Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-10-2021, 18:54   #61
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Knappe.

Początkowo Niers myślał, że strażnik zna się na swojej robocie i szybko zbiega ujmie. Potem okazało się, że z niego taki strażnik, jak z Niersa akolita. No bo jak bardzo poważnie można było traktować człowieka, który zbiera bandę hultajstwa do policyjnej roboty, a kiedy sprawa posypała się całkowicie, pyta dopiero o personalia.
Niers mógłby mu opowiedzieć, że od z górą dwóch dekad posyła ludzi na żalnik. Mógłby opowiedzieć, że Maurer jest w stanie wytropić kruka na bagnie. Mógłby też wspomnieć, że z Oliwii taka szlachcianka, jak i z samego Knappego. Mógłby.
Ale widząc głupotę strażnika można było jedynie spojrzeć na niego litościwie, niczym na wioskowego idiotę, którym najpewniej był.

Kobieta którą wlekli na sznurze jaśnie wielmożni, była zgadką. Niers miał wrażenie, że właśnie ogląda swoją następną pomyłkę. Była nawet ładna na swój sposób ale rzemieszkowi cierpła skóra kiedy próbował sobie wyobrazić w jakiejś intymnej sytuacji z nieznajomą. Coś kazało mu trzymać swoje emocje na wodzy. Przeczucie?
Możliwie. Doświadczenie? Być może.

Na propozycję Oliwii skinął głową. Jego zdaniem dziewczyna wdepnęła nieco za głęboko i być może będzie potrzebować nieco jego ogłady. Ufał, że jego umiejętności szermiercze nie będą potrzebne. Ostatnie jego konflikty ze szlachtą skończyły się pościgiem przez dwie prowincje i nie chciałby tego powtarzać. Nie przy grasującym w okolicy mordercy i watahach wilków. Nie bez swojego konia który na middenlandzkim wikcie niewątpliwie nabierze nieco sadła.

- Jaki mamy wybór? - wzruszył ramionami na słowa Oliwii. Bardziej stwierdził fakt, niż zadał pytanie, bo było oczywiste, że każdy musi zagrać swoją rolę przed tymi szlachcicami.


 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 18-10-2021, 09:08   #62
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Høflig z mieszanymi uczuciami przyjął żołnierski brak odpowiedzi na stawiane przez niego pytania. Może zbrojni nie chcieli gadać, może nie mogli. W sumie nie była to jego sprawa. Ale nie było to grzeczne a czego jak czego ale braku grzeczności „Grzeczny” - jak tłumaczyło się jego przydomek na mowę południowców - nie znosił. Kiedyś, w innym miejscu i innym czasie, takie zachowanie skończyło rozmówców skończyło by się dla kogoś źle, ale Lars miał już dość robienia sobie wrogów z każdego rozmówcy. Miał wrogów w naddatku. Zresztą, może i taki był zwyczaj tej krainy? Wypytać kogoś mając w dupie jego własne pytania? Høflig postanowił to zignorować.
To był kraj dziwnych obyczajów. Jak na północy, gdzie Kurganie uważali, że to dobry pomysł pierdolić się z owcami. Czasami zastanawiał się, jak wyglądają owoce takich zabaw? I czy tutejsi też oddają się takim ekscesom?

Dworek otoczony palisadą zrobił na Larsie wrażenie. Lubił takie położone w głuszy leśnej miejsca. Dobre do obrony. Szybko więc obszedł cały dziedziniec sprawdzając gdzie można wejść na mur. W kilku miejscach znalazł drewniane schodki wiodące na otoczoną palisadą podmurówkę. W końcu wspiął się i na nią i wyjrzał w las, upewniając się jak to miejsce nadaje się do obrony. Wspinaczka nie była najlepszym pomysłem, bo noga paliła go przy każdym kroku, ale nie miał jej tego za złe. Ból to życie. Równie dobrze mógł zostać w lesie z rozszarpanym gardłem. Albo w wielu innych miejscach w których narobił sobie wrogów. O tak miał wrogów. Ale wrogowie to dobra rzecz. Dowodzą, że … robisz wrażenie. Detlef i Arne Wecker nie nadawali się na dołączenie ich do tej kategorii, ale z drugiej strony ilu może być ciekawskich milczków w jednym oddziale? Lars sobie ich zapamiętał. Nie lubił sytuacji w których czegoś nie rozumiał. Przez co na dobrą sprawę nie rozumiał życia. Bo ciągle go coś zaskakiwało.

