Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-10-2016, 16:58   #241
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Forteca Zdyscyplinowanego Oświecenia musiała czymś oświecać, inaczej jej nazwa byłaby fałszywą reklamą, a to nie uchodziłoby na Planie Porządku. Dlatego też jedna z dziewięciu sekcji twierdzy w całości poświęcona była archiwom i bibliotekom. Budynki, które magia przed wiekami uczyniła ognioodpornymi, zawierały regały, skrzynie, pudła i półki pełne papierów. Guwernanci byli przede wszystkim zainteresowani prawem, pod wszelkimi jego postaciami, dlatego też ich biblioteki uginały się głównie pod licznymi kodeksami, konstytucjami i innymi prawnymi dekretami, ale jeżeli dysponuje się tyloma budynkami bibliotecznymi, to czasem zapodzieje się w nich jakaś mapa, albo beletrystyka.


1

W zamian za residuum, Durendal udostępnił poszukiwaczom przygód kilka rękopisów. Zasady Stowarzyszenia zakazywała wynoszenia poza bibliotekę jakichkolwiek elementów zbiorów, do woli jednak można je było przepisywać. Pergaminy zawierały mnóstwo skomplikowanych treści, jakieś obliczenia, wykresy, szkice i sigile. Wszystko to napisane było, jakby autor nie chciał, żeby ktokolwiek go zrozumiał... albo, żeby byli go w stanie zrozumieć jedynie odpowiedni ludzie. Garion może i nie był człowiekiem, ale posiadał specjalistyczną wiedzę. Na tyle dobrą, by zrozumieć o czym mówiły zapiski. To znaczy jasne - cień był taki, że mówiły o portalach, tyle powiedział krasnolud. Ale co mówiły konkretnie? To już wyjaśniał odłamek.
Według grupy, która sama siebie określała mianem Matematyków, nie wszystkie portale na Mechanusie zostały całkowicie zamknięte, lecz najprawdopodobniej żaden nie pozostał w pełni otwarty. Oznaczało to nie mniej, ni więcej niż to, że każdy aktywny portal był jednostronny. Był na to podany nawet dowód w formie wielostronicowego równania, lecz było ono tak abstrakcyjne, że nawet Kanciasty musiał je odpuścić. Istotne było to, że rękopisy wymieniały parę portali, które powinny kierować poza Mechaniczną Nirwanę, a nawet szersze ich opisy na osobnych kartkach.

Pierwsza brama miała kierować na Abeir - plan materialny będący siostrzanym światem ojczystego dla Twinklestara Torilu. Dotian słyszał o nim trochę, bowiem w wyniku Plagi Czarów Abeir i Toril "zderzyły się " ze sobą, przez co całe krainy tych dwóch światów zamieniły się ze sobą miejscami. I o ile taki przykładowo Faerun był zdominowany przez ludzi, to Abeir cierpiał pod tyranią smoków. A o ile wierzyć zapiskom zwiadowców Guwernantów, portal z rękopisów sam był po kontrolą starego, błękitnego smoka.


2

Jaszczur, jak i inni przedstawiciele jego rasy, był równie pazerny co paranoiczny. Może nawet był szalony, skoro założył swe leże w zaginionym planie, aby chronić swój skarb przed złodziejami. Zapiski sugerowały, że stary jaszczur mógł nawet znać położenie portalu prowadzącego z Abeiru na Plan Porządku, przez co był w stanie przemieszczać się w obie strony - dokonując wyczynu, który Guwernanci chcieli osiągnąć od dziesięcioleci.
Kolejne przejście o którym mówiły rękopisy miało znajdować się na odległej zębatce Mechanusa, zwącej się Nemausus. Jednak opis zębatki kompletnie nie pasował do Planu Porządku - brzmiał zupełnie, jakby ktoś zapodział kartkę z poematem o Arvandorze. Lasy, jeziora, łąki. Natura była zbyt nieuporządkowana by miała swe miejsce w Maszynie Planów, ale zapisy były jasne. Wśród trybów Mechanusa był jeden, który najwyraźniej z jakiegoś powodu łączył się z Ostępami Fey. Matematycy wyprowadzali dowody, że z wysoką dozą prawdopodobieństwa Primus nie mógł zapanować nad obszarem, który ze swojej natury był chaotyczny i kapryśny, dzięki czemu mogłyby tam istnieć aktywne portale. Z drugiej strony już przed wiekami modrony podejmowały próby zniszczenia tej zębatki, obecnie pochłonięte w swej manii niszczenia chaosu zapewne zrobiły z niej istny poligon.
Ostatnie przejście opisane w rękopisach znajdować się miało w Regulusie, domenie Primusa. W przeciwieństwie do dwóch wcześniejszych, to było wspominane raczej jako legenda, nie poparte dowodami ani wyliczeniami. Pozbawione suchych faktów, stanowiło przynajmniej interesującą lekturę. Mianowicie w samym sercu Regulusa znajdować miała się budowla przecząca prawom fizyki. Zbyt wysoka i smukła, aby jej ściany mogły utrzymać konstrukcję w pionie, w środku zaś miała być jeszcze większa niż na zewnątrz. Notatki nazywały to miejsce Katedrą Modronów.


3

I choć sama katedra była miejscem fascynującym, to prawdziwym cudem miało być znajdujące się w jego sercu planetarium. No dobrze, planetarium nie było idealnym słowem, ale to dlatego że nikt na świecie takiego nie wymyślił. Modrony posiadać miały planetarium, będące modelem całego Multiwersum! Morze Astralne, Żywiołowy Chaos, plany materialne i ich odbicia w Ostępach Fey i Planie Cienia, wszystko! A ponieważ katedra była w środku większa, to planetarium podobno potrafiło przyjąć skalę jeden do jednego. Trep mógł dosłownie wejść w ten cudowny model wszechświata i pojawić się w dowolnym miejscu. A przynajmniej tak mówiła piosnka w notatkach.

