Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-01-2023, 02:49   #541
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Ona miała absolutną rację. Indianin co prawda spodziewał się negatywnej odpowiedzi, ale nie sądził, że będzie ona podparta aż tak rozsądnymi argumentami. Nie podejrzewał też Roweny o aż takie oddanie swoim obowiązkom, jak i społeczności, nie tylko Gangrelskiej. Nie zdawała sobie z tego sprawy, jak bardzo właśnie urosła w oczach Navaho. Z ich dwójki, to on teraz wyglądał na tego niespełna rozumu.

- Ja... Zgadzam się z Tobą. W pełni. Mój rozsądek mówi mi dokładnie to samo - Londyn jest spisany na straty. Jest tylko jedna różnica między nami, która skłoniła mnie do złożenia tej propozycji. Nadzieja. Nadzieja, jako Herold, że Mitra może powrócić i rozwiązać wszystkie te problemy. To był, i pewnie jeszcze nie raz będzie, mój błąd.

Ostatnie kilka nocy było trudne. Bardzo. W Utamukeeusowym, personalnym bilansie strat i zysków z Londynu, wychodził raczej na minusie. Zrobił wszystko co mógł, a nawet trochę ponad to. Nadszedł najwyższy czas, by ruszyć dalej. Zakończyć ostatnie, nierozwiązane sprawy.

- Nie jedziemy do klubu. Muszę załatwić coś w centrum miasta, niedaleko całodobowego punktu krwiodawstwa... - traper zapauzował na chwilę, obserwując malującą się, gniewną minę Roweny - Nie chodzi o krew. W pobliżu jest... coś innego. Ktoś. Muszę się upewnić. Jedźmy. Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzać, jeśli po drodze wykonam jeden telefon. I, jeśli możesz - jak dokładnie wygląda ta ewakuacja przez korytarz od Garou? Czego mogę się spodziewać? Na co się przygotować?

W trakcie podróży najpierw wysłał smsa. Odbiorca był zapisany jako Pater Thomas.
Cytat:
Frygijska czapka jest w posiadaniu Gwen Arwyn. Jej prawdopodobna lokacja: klub The Vault. Czapka poza moim zasięgiem. Dokończenie zadania niemożliwe. Bez odbioru. Wilk.
Następnie wybrał numer telefonu. Jeden z pięciu zapisanych w pamięci.
Sowa.
Irytujący dźwięk nieodbieranego połączenia trwał przez chwilę. Yusuf najwidoczniej nie skonfigurował swojej poczty głosowej...
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.

Ostatnio edytowane przez Klejnot Nilu : 05-01-2023 o 02:55.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 08-01-2023, 17:47   #542
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Z twarzy Yusufa spadła maska którą do tej pory nosił. Nie lubił kłamstwa, ale niestety czasem musiał po nie sięgać. Teraz skoro jego blef został przejrzany nie czuł potrzeby dalszej kontynuacji gry.

- Wiedziałem kim jesteś, nie wiedziałem tylko czy... inni też. - odparł Yusuf, wskazując podbródkiem pozostałych zgromadzonych. Trzodę. - Powiem wprost Camden. Zabiłem i wchłonąłem de Worde. Wiem wszystko to co wiedział i on. Wiele sekretów, które skryć przed światem chciał sam Mitra. Które skryć chciałeś ty. I które pozostaną ukryte, tak długo jak będziemy ze sobą szczerzy. - Sędzia odetchnął w jakże ludzkim odruchu i zaczął ponownie mówić, a jego głos nabrał siły, jakby wygłaszał osąd. - Zdobędziemy czapkę, potrzebujemy jego siły, ale bacz na swój rytuał. Spójrz jak wiele utraciliśmy wraz z naszą pierwszą śmiercią. Ile ludzkich odruchów i... miłości do bliźnich. Ja. Ty. Spoon. Mitra. Wszystkie dzieci Kaina. Bacz na swój rytuał, bo możesz nie dostać światła swojego życia, tylko biednego, złamanego przez wtórną śmierć boga, który nie będzie miał w sercu niczego oprócz nienawiści. - to powiedziawszy Yusuf sięgnął powoli po swój miecz, trzymając go w sposób który wyraźnie mówił że nie ma zamiaru wyjmować go z pochwy.

