Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-07-2019, 21:13   #601
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus mimo, że brał już udział w mniejszych i większych potyczkach, a nawet bitwach to nadal był przeciwnikiem zabijania. Pozbawienie kogoś życia traktował jako ostateczność, można zrobić sto innych rzeczy, zabicie drugiego człowieka to ostateczność. Tak jak to było choćby w chatce wiedźmy… Mag miał czasem wrażenie, że Ostatnich zbyt często wszystko stoi na opak. Jednak, gdy padłą Leo, Rotter się nie zawahał, użył swojej mocy i posłał magiczny pocisk z całą złością która go ogarnęła. Gdzieś tylko z tyłu głowy przemknęło mu przez myśl, że może właśnie rozwiązał się dylemat co począć z Leonorą.

Dalsze wydarzenia toczyły się szybko i mag nie był z proponowanych rozwiązań zadowolony. Nie było jednak czasu na dyskusję, tak więc wypowiedział magiczną formułę, aby stworzyć rumaka z cienia. Następnie przeszukał mężczyznę, którego pozbawił życia i zajął się pilnowaniem jeńców oraz lustrowaniem drogi przez lunetę. Bał się, że zobaczy konny patrol wroga…
Wiedział, że włożyli dużo wysiłku, zdawał sobie też sprawę, że w każdej chwili wszystko może skończyć się dla nich tragicznie.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 12-07-2019, 13:55   #602
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Gustav wskoczył na czarodziejską kobyłę z cienia.

- Detlef! Sprawdź co z Leo, pomóż jeżeli trzeba, a potem przeszukaj ciało dowódcy! Walter, zastrzel każdego który spróbuję czegoś głupiego, a potem zastrzel jego sąsiada dla przykładu! Loftus! Wypatruj czy nie nadciąga odsiecz! Karl! Ruszaj za krasnoludem! Bert...!

Widząc że niziołek już sięga po kuszę, a potem biegnie za zwierzętami warknął głośno.

- Bert! Przygotuj coś na wypadek gdyby tamten patrol przyjechał im z pomocą, a nie pierdol się z tymi kobyłami!

A potem szlachcic dobył miecza i ruszył w pościg.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 12-07-2019 o 14:03.
Stalowy jest offline  
Stary 12-07-2019, 21:55   #603
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Wrzask wielkiego kuraka, który nie wiedzieć jakim cudem znalazł się nagle na nad konwojem przerwał realizację planu krasnoluda. Ten dostrzegł zamieszanie wśród wrogich najemników, a wtedy pozostała Ostatnim już tylko chwila, by skorzystać z przewagi zaskoczenia.

Sięgnął po jedną z maleńkich buteleczek zawierających paskudny w smaku i konsystencji wywar. Miał on jednak całkiem ciekawe właściwości pozwalając odzyskać utracone siły, przyśpieszyć gojenie ran, a nawet zabliźnić co mniejsze skaleczenia. Jako krasnolud nie nazwałby tego naparu magicznym, bowiem jawne przyznanie się do korzystania z jakiejkolwiek magii byłoby co najmniej niestosowne, jednak doceniał jego moc i korzystał od czasu do czasu. Wychylił zawartość fiolki, a puste naczynie wytrącił mu z ręki przebiegający koń, w panice uciekając jak najdalej od atakującego potwora.

Nie wszyscy mieli tyle szczęścia, ale Detlef nie miał czasu oglądać się na innych. Ruszył w kierunku wozów Granicznych ciężkim kłusem, osłaniając bok tarczą i wywijając toporem. Z impetem starł się z przeciwnikiem, któremu udało się jakoś powstrzymać szarżę opancerzonego krasnoluda otrzymawszy jedynie płytkie cięcie w udo. Do pierwszej linii najemników doskoczyli również Oleg z Diukiem, którzy szybko powalili napoczętych przez krasnoludy wrogów.