Widząc swoich kamratów zbierających się przy Olivii zszedł z muru i dołączył do nich, stojących w wianuszku.

- Mili ludzie? - spytał z cieniem sarkastycznego uśmiechu pan Niers wskazując głową na barona i jego zauszników - Przyjaźni? Łagodni dla niewiast?

Lars zaśmiał się i splunął. „Tfu, na psa urok” pomyślał, nie chcąc obnosić się ze swoimi przesądami. Z drugiej strony, mimo że miał sporo włosów na głowie za niewiastę trudno było by go wziąć nawet przy ogromnej ilości okowity. Więc co mogło mu grozić? Jednak jego wzrok błądził w okolicy wleczonej po dziedzińczyku niewiasty. Wyczuwał jej pierwotną siłę. Siłę bliską jego naturze. Raz czy dwa złowił spojrzenie tego, co zwał się Voormann. Nie podobało mu się to co ujrzał w jego oczach. Z tej dwójki, Voormann i ta srebrzystowłosa, wolał by wieczór spędzić w towarzystwie niewiasty, mimo że wyraźnie miała coś na sumieniu. Zawsze było by co wychędożyć. Voormann nie gwarantował takiego zakończenia wieczoru.

-Trzeba nam spocząć i to jest racja. Ale nie możem tak z butami wleźć im do domostw i stodół. Trza by się spytać, gdzie możemy się złożyć. I strawę jaką niech dadzą. Nawet jeśli by trzeba było zapłacić. Do najbliższej gospody daleko. - Lars spojrzał na sierżanta a gdy ten odwrócił wzrok, na Olivię. - Może ty? Jesteś tu wielką panią, więc może cię posłuchają i dadzą twoim ludziom dach nad głową i strawę?

Nie chciał, żeby to tak zabrzmiało, ale wciąż pamiętał ją w saniach pośród tych fircyków, z których żaden nie miał prawa uchodzić za mężczyznę. To jak się śmiała jak rozmawiała gestykulując, roztaczając swój czar na tych skurwieli. Nie miał prawa mieć jej tego za złe, wszak ledwie się znali. Sam nie był nawet pewien, co nagle do niej poczuł. Nie miał prawa mieć jej tego wszystkiego za złe.

Ale miał.

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 22-10-2021, 15:33   #63
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację


Odstąp. Nie zbliżaj się kochany, proszę cię. Nie rób tego.

Posłuchał. Może czasem po prostu trzeba posłuchać drugiego głosu? A może powinien był odejść już wcześniej? I nie udawać, że jest kimś, kim z zasady po prostu nie mógł się stać! Bo cokolwiek by uczynił nigdy nie stanie się człowiekiem. Może przyjąć ich język i zwyczaje. Może starać się z całych sił przyjąć ich myśli. Ale oni nie przyjmą jego.

Tak. Rozumiesz, prawda? Powinieneś odejść

A może to nie to? Może po prostu w kawalkadzie zbrojnych coś było nie tak? Coś budziło jego lęk i instynktownie rozbudzało uważność. Przykucnął za omszałym drzewem. Teraz skrytym pod omszałym drzewem. Chwilę tak obserwował. Wóz, zbrojnych, kobietę. Jego nieludzkie oko taksowało każdy ruch, twarz, miecz… naszyjnik!

