Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-11-2013, 15:29   #61
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Aha, no proszę. Perfecto, cuñado! Masz u mnie całą skrzynkę. Muchas gracias, naprawdę - Marco wiózł dziewczyny przez miasto prawdziwie po kolumbijsku, jedną ręką trzymając przy uchu holofon, drugą prowadząc samochód i otrąbiając innych kierowców, ładujących się pod koła pieszych, rowerzystów i wszechobecne skutery. Jak wszyscy uczestnicy ruchu ignorował przepisy, znaki drogowe i czerwone światła na skrzyżowaniach. Tutaj pierwszeństwo miał ten, kto się wepchnął, tudzież miał większy samochód, a samochód Marco miał duży. Ustępował więc tylko niekiedy autobusom i ciężarówkom. Jakimś cudem dojechali jednak żywi i bez żadnej stłuczki. Buck właśnie wysiadał z taksówki. Marco zerknął na przyglądających się im chłopaczków. Wyjął ze skrytki i założył kurtkę z arasaką, a ze schowka rewolwer, chowając go do kieszeni, nie demonstracyjnie, ale tak by tamci widzieli. Następnie zabezpieczył przed kradzieżą samochód.

-Jak się rozpakujecie, pójdziemy zorganizować wam pesos oraz coś zjeść - powiedział. - Burczy mi w brzuchu, a sto metrów stąd jest knajpa z prawdziwym żarciem, żadnych syntetyków. O ile nadal istnieje.

***

Knajpa istniała nadal. Słabo widoczna z ulicy, mieściła się na parterze odrapanego budynku. Tłoku nie było i bez problemu zajęli stolik na uboczu.
Marco zamówił piwo oraz bandeja paisa - lokalne danie z ryżu, smażonego platana, świeżego awokado, smażonej skóry wieprzowej, sadzonego jajka, mięsa mielonego i kiełbasy.
- Trochę ciężkostrawne, ale polecam - rzekł. - Ale mają tu też dobre ryby i placki kukurydziane, jeśli się odchudzacie - uśmiechnął się do dziewczyn.
Tymczasem kelnerka przyniosła piwo i Ruiz wziął sporego łyka.

- Tego mi było trzeba - powiedział - ale back to business, jak to u was mówią. Mam nowe informacje. Almeidy i sióstr od dawna już nie ma w Neivie - oznajmił, po czym streścił im rozmowę z Roberto, przesyłając na holofony zdjęcia. - Myślę jednak, że nie ma sensu ich zaraz gonić i szukać na ślepo. Przez Palermo mogli jechać w bardzo wiele miejsc. Proponuję ruszyć ich śladem mañana, a dziś dowiedzieć się jeszcze czegoś. Możecie odwiedzić taksówkarza w szpitalu oraz ustalić, z której wypożyczalni Almeida wziął auto. Powinno mieć nadajnik. Ja pójdę odwiedzić swój kontakt. Wolałbym sam. Lecz jeśli rzeczywiście przewoziliście w tym specjalnym bagażu tylko fatałaszki - mrugnął okiem do Pauli - i chcecie kupić broń, możecie iść ze mną.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 29-11-2013 o 15:41.
Bounty jest offline  
Stary 29-11-2013, 17:54   #62
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Po odnalezieniu plecaka wszystko szło już gładko. Na lotnisku obejrzała jeszcze walizkę, w które znajdowała się jej broń. Była nienaruszona. Znalazł się też ich przewodnik, który był chyba zdziwiony faktem, że miał pracować z trzema młodymi dziewczynami.

Motel na pierwszy rzut oka wyglądał paskudnie, nie nastawiała się jednak na luksusy. Nie miała też ochoty wydawać pieniędzy na rzeczy tak nieistotne jak nocleg.
- Bierzemy trójkę? - spytała dziewczyn. Marzyła o szybkim prysznicu i przebraniu się. Była też strasznie głodna, więc bardzo entuzjastycznie zareagowała na propozycję odwiedzenie knajpy z tutejszym żarciem.
 
Vivianne jest offline  
Stary 29-11-2013, 19:31   #63
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Rozmowa z taksówkarzem nie przyniosła wielu konkretów. W sumie gadka związana z przedmiotem ich zlecania, nie trwała dłużej niż jedno zdanie. Przez resztę drogi za to pogadali sobie o cygarach. Buck dowidział się między innymi, gdzie można nabyć towar o jako takiej jakości. Taksiarz zamiast napiwku, dostał jedno z jego kolekcji i chyba był zadowolony.

Na miejscu odnotował obecność obserwującego ich lokalnego folkloru. Z tego powodu, jak również pomny ostrzeń starucha na recepcji, po wejściu do pokoju zaczął od rozpakowania sprzętu. Wzorem Marco założył kurtkę. Musieli mu ją uszyć na miarę, ale zapewniała jako taką ochronę i nie było spod niej widać Beretty i wielkiego, wojskowego noża, który miał zwyczaj nosić ze sobą. Karabin szturmowy mógł się nieco rzucać w oczy, więc póki co wylądował w torbie, wraz z innymi rzeczami. Ta zaś na jego plecach.
Ubiór może niezbyt odpowiedni do tutejszego klimatu, ale cóż, praca to praca.

