Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-03-2019, 12:51   #71
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Obawy Zawady co do "tajniackości" całego przedsięwzięcia były uzasadnione. Warkot silnika, kroki obciążonych ludzi, chrzęst ekwipunku, okazyjne rozmowy (choćby ciche) skutecznie niwelowały jakiekolwiek szanse na ciche przejście przez MRU. Tym bardziej jak doszło do zamieszania z tymi czerwonookimi nietoperzami. Nienawidziła nietoperzy. Jak to towarzysze dobrze określili, były "latającymi szczurami". W cholerę z nimi.

Kroczenie tunelem było bardzo jednostajne, acz jeszcze nie monotonne. Nerwy były napięte, czujność rozbudzona. Starała się swoimi elfimi uszami czegoś nasłuchiwać - ale oprócz pędu wiatru i kapania wody nie było niczego, co mogłaby wyłuskać znad rumoru ich pochodu. Ufała też zdolnościom zwiadowców.

Stąd cały ten cyrk ze znikającymi dźwiękami... i nazistowskim Stielhandgranate 24... niemile ją zaskoczył. Eksplozja nie była silna, odłamki nie raziły nikogo (jeśli w ogóle były w dużej ilości - wszak to był granat zaczepny), była też "daleko" od Martyny. Ale elfkę poraziło... to wszystko. Przypadła do ściany, skuliła się i całą siłą woli walczyła z paniką. Prochy pomagały. Dopiero po kilku sekundach skrzeknęła, zapominając o użyciu nadajnika:

- Ognia! Zdjąć ich!

Tajniactwo misji trafił szlag. Równie dobrze mogli odpowiedzieć pięknym za nadobne. Wyłączyła swoją latarkę i wycelowała z pistoletu. Nie chciała być celem, a jej pistolet był do tego odpowiednio przygotowany. Zasięg był, inni świecili, wróg pewnie nie miał tłumików płomienia. Czekała, aż napastnicy zaczną walić z broni palnej. Wtedy miała zamiar pacnąć jedną lub dwie szybkie kule w kierunku rozbłysków.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
Stary 21-03-2019, 23:24   #72
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Nietoperze nie przeszkadzały Zbyszkowi aż tak, nie musiał się zbytnio przejmować, że wplączą mu się we włosy. Rogi przyjęłyby główny impet, poza tym, jawiły się gryzoniom jako przeszkoda dla ich echo-radarów. Na dodatek karmiły się głównie robactwem. Minusem była warstwa guana, jakie po sobie zwykle zostawiały w miejscu bytowania. Było dziwnie, ale prawie sielankowo, dopóki dziwna aura nie zmroziła wszystkich. Po odgłosach w komunikatorze był pewien, że nie tylko on to poczuł. Prawie, jakby piekło zamarzło.


Kiedy dostał informację o granacie, zasłonił się połą pancernego płaszcza, jednocześnie przyklękając, żeby zminimalizować potencjalne odłamki, które by w niego poleciały. Na szczęście, nie było to żadne nowoczesne uber cudo, które zmieniłoby całą sekcję tunelu w jedno zawalisko. Zmełł w ustach przekleństwo, nie zaczynało się dobrze, ale nie było też póki co tragedii.


Przez chwilę miał zamiar rzucić się do starcia bezpośredniego, dobrze widząc sylwetki przeciwników w astralu, jednak ogień, jaki otworzyli towarzysze broni po rozkazie elfki, nieco pokrzyżował mu plany. Niezrażony zmianą planów, sięgnął po karabin i posłał w jarzące się wręcz dla niego cele kilka krótkich serii, zmieniając co chwila pozycję.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 24-03-2019, 23:54   #73
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Ciekawe… nie mają prawie odbicia w astralu - mruknął czarodziej
- A powinny mieć? - Bebok dla pewności puścił jeszcze jeden skan na latające szczury. Jeżeli nie było ich w astralu, nie było ich na skanerach i nie reagowały na hałas jak nietoperze powinny...to nimi nie były. Albo po prostu był nadmiernie ostrożny. Gdyby tak się dało w takim miejscu.




Fala ciszy przebiegła po tunelu, budząc ciężki przypadek dyzonansu poznawczego u Beboka, który wciąż odbierał bodźce z sensorów quada - ale nie ze swoich własnych zmysłów. Pingnął wszystkich ostrzegawczo - ale dreszcz który przeszedł wszystkich i chaos który rozpętał się zaraz po opowiedział wszystkim to co trzeba bez jego udziału.

- Kontakt!
- Granat!!!
- Ognia! Zdjąć ich!

