Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-02-2015, 15:36   #121
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Szeryf wyszedł, a ekipa zaczęła rozmawiać o... właśnie... o czym? Caldwena nie bardzo to interesowało, toteż szybko się znudził i wymknął, ledwie zauważony. Swoją wielką ucieczkę przerwał, bo usłyszał o zrzucie na różdżkę.
- Tak. To dobry pomysł. Odliczcie od mojego łupu adekwatną część. Widzimy się później.

Szybko znalazł sobie paczkę do picia. Nie była ona wyszukana. Dwaj ludzie, krasnolud i krasnoludzica plus urocza gnomka.

- I wtedy dostrzegłem możliwość - Caldwen wskoczył na stół, w pozycji jak by się szykował do walki - król goblinów miał właśnie zadać śmiertelny cios, ale w ferworze walki nie dostrzegł, że niebezpiecznie zbliżył się do składu fajerwerków. Sięgnął po magię, skumulowałem manę i cisnąłem ognistym promieniem prosto w nie. Eksplozja rozerwała pół chaty, ale cielsko wielkiego goblina ochroniło paladynkę, która jako jedyna była w bezpośrednim polu rażenia eksplozji.

Dopiero potem poszedł zrobić drobne zakupy.

Dwie mikstury leczenia (zawsze mogą się przydać), cztery sunrody.
Masterwork tool (stealth) - przeznaczone do tego buty


 
Arvelus jest offline  
Stary 01-03-2015, 21:35   #122
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Wszyscy zaczęli się szykować do wyprawy w swoim tempie i na swój sposób. Wieści jednak dość szybko się rozeszły i sprzedawcy dość chętnie zaoferowali im korzystniejsze ceny.

Caldwen bez problemu odnalazł sklep alchemiczny i zaopatrzył się w poszukiwane przez siebie eliksiry oraz słoneczne pałeczki, przedmiot może i niepozorny ale nadzwyczaj praktyczny.
Szewc był trochę zaskoczony jego wizytą ale szybko udało mu się znaleźć odpowiednią parę butów którą profesjonalnie dopasował do gnomich stóp. Po powrocie do Smoka zastał tam Koye która była wyraźnie zmartwiona stanem jego zdrowia po tym jak usłyszała opowieści jednak po krótkiej prywatnej rozmowie za zamkniętymi drzwiami był zupełnie jak nowy.

Lajos także szybko odnalazł to czego szukał i wkrótce wzbogacił się o porządnie wykonany rapier który świetnie prezentował się wraz z resztą jego stroju. W końcu jako bohater musiał jakoś wyglądać ? W świątyni zaopatrzył się w trzy flakony święconej wody odpowiedni zestaw do opatrywania rannych zaś pieniądze które wszyscy czterej odłożyli zakupił to czego potrzebował. Niestety kapłan poinformował go że o ile odnowienie mocy różdżki nie było możliwe to za tą cenę mógł im zaoferować zupełnie nową jeszcze zostało kilka monet które zostały spożytkowane na kolejny czwarty flakon wody.

Arabel o poranku musiała pośpieszyć się z zakupami w końcu zamierzali ruszać wkrótce by mieć czas na dokładne zbadanie sprawy. Zarówno zbrojmistrz jak i płatnerz byli zaskoczeni klientem o tak wczesnej porze jednak szybko podjęli się postawionego przed nim zadania i Arabel wkrótce dozbroiła się w nowe śmiercionośne dwuręczne ostrze oraz cięższą zbroję która zapewniała jej znaczne lepszą ochronę od poprzedniej która zawiodła w paru momentach walki z goblinami.

Gdy Ameiko otrzymała perfumy od „Nieznajomego wielbiciela” uśmiechnęła się pod nosem w tym czasie byli już na trakcie zmierzając w stronę mokradeł.

~~*~~

Znów trafili na mokradła a przynajmniej na tak zwaną „Wiedźmią Ścieżkę” prowadzącą od południa zaś nazwę zawdzięczającą Starej Megus do której chaty rzekomo prowadziła, nie żeby było wielu takich co by się nią tak daleko zapuszczało. Pozostało im tylko zdecydować w którym kierunku się udać. Moglu bezpośrednio skierować się w miejsce gdzie najprawdopodobniej znajdowała się grota lub też sprawdzić pozostałe oznaczenia na mapie. Zawsze też pozostawała kwestia plotek jako by ostatnie problemy były dziełem starej czarownicy fakt ze nie wiedziano jej w mieście i okolicach od paru miesięcy tylko podsycał wyobraźnię tutejszych mieszkańców.
 
Rodryg jest offline  
Stary 02-03-2015, 21:37   #123
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Hotarubi ostatecznie udało się kupić spinkę. Shurikeny z przyniesionych łupów również do niej trafiły. Dla polepszenia stosunków w grupie dorzuciła sztuk złota do wspólnej puli na różdżkę.
Z oszczędności jakie ze sobą przywiozła zostało jej 61 sztuk złota, więc liczyła, że kolejna wyprawa jej nowej drużyny zacznie się i pójdzie szybko.
A przede wszystkim będzie mogła wynieść z niej opłacalne łupy. I dobrze byłoby się w końcu zająć czymś konkretnym, aby uspokoić skołatane serce.

O sokole (element ekwipunku)
Gdy w końcu znalazła trochę czasu pozwoliła Strzale polatać po okolicy. Wrócił bez niepokojenia Hotarubi. Handlarz miał rację co do umiejętności tego sokoła. A kupiła go jeszcze w ojczyźnie od zagranicznego kupca. Już wtedy sokół miał zagraniczne imię.
Był całkiem przydatnym nabytkiem i dobrze wytresowanym.
w po za tym oglądanie jak lata jakoś ją uspokajał.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 05-03-2015 o 22:06. Powód: Zeedytowane bo ciągle zapominałam o sokole
Guren jest offline  
Stary 12-03-2015, 13:30   #124
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Sądzę że powinniśmy odwiedzić Szeptuchę. Oczywiście nie wierzę, że ma coś wspólnego z chaosem w okolicy, ale możliwe, że zauważyła coś, co by mogło nam pomóc? Po za tym, wolałbym prewencyjnie zgnieść wszystkie plotki zanim przerażone prostaczki rzucą się na niewinną starowinkę z pochodniami i ostrymi kijami - Wypowiedział się kapłan - A o ile dobrze zrozumiałem opowieść tamtego goblina to tamte trupy nigdzie się nie ruszą, więc lepiej wpierw zbadać inne miejsca oznaczone miejsca żeby upewnić się, że nie ma innych niebezpieczeństw - Wyraził opinie.
- Jestem nowa, więc mogę tylko się dołączyć do waszych planów. Nie znam aż tak dobrze okolicy, więc też muszę się zdać na Was. - stwierdziła Hotarubi
- Tak, to genialny pomysł. Ta staruszka odkąd pamiętam padała ofiarą pomówień
- Pomówień na co, jeśli można wiedzieć, pani Arabel ?
- że czci demony i jest czarownicą… takie tam
- To znaczy, że jest magiem?
- Możliwe. Albo zwyczajną zielarką. Ludzie bywają mało rozgarnięci. Tak czy siak, tak. Wycieczka do tej staruchy to dobry pomysł - odpowiedział Caldwen.
- Może być ciekawie

