Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-06-2009, 09:02   #481
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Flaszka. Nic innego jak ta mała szklana rzecz nie jest w stanie bardziej przyciągnąć dłoni krasnoluda. Dla niej ten niski lud potrafi zrobić wszystko. Nawet latać w pełnej płycie.



Skok był idealny, a buteleczka jakby pasowała do dłoni. Lądowanie nawet nie wypadło najgorzej... Gwiazda i obrót na jednej ręce uwieńczone pięknym telemarkiem. Teraz tylko co zrobić z buteleczką? Dwarfowe instynkty mówiły: "Wypij duszkiem, wypij duszkiem..." jednak coś nie dawało mu spokoju. "No wypij to!". Natarczywy głosik w głowie dawał o sobie znać. Niestety, jedna z flaszek mogła być trucizną. Z pomocą przyszedł mu Blacker. Przyjaciel zaoferował się sprawdzić jakoś zawartości naczyń. "Winoooo.....". Opierając się instynktom oddał miksturkę w ręce kapłana. "Nieeeeeeeeeeeee..."

Gdy rozmowa z piszczącym Cunnerem nie dawała rezultatu, odwrócił się na pięcie. Usłyszał wystrzał z garłacza i zobaczył padającego kapłana. Jego ciało bezwładnie zbliżało się ku gruntowi. Jak w spowolnionym filmie. Khazad nie przejmując się resztą, jął się biec w stronę swego przyjaciela. Jego ciężkie kroki zanosiły go coraz bliżej ku stykającym się już z ziemią Blackerem.
- Niuueeeeeee! - był już przy nim. Upadł na kolana i w stylu rockowej gwiazdy pokonał ostatnie kilka centymetrów. - Niee! Blacker! Ni umiraj! Nie idź w strnę światła i za zapachem alkoholu! Ostań! Ostań mówię! - krasnolud Ukrył twarz w dłoniach. Poprzez jego palce odziane w brudne rękawice skapywały czyste łzy rudobrodego. Łzy po stracie druha, kompana i przyjaciela. Jedna z tych niesfornych kropel spadała z coraz większą szybkością na twarz umierającego. Zmieniła się w kryształek lodu. Obok stała wilczyca. Biała wilczyca będąca elfką. Jej elfia bądź wilcza magia lodu sprawiła powstanie z czeluści śmierci dobrego kapłana. On żył!
- Dychasz! O dzięki Machrusowi! Dychasz! I to dzięki elfce! Moje serce... Nie rob mi tak więcej! - Gdy uścisnął swego towarzysza, spływały mu łzy szczęścia.

Jak się okazało miksturka którą złapał parę minut wcześniej była lekarstwem. Jednak dziwnie podziałała na Blackera. To przez jego długą nieobecność? A może dlatego, że był pod postacią człowieka? Krasnolud nie chciał ryzykować. Jeśli elfka będąc wilkiem zdjęła klątwę to on równierz tak zrobi. Podszedł do buteleczki i wlał zawartość do swojego stalowego i dość płaskiego hełmu. Jak do miski. Nie podobała mu się ta myśl ale są rzeczy ważniejsze. Zamienił się wilka. Białą bestię która w niczym nie przypominała postać poprzednią. Jego ruda broda wyblakła i tworzyła sieść na pysku. Zbroja stała się włochata a jego kończyny... Po prostu wyglądał jak wilk. Nie czekając na nic więcej wypił miksturkę z hełmomiski.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 01-06-2009, 16:48   #482
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti myślała że się zrzyga. Płyn był najpierw słodki, potem gorzki i palący a na końcu smakował jak ogórkowa dwarfów. Ponoć nie ma nic gorszego niż ogórkowa dla likantropów. dla elfów nie ma nic gorszego niż ogórkowa dwarfów. Spłynęło na nią jednak przyjemne uczucie ciepła, a jej cielesna powłoka zaczęła się jakby rozpływać. Straciła węch, pogorszył się jej słuch, tylko wzrok pozostał mniej więcej ten sam. Jej umysł zmieniał się, nie pojmowała tego ale świat wyglądał teraz inaczej niż przed momentem. I urosła, była teraz taka wysoka! Spojrzała na swoje dłonie. Elfickie dłonie!
- Czy to już? - spytała niepewnie.
Klątwa minęła? Nie mogła uwierzyć że to zadziałało! Że to już!? Tyle kilometrów, tyle niebezpieczeństw! Stracili po drodze kilku towarzyszy ale... udało się im!? Pomimo hydr, nieumarłych, pomimo walniętego drowa u ich boku!? Widać to co zapisane jest w prastarych demonicznych księgach to prawda! "Każda drużyna mająca w składzie drowa jest pod opiekę sił wyższych". Czy jakoś tak. Drow był jaki był, teraz Kiti miała ochotę go uściskać. Pomógł im tu dotrzeć i znaleźć ten lek! Szybko jednak zrezygnowała z tego pomysłu. A co jeśli do drowa leku nie starczy? Już zaczęła rozglądać się za drogą ucieczki.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 01-06-2009, 17:21   #483
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Cunner prawdopodobnie coś kręci, albo też mówi prawdę, co jednak co nie ratuje, jako że najwyraźniej sam nie wie do czego służą te fiolki z czerwonym płynem. Postanawiasz wiec pozbyć się piszczącego niepotrzebnego delikwenta. Ciężko określić czy Cunner próbuje was oszukać czy też faktycznie nie wie która fiolka jest tą dobrą. Jedno jest pewne, wpadł w histerie i nie zamierza z niej wyjść. Dirith ukróca zatem jego żywot. Może za przemycanie broni i artefaktów z Tsarothah, może za to że sprzedał wam feralne kula co zaowocowało klątwą, może zza to że chciał stworzyć z was bestie i swoje sługi, a może z czystej zachcianki. Kto był mózgiem całej operacji, zabity przez smoka mag, czy też Cunner, czy inna siła wyższa, prawdopodobnie nie odgadniecie. W każdym razie macie o jeden wrzeszczący kłopot mniej.