- Straciliśmy z Spoonem wystarczająco dużo czasu. Wciąż mamy artefakty do odzyskania.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 08-01-2023, 19:51   #543
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon milczał przyglądając się nekromancie.

Gość był zdesperowany. Tak zdesperowany, że postanowił zaufać zdrajcą jakimi… No…niewątpliwie byli.

Jednak było coś w tym co mówił, że zaczął się zastanawiać.

I…. Sam sobie zadał pytanie czy chce wskrzeszenia Mitry? Przecież tak naprawdę gówno go obchodziło czy krzywdził dzieci, czy zabijał niewinnych czy będzie dobrym czy złym władcą.

Liczyło się tylko to czy on razem z Brusillą będą przy nim bezpieczni. A Mitra przecież dawał mu pozycje i poczucie tej prawdziwej siły…

Tylko na ile były to jego własne uczucia a na ile czar jaki na niego rzucono?

No i do cholery co z Brusillą? Jak mógł ją chronić bez niego? Sam nawet nie potrafił jej znaleźć!

No i w końcu czy był dość silny by wygrać z Antygenem sam? Przecież do kurwy nędzy nikt mu nie pomoże. Bo Bru… nikogo tak naprawdę nie obchodzi.

Ale z drugiej strony to uczucie gdy patrzyła na Mitrę stojąc tuż przy nim…. Tak blisko i tak daleko….

No ale jakie to będzie miało znaczenie jak przez niego ona zginie?

Przeniósł wzrok na Yusufa, który pierwszy zaczął mówić w końcu z powrotem na nekromantę.

I tak jak sędzia wiedział, że odpowiedź na zadane pytanie jest tylko jedna dlatego uśmiechnął się ciepło śnieżnobiałym uśmiechem używając całego swojego uroku i wachlarzu pewnego społecznego magnetyzmu na który stać było Bruhja.

-Oczywiście że przyniesiemy Ci czapkę przyjacielu... Bo tak jak powiedziałeś. Tylko razem jesteśmy prawdziwie silni.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 08-01-2023 o 19:55.
Rot jest offline  
Stary 10-01-2023, 07:07   #544
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Yusuf potrzebował chwili zanim odnotował że kieszeń spodni mu wibruje, kolejnej by wyjąć ze środka komórkę i jeszcze z dwóch zanim rozgryzł jak odebrać połączenie. Zapisany numer mówił wyraźnie kto dzwoni.

- Witaj Utamukeeusie - powiedział przykładając telefon do ucha i czekając na słowa które padną z drugiej strony.

- Przez następny tydzień, każdy wampir, który zechce opuścić Londyn, może skorzystać z lasu na południowy-wschód od miasta. Tamtejsze wilkołaki nie będę atakować. Po wspomnianym tygodniu oferta wygasa, a każdy kto pojawi się na ich domenie zginie. Zamierzam skorzystać z tej oferty. To prawdopodobnie nasza ostatnia rozmowa.

- Niekoniecznie. Camdena już odwiedziłem i przeprowadziłem… wiele wnoszącą rozmowę. To tylko kwestia czasu aż dotrę do ciebie, ja też jestem nie najgorszym tropicielem. - odparł Yusuf - I nie winię cię za to co zrobiłeś. Gdybyś to ty posiadł wspomnienia de Worde to pewnie właśnie sytuacja byłaby odwrócona, to ja dostarczyłbym artefakty, a ty byś mnie śledził. Spotkajmy się i porozmawiajmy o naszych… różnicach. Myślę że możemy dojść do konsensusu i opanować sytuację w Londynie. Bez ciebie nie damy rady.

- Camden? To nazwisko powinno coś mi mówić? - Navaho zapytał kompletnie zbity z tropu. O ile w ciągu jeden nocy nie udało mu się nabyć nie lada umiejętności aktorskich, tak zdawał się nie mieć kompletnie pojęcia, o kim mówi Sędzia.
- Co zamierzacie zrobić z Frygijską Czapką od Arwyn? Jeżeli wciąż chcecie ją zniszczyć, to nie jestem w stanie was wszystkich powstrzymać i moja misja w Londynie jest zakończona. Jeżeli zmieniliście zdanie, to możecie ją oddać samodzielnie, nie jestem wam potrzebny. Nie zabronię Ci mnie tropić, ale mogę już teraz zaoszczędzić Ci problemu i poinformować, że wszelkie ślady jakie znajdziesz będą prowadziły z dala od Londynu. To miasto to pułapka założona przez myśliwych z Antigenu, aby wybić drapieżniki takie jak ja czy Ty, i nie zamierzam w nią wpaść. To moja ostateczna decyzja.

