nawet wyprawiły przewspaniały koncert na cześć jakiegoś Last Soulbreakera – ale nikt nie pytał, wszyscy byli zbyt spici] [drowy wykupiły wszystkie bilety!]

* * *
Almanakh nie zamierzała ustąpić. I nie ustąpi. Mistress kalkulowała w nerwowym strapieniu. Ta Wojna stawała się coraz tragiczniejsza w skutkach. Do szaleńczej zamieci nienawiści, wariactwa, honoru i męstwa nie na miejscu, dołączyli ci, na których najbardziej jej zależało. Jej siostra Almanakh i Azmaer, nosiciel najczystszej energii Astarotha. Rith i Kirenna byli tworami Last Soulbreakera, lecz zbyt młodymi by Mistress dostrzegała ich teraz. Azmaer był Taki Jak On – miał jego duszę, jego postawę, jego klasę. Wołanie o pomoc nie ustawało poprzez wrzaski bólu. Nienawidziła Ritha. Był tworem, który winien zginąć, teraz. Niech weźmie Ritha, jeśli tego wymaga jej sprawiedliwe Światło, niech pomści krzywdy jego decyzji i wolnej woli. Niech zostawi Azmaera.
Odłóż miecz.
Jeśli czyjeś ostrze ma skierować na agresora Jego gniew, niech będzie to ostrze Ritha. Niech zginą w swojej walce o Światło, o wyzwolenie i obronę pokrzywdzonych dusz, w walce o swej ideały.
Nie mieszaj się do tego. Słyszysz Azmaer? To nie twoja walka.

Skrzywił się z niezadowoleniem. Nie lubiła być Matką odbierającą ulubionemu dziecku cukierek, ale nie mogła patrzeć, jak jej wybraniec miał zadławić się tym kuszącym łakociem jakim była walka z Almanakh. Wojownicy Światła nie musieli walczyć honorowo, jeśli wróg jako pierwszy złamał zasady.
Spojrzała Mu w oczy, stanowczo i z przestrogą nie znoszącą sprzeciwu. Vea victis. Uczynisz jak ci rozkażę. Azmaer odłoży miecz. Jeśli zechce, wyzwie Almanakh na pojedynek. Ale nie teraz. Nie może z nią walczyć. Nie teraz, nie tam.
* * *

Podczas gdy śmiertelni świętowali zagładę Asth i Arotha, Astaroth wzruszył tylko ramionami.

Krew i śmierć, to jedyne co za sobą pozostawiał. Cierpienie, smutek i ból były tym, co dawał innym od siebie. Był uosobieniem ludzkich lęków i nienawiści, czarnym charakterem niezależnie od swoich postępków. Czy zachowywał się jak demon tylko dlatego, że wszyscy tego od niego oczekiwali? Czy był taki dlatego, że nikt nie dał mu szans by być kimś innym? Wcześniej, gdy podróżował z drużyną w rozmowach z nimi zastrzegał, że być może wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby dano mu szansę. Z tego samego powodu i on dawał szanse pozostałym. Teraz jednak, gdy nikt z nich już nie przetrwał Astaroth mógł przyznać to szczerze i otwarcie. Był demonem z wyboru i cholernie mu się to podobało.

Charlotte, Vriess, Kejsi, Thomas, Sathem, Tevonrel, Waldorff, Barbak, Ray’gi, w znacznie mniejszym stopniu Levin. To właśnie oni utrzymywali go przy egzystencji, sprawiali że z każdym dniem stawał się silniejszy. Byli zjednoczeni wspólnym wrogiem, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Ta drużyna tak naprawdę trzymała się tylko perspektywą walki z nim, to właśnie jej oczekiwała. Bzdurą były wszelkie układy przez nich zawierane, poza układem z dwarfem. To była już inna historia, gdyż z Waldorffem znali się naprawdę długo, czego nie mógł powiedzieć o pozostałych. Wszyscy darzyli go wrogością, mniej lub bardziej ukrywaną nawet przed sobą samym. Takie były po prostu wszystkie dzieci światła. Każdy musiał mieć własnego demona, na którym można było skoncentrować negatywne emocje. Brak wroga oznacza brak działania, a bezruch prowadzi do śmierci. Drużyna znalazła sobie wroga w nim, co Astaroth skwapliwie wykorzystał. Gdy wyruszał do walki z Mistress wiedział, że nawet w razie przegranej będzie miał wystarczający zapas energii, by się odnowić. To właśnie ta wesoła gromadka pozwoliła mu wrócić do życia. Można by powiedzieć, że go uratowali, dzięki swojej pięknej bratobójczej walce.
Teraz jednak, gdy Astaroth stał sam na pobojowisku i porównywał tę konfrontację do innych tylko jedno słowo cisnęło mu się na usta
- Nuda – ogłosił zdegustowanym tonem w próżnie
Liczył na coś więcej. Jak każdy prawdziwy łotr liczył, że w kulminacyjnym momencie jego plan zostanie przejrzany i drużyna stanie z nim do ostatecznej konfrontacji. Liczył na ten ukochany przez siebie moment, gdy jako główny złoczyńca wyjaśni swoje motywy i wysłucha umoralniających banałów przed walką. To co, że większość ,,tych złych” zadowala się skrytobójczym strzałem z kuszy w plecy. Być może i był staromodny w swoim postępowaniu. Nie mógł nic na to poradzić. Jak już czynić zło, to robić to w dobrym stylu. Tym razem będzie sobie jednak musiał darować, bo zwyczajnie nie było nawet z kim porozmawiać!

