Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-03-2018, 11:00   #161
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Istniały różne poziomy smrodu. Na dziesięciostopniowej skali, najwyżej plasował się odór, który robił z nozdrzy coś na kształt wysuszonego kalafiora. Przez to, paradoksalnie, wątpliwej jakości zapach nie dawał się już więcej we znaki. Dlatego właśnie Partridge odetchnął z ulgą, kiedy wreszcie stracił powonienie.
Spokój trwał tylko chwilę. Wkrótce na miejscu znalazł się zbrojny oddział do zadań specjalnych, czyli takich, które polegały na usuwaniu innym różnych części twarzy. Jak mówiło stare przysłowie ,,nie chciałeś przyjść do krasnoluda, krasnolud przyjdzie do ciebie”. Nie każdy wie, że porzekadło miało także mniej znane zakończenie: ,,jegomość zrobi ci z domu melinę, wyżre zapasy i obrazi matkę”.
Miażdżyryj nie zrobił jeszcze niczego z tej listy. Sprawiał natomiast wrażenie takiego, co dopisałby doń kilka drastycznych punktów, gdyby nie doczekał się odpowiedzi na swoje pytanie.
Towarzysze Silverballsa zamoczyli wreszcie mniej szlachetne cztery litery, a Lucyna podjęła opowieść. Mało z niej jednak wynikało, także strzelec dorzucił swoje trzy grosze:
- Mogły również pomóc sensacje gastryczne naszego kolegi. Ale to była jednorazowa akcja i jej nie powtórzymy. O ile uważacie stropy w tej kopalni za przydatne.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 20-03-2018 o 08:16.
Caleb jest offline  
Stary 22-03-2018, 15:41   #162
 
ShrekLich's Avatar
 
Reputacja: 1 ShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputację
Zbysio wpierw wgapiał się wpierw długo w Lucynę, która się rozbierała, a potem z obrzydzeniem odwrócił wzrok i pokonwulsjował w drugi kąt. No tak, przecież jemu nie mogła trafić się kobieta ładna i z gęby i z wnętrzności. Życie zawsze uwielbiało robić sobie z niego jaja. W momencie, gdy elfka zaczęła opowiadać, Zbysław zmusił się do obrócenia w jej stronę i oniemiały słuchał tej opowiastki. Jak widać, mocno jej grzmotnęło w łeb przy tej szarży na motorze.

Potem odezwał się Patryś, który już mówił bardziej z sensem. Może te krasnoludzkie figle coś mu dobrego wpompowały do mózgu... W każdym razie, w końcu trzeba interweniować, bo znowu przypiszą sobie wszystkie czyny. Oczywiście jego poświęcenie jest umniejszane i sprowadzane do drobnego ukończenia dzieła zniszczenia, w którym głównie brała udział Lucyna. A przecież ona jedyne co zrobiła, to wyrżnęła łbem w kibel... Trzeba coś powiedzieć.

- Gdyby nie moje gastryczne sensacje, to byś teraz taplał się w kiblu z przepychaczem. Ten małpiszon w basenie bredzi, jedyne co zrobił, to próbował się zaprzyjaźnić z tym monstrem. - Zrobił krótką przerwę i po chwili jeszcze dodał. - A wasze mniemanie o stropach, to niewielkie ma znaczenie. Jam jest bug biesady, czy czegoś tam i nic nie oprze się moim gastracjom, zapamiętajcie to.
Skończył lekko zdyszany i znów zanurkował pod wodę, tak by wystawały mu same oczy. Wydawało mu się, że w ten sposób wygląda groźniej.
 