- Pater Thomas to Camden, maska za którą kryje swoją osobę. Byliśmy w “sklepie” gdzie dostarczyłeś artefakty i rozmawialiśmy z obecną głową kultu. I nie zamierzam niszczyć artefaktów, potrzebujemy siły Mitry, ale mam… alternatywny sposób ich wykorzystania. Pomyśl o tym jak bardzo rytuał Camdena zatarł nasze osoby, nasze świadomości i zadaj sobie pytanie czy chcesz tego samego dla Mitry?

Trzy szybkie sygnały zakończonego połączenia urwały ich rozmowę. Utamukeeus rozłączył się. Czy zamierza zmienić zdanie i spotkać się z resztą Heroldów pozostawało niewiadomą…
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 10-01-2023, 10:31   #545
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Tony nie był dobrej myśli. Z herolda Mitry miał przemienić się w archonta Camarilli. Nie miał wątpliwości, że ktoś o takiej pozycji jak on, będzie archontem - pionkiem, rozstawianym po szachownicy. Zreszta, nie chciał nim być. On miał być ręką sprawiedliwości w Londynie, który pogrążał się głębiej i głębiej w matni antigenu i chaosie? To nie był jego wybór, tak jak jego wyborem nie było aby zostać heroldem. Tak jak jego wyborem nie było się urodzić w tym ciele. Tak jak milion innych rzeczy nie były jego wyborem. W jednej kwestii stanie się Archontem zbiegało się życzenime Parr: Aby pozbyć sie Mitry, którego kochał miłością niemal dziecka, ale też miłością przeklętą, ocierającą się o nienawiść za zabrane wspomnienia, za mętlik jaki miał teraz w głowie, za krew którą starożytny matuzalem przelewał beznamiętnie niczym zalewaną wrzątkiem herbatę.

Zamyślony opuścił pałac i bez słowa wziął glejt obwieszczający amnestię Arwyn. Był ciekaw, czy prastara Brujah ucieszy się, jeśli dostanie papier od swego ulubieńca, jakim rzekomo był. Może się tego dowie wkrótce.

Szli w stronę auta, gdy Tony zwrócił się do Catherine w swoim stylu, bezpośrednio:

- Alright love?Wiesz co, ja się nie piszę po tej całej awanturze na bycie Archontem, its not my cup of tea.... Po prostu chwilowo nasze interesy są zbieżne z tym czego chce Parr, ale potem... I'll be out of it my darling.

Wsiadli do auta i przebojowa Ventrue zaczęła śpiesznie przeglądać wiadomości na swojej komórce...
Jeśli Cath podzieli się z Tonym info z smsów, to Brujah zoorientuje się na ile bezpiecznie można podjechać pod wskazane miejsce i ewentualnie przygotuje plany ewentualnej ucieczki. Ile mam czasu do 0400hrs? Zdążymy odwiedzić Arwyn?

 
8art jest offline  
Stary 16-01-2023, 21:07   #546
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację


Cath skinęła głową na słowa Justycariuszki.

- Zrobimy co będzie tylko możliwe w tej sprawie. A kiedy nam się już uda i problem zostanie ostatecznie rozwiązany, trzeba będzie pomyśleć o nowym księciu Londynu, kimś kto w przeciwieństwie do Anny będzie w stanie działać na rzecz interesu Miasta, a nie tylko swojego i kto w przeciwieństwie do Arwyn podoła wyzwaniom w czasie pokoju.

********************************************
- Umierz mi sweetheart - zwróciła się do Tone'go - Bycie Archontem to nie jest szczyt moich ambicji. Jeśli będzie to mozliwe, spróbuje zawalczyć o coś więcej. A jeśli nam to się nie uda, to coż, przecież jesteś wolnym człowiekiem. I nie widzę powodu, dla którego nie miałbyś móc postępować zgodnie ze swoim sumieniem. Czasy poddaństwa już się skończyły. Następnie pokazała mu swój telefon, wsiadła w samochód i kazała ruszyć w stronę the Vault.