***

Ruszył dalej. W koło śnieg, las. Gdzieś w oddali wilki. A jeszcze dalej ludzka kawalkada zmierzająca w swoim kierunku. I medalion. Czy to był ten medalion?

Co zamierzasz uczynić? Odebrać go?

A co, jeśli nie zechce go oddać? Użyjesz siły? Zastraszysz? A może zabierzesz we śnie?


- Uczynię to co uznam za konieczne – głośno wypowiedziane słowa utwierdziły w przekonaniu i kiedy tylko przebrzmiały Loki zdał sobie sprawę, że z tej deklaracji nie zamierzał się wycofać. Przyspieszył kroku. Ruszył biegiem.

Był i kolejny aspekt, który go ponaglał. Z początku jakby nie zdawał sobie sprawy. Nie potrafił tego nazwać. Dookreślić. Ująć. Ale z każdym kolejnym uderzeniem serca, spojrzeniem w bok i za siebie czuł. Czuł coraz pewniej i wyraźniej. Las był obcy. Dziki. Nie poznany. Może nawet nie przystępny? Maedhros odszedł z Laurelorn przed laty. Ale na bogów! On tam się wychował. Czucie i bliskość lasu była mu przyrodzona. A teraz? Nagle te uczucie na skraju świadomości, które kazało mu przyspieszyć i wzmóc ostrożność. Biegł.

***

Płonące pochodnie zdawkowo oświetlało palisadę. Obserwował chwil parę by uznać, że strażnicy w płonnej nadziei przeczesujący ciemność byli zdenerwowani. Najgorsza recepta. Ale droga była tylko jedna. Odszukał zdatną gałąź i nadepną. Ta przeraźliwie zatrzeszczała i pękła. Przystanął. Nic.

Postąpił parę kroków bliżej i ponowił ciemność. Ponownie nic się nie wydarzyło. Ogłuchli?

Za trzecim razem przyniósł gałąź nieco bliżej bramy, dziwiąc się, że jeszcze go nie dostrzegli. Choć z drugiej strony trzymanie pochodni tuż przed twarzą sprawia, że w ciemności nic nie widać. Zwłaszcza jak jest się ślepym człowieczyną.

To twoi młodsi bracia. Czyż nie?

- Stój! Kto tam? – zakrzyknął strażnik po lewej stronie.
- Co się stało? – ktoś inny.
- Coś słyszałem. Hej! Tam w ciemności – wskazał w stronę Loriego.
Ten już widząc kusze celujące w jego strony, nie miał ochoty na więcej hazardu.
- To ja Lori. Jestem zwiadowcą z podchodu jaki spotkaliście dziś w lesie. Moi druhowie są przy waszym ogniu.
Podszedł parę kroków bliżej tak by mogli go zobaczyć. Nie wykonując żadnych ruchów przystanął w oczekiwaniu na reakcję.

 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
Stary 23-10-2021, 14:49   #64
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
W głębi Drakwaldu, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Żołdacy w kolczugach odpięli łańcuch srebrzystowłosej kobiety od sań i popychając ją bezceremonialnie zaczęli zapędzać brankę w stronę frontonu dworku. Obserwująca te poczynania kątem oka Olivia dostrzegła na ułamek chwili kształty runicznych znaków wygrawerowanych w metalu kajdanów, ale słaby poblask pochodni oraz skąpy czas nie pozwoliły czarodziejce rozeznać się w naturze tych inskrypcji.

Nadto panna Hochberg świadoma była tego, że baron i jego zausznicy dyskretnie, lecz bacznie dzielą swoją uwagę pomiędzy tajemniczą więźniarkę oraz osobę nowo poznanej czarodziejki. Olivia odnotowała ten fakt w pamięci mając świadomość, że von Metterich zyskał kolejną doskonałą okazję do wyjawienia natury tej sprawy i znów okazał absolutną wstrzemięźliwość.