Ulfger przemienia się w wilka i chlipie przygotowaną przez siebie zupkę hełmową. Taka zupka ma trochę żelaza, zdrowa. [chwała, że nie z-drowa... takie wlepiają śmiertelne klątwy]. Ulfger idzie a przykładem Kiti i tak jak ona siedziała na żabowatym tyłku, tak i karło-wilk siada na włochatym zadzie [zawsze chciałam to napisać] i czeka. Słodki płyn rozgrzewa jego ciało i po chwili na waszych oczach ciało wilka staje się skupiskiem topiących się figur geometrycznych, po czym znika. Przed wami stoi ponownie dwarf jak się patrzy!

Zawartość jednej fiolki wyżłopana. O dziwo Dirith bez kłótni i drużynowego mordobicia nie awanturował się że karzeł wypił lek. Drow pociąga z własnej flaszki z nadzieją że wsparcie mrocznych sił wyższych nie opuści go i tym razem. Po chwili zachwiał się i musiał przysiąść by nie upaść. Symptomy ogólnie podobne jak u Blackera, tyle że nie zemdlał. Zamiast tego jego ciało zaczęło się topić w jasnej poświacie, a po chwili stał przed wami... tygrys! Czarny tygrys w białe pasy! Okeej... Coś się chyba nie udało...? Zamiast drowa o sexownym, gładkim jak kolano elfa tyłeczku mamy znów tygrysa o włochatym, pręgowanym zadzie. Dobra wiadomość - jest wciąż szansa na piękny dywan który można drogo sprzedać. Zła wiadomość - to się chyba Dirithowi nie spodoba...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 02-06-2009, 18:05   #484
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Ostatnie spojrzenie w górę, jakby w nadziei, że Pan czuwa nad nim i kapłan przechylił butelkę wlewając część jej zawartości do ust. Ciecz miała słodki, dość przyjemny smak. Zakorkował fiolkę z powrotem i w milczeniu oczekiwał na efekt. Nie musiał czekać zbyt długo, już po chwili na twarz kapłana wpełzły rumieńce. Zrobiło mu się ciepło, poczuł delikatny zawrót głowy, jakby nie była to mikstura uzdrowienia tylko jakiś mocny alkohol. Mięśnie rozluźniły mu się, a nogi nie były w stanie dłużej utrzymać ciężaru ciała. Usiadł ciężko, ratując się przed upadkiem. Szum w głowie narastał, świat wokół falował, coraz bardziej zbierało mu się na mdłości. Coraz trudniej było mu złapać oddech, miał wrażenie jakby się dusił. Świat wokół stawał się coraz ciemniejszy, przedmioty i osoby traciły kształty zmieniając się w wirujące barwne plamy. Głosy wokół były przytłumione, jakby dobiegały zza ściany. Zobaczył jeszcze gwałtowny błysk światła po czym zapadła ciemność

