Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-04-2014, 14:02   #491
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
- Albo wszystkich spowalniać - powiedziała do Pauli wciąż nie dając się ponieść emocjom. - Nie jestem najlepszym piechurem - dodała spokojnie. Słowne przepychanki były ostatnią rzeczą jakiej teraz potrzebowali.
-Jadę samochodem - rzuciła krótko i dopakowała do plecaka rzeczy, których rano używała.

Sue była silna, miała też niezłą kondycję, ale w takim stanie nie miała zamiaru narażać siebie. I w dalszej kolejności innych.
- Zaprowadzisz do swojej skrytki mnie i moją koleżankę, tu spojrzała na JP, prawda?- zwróciła się po hiszpańsku do gospodarza ponownie się do niego uśmiechając.
 
Vivianne jest offline  
Stary 23-04-2014, 14:31   #492
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 06:31 czasu lokalnego
Czwartek, 13 styczeń 2049
Na północny-wschód od San José de la Fragua, Kolumbia


Klaudia zaprzeczyła temu, że widziała pokazywane jej na zdjęciu dziewczyny.
Po podjęciu decyzji kto idzie, a kto jedzie, sprawy potoczyły się znacznie szybciej. Enrique zapakowany został do Hummera, gdzie wsiedli także Goito, Jonasz, Hernandez, Sue i oczywiście JP za kierownicą. Po tym co wyczyniała maszyną do ścinania drzew zdaje się nikt już nie kwestionował jej umiejętności prowadzenia pojazdów wszelkich.
Pozostali wybierali się pieszo i tylko pierwsze metry dla wszystkich były takie same. Potem Jonasz wskazał dziewczynie prawie niewidoczną ścieżkę na północ.
- Tędy.

Droga była trudna, nierówna. Ciągle musieli zjeżdżać i podjeżdżać, zakręty wypadały w niespodziewanych miejscach, a mokre podłoże nie ułatwiało. Mimo tego, parli do przodu. Jonasz mimo oczywistego zbzikowania doskonale znał tę trasę i co chwilę wskazywał gdzie jechać i skręcać. Bez niego nie mieliby najmniejszych szans pokonać tej trasy samochodem.
A i tak trwało to ze dwadzieścia minut, nawet na czole JP pojawiły się w tym czasie krople potu. Wreszcie zatrzymali się. Na nierównym terenie, wydawałoby się, że w środku lasu. Staruszek wysiadł i podszedł do jednego z drzew, sięgając do dziupli i coś tam przestawiając. Wcześniej zmusił ich do patrzenia w inną stronę, w niemal dziecięcym geście zachowania tajemnicy.

Nagle na zboczu, pomiędzy skałami, uniosła się ziemia, wraz z metalowymi wrotami, odsłaniając całkiem wygodny wjazd do ukrytego garażu.
W środku był nawet prąd.
A przede wszystkim: samochód. Wozem pancernym faktycznie nie był, ale grubość opancerzenia tego terenowego wozu dostrzegalna była na pierwszy rzut oka. Obok przy ścianie ustawiono szafy z bronią i amunicją wszelkiego typu. W głębi znajdowały się jeszcze jakieś drzwi, ale Jonasz nie kwapił się z otwieraniem ich.

Goito przyjrzał się temu uważnie, odzywając się do JP.
- Na ile oceniasz osiągi tego wozu? Damy radę przejechać, czy będziemy musieli wyrąbywać sobie drogę?
Wiedza, którą posiadała, pozwalała sądzić, że takim wozem da się staranować wszystko, o ile podłoże będzie solidne. Musiał ważyć wiele ton, więc jeśli planowali zjechać z głównej drogi i korzystać z bocznych, utwardzanych a teraz rozmokłych, należało "odchudzić" ten samochód tak bardzo jak było to możliwe.
No i był jeszcze jeden problem. Opancerzony pojazd przystosowany był do wiezienia pięciu osób.
Ich było więcej.


Piesza wędrówka zdecydowanie nie należała do łatwych. Do rozgałęzienia, w miejsce którędy zeszła błotna lawina dotarli szybko i bez przeszkód. Dalej zaczynały się problemy. Zbocze stało się śliskie, mokre i zdradzieckie. Musieli wspinać się przy użyciu drzew, wzajemnie asekurując i wytężając wszystkie siły. Początkowo nie było najmniejszego sensu zbaczać z drogi wytyczonej przecinką, tam też prowadziła Paula, zmuszając wszystkich do morderczego wysiłku.
Podejście trwało pół godziny, a mieli wrażenie, że z rok.

