Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-11-2008, 21:32   #91
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Ambu klęcząc czuł, jak jego dusza krwawi. Opadł na ziemię, ręce opuścił wzdłuż ciała. Wszystko przepływało przez niego, a on nie myślał. Kiedy martwe ciało obsunęło się na ziemię, miał wrażenie, jakby ktoś wyrwał mu serce z piersi. Jego własne ciało zdawało się zupełnie bezwładne. Nie podlegające woli.

A potem grzmoty, błyski, deszcz. Docierały do jego duszy, zdając się rozrywać ją na kawałki. Ostatnim wysiłkiem woli zakrył uszy, lecz to nie pomogło. Słyszał każde słowo Archanioła. Słyszał każdą kroplę deszczu bijącą wściekle z nieba. Pomiędzy nimi zniknęły łzy.

Teraz był przynajmniej pewien jednego - znalazł się w środku wojny. Bunt toczył się dalej. A on ponownie odpowiedział się po tej samej stronie. Przynajmniej na razie. Zapalniczka zdawała się parzyć ciało, mimo że znajdowała się w kieszeni kurtki.

Ambu stracił czucie z zimna, jakby dusza odcięła się od fizycznej powłoki. W głowie miał mętlik. Wyjaśnienia Asmoda by najmniej nie pomagały. Zdawało się upadłemu, że tylko dzięki dłoni Archanioła stoi na nogach.

"Czy to Bóg się złości na mnie? Czy mnie nienawidzi? Ale to On mnie porzucił. Zostawił mnie i ogród. Odszedł. To ja Go powinienem nienawidzić! Nie potrafię. Zgubiłem się. Panie, komu mam wierzyć? Jak Cię znów odnaleźć? Jak uratować Formidiela?"

Nie wiedział, co się dzieje. Ta dziwny promień nad głową. Przed oczami przelatywały kolejne sceny. Jego ciało zdawało się odrzucać duszę. Nie wiedział, jakie sceny pozwalają mu obejrzeć. Choć to ostatnie zdaje się pokłonem człowiekowi. Ambu przymknął oczy. A jeśli teraz się zagubi? Jedyną pewną rzeczą, była dłoń Archanioła. Ambu zacisnął mocnej palce. Ale co z Morfem?

Głos Archanioła odsunął niepewność. Dokoła pozostałości po bitwie. I to uczucie, jakby znów był dawnym sobą. Mógł poruszyć skrzydłami. Co ważniejsze, MIAŁ skrzydła. Patrząc na Asmoda zdał sobie sprawę, że on sam tez musiał wyglądać inaczej. Czy Ambroży Stiel bardzo różnił się od Ambusitiela? Zapewne nawet znacznie.

Na pytania Archanioła jedynie potakiwał posłusznie głową. Wydawało mu się, że jeśli puści jego dłoń zniknie na zawsze. Ruszył za Asmodem, kiedy ten lekko pociągnął go za rękę. Wszystko docierało do niego jakby zza szyby. Wspomnienia wróciły. Ziemia w porównaniu z Niebem była taka... na wskroś fizyczna. Tutaj każdy krok zdawał się wypełniać ciało przyjemnością. Szkoda, że trwał tak krótko. W końcu dotarli do celu.

Niby-kaplica do złudzenia przypominała tę, w której przez kilka chwil trzymano go zaraz po pożarze. Ambu zapatrzył się w ogień, który Fanuel trzymał pomiędzy dłońmi. Nie zauważył, kiedy Asmod zaczął siłować się z drugim Archaniołem. Poczuł jedynie, że jego dłoń stała się pusta. Spojrzał lekko nieprzytomnie na Trójkę Tronów. Potem na swój miecz.