Fala przyboju z hukiem rozbijała się o klif. Blacker stąpał ostrożnie na skraju skał, o krok od upadku w morskie odmęty. Przed nim kroczyła postać białych szatach, skąpana w słonecznym blasku tak, że niemożliwym było ujrzenie Jego rysów. Nad nim latał czarny kruk, symbol śmierci. Kapłan zdawał sobie sprawę, że umarł i wreszcie spotkał Pana. Był szczęśliwy z tego powodu, jednak coś nie dawało mu spokoju. Nie potrafił zidentyfikować tego wrażenia, niepokój jednak pozostawał. W pewnej chwili postać przed nim zatrzymała się i odezwała się, głosem przypominającym tony spiżowego dzwonu

- Twój czas jeszcze nie nadszedł. Na świecie czeka na ciebie ktoś, kto nie jest zdolny żyć bez ciebie. Wróć do niego i ciesz się życiem, chwaląc dobroć moją

Obraz wokół rozmył się, a kapłan poczuł że wraca do swojego ciała. Czuł śmiertelne zimno i wilgoć na twarzy. Z trudem uniósł powieki i gdy tylko obraz wyklarował się zobaczył nad sobą zapłakaną twarz krasnoluda. Zamknął szybko oczy udając umarłego, powtarzając w myślach niczym mantrę ,,Zlituj się Panie nade mną i zabierz mą duszę do siebie! Panie Ognia, czemuś mnie opuścił!". Było wiele możliwości, co można ujrzeć po powrocie do życia. Mogły to być zatroskane twarze rodziny, błękit nieba albo zieleń drzew. Żaden z tych wariantów nie uwzględniał krasnoluda! Nie wypadało jednak mu dłużej być martwym, skoro Pan powiedział, że ma żyć. Otwarł oczy ponownie, tym razem widząc nad sobą wilczycę, Kiti. To już było lepsze, z trudem więc poruszył rękami. Przewrócił się na brzuch i podpierając się rękami zdołał podnieść się na czworaki. Ciężko dysząc zebrał siły i dokonując tytanicznego wysiłku wstał