Najgorzej znosiła to Klaudia, ciągle obolała. Greczynka musiała poświęcać część swoich sił, na przemian z Pilar, aby pomagać kobiecie. Tylko w ten sposób Kolumbijka mogła nadążyć. Dotyk kobiet na szczęście nie przerażał jej. Mężczyźni radzili sobie lepiej, chociaż rany Marco i Bucka na pewno nie pomagały. Człowiek Goito był także przystosowany do pieszych podróży, nie zdążył dorobić się brzuszka, więc mimo potu na twarzy, trzymał się blisko.
Doczłapali na szczyt pierwszego wzgórza, pokonując zbocze zniszczone częściowo przez błotną lawinę. Buty i nogi całe mieli w błocie, podobnie jak ręce, którymi bez przerwy trzeba było się podpierać.

Dalej wyglądało to trochę lepiej. Okazało się też, że wyrysowana na podstawie niezbyt aktualnych i dokładnych map satelitarnych droga nie ma większego sensu.
Przecinka prowadziła bardziej na północ, obecnie schodząc trochę w dół, aby później pójść w górę. Na pewno znacznie ułatwiała drogę. Skręcała delikatnie na zachód, nie było to coś, czego potem nie dało się nadrobić. Krótkie badanie terenu pozwoliło także odnaleźć rowy przeciwpożarowe, prawdopodobnie prowadzone wzdłuż wzgórz. Pierwszy z nich schodził w dół, trochę na wschód, być może prowadząc wzdłuż drogi, niewidocznej jednakże z ich pozycji. Podążanie nim na pewno było trudniejsze i wolniejsze.
No i zawsze można było próbować na przełaj. Las był gęsty, teren nierówny i zdradliwy. Przejść się jednak dało.

Nad ich głowami ponownie przeleciał samolot. Na tak niskim pułapie, że widzieli dokładnie prostą sylwetkę awionetki.
Co gorsza, od strony polany i wczorajszego miejsca strzelaniny, dobiegły do nich głosy. Fumadores przysłali drugą ekipę. Z daleka dostrzegali pojedyncze sylwetki i kilka samochodów, oświetlane lekko przez wschodzące słońce.
 
Sekal jest offline  
Stary 23-04-2014, 17:24   #493
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Marco wyszedł spod krzaka, pod którym ukrył się przed samolotem. Podszedł do pozostałych, wraz z nimi patrząc z wysokości na Fumadores, zwiedzających pole wczorajszej bitwy.
- Trzeba zrobić jakąś diversión - powiedział. - Odciągnąć Fumadores z drogi, żeby nasi mogli przejechać. Mogę to zrobić. Wy idźcie dalej, rowem lub przecinką, ja odczekam parę minut, ostrzelam ich a potem zgubię pościg w lesie. Mam kompas i GPS-a, więc się nie zgubię. Ktoś zostaje i robi hałas ze mną? Pomyślcie a ja ostrzegę naszych.

Ruiz wyświetlił ekran holo i zadzwonił do Sue.
- Hola - rzekł, gdy odebrała. - Słuchaj i powtórz innym, a najlepiej przełącz holo na głośnomówiący: Fumadores są na polanie, na której wczoraj się biliśmy. Co najmniej kilkunastu, przyjechali w kilka samochodów. Zrobimy diversión, żeby odciągnąć ich z drogi, którą będziecie jechać. Za jaki czas dojedziecie do polany?
 
Bounty jest offline  
Stary 24-04-2014, 21:07   #494
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Stając na szczycie wzniesienia, szczerą miała nadzieję, że pokonali właśnie największą trudność terenową na drodze do ratunku i cywilizacji. Pobożne życzenia, czasami pomagały zachować chęć podążania naprzód. Nigdy prawie się nie sprawdzały, toteż Paula nie myślała o pokonywaniu tutejszych gór na przełaj.
- Spróbujemy rowem. - Odpowiedziała na słowa Marco, kierując je do pozostałych uczestników wycieczki. - A ty nie zgrywaj bohatera. Wąsik masz brzydki, ale byłoby szkoda.