"Po co my tu...? A tak. Uratować Azazela. To po toś bratku przybył do szpitala, co? "

Ambusitiel uśmiechnął się, jak szaleniec. Lista grzechów robiła się coraz dłuższa. Niech i tak będzie. Zaśmiał się i zaatakował Trony, które zdążyły zalewie postąpić dwa kroki, odcinając im drogę do Azazela.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 21-11-2008, 22:17   #92
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Samotna walka z trójką Tronów, szkolnych na dzien. i godzinę wydawała się posunięciem iście szaleńczym. Szczęk stali, zwarcie, uderzenie, nie liczyło się nic więcej. Szczęk, szczęk. Nie było już nic więcej. Oni walczyli bez woli, lecz i w Twej walce nie było do końca pasji.
Nie to, co w dantejskich scenach przed Twymi oczyma. Asmodeusz i Fanel siłowali się miotając po ścianach. Echo uderzeń przeplatało się w złowieszczym koncercie ze skrzyżowanymi mieczem Twoim i niebiańskiej gwardii. Cóż to było za uczucie, czysta rozkosz pojedynku. Te podniosłe odczucie napawało niczym narkotyk, niczym dotyk ukochanego anioła.

-Dosyć.

Azazael zawsze był dumnym aniołem i tę dumę zachowywał do końca. Podniósł się z wielka gracją i mocarnie uderzył Fanuela. Chociaż nie w pełni sil pochwycił tamten ogień i go zgasił. Tak oto archanioł nie otrzymał swej kary. Boski Ogień był miotany raz od zyskującego siły Azazela do Asmodeusza. Na tą chwilę praktycznie nie przejmowali się Tobą.
Metafizyczny ból przeszył twe ramię, potem kark pod ostrzami aniołów. Padłeś pochwycony przez nich. Bolało ich czysty dotyk, bolało żelazne postanowienie i bolał cios ostrzem. Lecz chociaż nazwać to bólem, nie był to taki okropny ból, jak męki ziemskiej egzystencji. Ratunek, Fanuel trzymany przez Asmodeusza i czysty gniew Azazela, tak straszny w tych chwilach, że mógłby wystraszyć same słońce. I faktycznie, w pomieszczeniu pociemniało, a Trony uciekły, złamane wolą. Archanioł pokiwał przecząco głową. Spoglądał raz na Ciebie, raz na Fanuela.

-Ambustielu, można Ci zaufać?

Rzucił porozumiewawcze spojrzenie do Asmodeusza, sam był jeszcze słaby. Lecz to co pokazywał przechodziło najśmielsze oczekiwania, wielki duet manipulatora i dewianta wraz z pyszałkiem i brutalem. Lecz w tym tkwiła moc.

-Nie możemy pozwolić aby Satnael upadł, nie on.

Fanuel nawet się nie szarpał. Zimne oblicze, pewność siebie, myślenie. I te grymas twarzy, wyrzutu, surowego wykonawcy wyroków. Uśmieszek Asmodeusza. Dumna głowa Azazela.
Ból przeszedł w mrowienie. Znowu w niebie, czemu tak.

-Musimy lecieć dalej, a ktoś musi przypilnować tego tu... Dasz radę utrzymać archanioła? Maluczki, a silny na duchu?

Azazael położył ci rękę na ramieniu jakby generał nowej armii, dodając otuchy. Przez sklepienie było widać ostatnich z aniołów goniących za Satanaelem.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online  
Stary 21-11-2008, 22:59   #93
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
"Musiałem doprawdy zwariować. Albo przestać myśleć trzeźwo. Morf, gdzie jesteś?"

Czyste szaleństwo. Wiedział o tym, ale zbagatelizował. Już samo to, że było ich trzech, a on jeden. Tyle wystarczyło, aby go pokonać. Ba! Wgnieść w ziemię. Ale musiał ich zatrzymać tak? To zatrzymał.

"Człowiek, który nie ma nic do stracenia, bywa groźny."

Ambu dyszał, rany zdawały się pulsować. Naprawdę tak czuł. Że nie ma ci do stracenia. Jego trzewia trawiła miłość, która przynosiła szaleństwo. Tutaj, w Niebie, ludzkie emocje opadły nieznacznie. Może też przykryte zostały przez ten ból? Doprawdy, że też Trony go nie zabiły od razu - czyżby głupi miał szczęście?

"Ambusitielu czy można Ci zaufać?"