Bebok na komendę zareagował błyskawicznie - zaczął serie po trzy naboje w miejsce gdzie pokazały się nie-sojusznicze odczyty światła, zaczynając od tych na środku. Dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę jak głośny był UKM zamontowany na quadzie. Nie dlatego że zwielokrotniany odbiciami w tunelu huk wystrzałów go ogłuszał - "po prostu" filtry ochronne jego słuchu skalowały głośność do tego stopnia że nawet nie słyszał strzałów towarzyszy metr obok. Położył się płasko za kierownicą żeby zmniejszyć szansę oberwania pociskiem, wszak i tak sterował pojazdem poprzez DNI a celować chciał bazując na skanerach. O ile to co nadchodziło miało zamiar się na nich pokazać.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 27-03-2019, 09:33   #74
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Oberleutnant Hans von Durke

30.01.1945

Żadne wzniosłe przemowy płynące z radia nie były w stanie przekonać Hansa, że da się jeszcze wygrać tą wojnę. Nie było żadnego przeklętego wunderwaffe o którym pleciono codziennie. Nie było i już, scheiße, żadnego, scheiße odwrócenia tej scheiße sytuacji…!
Hans miał ochotę przy swoich ludziach wyjąć z kieszeni rozkazy, zgnieść je, rzucić na ziemię, zdeptać, rozsmarować, a na koniec wpakować cały magazynek swojego Mausera C96… wróć. Amunicji brakowało. Może mógłby je po prostu zjeść?
Jednak Hans zdawał sobie sprawę, że jako Oberleutnant nie może się tak zachować inaczej duch jego ludzi kompletnie upadnie. Nie żeby go mieli, dostał wszak grupę dzieciaków i starców z siłowego zaciągu.

Hans nie wiedział co począć. Rosjanie nocą przeszli przez Ostwall i wbili się na całe trzy kilometry. Jakiś szaleniec, pewnie dowódca, na czołgu darł się na piechurów nic sobie nie robiąc z tego że byle seria może zakończyć permanentnie jego żywot… co z resztą się stało tyle że w dużo bardziej brutalny sposób.

Tak czy inaczej walka była przegrana. Niepełne załogi czasem odpierały dzielnie szturmy wojska, gdzie indziej jednak milczały. Hans widział przez peryskop jak Rosjanie otaczają jeden z innych obiektów i po prostu zalewają go swoją liczebnością. Granaty przez lufty, wentylację… podjechanie czołgiem i strzał z działa prosto we właz. Oberleutnant nie miał zamiaru tak ginąć i skazywać na ten los także swoich ludzi. Wszędzie wokół bunkrów było szczere pole, a ich uzbrojenie potężne, ale po prostu wroga było zbyt wiele. Jak mrówki! I zaczęli podchodzić jeszcze do ich pozycji! Ostatecznie zarządził zejście do głównego korytarza.
Powinni być w stanie wyjść najbardziej wysuniętym wyjściem i umknąć z tej matni!

Paliwa było niewiele, więc agregaty chodziły na pół gwizdka. Świeciła się tylko część żarówek więc schodzili z panzerwerka i umieszczonych pod nim pomieszczeń ostrożnie - jeszcze tylko brakowało, aby ktoś głupio zginął albo się połamał. Ciągle dochodziły do nich przytłumione odgłosy eksplozji i czasem wstrząsało ziemią. Hans z pewnym żalem opuszczał to miejsce, ale nie było innego wyjścia. Chciał przeżyć…

Obładowani zapasami i medykamentami ruszyli krótkim tunelem do głównego korytarza komunikacyjnego. Musieli się spieszyć… nie wiadomo było kiedy znów jakiś wariat nie spróbuje przebić frontu…

06.2063

Hans poczuł na karku lodowaty powiew. Światła które pozwalały im widzieć drogę zgasły. Oberleutnant słyszał tylko swój oddech przez przeciągającą się chwilę. Chyba się zatrzymał. Potem poczuł, że jego stopy robią się zimne. Poruszył nimi. Usłyszał chlupot. Gdzie się podziały światła? Skąd ta woda, przecież tunel był w pełni szczelny.
Niektórzy z żołnierzy zapalili swoje latarki. Po surowym tunelu którym się ewakuowali nie było śladu! Teraz stali po kostki w wodzie, ściany zdobiły jakieś bohomazy a po instalacji elektrycznej jedynym śladem były zaczepy dla lamp i kabli. To chyba było to samo miejsce… tylko jakby inne. Hans nie stracił rezonu, chociaż czuł jak bardzo jest coś nie tak. Nakazał marsz naprzód, słyszał jakąś maszynerię pracującą przed nimi.

A potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Światło latarek padło na jakiś dwóch ludzi stojących na skrzyżowaniu ich tunelu z tunelem głównym. Dwójka indywiduów miała dziwną mieszankę mundurów i ubioru cywilnego oraz jakiegoś trudnego do zidentyfikowania sprzętu. Ale nie byli to z pewnością Niemcy.. w takiej sytuacji jedyną możliwością było że wróg zdołał spenetrować któryś z bunkrów i zejść do kompleksu!