Uśmiechnęła się do niego krótko, dając jeszcze moment czy dwa na złapanie oddechu osobom mniej przyzwyczajonym, Klaudii zwłaszcza. Słysząc co przewodnik mówi do holofonu, dodała swoje trzy grosze.
- Niech spyta Jonasza, czy nie zna innej drogi. Nie wierzę, że taki paranoik miał tu jedną drogę ucieczki!

Dała znak wszystkim, którzy nie zamierzali zostawać i pomagając Kolumbijce, ruszyła do rowu przeciwpożarowego. Prawdopodobnie uda się nim poruszać jedynie przez krótki czas, przecinka wydawała się zbyt oczywista. Postarała się o nie zostawianie śladów. Miała nadzieję, że Marco o tym aspekcie też nie zapomni.
 
Lady jest offline  
Stary 24-04-2014, 22:45   #495
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Na widok samochodu na twarzy Judy pojawił się uśmiech niczym wielki banan. Prawie zamruczała wyskakując z Hammera i podchodząc do pojazdu schowanego w skrytce.
- Cudny. - Powiedziała poklepując go po masce jak dżokej szyję rasowego rumaka. - Ta karoseria wytrzyma prawie wszystko. Jednak zdecydowanie nie jest to pojazd do jazdy bocznymi drogami. Będziemy się musieli przebijać. - Odpowiedziała na pytanie Gioto.
Weszła do środka i uruchomiła pojazd za pomocą przycisków. Sprawdziła jego stan, przynajmniej to co widoczne było na wyświetlaczu. Wyglądało na to, ze wszystko jest w porządku. Wyprowadziła pojazd ze skrytki i stawiła obok tego należącego do przewodnika. Przeniosła swoje rzeczy z bagażnika Hammera do pancernej skrytki z tyłu. Po za karabinem, który wsunęła pod siedzenie kierowcy.

Wprowadziła do środka samochód Marco i wskazała na arsenał w szafce. - Zabierzcie co uznacie za potrzebne. Nie wiadomo na co trafimy. Enricque proponuję umieścić z tyłu na środku. Za mną niech siądzie Hernandez, a z drugiej strony Jonasz. Pan usiądzie na siedzeniu pasażera z przodu – Popatrzyła na przywódcę – Dzięki temu razem z Hernandezem będziecie mogli reagować na to co będzie się działo z obu boków – Wyjaśniła swoje stanowisko.
Potem popatrzyła na Sue i całkowicie poważnie, bez cienia uśmiechu powiedziała:
- Ty możesz sobie wybrać: Jazdę na kolanach Jonasza, albo w bagażniku.
 
Eleanor jest offline  
Stary 25-04-2014, 17:19   #496
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Sue nie zwracając szczególnej uwagi na samochód podeszła do szafy z bronią i amunicją. Wybrała szybko naboje do swojego glocka. Wzięła też lekki karabin maszynowy i kilka granatów, których obsługa nie wymagała szczególnego nadwyrężania rannego barku. Poza tym umiała celnie rzucać, więc ta broń była dla niej odpowiednia.

Jeśli JP miała zamiar obrazić ją propozycją wsadzenia jej do bagażnika osiągnęła rezultat zupełnie odwrotny. Mimo, że znajdowało się tam sporo rzeczy, Sue wciąż miała wystarczającą ilość miejsca i dobry widok ponieważ bagażnik od części dla pasażerów oddzielały jedynie solidne kraty.

Gdy zadzwonił jej holofon natychmiast włączyła tryb głośnomówiący przede wszystkim po to, by JP mogła podawać ich aktualne położenie. Nie wszyscy jednak rozumieli angielki, starała się więc na bieżąco tłumaczyć rozmowę dla Jonasza i Hernandez.
- Na polanie jest kilkunastu Fumadores. Możemy dotrzeć do miasta jakaś inną drogą? - zwróciła się do Jonasza.
 