No właśnie, można? Raczej nie. Sam sobie przestał ufać. Spojrzał w stronę Fanuela i przypomniały mu się słowa Uzjela. "Uważaj na niego". Wypowiedziane w innym kontekście, w innym czasie, miejscu, świecie. Głęboko zabrnął. Już pomógł uratować jednego z upadłych. Właściwie jeszcze nie upadłych. Zmieniali przyszłość. Azazel już nie pojawi się w przy łóżku Ambu w płomieniach. Fanuel nie wtargnie do szpitala. Nie odbędzie się spotkanie z Asmodem i Uzjelem. Nie będzie żadnych "dwóch tygodni".

Co znaczy, że Archaniołowie w Niebie nie spodziewali się zupełnie, tego co planowali Asmod i Azazel.

Ale co się stało z gwiazdą? Pewnie właśnie Mefistofel ją kradnie.

- Wątpię, iż mu sprostam, ale mogę spróbować dać Wam trochę czasu. - rzekł patrząc w ziemię.

Musi podjąć decyzję. Albo z nimi, albo przeciw nim. Czego chce Bóg? Nawet nie ma Morfa, aby pomógł gorszącym spojrzeniem szkarłatnych oczu. Czego pragniesz Boże? Zniszczyć człowieka, czy go uratować?
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 22-11-2008, 13:12   #94
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Asmodeusz spojrzał na rozkruszony miecz Azazela i jego niebiańską dłoń która sięgała po ostrze Fanuela. Czymże była śmierć? Aniołowie byli nieśmiertelni, sam Satanael nawołując do wielkiego buntu wołał o wrzuceniu w Otchłań. Już nie było cierpienia ran.

-Kochany...

W srebrzystym pancerzu Asmodeusza odbijała się Twa twarz, twarz anioła. Podał Ci nie sta wijącego oporu Fanuela, sama wraz z Azazelem wyszedł, podleciał ku najwyższemu niebu.
Boski Ogień milczał, trzymanie archanioła nie sprawiającego oporu – to było dziecinie proste. Lecz nadszedł pierwszy mocarny zryw, cała Twa wola przeciw jego woli, zderzenie w echu grzmotów. Cisza.

-Wszyscy tacy sami, wszyscy tchórze bojący się sądu.

Wyryczał szarpiąc swą świadomością, odbijaliście się jak piłeczka pingpongowa, raz, drugi trzeci, rachuba czasu była tak zachwiana. Tylko nieskończona praca Syzyfa, kiedy myślałeś , że masz go w pełni – starał się wyślizgnąć, a Ty musiałeś go trzymać jak Atlas ziemię. To było straszne. Szarpałeś się z archaniołem.
Przestaliście, melodia miliardów harf zabrzmiała po niebiosach, Serfainowie wylecieli chwaląc pan. Cóż to znaczyło? Jakby otworzono sam pałac Jehowy, jakby któryś z dwóch aniołów, Stanael lub Metatron przyszedł przed oblicze Jahwe. Śpiewy i gra instrumentów zagłuszała mocarne uderzenia Ciebie i Twego więźnia o salę. Wola puściła, coś niezależnie Ciebie, coś jakby zewnątrz, zewnętrzne znużenie walką. Fanuel nawet nie spojrzał na Ciebie, ostateczna pogarda i bez miecza wyruszył najwyżej.
Leżałeś bez sił, podobnie wyczerpany jak wtedy Azazael. Lecz Ty, chociaż odzyskiwałeś siły, to nie tak szybko. Przez kopułę widziałeś Serfaina który unosił się na wszystkich parach skrzydeł, nie zakrywał stóp i oczu, wrzucił harfę, jego imię brzmiało Lewiatan. Leciał i leciał, jakby błądził po niebie, lecz nie szukał nikogo – poszukiwał straconego siebie.
Formidiel, ukochana myśl targnęła Tobą. Gdzie iść? Za Asmodeuszem i Azazelem? Ścigać Fanuela? Poszukać Uzjela? Czy cokolwiek...
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online  
Stary 22-11-2008, 16:53   #95
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Ambu leżał na ziemi i spoglądał w górę.

