Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-10-2007, 23:57   #81
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
~~No i mnie odprawił. Chyba nie nadaje się na ochroniarza. Trudno~~ Mnich powędrował do swojego pokoju. Miał szczęście i w pokoju czekało na niego mydło, lustro, brzytwa i ciepła woda. ~~Przyda się trochę o siebie zadbać. Może elfka na mnie przychylniej spojrzy. Może jak będę ją prosił o pomoc to pomoże mi, a nie jakiemuś futrzakowi~~. Starannie i powoli się ogolił. Nienawidził się golić, ale uwielbiał być ogolony. Otarł ostrze brzytwy. Odłożył ją na szafkę. Myśl o kąpieli jakoś nie napawała go euforią, toteż poprzestał na dokładnym umyciu rąk i głowy. Gdy usłyszał wezwanie na śniadanie to jego reakcją było tęskne spojrzenie w stronę posłania. Ruszył powolnym krokiem w stronę jadalni.

Mi Raaz jadł wraz ze wszystkimi. Obietnica obiadu była jedynym powodem dla którego młodzieniec hamował swój wilczy apetyt. Jakoś tak po smażonym bekonie, a przed kawałkiem świeżego chleba Alkus podzielił się swoimi spostrzeżeniami.
- Kiedy podawali kurczaki, słyszałem z dołu jakieś jęki. Loch, albo coś w tym guście. Nie mam pojęcia czy może to mieć jakieś znaczenie, ale lepiej żeby wszyscy wiedzieli. Nie chciałem mówić tego na głos, można urazić gospodarza lub poważnie mu się narazić, jeśli nie powinniśmy o tym wiedzieć, a ktoś z domowników by usłyszał. Przekaż to pozostałym, jak będziesz miał okazję zrobić to nie zwracając uwagi. Gdybyśmy mieli pogadać, zapraszam do swojego pokoju, wydaje mi się, że tam nikt nas nie podsłucha. Tylko błagam, nie nad ranem... - powiedział młody kusznik.
- Hehe, teraz jest ranek bracie - wywód Alkusa przypomniał Mi Raazowi, że nie próbował kurczaka. - możesz na mnie liczyć, przekaże wszystkim. Kwadrans po śniadaniu spotkamy się u ciebie w pokoju.

Mi Raaz pochylił się w stronę Nirela.
- Przyjacielu, nasz kusznik słyszał jakiś jęk prawdopodobnie z piwnicy. Ja osobiście proponuje to zbagatelizować, ale mimo wszystko spotykamy się kwadrans po śniadaniu, żeby to sprawdzić.
Po kilku słowach do łowcy mnich wziął kilka plastrów boczku i schował do swojej podręcznej sakwy na prowiant.

Po wstaniu od stołu mnich podszedł do Merlisy.
- Pani racz wybaczyć, że niepokoję, ale Alkus, kusznik, wyraził obawę, że może trzeba komuś pomóc w piwnicy posiadłości. Za kwadrans spotykamy się w jego pokoju.
W czasie gdy rozmawiał z paladynką Alkus zagadywał Achmeda.

Mi Raaz nie miał pojęcia czym może zająć się przez te piętnaście minut do spotkania drużyny, dlatego poszedł prosto do Alkusa. Zapukał delikatnie do drzwi i czekał na reakcję Rączki. Dla pewności cichym głosem powiedział:
- To ja Mi Raaz

(O ile mnie zaprosił)

Młodzieniec stał wyprostowany z rękoma skrzyżowanymi na piersiach. Zaczął swój wywód:
- Posłuchaj, nie chcę wątpić w Twoje możliwości, ale trochę mi się to dziwne wydaje. Tylko ty to usłyszałeś. Czy to możliwe, że zmęczenie płata Ci figle? Czy mogło Ci się to zdawać? No i o ile Ci się nie zdawało, to jaki to był rodzaj jęku? Bo możliwe przecież, że to tylko kamerdyner zmusza do jęczenia jedną z pokojówek w piwnicy na wino. Zresztą może nawet słowo "zmusza" nie jest dobre do określania przyczyny jej jęków. Teraz poczekamy, zobaczymy kto się zainteresuje tą sprawą i gdy zbierzemy drużynę, to ruszymy odbić tę cierpiącą niewiastę z rąk kamerdynera - uśmiech który teraz był na twarzy mnicha mógłby uchodzić za lubieżny.
 
