11-05-2014, 14:25 | #31 |
Reputacja: 1 | Sav przygryzł wargę. Liczył na to, że przewodnik postawiony w takiej sytuacji zdradzi cokolwiek. Zwykle to skutkowało, tym razem niestety się nie udało. Przewodnik twardo stał przy swoim, a potem ruszył w stronę powozu. Nevard nadal uważał, że przewalone drzewo było kłamstwem. Jednak ze względu na to, gdzie i w jakiej sytuacji był, wolał się mylić. Spojrzał w kierunku, w którym odjechało dwóch przewodników. Kiedyś byłby wstanie zaryzykować, lecz nie dziś. Nigdy nie przepadał za sytuacjami, na które nie posiadał wpływu, ale tym razem musiał się z tym pogodzić. Udał się do pozostałych i postanowił poczekać na powrót tamtych i wyruszenie w dalszą drogę. Miał nadzieję, że cokolwiek ich zatrzymało, nie sprawi zbyt wielu kłopotów. - Oby wasi towarzysze się pośpieszyli - zwrócił się do przewodników i westchnął cicho. |
11-05-2014, 22:12 | #32 |
Reputacja: 1 | - Pierścień? Nie. Nie jest aż tak źle, żeby sięgać po to narzędzie przeklętych mocy. - Wojownik trochę był poirytowany, że Rekus widział jak Wojownik chował dłoń z pierścieniem do sakwy. Równocześnie był zadowolony, że to on dysponował tym czymś. Rekus zbyt nierozważnie by używał takiej mocy. A wielka moc to wielka odpowiedzialność. Jakkolwiek pierścień mógł nie mieć żadnej mocy. Wojownik uderzył jeszcze dwa razy, a potem wziął kamienia i rzucił tak wysoko jak tylko potrafił próbując sprawdzić jak wysoko sięga ta niewidzialna ściana. Oczywiście uważa, żeby kamień nie spadł mu na głowę. Później zarządza powrót do reszty zdać relacje. Chyba, że Rekus woli zdać relacje. Wojownik nie lubił być na świeczniku jeśli chodzi o przemowę do grupy osób. Mógł to jednak robić, choć słowa jego nie były obfite i starał się mówić wprost, a nie kluczyć retorycznymi drogami. |
12-05-2014, 18:00 | #33 |
Reputacja: 1 | Wojownik, Rekus Zimny wiatr co i rusz smagał twarze obu mężczyzn. Z każdym jego podmuchem, opary Pomroki przesuwały się i kłębiły jeszcze bardziej. Patrząc na nie można było odnieść wrażenie, że to żywy, czujący i myślący twór. I wielu tak też uważało. Po kolejnych uderzeniach, które nie przyniosły żadnych widocznych rezultatów, Wojownik podniósł z ziemi kamień i cisnął nim tak wysoko, jak tylko potrafił. Kamień poleciał łukiem i ku zaskoczeniu Wojownika i Rekusa zawisł, jakieś siedem metrów nad ziemią. Upadając wydał głuchy i dudniący dźwięk. Rekus doświadczył kolejnej wizji i po raz kolejny nie było mu do śmiechu. Sytuacja stawała się naprawdę koszmarna, a obrazy jakie ujrzał gdy kamień zawisł nad ziemią, zmroziły mu krew w żyłach. Kobieta ponownie przylgnęła do niewidzialnej ściany i coś krzyczała do Rekusa. Ten jednak nie potrafił nic wyczytać. Jednak jej gwałtowne ruchy i jakieś dziwny błagalny wzrok podpowiadały mężczyźnie, że albo prosi ona o pomoc, albo ostrzega go przed czymś. Nie to jednak przeraziło weterana szlaków przez Pomrokę. W momencie, gdy kamień zawisł w powietrzu, za kobietą w bieli Rekus ujrzał dwie pary czerwonych niczym rozgrzane żelazo ślepi. Były to ślepia jakiś dzikich zwierząt, które szykowały się do ataku na bezbronną zwierzynę. Sav Nevard Nadzieja Nevarda, że przeszkoda zostanie szybko usunięta rozwiewała się z każdą kolejną upływającą sekundą. Rozdrażnienie i zdenerwowanie było także coraz bardziej widoczne w ruchach przewodników. Sav widział, jak po raz kolejnych naradzają się oni z dala od reszty. Nevard zauważył też że opary Pomroki niebezpiecznie zgęstniały i jej snujące się wstęgi sięgały już niemal połowy końskich nóg. Aura stawała się bardzo nieprzyjemna i Nevard zaczął zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji. Najgorsze w tym wszystkim była panika przewodników i nieobecność Westerwelda. - I jak tam, szanowny panie? - po raz kolejny sługa Klingenborga wychylił się z powozu - Kiedy ruszamy? Jest chyba jeszcze za wcześniej na rozbicie obozu, prawda? A i okolica nie wygląda zbyt przyjaźnie. |
12-05-2014, 18:35 | #34 |