- Jeśli nie byłoby to nadużyciem gościnności, czy moi ludzie mogliby skorzystać z pomocy uzdrowiciela? - spytała czarodziejka wskazując ruchem głowy na Larsa i dwóch dotkliwie pokąsanych wieśniaków z Sindelfinden - Ugryzienia wilków często kończą się infekcjami.

- Oczywiście, pani Hochberg - baron natychmiast skinął głową, wskazał dłonią na dworek - Nasz cyrulik niezwłocznie zajmie się wszystkimi, którzy potrzebują pomocy…

Nagła wrzawa przerwała baronowi w połowie zdania, zwróciła jego uwagę na grupę idących w stronę sań zbrojnych, ciasnym szykiem otaczających kogoś, kto tkwił pośrodku ich formacji.

- Panie! Panie baronie! Złapaliśmy odmieńca! Chciał się wkraść przez mur!

Von Metterich i Holtmann odruchowo położyli prawice na mieczach, a Voormann cofnął się o krok robiąc sobie nieco wolnej przestrzeni do gestykulowania.

Zbrojni rozstąpili się nie chowając swego oręża i oczom Olivii ukazała się znajoma postać.

- Elf! - syknął Holtmann, a Voormann drgnął raptownie nie potrafiąc ukryć emocji, które skojarzyły się Olivii z autentycznym przestrachem.

- On gada, że jest druhem tych tutaj! - jeden z żołnierzy wycelował pięść w pannę Hochberg i jej towarzyszy - Że przynależy do nich, a próbował się wkraść do środka cichaczem!

- Cóż to za podstęp?! - krzyknął baron i wzburzenie dźwięczące w jego głosie wystarczyło za rozkaz. Kusze natychmiast powędrowały w górę, blask pochodni zalśnil w stali mieczy. Atmosfera przyjaznej ostrożności towarzysząca wyjazdowi na dziedziniec dworku przysnęła w mgnieniu oka.

- Czy ten nieludź jest waszym kompanem?! - wyraźnie poruszony von Metterich spojrzał oskarżycielsko na swoich gości - A jeśli tak, dlaczego chciał się tu wkraść?!

- To elf, baronie! - zdołał wydobyć z siebie jeszcze bardziej od szlachcica wstrząśnięty Voormann - Ani chybi szpieg! Słowem o nim nie wspomnieli, może chcieli odwrócić naszą uwagę od odmieńca!

Nagły zwrot akcji i to ewidentnie niebezpieczny! Niezapowiedziane pojawienie się Loriego spowodowało nawrót ogromnej podejrzliwości czy wręcz wrogości gospodarzy. Jestem ogromnie ciekaw jak spróbujecie z tego wybrnąć…


 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 23-10-2021 o 15:33. Powód: jedno niedokończone zdanie do korekty
Ketharian jest offline  
Stary 25-10-2021, 09:23   #65
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Lars nie przepadał za elfem. Nawet nie tym konkretnym, ale każdym. Nie potrafił zrozumieć ich inności. A i życie też nauczyło go, że nie ma co wtykać nos w nie swoje sprawy. Tyle, że na swój sposób też był w tym gronie odmieńcem. A oskarżycielski ton czarownika zupełnie nie przypadł mu do gustu. Człowiek znajdzie kłopoty nawet jeśli ich nie szuka. Nawet gdy stara się ich uniknąć. „Taka kurwa natura kłopotów” pomyślał jednocześnie mając świadomość, że co jak co, ale w tej jednej rzeczy jest prawdziwym specjalistą. Kłopoty znajdowały go w każdym miejscu i o każdej porze.