Pierwsza linia Granicznych padła, jednak ochroniarze konwoju utworzyli kolejną kilkanaście kroków dalej i oddali nieliczną, ale za to celną salwę w Ostatnich. Jeden z bełtów wbił się w prawe ramię Thorvaldssona, który jakby zdumiony zuchwalstwem przeciwnika łypnął nań nieprzyjaznym spojrzeniem, wypuścił broń i tarczę z rąk, by sięgnąć po garłacz. Chwilę później chmura dymu wykwitła na końcu rozszerzającej się lufy, a spoczywający w niej ładunek sieknął oponentów, najpoważniej raniąc tych stojących na prawej i lewej flance. Kartacz rzucony tuż pod nogi przeciwników posłał ich na ziemię - szczęśliwie odłamki ze zbyt bliskiej detonacji jedynie niegroźnie odbiły się od pancerzy imperialnych agentów. Tak naprawdę eksplozje były dwie - do eksterminacji upartego wroga przyłączył się również Bert ze swoim ładunkiem.

Kilku wrogów uciekło korzystając z osłony stawiających opór towarzyszy, wlokąc ze sobą drugiego z pasażerów tajemniczego opancerzonego wozu. Wbrew jego woli, co dało się zauważyć od razu. Galeb szybko zorganizował grupę pościgową i część Ostatnich ruszyła za uciekinierami. Detlefowi pozostało zaopiekować się jeńcami oraz ogarnąć pozostałych na miejscu agentów.

Szybko zauważył, że wśród grupy Galeba nie ma Estalijki. Nie było jej również nigdzie widać. Na miejscu mieli zostać tylko Detlef, Walter, Loftus i Bert. Gdzie na demony podziała się ta szalona kobieta?! Słowa oddalającego się Galeba sprawiły, że szybko zlokalizował jej ciało wśród leżących na trakcie. Coś musiało pójść nie tak.

- Walter! Nie spuszczaj tej trójki z oka. Strzelaj bez rozkazu, gdy tylko któryś zrobi coś podejrzanego lub zaczną ze sobą rozmawiać. - Polecił.
- Bert! Rozbrój ich, a później zwiąż jednego po drugim. Ręce i nogi. Jak skończysz przeszukaj ciało dowódcy - przede wszystkim dokumenty, ale bierz wszystko, co może się nam przydać. Później sprawdź zawartość ich wozów i melduj, co znajdziesz. - Kolejny rozkaz.
- Loftus! Miej oko na trakt - wskazał kierunek, z którego przyszli - i natychmiast daj znać, jeśli coś zobaczysz.

Sam ruszył w kierunku leżącej Estalijki. Mijając Berta rzucił półgłosem, by zarekwirował sakiewki i inne cenne przedmioty pokonanych, wliczając w to broń dobrej jakości, strzelecką i palną. Ile z tego wezmą pozostaje kwestią otwartą, ale lepiej mieć to wszystko w jednym miejscu, niż później, być może w pośpiechu przeszukiwać każde ciało i wóz z osobna.

Leo była nieprzytomna. Szybkie oględziny pozwoliły na stwierdzenie poważnej rany ramienia, z której wciąż wystawał pocisk wystrzelony z kuszy tyle, że z obu stron... Dość rzec, że krew lała się obficie i nie zamierzała przestać. Do tego do płytkich zadrapań twarzy, które musiała sama sobie zrobić w czasie ataku furii, doszła rana głowy w okolicy skroni. Ta krwawiła mniej, niż ręka, jednak Thorvaldsson obawiał się o rozum pochodzącej z południa dziewki, która i bez tego wykazywała ostatnio oznaki szaleństwa. Nie mógł w żaden sposób pomóc jej głowie, za to mógł postarać się zrobić coś z dość sponiewieranym ciałem. Ważne było, że żyła, a krasnolud zamierzał dopilnować, by ten stan się nie pogorszył.