Wszystkie informacje były bardzo skomplikowane, aczkolwiek tego mogli się spodziewać. Faeruński wojownik wysłuchał wyjaśnień Gariona nie wiedząc, co właściwie myśleć. Każde posunięcie dawało szanse, lecz jednocześnie niosło ryzyko. Pierwszy portal znajdował się pod kontrolą potężnego, złego smoka oraz prowadził do krainy zdominowanej przez smoki. Drugi był daleko, ale prowadził do wspaniałej krainy Fey. Tyle, że najprawdopodobniej, aby się tam dostać, trzeba byłoby przejść przez grupy modronów, które usiłowały walnąć wszystko, co ociupinę nasiąkło chaosem. Wreszcie koleny portal stanowił czysto hipotetyczne przypuszczenie. Pozwalał za to pojawić się w wybranym przez siebie miejscu. Jeśli oczywiście istniał oraz jeśli w ogóle dopuścił by ich przez siebie. Trudna sprawa taki wybór, jak się wydawało.
- Nie wiem, gdzie przejść lepiej. Darowałbym sobie ową legendę. Bowiem trudno przypuszczać, czy to prawda. Sposród pozostałych wolałbym nie przechodzić przez smoki, lecz zaryzykować przemykanie się pomiędzy pokopanymi modronami. Nawet bowiem, jeśli pokonalibyśmy, lub przekonalibyśmy owego niebieskiego smoka, trafilibyśmy do krainy smoków. Dlatego właśnie nawet, jeśli udałoby się tego, kolejny przyszedłby, potem jeszcze kolejny, potem pewnie dalej. Boję się złych smoków - przyznał faeruński wojownik obawiając się nie tylko o siebie, ale także towarzyszy. - Ponadto wiecie, niespecjalnie zależy mi na owej Archiwistce, skoro wybrała swoją drogę. Jednak czuję się głupio myśląc, że kogokolwiek zostawiłbym na tym szalonym planie. Jeśli decydowalibyśmy się ruszyć, może wpierw choć spróbowalibyśmy się dowiedzieć, gdzie owa osoba jest oraz czy chce z nami ewentualnie wspólnie ruszyć. Powiedzcie, jak czujecie sytuację - spojrzał na piękną Estel, posyłając leciutki uśmiech, oraz na drużynowego mistrza magii.
Kapłanka westchnęła cicho wysłuchawszy informacji. Portal do krainy Fey był kuszący, nawet bardzo kuszący, nie chciała jednak prosić swych towarzyszy by ryzykowali przeprawę przez prawie cały Mechanus, by dotrzeć do tej konkretnej bramy. Z drugiej strony podróż przez Plan Porządku wydawała się dużo bezpieczniejsza niż wylądowanie w krainie smoków. Gdy Dotian zaczął mówić uśmiechnęła się ciepło.
- Jestem za portalem do krainy Fey. Smoków rzeczywiście lepiej nie drażnić. - Przyznała rację mężczyźnie. - Co do Pani Brent, to miałam nadzieję, że ją tu może zastaniemy i zdecydowanie uważam, że nie powinniśmy jej tu zostawiać samej, chyba, że taka będzie jej decyzja. Wtedy nic na to nie poradzimy.
- Nawet, jeżeli dotrzemy do właściwej zębatki, to nie mamy gwarancji, że uda się przekraść między modronami równie łatwo, jak tutaj. A sam Świat Wróżek nie zalicza się do bezpiecznych miejsc - wyraził swoje zdanie Odłamek, kierując swe spojrzenie na kapłankę, która sama była fey i wiedziała, że jej pobratymcy potrafią być groźni. - Na Planie Letargu równie dobrze możemy spotkać anioły jak i diabły, ale za kapłańskim wstawiennictwem może uzyskalibyśmy tam pomoc?
- Jakim Planie Letargu? - próbował się dopytać wojownik. -Oczywiście wiadomo, Wróżki mogą okazać się niebezpieczne, jednak wydaje mi się, iż trochę mniej niźli złe smoki, zaś samego przejścia ponoć broni niebieski smok. Niebieski oczywiście także jest zły. Mamy więc możliwość: albo przemknięcie się przez poligon, prawdopodobnie bardzo trudne, ale szansowne, albo pewne władowanie się na niebieskiego smoka. Chyba Garionie, że posiadasz więcej informacji, albo masz jakieś przypuszczenia na temat tego trzeciego miejsca. Wtedy możemy rozważyć, bowiem obracamy się wyłącznie wewnątrz kręgu szans oraz zagrożeń, gdzie każdy wybór może spowodować właściwie dowolne efekty.
- Guwernanci z Wieży sami mówili, że na Mechanusie zabezpieczyli portal na Plan Letargu. Pewnie będą oczekiwać kolejnej zapłaty za skorzystanie z niego, ale chociaż nie broni go smok ani armia maszyn - wyjaśnił mag.
- Owszem faktycznie, jednak wybacz, bardzo się obawiam, co będzie za nim, znaczy za portalem - skrzywił się wojownik.
- Nie uważam za dobry pomysł pchanie się do domeny Bogów Śmierci… Z jakiegoś powodu nikt stąd nie wrócił do Sigil, Garionie. Podejrzewam, że dlatego iż akurat ten portal jest znany. - Westchnęła cicho. - Już chyba wolę armię szalonych modronów i wściekłe Fae niż ryzykować w Planie Letargu.
- Z dwojga złego, może i faktycznie lepsze to. Dbam jedynie o to, by nie przegapiono żadnej z opcji.
- Właśnie drodzy moi, nie wiemy. Ryzyko istnieje cokolwiek właściwie zrobimy. Jednak chyba to jest mniejsze ryzyko. Ponadto musimy jeszcze spytać Archiwistkę - stwierdził wojak.
- Najpierw musimy ją znaleźć… - Westchnęła cicho kapłanka.
- Kto mógłby wiedzieć, gdzie ona jest? Chciała się wybrać poza mury, dlatego pewnie straż miałaby pojęcie - rzucił dosyć niepewną myśl Dotian.


Poszukiwania Ender okazały się znacznie prostsze, niż trio zakładało. Psioniczka siedziała w pokojach, które Guwernanci zaoferowali całej czwórce w ramach gościnności. Pochłonięta była sporządzaniem notatek ze wszystkich swoich obserwacji, których dokonała od przybycia do Mechanicznej Nirwany. Modrony były fascynującym tematem, zarówno te zbuntowane, jak i te wierne rozkazom Primusa. Stowarzyszenie Porządku za to wywarło na archiwistce Gmachu Zapisów znacznie, ale to znacznie gorsze wrażenie. Całe te frazesy o prawach, a gdy przyszło co do czego to odnosili się do prawa siły. Barbarzyństwo zwykłe, a nie frakcja.
Wszyscy poszukiwacze przygód wynajęci przez Annabell byli zatem w jednym miejscu i pozostawało jedynie potwierdzić decyzję o ścieżce opuszczenia Mechanusa.

___________________
1 - oryginalna grafika pochodzi ze strony wizardów
2 - grafika z podręcznika “Monster Manual” 5 ed
3 - grafika z podręcznika "Planescape - Planes of Law"
 
Zapatashura jest offline  
Stary 22-10-2016, 17:06   #242
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
- Witam państwa - odezwała się Ender przerywając swoją prace patrząc na towarzyszy z widoczną ulgą. - Jak widać wykonanie części zadania, dla bandy prymitywów władających tą fortecą, obeszło się bez większych przykrości. Czy wywiązali się ze swojej części umowy?
- Dzień dobry, wobec tego tylko się cieszyć, że nic się pani nie stało. My także załatwiliśmy, co trzeba. Wobec tego tylko wynosić się stąd. Przynajmniej my tak planujemy i chcieliśmy spytać, czy również jest pani zainteresowana - spytał wojownik.
- Witamy panią - Estel skinęła głową na powitanie. - Jak wypadła pani próba? - zapytała zaciekawiona.
- Nie mam najmniejszego zamiaru przebywać tu dłużej niżeli byłoby to koniecznie... - odpowiedziała archiwistka. - Próba wypadła... I źle i dobrze zarazem. Poświęcony czas wystarczył, by rozwiać moje wątpliwości. Rozmówiłam się ze stacjonującymi modronami, wywiedziałam tyle, ile byli w stanie udzielić informacji, a z czego pojawił się szereg pytań. Wywiad z gwardią pozwolił je nakreślić bardziej, natomiast widzenie z jednym z faktoli przypieczentowało całokrztałt. Konkluzją tego jest stwierdzenie, iż Stowarzyszenie Porządku nie jest bezstronną organizacją naukowoprawną a bandą szarlatanów, którzy kierowani przez pychę i cynizm, pod przykrywką ochrony wiedzy, dążą do władzy używając metod siły bezpośredniej. Była to lekcja o tyle ciekawa, że nakreślała powody, jakimi zapewne kierowała się pani Bólu, posyłając poprzedniego faktola Stowarzyszenia w pustkę - zaraportowała w skrócie. - Jestem zniesmaczona, że takie twory uznają się i stawiają razem z tymi, którzy uprawiają prawdziwą sztukę jaką jest nauka, wiedza i prace badawcze. Jest to chańbiące dla zawodu, którego wykonuję.
- Cóż, wybraliśmy opcję przedostania się na plan Fey, potem zaś stamtąd powrotu. Istnieją wprawdzie jeszcze inne możliwości, ale uznaliśmy, że to najlepsza opcja z ewentualnych kiepskich. Pozostaje jeszcze kraina smoków, pilnowana przez złego smoka, jakaś fantasmagoria oraz kraina bez powrotu - przedstawił skrótowo opcję wojownik.
- Fantasmagoria na Mechanusie? - zdziwiła się Brent. - Przyznaję, plan letargu czy walca ze smokami nie brzmią zachęcająco..
- Fantasmagoria, czyli miejsce, które może jest, może zaś nie. Przynajmniej krążą na jego temat legendy, zaś piosenka powiada, że może przenosić w wybrane miejsce - odpowiedział jej.
- Panie Dotianie, dobrze wiem, co oznacza to słowo. Pytałam, co kryje się za tą fantasmagorią.
~ Podobno w Regulusie znajduje się miejsce, w którym modrony wybudowały model Multiwersum tak dokładny, że pozwala przenieść się do dowolnego miejsca w planach ~ streścił Odłamek.
- Model... multiwersum...? - zdziwiła się archiwistka. - To na mechanusie mają prawo istnieć takie... legendy? - dodała już bardziej do siebie. Chwilę zastanowiła się nad dość kuszącą szansą poznania czegoś więcej o modronach. Nawet jeśli były to głupoty, na Regulusie można było znaleźć wyżej postawionych modronów.
- Kraina Fey jest daleko stąd?
- Idąc przez portale to bez znaczenia. Na piechotę daleko - odparł czarodziej.
- Mimo wszystko to ciągle lepszy pomysł niż smoki i bogowie śmierci… - wtrąciła się eladrinka.
- W rzeczy samej... Panie Garionie, czy do krainy Fey trzeba będzie udać się pieszo, czy za pomocą portali? - zapytała Ender.
- Zapiski zawierały listę kluczy do portali, ale nie mogę zagwarantować, że są wciąż zgodne z zastaną tutaj rzeczywistością.
- Rozumiem... A czy przypadkiem droga na pieszo nie przycinałaby się w trybek Regulusa...?
Archiwstka pytała zaś wojownik słuchał odpowiedzi towarzyszy. Dobrze, że wreszcie wzięli się za gadkę, gdzie przecież byli znacznie lepsi oraz precyzyjniejsi od niego. Bardziej potrafili wyrazić możliwości oraz ewentualne zagrożenia przedostawania się przez rozmaite szlaki.
- Trudno powiedzieć na planie, który kręci się niczym karuzela - wymijająco odpowiedział Garion. - Ale nie widzę potrzeby, by się tam udawać. Do tej pory tubylcy witali nas bronią.
- Niekoniecznie... - odparła archiwistka. - Pstrokate puszki nie należą do grupy zainteresowania, a z modronami stacjonującymi pod fortecą udało mi się porozumieć - podsumowała, po czym zaczęła składać i zbierać swoje rzeczy z biurka.
- Legendy pozostają legendami, nie ma tu co więcej dywagować. Natomiast ponowna wizyta na Regulusie byłaby dużą wartością dla zbiorów Archiwum. Sprawa staje się prostsza jeśli się wie czego szukać. Więc... jeśli drogę dałoby się jakoś wyliczyć i nie stanowiłaby dużego narzutu w i tak wielkich odległościach... Wizyta mogłaby wyjaśnić wiele rzeczy lub nawet dać wystarczająco dużo materiału, by zainteresowani z innych planów zaangażowali się w postawienie Mechanusa na dawne tory.
- Niewiele łapię, jednak przyznaję, że chciałbym jak najszybciej stąd wybyć - stwierdził wojownik.
- Mi również zależy na jak najszybszym opuszczenu tego planu… Nie działa on na nie mnie dobrze… - kapłanka przygryzła lekko wargi.
- Obawiam się, że do Regulusa jest zupełnie nie po drodze z Fortecy, chyba że podróżowalibyśmy na około. Zgadzam się z przedmówcami, że najszybsza droga do naszego celu, to najlepsza droga do celu. Widzę jednak jeden potencjalny problem - czarodziej zrobił pauzę i skierował swe kryształowe oblicze ku Aedd’aine. - Do Krainy Fey prowadzą zwyczajowo skrzyżowania, nie portale. Nie jestem ekspertem w takich sposobach przemierzania planów. Czy jako fey, potrafisz przekraczać między światami?
Eladrinka skinęła głową spokojnie.
- Tak, posiadam tą umiejętność.
Archiwistka pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Zatem w jaki sposób opuścimy fortecę?
- Garion na pewno wie - wojownik wskazał na czarodzieja. - Ewentualnie możemy spróbować teleportu do jakiegoś miejsca poza armią, znaczy możemy może kupić takie zaklęcie?
- Możemy się wymknąć przed bitwą na rumakach, albo wrócić do Centrum licząc, że uda nam się uniknąć toczącej się tam walki. Gdyby Guwernanci mogli się stąd wyteleportować, to nie potrzebowaliby naszych usług - wyłożył możliwości czarodziej.
- Proponuję zatem rumaki... - odpowiedziała archiwistka. - Większa szansa na uniknięcie walki, jeśli rozmawiało się z nimi.
 