Oberleutnant Hans von Durke dobył błyskawicznie swojego Mausera i nakazał strzelać. Żołnierze może i byli żółtodziobami, ale natychmiast otworzyli ogień, a po chwili poleciał granat. Eksplozji Hans prawie nie słyszał, tak ogłuchł od wystrzałów. Zaraz potem chciał zarządzić odwrót, ale odpowiedź na ich ostrzał była… była…

Hans leżał w wodzie patrząc w sufit tunelu czując jak życie z niego wypływa. Tamci odpowiedzieli prawdziwą nawałnicą ognia. Bardzo celnego ognia. Co to było? Co się właściwie stało? Gdzie byli i z kim walczyli? Hans zobaczył rozbłysk światła i pochylające się nad nim postacie… a potem odpłynął.

***

Drużyna Kapitan Zawady

- Niech mnie kule biją. Autentyczny Wermacht! - odezwał się głos Kocięby w słuchawkach - Uzbrojenie, mundury, oznaczenia. Wszystko funkiel nówki.

- Co to właściwie było? - zapytał Kocur.

- Hmmm… nie wiem. - odpowiedział mag z niezwykłą szczerością w głosie - Spodziewałem się ataków szaleństwa, hallunów, wściekłych spirytów… ale nie tego że zagnie się czasoprzestrzeń i ciśnie w nas nazistami. Właśnie Kocur, weź nie mów na głos nazw żadnych społecznych grup, które mogły mieć coś z tym wszystkim wspólnego. W ogóle lepiej w ogóle nikt niech się o tym nie odzywa.

- Że jak? - zapytał Oslo - Że niby jak powiem “Bolszewicy” to zaraz wyskoczy banda pijanych czerwonoarmistów ze swoim cholernym uraaa poganiani przez walących im w plecy komisarzy?! Cóż i tak to lepsze niż artyleria na kla…

Grupa poczuła wiejący od strony Pętli Boryszyńskiej lodowaty wicher. Taki bardzo chłodny. Iście syberyjski. Obraz w noktowizorach zaśnieżył. Olek palnął Oslo w plery.

- Ani. Słowa. Więcej. - syknął.

- Idziemy dalej! - zakomenderowała Zawada.

Odnośnie tego panowała powszechna zgoda. Ruszając czarodziej poklepał jeszcze Kocura w ramię, kiwnął głową i wyszeptał krótkie “dzięki, chłopcze”.

Ciężko było zachować spokój kiedy okazało się że system tuneli działał pod wpływem potężnej magii. Potężnej to mało powiedziane. Całe kolegia i uniwersytety pewno dostałyby białej gorączki słysząc o takim fenomenie jak wyrywanie istot z przeszłości i ciskanie ich w czas teraźniejszy. Ale to była wojna i takie pierdoły należało zachować na potem. Ważniejsze było przeżyć.

A wyglądało na to, jakby ktoś mógł złośliwie powiedzieć, że Długa Trasa Turystyczna Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego miała być dzisiaj wyjątkowo pełna atrakcji.

Muzyka

Po parunastu minutach marszu pod sufitem przeleciało kilka nietoperzy skrzecząc. Chwilę później wszystkim zjeżyły się włosy na głowie, a z daleka doszły ich jakieś okrzyki. Wydawało się, że słychać było zarówno słowa po niemiecku, jak i po rosyjsku. Potem rozległy się strzały. Daleko, ale tunel niósł echo.
Kiedy dotarli do dworca Inga przez mgnienie oka wydawało im się, że wszyscy noszą sprzęt z połowy dwudziestego wieku i że nie są meta ludźmi, a po prostu swoimi ludzkimi odpowiednikami. Chwilę potem wrażenie minęło, a z bocznego tunelu wypadli na nich zamówieni przez Oslo Czerwonoarmiści. Łatwo było ich rozpoznać po klasycznych workach zamiast plecaków i pepeszach. Ich prymitywna broń niewiele mogła zdziałać w starciu z bardzo nowoczesnym orężem, ale wystarczyła, aby poszarpać wierzchnią odzież, podziurawić ku powszechnej irytacji gumowego obuwie, które trzeba było załatać kultowym power-tapem.

Nie był to jednak koniec atrakcji. Idąc dalej natrafili na otwarte studzienki kanalizacyjne. Woda w nich była całkiem czysta. Kiedy przechodzili obok jednej Wysocki padł na ziemię. Tylko szybka reakcja Adeptów uratowała żołnierza przed wciągnięciem przez złośliwego wodnego ducha. Pogonili marę swoimi zaczarowanymi kopniakami, a ta jak niepyszna zniknęła z powrotem w otworze kanalizacyjnym. Gorzowiak omal nie wyzionął ducha ze strachu i swojej bezsilności wobec magicznego stwora.

Wydawało się, że cały kompleks może nie tyle sypie w nich niebezpieczeństwami co stara się ich złamać psychicznie. Na kolejnym odcinku ziemia zaczęła drżeć jakby gdzieś w pobliże waliła artyleria solidnego kalibru. Parę razy słychać było jęki metalu jakby ktoś uderzał w wielką metalową kopułę gigantycznym młotem. Najgorsze jednak były odgłosy jakby coś przesuwało się tuż za betonową ścianą. Wrażenie że tunel może się zaraz zawalić było przemożne.