ShrekLich jest offline  
Stary 27-03-2018, 15:03   #163
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lucyna:
Potęga debilizmu jest niezmierzona jak głębokość przydomowego szamba wykopanego przez szwagra po zrobieniu z nim litra wódki na łeb. Twój debilizm jest bezmiarem bezmiaru, ale jak rzekł facet grający w piłkę nożną czaszką nadwornego błazna - "W tym szaleństwie jest metoda i wypierdalać komornicy z mojego konta!", tak i Twoje jakby-szaleństwo niesie ze sobo jakiś cel. Cel przez wielkie W. Wpierw obnażyłaś swe ciało, co z pewnością dobrze dojebało do pieca wszystkim obecnym, sądząc po ich minach (poza Partridgem, rzecz jasna), a potem wysnułaś swoją opowiastkę. W tym wszystkim, jak powiedziałaś krasnoludom, żeby usiadły, to oniemiali usiedli, tak jak stali. Ha, jednak kawałek ponętnego gołego ciałka ruszy każdego samca, a przecież każdy wie, że faceci lubią urodę naturalną - włosy ma każdy, a to, że idą ze wzgórka łonowego na klatę niczym bluszcz po kratach więzienia o zaostrzonym rygorze, to już jest kwestia wtórna. Liczy się ogólny efekt.
Opowieść Twoja jak zwykle nie miała sensu, składu, zawierała błędy ortograficzne i zdroworozsądkowe, ale w Twoim mniemaniu była idealna, dokładna, precyzyjna i na temat. Potem wtrącił się elf, potem Zbysiu, dwa gamonie, co chcą całą chwałę łyknąć dla siebie, szowinistyczne knury. Ale masz to gdzieś, bo jesteś z całą pewnością pewna, że dzięki Twojemu seksualnemu wyzwoleniu w końcu zobaczyli goło babę. I tego się trzymasz.
Woda, w której siedzisz, coraz mocniej się brązowi im dłużej przebywasz w bulgocącej wielkiej wannie. W sumie dla hecy i sama doprodukowałaś bąbelków, i tak nikt nie zauważy.

Partridge:
Eh, Lucyna zapuściła takiego bączura, myśląc zapewne, że nikt nie odróżni bąbelków powietrza od bąbelków metanu. Dobitnie wypowiedziałeś się w kwestiach strategicznego wyczyszczenia kibla krasnoludzkiego króla, Zbysiu przyszarżował dalej - widać, że magia nie służy jego szarym komórkom, bo zaczyna uważać, że jest bóstwem. Chora psychicznie, megaloman i Ty - jedyny uczciwy, poczciwy i dobroduszny w tym trójkołowym rowerku.

Zbysław alias Zbysiu:
Gówno - to był aktualny status Twojego położenia. Najpierw walka z gunwnem, potem gówno z dobrych widoków na kobiece kształty, a teraz brązowa breja z ciała Lucyny naciera na Twoją pozycję. Niczym zwinny trawler, tudzież podwodny ciągnik rolniczy, ewakuowałeś się z wanny. A Lucyna jest zadowolona z siebie i właśnie myje sobie włosy. Jest Ci już poważnie niedobrze. Jeśli kiedykolwiek wy coś tenteges, to najpierw wymoczysz ją w silnie żrących substancjach i środkach dezynfekcyjnych. Tak to teraz kija by Ci było szkoda, aby dotykał tego pomiotu. O! Jest wanna obok! Wskoczyłeś do niej i nagle coś pociągnęło Cię na dno...wśród zbąbelkowanej wody zobaczyłeś tuzin gołych krasnoludzkich bab.
Zaczął się gwałt. Zanim straciłeś przytomność z powodu niedotlenienia mózgu (brak powietrza + ubytek krwi w górnych partiach ciała), przeprosiłeś w myślach Partridge'a za to, że kiedykolwiek uznałeś go za mięczaka. Facet zniósł to w chuj twardo, pomimo tego, że kiwał się jak picza w kącie...

Lucyna, Partridge:
Zbysiu wskoczył radośnie do wanny obok. Nagle zniknął pod wodą, pewnie zanurkował. nurkował dobre 5 minut, ma wdech facecina. Po 5 minutach jego ciało wyleciało w z wanny, jakby Lewiatan wyrzygał niesmaczny kawałek padliny z dna morskiego. Facet leży nieprzytomny, golusieńki jakby wyszedł z łona matki, tylko nie ubabrany krwią i wodami płodowymi. Nagle odzyskał przytomność i zaczął się powoli, ledwo żywy czołgać w kierunku Partridge'a.
Lucyna jednocześnie zauważyła, że woda jest brązowa. Musiał syf pójść z rur. Cholera, oby tylko na włosach się nie osadził, bez różnicy których.

Zgwałcony Zbysław:
Boli.
Ale w końcu wytrzeźwiałeś!