Blaithinn jest offline  
Stary 23-10-2016, 17:07   #243
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Decyzja została podjęta, nie pozostawało nic innego jak ją zrealizować. Poszukiwacze przygód spakowali swoje rzeczy i udali się na plac, na którym wciąż oczekiwały na nich metalowe pegazy Gariona. Magia rytuału była już na wyczerpaniu, ale wciąż była wystarczająca by dostać się poza mury. Na plac nie było jednak tak łatwo się dostać. Korytarze i aleje Fortecy pełne były mobilizujących się faktotów, gotowych do przerwania trwającego od lat oblężenia. Dla Ender był to dowód barbarzyństwa, ale Dotian zastanawiał się raczej, dlaczego właśnie teraz? Najwyraźniej oblężenie nie spełniało swojej roli, bowiem mieszkańcy Fortecy nie przymierali głodem i nie podupadali na morale. Czy naprawdę pojawienie się czwórki poszukiwaczy przygód było jakimś elementem skrzętnie przygotowywanej układanki? A może, tak zwyczajnie, przebrała się w końcu miarka?

1

Rozważania przerwały krótkie dźwięki trąbek. Walka miała się za chwilę rozpocząć. To była ostatnia chwila, by umknąć nim niebo zapełni się od strzał i bełtów. Rumaki poderwały się z ziemi i w pędzie przemknęły nad murami. Z góry widać było setki modronów, równym tempem maszerujących w górę osi prowadzącej do siedziby Stowarzyszenia Porządku.


2

Na krawędzi niższego trybu toczyła się już mniejsza potyczka. Żołnierze Guwernantów nie tracili czasu i musieli być bardzo dobrze przygotowani - zdążyli dotrzeć z Centrum (bez żadnych wątpliwości dzięki Labiryntowemu Portalowi) i uderzyć na obóz. Jednak pomimo typowego chaosu wojny, konstrukty nie przegapiły ucieczki planarnych podróżników. Od maszerujących po osi szeregów oderwał się tuzin kwadronów, które... latały. Ich konstrukcja była taka sama, jak starego konstruktu, który Annabell zaprezentowała Garionowi, Estel i Dotianowi przedstawiając im zlecenie. Natura ich lotu musiała być magiczna, metal nie mógł wszak sam z siebie latać, a skrzydła były za małe. Modrony nic sobie jednak z tego nie robiły rozpoczynając pościg.


3

Pierwsza salwa strzał chybiła celu prawie w całości, raptem jeden grot otarł się nieszkodliwie o metalowy bok konia. Druga uległa już jednak stosownej korekcie, przez co Kanciasty i Twinklestar zostali ugodzeni. Magiczny pancerz wojownika wytrzymał jednak uderzenie, czarodziej zaś... cóz, z racji niezwykłej konstrukcji odłamka trudno było ocenić na pierwszy rzut oka czy był ranny. Psioniczne zapewnienie o tym, że nic mu nie jest trzeba było zatem wziąć na wiarę. Trzeciej salwy strzał już nie było. Magia pozwalająca modronom unosić się w powietrzu bledła w obliczu rytuału Gariona, przez który rumaki pędziły niczym wiatr, szybko uciekając z zasięgu łuków.


Mając już Fortecę i armię modronów daleko za sobą, kompani mogli skupić się na odnalezieniu wśród zębatek Mechanizmu Wieloświata krainy zwanej Nemausus. Mapy znalezione w bibliotekach Guwernantów dawały liczne i bardzo precyzyjne wskazówki co do kierunku, który należało obrać, oraz sekwencji Labiryntowego Portalu z których trzeba było skorzystać. Niestety dalszą podróż trzeba było odbyć na nogach. Magia rytuału wyczerpała się, sprawiając że metalowe konie rozpadły się i zaczęły rdzewieć w przerażającym tempie. W normalnym świecie przewodnikiem takiej tułaczki pewnie zostałby Twinklestar, który w swym życiu nie jedną już marszrutę odbył, ale na Mechanusie z jego wiecznym ruchem i magicznymi przejściami, czarodziej i psioniczka nieodmiennie wiedli prym. I o ile przemierzanie monotonnych, metalowych przestrzeni było jedynie nudne, to korzystanie z Labiryntowego Portalu doprowadzało kapłankę niemal do rozpaczy. Te wszystkie ruchy i czynności, które należało wykonać by magia zadziałała tak jak życzył sobie tego podróżny, była dla eladrinki niczym ciasny gorset. Nie mogła się wprost doczekać, aż znajdzie się w Krainie Fey, pełnej dzikości i wolności.
Podróżnicy nie znali przyczyny, dla której na planie absolutnego porządku znajdowało się miejsce naturalnego chaosu. Nemausus w rzeczywistości przypominał trochę park. Trawa była równo ścięta, drzewa rosły w alejkach, krzaki stały w grządkach. Mechanus narzucał swe ograniczenia.


4

Z drugiej strony Ostępy Fey nie znosiły ograniczeń. Nie były ani Planem Astralnym, ani częścią Żywiołowego Chaosu, lecz odbiciem Planów Materialnych. Tak, jak Plan Cienia był obrazem umierającego, toczonego zarazą i rozkładem świata, tak Plan Fey był obrazem pierwotnej, dziewiczej przyrody, a także (wedle niektórych krwawników) źródłem magii. I o ile można by teoretyzować, że gdyby Mechanus łączył się z Planem Cienia, to efektem byłaby nieruchoma nekropolia, tak Ostępy Fey stawiały opór. Nemausus próbował się rozrastać, zmieniał się, dostosowywał. Natura zawsze znajdzie sposób.
Podróż do Nemaususu trwała dwa dni, nawet przy wykorzystaniu aktywnych portali. Niestety krajobraz, który kompani ujrzeli po dotarciu na miejsce znacznie odbiegał od tego z zapisków w bibliotekach Guwernantów. Niegdyś pełne życia zębatki, teraz straszyły spaloną ziemią i kikutami ściętych drzew. Modrony bardzo poważnie podeszły do problematyki usunięcia chaosu ze swego rodzimego planu, stosując w tym celu ogień i topory.