Mi Raaz jest offline  
Stary 22-10-2007, 10:07   #82
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Merlisa w milczeniu zjadła posiłek. Smakował jej wyśmienicie. Rozmyślała nad tym wszystkim co się zdarzyło. Nie potrafiła zrozumieć co się dzieje. Po posiłku wstała i skierowała się do swojego pokoju. Wtedy dogonił ją Mi Raaz.

- Pani racz wybaczyć, że niepokoję, ale Alkus, kusznik, wyraził obawę, że może trzeba komuś pomóc w piwnicy posiadłości. Za kwadrans spotykamy się w jego pokoju. - elfka skinęła głową.

- Dobrze - powiedziała cicho i uśmiechnęła się do chłopaka. Nie poszła nawet do swojego pokoju. Od razu stanęła w umówionym miejscu i czekała na resztę.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 22-10-2007, 11:30   #83
 
Khemi's Avatar
 
Reputacja: 1 Khemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znany
Nirel spokojnie zajadał się kurczakami, boczkiem i każdym innym, niezdrowo przysmażonym mięsiwem. Z oporami jadł też jajka czy inne tego typu drobiazgi a zieleniny wszelkiego rodzaju nie ruszał wcale. Każde mięso zagryzał kawałkiem sucharów i innego pieczywa, jakie mógł dostrzec a popijał wszystko gorącymi napojami. Nawet, jeśli udało mu się dostrzec piwo lub wino - nie ruszał tych trunków ~na to będzie jeszcze czas~ Rzadko miał okazję jeść taką różnorodność potraw. Może w tej posiadłości to nic dziwnego ale on spędził całe życie na bezdrożach, żywiąc się tym, co zdołał upolować i przygotować sobie na podróż. Nic też dziwnego, że przez dnie lub czasem nawet tygodnie jego posiłki były monotonnie nudne, czasami składające się bez przerwy z jednego rodzaju mięsa, dojadanego owocami leśnymi. Nie to, żeby mu zbrzydło leśne jedzenie, ale każdy organizm potrzebuje różnorodności.
Kątem oka zauważył niezręczne ruchy Mi Raaz'a, wskazujące na próbę nawiązania kontaktu. Oderwał kawał kurczaka i trzymając resztę w dłoni, lekko odwrócił głowę w kierunku mnicha.

Mi Raaz pochylił się w stronę Nirela.
- Przyjacielu, nasz kusznik słyszał jakiś jęk prawdopodobnie z piwnicy. Ja osobiście proponuje to zbagatelizować, ale mimo wszystko spotykamy się kwadrans po śniadaniu, żeby to sprawdzić.

- yaszzne... dhhuhuu - , rzekł Nirel, niezamierzenie wypluwając kawałki soczystego kurczaka, których jeszcze nie zdołał przełknąć.
Rozejrzał się szybko dookoła, i odpowiadając głupim uśmieszkiem na uśmiechniętego szeroko Mi Raaz'a szybkim ruchem zgarnął kawałki mięsa pod stół. No cóż, obyczaje, stanowiące nieodłączną część życia takich posiadłości były mu obce a Nirel tak czy inaczej nie zamierzał się ich uczyć a tym bardziej sobie ich przyswajać i jakby nie było, nie zamierzał wcale tego ukrywać. Z początku chciał zignorować takie informacje, tak, jak stwierdził sam mnich lecz w mig przypomniał sobie scenę walki na drodze. Rączka był pierwszym, nie licząc sokoła, który dostrzegł kolejnych, skradających się napastników. ~Jeśli jego zmysły choć po trochu są tak wyostrzone, jak zmysły ptaka-łowcy, to chyba należy mu oddać honor i przynajmniej zbadać sprawę.~ - Pomyślał tropiciel z już podjętym zamiarem odwiedzenia Alkusa i przynajmniej dowiedzenia się, o co chodzi.