Zbysław, Lucyna, Partridge:
Powiedzieliście, co mieliście powiedzieć, zostaliście odpowiednio zgwałceni, krasnoludy usłyszały, co miały usłyszeć i zobaczyły, czego nie chcieli widzieć. Miażdżyryj chwiejnie powstał, oszołomiony osobistościami, na które miał pecha trafić i rzekł:
-Okej, już wszystko rozumiem. Czyli w ruch szło chlanie, kibel bał się spirytusu, a o dziwo wszyscy chodzą wokół nawaleni, tylko nie do komnat mego ojca. No to ja już mu powiem, co tu się dzieje! Poddani go oszukują?! Upadek naszych czasów! Co to...
Odwrócił się, a gdzieś w tle jebutnęło aż Wam na łby posypał się kurz ze ścian.

Oddział WT i MOD:
Ta brama była już ostatnia. Pora na kulminację, czyli rzeź!

Zbysław, Lucyna, Partridge:
Do łaźni wpadł zakrwawiony krasnolud, łagodnie rzecz ujmując - bez prawej nogi i lewego ramienia, ale nadal było czuć od niego spiryt.
- Panie! Demoniszcza wparowały na kwadrat! Zabijajo szystkich jak leci, Twój ojciec...Twój ojciec...
- Co z nim?! - Miażdzyryj pochwycił rannego nie przejmując się tym, ze aorty sikają posoką na jego zajebiste wdzianko. - Mów, bo zwariuję!
- Najebany... - rzekł ranny posłaniec odwalając kitę w typowo krasnoludzkim styli - szybko i bez pierdolenia

Miażdzyryj delikatnie odłożył jego ciało na posadzce, dobył topora (takiego z +20 do dmg i +600 do charyzmy, bo gość zaczął wyglądać, jak bóg wojny) i bez słowa ruszył biegiem. A jego obstawa za nim.

No. To chyba jest jak zwykle. Koniec nic nie robienia, nie spania, odpoczywania na czyjś koszt.

Zbysław
Zimno Ci w klejnoty, ale nie wiesz czy to efekt niedokrwienia czy szurania parówą po zimnej posadzce.

Partridge
Przestałeś się kiwać. Nadchodzi śmierć? Pożoga? Unicestwienie? Armageddon? Domokrążca z niepalnymi dywanami? Powstałeś. Spojrzałeś niewidzącym wzrokiem w wejście do łaźni.
Ooooooch, kurwa, ale byś zaczął spierdalać, ale Twoja drużyna jest w rozsypce i w gównie (czyt. Lucyna).

Lucyna
Musisz przyznać, że Zbysiu ma wielkie jądra. Śmiesznie się za nim ciągną po tej posadzce i zostawia mokry ślad jak ślimak, hahaha! A mówią, że jakby kobiecie obciąć nogi to taki by robiła, dobre sobie. Oho, Partryś chce chyba podjąć walkę z nieznanym, cały on!
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline  
Stary 28-03-2018, 15:44   #164
 
ShrekLich's Avatar
 
Reputacja: 1 ShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputację
- Moi towarzysze... - Zbysław zaczął zdyszany i na chwile przerwał pełzanie. - Widziałem tam pod wodą rzeczy, przy których ten wasz czarnoksiężnik to pierdoła jakaś.
Zaczął znów się czołgać z powrotem w stronę basenu Lucyny. Może jeszcze zostało tam trochę czystej wody... Zresztą zaraz mu jajka odpadną od tego szurania. Doczołgał się niemal na skraj basenu, ale nie zdołał wpłynąć do wody. Metr przed wodopojem zwymiotował i po prostu legł.

Leżał tak sobie, dobrych parę chwil, aż w końcu odetchnął głębiej i dokończył swój monolog, który zaczął po wypełznięciu z wodnego Tartaru.
- Ale to nic, może mój mózg jakoś to wytrzyma zanim zeżrą nas demony. - Spojrzał na krwawiącego posłańca, od którego waliło gorzałą. - A tak jak już przy demonach i pijanych władcach, to mam tyle do powiedzenia na ten temat...
W tym momencie puścił głośnego bąka, wypuszczając przy tym z tylnych części ciała niezidentyfikowany płyn.
- Nigdzie nie idziemy. I tak nam pewnie nie zapłacą, nawet jak pomożemy. Te niziołki to szczwane bestie interesu, więc bez papierka to nic nie dadzą. Spierdalajmy stąd, póki jakiś cholerny diabeł nas nie zeżarł.