Dość jednogłośnie zdecydowali o celu podróży, więc nie pozostało im nic innego jak tam dotrzeć, zgodnie z opowieściami ścieżka powinna prowadzić prosto do chaty wiedźmy. Początkowo była nawet w dobrym stanie zapewne uczęszczana przez miejscowych rybaków, którzy mieli dość odwagi by ryzykować spotkanie ze Starą Megus. Jednak po tym jak przekroczyli most i zaczęli się zbliżać do celu coraz trudniej było im się przeprawić, jako że droga była coraz bardziej zarośnięta i w złym stanie. W końcu dotarli na miejsce a raczej ujrzeli dwa budynki obydwa w gorszym stanie niż ścieżka, którą tu dotarli…
Chata i szopa robiły upiorne wrażenie, choć zapewne dziwaczne ozdóbki i dzwonki wietrzne po rozwieszane na gałęziach okolicznych drzew i na samych budynkach dodawały okolicy “uroku”. Szopa wyglądała jak by miała się zawalić lada moment w ścianie ziało kilka znacznych rozmiarów dziur zaś część stropu już dawno się zawaliła…
Chata była w lepszym stanie rozumiejąc przez to, że jeszcze stała, mimo że wyglądała na ruderę, która nie nadawała się do zamieszkania, w sumie można było sobie zadawać pytanie czy aby na pewno ktokolwiek tutaj mieszka? Drzwi i ściany były pokryte mchem oraz grubą warstwą pleśni okna były zapaprane zaś cały budynek wyglądał na porzucony…, choć zawsze pozostawała możliwość, że starej wiedźmie odpowiadały takie warunki.
- Czy mam wysłać mojego sokoła na zwiad? -zaproponowała Hotarubi
Arabel wydawało się, że ta wyprawa będzie bardzo przyjemna, a potem tamta wezwała te ptaszysko. Paladyn oniemiała na ten widok. Jak ktoś może z własnej woli trzymać takie stworzenie? Przez całą drogę nie spuszczała wzroku z morderczyni, starając się trzymać z dala od kobiety.
- Ufasz mu? A jak ją zaatakuje?
- Niezaatakowany nie zaatakuje… I jak zacznie skrzeczeć to znak, że jest tam coś niebezpiecznego - Hotarubi nie dawała zwątpić w umiejętności pupila
Caldwen spojrzał na drużynę i widząc, że nie bardzo kwapią się do działania sam podszedł do drzwi chaty i zapukał trzykrotnie.
Inni mogliby być wystraszeni lub czuć się dziwnie widząc osobliwe domostwo kobiety, lecz Lajos był zachwycony - Cóż, za cudowna teatralność tej siedziby! Jaki kunszt przygotowania? Co za cudowne wyuczcie przestrzeni! - Piał z zachwytu zupełnie ignorując kłótnie towarzyszek o jakiegoś sokoła zamiast tego wracając wspomnieniami do swych nie-spełnionych marzeń o zostaniu pieśniarzem lub aktorem.

Swoje zachwyty przerwał dopiero, gdy gnom zapukał do drzwi chaty. Steelwell stanął za jego plecami planując oczarować starowinkę swoim wyglądem i barwnym słownictwem.
- A potem znajdziemy ciało bezbronnej starowinki z wyłupiony oczami - warknęła Arabel - Wtedy triumfalnie zaskrzeczy - podeszła do drzwi i machając ręką zawołała uśmiechając się przyjaźnie Jestem Arabel Selarne i jestem paladynem w służbie Serenae. Wiem, że jest pani przemiłą starowinką skrywającą swą prawdziwą naturę za maską złośliwości

Caldwen: Percepcja 12+7=19

Gnom podszedł, jako pierwszy do drzwi i pukając od razu zauważył, że drzwi były od dawna nieotwierane, jako że na krawędzi były zarośnięte jednolitą połacią mchu oraz pleśni. Dodatkowo były w zupełności przewilgłe tak, że osiadły w framudze, pukanie i raban wywołały jednak małe zamieszanie w środku z dziur w fundamentach i pod domem natychmiastowo wyleciało z piskiem kilka szczurów mknących w stronę krzaków w popłochu. Caldwen łatwo zauważył wiele szczurzych śladów jednak tylko jedne z nich zwróciły jego uwagę… może mu się przewidziało, ale wyglądały jak miniaturowe odciski dłoni…

Szybko usłyszeli też raban za sobą dochodzący ze zrujnowanej szopy i tak jak się mogli spodziewać stamtąd też wypadły szczury…
Tylko ze problem był taki, że każdy był, co najmniej wielkości psa i wyglądał jak wyjęty z koszmaru sennego szczurołapa.

Szczury natychmiast rzuciły się w stronę awanturników próbując ich gryźć i szarpać jednak z marnym skutkiem zdołały tylko, co najwyżej oślinić buty Lajosa i Hatorubi oraz zmusić do cofnięcia się o krok.

Hotarubi ulżyło, że szczury zdążyły tylko poślinić jej buty. Wolała nie myśleć, co będzie jak ją pogryzą. Sklęła, bo miała przed sobą dwa. Zrobiła parę kroków w tył, aby się od nich oddalić i choć trochę mniej je prowokować.
Arabel doczekała się odpowiedzi, choć nie takiej, jakiej się spodziewała. Zamiast uroczej starowinki witającej ich ciasteczkami i sokiem, nadeszły jakieś parszywe szczury. Wyciągnęła miecz i siekła najbliższego szczura
Cios oburęcznym mieczem wgniótł przerośnięte szczurzysko w glebę zanim to zdążyło zareagować na swe nie szczęście zbytnio skupiło swa uwagę na Lajosie.
Lajos nie przejął się stanem butów, w końcu, jeżeli człowiek podejmuje się bycia bohaterem trzeba się spodziewać brudu! Wyciągnął rapier i uniósł go w górę niczym symbol - DO BOJU DZIELNI TOWARZYSZE! TE SZCZURY Z PEWNOŚCIĄ SKRZYWDZIŁY BIEDNĄ MAGUS! PORADZILIŚMY SOBIE Z GOBLINAMI, WIĘC CÓŻ NAM ZROBIĄ SZCZURY?!! - Krzyknął chcąc wlać w serca pozostałych nadzieje i wolę walki.
Hotarubi przemowa Lajosa bardziej zirytowała niż podniosła na duchu. Nic mu nie powiedziała, bo trzeba działać. Ale udało się jej trafić shurikenem w szczura naprzeciw niej zadając mu rozległe obrażenia.

Nagła śmierć jednego z gryzoni wyraźnie zmotywowała pozostałe do zaatakowania innych celów. Ten przy Lajosie zasyczał paskudnie i skoczył w stronę Caldwena próbując sił z kimś bliższym swojemu rozmiarowi. Nawet świeżo stworzona bariera nie powstrzymała tego paskudnego ataku i poczuł on jak zęby gryzonia zatapiające się w jego nodze. Poczuł też krótkie pieczenie wywołanie paskudną śliną szczura, ale na szczęście szybko przeszło.
Drugi z gryzoni doskoczył do Arabel jednak z marnym skutkiem nowe opancerzenie spełniło swe zadanie i gryzoń nie zdołał ani się przegryźć ani trafić w żadne witalne miejsce.
- Czym oni je karmią? - zawołała, Arabel i siekła mieczem, lecz za wysoko i spudłowała.
- Nie bójcie się ran! Wszystkie zaleczę! - Krzyknął po czym rzucił się z rapierem na najbliższego szczura.
Ostrze rapiera dosięgło celu, lecz cios nie był tak śmiertelny jak mógł na to liczyć, szczur zasyczał groźnie w odpowiedzi.
Hotarubi nie skomentowała wydarzeń tylko wycelowała następny shuriken w kolejnego szczura przed, Arabelą, która akurat spudłowała. Stwór padł martwy od pocisku ninjy.
- Nie ma, za co…. -powiedziała.
Rozjuszony gryzoń rzucił się w stronę wycofującego się Caldwena jednak ten był ostrożny i zgrabnie uniknął zębów gryzonia. Szczur zasyczał złowieszczo i rzucił się w pogoń za uciekającym nie bacząc na ostrza kapłana i paladyn, które minęły go dosłownie o włos. Dopadł do gnoma z wyraźna rządzą mordu jednak ten zdołał bez problemu odeprzeć jego atak.
Z okolic domu usłyszeliście zaś dziwny piskliwy głosik, który był nieprzyjemny i na pewno nie mógł należeć do staruszki.
- „Idźcie precz to teraz mój dom! Jak nie to pożałujecie !”
- Rozumiem, że to nie jest Szeptucha, o której mówiliście? - ze strony, Hotarubi było to jednak bardziej stwierdzenie niż pytanie. Spróbowała odejść, do Caldwena i zaatakować kolejnym shurikenem. Niepotrzebnie zastanawiała się tym, co czekało w chacie, bo tylko spudłowała. Sklęła w duchu. Pudło, czy nie poszły trzy shurikeny. Pora przejść do ataku bezpośredniego. Chwyciła za wakizashi.
“Chyba się przeziębiła i nawet nie ma siły szczurów się pozbyć, biedaczka
- Przepraszamy za najście, ale chyba ma pani problem ze szczurami - Arabela siekła Gryzonia mało nie tracąc równowagi.
Prawie wylądowała w błotnistym gruncie, ale zdołała tego uniknąć wbijając ostrze w glebę, wszyscy usłyszeli wybitnie irytujący i piskliwy chichot dochodzący z wnętrza chaty jednak nie było widać jego źródła w żadnym z okien.
- Przeklęty szczur! A ty głosie zapłacisz za to, co zrobiłeś niewinnej staruszce! - Krzyknął kapłan i rzucił się z rapierem na gryzonia, który próbował zjeść Caldwenowi twarz.
Ostrze łatwo weszło w ciało i dosięgło witalnych organów szczur zaszamotał się i zakwilił żałośnie, po czym zaczął dogorywać na ziemi.
Sama sobie zrobiła! I to wy zapłacicie za najście oj tak ! „ - zaskrzeczał głos i zachichotał, po czym zapadła cisza na pobojowisku...
Hotarubu trzymała dalej wakizashi w pogotowiu.
Caldwen wywrócił oczami na to stwierdzenie
- Już wielokrotnie to słyszeliśmy. Od wielu orków, kilku plugastw, zmienniaków, nawet jednego ogra. Oni wszyscy już nie żyją. Dobrze ci radzę, pokrako, powiedz nam gdzie jest Szeptucha i zejdź nam z drogi, a lepiej na tym wyjdziesz…