Sokolnik dojadł kurczaka, popił gorącym napojem o cierpkim smaku, podobnym do tego, jaki sam parzył w puszczy z liści mięty. Wstając od stołu zabrał ze sobą jeszcze trzy kromki sucharów, z których dwa schował do kieszeni a jeden spokojnie zaczął przeżuwać. Rozejrzał się jeszcze po drużynie, zauważając, że Achmed i Rączka już wychodzą a Mi Raaz oraz Merlisa rozmawiają w korytarzu za drzwiami. Sam więc udał się do swego pokoju, tam przejrzał szybko swoje pakunki. Przypasał miecz i sprawdził, czy nóż dobrze umocowany jest za cholewą buta. Będąc pewnym dobrego zamocowania broni wyszedł, aby odszukać pokój Rączki. Nie zajęło mu to długo, a z korytarza już widział, że pod pokojem stoi z zimnym wyrazem twarzy elfia panna. Podszedł do niej i uśmiechnął się niedbale, nie wiedząc, jak miałby się witać z taką osobą. - jak się czuje wilk? - zapytał, jako, że było to jedyne co mu przyszło akurat do głowy.
 
__________________
Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia...
Khemi jest offline  
Stary 22-10-2007, 12:43   #84
 
Silwilin's Avatar
 
Reputacja: 1 Silwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znany
- Dobrze zrobiłeś, że powiedziałeś temu gadule, aby poinformował resztę, na pewno to zrobi.
- Hehe, w zasadzie to powiedziałem mu bo siedział najbliżej mnie. Ale chyba masz rację, ten koleś duużo gada...

***

Wszedłszy do swojego pokoju, Alkus uważnie rozejrzał się czy na pewno wszystko wygląda tak jak to zostawił. Potem ułożył się na łóżku z miłą perspektywą odpoczynku w prawdziwym łóżku. Powinien się obudzić w południe, słońce będzie na pewno mocno grzało, a on był przyzwyczajony do budzenia się o konkretnej porze. W sumie nawet gdyby przypadkiem zaspał, na pewno ktoś go obudzi. W ciągu kilku sekund zaczął się pogrążać w bardzo przyjemnym stanie snu. Już miał odpłynąć całkowicie, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Nie nachalne, ale ewidentnie pukanie.
- To ja, Mi Raaz.
- Wchodź - złodziejaszek natychmiast strząsnął z siebie strzępki snu, który już go ogarniał i usiadł na łóżku w niedbałej, pozycji, nie sugerującej, że przymierzał się do spania. Mnich wszedł i zamknął za sobą drzwi.
- No, co jest?
- Posłuchaj, nie chcę wątpić w Twoje możliwości, ale trochę mi się to dziwne wydaje. Tylko ty to usłyszałeś. Czy to możliwe, że zmęczenie płata Ci figle? Czy mogło Ci się to zdawać? No i o ile Ci się nie zdawało, to jaki to był rodzaj jęku? Bo możliwe przecież, że to tylko kamerdyner zmusza do jęczenia jedną z pokojówek w piwnicy na wino. Zresztą może nawet słowo "zmusza" nie jest dobre do określania przyczyny jej jęków. Teraz poczekamy, zobaczymy kto się zainteresuje tą sprawą i gdy zbierzemy drużynę, to ruszymy odbić tę cierpiącą niewiastę z rąk kamerdynera - zakończył przemówienie Mi Raaz dając Rączce wreszcie dojść do głosu.
- Stary, masz gadanę. Ale do rzeczy. Widzę, że rzeczywiście bynajmniej we mnie nie wątpisz. Więc pozwól mi coś wyjaśnić. Po pierwsze, jak mówię, że coś słyszałem to znaczy, że słyszałem. Po drugie, gdyby to był jęk pokojówki posuwanej przez kamerdynera to bym nie zawracał dupy. Po trzecie nikogo nie będziemy odbijać, bo nie za to nam płacą. Powiedziałem ci o tym, dlatego, że czasem pozornie nieistotne szczegóły mogą mieć wielkie znaczenie, z podkreśleniem na czasem i mogą. A teraz otwórz drzwi bo ktoś tam czeka. Nie zapowiadałem imprezy z dziewkami u siebie, tylko powiedziałem, że jakby co... Z resztą nie ważne, po prostu ich wpuść.
Kiedy wszyscy znaleźli się w jego pokoju, Rączka stanął przy drzwiach, żeby słyszeć czy ktoś na zewnątrz nie przechodzi korytarzem, po czym westchnął i zaczął jeszcze raz, niezbyt głośno, ale zdecydowanie:
- Widzę, że nie wyraziłem się zbyt precyzyjnie. Owszem, słyszałem jakiś jęk spod podłogi i nie był to jęk dziewki męczonej przez lokaja. Powiedziałbym że prędzej odgłos lochu. Chciałem, żeby wszyscy wiedzieli, tak na wszelki wypadek. Nie sugeruję żadnego działania. Uważam je za nie wskazane. Uważam też, że nikt z mieszkańców nie powinien wiedzieć czy domyślać się, że coś wiemy, bo może to zostać źle odebrane, niezależnie od tego co w tym kontekście będzie znaczyć słowo "odebrane". Jeśli mamy coś z tym zrobić, to co najwyżej poinformować Rahuna, choć on niemal na pewno to zignoruje, i pewnie jeszcze nas ochrzani, oraz trzymać oczy i uszy otwarte. A teraz skoro jesteśmy tu razem, to wszyscy mogą się wypowiedzieć co o tym sądzą...
Gadanie nie było jego ulubioną czynnością, chyba że opowiadanie historyjek przy winie. Trzeba było trzymać gębę na kłódkę, ten jęk na pewno nie będzie miał żadnego znaczenia, a jeszcze narobią sobie kłopotów. Heh...
 