Po skończeniu wywodu, chwilę jeszcze leżał, po czym w końcu podjął ponowną walkę i tym razem zdołał się doczołgać do wody. Trochę już zdołał się umyć, zanim nie weszła Lucyna, ale jak widać, nie jest mu pisana czystość. Jego ciało wpadło w brązowe głębiny wód i przez dobrą minutę się nie wynurzało. Potem Zbysław zdołał jakoś dotrzeć do granicy basenu i wynurzył się z wody, biorąc głęboki oddech. Następnie po prostu walnął głową w posadzkę przy basenie i już nie wstawał. Był mniej więcej w pozycji syrenki, którą tatuś wywalił na brzeg.
 
ShrekLich jest offline  
Stary 29-03-2018, 08:38   #165
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Zbysiu
Nie wiesz po kiego grzyba wlazłeś do tej brei, która wydała symfonicznie *śśśślurp*, gdy Twe ciało przebiło jej wierzchnią warstwę i zagłębiło się w odmętach kału, uryny, łoniaków z ciała Lucyny i czegoś, co kiedyś było wodą, ale teraz pewnie zmutowało w substancję nieznaną chemikom amatorom. Ta minuta spędzona w szambie była w pewnym sensie zawieszeniem transcendentalnym, w którym umysł stwierdza, że fajnie by było być na emeryturze, ale nie takiej od pierwszego do trzeciego dnia miesiąca, ale na pełnym wygarze z szastaniem deklami na lewo i pod skosem w prawo.

W pierwszej chwili miałeś nadzieję, że te krasnoludzkie miłośniczki gwałtów na facetach nie sprzedały Ci jakiejś nowoczesnej bazy wirusów, chociaż z całą pewnością Twoją fujarę już oblega niezwyciężony tryper (typowa choroba zawodowa regularsów armijnych lubujących się w pacyfikowaniu wsi). Cóż, trza będzie maczać w rumianku i pić pokost wedle babcinej receptury, która w swoich historyjkach przy niedzielnych obiadach nie przeruchała wyłącznie króla i jego babki.

Umysł zaczął Ci odpływać. Niedokrwienie może i mija, ale cofająca się krew napotkała w żyłach resztki stężonego alkoholu, więc kolizja biochemiczna nieco zakłóca obrót tlenem w organizmie. I chuj, nie chce Ci się żyć po tym co widziałeś i poczułeś, a poczułeś wiele razy.

Nagle znowu byłeś w swoim domu rodzinnym. Pierdolony niedzielny obiad, który jadłeś najszybciej jak się dało, aby powiedzieć "Skończyłem!", pokazać, że nie masz w gębie ani kawałka suchej jak zelówa wołowiny i uciec do pokoju, aby tylko nie musieć słuchać opowiastek babki. Matka przyniesła deser. Kurwa mać, beza z guwnem - tak to nazywałeś. Matka uważała, że umie robić toffi, ale przy obróbce cieplnej coś jej nie szło, pomimo że pracowała kilkanaście lat w hucie żelaza, z czego 99% czasu spędziła na L4, bo była leniwą krową. Ostatecznie toffi było gęste, ciemnobrązowe, miało grudy, a mamusia dla hecy dodawała do niego rodzynek. Powstrzymałeś łzy.

I czas się zatrzymał. Babka oblizywała parszywie usta obierając banana, tatko zasadził głęboko palec w nos, chyba po to, aby podrapać się paznokciem po mózgu, a matka nachylona świeciła półnagimi cycami w kierunku wuja Myrosława, który chyba się trzepał na ten widok pod stołem. Wszyscy bez ruchu, a Ty jedyny rozglądałeś się jak debil pytając, czy wszystko okej. Cisza.

Nagle do domu na pełnej kurwie i koksie wparował gostek w brązowym, mocno znoszonym habicie, przewiązany w pasie łańcuchem krowiakiem i okularach przeciwsłonecznych na ryju. Łeb miał łysy, ale cały w tatuażach przedstawiających mapę gwiezdną i mapę drogową pobliskiego sołectwa.

- Elo, siema! - Zamachał łapskami, podszedł do Ciebie i przybił Ci pionę w czółko. - Jestem Rufus, ale mów mi Ziomal. Jesteś Zbysław, a ja mam do Ciebie sprawę, bo Twój mózg wszedł w stan nadnaturalny, a jako że jesteś magusem, to mamy taki proceder, że musisz przejść taki stan oświecenia. Wiesz, jebane głupoty dla frajerów noszących spodnie z krokiem w kolanach, ale taki tam absolutny mus.