5

Sytuacja nie była na szczęście tak tragiczna, jak wyglądało to na pierwszy rzut oka. Nemausus był dużą krainą i choć jej obrzeża zostały zdewastowane, to proces bezwzględnej anihilacji przyrody wciąż trwał. W oddali, na tle ciemnego nieba Mechanusa, dało się dostrzec siwy dym pożarów, co oznaczało że przynajmniej część lasów i łąk wciąż istniała. Garion przypuszczał, że magiczne skrzyżowanie, które pozwolić miałoby na opuszczenie Mechanicznej Nirwany, musiało znajdować się gdzieś w sercu krainy. A tam najwyraźniej niszczycielskie działania konstruktów jeszcze się nie skończyły.



________________________
1 - dźwięki z gry "Medieval II: Total War"
2 - grafika z podręcznika "The Great Modron March"
3 - grafika z podręcznika "Monster Manual" 5 ed
4 - grafika z podręcznika TSR - Planes of Law. Kliknij w obrazek, aby zobaczyć go w pełnej rozdzielczości
5 - zdjęcie autorstwa Paula Hiltona
 
Zapatashura jest offline  
Stary 30-11-2016, 13:31   #244
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Estel podróż prawie zupełnie zszargała nerwy i na widok Namaususa prawie odetchnęła z ulgą. Prawie, gdyż widok zdewastowanej krainy wyrwał z jej piersi cichutki jęk żalu.
- Musimy się pośpieszyć… - Niewiele myśląc po prostu ruszyłą w stronę, która wydała jej się poprawną, a za nią oczywiście wojownik.
- Proponuję poruszać się zrywami - rzekł. - Zniszczenia oraz ogólnie wygląd wskazuje, że nie wiadomo skąd mogą nadejść niefajne stworki. Po prostu zróbmy tak, najpierw rozglądanie się, potem marsz do kolejnego jakiegoś miejsca, gdzie można się ewentualnie ukryć, jakiś wykrot czy cokolwiek, potem ponownie rozglądanie się. Doskonale łapię, że tak będzie wolniej, jednak chyba bezpieczniej. Nie wiemy jakie tutaj się dzieją sytuacje.
Dotian, jako znający się na rzeczy, ustanowił zasady za którymi poszli jego towarzysze. Pomysł pierwotnie wydawał się być wdrożony w życie trochę na wyrost. W zasięgu wzroku nie było żadnej istoty. Nie dało się jednak wykluczyć, że to iż czegoś nie widać nie oznacza jeszcze, że to nie istnieje, a po kilku takich zrywach od kryjówki do kryjówki cała czwórka nabierała wprawy w takim sposobie poruszania się (chociaż działał dość paskudnie na stawy). Gdy w końcu poszukiwacze przygód zbliżyli się do linii drzew na paręset stóp, schowali się za powalonym pniem i wypatrzyli małą grupę modronów. Okrągłe monodrony mozolnie ciągnęły ścięte drzewo, a w głębi lasu kapłanka słyszała odgłosy cięcia. W opinii odłamka, konstrukty nie potrafiły sobie pozwolić na zwykłe podłożenie ognia i wyczekiwanie na efekt. Zapewne wycinały pasy gołej ziemi, dzięki czemu mogły panować nad tempem i kierunkiem wypalania. Z drugiej strony konsekwencją takiego podejścia musiały być całe grupy mechanicznych drwali wewnątrz Nemaususa.
Kompanom towarzyszyło też szczęście… a przynajmniej Estel miała takie wrażenie. Magiczne przejścia do Krainy Wróżek zazwyczaj wymagały magii, by je odnaleźć, albo dokładnej wiedzy gdzie leżą. Kapłance zdawało się jednak, że wyczuwa...coś. Jakby podmuch bryzy, albo zapach kwiatów, których tak naprawdę nie było w pobliżu. Czyżby dar od Iealliany pozwalał także wyczuć lokalizacje przejść do świata fey? Aedd’aine nie czuła wcześniej czegoś podobnego, a coś przecież musiało być źródłem nowego bodźca. Eladrince zdawało się, że skrzyżowanie planów znajduje się jeszcze daleko i niekoniecznie wchodzenie od razu w las było najkrótszą drogą do celu.
- Sądzę, że wiem, jak powinniśmy iść… I na razie nie ma potrzeby by wchodzić w las. - Estel wskazała kierunek, z którego wyczuwała nieokreśloną bryzę.
- Przypuszczenie to oparte jest na zgadywaniu, przeczuciu, czy wiedzy, pani Aedd’aine? - odezwała się archiwistka niezbyt pewna takiego stwierdzenia.
- Nazwijmy to silnym przeczuciem i wyczuciem, pani Brent - odparła spokojnie eladrinka.
- Chodźmy - skwitował dyskusję wojownik.
- Znam już trochę panią Aedd'aine i nauczyłem się ufać jej przeczuciom. Spełniają się z zaskakującą skutecznością - skwitował też Odłamek.

Szósty zmysł eladrinki prowadził kompanów przez blisko godzinę obrzeżem lasu, wśród spopielonych resztek. Sługi Primusa nie kłopotały się patrolowaniem zgliszcz, dzięki czemu przemykający się poszukiwacze przygód nie zostali wypatrzeni. W końcu jednak Estel stwierdziła, że dalsza droga musi już przebiegać wśród drzew. Roślinność była gęsta, szokująco gęsta jak na środek metalowego okręgu, ale miało to sens - prawidzwe obrzeża Nemaususa musiały zostać zniszczone dawno temu, a obecne były w rzeczywistości sercem kniei. Miało to pozytywne strony - w gąszczu łatwiej było zostać ukrytym. Nie dało się jednak ujść daleko, gdy co bardziej uważni członkowie wyprawy zaczęli wyłapywać hałasy - trzaski, odgłosy piłowania. Musieli zbliżać się do wycinki, a tam z pewnością czekało dużo modronów.
- Trzeba będzie nadłożyć drogi, by ominąć wycinkę - odezwała się cicho Aedd’aine. - Chyba, że lepiej sprawdzić jak sytuacja wygląda i z iloma modronami mamy do czynienia - spojrzała pytająco na Twinklestara, który zdecydowanie lepiej znał się na takich sprawach i z pewnością wiedział co będzie dla nich bezpieczniejsze.
- Omińmy. Nawet bowiem jeśli modronów jest niewiele, to może któryś zwiać oraz ściągnąć posiłki. Trochę dłuższy marsz jest wprawdzie nieco nużący, lecz na pewno rozsądniejszy - stwierdził wojownik. Nie był rangerem, dla którego głusza stanowiła naturalne miejsce pobytu. Wtedy zapewne ruszyłby na zwiady, spenetrował co oraz jak, ewentualnie później przeprowadził drużynę najbliższą bezpieczną drogą. Jednak wojownicy lepiej się znali na dawaniu po nosie niźli chodzeniu po lasach. Dlatego uznał, że ominięcie modronów będzie najlepszym spośród pomysłów, przynajmniej wedle jego wojskowej wiedzy.
 
Kelly jest offline  
Stary 01-12-2016, 18:34   #245
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Grupa zdecydowała się spróbować ominąć miejsce, gdzie zgromadziły się konstrukty i początkowo wszystko szło dobrze. Hałas cichł w oddali i nic nie wskazywało na żadne niebezpieczeństwo. Niestety, jak wiedział Twinklestar, las nie był naturalnym środowiskiem ani dla niego, ani dla jego kompanów. Przedzierając się przez chaszcze nie zauważyli małego patrolu modronów, aż było zbyt późno. Trójka kwadronów, pokracznie poruszająca się po nierównym gruncie, dostrzegła intruzów nim ci zdążyli się schować. Dwójka wycelowała kusze w kierunku awanturników, a trzeci zaczął uciekać w kierunku wycinki. Ale strzelać w lesie jest trudno, bowiem ile niby jest zasięg w prostej linii maksymalnie? Pewnie paręnaście maksymalnie metrów, albo wręcz parę. Przecież dookoła rośnie kupa drzew, zaś jeden ruch w lewo czy prawo już pozwalał zejść z ciosu. Ale trzeba było utłuc tamtych, szczególnie uciekiniera, żeby właśnie nie udał mu się poinformować reszty tubylców.

- Czarem tamtego! - krzyknął oraz skoczył na tych strzelców, licząc że nie trafią, kiedy ruszy na nich z jakimś pokręconym wyskokiem.