Vivianne jest offline  
Stary 25-04-2014, 18:41   #497
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Buck poczuł się trochę dyskryminowany, że nie dane mu było dołączyć do „grupy Jonasza”. Cóż życie, przyzwyczaił się. Zamiast tego czekał go marsz, przez błotnistą leśną drużkę. I do tego marsz pijaka, bo połowę czasu spędził poruszając się na czterech kończynach, jak jakiś żółw błotny. Targany na plecach ładunek, w postaci schowanych w plecaku wody, prowiantu i dynamitu, nie ułatwiały sprawy. Podobnie jak broń, którą był obwieszony. Czy on kurde wyglądał na jakiegoś leśnego partyzanta, czy jak?

Najgorsze jednak nadeszło, kiedy na niebie pojawił się samolot. Ostrzeżony przez Marco, rzucił się w najbliższe krzaki. Te niestety niezbyt dobrze przyjęły jego odwidzimy a i same stały na mało stabilnym gruncie. Dość rzec, że gdy się z nich wydostał wyglądał jak potwór z tanich, tandetnych horrorów klasy C z drugiej poły XX wieku. Wiedział to, bo był ich miłośnikiem. Te dzikie krzyki silikonowych nastolatek... Przy niczym innym, tak dobrze mu się nie spało.

No więc stał tam cały oblepiony błotem, łącznie z twarzą, do tego przyozdobiony połamanymi gałązkami, listowiem i cholera wie czym jeszcze. A z tego wyszytego wystawało nieodłączne cygaro...

- Ja chętnie z tobą pójdę. Jak czegoś szybko nie zastrzelę, to nie ręczę za siebie. Nawet zrobiłem już sobie kamuflaż! -
 
malahaj jest offline  
Stary 25-04-2014, 22:40   #498
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Antonio bez słowa i zastanowienia poszedł razem z Paulą. Tam gdzie Pilar, tam musiał być i on, to zdawało się być bardzo oczywiste. Z drugiej strony - od tego czy zostanie mogło zależeć także życie Goito, lecz przecież mógł od bossa dostać osobne instrukcje i teraz się ich trzymał. Tak czy inaczej, dziewczyny sprawdzając uważnie zostawiane przez siebie ślady, weszły w rów przeciwpożarowy. Ziemia była mokra, za wierzchołkiem wzgórza nie było już jednak aż tyle błota, więc szło się łatwiej, a i trop nie zostawał oczywisty, gdy korzystało się z naturalnej leśnej ściółki do maskowania przejścia.

Klaudia radziła sobie z dużym trudem, bez pomocy nie miałaby wielkich szans. Na dodatek źle stanęła gdzieś po drodze i teraz kulała, zaciskając mocno zęby. Nie mówiła nic, nie skarżyła się. Rów się ciągnął, trochę zakręcając na zachód i schodząc w dół. Podróżowanie nim nie było wygodne, ale też nie trudne. W pewnym momencie odnaleźli rozwidlenie na wschód, bardziej ku drodze.
- Te dziewczyny, to wasze znajome? - Pilar odezwała się, aby zabić ciszę i zająć czymś czas. - Czy zapłacili wam cholernie duże pieniądze za tę robotę?


Buck i Marco obserwowali z bezpiecznych póki co pozycji, jak sylwetki ludzkie wspinają się po zboczu. Powoli docierali już do wypłaszczenia, z którego najłatwiej było dotrzeć do rezydencji Jonasza. Jeden z nich doczepiał linę do jednego z drzew, wyciągarka w znajdującym się na dole samochodzie zaczęła działać, powoli i metodycznie wciągając go na górę. Bez tego wjechanie po śliskim, błotnistym zboczu aktualnie możliwe nie było.
W międzyczasie słuchali przez tryb głośnomówiący rozmowy prowadzonej przy skrytce Jonasza.

Staruszek wziął duży karabin i ani myślał słuchać JP. Władował się na przednie siedzenie, obok kierowcy przynajmniej, ściskając spluwę między nogami. Kieszenie wypchał magazynkami do broni. Goito skrzywił się, Hernandez popatrzył pytająco na szefa, ale ten pokręcił głową.
- Nie, jest potrzebny. W czasie drogi lepiej nie otwierać okien, dopiero jak już nie będzie innej możliwości. Broń krótka w tych warunkach znacznie lepsza.
Sam wziął pistolet maszynowy, jego człowiek także. Tył zapakowali magazynkami, siadając po obu stronach nieprzytomnego wciąż Enrique.