Silwilin jest offline  
Stary 22-10-2007, 12:59   #85
 
Khemi's Avatar
 
Reputacja: 1 Khemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znany
- No cóż. Jeśli o mnie chodzi, to sądzę, że powinieneś iść to sprawdzić. Skoro już tu większość z nas przyszła, to raczej świadczy o naszym zainteresowaniu. Żeby nie było, że się pakujemy gospodarzowi do piwnic to sam mógłbyś tam zejść a ja z Mi Raaz'em staniemy sobie jak gdyby nigdy nic na dole przy kuchni i będziemy po prostu rozmawiać, jednocześnie zabezpieczając twoje tyły. Powód, dla którego tropiciel wybrał taką a nie inną pozycję na "czaty" była niezaprzeczalnie bliska odległość od kuchni. Nie interesowała go dziewka ani lokaj ale raczej zawartość spiżarni. Teraz tylko oczekiwał jakiegoś gestu potwierdzenia od Mi Raaz'a oraz Rączki. Elfka raczej nie nadawała się do tego rodzaju planów, będąc w swej błyszczącej i brzęczącej zbroi.
 
__________________
Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia...
Khemi jest offline  
Stary 22-10-2007, 16:04   #86
Gem
 
Gem's Avatar
 
Reputacja: 1 Gem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znany
Krasnolud bez słowa pałaszował śniadanie. Jadł i pił wszystko co miał przed sobą. Jego żołądek zdawał się być bez dna, gdyż pochłaniał ogromne ilości jedzenia. Wkrótce po tym, jak podano gorące mięso, Gnargo, w chwili ciszy w trakcie jedzenia, głośno beknął, czym wprawił w zdziwienie zasiadających przy stole. Krótkie spojrzenia w stronę "zainteresowanych" i już powrócił do jedzenia. Nie odezwał się ani razu. Po skończonym posiłku rozsiadłsię i dłubał w zębach.

- Macie wolne do obiadu.

~~No i co ja będę robił? Najchętniej to bym jeszcze coś zjadł. Chyba nic się nie kroi ciekawego. Za dużo ludzi, wyjdę i wrócę tu później.~~
Wstając od stołu kierował się w stronę wyjścia, gdy zaczepił go Achmed i przekazał wiadomość. Krasnolud nie odpowiedział nic
~~Jęki? Nic nie słyszałem. Narad nie lubię. Po co dyskutować, jak trzeba działać. Chociaż, jeżeli to co mówi było prawdą, to może się szykuje coś ciekawego. Trzeba będzie sie temu przyjrzeć.~~
Gnargo widząc jak sala pustoszeje, chwilę odczekał, a następnie wrócił, jedząc i pijąc dalej, w samotności. Krzątające się służki odstraszał wzrokiem, a na żadne zebrania nie zamierzał iść. Jednak pomimo pozornej nieuwagi i rozproszenia bacznie nadstawiał uszu i oczu, aby w razie jakiegoś znaku nie przegapić okazji, wywiązania się ze swoich obowiązków, czyli zabijania.
 
