| [Amber]Wzorzec Logrusa Wzorzec Logrusa – O co chodzi? – spytał Random, wchodząc szybkim krokiem do niewielkiej komnaty. Gerard i Julian czekali już na niego. – Mam nadzieję, że to ważne. – Obrzucił braci badawczym spojrzeniem. – Na dole mam delegacje z Begmy i Kashfy...
– To jest równie ważne – zapewnił go Julian.
Random i chyba z połowa gości widziała wcześniej, jak obrońca Ardenu w pośpiechu opuszczał bal. Teraz Julian wręczył królowi kawałek szmaty. Władca Amberu z wyraźną dezaprobatą w oczach przyjrzał się podanemu przedmiotowi. Na strzęp przybrudzonej, zielonej materii przedstawiano jednorożca rozszarpywanego przez lwa.
– To… – Odezwał się zdziwiony Random.
– To herb Dalta z Eregnoru – dokończył za niego Julian. – Moi ludzie rozbili w Ardenie oddział pod takim sztandarem.
– Mam nadzieję, że pojmaliście kogoś – powiedział król zmęczonym głosem
– Tak – poświadczył Julian lakonicznie.
– Chcę być przy przesłuchaniu – powiedział Random.
– Jak sobie życzysz. – Obrońca Ardenu skłonił się nisko.
Random wyszedł z pokoju ze strzępem sztandaru w dłoni. Dopiero przy drzwiach do sali, w której odbywał się bal na cześć posłów z Begmy i Kashfy, uświadomił sobie, że wciąż dzierży go w prawicy, zaciska palce na znaku Dalta.
– Odnieście to do moich komnat – polecił napotkanemu służącemu.
Odczekał, aż sługa oddali się, wykonując jego polecenie. Poprawił w tym czasie kołnierz od koszuli, pas, strzepnął jakiś niewidoczny pyłek z lewego rękawa i dumnie wkroczył do sali. Jak gdyby nigdy nic z godnością władcy państwa tak wspaniałego jak Amber przeszedł wśród gości, uprzejmie i majestatycznie odpowiadając skinieniem głowy na pokłony. Jego celem była Vialle.
– Pani, uczynisz mi ten zaszczyt?
Nawet wśród takiego tłumu i zgiełku królowa bez trudu wyczuła obecność małżonka. Z uśmiechem na twarzy położyła swą dłoń na wyciągniętej ręce władcy, gdy ten stanął przed nią. Orkiestra natychmiast rozpoczęła walca.
– Co się stało? – spytała Vialle, gdy już w objęciach męża tańczyła wśród tłumu gości. To dawało im pewien rodzaj swobody.
– Nic – odparł Random.
– Randomie... – zganiła go królowa, chociaż włożyła w to słowo jednocześnie tyle samo przygony, co troski i miłości.
– Drobne komplikacje.
– Drobne? – Vialle była nieustępliwa.
– Później ci opowiem. – Król starał się udobruchać żonę.
Udało mu się to. Vialle już nie zadawała więcej niewygodnych pytań. Stała u boku męża, gotowa wesprzeć go w każdej sytuacji. A było ich trochę, tych sytuacji.
Bal, na którym królewska para z kilkoma innymi członkami rodziny bawiła gości, musiał trwać. Został wydany na cześć członków delegacji, tak Begmy, jak i Kashfy. Nikt nie mógł poczuć się urażony czy mniej ważny. – Bal spełnił swoją rolę – odetchnął z ulgą Random, rzucając się ma łóżko.
– Niewątpliwie – przytaknęła mu Vialle, siedząca przy toaletce zdobnej w muszle i korale.
Mebel został przywieziony z Rebmy, ojczyzny królowej. Niewidoma kobieta z wielką wprawą wyciągnęła kilka szpil ze swoich włosów. Zdjęła kolczyki i odłożyła je do kunsztownie zdobionej bursztynowej szkatułki. Król tymczasem splótł ręce i położył je pod głową.
– Jutro zaczynają się negocjacje. – Vialle metodycznie pozbywała się kolejnych ozdób z włosów.
– Tak – odparł Random bez entuzjazmu. Zapadł się we własne myśli i milczał parę chwil, nim odezwał się znowu. – Wiesz, że unikamy wtrącania się w spory między krajami, z którymi łączy nas traktat.
– To zrozumiałe. Nie można popierać jednego sojusznika kosztem drugiego – powiedziała królowa, mocując się z zapięciem kolii. – Pomóż mi, proszę.
Król szybko podniósł się z łóżka.
– Niekoniecznie – mruknął, zdejmując ozdobę z szyi żony.
– To znaczy?
– W Ardenie ludzie Juliana rozbili oddział pod sztandarem Dalta – zaczął Random.
– To dlatego Julian i Gerard opuścili nas?
– Tak.
– A skąd wiesz, że to byli ludzie Dalta?
– Widziałem fragment ich proporca.
– Dalt, z tego, co wiem, jest związany z Luke'iem.
– Królem Kashfy – uciślił.
– Jego żoną jest córka premiera Begmy – zauważyła królowa.
– Wzajemne relacje między oboma królestwami nie były najlepsze. Jeszcze nie umilkły echa niedawnego sporu o Eregnor, a już znaleziono kolejny punkt zapalny. Bliski Cień, Jade. Kiedyś nieważny i nieodwiedzany, ostatnio jednak wzbudził zainteresowanie obu stron. Obie oskarżają się o ataki na swoich kupców. Obie chcą bronić swych poddanych. A nam nie jest potrzebny konflikt wewnątrz Złotego Kręgu. Teraz mam jednak atut w ręku. Luke będzie musiał pójść na ustępstwa.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Ostatnio edytowane przez Efcia : 03-12-2015 o 23:42.
|