-Spokojnie! Poniechajcie go, to nasz zwiadowca. Tylko po bitce cośmy ją w lesie z wilkami stoczyli ludziska prysnęli w różne strony. Musi i on się zawieruszył, ludzi pewnie chciał zebrać albo wilczy trop zbadać i potem naszym śladem tu dotarł. Zwą go Sori, Bori, Lori, czy jakoś tak. Nigdy nie miałem pamięci do imion, ale on z nami szedł w pościgu za zbrodzieniem. To zwiadowca, nada się i wam. -powiedział spokojnym głosem do barona von Mettericha. On tu dowodził i od jego rozsądku zależało, czy poleje się krew. Lars nie miał zamiaru interweniować. Chyba. Voormann go wkurwiał i nie miałby nic przeciwko temu, by mu przypierdolić, ale to mogło by się źle skończyć. Kusze dzierżone przez zbrojnych barona, którzy już i tak mieli zszargane nerwy, mogły każdemu zrobić drugi pępek a Høflig nie miał zamiaru ginąć za jakiegoś nieludzia.

-Płyniemy tym samym dziurawym skifem i każda para rąk się przydać może. Kłótnie w niczym nam nie pomogą. Poniechajcie go. - powiedział pojednawczo, po czym dodał - To gdzie ten cyrulik Panie? Noga rwie mnie i jeśli miałbym się na co przydać wolał bym stać pewnie na obu.

Chciał odwrócić uwagę od elfa, rozluźnić napiętą niepotrzebnie atmosferę. Ale ręka sama odnalazła drogę do noża, by użyć go w razie potrzeby. Uśmiech zagościł na jego twarzy, spokojny, jakby nie był świadom wrogości, która spłynęła na dziedziniec. Uśmiech łagodzi obyczaje.

A toporem potrafił rozbić komuś czaszkę nie przerywając się uśmiechać.

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 28-10-2021, 14:01   #66
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
W głębi Drakwaldu, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Kurwości... - zaklął cichcem traper, widząc elfa i podniesione na rozkaz kusze. Ciężko było się dziwić reakcji barona, wszak nieludź wyskoczył jak filip z konopii samemu prosząc sie o kłopoty. Tak po prawdzie Franz myślał, że odmieńca juz wilcy rozdarły na ćwierci, ale huncwot jakos się zdołał smierci wywinąć.

A sytuacja na sielnakową nie wyglądała. Nieważne jak Mauer koncypował, to i tak wyglądało, że nim co głupiego uczynią to zbrojni barona bełtami podziurawią ich jak rzeszota. A tego wszelako traper uniknąc wolał, bo przeie przemytnik miał po co do domu wracać, tedy wolał niepotrzebnych awantur unikać. Los jednak zdawało śmiał mu sie prosto w twarz coraz to nowe kłody pod kulasy rzucając. Tak i teraz, gdy zdawało się, że spokojnie odpoczną pośród dziczy, elfa ściągnął, wraz z wynikającymi z jego sie pojawienia konsekwencjami.

Napiętą jak kiecka altdorfskiej ladacznicy sytuacje starał się rozluźnić drugi z obcych - rosły Norsmen. Szkoda, że takiej inicjatywy nie wykazywał Knappe, który przywlókł przybłęde w głebię Drakwaldu. Stary przemytnik zdzielił go otwartą dłonią w potylice mrucząc groźnie:

- Rzeknij im co do kroćset tępy łbie niemyty nim nas wystrzelają skoroś odmieńca do roboty wziął!

Knappe jednak stał tylko z rozdziawioną gębą zwyczajem wszelkich pośledniejszych, słabujących na umyśle podoficerów i Franz splunął mu tylko pod nogi z pogardą i sam rzekł na poparcie Larsa:

- Pomiarkujcie sie dobrzy ludzie nim się krew niepotrzebna poleje! Prawde mówi Norsmen jaśnie panie. Ten oto sierżant Kanppe - Mauer mówiąc to wypchnął mężczyznę: - wziął tego nieludzia do roboty, co by steinhoferowej mordercę w osobie samego Steinhofera wytropić pomógł.
 
8art jest offline  
Stary 28-10-2021, 17:57   #67
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Sytuacja była dynamiczna, jak to mawiali w Altdorfie. Niers w pierwszej chwili przypomniał sobie powiedzenie, potem twarz człowieka, który tą kwestię wypowiedział. Pewien magister Hieronymus, z Talabheim, który zawieruszył się w dokach i nie potrafił się wybłądzić z dzielnicy. W znalezieniu drogi powrotnej na uniwersytet nie pomagała zasobna kiesa, która topniała dosyć szybko w kieszeniach kurewek, szynkarzy i hazardzistów. Magister był na tyle niegłupi, że nigdy nie wydawał większych sum. Szczęście skończyło się, kiedy pewna fraulein zwana Dużą Henriettą naciągnęła go na balangę z kilkoma dorodnymi nastolatkami. Nie, aby Niers przy tym był, ale mówiło się o tej balandze przez pewien czas w dokach.
"Sytuacja dynamiczna, gdzie jest akcja, jest reakcja, jak w ruchaniu" mawiał magister, który mógł spokojnie zaświadczyć, że uczony ruchał za trzech.

- Zgadza się Jaśnie wielmożny Panie Baronie, to nasz kompan, choć krótko znany i jego zwyczaje są dla nas obce. Zagubił się widocznie w czasie spotkania a my, słabo poznani jeszcze nie dostrzegliśmy wcale, że odłączył się od nas. Tropiciele tak mają, że lubią poza grupą podążać, niźli z nią razem - kiwnął głową Niers, wyjaśniając rzeczowo Baronowi, dlaczegóż to całkowicie zapomniał o dziwnym, obcym towarzyszu.
- I Przestańcie już z tą podejrzliwością, herr Voormann. Nie każdy elf to szpieg. - rzucił z lekkim wyrzutem w głosie - Ale tropiciel z niego niezrównany choć nie wiadomo w kim te elfy gustują. Gdzieś czytałem, że magików chwytają i do sodomii zmuszają niecnie. Tedy strzecie tyłów panie Voormann bo nawet extraorydynaryjnie podejrzliwego człeka mógłby podejść w nocy od tyłu, i niejaka szkoda mogłaby się z tego wydarzyć - Niers uśmiechnął się obleśnie, puentując, majac nadzieję, że Baron i jego żołnierska służba doceni surowy, żołnierski dowcip.

Dla pewności jednak stanął w pobliżu sań, gotów czmychnąć za nie w taki sposób, by Voormann, który był obiektem żartu nie podziekował mu za niego jakimś gorącym zaklęciem.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 28-10-2021, 20:31   #68
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Elf Przywrócony

W głębi Drakwaldu, dworek barona Von Metterich; noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Sprzątała, jak w akademii, załatwiała sprawy, już rozumiała czemu służyły ciężkie upokarzające ćwiczenia ciała i ducha: Organizacji przestrzeni podług potrzeb. Od miotły po zwoje i dyplomację, jak owej chwili wyzyskania optymalnego stopnia relacji, towarzyskiego ułożenia.

Olivia była przekonana, że osiągnęła pożądaną harmonię, bo nawet płatki śniegu osiadały równo na dziedzińcu. Świat poddał się jej woli, eter tańczył gotowy na jedno skinienie urodzić kwiat, wówczas we wzorzec wdarł się cień. Poryw wiatru od wrót grodu. Ulgu poniósł śnieg prosto w twarze zgromadzonych na dziedzińcu ludzi, zakręcił chorągwią, przysypał całunem pozostawione pod ścianą domostwa pakunki, zakręcił płomieniami pochodni.

Elf i zbrojni, broń znów groźnie nastawiona i słowa jak sople. Coś jej ulżyło, ale zaraz zła, że właśnie w tej chwili, że idealna chwila przerwana. Panna Hochberg ledwie nabrała tchu i poczuła, że jest jej gorąco, co oznaczało, że zrobiła się na buzi czerwona jak świnka. Pomyślała, że zaraz wybuchnie, ale Norsmen pierwszy, a zaraz i Franz z Karlem dali jej chwilę, by ochłonąć i mówić, nie chrumkać, ze złości.