Zaczął wyjęcia bełtu w kierunku, z którego wbił się w ramię Leo. Na szczęście pocisk nie był rozwidlony, ani jego grot nie trafił w kość i nie rozpadł się na drobne ułomki. Coś takiego mogłoby kosztować ją utratę ręki lub nawet życia na skutek zakażenia. Średnica promienia bełtu była większa, niż grotu, więc zabieg nie groził dalszymi obrażeniami. Brak przytomności pacjentki ułatwiał znacznie przemycie rany gorzałką i zszycie jej brzegów niezbyt równym, ale za to mocnym ściegiem.

W dalszej kolejności zajął się raną głowy. Po przemyciu miejsca okazało się, że nawet szycie nie będzie konieczne. Ostrze rozcięło jakieś drobne naczynie krwionośne sprawiając wrażenie, że rana jest poważniejsza, niż była w rzeczywistości. Opatrunek zawiązany dookoła głowy zamknął temat.

Dla pewności obejrzał ranną jeszcze raz, po czym przystąpił do cucenia. Potrzebował, by była przytomna na tyle, by zaaplikować jej napar kojący. Wywar powinien przyśpieszyć leczenie, a dalsza kuracja była możliwa konwencjonalnie lub wspomagana miksturami leczącymi.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 12-07-2019, 23:55   #604
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
W reakcji na ucieczkę czwórki z więźniem Galeb i Diuk zaczęli ich ścigać pieszo, a Oleg i Gustaw rzucili się do jedynego konia. Ewentualnej przepychance zapobiegł Loftus, przywołując dla szlachcica wierzchowca z cieni. Przypłacił to jednak dojmującym poczuciem zimna i dokuczliwymi dreszczami. Po chwili cała czwórka goniła już uciekających a Loftus wyjął lunetę i rozglądał się za patrolami - nie zobaczył żadnych. Co o niczym nie świadczyło, pole widzenia w górach było dosyć ograniczone i zamiast 40 kilometrów widziało się do pierwszego zakrętu, czyli dużo mniej.

Bert podjął próbę bardzo trudnego strzału. Bełt nie tylko musiał minąć grupę pościgową, ale i trafić w porywaczy, a nie w więźnia. Miał szczęście tego dnia. Bełt przemknął tuż nad ścigającymi i trafił jednego z uciekających, krzesząc skry na hełmie. Mimo braku obrażeń trafiony krzyknął, puścił półprzytomnego więźnia i rzucił się do panicznej ucieczki. Co było dalej Bert nie widział, jako że stracił zainteresowanie pościgiem za ludźmi i pobiegł w przeciwna stronę - ścigać zwierzęta.

Czterech Ostatnich pobiegło w jedną stronę, jeden w drugą, Detlef klął szarpiąc się z bełtem w ranie Leonory... Walter wodził strzałą to w kierunku jednego to drugiego jeńca, mając nieprzyjemną świadomość, że został sam, nie licząc trzęsącego się maga, który więcej uwagi poświęcał przetrząsanie kieszeni trupa (oprócz widocznych rzeczy: kolczugi, miecza i kuszy - 27zk 11ss, pudełko kandyzowanych owoców, ukryty w rękawie sztylet, srebrny łańcuch na szyi wart kilka koron) niż jeńcom i tylko co jakiś czas podnosił na nich wzrok.

***

Chwilę później
Miejsce potyczki


Detlef słabo znał się na leczeniu, a na chirurgii jeszcze słabiej. Wyciągany bełt zazgrzytał o kość powodując dodatkowe obrażenia, ale za to budząc Leonorę. Ręka była chwilowo niezdatna do użytku, ale mózg, jak się okazało, nadal działał. Co niestety nie znaczyło, że można liczyć na poprawę zachowania. Choć blada, wstała o własnych siłach. Co prawda zaraz później zwymiotowała, a Detlef znał się jednak na medycynie na tyle, by zdiagnozować wstrząśnienie mózgu. Nic czego kilka dni leżenia w spokoju i braku wysiłku nie mogłoby wyleczyć. Tylko nie zanosiło się na to.
Mag skończył już przeszukiwać kieszenie, ale nie skończył drżeć. Drżeć za to zaczął Walter, a dokładniej - drżały jego ręce. Z wysiłku. Trzymanie napiętej cięciwy łatwe nie było. Jeńcy tymczasem ocucili dwóch swoich nieprzytomnych. Trzeci nadal nie odzyskiwał przytomności. A broni nikt nie pozbierał...