Wysłała też sms do Spoona - Jadę do opiekunki twojej dziewczyny.



 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline  
Stary 18-01-2023, 12:46   #547
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Heroldzi mieli chwilę na wymianę informacji.

Utamkeusa nie było, ale Yusuf rozwikłał prawie całą zagadkę jego zniknięcia.

Cath za to została “zaproszona” na spotkanie z Antigenem. Na ile byli narzędziem Mitry? Kultu? Anny? Trudno było to ocenić. Choć to co stało się z Tremere i Brujah sugerowało coś zgoła innego. Otóż Antigen urósł sam z siebie do poziomu ogromnego zagrożenia. Stał się ogromnym pożarem trawiącym Londyn. I co rusz jakiś wampir myślał, że może go kontrolować. Myślał, że dobrze jest nasłać go na swoich wrogów. Tak musiało być z przyjęciem u Anny. Być może tak było z uwięzieniem Arwyn. Bez wątpienia de Worde użył Antigenu do utarcia nosa poplecznikom Anny. Ale czy za Antigenem na stałe stał jakiś wampir? Wydawało się to nieprawdopodobne.

Z drugiej strony w ich zasięgu znalazł się pożar, a oni mogli kierować go w mniejszym lub większym stopniu tam, gdzie mógł się przydać. Trzeba było tylko nie dać się spalić.

Tony i Cath byli dobrymi ludźmi do tego właśnie zadania. Tony niejasno przypominał sobie jak jeszcze przed wojną wykorzystywali policyjny magazyn dowodów do magazynowania skradzionych dóbr. Najciemniej pod latarnią.

Zaraz przy tylnym wyjściu The Voult natknęli się na Nosfertu, który przedtawił się jako Alan Chang. Czekał na nich z ramienia Chun Hei. Spojrzał jedynie znacząco na ogromny miecz niesiony przez Yusufa w pokrowcu, jednak go nie skomentował. W końcu pracował dla Arwyn. Najpotęzniejszej Brujah w mieście.

Czy gdyby rzucili się na nią w pięcioro, to mieliby szanse? Poradzili sobie z de Worde. Z drugiej strony de Worde był szpiegiem. Siedzącym w cieniu mistykiem, który doprowadził ich do tak niewyobrażalnego głodu, że niemal się pozabijali. Tu mieli mieć przed sobą wojowniczkę, która od dwudziestu wieków żyła walką. Od czasów rzymskich legionów.

Alan Chang prowadził ich w dół. Po drodze spotkali elegancką rudowłosą dziewczynę, która przedstawiła się jako Emily Anastas. Wyjaśniła też, że jest właścicielką The Voult, a Alan jest szefem ochrony. Emily należała do klanu Toreador. Jak sama powiedziała: była jedną z ostatnich. A i to tylko dlatego, że przygotowywanie nowego bezpiecznego schronienia i nowej tożsamości trwa. No i Antigen ustalił kontrole. Drogi z i do miasta były kompletnie zamknięte po 20:00. Otwierano je ponownie o 6:00. W efekcie żaden samochód prowadzony przez wampira nie mógł wyjechać czy wjechać z obawy przed słońcem. Utknęli.

Co zaś do powiązań z Arwyn, to oboje zaprzeczyli. Chun Hei zapłaciła im za zorganizowanie bezpiecznego miejsca spotkań, i dokładnie to zrobili.

Emily wspomniała też Catherine, że Regina Blake czuje się obrażona jej bezczelnością.

Chwilę trwało aż Cath skojarzyła sytuację w której karmiła ghula Reginy własną krwią. Czyzby popsuła jej zabawkę? Postanowiłą się tym nie przejmować, bo The Trunk - lokal Reginy - był celem jednego z nalotów Antigenu w ostatnich kilku dniach. Nie było pewne czy Regina żyje. A nawet jeżeli przetrwała, to miała na głowie inne rzeczy niż kłótnie o chłopaka, który skorzystał z okazji na boku.

W podziemiach The Voult był… cyrk. Naprawdę ktoś zorganizował pokazy cyrkowe. Klaun jeździł na monocyklu i żonglował. Grała orkiestra. Gdzieś między ludźmi ktoś połykał płonące pręty, co wywołało mimowolnie ukłucie strachu we wszystkich wampirach. Wokół było sporo ludzi.