Najgorszej jednak mieli chyba Przebudzeni. Wyczuwali fluktuacje mocy i intensywne jej uwolnienia. Zupełnie jakby cały astral miotał się i nie mógł znaleźć konkretnego sposobu na uporanie się z intruzami, którzy zakłócili spokój tego miejsca. A może nie chodziło wcale o nich, ale o coś innego?

Kolejne znalezisko mogło rzucić trochę światła na tą sprawę.

Zbliżali się do dworca Heinrich, który, jak informowałą mapa był półmetkiem do wyjścia z którego mieli dostać się do Kęszycy Leśnej. Jak dodał Wysocki był to też element dawnej trasy turystycznej grupy warownej Scharnhorst znajdującej się pod Pniewem.
Mając na uwadze poprzednie odwiedziny na podziemnych dworcach zachowali pełną gotowość bojową zbliżając się do tego miejsca, jednak nic się specjalnego nie stało. Za to na na bocznym torze głównego tunelu odkryli… drezynę. Maszyna wyglądała na całkiem nową i przypominała Bebokowi te wózki którymi wożono się po podziemnych kompleksach korporacji. Tory na których stała wyglądały na całkiem dobrze zachowane, czy raczej zakonserwowane. Kocięba nachylił się nad nimi i dostrzegł coś jeszcze. Na powierzchni torów wygrawerowano cyrylicą jakieś napisy. On i reszta przebudzonych czuła też że pod płytami w tym miejscu znajduje się jakiś aktywny magicznie materiał, który prowadzi dalej ku północnej części kompleksu, a tutaj zakręca do bocznego tunelu zakończonego komorą.
Kociąba i Kowalik ostrożnie zbadali tą odnogę.

- Tam była kiedyś cysterna paliwowa. - rzucił na słuchawkach Wysocki - Miała być zapasem dla kolejki wąskotorowej i agregatów. Solidna wentylacja zapewniała by ludzie się nie podusili od spalin.

I rzeczywiście pękaty, sięgający wysoko pod sam sufit zbiornik był na miejscu. Magiczny ślad prowadził właśnie do niego. Potężna metalowa konstrukcja wydawała się przeżarta rdzą i ledwie się trzymająca jednak troll dostrzegł że na powierzchni znajdują się jakieś malutkie wydrapania, jakieś znaczki. No i przede wszystkim czuć było że obiekt jest mocnym przewodnikiem magicznej energii.

- To chyba cyrylica. - rzekł Kocięba - I coś jeszcze… coś jakby…

Nie dokończył. Wszystkim włosy stanęły dęba, a Przebudzonych jakby kopnęło prądem. Wypisane od samego spodu, aż po szczyt cysterny formułki w cyrylicy rozjarzyły się na krwawo. Pod płytami, które prowadziły do komory nastąpiły dziwne rozbłyski światła, które niczym impulsy popłynęły od zbiornika do głównego tunelu, a potem pod torami dalej na północ.



Zaraz potem ziemia zaczęła drżeć, a ściany zaczęły rozbrzmiewać tępymi łupnięciami, jakby ktoś z drugiej strony starał się przebić do środka przy pomocy tępych narzędzi.

 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 27-03-2019 o 10:00.
Stalowy jest offline  
Stary 29-03-2019, 20:56   #75
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Kocur


-Nie ma za co - odparł Kocur, oświetlając trupy w zielonoszarych mundurach. Woda miała czerwony kolor - Jeżeli czeka nas coś takiego jak pod Ostrowem, ta ja bym tego starego żelastwa nie ruszał.

Hitlerowcy jego mać.

Zaczęło się robić nieprzyjemnie. Kocur szybko odkleił latarkę od pistoletu i przykleił ją do kałacha, pistolet może okazać się niewystarczający. Wdepnęli w gówno, a teraz spływają do szamba. Jak na zawołanie w dalszej drodze minęli kolejną anomalię, chwilowe uczucie, że z głowy wyrastają mu rogi, buty robią się za ciasne, a tunele stają się jaśniejsze, potem głosy. Pogasili latarki.

Jak tamci sowieci wypadli zza winkla, Kocur był przygotowany i razem ze wszystkimi otworzył ogień. Chmura ołowiu zdmuchnęła czerwonych, ci odgryźli się kilkoma przedziurawionymi butami. Wkurzające.

Kocurowi włosy już dawno się zjeżyły, Jak Wysockiego wciągnęło do studzienki, to w akompaniamencie podwórkowych wiązanek z całej siły trzymał drugiego zwiadowcę na powierzchni, aż magiczni nie załatwili tego czego. Podobno jakiś wodny duch. Woda się spieniła i było po nim. Chyba. Kocur go nie widział. Wysocki oparty o ścianę klął i otrząsał się z wody, rozmasowując łydkę.