Widząc prośbę w oczach wilczycy podał jej miksturę, jednocześnie przywołując leczniczą moc Pana. Miał nadzieję, że ta mikstura jest właściwą i Kiti nic się nie stanie, wolał jednak w pogotowiu mieć możliwość pomocy. Na całe szczęście mikstura przywróciła ludzką postać wilczycy, co oznaczało że to właśnie jest lekarstwo na ich klątwę. Resztkę mikstury wypił dwarf, także odzyskując swoje naturalne kształty. Dirith napił się z drugiej mikstury. Stało się tak, jak Blacker się spodziewał. Może to wina mikstury, może tego że drow bardziej był bestią niż humanoidalną istotą. W każdym razie czarnoskóry towarzysz został uwięziony w postaci zwierzęcej. Kapłan był pewien, że choć ciało ma zwierzęcia tak naprawdę jest bestią o wiele groźniejszą. Bestią, którą należy zlikwidować. Naładował swój garłacz ponownie, gdyż najwyraźniej wystrzelił z niego przez przypadek podczas upadku, potem delikatnym ruchem głowy wskazał krasnoludowi na tygrysa. Miał nadzieję, że Ulfger zrozumie jego intencje. Kapłan był gotowy unieść broń i wystrzelić, jeśli Dirith spróbuje się choć zbliżyć w ich stronę. Jeśli dwarf skinie głową na znak zgody wystrzeli z garłacza do tygrysa rozpoczynając walkę
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 02-06-2009, 18:58   #485
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Tygrysołak zastanowił sie chwilę przed wypiciem z drugiej fiolki, lecz na walkę o zawartość pierwszej było już za późno, bo jeden z krasnoludów właśnie ją pił. Zatem już nie było na co czekać.
Po wypiciu z niej drowem aż wstrząsnęło z powodu smaku. Była to praktycznie najgorsza rzecz jaką do tej pory wypił. Do tego mdłości, które spowodowały, że Dirith musiał usiąść i oprzeć się łapą o ziemię. Nawet już mimowolnie miał otwarty pysk do próby wydalenia tego płynu razem z poprzednim posiłkiem, jednak powstrzymał sie z całych sił.
Następnie przyszły dreszcze, dziwne skurcze, jakieś ciepło, halucynacje w postaci świateł i takie tam efekty towarzyszące mutacjom - dla Diritha normalka, gdyż przez wiele lat zanim stał się tygrysołakiem twórca likantropa faszerował go różnymi rzeczami, po których działy się czasem na prawdę dziwne rzeczy.
Po chwili Dirith wstał trochę chwiejnie.. i zorientował się, że coś jest nie tak. Warknął pod nosem, lecz nie był to przyjazny ton, po czym rozejrzał się dookoła jakby szukał przeciwnika.
Jednak drow postanowił jeszcze chwilę opanować nerwy i przymknął na małą chwilę oczy, jakby czegoś szukał w pamięci. Kiedy je otworzył było w nich widać czystą złość, co mogło świadczyć, że nie znalazł tego czego szukał.
Zaryczał gromko i ruszył w stronę najbliższego członka Watahy.
Po zrobieniu kroku Tygrysem wstrząsnęły jakieś skurcze. Nadal warcząc i rycząc wściekle padł na ziemię. Następnie sylwetka tygrysa zmieniła się w bardziej humanoidalny tułów oraz zmieniły się przednie łapy zaczęły bardziej przypominać ludzkie.
Trwało to ledwie chwilę po czym Dirith wstał wyglądając już zupełnie tak jak wcześniej w postaci tygrysołaka. Masywny tułów, prawie trzy metry wzrostu, ostre jak brzytwa pazury przednich łap utrudniające znacznie chwytanie jakichkolwiek przedmiotów, chyba że w te przedmioty można wbić owe pazury, jak również pazury tylnych łap. Wszytko to niezmiennie pokryte czarnym futrem poprzecinanym śnieżno-białymi pręgami.
Likantrop nie szedł już dalej, a nawet ucichł lecz nadal rozglądał się czujnym wzrokiem, jakby był gotowy na wszystko.
-Noo.. - powiedział niskim, przypominającym trochę warkot tygrysa, głosem. - Macie więcej szczęścia niż rozumu. - dokończył zadowolonym tonem, jakby nigdy nic. Nawet dało się odczuć wrażenie, że Diritha nie obchodziło nic poza tym aby za wszelką cenę pozostać tygrysołakiem, nawet gdyby już nigdy więcej nie mógłby się zmienić w drowa.
Zaraz potem sylwetka tygrysołaka zaczęła się zmieniać ponownie, tym razem kurcząc. Znowu Dirithem wstrząsnęły skurcze i jego ciało zaczęło się zmieniać. Kości zaczęły głośno strzelać, futro znikać ustępując miejsca lekkier skórzanej zbroi, która wzięła sie nie wiadomo skąd, głowa zmieniła się w głowę mrocznego elfa. Jedno się jednak nie zmieniło. Na twarzy drowa pozostały białe pręgi wyglądające na czarnej skórze jak tatuaż. Za jego plecami było widać dwa sejmitary, które Dirith nosił skrzyżowane na plecach.
Dirith uśmiechał się i na pierwszy rzut oka było widać ogromną pewność siebie.
- Wreszcie wam się udało znaleźć lek. Myślałem że jeszcze trochę i zacznę szukać go na własną rękę.. - spojrzał na resztę Watahy trochę zadziornym wzrokiem, jakby był trochę zawiedziony, że tak nie postanowił.
- Spisaliście się całkiem nieźle, więc postaram się zapomnieć, że to przez Was wydarzyło się to wszystko.. - zaśmiał się lekko mimowolnie spoglądając na zwłoki Cunnera.
_____________
Edit: rzut jeszcze w poprzednim bo tutaj nie dałem dodaj zaniam walnąłem zapisz
 

Ostatnio edytowane przez eTo : 04-06-2009 o 18:21.
eTo jest offline  
Stary 03-06-2009, 18:01   #486
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Tak jak się spodziewał przemiana była bez zarzutu. Biały wilk o lśniącej sierści i muskularnych łapach znalazł się na miejscu rudego krasnoluda o pachnącym inaczej oddechu. Wilk nie czekając na oklaski wychłeptał wcześniej przygotowaną miksturę. Psi język nie był przyzwyczajony do picia duszkiem cieczy, ale gdy tylko poczuł pierwsze kropelki w pysku, czerwona ciecz zniknęła momentalnie. Ów płyn smakował jak krasnoludzka ogórkowa. Jak u mamy. Działał podobnie. Powywracał krasnowilkowi flaki, zbryliło go trochę i stał się krasnoludem jak się patrzy. jego czerwona broda dumnie powiewała na wietrze, hełm znalazł się na głowie, oczywiście nie wytarłszy wcześniej resztek zawartości. Po co? Zarzucił dumnie topór na ramkę i wyprężył pierś. Z tyłu w plecach coś mu strzeliło, ale nie zakłóciło to majestatycznej pozy dwarfa. Podrapał się po głowie i zaśmiawszy się gromko powiedział:
- Ho, ho! To cu? Handelek? - a mówiąc to spojrzał na swego druha, Blackera.
Ten jednak wydawał się być, przynajmniej w tej chwili, nie zainteresowany beczułką prochy przednich pracowni alchemicznych, znajdujących się w podziemiach krasnludzkich sztolni. Patrzył się na drowa. Na tą jakże w tej chwili straszną i groteskową hybrydę ciemnego elfa i tygrysa. Takie stworzenie nie było bezpiecznym dla otoczenia. Trzeba było go unieszkodliwić. To samo pojawiło się w umysłach jakże różnych ras i postaci. Majestatyczny kapłan i nieco nierozgarnięty i przyziemny krasnolud. Ulfger tylko popatrzył na swego towarzysza i rozumiejąc go bez słów zrobił gest. Dawno nie korzystali z tego gestu. Tylko nie liczni potrafili go rozszyfrować. Jeden adept Świątyni Ognia nie rozumiejąc tego gestu przypłacił życiem. Był to znak którego nauczyli się od goblińskich handlarzy. Miarowo szybkie poruszanie dłonią zwiniętą w rulonik jakby trzymała flaszkę po spirytusie w górę i w dół. Od tempa znaczył przekaz. Teraz dość wolne oznaczało: "Atakujemy"

Ulfger znając na tyle swego kompana, że wiedział, iż ten nie opuści go teraz. Nie zatrzyma go jak wcześniej. Nie będzie chciał się targować. Ruszą w bój ramię w ramię. By tępić zło jakim okazał się drow. Khazad sam się sobie dziwił czemu nie zrobił tego wcześniej. Może wierzył, że jeśli ten chadza po powierzchni to może jest to następca słynnego Drizita? Podobno ten jeden z czarnouchych zaprzyjaźnił się z wielkim władcą Mithrilowej Hali. Może wierzył na podobną przyjaźń. Jednak zachowanie Diritha dawno pogrzebało tą nadzieję. Nie zasługiwał na życie śród ludu poranków i zmierzchów. Nie potrzebnie wychylał głowę z tuneli.

Krasnolud wciąż patrząc się na swojego nowego przeciwnika, poczekał na pierwszy strzał z garłacza kapłana. W tym czasie chciał zapewnić sobie większą ochronę przeciwko broni długouchego. Za inkantował twardym i stanowczym tonem:
- Ojcze przedwieczny. Panie ziemi i skał.
Proszę cię, dopomóż mi i w tej walce.
Pomóż mi plewić chwasty na polu twoim
Jakim okazał się ten osobnik.
Wspomóż mnie w walce ochroną twą,
By jego pazury złamały się na twej chwale.


Po czym w milczeniu ruszył na drowa. Ten nie zasługiwał na okrzyk bojowy. Zwykli mordercy nie zasługiwali nawet na to.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 03-06-2009, 20:47   #487
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Gdy tylko krasnolud wykonał starodawny gest kapłan uśmiechnął się tak, jak nie uczynił tego ani razu od początku klątwy. Jego uśmiech wyrażał szczęście, pełnie zadowolenia i dumę. Będzie mu dane ponownie stanąć ramie w ramie z przyjacielem, jak to dobre pół wieku wcześniej czynili ich ojcowie. Cel mieli jasno określony i był nim czarnoskóry okrutnik. Wiedział, że dwarf myślał podobnie na temat Diritha. Zbyt długo pobłażali mu jego krwawe szaleństwa i ta chwila była ostatnią okazją, by na dobre je zakończyć

Nie miał potrzeby odzywać się do Ulfgera przed rozpoczęciem walki. Dzięki temu że znali się od dziecka rozumieli się doskonale bez słów i stanowili morderczy duet w walce. Kapłan miał nadzieję, że ich doświadczenie we wspólnych walkach wystarczy by pokonać bestię która stała im naprzeciw. Choćby i tysiące legionów chaosu miały zagrodzić im drogę jednego kapłan był pewien - nie podda się, choćby miał to przypłacić życiem. Czyjeś życie dzisiaj odejdzie na zawsze, a czy będzie to żywot jego czy drowa miał zadecydować los, szczęście czy może Boża opatrzność

Choć kapłan uśmiechał się, radość nie objęła jego oczu. Te patrzyły na drowa zimno, tak jak łowca patrzy na zwierzynę. Płynnym ruchem uniósł garłacz do poziomu klatki piersiowej, na cel biorąc drowa. Nie śpieszył się z oddaniem strzału, pozwalając przeciwnikowi się przygotować. Przekrzywił lekko głowę i otwarł usta, by uniknąć ogłuszenia hukiem.

- Zapomnieć mówisz? Postaram się ci w tym pomóc

Tuż po tym jak odda strzał odrzuci od siebie niepotrzebną broń i dobędzie Witwemachera. Ciekawym było, czy i tym razem broń zasłuży na swoje miano, o ile oczywiście mroczny elf miał podobną sobie kochanicę, wypełzłą z piekielnych otchłani. Ufał Panu i miał nadzieję, że nie opuści go w potrzebie, a w razie przegranej przyjmie jego duszę do siebie
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 04-06-2009, 16:33   #488
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti nie zdążyła świętować końca klątwy. Dirithowi tak jak przewidywała odbiło. Zabił Cunnera i się zapił po czym odbiło mu totalnie.
- RUUUN!!! - Elfka z piskiem zerwała się do ucieczki kiedy tygrys ruszył ku nim. Miała wrażenie że jej nogi są nowiutkie i sadzi siedmiomilowe susy. Była pewna że w strach i odrodzenie po klątwie dodadzą jej sił i ucieknie. Uciekła. Ale nie dlatego że miała długie nogi i uszy, tylko dlatego ze tygrys popisowo wytrzasnął się jak długi. Zatrzymała się, obejrzała na niego.
- Nie żyje!?
Dirith padł jakby zszedł na zawał. Kiti nie wiedziała co o tym myśleć i szczęśliwie myśleć nie musiała bo drow pozbierał łapy do kupy i wstał. Kiti była już w pozycji bojowo sprintowej gotowa do wznowienia ucieczki. Co to to nie, z drowami a zwłaszcza tym walczyć nie będzie! Znała legendy o drowich klątwach zbyt dobrze! Teraz za to Blacker postanowił zachować się jak kapłan dobrego boga i zniszczyć złego drowa. Zastanawiające że dopiero teraz ale widać miał swoje powody. Dirith zresztą dużo pomógł nam w przeprawie tutaj, Kiti czuła wobec niego dług. Ale przegiął. Blacker nie wytrzymał i postanowił wymierzyć drowowi sprawiedliwość. Dwarf dołączył do plutonu egzekucyjnego.
- Dwóch na jednego!? - zdziwiła się.
Była tym oburzona ale szybko pomyślała, ze drowowi się należało za te wszystkie zbrodnie jakich niepotrzebnie dokonał! Bała się tylko boskiej interwencji Mrocznych Sił Wyższych, powiadają że siły te bardzo srogo karzą tych którzy wtrącają się do cudzej walki. Sama nie zamierzała się wtrącać. Bała się tego drowa!!!

Czy Blacker, jako sługa dobrego boga, zagarnie przychylność mrocznych sił wyższych dl siebie? Czy mroczni bogowie będą mu sprzyjać, opuszczać sexownego drowa zabijakę o włochatych tygrysich stopach? Sexowny milczący kapłan kontra sexowny zabójczy drow. Ciężki wybór. Kiti bała się tylko, że mroczne siły nie polubią kapłańskiej magii, nie lubiły magii, wolały szable, miecze, sejmitary, a nie trzasku prasku, Harry Poter, idziemy dalej!
Walka zapowiadała się ciekawie i dramatycznie. gdyby tylko ten karzeł usiedział na dupsku i się nie wtrącał! Oj, klątwa, klątwa na jego kopalnię!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D

Ostatnio edytowane przez Kejsi2 : 04-06-2009 o 16:35.
Kejsi2 jest offline  
Stary 04-06-2009, 19:57   #489
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Pamiętacie, jakby to było wczoraj; bladym świtem ruszyliście na polowanie. Od tamtego świtu minęło dużo czasu; upłynął wam na podróży w nieznane, na walkach z bestiami i piekliszczami, na rozmyślaniach czy dotrwacie do końca. Choć nie cała wataha dotarła na metę, to jednak dotarła większość, pokazując światu swą wytrwałość, upór i odwagę. Legendy o wspaniałych, odważnych stworzeniach nie znających zmęczenia i lęku, legendy o magicznych wilkach, będą trwać!

Teraz, kiedy znaliście lek, z formalnej Watahy staliście się mniej formalną Watahą, łowca, kapłan, kransoludzki handlarz... Znów byliście sobą. Mówią, że błogosławieni są ci, którzy mają wspólnego wroga, błogosławieni, którym Chaos pokaże Zło, z którym mogą się mierzyć. Pewien demon, Kihara, powiedział kiedyś, że kiedy Demony przestaną chodzić po świecie, ukryją swe fizyczne manifestacje i staną się niewidzialne dla ludzkiego oka, niewyczuwalne dla ludzkiego serca i innych zmysłów - wtedy właśnie na Ziemi zapanuje prawdziwy, Zły Chaos. Chaos uwolniony z ludzkich Dusz. Bez Chaosu, z którym można walczyć, ludzie uwalniają swoje pierwotne, wewnętrzne Zło, by wypełnić nim pustkę i odczuwać równowagę. Bez konkretnego celu nienawiści i złorzeczenia, ludzie zacierają granice Chaosu i Zła; bez wyznaczonych jasno granic każdą regułę można lekko nagiąć, każde zachowanie wytłumaczyć, każdy grzech rozgrzeszyć lub zataić....

Blacker nie był zły. Blacker miał z czystym Chaosem więcej wspólnego niż ktokolwiek inny z tej Watahy. Czy jego prawdziwym motywem była chęć uwolnienia świata od krwi żądnego drowa, Chaos raczy wiedzieć. Dirith również nie był zły. Tak wychowało go życie, tego nauczył go świat bez Chaosu, świat pełen Zła; jeśli nie uderzysz pierwszy [sztyletem w plecy], ktoś uderzy pierwszy, ciebie. Czego szukał w tym wszystkim dwarf, tego nawet Chaos nie wie [ale widzi!]

~ dark angel 2 by ~amihedgehog on deviantART
[strzela palcami dłoni nastawiając je, szykując się na egzekucję i ostrzy kosę na dwarfią brodę]

Ulfger; Wyszło na jaw, że Pan ziemi i skał stoi [tudzież wręcz leży] w boskiej hierarchii grubo poniżej pewnych mrocznych sił chroniących drowy! Wpadłeś na ten pomysł, kiedy inkantacja nie wypaliła i zaklęcie najzwyczajniej w świecie nie zadziałało! Ale twoje obawy potwierdziły się, kiedy ruszając na drowa zaczepiłeś czubkiem bucika o jakiś perfidny elifcki korzonek wystający z gleby i poddając się sile grawitacji rąbnąłeś jak długi tuż po starcie!

Dirith; ... -_o‘ Dwarf dał fachowy popis pt. „jak nie powinna przebiegać szarża na wroga”. Ulfger się nie potknął. Nie wywrócił się. On się nawet nie wytrzasnął jak długi. On się po prostu megawypierdzielił, a huk wstrząsnął ziemią i niebiosami [aż przestraszonemu Panu ziemi i kamienia włosy dęba na brodzie stanęły!]. Błogosławieństwo Lolth i Pani Mrocznych Mgieł jest z tobą! Cóż, jesteś elfem. Czyń swoją powinność wobec dwarfa...

Blacker; Ahhh!!! Wypaliłeś z garłacza, drow wykonał unik... Ręka ci zadrżała? Z bronią było coś nie tak? Drow był tak szybki? [a Lolth na to: niemożliwe...!] Chybiłeś! Kiedy sięgałeś po Witwemachera drow właśnie szarżował do ataku na ciebie i zrozumiałeś, że to się źle skończy!

Wrzuta.pl - Mortal Combat
~
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 05-06-2009, 18:50   #490
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith widząc jak krasnolud wymienia jakieś znaki z kapłanem nie miał dobrych przeczuć. A właściwie to miał, bo stwierdził w myślach, że był zbyt wspaniałomyślny oferując Watasze odejście wolno aby mogli się cieszyć życiem. Planował nawet wrócić do miasta, aby tam się porządnie rozerwać po zdjęciu tej klątwy, oraz załatwiając niedokończony interes z synem hrabiego. Jednak Blacker i Ulfger postanowili sami dostarczyć likantropowi wrażeń.
Dodatkowo słowa kapłana dobitnie to potwierdziły, podczas gdy z twarzy drowa nie schodził uśmiech. W jego oczach także było widać zadowolenie.
Krasnolud ruszył pierwszy, choć to za dużo powiedziane, gdyż padł jako pierwszy nawet bez pomocy Diritha. Likantrop zaśmiał się tylko i dobył swych sejmitarów. Wnet Blacker zaczął do niego mierzyć. Mroczny elf obserwował go uważnie nadal będąc w dobrym humorze. Gdy tylko kapłan ruszył palcem, Dirith odskoczył w bok w stronę krasnoluda.
Nastąpił huk, po którym na twarzy człowieka pojawiło się lekkie zdziwienie, jakby nie dowierzał, że nie trafił.
Mroczny elf zaśmiał się jeszcze głośniej i tym razem już ruszył do ataku. Najpierw dopadł do khazada, lecz z braku czasu na porządne celowanie sejmitarami między płyty jego zbroi dźgnął odwrotnie trzymanym sejmitarem z całych sił pod kolano w łączenie znajdujących się tam słabszych płyt. Ostrze weszło dość gładko wbijając się w ciało Ulfgera uszkadzając jego staw. Dodatkowo Dirith nie wyjmując ostrza ruszył dalej szarpiąc ostrzem do przodu, tnąc przy okazji ścięgna. Dzięki temu drow nie musiał się zbytnio przejmować krasnoludem z niesprawną nogą.
Gdy likantrop już dopadł do Blackera zaczął zadawać ciosy jak opętany. Cięcie ustępowało kolejnym cięciom oraz niespodziewanym dźgnięciom dwóm, zajadle atakującym sejmitarom prowadzonym przez mrocznego elfa. Kapłan dwoił się i troił aby nadążyć blokować wyprowadzane w niego ciosy, których jedynym zadaniem było zabić.
Drow nie dawał ani chwili wytchnienia cały czas napierając do przodu. W pewnym momencie jedno z ostrzy elfa ominęło obronę człowieka i cięło go lekko w ramię. Nie było to głębokie cięcie, wręcz sporo mniejsze niż chciałby tego likantrop.
Dirith ciął jeszcze raz dużo mocniej niż trzeba aby zaraz potem wyskoczyć w górę obracając się wokół własnej osi wykorzystując dodatkowo impet tego ciosu do obrotu oraz wyprowadzeniu następnego, dobrze widocznego cięcia z góry drugim sejmitarem. Tuż po rozpoczęciu drugiego cięcia elf podkulił lekko jedną nogę, aby dodatkowo kopnąć z obrotu. Tym razem już któryś z tych ciosów musiał trafić.
Tuż potem mroczny elf poczuł, że trafił w coś swoim ostrzem. Był to oręż Blackera. Niemalże w tym samym momencie trafiła noga drowa w klatkę piersiową kapłana, który pod siłą kopnięcia musiał się cofnąć do tyłu próbując złapać oddech po ciosie.
Widząc, że ma małą chwilę przerwy zaśmiał się po raz kolejny i spojrzał na krasnoluda, lecz zaraz potem znowu przeniósł wzrok na człowieka.
- Jesteście na tyle żałośni, że nawet nie zasługujecie na zaszczyt bycia zabitym przez moją najpotężniejszą formę. - zaśmiał sie Dirith, co wyjaśniało by czemu nie przemienił się w tygrysołaka, albo chociaż w tygrysa, tak jak robił to wcześniej gdy trzeba było walczyć.
Jednocześnie z Dirith wyglądał na absolutnie pewnego siebie, jakby wyleczenie z klątwy dodało mu nowych sił, oraz uważał się za niepokonanego. Zresztą sam tak uważał.
- No cóż, czas się rozstać. - rzekł uśmiechając się. - Wybaczcie, że nie będę was długo torturować, ale mam masę niedokończonych interesów w pobliskim mieście, oraz innych miejscach. W końcu straż cały czas rwała się do walki i jeszcze jeden mag, który strzelił mi w plecy, więc muszę wyrżnąć wszystkich dla pewności.. - stwierdził spokojnie, a w oczach mrocznego elfa widać było rządzę mordu.
Nie mówił jednak nic więcej, tylko gwałtownie zaczął znowu atakować kapłana starając się ponownie zasypać go gradem ciosów aby zmusić do nieustannych uników dzięki czemu nie mógłby zaatakować.
 
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172