Gem jest offline  
Stary 22-10-2007, 19:21   #87
 
Achmed's Avatar
 
Reputacja: 1 Achmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znany
Achmed zapukał do drzwi od pokoju Alkusa i nie czekając na zaproszenie wszedł do środka. W pomieszczeniu znajdowali się już wszyscy oprócz Gnargo.
- Widzę, że się spóźniłem. Zdążyliście już ustalić, co robimy w sprawie jęków, jakie usłyszał Rączka?- Nie czekając na odpowiedź kontynuował- Ja uważam, że powinniśmy to sprawdzić. Jeden z nas, najlepiej Rączka, ale jeżeli nie chcesz mogę to być ja, powinien po cichu zejść do piwnicy i sprawdzić, co tam się dzieje. Na podstawie tego, co tam znajdziemy zastanowimy się, co robimy dalej, bo jeżeli to jest zwykły loch i nie ma tam nic, co by mogło zagrażać Rachunowi to nie powinniśmy się mieszać w prywatne sprawy gospodarza. Skończył i czekał na odpowiedź pozostałych.
 
Achmed jest offline  
Stary 22-10-2007, 20:27   #88
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
- Miło słyszeć waszą opinię. Zatem Rączka idziesz na zwiad? wyglądasz na kogoś kto sie sprawdzi w tej sprawie. Ale jak nie chcesz, to pójdzie Achmed. Niby możecie iść obaj, ale wtedy ryzyko wykrycia drastycznie wzrasta. Ja z Nirelem staniemy w kuchni, albo w okolicy i będziemy debatować o tym i owym, a Merlisa mogłaby przejść się po okolicy zobaczyć czy Rahun, albo nasz gospodarz czegoś nie podejrzewają. Po co narażać się na łamanie praw gościnności? Zatem im ciszej to załatwimy tym lepiej. Nie wiem jak wy, ale ja mam nadzieję, że nie wpakujemy się w żadne gówno. Co do tego który schodzi na dół, to tylko schodzi, rozgląda się i wraca. W nic nie ingerujemy! - mnich czekał na reakcję pozostałych, zwłaszcza Alkusa
 

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 23-10-2007 o 13:36. Powód: pomyliłem imię kolegi i mi groził CKMem
Mi Raaz jest offline  
Stary 24-10-2007, 10:10   #89
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
W izbie Alkusa

Staliście w pokoju Alkusa i debatowaliście nad planem dalszego działania. Niezależnie od powodów jęków, tymczasowy mieszkaniec był święcie przekonany, że na pewno nie były to jęki rżniętej pokojówki, zgrzybienie drzwi czy hulanie wiatru. Te jęki to było coś innego, coś jakby nie z tego świata, albo coś martwego. Nie żeby Alkus już kiedyś słyszał jęki duchów, bo te podobno postarzają o kilkadziesiąt lat, ale na nic naturalnego to to nie brzmiało.
Do jęków chędożonej dziwki nie pasował jeszcze jeden drobny szczegół. Od rozpoczęcia pobytu w domu nie spotkali nikogo prócz gospodarza i służki. Coś tutaj śmierdziało na kilometr, i to bynajmniej nie on wdepnął w kupsko. Nie wydawało się też, by to Gnargo pierdział czy się nie mył. Tutaj wyraźnie zalatywało trupem.
Do pokoju wszedł Achmed
- Widzę, że się spóźniłem. Zdążyliście już ustalić, co robimy w sprawie jęków, jakie usłyszał Rączka? - Nie czekając na odpowiedź kontynuował - Ja uważam, że powinniśmy to sprawdzić. Jeden z nas, najlepiej Rączka, ale jeżeli nie chcesz mogę to być ja, powinien po cichu zejść do piwnicy i sprawdzić, co tam się dzieje. Na podstawie tego, co tam znajdziemy zastanowimy się, co robimy dalej, bo jeżeli to jest zwykły loch i nie ma tam nic, co by mogło zagrażać Rachunowi to nie powinniśmy się mieszać w prywatne sprawy gospodarza.
Jedyną odpowiedzią były słowa wytatuowanego mnicha
- Miło słyszeć waszą opinię. Zatem Rączka idziesz na zwiad? Wyglądasz na kogoś kto sie sprawdzi w tej sprawie. Ale jak nie chcesz, to pójdzie Achmed. Niby możecie iść obaj, ale wtedy ryzyko wykrycia drastycznie wzrasta. Ja z Nirelem staniemy w kuchni, albo w okolicy i będziemy debatować o tym i owym, a Merlisa mogłaby przejść się po okolicy zobaczyć czy Rahun, albo nasz gospodarz czegoś nie podejrzewają. Po co narażać się na łamanie praw gościnności? Zatem im ciszej to załatwimy tym lepiej. Nie wiem jak wy, ale ja mam nadzieję, że nie wpakujemy się w żadne gówno. Co do tego który schodzi na dół, to tylko schodzi, rozgląda się i wraca. W nic nie ingerujemy! - mnich czekał na reakcję pozostałych, zwłaszcza Alkusa.
Ten w odpowiedzi tylko skinął głową. Nic więcej nie mówiąc rozeszliście się po domu.