Chaos został w dobrych rękach. Wielka wojna już się rozegrała, przez co młody wymiar chaosu nie zostanie zniszczony w wojennej zawierusze. Wszyscy jego towarzysze nie żyli, zrealizował także swój ostatni plan stworzenia Legionu #2. Prościej mówiąc, nie miał już tutaj nic to roboty. Wzruszył więc jeszcze raz lekko ramionami i znikł, odchodząc do piątego wymiaru. Nadszedł czas, by zająć należne sobie miejsce.

* * *
Mgły chaosu zachichotały cicho. Wśród kłębów fioletu otwarło się oko, tak fioletowe jak sam chaos. Kpiący uśmiech rozciągnął się ukazując białe zęby
- By Azmaer odłożył miecz, trzeba by mu odciąć rękę którą go trzyma. Jeśli mnie obserwowałaś to powinnaś to sama wiedzieć. Jest Taki jak ja.
Azmaer uśmiechnął się złośliwie do Almanakh
- Nie obchodzi mnie, po co tu przyszłaś. Powinnaś znać te słowa
As long as a single one of us stands...
We…
Are…
Legion…
- Tak samo jak nauczył mnie mój ojciec, tak samo jest z fioletem. Każdy z nas jest jego częścią, nieoderwalną od reszty. Egzystencja Ritha również mnie drażni, jednak będzie on żył tak długo, jak będzie on potrzebny. Czy ty stałabyś z boku gdybym mordował wojowników światła? Choć to prawa... TY zapewne nie mieszałabyś się skazując ich na zagładę, jak tamtych - wskazał lekko głową na pobojowisko - W tym tkwi różnica. Chaos nie porzuca. Poza tym nie kłam, że nie zależy ci na żywym ogniu, bo nie zostałabyś przeze mnie złapana za rękę, jak złodziejaszek na targu
* * *

Więc to jest Brama do Piątego Wymiaru...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 18-04-2017, 20:15   #680
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Droga na powierzchnię do najprostszych nie należała. Ale takie już są uroki podziemnych tuneli i szczelin. Żeby dać dwa kroki do przodu trzeba zrobić krok w tył i kolejne trzy przeczołgać się w bok przez różne szczeliny. Na szczęście mając przewodnika szło powoli do przodu. Pomijając miejsca, w których goblin mógł próbować zgubić Diritha przeciskając się przez niemożliwe dla niego do przeciśnięcia się szczeliny. Na szczęście w końcu udało się dostać do wyjścia. Swoją drogą trochę ciekawe było co tu robił, bo zapewnienia zdawały się zbyt nachalne aby były prawdziwe, ale grzecznie zrobił co miał zrobić. Czas więc mu podziękować gestem "won" jaki najpewniej dobrze znał razem z językiem niewolników. Na jego szczęście trzymał się poza zasięgiem łapy, więc w nagrodę życie zostało mu darowane.

Po dotarciu na miejsce rozejrzał się jak wyglądała sytuacja. Nie żeby bał się nalotu smoka, ale wolał się upewnić jak wygląda horyzont i okolica. Wyglądało czysto, więc droga wolna, można iść do środka filarów. Może lepiej było obejrzeć je w poszukiwaniu instrukcji jak przejść przez bramę, ale po co marnować czas na czytanie tego typu nudnych technicznych wywodów? Szybciej na pewno było działać na czuja, po prostu wejść w środek i zobaczyć co się działo.
Dziwne zachowanie Kiti zaczynało go nieco intrygować. Czego ona właściwie chciała? Pojawiła się nie pamiętał skąd i trzymała z grupą z jaką podróżował. Na wyspie Silverstinga, czy jak sie tam ona nazywała, grupa nieco się zmyła, ona została. Dlaczego? Czyżby jej celem też było pozbycie się Timewalkera i wiedziała o tym od początku? Jeśli tak, to dlaczego jeszcze nie wbiła mu sztyletu w plecy? Albo przynajmniej nie podłożyła łapy żeby się o nią potknął i upadł na strzałę jednego z fanatyków Bieli? Do tego okazji kilka już było więc o co jej chodziło? Stawką Diritha było własne życie po tym jak się wpakował na minę zwaną Timewalker. Nie odrobił bowiem za dokładnie pracy domowej i nie docenił jakiego kalibru była ta mina. Ale Kiti? Jakie korzyści miała z podążania za nim? Nawracać go raczej nie zamierzała, bo tego typu podchodów jeszcze nie zauważył. I dlaczego zaczynała się gryźć, kręcić za własnym ogonem i generalnie zachowywać dziwnie?
- Coś nie tak? - zapytał krótko i zwięźle. Miał nadzieję, że nie będzie to nic zbyt poważnego lub czasochłonnego. Faktem było jednak to, że była przydatna i ona posiadała tarczę, której on raczej używać nie mógł. Dlatego jej niedyspozycja na dłuższą metę mogła okazać się niekorzystna więc trzeba było problem prędzej czy później rozwiązać.
Tak czy inaczej można było się tym zająć już w Piątym Wymiarze dlatego nadal stanowczo podążał w kierunku portalu żeby przenieść się do tymczasowego celu podróży. Starał się również przypomnieć jak poprzednio się do niego dostał i czy potrzebny był do tego jakiś rytuał. Jeśli nie, to po dotarciu do portalu najzwyczajniej na świecie w niego wszedł.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172