Lajos ucieszył się ze zwycięstwa nad ostatnim szczurem HA! Dzięki niech ci będą Caydenie Cailean za to, że spojrzałeś na mnie łaskawym okiem!- Zmówił szybką modlitwę dziękczynną po czym dołączył się do rozmowy

- Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz! - Odpowiedział klasyczną sentencją na groźby nieznanego głosu - Kim lub czym właściwie jesteś ? Druidem hodującym szczury? Jeżeli tak to przykro mi, ale twoje pupile nas zaatakowały, jeżeli obiecasz na wszystkich bogów, że nic nie zrobisz podróżnym, którzy tobie krzywdy nie zrobią to możemy ci dać spokój! A może jesteś szczurzym chowańcem Magus, który uzyskał magiczną samoświadomość w skutek eksperymentu starszej wiedźmy? A może ona na serce padła po prostu bo już stara była ?- Wymyślał kolejne niesamowite historie.

- A może jesteś szczurzym demonem z dna piekieł, który zabił staruszkę? Wtedy będziemy musieli cię zniszczyć! Lecz wpierw musimy się dowiedzieć, co się stało z babcią oraz że ten trakt będzie bezpieczny dla podróżujących! Czy zrobisz to po dobroci czy zmuszony naszą potęgą to wybór należy do ciebie głosie! - Zakończył przemowę żałując, że nie kupił sobie jakiegoś bukłaczka z okowitą lub chociaż by winkiem dla zwilżenia spracowanego gardła. Obiecał sobie, że przy następnej okazji kupi sobie ładną piersiówkę.
- Poddaj się. Zabiłam monstrum z bagien oraz wodza ropucholizów to i ciebie zgładzę - rzekła zimno Arabel

Mechanika
Inicjatywa grupowa: Szczury pierwsze potem Wy
Runda 1
Szcz 3 Atak Lajos 4+1=5 Pudło
Szcz 1 Atak Lajos 12+1=Pudło
Szcz 2 Atak Hatorubi 10+1=Pudło
Mapa:http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=109618

Abarel Atak: Szcz 1 15 vs 14
Kostnica
Obrażenia: 15 (Szczur 1 -10/5 Zgon)
Kostnica
Lajos Inpire Courage +1 Atack + 1 Dmg
Hatorubi Krok wycofanie i Atak na Szcz 2 18+6 Obrażenia 2+1=3 Szcz 2 2/5 HP
Mapka: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=109619
Caldwen Force screen z talentu psionicznego [+2 KP]

Runda 2
Szcz 3 Krok w stronę Caldwena
Atak: Caldwen 20+1=21vs 15 UDANY Potw. Kryt: 13+1=14vs15 NORMALNY Obrażenia: 3
Caldwen Rzut przeciw Gorączce Brudu 20+1=21 UDANY HP: 11/14
Szcz 2 Krok w stronę Arabel
Atak: Arabel: 13+1=14vs17 Pudło
Mapa: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=109741
Wypadł 10 na atak
Lajos Atak: Kostnica 12+5=17 Obrażenia: 1
Hatorubo Krok od szczura
Atak: Szcz. 2 15+5-4(Za rzucanie w cel w zwarciu)=21 Obrażenia: 2 Szcz. 2 0/5 HP
Mapa: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=109741
Caldwen - Akcja standardowa: Total defense (+4dodge AC) i odchodzę 3 metry aby szczur próbujący mnie zaatakować prowokował atak okazyjny
Szcz Okazyjny Caldwen 8+1=9 Pudło

Runda 3
Szczur ruch za Caldwenem
Lajos: Atak okazyjny: 7+5=12vs14 Pudło
Arabel Atak okazyjny: 5+8=13vs14 Pudło
Szcz. Atak 11+1=12vs19 Pudło
Hatorubi Krok i atak: 9+5-4=10vs14 Pudło
Mapa: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=110058
Arabel Atak 1+7=8 Krytyczne Pudło
Lajos Atak 16+5=21vs14 Trafienie Obrażenia: 5
Mapa:http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=110221

 
Brilchan jest offline  
Stary 23-03-2015, 18:26   #125
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
- Arrabel czy mogłabyś skorzystać z łaski swojej Patronki i poprosić żeby pozwoliła ci zobaczyć zło ? Przydałoby się wiedzieć czy mamy do czynienia z siłami mroku- Poprosił paladynke - Już Panu leczę tą ranę zadaną przez szczura Panie Caldwen - Wyciągnął z za pasa różdzkę od niziołka

Lajos: Lezenie różdzką: 4+1 Caldwen Full HP



Rany szybko się zasklepiły a po ugryzieniu nie został żaden ślad.
“Nie strasz nie strasz bo się zesrasz !” - głos zaczął przedrzeźniać Lajosa po czym zupełnie się rozgadał.
Pewni jesteście jak na bandę obdartusów co ubiła zgraję szczurów wątpię czy dali byście radę ogrowi no chyba że jak by spał i bił pijany o wielcy herosi ! Stara pinda też była pewna swej potęgi nieomylności że wszystko się jej uda. Zero samokrytyki czy opinii innych. Mówię jej a co jak pójdzie źle a ta mnie książką i do garnka stwierdza ze jak się pogotuję na wolnym ogniu to nauczy się posłuszeństwa ! Ha ! Wyszło na moje ! Rytuał jest bezbłedny ! Chyba zmieniła zdanie gry jet twarz zaczęła spływać na ziemię. Trzeba było się posłuchać i dorwać jakiegoś bachora na próbę ale nie, reagenty są zbyt cenne. Teraz idźta precz !”

W czasie gdy niewidzialny rozmówca snuł swój wywód Arabel wyczuła obecność zła w chacie jednak nie było ono na tyle potężne by mogła je dokładnie zlokalizować prrzynajmniej mogła wykluczyć że mieli do czynienia z demonem lub nieumarłym inaczej wyczuła by konkretną aurę.
- Pani Arabelo, możecie powiedzieć w którym miejscu chaty znajduje się konkretnie to coś? -spytała cicho Hotarubi dalej z wakizashi w ręce.
- Lepiej grzecznie wytłumacz czym jesteś albo się przekonasz co potrafi “banda obdartusów” ! Zapewniam cię że nie będzie to doświadczenie przyjemne choć zapewne ostatnie w twoim żywocie! - Krzyknął głównie po to żeby skupić na sobie uwagę istoty i zapewnić towarzyszom pole manewru. Potem zwrócił się szeptem do gnoma:
- Panie Caldwen ja wiem że chata na bagnach mokra i zbutwiała ale może dałoby się ją podpalić jakimś magicznym ogniem albo fajerwerkiem? A jeżeli nie to może mógłby pan zawalić jak leże tego bagiennego monstrum co mnie goniło ? Bo wydaje mi się że wchodzenie tam to zły pomysł. Tam jest teren wroga na zewnątrz mamy większe pole manewru
-”Skitterfoot eks-chowaniec Megus, paniczyk zadowolony ? Tak ? To idźta precz bo to teraz moje, chowaniec dziedziczy po mistrzu nie ? Heh, starucha spodziewała się że po nią mogą przyleźć kiedyś tacy jak wy ironia ze się spóźniliście.” - głosik zaczął chichotać po czym umilkł.
- Jakiś plan? - syknęła Hotarubi

- Po prostu Caldwen - - odpowiedział gnom -[i] Nie mogę. Nie jestem w stanie tknąć fundamentów i się nie podpali. Ffff… dobra, ja wejdę. Osłaniajcie mnie.
Caldwen powoli nakreślił w powietrzu tarczę, po czym otworzył drzwi. Wziął głęboki wdech i spojrzał na Lajosa, synchornizując się z jego myślami.
~ W razie czego jesteśmy w kontakcie ~ odezwał się głos gnoma w głowie kapłana chwilę przed tym jak wszedł do środka.
~Dobrze, uważaj na siebie. Nie ufam temu szczurowi trzeba go usunąć tak na wszelki wypadek bo jeszcze tak jak gobliny sobie ubzdura atak na miasto ~ - Odpowiedział.
Dyskusja w myślach była dla niego nowym doświadczeniem ale potrafił się szybko dostosować do nowości.
Caldwen podszedł do drzwi i nacisnął klamką, którą miał na wysokości szyi… i nic. Drzwi były zamknięte…
- Hmmm… - zamarszczył brwi i spojrzał na drużynę - Pomoże ktoś?
- “Więc tak będzie to zapraszam…” - wyskrzweczał Skitterfoot po czym zachichotał zdając sobie sprawę że gnom miał problem z dostaniem się do wnętrza - “Tylko się nie zmęczcie dobrze hehe…
- Niech mu ktoś pomoże, chłopak musi się odkuć po tamtej sytuacji z fajerwerkiem w chacie - Poprosił szeptem resztę drużyny. Nie był do końca pewien ile gnom słyszy poprzez mentalne połączenie ale miał nadzieje że próba okazania wsparcia nie urazi jego dumy.