Pięć minut po potyczce,
kawałek dalej szlakiem


Gdy dwóch konnych dogoniło trójkę ściganych (czwarty, ten trafiony przez Berta uciekał sporo szybciej i był jeszcze dalej) jeden z nich nie wytrzymał i wystrzelił z garłacza. Zarówno Gustaw jak i Oleg w podziwu godny sposób skręcili na boki i przepuścili większość pocisków między sobą i w obu przypadkach skończyło się na niegroźnych draśnięciach. W sumie niewiele ich to spowolniło, a strzelec rzucił broń i pobiegł w las. Z pozostałej dwójki jeden przyłożył jeńcowi miecz do szyi - teraz widać było że to młoda kobieta o twarzy znanego im już Kadeta, a drugi wycelował kuszę w przyjezdnych. Oleg z kolei wycelowął kuszę w niego. Pat został przerwany przez przybycie Galeba i Diuka, który na szczęście nie miał na sobie akurat zbroi płytowej, inaczej pewnie nadal byłby w połowie drogi. Na ten widok kusznik zaczął się powoli wycofywać, a "miecznik" powtórzył:
- Jeszcze krok, a poderżnę gardło szlachetnej pannie - zagroził. A Gustaw nie bardzo mógł pozwolić by bratanica wdowy po Leosie von Liebwitz (młodszym bracie Elektorki, który zginął w niejasnych okolicznościach niedługo przed wojną) i córka szefa wywiadu Wissenlandu zginęła. Bo wiedział kogo obciążą odpowiedzialnością.


siedem minut po potyczce
Fragment szlaku przy łasze piasku, na południe od miejsca potyczki


Niziołek szybko znalazł Prosiaka skubiącego trawę. Zwierzak był zbyt gruby by długo biec, więc i jego ucieczka nie trwała długo. Szczątki drugiego z kuców znalazł kawałek dalej, biedne zwierze musiało się potknąć i spaść ze zbocza.
Bert niemal już stracił nadzieję na znalezienie ostatniego ze zwierząt, gdy usłyszał rżenie ostatniego z kuców i cichy głos człowieka. Przestraszone zwierzę zeszło ze szlaku w kierunku wody, gdzie na piaszczystym brzegu siedział jakiś mężczyzna. Niedawny więzień. Miłka musiała ich wyczuć bo zarżała a Prosiak odpowiedział tym samym, niwecząc próbę podejścia niezauważonym. Niemniej, Bert więźnia widział, a były więzień jeszcze nie spostrzegł niziołka.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 13-07-2019 o 00:20.
hen_cerbin jest offline  
Stary 14-07-2019, 12:58   #605
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Dobiegłwszy Galeb z bronią gotową do walki i tarczą w pogotowiu przystanął, ale mordercze spojrzenie miał wlepione w Granicznych i dyszał, nie wiadomo czy ze zmęczenia czy z chęci mordu. Bandaże na twarzy poluzowały się odsłaniając fragmenty oszpeconego przez płomienie oblicza.

Gustav tymczasem uśmiechnął się do uciekinierów prawie przyjaźnie. Pomimo wszystko trochę go nauczyły rozmowy z najemnikami jakie poprzednio odbywał.