Szli dalej, Kocur standardowo po lewej, w rękach kałach, latarką omiatał tunel. Jak twierdził Kocięba, zbliżali się do Heinricha. Kapral spodziewał się kolejnej pustej stacji albo sterty złomu, na pewno nie nowoczesnej drezyny. Adepci zajęli się tym, podobnie jak zardzewiałym zbiornikiem. Kocur wraz ze zwiadem zajął pozycję dalej, tak że oddział otaczał to miejsce. Nie wiedział co się tam stało, ale czerwona poświata sprawiła, że odwrócił głowę, mignęły jakieś ruskie litery, niektóre z nich rozpoznał, ale to wystarczyło.

Ruska pułapka magiczna.
Cholera. Ściany się zatrzęsły.

Kocur będzie chronił Kociębę, tylko adepci i magowie mogą w tej sytuacji coś zdziałać. Jak wylezie coś materialnego, to poczęstuje to ołowiem.
-Co jest w tamtym tunelu? - wskazał za znikającą czerwoną poświatą.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 31-03-2019, 14:54   #76
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Tunel, którym podróżowali, ewidentnie był pełen paranoi i złośliwej magii. Tyle, że jeśli magia była w stanie ściągnąć prawdziwych wermachtowców, to jak daleko w czasie potrafiła sięgnąć, zastanawiał się. W czasie wojen światowych teoretycznie magia się jeszcze nie przebudziła. To nasuwało tak dziwne możliwości, że wolał o tym nie myśleć. - Jeśli cokolwiek to było, sięgnęło w czasie do momentu, kiedy magia była uśpiona to... żelkowe misie, małe, bezbronne, żelkowe misie. Kocięba, ostrożnie z takimi życzeniami tutaj. - Nie wypowiedział na głos niczego innego, nie miał zamiaru się pakować w jakąś głupotę, a takie żelkowe misie fajna sprawa, smaczne, dobre, krzepiące. Jedno było dobre, wermachtowcy mieli zdecydowanie gorsze uzbrojenie, bolszewicy też, ale zagubiona kula mogła komuś skrócić życie niezależnie od pancerza.


Wodniki były innym problemem, nie mniejszym, na szczęście, mieli całkiem solidny zapas magicznej witaminy W dla takich niespodzianek. Jednak samo tło tego miejsca, działało mu na nerwy. Powiedzieć, że było niestabilne, byłoby nadmiarem politycznej poprawności. Podobnie się czuł, przechodząc kiedyś obok opuszczonego psychiatryka, tam czuł się jakby mu było gorąco w głowie, tutaj jego mózg niemalże płonął. Babcia była trochę zawiedziona, że pozwolili wodnemu duchowi zwiać, zamiast rozbić go w astralny pył, wyczuwał jej lekkie rozczarowanie pod tym względem, ale miał na głowie inne problemy, ot chociażby całe to przeklęte miejsce. Inaczej się go chyba nie dało określić. Nawet, jeśli ta klątwa nie została nałożona celowo.


- Cyrylica? Niech no zerknę, coś tam ruskiego umiem. - Rzucił Zbyszek, przyglądając się znaczkom wyrytym na cysternie. Potem zaś zrobiło się naprawdę nieciekawie. Impulsy mocy, połączone z astralnym łupnięciem, jakie poczuł, przyprawiły go prawie o panikę. - W tej cysternie chyba coś jest uwięzionego. Tory to albo chroniona trasa, albo system dalekiego ostrzegania, cholera wie które. - Warknął w słuchawkę troll mocno skołowany. Nie był pewien skąd nadejdzie potencjalny atak, ale skupił swoją uwagę na cysternie, jednocześnie nogi szykując do taktycznego odwrotu, gdyby padł taki rozkaz. W tym momencie było mnóstwo miejsc, w których wolałby być, zamiast tego tunelu, tuż przy tej dziwnej cysternie. Nie miał pojęcia co to mogło być, ani co się próbowało przebić. Coś z tego świata, czy prosto z astralu, ale wszystkie włoski jakie miał jeżyły się unisono.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 03-04-2019, 16:38   #77
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Cała ta sytuacja szybko przerastała dosyć wąskie horyzonty Zawady. Kombinacja wielu czynników prawie paraliżowała jej umysł: zespół stresu pourazowego, wpływ magicznego skażenia i środowiska MRU, manifestująca się elfia niechęć do mrocznych podziemi, stres bojowy, niewytłumaczalność zdarzeń, obecność iście symbolicznych wrogów jej "sprawy", bezradność jej "towarzyszy" w sprawie wyjaśnienia zjawisk panujących w tych "katakumbach nazizmu".