Spoon pomyślał o tym pierwszy, ale każdy z nich wiedział, że szykują się na coś wielkiego. Trzeba było się dobrze posilić.

Wszytko miało miejsce w kiepsko oświetlonych pomieszczeniach, a dym w oprawie wystepów powodował, że w zasadzie nie musieliby się ukrywać za bardzo. Cóż, ktoś przy organizacji tej imprezy wykorzystał fakt, że ze względu na Antigen kluby są zamknięte. Otwierał więc takie podziemne miejscówki mając w poważaniu przepisy BHP.

W koncu powitała ich Chun Hei. Ubrana w ciuchy motocyklisty, z nieodłącznym mieczem na plecach. Była wesoła. Nie zadawała pytań. Zaprowadziła ich do loży w której siedziała niska rudowłosa. Na kanapie leżał nieprzytomny blady mężczyzna. Na stoliku przed nią leżał miecz w pochwie. Yusuf rozpoznał tę broń. Podobnie jak jego claymore to również była replika. Krótki gladius, ciemne ostrze sugerowało zastosowanie nowoczesnych stopów. Podobnie jak poliwęglanowy kompozyt na rękojeści. Wszystko to odciągało uwagę od butelki szkockiej whisky i pojedynczej szklanki z lodem. Sama Arwyn miała na sobie białego T-Shirta i czarne legginsy. Nogi miała wyciągnięte przed siebie na kanapie. Na stopach miała czerwone trampki. Była tak niska, że trudno było odgonić od siebie myśl, że jest dzieckiem, albo conajwyżej niedoświadczona młódką. Pewnie wielu zginęło przez takie myśli.

Nie trzeba było być mistrzem dedukcji, żeby domyślić się, że leżący nieprzytomny mężczyzna pił zanim został spity. Co oznaczało, że mają przed sobą uzbrojoną, upojoną alkoholem i krwią najstarszą Brujah w Londynie.

- Siadajcie - wskazała miejsce Heroldom. - Tony, dobrze cię widzieć. Słyszałam już dobre wieści. Tak, już wiem. Mam swoje źródła.

Sięgnęła za siebie. Miała tam małą czarną kopertówkę nie pasującą do jej luźnych ubrań. Ze środka wyjęła pomiętą wyblakłą czapkę. Bezcenny artefakt. Rzuciła ją na stół bezceremonialnie, a ona zatrzymała się na butelce.

- Nie mogłam się przełamać, żeby ją zniszczyć. Jest wasza. Zróbcie z nią co chcecie. Zdaje się, że jestem wam winna przysługę. Tony, siadaj - postukała dłonią w kanapę obok siebie.

***


Utamekeeus pożegnał się z Roweną. Żałował, że dopiero teraz było mu dane nawiązać bliższą znajomość z tą wilczycą. Była waderą swojego stada. Nie mógł temu zaprzeczyć. Robiła wszystko co mogła, żeby dbać o tych, których miała pod opieką. Dbała o stado.

Co teraz będzie?

Siedzieli we dwóch z Hokeyem na przystanku autobusowym. Po drugiej stronie była całonocna klinika dla zwierząt. Za nimi punkt krwiodawstwa. Co jakiś czas po drodze jeździł to w jedna to w drugą stronę radiowóz. Indianin jednak chował się gdy tylko się zbliżał.

Było po północy, a w mieście obowiązywała godzina policyjna. Nie chciał dać się złapać na czymś tak trywialnym jak zwykłe siedzenie na przystanku. Potrzebował jednak ułożyć pewne rzeczy w głowie.

Mitra. To jemu służył. Miał wrócić? Camden… nekromanta? To z nim rozmawiał. Z drugiej strony był Antigen. Nowe zagrożenie. Nowa Inkwizycja. Bez wątpienia miało miejsce coś przełomowego. Londyn był nie do odratowania jak wspomniała Rowena. A jeżeli Mitra powróci do życia? Jeżeli Antigen to początek? Jeśli Nowa Inkwizycja rozleje się poza Londynem? Ile wampirów poniesie śmierć?

Gdyby użyć Mitry do zgładzenia Antigenu? Ale czy gaszenie pożaru lasu ogromną powodzią ma sens?