Zrobił pauzę, chyba po to, aby nadać jakiejś wielkiej mocy jego słowom. W sumie wyszło tak, że chrząknąłeś, a on się ogarnął i dokończył:

- Odpowiedz mi na trzy pytania, ja Ci dam odpowiedzi do wyboru i na tej podstawie ocenię ostatecznie Twój rysopis osobowościowy. No to tak..

I tu padły pytania oraz możliwe do wyboru odpowiedzi:

Pytanie 1
Idziesz ulicą, widzisz jak walec drogowy potrąca psa. Walec ucieka z miejsca zdarzenia, a pies piszczy przetrącony, jak ósemka napisana przez gnolla z dysgrafią. Co robisz?
a) idę dalej, mam w dupie takie zdarzenia, bo jeszcze powiedzą, że to ja go potrąciłem, a przy okazji zgwałciłem, a potem mnie będą gwałcić w więzieniu;
b) rzucam psiakowi gałązkę, aby zaaportował - zawsze chciałem mieć pieska i nazwę go Kataperter.
c) pomagam psiaczkowi wykonując coup de grâce przy pomocy kamienia, ale że słabo rzucam kamieniami, to tych coup de grâce wyszło trzydzieści.

Pytanie 2
Stary mag przekazał Ci zwój z czarem "Instant uśmiercenie", który może rzucić nawet wioskowy jełop, taki jak Ty w ten deser. Zwój po rzuceniu czaru znika. Musisz zabić jedną osobę, bo stary mag zakłada, że z mordy jesteś psycholem. Kogo zabijasz?
a) mamę;
b) tatę;
c) wszystkich, oprócz Katapertera.

Pytanie 3
Czy lubisz gołe baby?
a) tak;
b) nie;
c) wszystkie odpowiedzi są poprawne, włącznie z tą.

Rufus czeka na Twe odpowiedzi.


Lucyna i Partridge
Zbysiu jakoś tak pląsa po posadzce nieprzytomny. Chyba coś mu się śni. Gdzieś w oddali mocno zagrzmiało, chyba krasnoludy odpaliły swoje machiny wojenne. Robi się coraz głośniej i już czuć zapach lejącej się na lewo i prawo juchy.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 29-03-2018 o 08:46.
Bergan jest offline  
Stary 29-03-2018, 12:07   #166
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Po tym, co przeszedł Zbyszek, elf nie dziwił się, że jego uwaga zbiegła gdzieś na peryferia świadomości. Tymczasem wokół nich rozgorzał chaos przez duże ce. W górnych sztolniach wrzało od bitew, zewsząd dochodziły krzyki oraz sporadyczne “jeeeszcze jeden i jeszcze raz!”. Wniosek był taki, że piekielne pomioty najwyraźniej zrobiły sobie eskapadę do podziemnego królestwa. Zważywszy na stan jego mieszkańców, nie miały trudnej roboty. Część krasnoludów wystarczyło pchnąć do przodu, aby wstały dopiero w przyszłą środę.
Mieli zatem dwie opcje. Mogli stawić się za brodaczami i usłyszeć w zamian kilka kalumni pod swoim adresem. Partridge nie wiedział co prawda czym kalumnie są, lecz w pełni wystarczało mu podarowane krzesło.
Nachylił się do Zbysia i podniósł go. W tej samej chwili wszystkie stawy Silverballsa odpowiedziały zawodzeniem, którego nie powstydziłaby się banshee z dwudziestoletnim stażem.
- Lucyno, nie udźwignę go sam. Pomóż mi i zabierajmy się stąd do miejsca, gdzie zamiast fruwających toporów częstują puddingiem. Mmm, pudding... - zamyślił się, upuszczając maga na posadzkę.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 29-03-2018 o 12:20.
Caleb jest offline  
Stary 29-03-2018, 13:14   #167
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
-Skoro jesteś taki silny to może pomożesz mi z Mieczysławem?- zapytała ironicznie. Podeszła po Zbysia. Gówno z niej chyba już odpłynęło kanałami ściekowymi do Radomia, tam mieszka jej ciotka-klotka, ładna miejscówka, ładna dzielnica tylko Polacy jacyś tacy wybredni na to Miastko*.
-Ty bierz nogi ja biorę głowę - powiedziała Lucyna. No co, nie będzie oglądać mu klejnotów i to sinych, a w dodatku skórka chyba zeszła z przyrodzenia mężczyzny. Ach co za proza życia. Dwa elfy, w tym jeden widzący, a ten mag drugi mag co chwilę musiał się wykazać męstwem. Za to drugi elf, bo ona jest jedną nie? Jedna baba na dwóch chłopa, który jeden z nich był z nią od zarania dziejów. Oraz ją zrespił. Ona też kiedyś musi go zrespić i będą kwita. Nie wie co to słowo oznacza, ale kwita to chyba kawałek bułki bez masła i z dżemem obok kanapki to, wg niej jest kwita. Usłyszała jakiś rumor za drzwiami tam, gdzie przed chwilą był konował, któremu trzeba było wyjaśnić przebieg misji. Przebieg wynosił jakieś 25 metrów od chodnika do kibla + wysokość delikwenta.
-Bitwa. Ja mam oprogramowanie protokolarne nie niszczące - powiedziała do siebie dziewczyna obracając się szybko wokół siebie myśląc, że się ubrała jak w Simsach. To chyba jednak wkrótce nie działa jak myślała. Ona chyba powinna w końcu myśleć, ale nie to nie dla niej. Myślenie jest dla idiotów.
-Lucyna cię poprowadzi. Nie bój nic - powiedziała do Partridge’a i puściła do niego oczko, którego i tak need widział. Znała się na magii nie? Ma Magisterskie Ubezpieczenie Zdrowotne Autobusów w skrócie MUZA. To jak się skoncentruję i będzie miała odpowiednią ilość many nawet płynnej many to postara się wyczarować oczy dla Pana elfa by jej kompan w końcu mógł ujrzeć wybrankę swego losu na “własne oczy”. Znów cytat z Gfiezdnych Fojen. Lubi ten program Magdy Gessler.



*Miastko - dzielnica zapijaczonych grubych policjantów z Radomia.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036

Ostatnio edytowane przez Adi : 29-03-2018 o 16:01. Powód: Autokorekta
Adi jest offline  
Stary 01-04-2018, 10:06   #168
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Partridge
Pudding zaprzątnął całą Twoją styraną życiem psychikę. Krasnoludy raczej wolały mięso i napoje o mocnej zimnej konstystencji, która powodowała zamroczenie, więc nie było nawet sensu prosić ich o ukręcenie tego szlachetnego deseru ku uciesze Twojego gustu. I tak pewnie dodali by do niego masy spirytusu, a jakoś miałeś dość promili w swoim organizmie na kolejne trzy miesiące. Zabrałeś się za podnoszenie Zbysia. Co jak co, czułeś na karku oddech, ba, powiew śmierci, jednakże dobry z Ciebie chop, więc zostawić nieprzytomnego na pewną śmierć nie szło w parze z Twoim charakterem. Poza tym taki mag mógł się do czegoś przydać. Każdy zawsze pierwszy atakował magów, bo byli bardziej podatni na wykrwawianie się, a dzięki temu Ty mógłbyś wcześniej zająć bezpieczną pozycję umożliwiającą (nie)skuteczny obszczał z łuku i zapewniającą bezpieczną ucieczkę z pola walki. Po prostu, mag dawał pewność, że wróg nie zechce w pierwszej kolejności zasilić Twoim ciałem jakiegoś cmentarzu lub płytkiego grobu.

Nie widzisz nazbyt dobrze nagości Lucyny, ale masz nieodparte wrażenie, że coś tu nie gra. Znasz życie, a ono zna dobre dowcipy, chociaż często bolesne i kończące się nienaturalną śmiercią. Pewnie ma włochatą klatę, a owłosienie na nogach z łatwością mogłoby ścierać ser. Pomijasz zupełnie fakt, że ta naturystka zapomniała się ubrać, ale przecież to elf. Jeśli jakimś cudem stąd uciekniecie na powierzchnię, zapewne zrobi sobie strój z liści, mchu i dziczych bobków. Bo jakżeby inaczej miało być?

I nagle chlupnęło Ci w mordę. Wcześniej coś szczęknęło, potem chrupnęło i na końcu bulgotnęło. A na końcu te ciepło na twarzy i zapach krwi. O kurwa, dostałeś!? Złapałeś się za serce i zatoczyłeś na boki. Zawsze, gdy się dostawało, łapało się za serce, to normalne. Tylko zaraz...nic Cię nie boli, a powinno. Nie czujesz też czegoś metalowego lub drewnianego, co mogłoby przebić Twoje cherlawe ciało.

Zatem co?