Estel Angharradh o pomoc wezwała rzucając błyskawicę w stronę uciekającego modrona. Archiwistka wyciągnęła ręce w kierunku puszek, by obrzucić ich skrystalizowanymi kawałkami psionicznej mocy.
Działania poszukiwaczy okazały się szybkie i skoordynowane. Nagła szarża Twinklestara skupiła na sobie uwagę automatów, które strzeliły do niego zamiast do czarujących. Jeden z bełtów chybił zupełnie, wbijając się nieszkodliwie w drzewo, drugi drasnął jedynie magiczny pancerz. Kanciasty nie chcąc dopuścić do zaalarmowania innych przywołał ścianę lodu, która przecięła drogę uciekającego kwadrona. Ogłupiały konstrukt zatrzymał się w miejscu i stał się łatwym celem dla stworzonego przez kapłankę wyładowania, które niemal powaliło go na ziemię. Psioniczna manifestacja Brent oszołomiła zaś dwa bardziej bojowo nastawione stwory, nie dając im przeładować broni.
Korzystając z chwili dezorientacji wrogów, wojownik wypuścił swój fruwający miecz i po prostu zaczął bić jak najszybciej najbliższego spośród nich, starając się jednak nie zabijać nikogo, lecz po prostu powalić. Może mechanistyczne stwory wiedzą bowiem, gdzie jest przejście? Aedd’ainne natomiast spróbowała zarzucić świetlistą sieć na najbardziej oddalonego modrona, by nie zdołał się wymknąć. Ender nie bawiła się w podchody a skupiła się nad zmuszeniem świata do wykreowania szramy nicości w miejscu, gdzie skupiała wzrok.

To czego nie zdołało dokonać samo wyładowanie, dokonała magiczna siatka. Modron zakręcił się niezdarnie i upadł w trawę, gdzie wkrótce pokrył go wyczarowany przez Gariona lód. Nie wyglądało na to, by konstrukt miał wielką szansę się wydostać. Pozostałe dwa kwadrony wcale nie miały lepiej. Jeden, zakleszczony między wojownikiem, a jego tańczącym ostrzem jedynie bezradnie brzęczał i stukał pod nawałą ciosów. Drugi próbował wspomóc swego towarzysza, ale zamiast tego wyłożył się jak długi, wciągany przez wywołaną psioniczną mocą próżnię.

Walka skończyła się zatem tak szybko jak i zaczęła. Modrony nie zdołały nikogo zawołać, lecz błyskawica Aedd'aine i hałaśliwe miecze Twinklestara mogły zwrócić czyjąś uwagę. Dwójka spośród maszyn, choć nieszkodliwa, pozostawała zaś wciąż aktywna.

- Co z nimi robimy? - Estel odezwała się pierwsza wpatrując się w konstrukty niepewnie.

- Wypytajcie go, gdzie jest przejście, zapewne przy największej kniei. Może jakoś zna także potencjalne problemy - wspomniał wojownik.

- Pani Aedd’aine, może zechce pani spróbować swoich sił? - odezwała się archiwistka, ciekawa też jak potraktuje modrony, które niszczą domenę natury.
 
Proxy jest offline  
Stary 01-12-2016, 21:50   #246
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Eladrinka spojrzała zdziwiona na Dotiana i Brent.
- Ja mam ich przesłuchać? Sądzę, że do tego zdecydowanie lepiej nadaje się pani - tu skinęła głową w stronę Ender. - Bądź Garion… Moje pytania mogą być zbyt mało precyzyjne.
Czarodziej jakby poczuł się wywołany do działania. Podszedł do jednej z maszyn i zapytał wprost.
- Nie chcemy przeszkadzać w waszych zadaniach, jedynie opuścić to miejsce. Wiemy, że w tym lesie istnieje portal prowadzący na inny plan. Czy powiesz nam, gdzie się on znajduje?
- Portal prowadzi do świata Fey. Świat Fey jest chaosem, ci którzy chcą się do niego dostać to istoty chaosu. Ta jednostka nie udzieli pomocy chaosowi - padła odpowiedź.
Ender wyciągnęła swoją fajkę i rozpaliła. Po pierwszym zaciągnięciu się i jednocześnie chwili zastanowienia, udała się do odleglejszego modrona, który nie słyszał wypowiedzi swojego puszkowatego kolegi.
- Jest tutaj portal. Portal prowadzi do świata Fey. Świat Fey jest chaosem. Portal musi być zamknięty od drugiej strony. My go zamkniemy od drugiej strony. Gdzie jest ten portal? - wyrecytowała monotonnie przyglądając się spętanemu.
- Ta jednostka nie została poinformowana o takich działaniach - odparł modron.
- Podaj pozycję pentadrona.
- Jednostka nie rozpoznaje autoryzacji do udzielenia tej informacji.
- Jaka autoryzacja jest potrzebna?
Kwadron milczał przez chwilę, a kiedy w końcu się odezwał nie było to za bardzo pomocne.
- Jednostka nie rozpoznaje autoryzacji.
"A idź w diabły" - pomyślała zirytowana. Dwa buchy ziela później emocje uszły razem z wydychanym dymem. Archiwistka spojrzała się w kierunku towarzyszy, czy może oni wpadli na coś sensowniejszego.
- Chaos jest zły. My jesteśmy przeciwko chaosowi. Powiedz, gdzie jest centrum chaosu - spróbował jakiejś gadki wojownik licząc na ogłupienie tubylca.
Estel przysłuchiwała się próbom komunikacji coraz bardziej zirytowana. Wiedziała, że będą problemy ale nie sądziła, że konstrukty okażą się oporne nawet na przemowy Odłamka i psioniczki.
- Może jakby im jeszcze przewody przypalić byłyby skłonniejsze do rozmowy? - zapytała z namysłem bardziej siebie niż kogokolwiek innego, by podejść do pierwszego modrona, który nazwał ich chaosem.
- Jednostka uszkodzona jest chaosem - powiedziała miękko. - Jednostka zostanie uszkodzona, jeśli nie wskaże drogi do chaosu.
Niestety modrony nie posiadały koncepcji strachu. Wykonywały powierzone obowiązki ślepo, za to były w stanie rozpoznać jawną groźbę. I reagowały na nią tak, jak wcześniej kazano.
- Alarm, zagrożenie. Alarm, zagrożenie!
Już chyba lepiej było się zdać na instynkt kapłanki, nawet mimo sceptycyzmu Brent.
- Twoja gwarancja dobiegła końca - oświadczyła beznamiętnie archiwistka po zaciągnięciu się zielem. Spojrzała porozumiewawczo na wojownika, nie mając innego pomysłu jak pozbycie się gadających puszek, chyba że w jego ocenie wystarczyło ich związanie.
- Zwiążmy - wziął wojownik się za ową średnio sympatyczną czynność. - Potem cóż, prowadź kochanie - zwrócił się do pięknej Estel.
- Mam jeszcze jeden pomysł... - stwierdziła eladrinka i podeszła do drugiego konstruktu. - Jednostki nie chcą trafić do chaosu, w którym kierunku nie powinny się udawać? - zapytała.
Nowy modron analizował pytanie szukając odpowiedzi.
- Pytanie nie jest spójne z poprzednimi. Konkluzja - podstęp. Odmowa udzielenia odpowiedzi.
- Kłamię. Czy powiedziałem prawdę - zadał im pytanie wojownik, który miał nadzieję, że się zapętlą. - Estel kochanie, prowadź jakoś po prostu na czuja tylko - poprosił wojownik.
Kapłanka miała ochotę kopnąć konstrukt z irytacji ale w końcu uznała, iż jest to poniżej jej godności i kiwnęła jedynie głową.
- Ruszajmy zatem.
 
Blaithinn jest offline  
Stary 02-12-2016, 21:39   #247
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Modrony okazały się być bardzo złym źródłem informacji. Może dlatego, że były zbyt głupie, może dlatego że myślały zupełnie inaczej niż poszukiwacze przygód, ale wynik był taki sam - nie wyjawiły niczego przydatnego. Zajęły jednak czas, a użeranie się z nimi było źródłem wystarczającego hałasu by zainteresować kolejne konstrukty, co usłyszała kapłanka i wojownik. Można to jednak było obrócić na swoją korzyść. Odgłosy nadchodzącego patrolu dobiegały tylko z jednego kierunku, przy odrobinie ostrożności dałoby się go zatem obejść bez konieczności angażowania się w kolejną walkę. Czwórka podróżników ostrożnie i z zachowaniem ciszy ruszyła więc w przeciwnym kierunku, pozwalając jednak Aedd’aine wskazywać drogę, tak by ostatecznie dotrzeć do przejścia do innego świata. Po paru minutach odgłosy za plecami przybrały na sile - widocznie sługi Primusa znalazły swych pokonanych pobratymców. Do tego czasu awanturnicy zdążyli już jednak dotrzeć do przecinki - jedynego miejsca w Nemaususie, gdzie nie mieliby się ukryć. I przecinka była pusta, modrony zagłębiły się w las nieumiejętnie szukając źródła zamieszania. Niezaplanowana dywersja przyniosła rewelacyjne rezultaty, z których szkoda byłoby nie skorzystać, toteż cała czwórka szybko przemknęła przez połać ogołoconej ziemi i zagłębiła się w zieleń po przeciwnej stronie.