- Haha! - zaśmiała się krótko na słowa Niersa, nie dlatego, żeby się jej dowcip spodobał, choć mógł przypaść do gustu żołdakom barona, ale żeby zwrócić na siebie uwagę, pragnąc nie porzucać roli, póki będzie przydatna. - Doprawdy, panie Niers nie strasz gospodarzy, sama zajmę się chędożeniem, vel doprowadzaniem do porządku elfa. - Rozejrzała się dookoła, po dziedzińcu dalej hulał zbłąkany wicher podnosząc śnieg na kształt trąby wielkości człowieka. Powoli, bardzo spokojnie dobyła swojego miecza, ruszyła do przodu w kierunku towarzysza. Przechodząc obok Larsa wymierzyła mu płazem w pośladki, wolno zjechała po udzie i rannej łydce. - Możecie opuścić broń, proszę, to Lori nasz tropiciel. Tak troje rzeko, to nie przypadek, sama to potwierdzam. Myśleliśmy, że zginął - stanęła przed Lorim - A jednak się odnalazł - Przystawiła mu ostrze do piesi - bardzo się cieszę - opuściła. - Panowie - zwróciła się już prosto do szlachty - Elf jest oswojony i jada zwykle kaszę z kapustą, jest świetnym tropicielem, choć trzeba mieć do niego niebywałą cierpliwość. Ręczyłam za towarzyszy i to się nie zmienia, ten dziwak, też nim jest. Jest trochę szalony - dodawała już jakby konfidencjonalnie - zajmuje mnie jego przypadek. Szalony i brzydki, bogowie nierówno rozdają talenty. A skoro pańscy ludzie go spostrzegli to nie jest chyba, aż tak groźny. - podeszła do Loriego i podniosła ramię - Chudy jakiś, mizerny. Jeśli gospodarze pozwolą chciałabym zamienić z nim kilka zdań, mamy sobie coś do wyjaśnienia, ale jako gospodarzowi pozostawiam pierwszeństwo panu baronowi.

Buzia musiała przedstawiać sobą groteskowo świnkowy obraz, ale oczy były spokojne i pewne. Jasne i ciemne, jedno i drugie śmiałe. Już tylko mały chochlik wiatru figlował z proporcem, znów równo opadał śnieg, równo biło serce dziewczyny, choć pragnęło czegoś innego. Pragnęło, by ktoś je porwał, ujął w dłonie i się zaopiekował.

- Lori, to nasz gospodarz, baron Von Metterich. Bądź miły!

Pozwoliła przejrzeć mu się w wypolerowanym ostrzu.

No to proszę i wybaczcie, że prosiłem mistrza żeby czekał.
Mistrzu to jak będzie: leczenie, czy pójdziemy do kozy?
Jak trzeba coś dogadać między sobą, to możemy zrobić PW, lub krótkiego docka. To oczywiście jak Keth pozwoli nam się naradzić w odosobnieniu.

 
Nanatar jest offline  
Stary 29-10-2021, 12:11   #69
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację


Podczas swego ani nie długiego, ani nie krótkiego życia Lori zwykł w podobnych sytuacjach zachowywać grobowy spokój. Azaliż grobowy, bo stać bez słowa i ruchu prędko mogło obrócić się przeciw niemu. Ale co było innego począć?

Przez laty próbował inaczej. Gesty, słowa, wyjaśnienia. Jak groch o ścianę. W ludziach było coś takiego, wielce nie pojętego dla elfa, co daremnym sprawiało każdy trud.

Zastanów się mój miły. Co robisz? Strzała ostrą jest. Naprawdę chcesz zawierzyć im swój los?

I stał. Czekał. Spoglądał zachowując spokój. Odruchem niemożliwym do wyzbycia spamiętywał każdego zbrojnego, gdzie kto jest. A gdzie skryć się można i ile kroków do bram.