Wtedy przyjechała. Wchodziła do kliniki z telefonem przy uchu. Nie zauważyła ich. Żaliła się komuś, że miała dwie kontrole policyjne i jest spóźniona. Jak widać Antigen utrudniał życie nie tylko wampirom.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 18-01-2023, 15:10   #548
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon milczał trawiąc sytuacje w jakiej się znalazł. Kiedy czapka niespodziewanie wylądowała na stole Bruhja wykorzystał swoją szybkość. I złapał ją w ręce.

-Brusilla. - powiedział tylko jedno słowo.

-Pomóżcie mi ją odzyskać. - Schował czapkę obserwując resztę heroldów uważnie i podejrzliwie. Po zdradzie Indianina zdrajcom mógł być każdy z nich, a on właśnie zyskał przewagę i nie zamierzał jej oddać.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 18-01-2023 o 15:25.
Rot jest offline  
Stary 21-01-2023, 21:01   #549
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Yusuf wykorzystał te kilka minut, kiedy Heroldzi byli razem, a nie słyszał ich nikt spoza ich pomniejszającego się grona by powiedzieć wszystko czego dowiedzieli się od Camdena. Podkreślił w szczególności rytuał który ten miał zamiar odprawić i szybko wymienił sposoby sabotażu. Mogli podmienić artefakty, ukraść krew Mitry, albo najzwyczajniej w świecie zabić jego członków. Zdecydowanie nie chciał by szalony tyran powrócił.

Musieli podjąć decyzję co będą robić dalej, tak aby wszyscy grali do tej samej bramki. Nie mogli sobie pozwolić na walkę na samym końcu.

***

Przejście przez klub nie zajęło wiele czasu, a Yusuf z odrobiną niesmaku patrzył na panujący w około chaos. Bez większych trudności odmówił sobie okazji do pożywienia się. Nie chciał być pod wpływem substancji które mogły krążyć we krwi bawiących się ludzi, zresztą ich krew nigdy nie była dla niego zbyt... sycąca. Oczywiście, jak każdy wampir pożądał jej całą swoją duszą, ale to co spił z de Worde... Było to jak porównanie brudnej kałuży, do krystalicznie czystego potoku. Jak szczurzego mięsa, do najświeższej, hodowanej z wielkim pietyzmem wołowiny.

Na zaproszenie Arwyn odpowiedział tylko siadając naprzeciwko niej. Na szybkie przechwycenie czapki przez Spoona zareagował tylko unosząc brew i wygodniej rozsiadając się na kanapie, po czym powoli, nie wykonując żadnych nagłych ruchów odłożył swój dwuręczny miecz na stoliku na którym leżała już broń Arwyn. Nie wtrącał się w rozpoczynającą się rozmowę, zamiast tego obserwując ruchy siedzącej naprzeciw istoty.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 23-01-2023, 08:41   #550
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację

Ten sam dzień, około godziny 15:00...

Sklep Okultystyczny "Czarny Kogut", kilka przecznic od Tamizy. Obserwował już to miejsce dobrych kilku godzin. Sam sklep wyglądał jak żywcem wyjęty z najpowszechniejszych stereotypów na temat klanu Tremere - okultystyczna biblioteka, sprzedająca również wszelkiej maści bibeloty udające składniki alchemiczne czy inne talizmany. Do tego karty tarota, tablice ouija, pentagramy wciśnięte jako ozdoby gdzie tylko się da, modne akcesoria, nawet sprzedawczyni była młodą gothką. Przez większość czasu sklep nie miał żadnych klientów, a ewentualni którzy już tam zaszli, często robili to z ciekawości, niż z potrzeby. Spędzali tam maksymalnie 10 minut, nie kupując niczego. Przez kilka godzin obserwacji traper nie zauważył żadnych podejrzanych sygnałów, że miejsce jest obserwowane przez Antigen. Z drugiej strony nie zauważył też żadnych oznak, że sklep jest w jakikolwiek sposób powiązany ze światem wampirów.

Navaho spojrzał na swój telefon. Wiadomość, którą wysłał 2 godziny temu, że jest już na miejscu, wciąż pozostawała nieodczytana. Sugerowało to, że właścicielem numeru rzeczywiście może być inny wampir... lub też ktoś, kto jakimś cudem w tych czasach nie stał się niewolnikiem tego urządzenia, odpowiadającym na każde powiadomienie od razu. Nie było wyjścia - trzeba było zaryzykować i osobiście udać się do sklepu.