Im dalej kompani wchodzili w las, tym większa ogarniała ich cisza. Mechanus nie był wietrzny, przez co liście i gałęzie pozostawały w bezruchu. Hałas wycinki pozostał gdzieś z tyłu, tylko Estel słyszała narastające trele prowadzące ją we właściwym kierunku… a może były to oznaki szaleństwa, do jakiego doprowadzał eladrinkę Plan Porządku? Może nawet jedno i drugie. Kiedy jednak kapłanka dotarła do małego, szemrzącego strumyka, była pewna że dotarli na miejsce.


Powietrze wprost drżało od magii i fey nie mogła takiego miejsca pomylić z niczym innym. Było to aktywne przejście do Krainy Wróżek: dzikiego, lustrzanego odbicia światów materialnych.

- Jak korzysta się ze skrzyżowania? - głos Garion przerwał trwającą ciszę, sprawiając że wszystkie spojrzenia skupiły się na Aedd'aine. Ta z uśmiechem oznajmiła, że wystarczy iż będą się trzymać za ręce i pozwolić jej prowadzić.

- Obawiam się tej krainy, ale tutaj, gdzie jesteśmy jest bardzo kiepsko - stwierdził wojownik ujmując dłoń elfki. Zresztą lubił to robić również dla czystej przyjemności, bez jakiegokolwiek powodu.
 
Proxy jest offline  
Stary 04-12-2016, 14:28   #248
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Pewnego razu książę przejeżdżał przez swój las, wyśpiewując przed zwierzętami i drzewami ballady o pięknie swej ukochanej.
"Jej głos jest słodszy, niż twój słowiku, jej oczy piękniejsze od was kwiaty, jej cera jest gładsza niż tafla twojego jeziora," śpiewał z werwą i przekonaniem. "Założyłbym się o własne serce, że ma ukochana piękniejsza jest nawet od wszystkich wróżek!"
I zleciał wnet z gałęzi słowik, wylądował przed książęcym koniem i przemienił się w cudną biołogłową. "Przyjmuję twój zakład", oznajmiła wróżka.
Książę próbował zbyć własne słowa, ale zakładu wypowiedzianego przed fey wycofać nie sposób. Białogłowa powiedziała, że pokaże mu trzy kobiety niezwykłej urody w tym jednym lesie i jeżeli książęca ukochana będzie od wszystkich piękniejsza, to wróżki pobłogosławią ukochanych na ich ślubie. Lecz gdyby książę skłamał w swym osądzie, to fey wytną mu serce z piersi.
Białogłowa przedstawiła księciu nimfę z jeziora, której wygląd wzniecił w nim żądze, oraz hamadriadę, której ciało obudziło jego ciekawość. Lecz wbrew ich niezwykłej urodzie, książę stwierdził, że żadna z nich nie jest tak piękna jak jego ukochana i słowa jego były prawdziwe.
"Ale czy jest piękniejsza ode mnie?", spytała białogłowa. Książę zwrócił spojrzenie na jej błękitne oczy, kształtne piersi, szafirowe pióra wplecione w czarne loki i zamilkł.
Długo ważył w swych myślach słowa, nim wyrzekł je na głos, "tak, jest piękniejsza nawet od ciebie." Białogłowa przemieniła się w słowika i odleciała, a książę westchnął z ulgą, bowiem ocalił swe życie.
Książę pojął swą ukochaną za żonę i władał swymi ziemiami przez długie dekady, lecz do końca swych dni nie mógł spojrzeć na swą miłość ani żadną inną damę, nie tęskniąc za białogłową, która skradła mu serce równie pewnie, jak gdyby wycięła mu je z piersi.



1


Przed domkiem na ławce Baba Jaga smutna.
Nikt nie lubi Baby Jagi ani krztyny,
nikt do Baby nie przychodzi w odwiedziny
Nikt „dzień dobry” jej nie powie, gdy ją spotka,
nikt się nigdy nie zatrzyma u jej płotka…

Smutna Baba Jaga


Razu pewnego, do jednej wioski przybyła elfka i zaszła do karczmy. Rzekła do karczmarza "w drodze jestem od dawna i cierpię głód, ale nie mam żadnych monet, czy nakarmisz strudzoną"? Ale karczmarz odmówił, bo jakby jej dał za darmo strawę, to inni by chcieli. Poszła zatem do młyna i tak spytała młynarza "młynarzu, w drodzem od dawna i cierpię głód, czy podzielisz się ze mną kromką chleba"? Ale młynarz przybłęd nie lubił i puścił elfkę z niczym. Zaszła zatem do chaty, do drzwi zapukała i spytała gospodyni "spragniona jestem i głodna, czy poratujesz podróżnika choćby kubkiem mleka"? Ale w chacie się nie przelewało i ledwo starczało, by rodzinę wyżywić - tako i gospodyni odmówiła elfce poczęstunku. Podróżniczka odeszła zatem głodna i spragniona, a wieś wróciła do swych spraw, nie poświęcając nieznajomej drugiej myśli.
Minął księżyc i do wioski wróciła ta sama elfka, wracając ze swej podróży. Stanęła przed karczmą, która nie udzieliła jej gościny i wyciągnęła oskarżycielsko dłoń. Jedzenie zamieniło się w niej w popiół, a trunki w truciznę. Stanęła przed młynem, co jej nie chciał nakarmić i wyciągnęła oskarżycielsko dłoń, a grom zszedł z jasnego nieba i podpalił budynek. Elfka przeszła się po pastwiskach i wszystkie krowy, których mleka jej odmówiono padły martwe.
I wracała elfka do wsi ilekroć ją odbudowano i ilekroć znowu zasiedlali ją ludzie. I kroczyła przez nią niosąc śmierć i cierpienie, aż wszyscy porzucili tę ziemię i ludzka stopa więcej na niej nie stanęła.
Fey to nie tylko sympatyczne gnomy, małe wróżki i przystojne satyry, takie jak ja. Tak jak u was po górach lęgną się te paskudne orki, tak my mamy wiedźmy. Straszne maszkary, ale gdy owiną się w magiczny splendor potrafią oszukać oczy tak, że nie odróżnicie ich od nadobnej elfki. Dlatego ja zawsze, ale to zawsze, elfki traktuję z należnym szacunkiem i wy też powinniście.

opowieść barda Andronusa



2


W mózgach kochanków i szaleńców kipi
Nadmiar fantazji, tworzącej złudzenia
w tempie, za którym nie nadąży rozum.

Sen nocy letniej


KRAINA FEY

Cytat:
Cechy Ostępów Fey
Rodzaj: plan równoległy
Rozmiar i kształt: Ostępy są lustrzanym odbiciem planów materialnych
Grawitacja: normalna
Niestałość: plan stały
Cechy specjalne: Ostępy Fey są krainą magii, wszystkie rytuały przeprowadzone na planie mają zwiększoną moc

Poszukiwacze przygód byli tak zadowoleni z faktu znalezienia drogi ucieczki z Mechanusa, że nie zastanawiali się dlaczego ta droga prowadzi akurat do świata fey. Świat absolutnego porządku i nieokiełznana dzicz nie mają ze sobą przecież wiele wspólnego. Według Matematyków, małego odłamu Stowarzyszenie Porządku, Mechaniczna Nirwana jest czymś w rodzaju katalogu całego Multiwersum, zatem wszystko co istnieje w planach musi również istnieć na Mechanusie. Drzewa, krzaki, rzeki istnieją choćby na światach materialnych, toteż muszą zawierać się gdzieś w katalogach, byle trep to zrozumie. Istnienie Nemaususa jest jedynie konsekwencją tego toru myślenia. Ale nawet prosty woj, który widział w swoim życiu kolczugę wie, że ogniwa muszą mieć jakiś punkt wspólny. To, że Ostępy Fey są zielone i Neumausus jest zielony, to trochę mało. Natura obu światów jest diametralnie odmienna, to jak próbować połączyć ogień z wodą, wyjdzie z tego co najwyżej zgaszonego ognisko i kałuża.
No, chyba że skrzyżowanie fey wcale nie łączyło diametralnie różnych miejsc. Tak jak Plan Porządku potrafił tworzyć kreacje o tak skomplikowanej strukturze, że wydawała się ona być chaotyczna, tak i Plan Wróżek w swym chaosie mógł przez przypadek wytworzyć ład. Ewentualnie, ktoś ład wprowadził. Ktoś bardzo, bardzo brzydki.