A honor? Czy ty w ogóle wiesz co to jest? Starać się zachować życie ponad wszelką wartość, skazujesz się na wegetację. Rozumiesz? Na wegetację!

Lori przyjął postawę podporządkowaną słowom swych towarzyszy-nie towarzyszy, bo prawdę powiedziawszy nawet ich nie znał. Ale znał ich grę. Półdziki elf, co może współistnieć na ludzkich warunkach. Co można zaprosić go do izby, posadzić w koncie. I choć gawiedź śmiać się będzie i dziwować, to nieludź zachowa formę i nie będzie latał pod sufitem czy stosował inne dziwności jakie tam elfy na swych hucpach mają w zwyczaju.

Maedhros! Słyszysz mnie!? Maedhros!

Stał, choć oczy miał stalowe, a dłonie zaciśnięte. Nie drgnął nawet gdy przed jego obliczem błysnęło ostrze Olivii Hochberg. Spojrzał jedynie w jej stronę, skupiając całą swą uwagę na czarownicy. Był obcy. W spojrzeniu tym nie było wiele z Loriego.

 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
Stary 29-10-2021, 16:10   #70
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Myśliwski dworek von Metterichów, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Otoczony gronem zdenerwowanych zbrojnych, z gotowym na znak dobyć miecza Holtmannem u boku, baron wysłuchał płynących wartko wyjaśnień swych nieproszonych gości.

- Cóż to za nieobyczajne krotochwile?! - żachnął się Voormann - Nikt nie będzie sobie tak strofował z mojej osoby!

- Oni prawdę rzekli, jaśnie panie - powiedział wypchnięty do przodu sierżant Knappe - Znaczy się, nie o sodomii, wszelako o reszcie. Z racji mojej zwierzchności powołałem ich do służby pomocniczej na czas poszukiwań zbrodzienia, mocą nadaną mi przez urząd straży.

- Lecz ryngrafu nie masz, przeto musielibyśmy ci na słowo uwierzyć, żeś jest sierżantem straży - prychnął podejrzliwy Holtmann.

- Panie baronie, jeśli można cosik rzec… - spomiędzy kuszników wychynął jakiś człowiek w płaszczu narzuconym na prosty strój służącego, najpewniej jeden z doglądających dworku członków świty barona. Człowiek ten, podeszły w latach i wyraźnie utykający mężczyzna o poczerwienialym od mrozu obliczu, od dłuższej chwili przyglądał się bacznie przybyszom, w szczególności zaś sierżantowi Knappe.

- Tak, Hugonie? - rzucił baron nie odrywając nawet na chwilę spojrzenia od Olivii i jej kompanów - Co chciałeś powiedzieć?

- Ja znam tego człowieka - oznajmił Hugon wskazując dłonią na Knappe - On nie kłamie, służy w drogowej straży. Widziałem go parę razy z innymi na trakcie na patrolach i w strażnicy we Walbecku. To jeden z tamtejszych sierżantów, ręczę za to słowem.

Von Metterich przygryzł usta rozważając w myślach ostateczną decyzję, potem uderzył jedną zaciśniętą w pięść dłonią w otwartą drugą.

- Szanuję prawo i jego stróżów, przeto zaproszenia nie cofnę - oznajmił twardym tonem - Hugonie, zaprowadź naszych gości do głównej sali, niechaj służba się nimi zajmie. Niech pan Schwamm czym prędzej obejrzy ich rany, niektórych srogo pokąsały wilki.

- Wedle rozkazu, panie baronie - skinął głową Hugon - Lecz… kilku naszych brakuje jak widzę. Dojdą po czasie?

- Już nie dojdą - odparł szlachcic oglądając się w końcu w stronę służącego - Mieliśmy w kniei nielichą przeprawę z wilkami. Nic więcej nie musisz wiedzieć. Voormann, dziewka w twoją pieczę. Konie wyprzęgać, do stajni z nimi. I dajcie grzane wino, bo na kość zmarzliśmy!
 
Ketharian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172