- Warto wam chłopaki narażać swoje życia? - zapytał bez złości czy agresji - Nie musimy i nie chcemy was zabijać, w końcu wykonujecie tylko rozkazy... nieżyjącego już dowódcy. Zostawcie dziewczynę w spokoju i uchodźcie, a krzywda nie stanie się wam i waszym kolegom, którzy zostali tam z tyłu. Zachowajcie życia... i nie dawajcie powodu mojemu czarownikowi, aby zabawił się z waszymi towarzyszami... albo moim zacnym kamratom by zajęli się wami.

Runiarza bardzo zirytowało, że wyklęty tak nonszalancko sobie szczuje nim Granicznych, ale w tej chwili nie było czasu na większe złości. Za to tą emocję mógł spokojnie przenieść na uciekinierów. Karl natomiast warknął groźnie dla podkreślenia, że jak najbardziej jest chętny zabrać się za "graniczniaków-bohaterów"
Gustav czekał moment na reakcję dalej się lekko uśmiechając, nie dając po sobie poznać, jak bardzo nerwowa jest to dla niego sytuacja. Obserwował uważnie twarze karawaniarzy i w razie gdyby dostrzegł na nich wahanie był gotów zaproponować im trochę złota - po pięćdziesiąt koron na głowę. Oczywiście zostało by to między nimi i żaden inny z granicznych nie widziałby o tych pieniądzach.
Jeżeli jednak musiałby się odwołać do sypnięcia złotem to nie zawaha się wspomnieć, że jego towarzysze nie mają tyle cierpliwości co on... i nie zależy im tak bardzo na życiu dziewczyny, więc lepiej by Graniczni się szybko decydowali.

Jak się jednak okazało złoto nie było potrzebne. Kusznik uciekł, a człowiek z mieczem widząc co się dzieje zapytał nerwowo jaką ma gwarancję.
Gustav wskazał ręką uspokajająco na Olega, by ten opuścił kuszę.

- Chociażby to że twój kolega nie dostał bełta w plecy. - rzekł Gustav - No i moje słowo...

- Masz słowo krasnoluda.
- rzucił Galeb, wcinając się w wypowiedź szlachcica - Masz krasnoludzkie słowo, że jeżeli zostawisz dziewczynę w spokoju odejdziesz bez problemu. Twoi kamraci też przeżyją, jeżeli nie zrobią niczego głupiego.

Kolejna sytuacja, która wymagała współpracy ze strony Galeba, ale Runiarz domyślał się że dziewcze musi być bardzo ważne. Z resztą wcześniejsza sytuacja to doskonale pokazała... Jeżeli w ten sposób uzyskają informacje które przekonają Króla Alrika do interwencji to tym bardziej opłacało się działać.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 14-07-2019 o 22:21.
Stalowy jest offline  
Stary 16-07-2019, 13:16   #606
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg wciąż celował w oddalającego się kusznika. Mimo, że zdążył już się uspokoić i zaczął znów myśleć nieco trzeźwiej, to wciąż gotów był pociągnąć za spust.
- Jesteś coś dłużny swoim przełożonym? Aż tyle żeby stracić życie? Lepiej ich posłuchaj. - odezwał się powoli zmieniając pozycję - Wasze sprawy są tak samo słuszne, krew macie taką samą tylko herby inne. Nie warto się poświęcać.