- Ja się nie boję sądu.
- poruszył wargami, lecz dźwięki zdawały się nie opuszczać ust. One się materializowały tuż przy nim, w pustym pomieszczeniu.

Światło wpadało przez szklaną kopułę. Załamywało się, przez co na ścianach powstawały przedziwne refleksy. To nie tak miało być. Nie tak. Zanim zdążył pomyśleć, jego ciało zareagowało samo. Rozkaz - wypełnienie rozkazu. Zadziwiające, że taki nikt jak on zdołał powstrzymać Archanioła.

Ale Gniew Boży nie miał racji. Ani Azazel, ani Asmod nie obawiali się sądu. Oni mieli ważniejsze cele. Zniszczyć człowieka, ukazać Panu jego marność. To mroziło krew w żyłach. Wytykać błąd Panu. Co za zuchwałość. Usiadł. Przyciągnął kolana do brody i zasłonił się skrzydłami. Nie miał zamiaru ścigać Fanuela. Nie widział powodu, aby jak wściekłe szczenię targać rąbek czyjejś szaty. Może odnaleźć Uzjela? I cóż mu powiedzieć? "Wierz mi, że Asmod i Azazel zmieniają przeszłość, która jest teraźniejszością?" Majaczenia rannego buntownika, którego natychmiast należy skuć.

"Nie mam żadnego dowodu."

W umyśle majaczyło mu tylko jedno: "Formidiel". Ale teraz może uda się, może jeszcze go nie potępili? Może jeszcze nie spadł.

"Szalony zdrajca. Zupełnie jak ja. Cóż z niego zrobiłem?"

Ambu podniósł się i jak pijany ruszył do wyjścia. Złapał kilka piór ze swoich skrzydeł i szarpnął. Ból, piekący ból pozwolił mu lepiej zapanować nad sobą. Ten tępy nie ucichł. Zmęczenie nie odeszło. Ale utrata kilku piór, które teraz opadały na próg kaplicy, pozwoliła uświadomić sobie cel. Rozprostował skrzydła i uniósł się w powietrze. Z pustymi rozłożonymi rękami, cieszył się iż jeszcze potrafi latać.

Asmod mówił, że już upadli. Ale musiał sprawdzić, czy Formidiela nie ma tam, skąd sam spadł. Tam mógł być jego brat. Szanse niewielkie, jednak od czegoś należało zacząć.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 22-11-2008, 17:50   #96
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Leciałeś i krążył w te miejsce. Serfaninowie i ich pieśni gdzieś znikły, tylko Lewiatan błąkał się w obłędzie i żalu. Nad sobą miałeś Tronów i innych aniołów wracających po boju, pod sobą – małe grupki wygranych którzy przytrzymywali buntowników i prowadzili ich pod sąd któregoś z archaniołów czy Książąt. Był to żałosny widok, n tyle żałosny i przepełniający Twe serce żałością i przepełniający Twój duch żałością, że przyćmił cudne uczucie szybowania na niebiańskim wiatr.. Jakże innym jak ta ziemska wichura, jakże inny. Zleciałeś w miejscu swego upadku. Było podobnie, stałeś tam gdzie niegdyś Twe ukochane lica, a grupa aniołów targała jednym buntownikiem który tylko modlił się do Boga.

-Panie, czy to z Twego rozkazu walczymy? Czy gniewasz się na nas?

Słowa utknęły mu w pół gardła kiedy zatoczył się pod mocarnym ciosem oprawcy. Czy tak milo być? Gdzieś w oddali pobrzmiewał głos Uzjela wydającego rozkazy, a dalej – Zakfariela, archanioła i bezwolnego Trona w jednym. Odgłosy biły jednak dalej niżeli sięgał wzrok. Tutaj nawet myśl miała fizyczną wartość.
W błękitnych szatach zakrywających całe ciało, o czarnych skrzydłach i dzierżąc Księgę Tajemnic w której powiadano, że zapisano wszystko – wzlatywał Razjel. Jeszcze nigdy nie było takiego poruszenia w niebie.
Ani śladu tego co szukałeś, nic. Grupa aniołów odeszła. Z świstem miliardów strzał Lewiatan upadł w pobliżu jakby tracąc chęć lotu. Pełzł niczym robak, niczym istota której odebrano chęć życia. Błękitne oczy gdzie poczerniały, cudne oblicze zmarszczyło, przeminęła chwała Serfina, jednego z tych którzy byli cały czas koło stwórcy i śpiewali ku jego chwale. Pełzł w Twą stronę.