Przeciągnąłeś dłońmi po twarzy i zebrałeś w nich kawałki czegoś miękkiego, posoki i twarde elementy. Hmmm. Spojrzałeś przed siebie i zobaczyłeś ledwo dwa ciała leżące obok siebie. Przykucnąłeś i zacząłeś macać. Pierwszy to był Zbysiu, poczułeś po...eh, macanie po omacku tak się właśnie kończy. Dobrze, że nikt nie widzi, bo by powiedzieli, że jesteś gejem, a Ty serio lubisz babki. Pomimo że one nie lubią Ciebie, ale to się jeszcze zmieni, gdy w końcu zaczniesz chodzić na siłownię, jeździć sportowym dyliżansem i pić markowe alkohole, a nie wodę z kałuży o smaku błota. Drugie ciało. Tak, to Lucyna i potwierdziły się Twoje teorie, że ma włochatą klatę. Nie ma głowy. Aaaaa, czyli to mózg, krew i kawałki elfki na Twoim licu.

Chętnie byś zwymiotował, ale to nie koniec przygód.

- Oooo, elfiiiggg - usłyszałeś dość skrzekliwy głos. - Będzie jedzone miękkie mięsko, tylko jak widzę, trza będzie najpierw wyparzyć żywcem we wrzątku, bo bród, smród i ubóstwo.

Przerażony spojrzałeś w kierunku, z którego dochodziła ta bardzo nieuprzejma mowa nienawiści międzygatunkowo-kulinarnej. Przymrużyłeś oczy i w feerii pomroczności i pół-niewidomości zobaczyłeś grubaśnego, na oko mierzącego 150 cm wzrostu demona z krótkimi skrzydełkami. Uzbrojony w kuszę. Ah, to dlatego głowa Lucyny zamieniła się w konfetti - demony robiły dość toporną broń, której efekty nigdy nie kończyły się zranieniem, lecz natychmiastowym prosektorium. Przełknąłeś ślinę.

- No, dobra, elfig, nie stawiaj oporu, dej się szybko jebnąć i jadziemy na obiad, hue hue hueeee - demonik odłożył kuszę, dobył sierpa i zaczął człapać w Twoim kierunku.

Poczułeś tylko jeszcze jak Zbysiu się lekko trzącha. No tak, wszyscy spokojnie śpią lub nie żyją, a Partridge wszystko załatwi. Bogdan przyniósł Ci w ząbkach nóż bojowy typu finka. I... nie! Nie uciekł, lecz stanął dzielnie obok Ciebie, aby...

...eh, ten mały gnój zajada mózg Lucyny. Kolega.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 01-04-2018 o 10:10.
Bergan jest offline  
Stary 02-04-2018, 14:11   #169
 
ShrekLich's Avatar
 
Reputacja: 1 ShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputacjęShrekLich ma wspaniałą reputację
W pierwszej chwili Zbysław myślał, że to jakiś poborca podatkowy, który przyniósł rachunek za rozwalone stragany. Jego wątpliwości przeminęły, gdy ten krzyknął, jak jakiś debil "elo" i walnął mu w czoło. To ewidentnie nie było zachowanie, jakiego spodziewał się po tych kanaliach z ratusza. Oniemiały patrzył tylko i słuchał tego dziwnego bełkotu, próbując ogarnąć umysłem, czy czasem matka nie dosypała czegoś jeszcze do toffi. Przeorał sobie parę razy pazurami po skórze i przekonał się, że jednak nie jest na haju. Skupił więc swój zdezelowany mózg i próbował zapamiętać odpowiedzi na pytania.

- Eee, aaa, yyy... - Zbysław prze chwilę trawił wszystkie odpowiedzi w mózgu, który po jakiś 11 sekundach wypluł odpowiedz, a te została wysłana do jego gębowiny. - Jedynka to chyba będzie odpowiedź be. Zawsze chciałem mieć psa, ale mnie do schroniska nie wpuszczają.

Wysilił swój mózg, by przypomnieć sobie pozostałe pytania i w końcu udzielił odpowiedzi.
- Nie zabiłbym jednego ze swoich rodziców, bo w końcu mi desery robią. Fakt, że są zwyrodniali i grożą mi porzuceniem na Fyberii, ale w końcu to moja rodzinka.. - Zastanowił się przez chwilę i odpowiedział. - Żeby było sprawiedliwie, to wszystkich zabijam. Chociaż pewnie by mi to nie wyszło, bo czar jest tylko jeden, a mnie nawet na placyku zabaw dzieci pobiły.