Mimo, że broń skierowana była na kusznika ukradkiem obserwował reakcje mężczyzny z mieczem. Krok, po kroku okrążał go. Wiedział, że w końcu odwróci się bokiem lub plecami. Liczył, że jeśli zauważy to, że nie jest w stanie się zasłonić od wszystkich poczuje presję i się podda, lub nie zareaguje i po prostu odsłonie się na strzał. Patrzył na jego dłoń trzymającą miecz szukając niebezpiecznego ruchu, ale też bacznie obserwował jego oczy szukając zwątpienia i strachu. Liczył, że nie znajdzie w nich determinacji i odwagi. Wtedy ktoś musiałby zginąć.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 16-07-2019 o 20:12.
Morel jest offline  
Stary 16-07-2019, 22:00   #607
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus drżącymi rękami zabrał takie drobiazgi jak złoto, czy pudełko kandyzowanych owoców. Zerwał też z szyi trupa srebrny łańcuch. Miecz ocenił bardzo pobieżnie i jeśli wydawał mu się lepszy od tego, który posiadał to go wymienił. Widział, też że Walter opadał z sił. Wystarczyłoby, żeby był w pogotowiu, z pewnością ze strzałą w ręce i na majdanie, napoił by go nim którykolwiek z Graniczych spróbował by coś zrobić. Przynajmniej Leo zdawała się żyć, choć czy to na pewno dobrze, skoro mogła być skażona przez chaos… Nie czas na rozmyślania. Ritter napiął mięśnie, aby choć trochę ograniczyć drżenie. Sięgnął po kusze i powoli włożył bełt i podniósł się z ziemi. Choć wiedział, że drżący może nie wzbudzać respektu u jeńców, to jednak widok martwego dowódcy pod jego stopami z przepaloną klatką piersiową od magicznego pocisku powinien trochę utemperować zapędy najemników. Wystarczyło tylko o tym przypomnieć…
- Panowie chyba starczy magicznych sztuk i wzajemnego mordowania. Grzecznie prosimy przejdźcie pod skarpę, odciągnijcie nieprzytomnego i nie podnoście broni, a zachowacie życie i sakiewki. – Szary Czarodziej mówiąc to mocno kulił się jakby z zimna. Dał też chwilę jeńcom na wykonanie polecenia, licząc że w między czasie opanuje drżenie – Ale to nie wstyd dać się pokonać bohaterce ludu, obrońcy portu i miasta, Dziewicy z Meissen. – Mag starał się uśmiechnąć, ale zadzwoniły mu wtedy zęby, wziął więc oddech i kontynuował. – Nic do Was i Waszego złota nie mamy. Macie więc wybór albo bez broni i nieprzytomnego kolegi za to z sakiewkami wskakiwać do rzeki, albo tak jak stoicie, dajecie się związać i czekacie aż uwolni Was patrol.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 17-07-2019, 16:33   #608
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Tym razem Leonor nie śniła o niczym, pamiętała tylko, że najpierw powaliła wrogiego dowódcę, a potem ów dowódca najpewniej martwy podniósł się i w jakiś niewyobrażalny sposób postanowił zabrać Leonor ze sobą. Była to najprawdopodobniej zemsta jakiegoś Boga Chaosu, który opanował tego pijącego krew niewiniątek i kupczącego z kozami szaleńca, aby zniszczyć szlachetność i piękno wiernej służki Najpotężniejszej Pani. Śmiertelnik nic nie poradzi na bożą siłę, nawet jeśli (a może zwłaszcza wtedy) gdy jest to siła chaosu i głowa Leonory uderzona z siłą eksplodującego wulkanu odleciała w nieokreślonym kierunku.

Przyznać jednak należy, że zadziałał też Palec Najwspanialszej, który nie pozwolił, aby pozostała część ciała pozostała w miejscu i dzięki boskiej interwencji szyja i reszta ciała w niewytłumaczalny dla marnych śmiertelników sposób podążyła za głową. Tym to sposobem Nieustraszona zapobiegła rozczłonkowaniu akolitki pozwalając jej dalej kontynuować jej misję nawracania świata. Śmiertelnicy nie przeżywają wypadków przez przypadek. Tak było i tym razem.

Tym razem bowiem zło i chaos opanowały nie tylko krwiożerczego dowódcę, ale i pomieszało zmysły ludziom, którym dotychczas można było ufać. Ludziom sięgającym ręką na drugą stronę podszewki świata, grzebiącym w trzewiach chaosu jak kucharz grzebie w kaczym kuprze zanim poda na stół gotową zupę. Zupę, którą zamierza otruć tych, którzy ciągle jeszcze stoją po stronie dobra.