No, ale po kolei. Ostępy Fey są dzikim, pierwotnym odbiciem planów materialnych, ale nie oznacza to, że nie ma tam cywilizacji. Aedd’aine gotowa byłaby się obrazić za takie sugestie, wszak właśnie z tego planu pochodziła jej rasa eladrinów. Wysokie elfy, jak zwykło się je nazywać wśród prostych ludów, były mistrzami magii, sztuki i architektury, a żadna z tych dziedzin nie polega na bezmyślnemu oddawaniu się swoim instynktom. Eladrini posiadali zatem swoje miasta, kulturę a także pewne struktury władzy - dwory. I to nie byle jakie, królewskie rody z Faerunu i Eberronu mogły jedynie zazdrościć bogactwu i dekadencji dworów wróżek. No i śmiertelni królowie nie umywali się do potęgi arcyfey, którzy piastowali niemal boską władzę.
Cała ta królewska struktura składała się na tak zwany Dwór Gwiazd, który był bardziej wydarzeniem niż prawdziwym bytem. Gdy arcyfey zbierali się by paktować albo oddawać świątecznym bachanaliom (a często łącząc jedno z drugim) ich poddani zlewali się w jeden kongres szlachetnych fey. W rozumieniu Twinklestara było to niczym Srebrne Marchie, federacja królestw z północnego Faerunu. Trafiając do Krainy Wróżek, podróżnik miał bardzo dużą szansę trafić na ziemie, na których panowała szlachta eladrinów z Dworu Gwiazd. Co dawało szansę jak rzut monetą, czy podróżnik właśnie wylądował w poważnych tarapatach, czy najlepszym przyjęciu w swoim życiu. Pierwszacy w swych legendach również posługiwali się pojęciami dworów, ale wymieniali zawsze dwa: seelie i unseelie. Ten pierwszy tworzyły dobre wróżki, a drugi okrutne potwory. To tak jakby wszyscy dobrzy królowie byli ze sobą spokrewnieni, a wszyscy tyrani mieli wspólny cel. Bujda.
W rzeczywistości Dwór Gwiazd składał się z kilku potężnych, politycznych przymierzy stworzonych wokół najpotężniejszych arcyfey. Prawdopodobnie najsilniejszym z nich był Letni Dwór, któremu przewodziła królowa Tiandra.


3

Szlachetna eladrinka, będąca manifestacją pory letniej, była uosobieniem piękna ze skórą barwy miodu, ustami równie co on słodkimi i włosami w odcieniach jesiennych liści, nim spadną z drzew. Służący jej fey są odzwierciedleniem płodności natury i w gruncie rzeczy są dobrzy jak na standardy pierwszaków. Tyle tylko, że czwórka podróżników nie znalazła się na ziemiach Letniego Dworu.

Gdyby ktoś miał się równać potędze Królowej Lata, byłby to chyba jedynie Oran, Zielony Lord. Millenia temu był leśnym elfem, lecz teraz był opiekuńczym duchem przyrody, któremu nawet bogowie natury okazywali szacunek.


4

Jego potęga przyciągała popleczników, którzy tworzyli Zielony Dwór. Uosobienie kaprysów i praw natury potrafiło być piękne ale i groźne. Drzewce i driady zazdrośnie broniły swych borów, kniei i polan, lecz nie były okrutne i potrafiły okazać litość. Naturalnie awanturnicy nie znaleźli się w żadnym z lasów Zielonego Dworu.

Natura to niestety nie tylko ciepło słoneczka, trele ptaków i zielona trawa. Częścią natury jest także umieranie, a każde lato musi w końcu ustąpić zimie. Fey, którzy uosabiali biel śniegu i zimno wiatru tworzyli Zimowy Dwór. Z sercami skutymi lodem nie uznawali niczyjego zwierzchnictwa, ale największy strach wzbudzał wśród nich Książę Mrozu.


5

Nie był on celowo okrutny, lecz nie znał litości i nie tolerował błędów wśród swoich sług. Był niczym długi, ostry mróz, zabijał stopniowo, metodycznie, nie zważając na płacz i błagania. Śmiertelników, którzy zapędziliby się w jego domenę czekałaby pewna śmierć wśród śniegów. Tam, gdzie trafili poszukiwacze przygód było jednak ciepło, nie mogły to być ziemie Zimowego Dworu. Niestety...

Nie wszystkie fey uznawały władzę Dworu Gwiazd. Ostępy Fey usiane były bagnami i trzęsawiskami okrutnych wiedźm, Dziki Gon polował nie uznając żadnych granic ani pretensji do ziemi, gobliny pleniły się jak zaraza. A już na pewno władza arcyfey nie rozciągała się do miejsc, do których nie docierało światło słońca, ani gwiazd - do Feymroku. Tak jak plany materialne miały swoje podziemne sieci tuneli i jaskiń, tak i istniało ich odbicie w Krainie Wróżek.
Dotian i Garion dobrze znali plotki o drowach i ich miastach głęboko pod ziemią, rządzonych w okrutny sposób przez elfie matrony


6

W Ostępach Fey drowy również zostały wypędzone sprzed oblicza słońca i skryły się w ciemnościach, a ich społeczeństwem kierowały kobiety. Matrony w Feymroku były jeszcze okrutniejsze od tych z Menzoberranzan, o których słyszeli wojownik i czarodziej, często oszalałe dzięki potędze magii, którą wypełniony był cały plan. Miejsce w którym znaleźli się Estel, Brent, Twinklestar i Kanciasty było ciemne i straszne, a nozdrza atakował odrażający smród stęchlizny, ale nie były to jaskinie drowów.

Wszystkie powyższe centra władzy, dobre czy złe, miłościwe czy okrutne, miały w sobie pierwiastek wolności. Nawet drowy kochały chaos i konflikt za bardzo, by wprowadzić absolutną tyranię. Ziemie pod rządami takich fey były przeciwieństwem absolutyzmu Mechanusa. Lecz w Krainie Wróżek mieszkały istoty, które były tyranami. Po prawdzie byli to tyrani szaleni, ale wciąż tyrani - rządzący żelazną ręką i wydający prawa, z którymi nie było dyskusji.
Aedd'aine przeprowadziła za rękę swych towarzyszy z palonych przez modrony lasów Nemaususa do podziemnego tunelu, usianego miękkim, niebieskim mchem, którego strop porastał fluorescencyjny grzyb. Krwawnicy powiadali, że Planami rządzą powszechne reguły, a jedną z nich była reguła cykli. Wszystko kręci się w kółko i powtarza, jak te pory roku. Awanturnicy opuścili Żużle i wylądowali w jakiejś jaskini, a teraz opuścili Mechanusa i wylądowali w jakiejś jaskini. Och, nie był to już Plan Porządku, nie było co do tego wątpliwości - wszyscy czuli to wyraźnie. Tunel nie sprawiał "wrażenia", jakby znajdował się w Mechanicznej Nirwanie. To musiała być Kraina Fey.


7

A dwójka bardzo brzydkich gigantów (reguła cykli trepie, ten wykład zaczął się od kogoś bardzo brzydkiego i na nim się skończył), którzy nie mogli być nikim innym jak fomorianami, leniwie podnosiła się z ziemi.
- Paczaj jakie paskudztwa - odezwał się pierwszy, sięgając do miecza rozmiarów Twinklestara.
- Ale te nie som metalowe, można zjeść - odparł drugi, trzymając już sztylet, ale w ich kategoriach rozmiarowych parę stóp ostrej stali wte czy wewte nie robiło już żadnej różnicy.