Pierwsze bliskie spotkanie z nieprzyjacielem zakończyło się równie nagle, jak zaczęło. Raptem jedna, dwie salwy i serie ze strony wroga - niecelne i nieskuteczne - skontrowane przez zmasowany, szybkostrzelny i celny ogień jej drużyny. Oponent nie miał szans. Tym bardziej, że to byli... zwykli ludzie. A przynajmniej tak to wyglądało i tak tłumaczył to Kocięba. MRU potrafiło wyłuskiwać ludzi ze swej przeszłości i najwyraźniej w jakiś sposób rezonowało z obawami i fantazjami intruzów, zsyłając nań... Nazistów. Pieprzonych niemieckich faszystów z czasów końca Drugiej Wojny Światowej, ani chybi z ostatnich dni przed przełamaniem MRU przez wojska Sowietów. Byli jak najprawdziwsi i namacalni. Ciężko było też określić, czy byli to żołnierze Wehrmachtu (a raczej cienia samej siebie, jakim była ta formacja w 1945 roku) czy już zmuszona do walki, wygrzebana z "dna beczki" grupa Volkssturm. Starcy i dzieciaki dowodzeni przez oficera. Może powinna wobec nich czuć jakąś litość? Może, ale Zawada nie była normalnym metaczłowiekiem o stabilnej psychice i umiarkowanych poglądach. Była fanatyczką swojej wizji rzeczywistości, toczącą pianę z pyska w sytuacjach, które ją "triggerowały".

A co mogło triggerować anarcho-socjalistkę bardziej, niźli męski bojownik z formacji nazistowskiej czy faszystowskiej?

Kiedy już się wydarła na ciała poległych, opluła je i nakopała im wystarczająco, mogła w stanie iść dalej. Reszta drużyny mogła tylko patrzeć na swoją dowódczynię, "panią oficer", która chyba nigdy nie powinna dostać takiego stopnia. Z drugiej jednak strony, ostatnie wydarzenia mogły przerosnąć prawie każdego. Jednym nerwy puszczały szybciej, innym wolniej. Jej puściły od razu.

Plus tego wybryku był taki, że się uspokoiła. Nie powtórzyła tej sceny z ciałami Bolszewików, którzy ich naszli parę minut później. "Stalinowców" również nie znosiła, ale mniej niż faszystów. Raczej uważała ich za nieszczęsne ofiary "fałszywych komunistów", zmuszone do stania po stronie autorytaryzmu Stalina, zdrajcy rewolucji. Ich też sprzątnęli bardzo szybko, bez strat. Dziwiła się tylko, dlaczego ta ich broń była aż tak nieskuteczna - nawet biorąc pod uwagę stan upojenia alkoholowego, różnice w ładunkach prochowych w nabojach i wytrzymałość nowoczesnego opancerzenia, na tej odległości kule wciąż powinny ranić i zabijać. Ale, nie miała zamiaru na to narzekać. Jak na razie MRU nie dawało im rady.

A przynajmniej do momentu znalezienia tej dziwacznej drezyny i... świecącego zbiornika z cyrylicą. Wydała szybkie rozkazy. Formacja bojowa, wzrok i lufy na zbiornik oraz wyloty korytarza (by nikt nie naszedł drużyny). Do Kocięby wydarła się by "ogarnął to" i powiedział im, co to jest. Znowu ogarniały ją nerwy, ale wciąż zachowywała dość przytomności umysłu by działać i wydać rozkaz - ucieczka do przodu albo walka. Z tyłu głowy miała też niepokój o manifestację na Pętli Boryszyńskiej, którą wyczuli przedtem. Znając ich szczęście i specyfikę tego miejsca, po piętach deptał im kolejny oddział Stalinowców.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
Stary 04-04-2019, 00:54   #78
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
-Cóż i tak to lepsze niż artyleria na kla… - Janek był już drodze żeby dać Oslo sążnistą sójkę w bok, ale został uprzedzony przez Olka i jedynie ograniczył się do kilkunastosekudowego patrzenia spode łba na wszystkich czy przypadkiem nie chcieli czegoś dodać. Zarchiwizował zapisy z kamer i sensorów do analizy na powierzchni, bo skoro mieli tędy wracać to zawsze warto było wiedzieć coś więcej.

Dramatyczne zimne podmuchy (a raczej to co z nich wynikało) było dodatkowym wrzodem na dupie. Co z tego że sprawdzał tunele skanerami jak opętany, jeżeli dostawał poprawny - w danej chwili - wynik? Skanował sto metrów tunelu, zero ruchu i śladów życia. Podmuch. Nagle za zakrętem na głębokości dwudziestu metrów pojawiają się czerwonoarmiści których wcześniej tam nie było. Teraz są i kilka sekund później pruli do wszystkich z tych swoich zabytkowo-nowych pepesz.

- Coś jakby? - Odpowiedź na pytanie do Kocięby o doprecyzowanie przyszła sama, pełznąc od nogawek w górę po wszystkich włosach na ciele krasnoluda i chwilę później w postaci impulsów akustycznych na skanerach.