Arrabel podeszła do drzwi i pchnęła je wściekle.
Niestety nie poszło to po jej myśli zaś stawy wydały z siebie nieprzyjemny dźwięk świadczący że źle zniosły ten wysiłek poczuła lekki ból jednak nie był od tak dotkliwy jak by się można było spodziewać. Z wnętrza usłyszeli wybitnie irytujący chichot stwora...
Także Hatorubi nie miała szczęścia i drzwi nie ustąpiły od jej działaniami przynajmniej ktoś miał z tego powodu dobry humor lecz nie był nim nikt z awanturników.
W końcu przy drugim podejściu Arabel drewno zatrzeszczało zardzewiałe zawiasy jęknęły i zatrzaśnięte drwi wreszcie ustąpiły sile mięśni i determinacji.
“Panienka się zmeczyła ? Może wody z bagna na orzeźwienie ?” Stwór dalej drwił jego głos był wciąż przytłumiony przez drewno mimo że ujrzeli wnętrze chaty która już dawno temu widziała leprze dni. Podłoga była zbutwiała pokryta sporymi kępami mchu oraz pleśni zaś w wielu miejscach ziały dziury wygryzione przez szczury, chyba nawet dało się przez dnie dotrzeć fundamentu oraz w co niektórych miejscach gołą ziemię. Na podłodze widać było wiele szczurzych śladów ale nie tylko jedne z nich wyglądały na miniaturową karykaturę ludzkich dłoni.

Przed sobą widzieli przedsionek który był dość zagracony i można było się zastanawiać czy było to dzieło chowańca czy też samej Megus. Pod sufitem były zawieszone różne zioła gałęzie oraz kości wszystko obecnie w dość kiepskim stanie z powodu pleśni. Kolejne pomieszczenie na wprost musiał robić za pokój dzienny jadalnię i główny pokój domu, teraz dostrzegli tam tylko kilka stołów z połamanymi nogami oraz po przewracanych stołków. Po obydwu stronach pokoju wejściowego znajdowały się kolejne drzwi. Szybko też zdali sobie sprawę że Skitterfoot zamilkł pytanie kto odważy się tam wejść ?
- Widzę, że Szeptucha była zbieraczem. - szepnęła Hotarubi - Podobno Chpwańce są dosyć małe, więc łatwo mu będzie się ukryć, a chyba nie mamy wyjścia jak tylko tam wejść. Ale myślę, że potrafiłabym go zlokalizować w tej graciarni, ale nie potrafię tego zrobić za często.
Caldwen zajrzał do środka
- Raczej nie spodziewam się dziś więcej poszukiwań chowańców wiedźm. Sprawdź, a potem wchodzę. Powinienem sobie poradzić.
- Jakby co zostało panu coś z incydentu z goblinami?
- Proszę o wybaczenie, ale nie łapię sensu tego pytania… co miało by zostać? - zapytał gnom.

Hotarubi miała dość czasu by skoncentrować się na wyczuciu obecności jakichś umysłów we wnętrzu zrujnowanej chaty. Szybko wyczuła obecność kilkunastu umyslów a po dłuższej konentracji stwierdziła że musiał się tam znajdować Skitterfoot o ile nie mogła go dokładnie zlokalizować to mogła przynajmniej wyczuć po której stronie chaty się chował. Wynikało że gdzieś na prawo od wejścia pozostałe umysły były proste i należały do zwierząt. Tylko jeden miał dość sensowne przemyślenia i był dość wyraźnie zirytowany.
No dalej co się tak guzdrzą… że też takie fajtłapy tu się przywlokły. Już ja ich użądze…”
- Za mną… -syknęła do towarzyszy kierując się za sensownym przemyśleniem.
Lajos skinął głową i ruszył za kobietą ściskając w dłoni rapier.
Caldwen trzymał się z tyłu, na wypadek jakiejś pułapki… nie było sensu by wszyscy wchodzili na raz. Przynajmniej gnom tak uważał. Tylko, gdy Hotarubi przechodziła obok niego, przesunął ręką w jej stronę powołując wokół niej barierę taką samą za jaką on się krył.
Arrabel była wściekła na siebie. Łudziła się, że Szeptucha jest niesprawiedliwie osądzoną przez nienawistników, ale prawda okazała się po stokroć gorsza. Chwyciła miecz i wbiegła do środka,
- Gdzie jesteś! Walcz jak… istota męskoosobowa - rozrzucała ciosami ostrza meble.

Mechanika
Tarcza +2kp
oraz pełna obrona +4 unikowa kp, potem wchodzę.
Caldven Test Siły: 9-2=7vs14
[Drzwi są zatrzaśnięte z powodu wilgoci no i dawnego nieużywania]
Arabel:Kostnica Obrażenia: 1 Stłuczeń za Krytyczną porażkę
Hotarubi (strenght 11) vs Drzwi= 12vs14 Porażka
Arabel: 10+4vs14 Sukces
http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=110718
Hotarubi Wykrycie Myśli - Skitterfoot Int: 12
Skitterfoot Wola: 6+1=7vs15 Porażka - Powierzchowe myśli odczytane

 

Ostatnio edytowane przez Guren : 23-03-2015 o 18:35.
Guren jest offline  
Stary 06-04-2015, 14:47   #126
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Podłoga żałośnie skrzypiała pod ich krokami jednak utrzymywała ich ciężar choć gdy rozjuszona Arabel wpadła do środka i zaczela rozrzucać meble wyglądało na to że może się lada chwila pod nią zarwać. Na szczęście nic takiego się nie stało, choć zorientowali się że zaczynają słyszeć nasilające się… chrobotanie ?

“Wreszcie !” - taką myśl wyczuła Hotarubi gdy szmer przeszedł w dudnienie… setek malutkich łap. Ze wszystkich otworów w podłodze ścianach a także w suficie zaczęły dosłownie wylewać się dziesiątki a raczej setki szczurów tworząc przerażającą żywą falę !

W mig oblazły zaskoczoną kobietę i kaznodzieję za plecami rozjuszonej paladyn i na oczach zaskoczonego Caldwena.

Setki małych ząbków wbiły się w ciało dwójki nieszczęśników jednak nie to było najgorsze bo rany nie były poważne tylko fakt że ciężar i łażące po nich zwierzęta ograniczyły ich ruchy uniemożliwijając im skuteczną obronę co najwyżej ucieczkę. Dodatkowo Lajos mógł poczuć że zrobiło mu się trochę słabiej.


Paladyn odwróciła się i zobaczyła jak jej towarzyszy oblazła horda szczórów.

- Tylko spokojnie, nie ruszajcie się - rzekła i wzięła szeroki zamach i siekła

- Radzę siec w prawo! -poradziła Hotarubi. - Panie Lajos trzymacie się?

Arabel swym potężnym zamachem przerzedziła dość znacząco kotłujące się szczury choć po chwili miejsce rozrąbanych i rozrzuconym po pokoju gryzoni zajęły nowe to wyraźnie rój stracił na swej gęstości i zażartości. Jednak nie było co świętować usłyszała pod stopami głośny trzask i spróchniała podłoga poddała się jej ciężarowi na szczęście udało się jej uniknąć upadku i wpadnięcia w powstałą dziurę.

- Skubańce mnie jakimś syfem zaraziły ale przeżyje, dziękuje Arrabel - Powiedział i korzystając z otwarcia jakie zapewniła mu paladynka spróbował oddalić się od bandy brudnych gryzoni.

Hotarubi spróbowała odsunąć się do tyłu od szczurzej chmary, skierowała się w kąt pokoju..

- Wszystko co dzisiaj wymodliłem przygotowałem na walkę z truposzami więc tutaj wam za bardzo nie pomogę- Rzekł chowając się za plecami paladyn - Ale mam pewien pomysł tylko główny szczurek musi się pokazać i kontakt wzrokowy z nim muszę mieć... - Powiedział szeptem. Nadal był skołowany tak zaskakującym rozwojem wydarzeń ale w jego głowie powoli zaczął formułować się plan.

