|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-04-2007, 13:40 | #1 |
Reputacja: 1 | "40. piętro" New Alrec. Jak mówi się wśród okolicznych mieszkańców, to właśnie to miasto było osadą pierwszych osadników kontynentu amerykańskiego. Rzekomo już w okolicach X wieku pojawili się tu pierwsi wikingowie, którzy postanowili pozostać w tym nowym, wspaniałym świecie dłużej. Ich walki z tubylcami przebiegały z dość zmiennym szczęściem, aż pewnego dnia po prostu wyruszyli na północ, na tereny dzisiejszej Kanady. Co ich do tego skłoniło- nie wiemy. Stan Massachusetts został w większości opuszczeni, a potężni wikingowie zapewne zakończyli swój żywot gdzieś w kanadyjskich lasach. Dopiero w XVIII wieku na terenach jednej z osad, teraz już znajdującej się setki metrów pod ziemią, powstało miasto. Pochodzenie nazwy New Alrec zaginęło gdzieś w mrokach dziejów i w historycznej czarnej dziurze. Nie pozostało zbyt długo małą, spokojną osadą- zaraz po słynnym „bostońskim piciu herbaty” do wówczas jeszcze wsi przybyły setki osób- niewolnicy, którzy w większych miastach byliby skazani na śmierć za tak wielkie nieposłuszeństwo i sami bogaci kolonizatorzy, którzy bali się kolejnych powstań… Miasto ominęły wielkie powstania, wojna secesyjna też nie dotarła do New Alrec. Dopiero podczas drugiej wojny światowej na terenie całkiem już wówczas sporego miasta powstało jedno z tych mniej oficjalnych amerykańskich lotnisk wojskowych. Po zimnej wojnie zostało one zresztą przebudowane i oddane do użytku publicznego jako- w latach osiemdziesiątych- jedno z najnowocześniejszych lotnisk w całych Stanach. Na chwilę obecną populacja New Alrec to ponad pół miliona ludzi, a liczba ta- w związku z ostatnimi archeologicznymi sensacjami- ciągle rośnie. Niektórzy mówią, że Boston powinien zacząć się bać, bo w najbliższych latach może stracić pozycję największego w stanie miasta. New Alrec jest też jednym z ulubionych miast inwestorów- położone jest w całkiem dobrym miejscu, a przy tym sporo tańsze od Bostonu. Co ciekawe, New Alrec przyciąga też tysiące fanów zjawisk paranormalnych. UFO jest tu widywane regularnie, dziwne sny przytrafiają się co drugiej osobie, a policja rozbija średnio dwie sekty miesięcznie. Niektórzy mówią o artefaktach prastarych kultur zakopanych gdzieś pod miastem, inni o klątwie rzuconej na żyjących tu dawniej wikingów przez potężnego szamana tubylców… Dziwaków nigdy nie brakuje. A tak między nami, to New Alrec jest cholernie nudnym miejscem… *** 40. piętro New Alrec, 8.VII.2009 Zanim jednak zdobędzie się szczyt, trzeba dojść do drzwi frontowych, co w porannych korkach było wyjątkowo trudne. Rower i podróż pieszo- to z pewnością najlepsze rozwiązania o poranku. Autobusy stały razem z samochodami, a tramwaje zniknęły z miasta jakieś dziesięć lat temu. Korki więc były, są i z pewnością będą nieodłączną częścią krajobrazu New Alrec. Tą niewątpliwie niemiłą dla kierowców sytuację starają się ze wszystkich sił załagodzić wszelkie rozgłośnie radiowe, które najwięcej uwagi przykładają właśnie do swych audycji porannych. Konkursy, piosenki, przekomiczny show Terry’ego O’Dale’a- rzeczywiście, potrafią zaciekawić i wywołać uśmiech na twarzy, ale problem pozostaje… Tymczasem w wielkim biurowcu New Dreams Johnston T. Cravey siedzi na parterze i spogląda swymi złośliwymi, świńskimi oczkami na wejście. Ktokolwiek przekroczy próg drzwi- Cravey zerka najpierw na zegarek, a potem wstukuje parę słów do komputera. Podobno nigdy się nie pomylił, zawsze dobrze oznacza kto kiedy przyszedł. Czasem jeszcze rzuca jakąś uwagę- czy to dotyczącą stroju, czy czasu przybycia i wybucha piskliwym rechotem. Nikt nie lubi Johnstona T. Cravey’a. Plan na ten dzień w korporacji był prosty- wejść, wjechać najpierw na szóste piętro, do tymczasowo urządzonej tam Sali Pamięci, zostawić kwiaty dla zmarłego przed dwoma dniami nocnego stróża, pomilczeć parę chwil pod czujnym okiem dyrekcji i wrócić do pracy. Bez większego żalu, bez refleksji- i tak chyba żaden z pracowników nie widział stróża, który do pracy przybywał pod osłoną nocy. Pracownicy byli pewni, że zaraz zacznie się kolejny nudny dzień pracy. Strasznie się pomylili...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |