Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-11-2008, 23:11   #111
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
HAEVEN'S NOT ENOUGH

Ambustiel stał spokojnie. Czekał. Możliwe, że to cisza wokół Doumy spowodowała, że w jego duszy wszystko umilkło. Możliwe, że spojrzenia tysiącu oczu zatrzymały myśli. Albo tak wiele emocji na raz po prostu wypaliło go od środka. Im dłużej spoglądał na Azazela, tym bardziej ten go odrzucał. Jego dufność w siebie, bezczelność, nawet jego gniew zdawał się urągać wszystkiemu dokoła. A najbardziej Bogu. Nie trzeba było go ratować. Tylko spętany mógł poczuć gorycz i zrozumieć swoje błędy. Choć raczej nie wysnuł z nich odpowiednich wniosków.

"Co ja tu robię?"

Spojrzał na Doumę, kiedy jego-nie-jego słowa rozbiły się na powietrzu.

"Przyjął lekcję?"

- Nie sądzę.
- powiedział cicho.
Napotkał spojrzenie Azazela, który nic nie pojął. Tak dumny, że nie rozumiał. Nic a nic. Nie potrafił dotrzeć do prawdy. Oślepł, kiedy miał ją na wyciągnięcie ręki. Co prawda, Ambu też jej jeszcze nie odnalazł, ale miał wrażenie że Archanioł się od niej konsekwentnie oddalał.

- Skoro nie mogę mówić, to może mogę śpiewać? - powiedział i spojrzał w górę. Musiał ochłonąć. Rozprostował skrzydła i bez jakiegokolwiek wyjaśnienia wzbił się w powietrze. Cel. Miejsce, które wskazywał Douma. Cóż kryło się pod tajemniczymi gestami? Możliwe, że nic. Albo coś wielce ważnego. Ciekawego? Nowego?

Czuł pustkę. Czarną ogarniającą całe ciało, umysł, ducha pustkę. I ta odraza. Nie mógł po sobie jej pokazać. Należało schować ją głęboko. Zakryć czymś innym.
Choćby lotem. Lub poszukiwaniami. Nie ważne czego. Wszystko się nadawało.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 25-11-2008, 14:34   #112
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Cisza jużci nie towarzyszyła kiedy wzbijałeś się niczym wolny ptak ku najwyższemu niebu. Lecz burza sama istota Ciszy podążała za tobą postaci archanioła Doumy. Azazael został tam niżej. Cudna pierzyna otulających Cię obłoków i ich przebicie, wzniesienie się właśnie tam. Słonce niczym nie przyćmione tryumfowało na strzelistych wierzch pałaców otaczających niczym płatki róży miejsce gdzie miał siedzieć na tronie sam Bóg. Marmur zdawał się nucić radosną melodię, wszystko ku chwale Jahwe. Douma po chwili również wylądował, lecz nie przyniósł ze sobą ciszy.
Gdzieś na jednej z wierzy czek, na samym szczycie srebrnego dachu siedział wielki anioł którego imię było wszystkim. Strapiony popiera głowę o dłonie, czarne, smoliste skrzydła zdawały się być synonimem śmierci, a miecz jej narzędziem. Z daleka jakbyś był blisko widziałeś żałobne, czarne teraz oczy. I światło jutrzenki zagubione i stracone, chociaż jeszcze do niedawna niesione. Przez tego który mnisie światło. Satanael.
Ten cudny wiatr obmywał Twą twarz z cierpienia, w oddali Metatron głosił nowe prawdy i pokrzepiał zwycięzców nad buntownikami. Tymczasem czarny anioł w całej swej żałobie smucił się dalej. Douma przemówił swymi własnymi ustami.

-On chciał zagłady człowieka. Lecz co innego kazać zabić miliardy, co innego własnoręcznie zabrać w śmierć każdego z osobna. Ja idę zlęknąć się przed obliczem Jahwe. Niebawem wrócę.

Zrobił powolne, flegmatyczne kroki jakby to był Najgorszy sąd jaki może go czekach. I sądząc po zadaniu Satanaela – było gorsze niżeli sąd anielski. Smutne spojrzenie sokoła upatrującego ofiarę rzucił właśnie Satanael w Twe obliczę. Spróbował się uśmiechnąć.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline  
Stary 25-11-2008, 21:55   #113
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Ambu cieszył się tymi ostatnimi chwilami światła, wiatru i wolności. Możliwe, że ich koniec nadejdzie niedługo. Szybciej niż można by przypuszczać. Wolniej niż powinien. "Lista grzeszków" wydłuża się coraz bardziej i bardziej.

Starał się nie zwracać uwagi na głos w tle. Nie chciał wiedzieć, jak jeden z braci upadla pozostałych. Tutaj nikt nie powinien czuć się lepiej tyko dlatego, że wygrał. W tej sytuacji nie ma wygranych. Zwycięstwo smakuje niczym gorycz.

"Douma odezwał się, zaiste interesujące. I jeszcze wróci. To dobrze."

Pokrzepiło to na duchu Ambu. Nie chciał pozostać sam. Bał się tego. Nie wiedział, czego mógł się po sobie spodziewać.

I wtedy Satanael na niego spojrzał. Ambu cofnął się o półkroku i zamarł. Zaczął żałować, że Anioł Ciszy odszedł. Został sam na sam z tym ciężkim smutkiem Upadłego. Niedobrze. Nie radził sobie z własnym. I gdzie jest Azazel?

"Jeśli umowa z Uzjelem dalej obowiązuje, to na niewiele się zdam. Asmod poleciał na ziemię, Azazela zostawiłem poniżej, Douma poszedł się pokłonić Panu. Lewiatan upadł. A dla Satanaela nie jestem niczym więcej, jak następną zabawką. Ta >>zabawa<< zaczyna mnie z wolna przerastać..."
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 26-11-2008, 11:17   #114
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Satanael porzucił smutek gdzieś dalej i spikował w dół stając przed Twym obliczę. Zlustrował Cię oczyma pełnymi nieznanego blasku.

-Czeku szukasz tutaj bracie? Nie mamy ani sądu, ani ukojenia.

Odwrócił głowę w stronę Doumy wchodzącego do miejsca pobytu Boga. Niebyła Serafinow, tylko ta sama cisza która tak umiłował anioł. Stanael ścisną mocno twa prawicę, potem chwycił ją jeszcze jedna ręką. Patrzał w oczy, a ostatnia kruszyna światła jutrzenki.

-Masz odemnie dar światła które jest mi już obce, Upadłeś, przybyłeś z Asmodeuszem, tak? Plan idzie dobrze?

Dreszcz przeszedł Twe ciało, impuls miliardów igieł od ręki do serca i dalej, by zniknąć.
Kawałek potęgi, dobra i bliskości Jahwe. Satanael przygotował się, aby się wzbić wyżej.

-Znajdź Asmodeusza i powiedz mu, że już zbliża się bacz. Nie bacz na inny, oni będą ze mną. Idź bracie za sprawę buntu.

Chciał wzlecieć lecz sama ciemność ściągała go w dół kiedy zaprzedał w Ciebie ostatnie promyki światła. Opuścił głowę na dół, rzucił spojrzenie zbitego psa w kierunku głosu Metatrona i odszedł na piechotę.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline  
Stary 26-11-2008, 22:41   #115
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Ambustiel poznał już strach. Towarzyszył mu, kiedy do szpitala przybył Uzjel. Również wtedy, gdy Morfa gonił pies. Ale takiej odmiany tej emocji jeszcze nie poznał. Chęć ucieczki jednoczesna ciekawości, która przykleja nogi do podłoża. Niepewność oczekiwania z gorącą odwagą działania opatulona ciszą i pustką. Zmęczenie kołaczące się po umyśle. Ale przede wszystkim strach.

Gdy Satanael zbliżył się, coś chciało wyrwać się z jego piersi. A potem ten gorący uścisk. I mrowienie. Światło, iskra bożej miłości. Na pytania po prostu kiwał głową twierdząco, nie mogąc wydobyć z siebie dźwięku.

Czemu, czemu wszyscy bracia byli tacy... Chcieli... Potrzebowali... Plan. Był owy? Przewidywał upadek Lewiatana? Doumę korzącego się przed Jahwe? Maltretowanie pojmanych? Cierpienie, ból, krzywdy?

A może zdawał się prosty na początku. Ukazać występność człowieka i go zniszczyć. Cel uświęca środki. To nic, że bracia cierpią? Że całe niebo pokryte jest krzywdą, żałością, bólem, grzechem i kłamstwem? Chaos wkradł się do świata, który miał być nagrodą.

"W czymże jesteśmy lepsi od ludzi? Zdradzamy, przelewamy krew własnej rodziny i knujemy. Nic, nic nas nie różni. Tylko ta zazdrość."
W piersi grały ostatnie promienie potęgi jednego z jasnych, ale później upadłych. Ciemność dokoła i wykrzywione słowa Metatrona, które miały stworzyć historię od nowa. Z pewnością mu się uda. Wrogość zostanie utrzymana. Krzywda wzrośnie. Lista grzechów powiększy się.

"Czuję się, jakbym zaprzedał duszę... Ha! Przecież tak zrobiłem!"

Uśmiechnął się pod nosem, ale jakże nieprzyjemnie. Gorycz wypłynęła na jego oblicze mieszając się z melancholią i smutkiem.

[i]"Asmod, gdzieżeś jest?"

Powinienem podążać za Tobą. Rzucić tych dufnych w sobie i trzymać się tego, który mnie w to wciągnął. Który mnie wybrał. Tutaj nie znalazłem nic wartościowego." I ruszył wolnym krokiem przed siebie ku granicy Nieba. Rozłożył skrzydła, jakby po raz ostatni żywiąc je jasnym boskim światłem, po czym położył je ściśle wzdłuż pleców. Zanim skoczył, aby pikować w dół jak orzeł, zanim złapał wiatr w nie ponownie, spojrzał jeszcze ostatni raz na Niebo. Wziął w płuca ostatni rozkoszny oddech i przyjął ostatnie promienie światła tak bliskiego Jahwe.

Chciał zapamiętać to i uczucie lotu, gdyż pewnie nie będzie już nigdy mógł go ponownie skosztować. A kiedy już zdawało mu się, że zapisał je we wspomnieniach począł szukać Asmoda. Pragnął go zobaczyć, przywołał jego obraz, licząc iż w ten sposób oda mu się dotrzeć do Archanioła. Skupił na nim swoje myśli, a właściwie cały jego umysł wypełniło jedno pragnienie - dotrzeć do Asmoda.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 27-11-2008, 13:15   #116
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Już prawie straciłeś uświęcony lot i byś upadł bezwiednie. Lecz to światło, ostatni podarek Stanaela był chyba częścią mocy bo i wiatr zadął w Twe skrzydła, glob się zbliżał, słońce ogrzewało plecy, cud wolności – nie móc nic i nie chcieć nic. Czy niebyt był jedną możliwą wolnością?
Drzewa Edenu i dzika przyroda zdawała się trwać na ziemi tylko dla samych siebie od kiedy wygnano z ogrodu Adama i Ewę. Kilku aniołów strzegło bram, ogień mieczy pohukiwał nieznanym dźwiękiem. Wiatr głaskał drzewa, zwierzęta kopiąc nory drapały ziemię – wszystko trwało dla siebie samych. Lecz ten widok umykał Twym oczom coraz szybciej i szybciej, szybko. Pustynie, krzaki, szałasy, suche puszcze. Blisko, blisko ludzkiego siedliska. Kilkaset szałasów i jeden ważniejszych, wiele kobiet było w ciąży. I Ty wiedziałeś, że część z nich urodzi synów anielskich. Odziani w cos co im się nie należało, w skory zdarte z zwierząt i niczym te zwierzęta rozmawiali się sobą widząc Ciebie niczym strzała padającego na piaszczysty plac. Tumany kurzu wzbiły się wyżej niżeli największe drzewo w okolicy, zupełnie przysłaniając Ci obraz osiedla. Lecz upadł. Wiele kobiet pytało, mężczyźni złorzeczyli.

-Czy to jeden z Tych co zabrali nam żony?

-Czy to ten którego kochałam i zdradza mi tajemnice?

Lecz bali się podejść, trwoga ściskała w ostateczności ich serca i stopy. Gdzieś na uboczu żal ściskał czyjeś serce u posad i je czułeś. Pod uschłym drzewem siedziała Ewa. Włosy niczym stado kóz, szyje zdobił naszyjnik niczym rząd wojowników z tarczami, a lica łzy. Asmodeusz spoglądał na nią i na niebo zupełnie obcy na tutejsze zamieszanie. Podczas szlochów Ewy dało się wychwycić słowa:

-Ja nie mogę czekać wieków...

Archanioł pocieszył ja samym swym dobrotliwym spojrzeniem. Chociaż nienawidzili człowieka, Matka zdawała się w swoisty sposób ważna. Nawet jeśli miałaby wykorzystana.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline  
Stary 28-11-2008, 00:47   #117
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Ambu powoli wstał, starając się otrzepać kurz z szaty (co raczej nie miało sensu). Nie zwracał uwagi na ból ciała. Zapewne do niego przywykł. A raczej ból ciała zdawał się lżejszy od bólu myśli, który nie opuszczał go ani na moment. I jeszcze te wrogie uczucia i spojrzenia ludzi. Sam czuł się nie na miejscu i jeszcze ci mężczyźni, jak wściekłe byki i te kobiety, w których spojrzeniu kryła się nadzieja, zdrada, żal, wyrzut.

Chcieć i nie chcieć jednocześnie, to chyba tylko człowiek potrafił. A zwłaszcza kobieta.

Wolałby jeszcze lecieć. Lot był taki... otumaniająco bezmyślnie piękny.

Spojrzał w stronę Asmoda i zauważył to pocieszające spojrzenie. W duszy drgnęła jakaś iskra. Coś zabolało. Cichy żal uderzył znienacka. Czyżby była to... zazdrość? Właśnie tak, zazdrościł Ewie, że jest pocieszna przez Archanioła. Zdał sobie sprawę, że chciałby aby Asmod patrzył tak na niego. Żeby to spojrzenie należało tylko do niego, żeby... Przeraził się własną myślą. Co się z nim działo? Z żalu musiał oszaleć, tak. Tylko to wchodzi w grę.

Ale zazdrość dalej kłuła. "Przecież to właśnie ten archanioł był tym, który pierwszy wziął sobie ludzką kobietę. Któraś z tych tu pewnie należała do niego, zapewne któraś z tych przy nadziei."

Przelotnie zajrzał w twarze obecnych "pań". I ich ciało. Wąska kibić, piersi jak wzgórki, długie nogi, czarujące oczy, smukła jasna skóra - nic z tego nie interesowało Ambu. Nie pociągało go. Choć z drugiej strony posiadać swoje uzupełnienie i do końca życia mieć kogoś przy swoim boku - piękne. Acz nie chciałby takiej ludzkiej kobiety. Kobiety należały do mężczyzn, nie stworzono ich dla aniołów. Dlatego też zapewne nie interesowały Ambu.

"Czemu Asmod wziął sobie kobietę?" Ambu ruszył wolno w stronę Ewy i Archanioła. I znów ta sama nutka odezwała się w sercu. Tak, był zazdrosny, ale dlaczego? O tego upadłego Archanioła? Nie miało to sensu. Formidiel powoli stawał się jakąś abstrakcyjną ideą, dla której gotów był walczyć i zaprzedać swoją duszę, ale stawał się duchem a nie żywym aniołem. Zacierały się wspomnienia o jego głosie, wyglądzie, sposobie zachowania.

Uczuciami kierował rodzaj przywiązania do występnego Archanioła, perwersyjnie umartwiania się, a może z góry samodzielnie nałożona kara? A może to nie zazdrość? Nie znał jeszcze tej emocji, może źle ją rozpoznał?

Zatrzymał się w pewnej odległości i oparł się o drzewo ramieniem. Czekał. Ale na co? Musiał przekazać słowa Satanaela Asmodowi, ale nie chciał mu przeszkadzać. Nie wiedział, czy byłby mile widziany.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 28-11-2008 o 17:30. Powód: błędy natury teologicznej, a właściwie angelogicznej ;]
Latilen jest offline  
Stary 28-11-2008, 20:41   #118
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Ewa zupełnie zignorowała Twa obecność. Pogrążana w rozmyślaniach nawet bardziej niż w żalu, zastanawiając się nad czymś wielce. Asmodeusz odwrócił się w Twą stronę, jego oblicze miało pytający wyraz.

-Co się stało kochany, że już wracasz z nieba?

Ludzie powoli się rozeszli do miejsc które nazywali domami. Wygnani z Raju, teraz tacy marni. Pył zataczał kręgi porywany przez wiatr, a suche drzewa smęciły opowieści jak to było dobrze kiedy one były. Sokół kołował po niebie w poszukiwaniu ofiary. Ten uświęcony rytm świata pulsował pod Twymi stopami jakby kawałek krwi samego Boga. Ewa spojrzała na Ciebie łzawymi, szklanymi oczyma. Poczułeś, jakby ujrzała w Tobie coś znajomego. Może tylko złudzenie. Zniecierpliwiony Asmodeusz spoglądał na niebo i wyczekiwał odpowiedzi, coraz bardziej zastanawiało go co z Azazelem.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline  
Stary 30-11-2008, 11:30   #119
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Ambu patrzył pod nogi. Jego dłoń bawiła się w zapamiętywanie wzoru kory. Szorstka, nieregularna, zdawała się być jak labirynt dla skóry palców. Nie było wiele do powiedzenia.

- Azazel przegrał walkę z Zakafielem. Douma go w końcu uratował, ale potem poszedł klęknąć przed Panem. - sam w pełni nie rozumiał, czy to znaczy, że porzucił bunt? Zresztą kto to wie? Aniołowie otchłani myślą trochę innymi kategoriami. - Kiedy ostatni raz widziałem Azazela, gdyż rozdzieliliśmy się, nic mu nie było. - czuł, że za to mu się dostanie. Sam się zresztą tym obecnie gryzł. Czemu nie poszedł sprawdzić, gdzie się podział Azazel, zanim tu przyleciał? Przez całą wizytę w Niebie był taki... Niemyślący. Niekojarzący. A raczej rozkojarzony. Ten cały ból dokoła, to tak bolało, tak strasznie bolało... - Spotkałem Satanaela. Kazał ci przekazać: "Znajdź Asmodeusza i powiedz mu, że już zbliża się bacz." - zacytował słowa, które wyryły mu się w umyśle, a których jak zwykle nie rozumiał.

W końcu spojrzał na Asmoda, mając nadzieję, że jego zniecierpliwienie nie wzrośnie przypadkiem. Ewa go nie interesowała. Chciał zapytać Archanioła, dlaczego postanowił wziąć sobie kobietę, ale nie miał odwagi. Zresztą nie wydawało się ważne. Może później.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 30-11-2008, 13:53   #120
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Ewa drgnęła lekko na imię Niosącego Światło, Satanael. Broda latała lekko tu w górę, tu w dół. Rzuciła na Ciebie pytające spojrzenie, ostateczne pytanie ukuło lekko w serce. Asmodeusz uśmiechnął się krzywo składając swe myśli niczym puzzle.

-Ciekawe.

Skomentował lakonicznie. Pogładził włosy Ewy.

-Jeśli Douma zrobił to samo co Satanael to możemy być spokojni o Azazela. Jeśli nie... Zawaliłeś.

Spojrzał w niebo z zastanowieniem, pomyślunkiem i nostalgią. Ogarnęła Cię gęsia skórka, uderzenie gorąca jakby na wieść o czarnych myślach kłębiących się w głowie Asmodeusza i planach które nie miały prawa wyjść na ten świat i przyszły świat bo były złe. Lecz to wszystko było na pomieszanie dobrego i złego. Asmodusz spojrzał na Ciebie.

-Satanael mówił, że mamy się śpieszyć. Możemu już teraz wrócić, lecz jeśli chcesz kochany – mogę Ci w czymś pomóc jeśli masz Tutaj swe sprawy. Ale to szybko.

Czuł to Archanioł i czułeś to Ty w swych trzewiach, czas który płynie i się zbliża i porywa niczym powódź. Ewa załkała odchodząc. Nawet ostateczna granica ziemi ustanowiona przez Boga została złamana w buncie. Czy tak miało być. W oddali leciało kilkunastu skrzydlatych w stronę wioski. I bynajmniej nie byli oni buntownikami. Ci sami, którzy strzegli Edenu teraz zamierzali przybyć i dokonać czynów. Jakich? Nie wiesz, lecz czujesz, że w tych chwilach dobro i zło się zaciera. Asmodeusz tez to widział.

-Nie mogą nas tu zobaczyć. Lecimy wyżej, dobrze kochany?

Ludzie pochowali się w domostwach. Wszyscy. Tylko Ewa błędnie krążyła nie widząc gdzie się udać.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172