Pokój Merlisy

Przechodząc obok swojego pokoju elfka usłyszała kwilenie i drapanie w drzwi. Gdy je uchyliła ranny wilk rzucił się na Merlisę przewracając ją. Zwierzę stanęło na elfką i zaczęło lizać ją po buzi.

Kuchnia

Nirel i Mi Raaz poszli do kuchni. Pomieszczenie było niemalże tak samo wielkie jak sala jadalna. Na trzech wielkich piecach stały garnki, w których gotowała się zupa i ziemniaki – zapewne na obiad. W wielkim piekarniku piekł się prosiak. Kuchnia, urządzona równie bogato co cały dom nie robiła jednak takiego wrażenia jak pozostałe lokacje, działo się tak dlatego, że w tym miejscu było widać życie codzienne. Coś bulgotało, coś skwierczało. Nigdzie jednak nie było kucharki czy kucharza.

Zwiad

Rączka błąkał się po piętrze od dłuższego czasu. Zaglądał do różych pokoi. Większość z nich była zamknięta na klucz i choć zamki były proste do otwarcia Alkus zrezygnował z otwierania pozostałych po otwarciu siódmego. Złodziejaszek przeszukał prawie cały parter (pomijając pokoje kupca i gospodarza oraz Merlisy) i nigdzie nie znalazł wejścia do piwnicy. Przechodząc po raz kolejny głównym korytarzem zobaczył jak służka wita kolejnego gościa. A była nim prześliczna elfka.

Dzień dobry

Służka otwarła drzwi wysokiej, nadzwyczaj urodziwej elfce o brązowych włosach.
- Dzień dobry Pani, w czym mogę pomóc?
- Jestem Gwaenhvyfar aen Eileann, podróżna bardka. Szukam miejsca by odrobinę odpocząć przed dalszą podróżą. Czy istnieje możliwość zatrzymania się tutaj?
- Zaraz zapytam Pana
- odpowiedziała pokojówka zazdrośnie patrząc na figurę nowoprzybyłej kobiety, choć sama również nie miała się czego wstydzić. - Myślę jednak, że Pan nie powinien mieć przeciwwskazań i z chęcią panią przyjmie.
Bardka skinęła lekko głową i weszła do środka. Hol, właściwie to hal był wysoki na trzy piętra. Wielkością przypominał średniej klasy oberżę, zaś całość otulały niczym matka ramionami swe dziecię niskie schody prowadzące na piętro. Podłoga z gładko szlifowanego białego marmuru stukała przy każdym kroku. Po chwili pojawił się gospodarz domu.
- Witaj Pani. - mężczyzna skłonił się nisko i pocałował elfkę w dłoń. - Jestem Jegor i rad jestem, żeś zagościła w mym domu. Przyozdobisz go swym pięknem, a muzyka znów zagości wśród starych ścian. Maria zaraz panienkę zaprowadzi do pokoju, a ja zapraszam na obiad.
Gospodarz jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Maria zaś zaczęła iść wzdłuż korytarza prowadząc Gwen do jej izby. Elfka po drodze minęła jakiegoś młodzieńca, który wpatrywał się w nią, jakby w życiu elfki nie widział. Po kilku krokach Maria otwarła jeden z pokoi, który wcześniej przeszukał Alkus.
- Proszę, oto pani pokój. Przyjdę zawołać panią na obiad.
Pokój był niewielki, z miękkim łożem, kilkoma komodami i kufrem na ubrania. W prawej ścianie były drzwi prowadzące do drugiego pomieszczenia, które najprawdopodobniej było jakąś łaźnią. Całe pomieszczenie wyłożone było marmurem, a na środku w podłodze wybudowany był zbiornik na wodę, teraz niestety pusty. Zbiornik ten z całą pewnością służył do kąpieli i to na pewno nie dla jednej osoby.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...