- Na dół, pomiędzy drzewami - Jonasz odpowiedział w końcu na przekazane przez Sue pytanie. - Ślisko i stromo. Ale się da. Pokażę - podrapał się po brodzie. - Nie wiem czy pamiętam dobrze. Raczej nie. Trzeba mieścić się pomiędzy. Kilka drzew wycięliśmy, mało, to się w oczy nie rzuca. I strumień po drodze. Ale się da.
Pokiwał głową jeszcze sam do siebie. Da się.
Brzmiało na niezłe piekło. Albo to, albo polana z dywersją przyszykowaną przez Ruiza i Kazinskiego.
 
Sekal jest offline  
Stary 27-04-2014, 13:05   #499
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Gdy samochód Ruiza, zgodnie z wytycznymi właściciela, był już bezpiecznie ukryty i zamknięty w schowku Jonasza, Judy usiadła za kierownicą i na chwilę zamknęła oczy. Znowu wiele zależało od jej decyzji i właściwej oceny sytuacji. Miała dwa wyjścia:
Pojechać drogą przez polanę i liczyć, że ich sojusznikom uda się dywersja, albo przesieką przez las, po drodze co do której nawet jej twórca nie miał pewności.
Wybór nie był łatwy. W obu przypadkach mogli się zakopać, bo po przejściu lawiny, JP nie mogła mieć pewności co do jakości tamtej drogi. Z drugiej strony jeśli utkną w pustym terenie mogą próbować wyciągnąć samochód albo po prostu odejść na piechotę. Jeśli utkną przy bandytach, będą uziemieni. No i wtedy będą dokładnie wiedzieli o ich obecności. Jadąc nieznaną droga mieli szansę się przemknąć...

Chyba była szalona, bo postanowiła posłuchać zdziwaczałego staruszka. Musiała się skupić. Nawet dla niej to nie będzie łatwa przeprawa.
- Ok. Pojedziemy twoją droga Jonaszu – Powiedziała w końcu – Panie Goito proszę na bieżąco tłumaczyć jego wskazówki. Nie będę miała czasu na spoglądanie na holofon. Sue przekaż przewodnikowi, że jedziemy inna drogą. Niech na razie nie zaczepiając Fumadores. Spróbujemy przedostać się jak najdalej tak, by nas nie zauważyli.
 
Eleanor jest offline  
Stary 27-04-2014, 14:49   #500
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Wędrówka byłaby prosta, gdyby nie Klaudia. Greczynka postanowiła w głębi sobie, że ani razu przez ten czas nie będzie narzekała. Ani na głos, ani w myślach. Mogło być przecież gorzej. Bez alternatywnej drugi musieliby taszczyć Enrique. Kulejąca Kolumbijka nie okazywała się przy tym taka zła.
- Nie znamy ich osobiście - nie widziała powodu, aby kłamać Pilar. - Zależy nam jednak na ich znalezieniu. Zarówno dla ich samych jak i ich rodziców. Nie wiedzieliśmy, że wdepniemy w taką... kabałę.

To ostatnie przyznała z uśmiechem, dodając jeszcze:
- Duma nam teraz nie pozwoli się wycofać. Zazwyczaj prowadziłam znacznie spokojniejsze życie. Jak to jest z tobą? - zaryzykowała pytanie. - Mając takiego ojca...
- Chujowo
- Pilar roześmiała się, chyba nie należała do osób ukrywających emocje. - Do połowy miejsc nie wyjdziesz, do innych musisz mieć ochronę. I nadopiekuńczy tatusio. Teraz niewiele mi to dało, co? Dawno chciałam opuścić to miejsce, ale nie tak, żeby rzucić rodzinę. Rodzina jest ważna.

Paula pokiwała głową, zgadzając się w pełni z córką bossa. Jak na taką osobę wydawała się zupełnie normalna. Ugryzła się w język przed pytaniem, czy musiała kogoś zabić. Zamiast tego rzekła co innego.
- Może teraz zrozumie i da ci wolną rękę? - spróbowała wyglądać pokrzepiająco. Wybrała rów prowadzący bliżej drogi, nie chciała odchodzić za bardzo wgłąb lasu. - Mam nadzieję, że nasi panowie nie zrobią nic wyjątkowo głupiego...
 
Lady jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172