-Zwołać do mnie trzecie i pierwsze oddziały!

Mocarny krzyk Uzjela odbijał się echem od chmur i promieni słońca jakby dalej mu ono sprzyjało. Lewiatan zadarł łeb aby spojrzeć w źródło dźwięku i wypłakał kilka łez.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online  
Stary 22-11-2008, 18:42   #97
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Bratobójcza walka. Nie widział tego wszystkiego wcześniej, gdyż spadł. Pożoga i smutek. Cierpienie i żal. Zagubienie. Niebo, choć tak piękne, wypełniło się goryczą i bólem.

"Dlaczego Boże pozostawiłeś nas samych sobie? Dlaczego pozwoliłeś nam na coś takiego?"

Przemoc. Rozwiązanie siłowe, kto pierwszy powali cię na ziemię. Formidielu, gdzieżeś jest?

Widok Lewiatana uderzył prosto w serce Ambu. Prawie go powalił. Żałość i współczucie wypełniło duszę. Powinien uciekać. Odejść i nie patrzeć, szukać dalej. Ale te łzy...

Ambu podszedł do Upadłego Serafina, klęknął przed nim i objął go. Jak brat brata. Tak, jak obejmuje się płaczące dziecko, aby ulżyć mu żalu. Aby odsunąć myśl o tym stłuczonym kolanie, które krwawi. Aby dodać mu choć trochę otuchy.

Sam czuł się zgubiony. Zachowywał się jak szaleniec. Pchał się pomiędzy młot a kowadło. Cierpienie, które tak emanowało od Serafina wypełniło jego duszę. Nie mógł oddychać. Chciał, żeby przestali. Żeby wszyscy przestali!

- Dość! Już wystarczy, dość...- szeptał.

Gdzie wszyscy zatracili swój rozsądek? Nie jesteśmy wcale lepsi od ludzi. Ani o ksztę.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 22-11-2008, 19:14   #98
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Lewiatan nie upadł jak Ty. On tylko nie chciał tego wszystkiego.

-Nam nie wolno nienawidzić, nam wolno tylko kochać. Czemu Bóg milczy do nas?

Dwie z trzech par skrzydeł zatrzepotały w żalu. Lewiatan już nie mógł nawet płakać, nie mógł już nawet mówić. Spoglądał w Twe oczy swą boleścią i nie wiedział co robić. Brat przeciw bratu, żal do Boga który nie wydal ani jednego rozkazu. To nie była wola z Bogiem. To była walka o Boga.

-Bracie, nie wiem kim jesteś, lecz jesteś dobry. Musisz być dobry skoro potrafisz nad tym wszystkim płakać.
Podźwignął Cię i siebie z ziemi, wrzawa po bitwie już nie mąciła wzroku. Wszystkie milkło, tylko Lewiatan mówił.

-Ja już nie chce niczego. Chcę spać do oceanu i tam przeczekać tysiąc lat. Pomożesz mi upaść w wody?

Coś odebrało mu radość trwania u boku Pana i radość życia. I nie mógł być to sam bunt. Chwiał się na nogach, nie dal rady dalej iść ku krańcu nieba, krwawędzi by móc skoczyć i zapomnieć o tym tutaj.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online  
Stary 22-11-2008, 19:48   #99
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Tak ciężko było zdzierżyć jego wzrok. Przypiekał cierpieniem, w duszy dzwonił ból. Ciężko myśleć, oddychać, być. Chciałby zasłonić się skrzydłami i nic nie widzieć. Nie brać w tym udziału. Oni rzeczywiście walczą o Boga. Jakżeż tak można? Jakżeż tak można...