Reputacja: 1 | Sav z każdą kolejną sekundą dochodził do wniosku, że był durniem mając nadzieję, że jego obawy są bezpodstawne. Nie potrzebował wiele, by zrozumieć, że było źle, albo nawet bardzo źle. Wystarczyło po prostu obserwować. Rozdrażnienie przewodników i kolejna narada. I coś, co martwiło go jeszcze bardziej. Opary Pomroki. Sięgały zdecydowanie zbyt blisko. Nevard starał się skupić na otoczeniu i zachować czujność. Niestety dureń z powozu postanowił mu przeszkodzić. Wziął głęboki oddech, aby nie zareagować na sługę zbyt nerwowo. Jeśli siedzący w powozie uważali, że okolica nie wyglądała zbyt przyjaźnie, to ciekawe, co pomyślą, gdy będzie gorzej... A na to, że będzie gorzej była spora szansa. - Siedź w środku, czekaj i przestań ciągle pytać o to samo. Zorientujesz się kiedy ruszymy - powiedział po chwili, rozglądając się. Spróbował ponownie skupić się na tym, co ich otaczało. Chciał móc jak najszybciej zareagować... Cokolwiek by się miało stać. |
12-05-2014, 21:27 | #35 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Rekus coraz bardziej był pewny, że postradał zmysły. Kiedy zjawa pojawiła się kolejny raz wstrzymał oddech. Znowu próbował odczytać z ruchu ust, co też tajemnicza kobieta w bieli ma mu do przekazania, ale nie był w stanie. Popatrzył badawczo na Wojownika, ale on tylko testował "mamidło". Nie zdradzał swoim zachowaniem by cokolwiek widział. - Wojowniku wystarczy. Wracajmy do reszty. Musimy poradzić się Westerwelda nawet jeśli to oznacza nocowanie na szlaku. Ktoś musi podjąć decyzję czy objeżdżamym, nocujemy na miejscu, czy też zawracamy. Rekus zawrócił konia i ruszył kłusem w kierunku powozu. |
12-05-2014, 21:39 | #36 |
Reputacja: 1 | Wojownik widząc wiszący w powietrzu kamień podrapał się po głowie. Czy to oznaczało, że niewidzialna konstrukcja ma dach? A co jakby padał deszcz? Jakby to wyglądało? Latająca kałuża? Wojownik zaśmiał się na głos jadąc obok Rekusa. - Widziałeś kiedyś takie rzeczy? - zapytał i dodał - Ja kiedyś widziałem niewidzialne ściany, ale nigdy tak duże i nigdy z dachem. Ciekawe czy dałoby się tam wejść. Choć z drugiej strony może człowiek by wpadł i już został między niewidzialnymi ścianami. |
13-05-2014, 15:42 | #37 |
Reputacja: 1 | Wszyscy Powrót zwiadu niewiele zmienił w całej sytuacji. Relacja jaką przewodnicy złożyli swoim towarzyszom nie poprawiła ich humorów. Opary Pomroki kłębiły się i wznosił z każdą kolejną minutą. I co najgorsze Westerweld nadal nie wracał. Nie chodziło o to, że ktoś martwi się o los najlepszego przewodnika w Thuleport, tylko o fakt, że bez jego obecności, wiedzy i doświadczenia szanse na przezycie nocy, gwałtownie malały. Westerweld setki raz sam wędrował przez Pomrokę i nie tylko nadal żył, ale potrafił też wytyczyć przez nią tak zwane bezpieczne szlaki i oazy. Teraz wszystkich przewodników, jak i pasażerów konwoju czekał ciężki sprawdzian. Rekus, Wojownik Po wysłuchaniu relacji odnośnie niewidzialnej ściany głos zabrał Jon: - Czeka nas ciężka noc panowie. - jego głos był pełen smutku i zwątpienia. Wyglądało na to, że atmosfera strachu i defetyzmu, jaką rozsiewał Westerweld udzieliła się też innym przewodnikom. - Nie mamy zbyt wielkiego pola manewru, niestety. Na Westerwelda nie mamy, co liczyć. Przypuszczam, że szybko nie wróci. Mamy teoretyczne szanse przebić się przez Pomrokę i przy dobrych wiatrach dotrzeć do oazy. Będzie to jednak bardzo ryzykowne, nie tylko ze względu na zbliżający się wieczór, ale przede wszystkim na fakt, że Pomroka zachowuje się bardzo dziwnie. Odnoszę wrażenie, że coś ją do nas przyciąga. Przemierzaliśmy ten szlak wielokrotnie i nigdy nic podobnego nie miało miejsca. Dziwna sprawa. - Poza tym czuję, że w nocy będzie burza. Wiatr jest bardzo słony i wilgotny. Niestety rozbicie obozu tutaj też nie jest gwarantem bezpieczeństwa. Co zatem proponujecie panowie? Obaj weterani szlaków byli dziwnie zagubieni i niepewni. Ciężko było stwierdzić, czy winne są anomalie w zachowaniu Pomroki, nieobecność Westerwelda, czy paraliżująca odpowiedzialność za radnego miasta i jego rodzinę. Sav Nevard Sav czuł rosnące zagrożenie. Niezdecydowanie przewodników, coraz bardziej widoczna obawa i nie umiejętność podjęcia decyzji sprawiały, że wszystkim członkom konwoju groziło śmiertelne niebezpieczeństwo. Jedyną nadzieją dla Nevarda i reszty pasażerów był fakt, że Westerweld i jego ludzie mieli opinię najlepszych w tym biznesie. |