Bogini dmuchnęła swoim życiodajnym oddechem stawiając na nogi Leonor zdrową i wypoczętą jak nigdy wcześniej. Kolejny haust powietrza, gdy tylko zerwała się z ziemi spowodował, że musiała wyrzucić z siebie resztki bożej mocy, której ludzkie ciało nie jest w stanie akumulować zbyt wiele. Zwymiotowała nie wiadomo czym i błyskawicznie zorientowała się w sytuacji. Szalony krasnolud chciał odrąbać jej rękę, a mag zamierzał w tym czasie pozabijać wszystkich pojmanych wrogów topiąc ich w rzece pod pozorem przegrupowania. Bogini była wrażliwa na takie rzeczy. Potrafiła przywrócić człowieka z zaświatów, tylko po to, żeby zapobiec niegodziwości. Estalijka zerwała się łapiąc za rapier…

No dobrze... krasnolud chyba nie próbował oderwać jej ręki, ale mag, przepełniony chaotycznym zimnem mag, zamierzał właśnie uśmiercić wszystkich jeńców topiąc ich w rzece. Akolitka musiała temu zapobiec. Przez chwilę myślała, czy nie połączyć zimnego rapiera z zimnym ciałem maga, ale ten wielokrotnie okazywał się sługą Bogini. Nie jego winą było to, że oszalał opanowany przez Chaos. A może jego umysł i ciało mogły jeszcze zostać uratowane?

Leonor rzuciła się między jeńców i Loftusa wycelowując w niego swój rapier.
- Ty pomiocie Chaosu! Ty jaszczurko Tzeentcha! Ty zmrożony smarku Konspiratora! Co ci strzeliło do głowy, żeby zamierzać się na tych niewinnych jeńców?! Topić szlachetnych wojowników, ojców rodzin, oddanych mężów ryzykujących swoje życie na krańcu świata… Imperium?!
Zwymiotowała dla większego efektu jeszcze raz, żeby pokazać magowi jak gardzi sługami Chaosu. Ale cnotliwa akolitka nigdy nie traciła czujności. Odwróciła się błyskawicznie, ale nie zupełnie w kierunku jeńców. Rapier celował teraz w nich.
- Szlachetni jeńcowie. Z najwierniejszą służką Najpotężniejszej Pani jesteście bezpieczni. Nie ruszajcie się i złóżcie broń. Zaraz opatrzę wam rany. Jak tylko skończymy was wiązać… inaczej ktoś mógłby pomyśleć, że nie jesteście jeńcami i jakiś słuuuuga Chaosu - przeciągnięty akcent miał dać jasno do zrozumienia stojącemu obok słudze, o kogo chodzi - mógłby chcieć zamierzyć się na wasze ciała, albo co gorsza DUSZE! - jej głos zadryfował tak nisko, że przy ostatnim słowie drobne kamyki na drodze wpadły w drgania. Rapier w tym czasie drżał niebezpiecznie robiąc drobne cięcia w powietrzu przy każdym zdaniu.

- Potem musimy odprawić rytuał i odegnać moc chaosu od tego szaleńca. Ale najpierw, dla waszego bezpieczeństwa byłoby lepiej gdybyście się powiązali - jej wzrok uważnie lustrował i jeńców i maga. Każdy gwałtowny ruch mógł oznaczać serię kolejnych działań zabezpieczających porządek i bezpieczeństwo. Przynajmniej w rozumieniu akolitki.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 17-07-2019 o 16:35.
druidh jest offline  
Stary 17-07-2019, 20:07   #609
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Mag słysząc brednie Leo przeklną pod nosem, zaczął żałować, że Detlef ją ocucił. Dziewica widać zapomniała, że dla tamtych to ona jest wiedźmą i czarownicą, po tej chryi z krukiem. Miał nawet cichą nadzieję, że khazad ponownie ją ogłuszy, przerywając jej wywód w połowie. W sumie miał straszną ochotę strzelić z kuszy do akolitki, zamiast tego ścisnął ją mocniej i wymierzył w Granicznych i chrząknął wymownie. Przypominając jeńcom o swojej obecności i kuszy w nich wycelowanej.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 17-07-2019, 20:16   #610
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef zajęty babraniem się w przedziurawionej ręce akolitki początkowo nie zauważył tego, że Bert najzwyczajniej olał polecenia Galeba oraz bezpośredni rozkaz Thorvaldssona i pognał nie wiadomo dokąd, zamiast rozbroić jeńców i przeszukać ciała poległych w poszukiwaniu informacji oraz, zupełnie przy okazji, złota na pokrycie reparacji wojennych oraz wyrządzonych przez Granicznych krzywd członkom Ostatnich.