- Zbyszek, co to było? Byłeś w stanie coś tam odczytać? - Bebok, ustawiając się do szyku z lufą quada na zbiornik od razu rozplanowywał sobie ewentualne osłony i trasy odwrotu. Tak na wszelki wypadek. Agent zaszyty w RCC dalej mapował pomieszczenie, by móc zapewnić co bardziej zapoznanym z technologią towarzyszom dodatkowe informacje w AR - takie drobne acz ratujące życie rzeczy jak to że tunelem prowadzącym na pętlę Boroszyńską był ten a nie ten obok czy że towarzysze są tutaj i ta osoba która wyskoczy zza osłony obok nich absolutnie towarzyszem nie jest.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 09-04-2019, 23:32   #79
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Wcześniejsze przeżycia ostro nadszarpnęły nerwy Powstańców, którzy gotowali się praktycznie na wszystko. Lufy spluw skierowane były na północ w kierunku w którym mieli iść, na południe czyli tam skąd przyszli i na wschód gdzie znajdowała się trasa turystyczna zaczynająca się w Pniewie. Bebok wyraźnie oznaczył w wewnętrznej sieci który tunel gdzie prowadzi. Jego skaner i sprzęt szalał od przepływu magicznej energii i cholernych wstrząsów.

- Tam!? Tam mamy iść! - zawołał Wysocki do Kocura

Trzaski i drapania zapowiadały to co mogło stać się najgorszego. Tymczasem adept z czarodziejem próbowali rozwikłać zagadkę cysterny, która uaktywniła cały ten paranormalny cyrk. Troll rzeczywiście odczytał jakieś rosyjskie smęty w o ceremonialnej składni o wielkich demonie, pętaniu jego mocy i było coś dalej, ale trudne do rozszyfrowania, szczególnie gdy jarzyło się krwistą czerwienią. Od znaków biła jednak jednoznacznie złowieszcza moc Nie było jednak czasu. Kocięba dostał rozkaz ogarnięcia problemu więc poszedł po najmniejszej linii oporu. Łyknął z flaszki, coś wymamrotał, zakręcił wokół prawej dłoni i wyczarował świetlisty pręt, którym przejechał raz po torach, a potem kilka razy po zbiorniku. Tam gdzie czar zetknął się z krwawą cyrylicą wypalał starocerkiewne znaki. Kilka kolejnych cięć i ze cysterny zaczęła wyciekać soczysto zielona fluorescencyjna ciecz, która ostro odbijała się Przebudzonym w astralu. Zaraz jednak po wypłynięciu zaczynała parować wnikając w betonowe ściany. Te potraktowane takim oparem zaczynały błyskawicznie porastać mchem i porostami.

Wstrząsy i światła jeszcze chwilę dawały o sobie znać, a potem zaczęły ustawać. Płonąca dotąd krwawo cyrylica na torach zgasła, a światła pod betonowymi płytami znikły. Patrząc do wnętrza zmaltretowanej cysterny nie dało się nic dostrzec, z resztą… sam zbiornik zaczął się wkrótce rozpadać i okazał się całkowicie pusty. Litery wypaliły się w małe czarne szlaczki z których nie można było już nic odczytać.

- Krwawa magia, drodzy państwo. - rzekł czarodziej strzepując ręce i rozpraszając magiczne ostrze - Cokolwiek odstawiają koledzy z nowego ZSRR… to coś bardzo złego.

Olek splunął słysząc o czarach prosto z Aztlanu. Sprawa nie wyglądała za ciekawie, ale podziemia się… uspokoiły. Aura w astralu przestała drażnić umysły Powstańców. Wydawało się, że dalsze przejście było bezpieczne. Pozostawało pytanie czemu akurat tutaj stała drezyna i kto nią przyjechał, jednak żadnych śladów nie znaleźli. Trzeba było się spieszyć, kto wie jakie jeszcze niespodzianki miało w zanadrzu MRU

***

Szli naprzód przechodząc raz przez suche piaszczyste odcinki, to znów przypominające jaskinię, a potem lekko zalane. Niegościnność tego miejsca po zniszczeniu cysterny znacznie zmalała, jednak kilka razy czuli bijący w nich podmuch chłodu uderzający z prowadzącego na północ tunelu. Dworzec Gustav minęli bez niespodzianek, jednak na Friedrichu usłyszeli jakiś okropny przeciągły wrzask z daleka i poczuli drżenie ziemi. Znów przeszła ich fala chłodu przeszła ich ciała, jednak nic więcej ich nie sięgnęło. Zauważyli coś jeszcze. Obojętnie w jakim stanie był tunel - tory zostały oczyszczone. Najwyraźniej były wykorzystywane.

Za dworcem Friedrich Powstańcy skręcili w lewo jak polecił Wysocki i Kocięba. Minęli dworzec Ludwik, którego ściany ktoś w całości pokrył grafitti (nawet sufit!). W oddali widać było punkt, który wyróżniał się z całkowitej ciemności. Główne wyjście. Zbliżając się zauważyli, że gruba kratownica, która zwykle blokowała przejście została usunięta, jednak adepci do społu z czarodziejem musieli poszerzyć wyjście, aby bez problemu dało się nim przejść.

Na zewnątrz panowała już noc i było dużo cieplej niż pod ziemią. W zielonym świetle noktowizorów dało się dostrzec wąską ścieżkę prowadzącą na wprost od wejścia do systemu bunkrów. Złowroga aura, która tak im dokuczyła w podziemiu znikła zastąpiona przez szum drzew, cykania owadów i nocne odgłosy lasu psute przez cichy terkot silnika quada.