"Słowa pełne boleści i żalu, palą mnie. Czuję się pokonany."


Ambu złapał Lewiatana pod bok, aby pomóc mu iść.
- Nie jestem dobry, jestem upadły. - szedł powoli, chwiał się na nogach. Miał wrażenie, że stąpa po rozgrzanych węglach. Starał się ułatwić każdy krok Lewiatanowi. - Pomogę Ci, jeśli tego właśnie pragniesz.

Chciał jeszcze zapytać, ale zabrakło mu odwagi. "Czy nie uważasz, że ucieczka jest odwróceniem się od Pana?" Nie miał zresztą prawa. On maluczki wobec tego, który śpiewał ku chwale Jahwe.

- Jeśli takie jest Twoje życzenie. - powtórzył zmęczonym głosem.

"Wszystko było "ku chwale Pana". Wojna, walka, krzyki, ból. Po to stworzył nas Pan? Abyśmy zniszczyli się nawzajem? A może jestem tylko naznaczony szaleństwem i dlatego nie pojmuję idei walki? Potępienia człowieka. Nie rozumiem istoty całych tych zmagań. Przecież można kochać wszystkich bez wyjątku tak samo. To, że pojawił się człowiek nie oznacza, że Jahwe się od nas odwrócił."

Natomiast świetnie rozumiał Serafina. Też chciałby uciec gdzieś daleko, zapomnieć się, zniknąć. Ale nie mógł. Formidiel. Musi go odnaleźć. Musi go chronić. Musi...
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 22-11-2008, 21:12   #100
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Lewiatan uśmiechnął się przez łzy w podziękowaniu i ostatnim podżeganiu. Żal ścisnął Twe serce tak, że na chwilę straciłeś czucie swego bytu. Anioł wyślizgnął się z twych rąk i runął ku ziemi, ostatni który spadał jak gwiazda, ostatnia płonąca łza nieba. Jeszcze chwilę spadał nim zniknął z wzorku. Jego skrzydła już się paliły, on sam zaś wił niczym wąż morski, niczym bezkształtna bryła w bólu. Upadek nie był ukojeniem.

-Ambustelu?

Zza Twych skrzydeł dobiegł dumny głos Azazela, spokojnego w tych chwilach i Asmodeusz z głowa opuszczona i wielkim smutkiem w oczach. Milczał. Tam najwyżej stało się coś okropnego. Ty pomogłeś upaść jednemu z Serafinów, oni też przeżyli tragedie. Azazel zdawal się tłumić emocje. Lecz już bez tego dostojeństwa, powiedział.

-Satanel stracił światło jutrzenki, stał się niosącym śmierć i oskarżającą ludzi, gniewem pańskim. Lecz już nie może mówić do Boga...

Głos mu uwięził w gardle, nie mógł wyksztusić dalszej części wypowiedzi, równiej długością. Duma nie pozwalała się mu jąkać i mówić. Asmodeusz spojrzał na Ciebie przytłuczony tym smutkiem.

-Ja idę poszukać Doumy, a Azazael będzie sprawdzał czy Belialr nie upadł. Ty zaś..

Rzucił paniczne spojrzenie na towarzysza, panicznie poruszał mieczem po podłożu.

-Nie wiem czy jesteś w stanie... Przed buntem Satanel mówił z ludźmi, długo przed buntem. I ludzi wyrzucono z Edenu za grzech, tam Ewa miała swe córy. Mało który z nas był tego świadkiem.

Azazael dokończył za niego, opanowawszy się.

-Bracie, zejdziesz na ziemię. Nie skoczysz – polecisz. Omiń Eden bo już od dawna nie ma w nim ludzi. I odnajdź Matkę Ewę. Przekaż jej pocałunek od ukochanego i powiedz by nazwała syna Kain. Rozumiesz?

Znowu zapadła cisza. Uzjel się zbliżał wraz z kilkoma Cherubinami. Wlatywał w Waszą stronę.

-Dasz radę?

Zapytał Asmodeusz widocznie powątpiewając.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172