_____________________________
1- grafika koncepcyjna z gry Guild Wars 2
2- grafika autorstwa Tylera Jacobsona
3- grafika autorstwa CrackBaga
4- nie znam autora, chętnie poznam
5- grafika autorstwa Wayne'a Reynoldsa
6- grafika autorstwa Alexandra Nanitchkova
7- grafika autorstwa Dave'a Allsopa
 
Zapatashura jest offline  
Stary 19-12-2016, 20:57   #249
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
- Nie patrzcie im w oka! - krzyknęła kapłanka błagając Angharradh o wsparcie i spróbowała uderzyć błyskawicą prosto w ślepię jednego z Fomorian. Całe jej jestestwo krzyczało, że tych przeklętych gigantów należy usunąć, ale nie sądziła by mieli zbyt wielkie szanse. Oślepić i uciec, to był najlepszy plan.
Wojownicy specjalnie szkoleni są do walki przeciwko niewidocznemu wrogowi. Tym bardziej przeciwko takim, którym nie należy patrzeć w oko. Estel strzeliła błyskawicą, zaś Faeruńczyk posłał swój miecz.
- W oko go i wracaj zaraz - zakładał, że podślepiony uderzeniem kapłanki przeciwnik nie obroni się przed czystym trafieniem miecza w odpowiednie miejsce.
- Nie patrzeć? - wtrąciła Brent puszczając własne błyskawice. - Nie wyglądają mi na gorgony, pani Aedd’aine.
Owszem, fomorianie nie zamieniali w kamień, ale Ender szybko przekonała się, że to w sumie niewielka różnica. Jedno spojrzenie wielkiego, kociego oka giganta wystarczyło, by nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Nie mogła się ruszyć z miejsca i równie dobrze mogła być jak z kamienia. Fomorianin, nic sobie nie robiąc z ataków Twinklestara, minął go zwyczajnie i zaatakował bezradną psioniczkę. Jedynie magia jej ubrania ocaliła ją przed przebiciem na wylot.
Strategia kapłanki była za to skuteczna, bowiem oślepiający (i bolesny) błysk momentalnie unieszkodliwił nożownika.
- Przeklęta elfica mnie oślepiła - zawył.
Garion powtórzył zatem zagrywkę, która doskonale się sprawdziła. Z jego dłoni wystrzeliły mieniące się, tęczowe promienie, oślepiające pastwiącego się nad Brent fomorianina równie skutecznie co błyskawica.
~ Nie wszystkie walki trzeba prowadzić do końca~ zasugerował mag w umysłach swych kompanów.
"To nie było zaplanowane..." - archiwistka przyznała w duchu z dozą goryczy. Z drugiej strony jednak była usatysfakcjonowana własnym gustem i doborem szat. Nie tylko były szykowne, profesjonalne i wygodne, ale i ogrzewały w zimnych lochach archiwum, jak i chroniły przed spadającymi przypadkiem książkami. Jak widać magiczna bariera otulająca materiał była w stanie stworzyć wystarczającą przeciwstawną siłę, by ześlizgiwać z siebie ostrza olbrzymów. Nie był to koniec zastosowań szat. Ender poklepała lekko udo unieruchomionej kończyny a ta, razem z drugą, wyrwała się z unieruchamiającego efektu. Z kwaśną miną uniosła dłonie przed siebie i skupiła myśli. Koniec końców, nie stało się całkowicie nic...
~W nogi, można im po drodze podciąć ścięgna jak się da, nie będą mogli nas gonić. ~ Rzucił swą myś Garion, wprowadzając swój plan w życie. Przynajmniej część o szybszym przebieraniu nogami, uważając jednocześnie by żaden z oślepionych gigantów go nie przydepnął.
- Jak wiać, to wiać - skoro wojownik nie mógł niczego uczynić, to lepiej było dać dycla. Oczywiście uważał na pozostałych, czy też to robią, jednak jeśli tak, pryskał niczym pędzący sprinter.
 
Blaithinn jest offline  
Stary 20-12-2016, 18:46   #250
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Pewien mądry generał powiedział kiedyś, że trzeba umieć wybierać swoje walki. Awanturnicy stwierdzili, że na tę konkretną walkę nie mają już dłużej ochoty i rzucili się wspólnie do ucieczki. Goniły ich wściekłe okrzyki fomorian, którzy zaczęli odzyskiwać wzrok. Kiedy już odzyskali go zupełnie, to sami chcieli rzucić się w pogoń, lecz po dwóch krokach boleśnie natknęli się na prezent, który zostawiła im Brent. Przeźroczysta ściana mocy zupełnie uniemożliwiła im pościg, ograniczając repertuar działań do przekleństw i złorzeczeń. Nie dało się jednak wykluczyć tego, że gdzieś w okolicy mogli się kryć kolejni tytani. W ogromnym tunelu nie było się gdzie ukryć, bo nawet najgłupszy olbrzym nie pomyliłby leżącego w mchu Gariona z żadnym grzybem. Na szczęście Twinklestar dostrzegł małe odgałęzienie... to znaczy małe, jak na olbrzymy. Dotian i Estel mogli się w nim zmieścić ramię w ramię. Towarzysze skręcili zatem ku niemu, zapewniając sobie przynajmniej tymczasowe bezpieczeństwo i okazję do oceny sytuacji.
- Chciałbym spytać, czy ktokolwiek pojęcie ma, gdzie powinniśmy ruszyć. Podobno odpowiednie czary mogłyby wskazać nam prawidłowy kierunek, lub przynajmniej dać jakieś sugestie - stwierdził wojownik.
~Jak najdalej stąd, wąskimi odnogami, najprawdopodobniej na górę. Estel, wiesz coś na temat tej okolicy? Krainy i okolicy się znaczy ~ przekazał myślami czarodziej.
- Na temat okolicy za wiele nie powiem, poza tym, iż mieliśmy wyjątkowego pecha, by trafić właśnie tutaj… Gorzej już chyba tylko byłoby na terenach mrocznych elfów… - Westchnęła cicho kapłanka rozglądając się uważnie. - Co do krainy, Garionie… Jesteśmy w świecie magii, natury i uczuć. W zasadzie Ostępy Fey są całkowitym przeciwieństwem Mechanusa.
- Wobec tego, jak powiada przysłowie: Komu w drogę, temu ciżemki na nogę, czyli zbierajmy się. Nie wiem, jak wy, ale chciałbym się stąd wydostać, im szybciej, tym lepiej. Wyobrażałem sobie łagodny klimat oraz dzikie ostępy, tymczasem trafiliśmy do jakichś tuneli. Ruszajmy stąd, choć przyznaję, że liczę, iż na owe lepsze okolice również trafimy - powiedział wojownik zachęcając wszystkich do wysiłku. Skoro drogi nie znali, trzeba było po prostu iść na czuja wedle pomysłu czarodzieja.
"Nienawidzę biegać" - rozbrzmiewało w głowie archiwistki, która łapała oddech. Nie mogła nawet zapalić swojego ziela, na ukojenie nerwów, co kumulowało irytację. Brent była zła, a plany chodzenia po omacku po tunelach wiązały się z samymi nieprzyjemnościami wysiłku.
- Mogę zawsze posłać swoje myśli - zaproponowała byleby nigdzie nie łązić na własnych nogach.
~ Śmiało. Lepszy jakikolwiek zwiad niż jego brak, a jak dla mnie, możemy nawet spacerkiem, mnie się nie spieszy, mam czas - wyraził swoje myśli Kanciasty wystarczająco mocno, by dotarło do pozostałej trójki.
- Zwiad wstępny jak najbardziej, jednak jeśli nikogo nie wyłapiemy musimy ruszać oraz powtarzać ewentualnie to, co proponuje nasza koleżanka. Może udałoby się bowiem, jeśli ruszymy, kogoś spotkać. Bez bowiem jakiejś informacji, jesteśmy skazani na błądzenie oraz pójście na czuja. Jakby co, Estel chyba jest nam w stanie zapewnić magią jadło oraz porcję napitków - powiedział wojownik.
Feymrok nie był dobrym miejscem, by się w nim zgubić, a szansa na spotkanie kogokolwiek, kto udzieliłby nieznajomym pomocy była zerowa, z czego Estel doskonale zdawała sobie sprawę. Mając więc do wyboru jedną niebezpieczną opcję albo inną, lepiej już chyba była skorzystać z bliskości siedziby fomorianów. Gdyby któregoś upolować, dałoby to źródło informacji o okolicy.
Faktycznie właśnie tak było, pewnie wszyscy pomyśleli o tym jednocześnie jakoś.
- Spokojnie jest, ale jak schwytać takiego. Ponadto czy po schwytaniu dałoby się albo przeczytać jego myśli, albo wymusić wyjawienie, gdzie można stąd uciec - dumał głośno wojownik.
~Mogę spróbować z myślami, zobaczymy, na początek trzeba by jednak kogoś złapać. Można nawet oślepić jeśli to konieczne lub torturować. Zdaje się że istoty z tych okolic będą dość dobrze rozumiały tego rodzaju język, czy też zachowanie ~ wyraził swoje myśli odłamek.
Estel nie szczególnie podobał się plan torturowania, nawet formoriana ale nie mieli zbyt wiele innych możliwości.
- Proponuję najpierw oślepić, a potem próbować cokolwiek innego… - Odezwała się po dłuższej chwili.
- Cokolwiek innego, znaczy właściwie … eee - stwierdził wojownik. - [i]Orientuję się, iż istnieje magia, która potrafi zniewolić umysł. Wtedy byłoby sensowne, żeby po prostu uznał nas za przyjaciół, albo ogólnie czuł przymus odpowiadania na nasze pytania jakoś - popatrzył na drużynowego magika oraz sprzymierzoną archiwistkę.
~Dotianie, kiedy ostatni raz słyszałeś mój głos? - Przekazał wszystkim swe myśli czarodziej i pozwolił wsiąknąć ich znaczeniu nieco głębiej.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172