Kapral zorientował w sytuacji, gdy tylko opanował najbardziej pokiereszowane ze wszystkich kulasów ramię szurniętej dziewki. Od tego czasu co rusz łypał okiem w stronę klęczących jeńców szukając oznak zbliżających się kłopotów, czego skutkiem było niezbyt równe zawinięcie bandaża na głowie Estalijki. Oko wytrzeszczone pod naciągniętą opatrunkiem brwią nie powinno zbytnio dziewce przeszkadzać, a że wyglądała jakby bez przerwy czemuś się dziwowała...
"W sumie ona tak zawsze miała" - skwitował w myślach.

Nim skończył opatrywanie Ritterowi znudziło się pilnowanie traktu i zaczął robić to, co miał zrobić Bert - przeszukać ciała. Nie przewidział jego propozycji co do wyboru zachowania sakiewek i skakania w rwący nurt rzeki lub oddania ich, choć trzeba przyznać, że przeszło mu przez głowę, aby rozbrojonych jeńców trzymać na tyle blisko rzeki, by rozważyli tę rozpaczliwą drogę ucieczki i poprzez to oszczędzili im kłopotu. Ale sakiewki powinni zostawić i tu nie ma dyskusji. Gdyby to Ostatni byli na ich miejscu już dawno straciliby wszystko, co mieli przy sobie.

Kiedy jednak Leo się ocknęła i zaczęła swoją tyradę grożąc bronią to Loftusowi to jeńcom, kapral musiał interweniować.
- Przymknij się i wypij to. - Bardziej stwierdził niż poprosił, podając Estalijce wywar kojący. - Nic im się nie stanie, jeśli nie zrobią niczego głupiego. - Dodał patrząc na tamtych ponurym spojrzeniem niosącym obietnicę bolesnej śmierci, jeśli jednak czegoś spróbują. - Miej oko na trakt i wypatruj Berta - możesz mu tę wykałaczkę w dupę wsadzić, jak już wróci. Z pozdrowieniami ode mnie za niesubordynację. - Powiedział.

Sam zebrał broń tych, którzy się poddali oraz polegli i odłożył ją na stertę kawałek dalej. Wrócił do jeńców, by związać każdego z nich z osobna - ręce z tyłu połączone z nogami tak, że lina pozwalała im wyłącznie leżeć. Nie był przy tym brutalny i nie wiązał tak, aby stała im się krzywda - celem miało być wyeliminowanie ryzyka z ich strony - nie mogli uciec ani szybko się oswobodzić (jesli w ogóle) i pilnujący ich Walter nie musiał pilnować ich z łukiem i strzałą w ręku.

Gdy już wszyscy zostali związani i ułożeni na poboczu od strony zbocza góry, kapral zainteresował się znaleziskami Loftusa.
- Masz coś ciekawego? Jakieś rozkazy? Coś na temat więźniów? - Zadawał pytania przeglądając złożoną na stertę broń. - Sprawdź wóz, którym byli przewożeni. Zbierz złoto, kosztowności i wszystkie dokumenty, jakie znajdziesz. - Polecił. - Musimy zdążyć, zanim wrócą pozostali - pewnie trzeba będzie stąd szybko zniknąć. - Dodał.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172