W sklepie panował mrok, mimo słonecznej (jak na Wielką Brytanię...) pogody na zewnątrz. To zabawne, jak szybko indianin potrafił się przyzwyczaić na nowo do światła słonecznego, mimo faktu, że nie miał z nim styczności od dekad. Nawet zareagował niemalże po ludzku, odruchowo mrużąc oczy, przyzwyczajając je do nowych warunków. Wewnętrzna Bestia niewątpliwie wpadnie w furię po zmierzchu, w reakcji na te wszystkie bodźce.

- Roztaczasz dookoła siebie potężną, magiczną aurę. Od razu ją wyczułam. - odezwała się dziewczyna zza lady. Indianin nie odpowiedział od razu, rozglądając się przez chwilę po sklepie i zastanawiając się, czy kobieta rzeczywiście coś odnotowała, czy też jest to tylko jedna z zagrywek marketingowych?
- Szukasz czegoś konkretnego? - spytała.
- Tak. Właściciela.
- Szefa dzisiaj nie ma, ale jeśli to coś ważnego, mogę przekazać wiadomość albo zadzwonić...
Navaho podszedł do lady, delikatnie odstawiając na niej torbę z artefaktami. To było miejsce, w którym miał je zostawić. Wciąż jednak nie miał pewności. Być może drobna sugestia by pomogła?
- Prawdziwego właściciela. Tego, dzięki któremu masz ten specjalny dar, o którym mówiłaś.
Zadziałało, gothka ewidentnie się speszyła, tracąc cały swój marketingowy urok i image, stając się na chwilę zwykłym, trochę wystraszonym śmiertelnikiem.
- P-pan jeszcze śpi, będzie wieczorem...
- Jak masz na imię?
- Tasha.
- Tasha, posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. - zaczął instruować dziewczynę, poważnym, spokojnym, ściszonym głosem. Nie chciał jej zastraszać, jedynie uświadomić jej powagę sytuacji - - W tej torbie znajdują się bardzo ważne dla Patera Thomasa przedmioty. Spodziewa się ich. Będziesz ich pilnować jak jeszcze niczego w swoim życiu. Twój... "Pan" musi je otrzymać jak najszybciej.
Gothka pokiwała głową ze zrozumieniem. Otworzyła torbę i wpatrywała się w artefakty. Rzeczywiście zdawała się widzieć ich aurę, prawie całkowicie rozwiewając wątpliwości czy jest ghoulem.
- Rozumiem. Artefakty będą bezpieczne, ręczę za to. - odpowiedziała, odprowadzając indianina do wyjścia. Gdy tylko opuścił sklep, usłyszał jak drzwi za nim zostają zakluczone, a plakietka z napisem "otwarte" odwraca się na "zamknięte".

"Teraz najgorszy etap." - pomyślał indianin, szykując się do tego, co miało nadejść wieczorem.

Obecnie...

Jak pożegnać się z kimś, kogo na dobrą sprawę nawet się nie poznało? Nigdy nie wymienili uścisków dłoni, nie przedstawili się sobie, Sylwia nawet nie wiedziała, że istnieje ktoś taki jak Klejnot Wielkiej Rzeki. Z pary Navaho + pies, to ten drugi miał większe relacje i styczność z tą kobietą. Nie potrzeba było umiejętności brylowania w towarzystwie jaką miała chociażby Puma Catherine, by było dla indianina jasne, że nie może po prostu tam wejść jak zwykły "creep" w środku nocy i zagadać jak gdyby nigdy nic. Hok'ee był tutaj kluczowy. Pies - twój najlepszy przyjaciel, a jak trzeba to i "skrzydłowy".

Wszedł do kliniki, pies dreptał za nim.
- Muszę nagle wyjechać z miasta, być może jeszcze dzisiaj w nocy. On jedzie ze mną. Podróż może potrwać kilka dni. Chciałbym się upewnić, że mój partner jest gotowy. - przedstawił swoją sprawę.

Traper już dawno zapomniał, jak to było być nastolatkiem, ale w tamtym wieku na pewno czuł się tak samo jak teraz, gdy rozmawiał z kobietą, na której mu zależy. Teraz przynajmniej potrafił się lepiej kontrolować.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172