Caldwen zawahał się widząc rój szczurów. Było ich dużo. Broń niewiele mogła tu poradzić. Odskoczył w tył, w przestrachu, ale dzięki temu nabrał większego dystansu. Jego dłonie zalśniły blado-błękitną poświatą. Klasnął w nie i i skierował na rój, posyłając promień mrozu wprost w kotłowaninę.

Szczury zapiszczały żałośnie gdy spora część z nich została dosłownie zamrożona na kość zaś pozostała część pokryła się szronem. Przez chwilę wyglądało nawet że zbiorowisko się rozpierzchnie jednak nic takiego się nie stało zamiast tego chmara ruszyła do ostatniego natarcia w kierunku nieszczęsnej fioletowookiej.


Tym razem wczepiły się znacznie głębiej rozrywając boleśnie ciało kobiety, rany były liczne i nieprzyjemne lecz nie zdołały obleźć jej tak skutecznie jak ostatnio by uniemożliwić jej obronę.

“Precz pokurczu ! Precz !” Caldwen usłyszał okrzyk skierowany do siebie po czym usłyszał dziwaczne niezrozumiałe słowa który zaczęły napełniając jego umysł i serce nienaturalnym lękiem. Jednak silna wola oparła się fałszywemu lękowi i zdołał oprzeć się urokowi choć jego dłonie wciąż drżały.

Głos dochodził w pokoju w którym był rój szczurów oraz Hotarubi a raczej ze ściany na lewo od drzwi wejściowych, do tego typu uroków potrzebny był kontakt wzrokowy z ofiarą. Jednak żadne nie dostrzegło jego źródła stwór albo krył się w ścianie albo był niewidzialny...

Hotarubi wrzasnęła z bólu od ugryzień. Klęła nad “cholernymi szczurami” starając się osłonić głowę i twarz rękami. W duchu tylko stwierdziła “Caldwen zna się na rzeczy ze swoją magią”. Gdy usłyszała głos postanowiła skorzystać z okazji, że jednak była w tym samym pokoju i że właściciel głosu wydaje się skupiać na gnomie. Z wakizashim w ręce starała się dobić jak najwięcej szczurów. Przy odrobinie szczęścia może jakoś się przebije do źródła.

Kilka szybkich cięć wystarczyło by rozpędzić porządnie przetrzebioną chmarę gryzoni, zaczęły się one panicznie rozbiegać po pokoju, chować w dziurach, i wspinać po ścianach zaprzestając jakiegokolwiek dalszego ataku.

Arabel odetchnęła widząc, że horda uciekła, ale jednocześnie wiedziała, że muszą jeszcze pokonać drugiego potwora, więc udała się do pomieszczenia w którym był Gryzoń Zła i zaczęła systematycznie nakłuwać podłoże.

- Sami widzicie że to tylko mały szczurzy tchórzliwy chujek! DAMY MU RADĘ DRUŻYNO! - Zawołał, wulgarną krotokfilną wypowiedziął chcąc poprawić wszystkim morale po tym ci wydarzyło się przed chwilą.

Jakie były szanse że kobieta dosięgnie celu poprzez wbicie miecza w podłogę bez wcześniejszego zastanowienia się kierowania jedynie świadomościom że gdzieś tam krył się nieprzyjaciel ?

Być może był to niewyobrażalny łut szczęścia a może sprawiedliwy gniew jednak ostrze zagłębiło się w starą podłogę która zatrzeszczała żałośnie, spod niej zaś wydobył się krzyk bólu. Gdy wydobyła ostrze dostrzegła na nim ślady ciemniej krwi zaś w powstałym otworzę sylwetkę Skiterfoota. Stwór wyglądał jak spory szczur pokryty czarną sierścią ale szczurem nie był a bardziej jego koszmarną karykaturą, przednie łapy były dziwaczną krzyżówką szczurzych łap z miniaturowymi dłońmi, zaś zamiast typowego szczurzego łba miał ludzką twarz pokrytą licznymi zmarszczkami otoczoną bujną czupryną oraz brodą zaś po bokach parę miniaturowych ludzkich uszu.

- Trzymacie go pani Arabell? - zawołała Hotarubi.

- Poddaj się i wpółpracuj, a nie spotka cię więcej bólu! - zaproponował Caldwen - Walcz dalej, a zginiesz… ale dopiero po tym jak powiesz nam wszystko co chcemy wiedzieć.
- Zabieżcie tą wariatkę z mieczem to pomyślę ! Myślisz że podstępu nie wyczuję ? Niech się cofnie ! - zaskrzeczał stwór po czym znikł pod fragmentem podłogi na którym stała Arabel.


Runda 1

Skitterfoot Przygotowana akcja Wezwanie roju.

Mapa:http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=111124

Szczury Obrażenia: Lajos 1 Hotarubi: 1

Lajos rzut przeciw chorobie: 2+5=7vs12 Porażka - Zarażenie Gorzaczką Brudu

Lajos rzut na Distraction: 6+5=11vs12 Porażka - Mdłości 1 Runda - Tylko akcja ruchowa

Hotarubi rzut na chorobę:14+2=16vs12 Sukces

Hotarubi rzut na Distraction: 4+2=6vs12 Poażka Tylko akcja ruchowa przez kolejną rundę

Tylko Caldwen i Arabel mogą zaatakować, Lajos i Hotarubi tylko mogą się ruszyć.

Arabel Atak: 13+7=20 Sukces Obrażenia: 18/2=9

Rój: 7/16 HP

Podłoga: 7% vs 20% Zarwanie podłogi !

Arabel Refleks: 15+2=17vs12 Uniknięto upadku

//Caldwen, Lajos i Hotarubi co robią ?

Lajos move action z daleka od szczurów.

Hotarubi idzie w górę mapy, aby dalej od szczurów.

Mapa: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=111500


Caldwen Energy ray wzmocniony atutem Rime Power

Atak: 13+3=16vs14 Obrażenia: 5+1=6 + Oplątanie

Rój 1/17 HP


Runda 2

Rój Obrażenia Hotarubi: 5

Hotarubi rzut na chorobę: 17+2=19vs12 Sukces

Hotarubi rzut na Distraction: 10+2=12vs12 Sukces

Skitterfoot: Wywołanie strachu: Caldwen

Caldwen: 12+3=15vs12 Sukces [Wstrząśnięty przez 1 Rundę]

Mapa: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=111881

Hotarubi Atak rój: 14+7=21 Sukces Obrażenia: 4 Rój rozproszony

Lajos Inpire Courage +1 Atack + 1 Dmg

Mapa:http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=111901

Arabel: Atak 16+7=23

Skiterfoot Concealment 50% = 72 Porażka

Obrażenia: 7+10=17

Skitterfoot: 14/31 HP

Mapa:http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=112198


Caldwen pertraktacje

Dyplomacja: 12+6+4[z przewagę liczebną jak i w walce]-2 [Shaken] +2 [Zadane rany] =22 ???

Lajos Dyplomacja: Kostnica : 28 Sukces

Lajosa Dyplomacja rzut na rekrutacje: Kostnica 14

Lajos vs drzwi drzwi zwyciężają! Kostnica 1 :P

Arabel: Test Siły 7+4+1=12

Lajos : Pomoc:19-1=18 Sukces




 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 06-04-2015 o 14:57.
Slan jest offline  
Stary 12-04-2015, 11:50   #127
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Negocjacie ze skittusiem

Lajosowi było trochę żal, szczurostwora bo to wina Magus, że stworzyła takiego potwora, ale jednak Skitter był zły, co potwierdza dar Arabel, - Jesteś zły potwierdza to dar naszej paladyn, ale tak naprawdę to nie twoja wina byłeś niewolnikiem złej osoby i to zrodziło w twoim sercu mrok. Możesz to zmienić, ale nie możemy pozwolić ci tu zostać. Teraz to możesz nam mówić, że chcesz sobie tu spokojnie żyć, ale jesteś szczurem a wiadomo, że szczurzego apetytu nie da się zaspokoić. Gdyby zostawić cię samemu sobie w ciągu kilku lat napadałbyś na podróżnych! A z czasem pewnie zostałbyś magiem albo kapłanem Urgathoa! Następnie napłodziłbyś potomstwa i ze szczurzą armią zaczął rozsiewać zarazę po Sandpoint i innych miastach! W przeciwieństwie do gobosów jest na tyle sprytny, że mógł stanowić poważne zagrożenie, bo jesteś inteligentny. Nie chcę cię mordować, ale czy byłbyś gotów przysięgnąć mi, że zmienisz miejsce zamieszkania i wyzbędziesz się z serca mroku?