13-05-2014, 16:45 | #38 |
Reputacja: 1 | Sav obserwował powrót dwóch przewodników i ich rozmowę z resztą. Początkowo miał zamiar zostawić ich w spokoju i wierzyć, że coś wymyślą. Jednak szybko zmienił zdanie. Sytuacja w żaden sposób nie dawała powodu by po prostu czekać na rozwój wypadku, powierzając wszystko w ręce przewodników. Po chwili wahania, podjechał do przewodników, którzy dyskutowali na temat tego, co powinni zrobić. Tym razem nie miał zamiaru dać się po prostu spławić, jak stało się to poprzednim razem. - Nadal będziecie próbowali mówić, że to drzewo? - zapytał po chwili. - Drzewo też sprawiło, że to cholerstwo jest coraz bliżej? - splunął w opary Pomroki kłębiące się przy końskich nogach. W jego głosie było czuć lekkie zdenerwowanie. - Macie zamiar w końcu coś zrobić? Chyba jesteście specjalistami w tym, co robicie? A może chcecie spokojnie poczekać, aż nasze problemy same się rozwiążą? - spojrzał w stronę powozu, a potem skierował wzrok na przewodników. - Coś mi się wydaje, że jak nie podejmiemy jakichś działań, to nie wszystkim będzie dane przetrwać do rana. Tu dzieje się coś dziwnego, chociaż nie wiem, czy to odpowiednie słowo. |
13-05-2014, 17:17 | #39 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Rekus powrócił do reszty konwoju ze strapioną miną. Tak na prawdę nie wiedział co ma powiedzieć i jaką decyzję podjąć, coś jednak musiał powiedzieć. Jego ludzie, ale także klienci tego oczekiwali. Jeden z nich zniecierpliwiony czekaniem nawet włączył się do rozmowy przewodników. - Panie Sav ma pan rację, to nie drzewo. Jakaś magiczna zapora tarasuje drogę. Nie wiemy jak ją sforsować. Niestety ten problem nie ma prostych rozwiązań. Każde obarczone jest ryzykiem a my nie wiemy na co się zdecydować. Do tego kierownika całej wyprawy pana Westerwelda nie ma. Tłumaczenie się klientowi odbierał jako dyskomfort w i tak mało komfortowej sytuacji. Trzeba było podjąć jednak jakąś decyzję. - Proponuję panowie by każdy powiedział co należy według niego zrobić. Ja jestem za próbą objechania zapory bokiem. Skupimy wszystkie lampy jakie mamy w niewielkich odległościach od siebie w bliskości powozu i spróbujemy to ominąć. Jeśli się uda jest szansa, że przed zmrokiem znajdziemy się w oazie. Co wy na to? Zdawał sobie sprawę ze słabości jego planu. Jeśli z boku traktu znajdowały się drzewa, lub co gorsza zostaną po wjechaniu w pomrokę zaatakowani mieli kiepskie szanse na uratowanie się. Uważał jednak, że powinni spróbować. |
13-05-2014, 18:45 | #40 |
Reputacja: 1 | Jon i Samson spojrzeli krzywo na wtrącającego się w nie swoje sprawy pasażera, ale o dziwo nic nie powiedzieli. Być może powstrzymały ich słowa Rekusa, który rzeczowo wyjaśnił klientowi w czym jest problem i jak bardzo jest on poważny. Po chwili namysłu Samosn powiedział: - Myślę, że powinniśmy rozbić tutaj obóz. Jesteśmy w dobrze znanej okolicy i przy pomocy lamp powinno być bezpiecznie. Pomroka, co prawda zachowuje się dziwnie, ale widziałem już gorsze rzeczy. Poza tym wierzę, że Westerweld zaraz się tutaj zjawi. Wszak miał tylko zabezpieczać tyły, a nie gdzieś się wyprawiać. A pan skoroś taki chętny wszystko wiedzieć - Samson zwrócił się do Nevarda - To pomoże pan nam trzymać wartę i pilnować, żeby ogień nie wygasł. - Taaa - mruknął Jon - Obóz to chyba lepszy pomysł niż pchanie się w objęcia Pomroki. Nigdy nie wiadomo, co tam na nas czeka i gdzie wyjdziemy. Z drugiej jednak strony, gdyby udało nam się przejść poza tą niewidzialną ścianę, to może tam Pomroka zachowuje się już normalnie. Może ta anomalia jest stosunkowo wąska i my mamy to nieszczęście, że znajdujemy się w jej centrum. Jak myślisz Wojowniku? Po słowach i zachowaniu Jona i Samsona widać było, że żaden z nich nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za podjęcie decyzji i z radością przyjmą jakąkolwiek byle wypowiedział ją ktoś głośno i stanowczo, a nie w trybie przypuszczającym. |