Zbysław najwyraźniej wykorzystał całe zwoje inteligencji na ogarnięcie, że zwój zabija tylko jedną osobę, więc na ostatnie pytanie Rufus musiał czekać dobre półtorej minuty. Po upłynięciu tego czasu, Zbysiu krzyknął odpowiedź.
- EF!
Po tej, jakże bogatej merytorycznie wypowiedzi, wziął łyżkę w łapę i postanowił spróbować, czy może karmel da się zjeść.
 
ShrekLich jest offline  
Stary 04-04-2018, 11:24   #170
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Kiedy Partridge dotknął tego, co zostało z Lucyny, przeszył go dreszcz porównywalny z delirką wujka Edgara, zwanego Naczelnym Bimbrownikiem Żołędziowego Lasu. Po drodze ów zimna fala skręciła do jego śledziony, wątroby oraz jelit, aby wywrócić je wszystkie na drugą stronę. Wynikiem tego procesu aparat gębowy elfa otworzył się, wydając z siebie ciche cholera-cholera-cholera.
Lucyna raz odwaliła kitę, to fakt. Lecz tym razem już nic nie mogło jej odratować. Świadczył o tym brak dużej części głowy, której zawartość wypływała właśnie pod jego nogi.
Dorwała ją istota pochodząca z miejsca, gdzie definicją dobrej zabawy było dziurawienie innych albo przypiekanie im stóp. Najgorsze, że Partridge pozostał z demonem sam na sam. Zbyszek nadal uczył się liter alfabetu w stanie półprzytomnym. Chwaliło mu się nadrabianie braków w edukacji, tylko czemu akurat teraz?
Normalnie wcale by się nie zastanawiał, tylko obrócił na pięcie i tyle go widzieli. Lecz tutaj chodziło o Lucynę. Sporo przeżył z tą dzierlatką od kiedy wpadł na jej krągłości w pewnej karczmie. Co prawda nigdy jej nie widział, lecz zawsze miał zapamiętać ton głosu, zapach oraz finezję, z jaką potrafiła zdzielić prawym sierpowym. Całość tych wspomnień uświadomiła mu, iż mógł coś do rodaczki czuć. Choć niewykluczone, że po prostu ssało go w żołądku.
W każdym razie, po raz pierwszy oblicze zagrożenia nie sprawiło, że zechciał salwować się ucieczką. Zamiast strachu, w którym pławił się jak monarcha w kawiorze, poczuł coś nowego. Gniew. To było dość kuriozalne uczucie, kiedy zamiast trzęsących się nóg, chciało się przydzwonić komuś w zęby i głośno krzyczeć.
Pierwszy akt odwagi w życiu to jedno, umiejętności bojowe drugie. Partridge mógł zwyczajnie rzucić się na demona, lecz wtedy skończyłby zapewne jak Lucyna. Musiał mieć na gagatka sposób i szybko tenże odnalazł. Przypomniał sobie o nowym nabytku w postaci krzesła na plecach, które wyciągnął jednym, zgrabnym szarpnięciem. A przynajmniej próbował, aby na takie wyglądało, kiedy obicie uderzyło go w potylicę.
- Zaraz zobaczysz jak się kończy zadzieranie z elfami - warknął w bliżej niesprecyzowanym kierunku.
Partridge posiadał jakąś wprawę w walce meblami. W czasach swojej młodości uczestniczył nawet w ustawkach chuligańskich stolarzy. Dwa zwaśnione stronnictwa walczyły wtedy o wyższość między wykonaniem w buku i jesionie. Silverballs co prawda nie miał żadnego interesu w bitce. Ot, przechodził obok i dostał w głowę kawałkiem blatu. Liczyło się to jednak jako aktywny udział, za co otrzymał order i emeryturę kombatancką w postaci zniżek na tapicera.
Wykręcił młyńca krzesłem, namierzając przeciwnika. Ze względu na to, że jego kończyny przypominały raczej suche badyle, trudno przychodziło mu rozhuśtać rękę. Użył jednak wszystkich swoich sił i cisnął wreszcie siedziskiem w kierunku oponenta (miał taką nadzieję). Aby dodać sobie animuszu, ryknął jeszcze głosem berserkera z krainy astmatyków.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 04-04-2018 o 13:29.
Caleb jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172