-“A ja myślałem, że to Megus była walnięta…” - dało się usłyszeć przytłumiony głos chowańca spod stóp Arabel - “Ilu wariatów tutaj macie? Mniejsza wariat i wariatka się cofną… nie wariatka się cofnie a wariat niech najlepiej w ogóle wyjdzie. Możemy pogadać tylko bez żadnych numerów. I to wy tu wtargnęliście, gdy zajmowałem się swoimi sprawami. Żadnego podboju wybrzeża i tworzenia sekty nie planuję... ” - W ostatnich słowach dało się wyczuć kpinę.
- Skiterfoot. Nawróć się na stronę dobra. Tyle zła doświadczyłeś, że kryjesz urazę do świata, ale wewnętrzny dobry szczur w twoim sercu pragnie czynić dobro. Wszystkie twoje czyny dowodzą, że nienawidzisz swojej aktualnej kondycji. Obiecuję ci pomóc stać się wartościową częścią społeczeństwa - cofnęła się o krok
Kapłan zignorował komentarze ex - chowańca - Arabel ma racje! A przecież wy tylko na tym bagnie żyjecie! Omija was największa radość życia: Podróże! Jesteście mądre stworzenie to możecie zostać wędrownym druidem i chronić inne zwierzęta przed losem, jakiego sami doświadczyliście! Steelwell tryskał optymizmem.
- To chyba nadal lepsze niż śmierć tu i teraz, czyż nie? - zasugerowała Hotarubi. Wolała nie dodawać, że nawet popiera podejście stwora o wariatach.


Zapadła krótka cisza przerywana regularnymi głuchymi łupnięciami spod podłogi brzmiało to tak jak ktoś by uderzał w spód deski w regularnych odstępach czasu…
- “Wychodzę oszczędźcie sobie swoich wywodów filozoficznych i żadnych podejrzanych numerów…” - z dziury wysunęły się dwie dziwaczne łapki po chwili mogli ujrzeć Skiterfoota w pełnej okazałości.





Jego bok był ciemniejszy a sierść zlepiona krwią wyraźnie w miejscu gdzie Arabel udało się go dosięgnąć mimo ukrycie.
- To mów ta, czego chce ta ze mnie napadacie w moim własnym domu? - Powiedział pewnym tonem, co było na swój sposób komiczne biorąc pod uwagę, że jego głos nie brzmiał groźnie zaś mały rozmiar też nie pomagał w budzeniu respektu.
- To chyba jakby miał być dom Szeptuchy. Z tego, co mi przynajmniej wiadomo… -powiedziała Hotarubi.


Gnom z ledwością ukrywał niedowierzanie. Niech to diabli biorą… Jak by Arabel było mało to jeszcze ten jest walnięty. A sam Caldwen? Wciąż z nimi trzyma!
- Gdzie jest wiedźma? - zapytał wprost
- “Dwójka wariatów a druga dwójka chyba przygłucha.” - Skomentował na głos - “Przecie mówiłem, że starucha się przekręciła, bo jej wspaniały rytuał transformacji okazał się nie być tak wspaniały jak by sobie życzyła. Nie żebym tęsknił…”
- To macie o jeden zarzut mniej… - skwitowała wojowniczka ninja
- Wiesz jak ja bym planował podbój wybrzeża i zakładanie kultu a grupa dzielnych herosów przybyła mnie powstrzymać to też bym się nie przyznawał ale załóżmy że ci wierze, a filozofowania nie mogę sobie darować bo taka moja praca i chleb powszedni to samo z moją koleżanką - Stwierdził pojednawczo - No dobra mam kilka pytań: Jaki rytuał kiedy go przeprowadzono i czemu się nie udał ? - Spytał, po czym wyciągnął z za pazuchy stalową menażkę przyłożył ją do czoła i wypowiedział pod nosem krótką modlitwę “Caydena ześlij mi alkohol na pobudzenie umysłu”, po czym z widoczną ulgą na twarzy pociągnął solidny łyk.



- Uwielbiam moje bóstwo i pracę - rzucił radośnie - Kolejne pytania: Czy wiesz coś na temat działalności goblinów, Wschodnich fajerwerków lub czy widziałeś pochód nieumarłych ze skrzyniami lub jakąś karawanę kupiecką z ludźmi o jej odcieniu skóry ? - Tu wskazał na Hrutobi, po czym w nagrodę za dobrze wykonaną pracę znów się napił.

- “Karawanę kupiecką? Widzisz tu jakiś trakt geniuszu?”
- Szczur spojrzał się krzywo na Lajosa - “Żadnych truposzów żem nie widział, co najwyżej takie nieruchawe przy wraku. Zielone głupki były ostatnio rozochocone, ale tutaj nie łażą, bo wiedzą, że się dla nich to źle skończy. Zaś rytuał hehe stara jędza miała obsesję na punkcie zmiany w doskonałą istotę czy też tam formę. Twierdziła, że jak jej się uda to będzie najpotężniejszą istotą w okolicy równająca się ze smokami. Czy co tam sobie ubzdurała nigdy nie raczyła wyjaśnić, co ma namyśli, bo żem niby za głupi na to hehe. Się przeliczyła no chyba, że ta idealna forma to kupa poskręcanego mięsa i kości jakoś nie była wybitnie potężna, gdy jej twarz spadła na podłogę.” - Skitterfoot zaśmiał się wyraźnie rozbawiony swoim wywodem.


- Panie Skitterfoot, udam, że tego nie słyszałam. Nie ładnie śmiać się z czyjegoś nieszczęścia. Co to za wrak? - szczur zaczynał irytować Rycerkę
- Karawana była ale prawdopodobnie jakiś czas temu i to ona była powodem rozochocenia goblinów ale skoro nic nie widziałeś to mi starcza za odpowiedź - Kapłan również był zniesmaczony umiłowaniem cierpienia jakie wykazywał szczur - Co robimy ? - Spytał pozostałych.
- “Na zachód stad idźcie sobie go przeszukać, bo to pasuje do takich jak wy. Grzebanie i łażenie po cudzych domach i grobach i zawłaszczanie sobie ich rzeczy a przepraszam wy to nazywacie wyzwalaniem mienia nie? Wiecie gdzie są drzwi...” - Skitterfoot teatralnie wskazał malutką dłonią drzwi, które zostały nie tak dawno temu wyważone przez Arabel.
- A ty, co tak będziesz tu gnić w tej zgniłej chacie gdzie tyle się nacierpiałeś? Nie sądzisz, że to marnowanie życia i twoich talentów? Mam dla ciebie lepszą propozycje: RUSZAJ Z NAMI! Nie mamy nikogo, kto by się magią arkanów zajmował, więc byś pasował. Jesteś inteligentny, podzielimy się łupami będziesz mógł kupić sobie magiczne przedmioty księgi i inne komponenty! A tu, co niby będziesz robił? Siedział i patrzył jak drewno próchnieje? Zrób coś ze swoim życiem szukaj przygód! Czeka cię bogactwo, podróże oraz uwielbienie samic samców czy co tam lubisz! Na dobry początek mogę ci dać wódki i zaleczyć ranę - Zaoferował na koniec płomiennej mowy
- “Leczenie to przyjmę, jako rekompensatę za straty na zdrowiu! Jednak mnie nie przekonujesz, więc już lepiej będzie, jeśli skierujecie się do drzwi…”



Hotarubi starała się ukryć niechęć wobec Skitterfoota. Instynktu nie da się zapanować, a wobec szczura z ludzką głową działał szczególnie mocno. Im dłużej zaś gadał tym bardziej nie była przekonana do nawracania go. Nie mówiąc o tym, że sprawiał wrażenie, że nie tylko zna niebezpieczne sztuczki, co ma zwichrzoną osobowość.
- Ha! Masz tupet szczurku! Czy ty wiesz jak drogie są te różdżki? Jeden ładunek sporo kosztuje a przez Chmarę twoich kumpli będę musiał się wyleczyć z jakiegoś syfa. Proponowałem ci dołączenie, bo przydałby się nam czaromiot, ale skoro nie chcesz to twoja strata - Powiedział obojętnym tonem - Szeryf wynajął nas żeby zabezpieczyć bagna i usunąć z nich wszelkie zagrożenia dla miasta Sandpoint. Czy naprawdę sądzisz, że uzna twoje prawo do posiadania tej chaty? Że ucieszy się jak mu powiemy, że zostawiliśmy samopas szczura o ludzkim łbie z mocami czarodzieja i nienawiścią do ludzi? Co ty tu w ogóle zamierzasz robić? Teraz cieszysz się odzyskaną wolnością po tym jak wstrętna starucha zniknęła z twojego życia, ale Ile czasu minie nim stwierdzisz, że ci się nudzi? Że masz ochotę po torturować jakieś żywe stworzenie bo jego cierpienie da ci poczucie władzy ?- Spytał.
- Jeżeli nie chcesz z nami podróżować będziesz musiał znaleźć sobie inne miejsce zamieszkania z daleka od bagna i Sandpoint - Stwierdził jednocześnie przygotowując się mentalnie poświęcenie jednego z wymodlonych zaklęć, aby wydać pokrace wzmocniony magią rozkaz.
- Zaiste, po tylu kłopotach, jakie nam sprawiliście wykazujecie się imponującą skruchą i chęcią współpracy - Hotarubi skrzyżowała ręce na piersi pozwalając by przemówił za nią sarkazm. Przy okazji analizowała czy uda się jej szybko i skutecznie wbić w chowańca miecz.
- Panie skitterfoot, będziemy pana leczyć, jak tylko obieca pan poprawę. Przecie może nas pan ponownie zaatakować kierowany autodestrukcyjną nienawiścią do samego siebie i swych uczynków. Zło, bowiem, to nie stan ducha, a choroba prowadząca do cierpienia tych, którzy na nią zapadli. Jednak, jeśli obieca pan poprawę, to nie tylko pana wyleczę, ale obiecuję nakłonić mieszkańców do przebudowania tego lokum, bowiem w pięknym domu piękny duch. Na przykład dałabym panu różowe zasłony, a na ścianach powiesiła obrazki z kwiatami przypominające o pięknie świata! - pochłonięta przez przemowę nie patrzyła na szczura.