- Jeżeli pójdziemy prosto powinniśmy dotrzeć do skrzyżowania leśnych dróg i wybrać ścieżkę na północ. Za jakieś dwa kilometry będziemy na skraju Kęszycy Leśnej. - powiedział Wysocki.

Powietrze było czyste, świeże… ale jednocześnie pełne zapachów, które przyzwyczajone do paskudnych miejskich smrodów nozdrza nie mogły rozpoznać. Skaner Beboka mapował mu masę obiektów w okolicy, a przestawiony na wykrywanie ruchu również dawał wiele odczytów, jednak żaden nie wskazywał, aby coś się nimi zainteresowało. Sporo nawet zaczęło się powoli oddalać od ich pozycji.
 
Stalowy jest offline  
Stary 10-04-2019, 19:46   #80
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Nareszcie. Przez chwilę miała wrażenie, że nie wydostaną się z tych katakumb, że osaczą ich ludzie (czy duchy) żywcem przeniesieni z czasów Drugiej Wojny Światowej, że ta cholerna cysterna wypluje jakieś energie albo demona, że astral tego miejsca się w inny sposób na nich zesra, że wyskoczą jakieś ghule, parabestie albo ruscy zwiadowcy. Na szczęście nic takiego się nie stało. Nie było bliskich spotkań trzeciego stopnia, Kocięba okazał się być zadziwiająco dobry w swojej pracy, a cysterna została szybko zneutralizowana.

Wraz z wyjściem z MRU przyszło trochę ulgi. Nie było już klaustrofobii, absolutnego mroku, ogłuszającego łomotu ich butów i silnika quada, nietypowego chłodu i ciągłego pędu powietrza... oraz magicznych zagrożeń płynących z głębi MRU. Martyna wykorzystała te kilka minut na to, by zarządzić odpoczynek, kontrolę stanu osobowego i sprzętowego. Dość czasu by odzyskać trzeźwość umysłu, uspokoić się i przemyśleć sprawę (w czym wydatnie przeszkadzała wyczuwalna już aura gniewnej Puszczy Lubuskiej - zgoła inny rodzaj astralnej toksyny).

Rosjanie musieli być przedtem w MRU. Porzucona drezyna, wyślizgane szyny (już pomijając sam fakt, że one tam były - już kilkadziesiąt lat temu MRU zostało praktycznie całkiem splądrowane), wreszcie ten pieprzony zbiornik z cyrylicą i paskudnymi energiami. Krwawa magia. Jeszcze tego brakowało, by ruscy czarnoksiężnicy babrali się w aztlańskich wariactwach. To też mogło oznaczać, że Aztlan czy Aztechnology w jakiś sposób wspierało Neosowietów... albo Rosjanie wykradli im ich sekrety. Tak czy inaczej, Polska nie potrzebowała mezoamerykańskich świrów i zwyroli.

MRU było nie do ogarnięcia, nawet z Kociębą i resztą drużyny. Za duża presja, za mało czasu, za dużo terenu. Konieczne było zaangażowanie całego zastępu mocnych magów od hermetyki, plus szamanów. Wyczyścić całe MRU astralnie, jakby coś na wzór egzorcyzmu. Potrzebne też były siły konwencjonalne do zabezpieczenia całości terenu. Ale gdyby takowe siły się znalazły i sprzątanie przyniosłoby efekty, a nic paskudniejszego nie wyskoczyłoby im po drodze (czy jakaś inwazja Rosjan albo rybokratów), to kompleks był w zadziwiająco dobrym stanie. W sam raz do przerzutu sił, do utworzenia centrum logistycznego i kwatery głównej na region, w ostateczności dobry jako linia obrony.

- Bebok. - zwróciła się trzeźwo do krasnoluda - Rozstawiaj antenę. Połącz nas z dowództwem, a ja nadam szyfrowany przekaz telegraficzny.

Wyjęła kopertę z rozpisanym szyfrem, który uzgodniła wcześniej z pułkownikiem. Telegram był na miejscu. Nie chciało jej się gadać z kimkolwiek i marnować czas. Wysunęła kabel z datajacka. Myślowe wbijanie szyfrowanego tekstu w cyberprzestrzeni było dużo szybsze od klasycznej klawiatury.

- Jakby nas albo mnie dorwali, zadbajcie o to, by ta koperta nie trafiła w ich ręce. - dodała, przygotowując w głowie raport.

Po złożeniu go i otrzymaniu potwierdzenia odbioru, mieli zamiar zwinąć manatki i udać się czym prędzej do Kęszycy Leśnej... ale nie kosztem utraty czujności. Ten las był groźny. Znając życie, po nocy jeszcze bardziej. Mieli trzymać podobny szyk i gotowość, co w MRU - acz odległości miały być większe o pięć metrów. Skontaktowała się też radiowo z drużyną Hipolita, wywołując ich, żądając raportu i opisując swoją sytuację.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172