Ostatnio edytowane przez rasgan : 24-10-2007 o 15:32.
rasgan jest offline  
Stary 24-10-2007, 12:08   #90
 
Linderel's Avatar
 
Reputacja: 1 Linderel nie jest za bardzo znanyLinderel nie jest za bardzo znanyLinderel nie jest za bardzo znany
Gwaenhvyfar z pełnym zadowolenia uśmiechem rozejrzała się, po pokoju. Trochę dziwna wydawała jej się cisza panująca w posiadłości- wszak w takim wielkim dworzyszczu potrzeba było wielu rąk do pracy, a nigdzie nie dojrzała krzątającej się służby, poza jedną jedyną służką, która otworzyła jej drzwi i zaprowadziła do komnaty. Była jednak w zbyt dobrym humorze, aby przejmować się drobiazgami. Nucąc pod nosem wesoło obskoczyła tanecznym krokiem wszystkie kąty komnaty i przylegającej do niej łaźni. Wskoczyła na miękkie łóżko i niczym dziecko turlała się radośnie po miękkiej pościeli, śmiejąc się do samej siebie. ~ To twój szczęśliwy dzień~ pomyślała sobie, wtulając nos w puchowe poduszki. Już miała zrzucić z siebie odzienie i oddać się słodkiej bezczynności, kiedy przypomniała sobie, że musi zając się stojącą na dziedzińcu srebrzystogrzywą Alephreil i dość sporym bagażem, który przy niej zostawiła. Zwykle zajmowała się tym służba, lecz wyglądało na to, że w tym wyludnionym, choć pełnym przepychu domostwie będzie musiała sama się tym zająć. To znaczy, sama zająć się poszukiwaniem kogoś, kto za nią wtaszczy bagaże do jej pokoju- przecież była kobietą, a nie godzi się aby płeć piękna sama nosiła swoje tobołki. Młodzieniec, którego mijała w drodze do pokoju wyglądał na odpowiedniego do tego celu, choć wszystko wskazywało na to, że on również jest tu gościem. Miała jednak przy sobie cały arsenał uśmiechów, którymi mogła skłonić go do współpracy. Wróciła korytarzem do holu. Tym razem nie spotkała tu nikogo. Z drugiego skrzydła dobiegły ją męskie głosy,z których żaden nie należał do gospodarza. ~Może jednak w tym domu nie jest aż tak pusto~pomyślała i skierowała się szybkim krokiem w stronę kuchni, jak się domyśliła po wabiącej ją tam apetycznej woni. Spotkała tam dwóch mężczyzn. Ku jej zdziwieniu, żaden z nich nie przypominał kucharza ani kuchcika, a takie persony zwykła widywać w kuchni. Oni jednak chyba byli równie zdziwieni jej widokiem.W pierwszym z nich od razu rozpoznała człowieka lasu- po wyglądzie i po.. hmmm..zapachu.Jego proste, wygodne ubranie przesiąknięte było wonią leśnego runa, igliwia i dymu z ogniska. Chociażby przez te lubiane przez siebie wonie poczuła do niego sympatię.Do momentu kiedy zobaczyła rękawicę sokolnika. Od razu pomyślała o Lindorie, która przycupnęła sobie beztrosko przy oknie jej pokoju. Uspokoiła się jednak, bo chociaż sokoły bardzo lubiły słowiki i to bynajmiej nie ze względu na ich srebrzyste trele, to jej ptaszyna była zaradna i w razie potrzeby nawet przed sokołem umiałaby umknąć. Drugi mężczyzna zwrócił na siebie jej uwagę przede wszystkim swoim ubiorem.Uniosła lekko brwi z dezaprobatą. Barwy płomieni wymalowanych na kurtce i spodniach jakoś nie pasowały jej do siebie. To, że od lewej skroni aż po brodę jego twarz zdobił całkiem spory tatuaż, nie zrobiło na niej wrażenia. W końcu sama miała na skroniach misterny tatuaż określający jej szlachetne pochodzenie.~ W tym dziwnym domostwie więcej jest gości niż służby~pomyślała~To dość niezwykłe wśród bogatych ludzi, którzy nawet w podróż zabierają ze sobą hordę pachołków~ Uśmiechnęła się do mężczyzn z zakłopotaniem.- Czy panowie mogliby mi pomóc wnieść moje bagaże do środka? Dopiero przed chwilką tu przybyłam i nie spotkałam nikogo, kto mógłby przyjść mi z pomocą...- rozłożyła bezradnie ręce.
 

Ostatnio edytowane przez Linderel : 24-10-2007 o 15:54.
Linderel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172