Gnom uznał, że chyba stał się ostatnio niezwykle cyniczny…. Albo znalazł się nagle w niezwykle naiwnym towarzystwie. On tam to by zabił chowańca i spalił chatę. Tak dla dobra ogółu.
Ale postanowił się do tego nie mieszać. Niech reszta załatwi to jak uważa za słuszne.


Przeszukiwanie domu

Widać było, że chowaniec był już wyraźnie zirytowany gadaniną i wywodami dwójki uduchowionych awanturników.
- “Po staruchę nikogo nie przysłali to po mnie się nie pofatygują tam macie drzwi, więc lepiej zmiatajcie jak nie to jeszcze pożałujecie.” - Jak gdyby chciał pokazać, co ma na myśli stanął na tylnych łapach i rozpłynął się w powietrzu. Mogli się zastanawiać czy rozmawiali z iluzją czy też stwór stał się niewidzialny a być może się teleportował? Drzwi wejściowe stały otworem, z drugiej strony jednak…
Kapłan wzruszył ramionami i zaczął mówić do pustego pokoju - Chyba cię kompletnie pojebało szczurze! Po staruchę przysłali nas, bo ludzie w mieście są rasistami i już się szykują z widłami i pochodniami, bo ją obwiniając za gobliny i chodzące trupy! A o co dopiero demonicznego szczura! Jesteś ranny a nas jest więcej. Życzę szerokiej drogi, bo lepiej dla ciebie żebyś znalazł nowe lokum, bo to próchno pewnie każą nam zrównać z ziemią
Następnie odezwał się do reszty towarzyszy broni - Ważne, że próbowaliśmy, chodźcie przeszukajmy tą chatkę może wiedźma miała jakieś przydatne klamoty magicznie? Przydałoby się jakieś zadość uczynienie za te całą rozróbę - Powiedział, po czym podszedł do najbliższych drzwi spróbował je wyważyć.
Podłoga żałośnie zatrzeszczała pod nim, gdy naparł na drzwi, lecz na tym się skończyło, za to jego próba ich ruszenia odniosła marny skutek a wyglądała dość żałośnie. Dla postronnych wyglądało to bardziej jak by się oparł o zatrzaśnięte drzwi niż próbował je obruszyć. Jednak jego działania odniosły pewien skutek z wnętrza usłyszeli głos Skitterfoota klnącego pod nosem i raban jak gdyby ktoś przetrząsał pomieszczenie.
Arabel zaczerpnęła tchu i z krzykiem zaszarżowała na drzwi, za którymi był skitterfoot
Drzwi ponownie zaskrzypiały pod kolejnym natarciem, lecz i tym razem nie ustąpiły przynajmniej do momentu aż kapłan nie zdecydował się pomóc kobiecie w tym natarciu. Tym razem miał więcej szczęścia, ponieważ zawiasy zazgrzytały żałośnie a część gwoździ puściła.
Evangelista krzyknął z zapałem - ŻADNE ŻAŁOSNE DRZWI NIE POWSTRZYMAJĄ WIELKIEGO LAJOSA!


Drzwi otworzyły się z hukiem wisząc żałośnie na zardzewiałych zawiasach, które jeszcze nie puściły. W środku zobaczyli Skitterfoota siedzącego na biurku pośród zapleśniałych papierów i zniszczonej aparatury alchemiczne i różnych reagentów. W łapach trzymał kilka złotych monet oraz skórzany rzemień przytwierdzony do skórzanej tuby. Takiej, w jakiej większość czarodziei trzyma swoje zwoje, gdy chce je uchronić przed zniszczeniem. Obok ścianie była niewielka skrytka, z której zapewne ją wydobył.
- “Niech was szlag trafi!!” - Zawył widząc nagłe wtargnięcie awanturników do wnętrza pokoju ruszył pędem w stronę najbliższej, w której znikł a wraz z nim tuba na zwoje gdyby nie stanęła w poprzek otworu. Rzemień naprężył się a z wnętrza ściany dobiegło ich żałosne piśnięcie doprawione szybką serią przekleństw. Pojemnik szybko opadł na ziemię zaś z wnętrza dziury wypadło kilka złotych monet, chowaniec wyraźnie jednak nie miał zamiaru wracać po swoje skarby.
- My też cię kochamy! Buziaczki i szerokiej drogi! A jak będziesz leżał w zimnie i chłodzie to przypomnij sobie zarozumialcu, że odrzuciłeś bogactwo i sławę u naszego boku!- Zawołał za skitterfootem kapłan po czym zaczął się śmiać.



Pomieszczenie, w którym się znaleźli musiało być laboratorium czarownicy świadczył o tym stół zawalony papierami i aparaturą alchemiczną niestety znajdujący się w stanie rozkładu i ruiny. Zaś gdyby to nie było wystarczającym dowodem to na środku pokoju znajdował się wyrysowany krąg symboli po środku, którego leżała dawna właściciela tego miejsca. Skitterffot nie przesadził w opisie ostatniej porażki Starej Megus szkielet leżący na ziemi był wykrzywiony świadcząc, że zginęła w męczarniach czaszka była dziwacznie wydłużona w okolicach twarzy, zaś jej połowa wyglądała tak jak gdyby po prostu się rozpuściła jak wosk i zapadła w sobie. Jedno z ramion uległo transformacji i przypominało bardziej ptasi szpon niż ludzkie ramię. Zaś żebra były dwa razy dłuższe niż powinny być tworząc dość upiorną plątaninę kości, która prowadziła w głąb klatki piersiowej aż do boków, z których ostrze końcówki sterczały na kilka centymetrów. Jeśli niestopiona twarz była powodem jej śmierci to zapewne i tak zginęła, gdy żebra rozszarpały serce i inne wnętrzności.
Gdy Lajos zrozumiał, czym jest dziwna masa na podłodze na chwile zzieleniał a mina mu zrzedła. golną sobie sporego łyka - Urocze, chcę ktoś wódki dla Kuraszu ? To, co z nią robimy? Pochowamy w bagnie czy może spalimy z resztą domu? Pogadamy z Szeryfem to może nam ufunduje jakiś środki wybuchowe od alchemika? Bo jeżeli zostawimy tą chatę jak jest to na pewno zalęgnie się w niej jakieś potwór. - Stwierdził, po czym zaczął zbierać podłogi porozrzucane kartki i spróbował odczytać ich treść
- Zna się ktoś na magii i alchemii? Może coś z tego nadawałoby się do użytku ? - Spytał.
- Biedny Skiterfut. Był zniewolony przez obłąkaną ptakofilkę, a my się dziwiliśmy, że ma uraz do świata - w oczach paladyn pojawiły się łzy - Panie Skitterfoot! Zgubił pan coś - zaczęła zbierać przedmioty
- Spalenie tej chaty nie brzmi wcale źle, panie Lajos - oświadczyła Hotarubi siląc się by ukryć niesmak.
- Pomysł zaiste zacny azaliż nie mamy ku temu możliwości gdyż mokre drewno nie płonie. Rozejrzyjmy się tu jeszcze a potem wracajmy do tych trupów. Wymodliłem na dzisiaj parę czarów, które z pewnością się przydadzą
- Dajcie mi pięć minut, a będzie po wszystkim - rzekła paladyn. Wyniosła skarby Megus, zawołała skitterfota, a jak nie przyszedł rzekła
- Rozwalamy Chatę, czy zostawiamy dla biednych?
- A jacy biedni będą leźć akurat na bagno? Po drugie nie wiadomo, co się tutaj kryje jeszcze upiornego

Rzuty co do dyskusji są w poprzednim spoilerze Lajos używa wersji 0 poziomowego stworzenia wody dla kapłanów Cayden Cailean

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 12-04-2015 o 15:01.
Brilchan jest offline  
Stary 14-04-2015, 13:26   #128
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Arrabel zaciekawiona, nie czekając na resztę otworzyła tubę.
We wnętrzu ujrzała kolekcję zwojów zapewne magicznych, było ich pięć nawet bez znajomości sztuki magicznej dało się zauważyć że dwa z nich musiały zawierać to samo zaklęcie jako że były identyczne. Dodatkowo zauważyła że jeden ze zwojów był podobny do leżącego na stole którego zapiski były wypalone jednak co ważniejsze zużyty zwój był w dobrym stanie co musiało świadczyć że był niedawno wykorzystany przez Skitterfoota. Jednak znacznie ciekawszym znaleziskiem był sporych rozmiarów kawałek papieru który zawierał… dokładną i szczegółową mapę mokradeł. Porównując zapiski i oznaczenia na niej mogli stwierdzić że dwa obszary które były wskazane na goblińskiej mapie prowadziły do dwójki wraków które musiały tutaj osiąść. także cel ich wyprawy był oznaczony czerwoną czaszką z odręczną notatką Megus według której znajdowała się tam grota jednak czarownica miała dość oleju w głowie by stwierdzić że badanie jej może być zbyt ryzykowne lub nie opłacalne. Były tam też inne szczegóły jak położenie poszczególnych mostów i ścieżek także tych już nie uczęszczanych jak i obóz goblinów i obszar ich grasowania.
- Przydatne znalezisko. Trzeba będzie potem zobaczyć, czy ta mapa wskazuje na interesujące miejsce - zauważyła ninja.
We wnętrzu niewielkiej skrytki którą próbował wynieść chowaniec znaleźli około trzydzieści trzy złote monety doliczając to co leżało na podłodze oraz zgrabnie wykonany sztylet schowany w małej pochwie obitej stalą. Żadne z obecnych w laboratorium substancji lub też aparatury nie było w stanie pozwalającym na ich wykorzystanie. Część substancji albo straciła swe właściwości albo przereagowała ze sobą tworząc mieszanki których osoba ceniąca swe zdrowie raczej nie powinna ruszać. Elementy aparatury poddały się rozkładowi lub też wpływowi substancji które się w nich znajdowały.

Dalsze przeszukania nie były już tak owocne ani przyjemne. Bez pośpiechu dało się otworzyć drzwi łatwiej wspólnymi siłami jednak za każdym razem nie tylko stare zawiasy ale i cały budynek wydawał z siebie żałosny jęk i trzask jak gdyby miał wkrótce runąć. Jedne z drzwi w pokoju dziennym zaprowadziły ich do malutkiego przedsionka łączącego się z tylnym wyjściem, drugie zaś do zrujnowanego wychodka na ich szczęście większość “aromatów” zdążyła już zwietrzeć. W pokoju wejściowym także nie było znacznie lepiej ot malutki składzik tuż przy wejściu w którym nie było nic godnego uwagi no poza tym ze podłoga się pod nimi zarwała gdy próbowali go otworzyć. Ostatnie pomieszczeni było sypialnią raczej żałosnym obrazem tego co z niej pozostało, łóżko było poobrastane mchem pleśnią i bogowie raczyli wiedzieć czym jeszcze i wyglądało jak gdyby lada moment miało ożyć i ruszyć na polowanie. Przynajmniej gdyby wszelkie śluzy i inne aberracje powstawały w ten sposób na ich szczęście było jednak tylko przegniłym materacem. W rogu pokoju znajdowała się sporych rozmiarów kałuża która powstała tu dzięki temu że fragment dachu po prostu się zarwał, widać było że Megus miała wiele książek jednak nie zainwestowała w żaden regał czy też inną metodę by zabezpieczyć je na wypadek zamoczenia. Dlatego też żadna z nich nie przetrwała niezależnie od tego jak cenną wiedzę mogła kiedyś zawierać znaleźli też mniejszą księgę obwiązaną skórzanym rzemieniem. Tutaj było tylko kilka kartek które dało się jeszcze odczytać i można było się domyślić ze był to kiedyś dziennik czarownicy, głownie wspominała tam o postępach w swych badaniach i zdobywaniu niezbędnych składników. Było też kila zapisków w których zrzędziła na tutejszych mieszkańców wkraczających na jej bagno, jak i wspomnienie że ci którzy podeszli zbyt blisko byli przeganiani przez jej chowańca. Wspomniała tam tylko że intensywne krwawienie pośród bagien jest wyrokiem śmierci i że przy najmniej w tym Skitterfoot był przydatny.
- Dobrze, że te dni dopiero przede mną. - rzekła Arabel i się zaśmiała - Udajemy się do jaskini ? - zapytała.
- To dokąd idziemy? - spytała Hotarubi.

Po krótkich ustaleniach stwierdzili że najlepiej będzie ruszyć w stronę wraku usytuowanego na wschód od chaty czarownicy i stamtąd ruszyć na południe w stronę groty.

Pozostawała jeszcze kwestia samej czarownicy i jej rozpadającej się siedziby. Megus spoczęła w niewielkim grobie tuż obok swej sypiącej się chaty, zapewne i tak było to więcej niż pozostawienie jej szczątków na podłodze jej laboratorium.

Chata była w fatalnym stanie trzeszczała za każdym razem jak po niej chodzili lub otwierali drzwi tak więc zburzenie jej nie było zbyt dużym wyzwaniem. Kilka uderzeń w ściany na których opierał się główny ciężar dachu i żałosnym trzaskiem łamanego drewna budynek zapadł się pozostawiając tylko sporą kupkę połamanego drewna i strzechy gdzieniegdzie wystawały jeszcze meble które lepiej zniosły wpływ bagien. Przynajmniej już nic nie wykorzysta chaty jako swego legowiska...

Każdy: +252 PD

Po tym wszystkim ruszyli w bagno w końcu nie mogli liczyć na wygodną ścieżkę która by ich zaprowadziła do celu. O dziwo Lajos wykazał się pewną znajomością sztuki poruszania się w dziczy więc tym sposobem to on poprowadził ich do celu i szło mu to całkiem dobrze. Poprowadził ich po stabilniejszych i bezpieczniejszych kawałkach gruntu przez co nie musieli mozolnie brnąć przed siebie tracąc cenne siły.

Lajos: Sztuka przetrwania 19+5=24

Dotarli do celu choć mieli pewne wątpliwości dopiero po paru sekundach zdali sobie sprawę że dziwaczna plątanina drewna, gałęzi i mchu była w rzeczywistości ożebrowaniem okrętu. Większa jego część zapadła się w bagno jednak mogli stwierdzić że w lepszych czasach musiał być to niemałych rozmiarów statek.

Percepcja
Lajos: 13+3=16 Sukces
Arabel: 7 Porażka
Hotarubi:7+5=13 Porażka
Caldwen:15+7=22 Sukces

Ostrożnie rozglądając się po okolicy kapłan oraz gnom dostrzegli zielonkawą patynową tablicę na której zapewne wyryto nazwę okrętu. Leżała zagrzebana w błocie i by ją odczytać trzeba by było ją uprzednio oczyścić.

Jednak nie tylko to dostrzegli, Caldwen zauważył zardzewiały fragment metalu wystający z ziemi tuż obok, choć ważniejsze było to że pod powierzchnią mułu dało się dostrzec humanoidalną sylwetkę i parę kości. Zresztą zorientowali się że nie były to jedyne zwłoki, dostrzegli przynajmniej dwójkę...
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 14-04-2015 o 13:29.
Rodryg jest offline  
Stary 15-04-2015, 14:23   #129
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
- Ja idę przodem. Cokolwiek się nie zawali pode mną, nie zawali się pod nikim - rzekła paladyn i ruszyła nie czekając na nikogo.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 15-04-2015, 20:22   #130
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
- Oczywiście, oczywiście. Idźcie przodem skoro chcecie, pani Arabelo - Hotarubi lekko się skłoniła.
Potem zerknęła ponownie na kości przy palu, których starczyłoby na dwa szkielety.
Wydęła usta i powiedziała z przekąsem:
- Nawet jak wyjdzie, że przez jakąś upiorną magię te kości się złożą w całość i zaczną same leźć, to czego się bać? Szkieletu? Samych kości? Ile mogą?
Może któreś z was umie przywołać psa?
 
Guren jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172