Pomysł z knajpą na początek wydawał się dobry, ale potem zaczęły się problemy. Na początek musiał trochę przemodelować wystrój sali, aby zmieść się w śmiesznie małym krzesełku, za równie niedorzecznie małym stolikiem. Przyzwyczaił się już, ze wszędzie były takie. Potem jednak doczepił się do niego kelner, czy ktoś w tym rodzaju.

- Aqui, no fumar agradar al Señor. -
Buck nie w ząb nie znał hiszpańskiego, ale akurat ze zrozumiem tego nie miał żadnych problemów.
- Nie pale. -
Odparł spokojnie, przygryzając wyzute cygaro. Kelner poparzył na niego krzywo i odszedł mamrocząc coś pod nosem.

Przy pomocy Marco zamówił polecany przez niego lokalny specjał (podwójną porcje) i piwo. Plan nakreślony przez Ruiza był mniej więcej zgody z jego zamierzeniami.

- Też uważam, że powinniśmy tak zrobić. Jeśli uważasz, że sam więcej zdziałasz u swojego informatora, to nie widzę problemu. Zakupów nie potrzebuje, ale przydałoby się wymieć trochę waluty. Myślę, że pięć tysięcy pesos na początek wystarczy. -

Nie dodał, że jeśli tak kwota nie wystarczy do załatwienia danego problemu, to zaczynało się opłacać stosować inne metody "radzenia sobie" z problemami.

- Marco możesz coś powiedzieć o tym gangu, o którym wspomina twój informator?

- Do szpitala raczej się nie wybiorę, ale mogę spróbować ustalić coś o wypożyczonym samochodzie. Przy okazji może faktycznie wynajmiemy drugie auto. Chętnie zabrał bym kogoś mówiącego po hiszpańsku... -


Buck spojrzał pytająco na dziewczyny.
 
malahaj jest offline  
Stary 29-11-2013, 20:11   #64
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Słysząc gwizd podczas wychodzenia z samochodu Marco, Paula westchnęła głośno. Były rzeczy, których w Kolumbii nie lubiła i to była jedna z tych rzeczy.
- Będą tak gwizdać prawie wszędzie... - powiedziała do pozostałych dziewczyn. Słowa recepcjonisty przyjęła skinieniem głowy, podobnie jak propozycję Sue. Nie było najmniejszego sensu brać oddzielnych pokoi, skoro były tu we trzy. Wzięła klucz i udała się od razu do pokoju.

Krótki prysznic był bardzo dobrym pomysłem, tak jak zmiana spodni na szorty. Buty pozostawiła ciężkie, podobnie jak dość długie, drogie skarpetki z najnowocześniejszego materiału, mającego jak najbardziej zapobiegać poceniu. Prócz tego wzięła tylko mały plecaczek, odczepiony od dużego, gdzie włożyła większość potrzebnych rzeczy. Długi nóż ledwo się tam mieścił, ale z nim czuła się pewniej.
Pomysł przewodnika sugerującego jedzenie także przyjęła z dużą chęcią. Mimo, że jeździł jak każdy tutaj i pewnych niesnasek między nimi, miała nadzieję, że współpraca okaże się owocna. Rzadko zdarzali się kompetentni ludzie jeśli chodziło o podobne usługi.

W restauracji zamówiła zwykły ryż z kurczakiem na tutejszą modłę, z rozbawieniem przyglądając się wyczynom Bucka. Ciągle zapominała jaki on jest wielki. Popijając orzeźwiający napój, spojrzała po twarzach zebranych.
- Ja dobrze mówię po hiszpańsku, ale słabo jeżdżę czymkolwiek. Znam też kilka tutejszych zwyczajów. Wiem na przykład o tym, że płacenie pomaga - tu odpowiedziała Ruizowi mrugnięciem. - Wolałabym iść do szpitala. Może czegoś się tam dowiemy. Ale skoro mamy mieć dwa samochody, proponuję podróżować w dwóch grupach. Dzielenie się na więcej... powiedzmy, że trochę zaniepokoił mnie recepcjonista. Więc może najpierw pojadę z JP i Buckiem do wypożyczalni, potem do szpitala, a Sue zostanie z Marco? Lub mogę zostać ja.

Paula próbowała jakoś wybrnąć z tej sytuacji tak, by przy wykonywaniu takich zadań nie musieć chodzić bez towarzystwa mężczyzn. Kolumbijczycy byli zwykle przyjaźni, ale także byli szowinistami. Męska obecność wiele zmieniała.
- Ja też chciałabym wymienić trochę eurodolarów, płacenie w tutejszej walucie może być lepiej widziane. A i nie wszędzie się da elektronicznie.
 
Lady jest offline  
Stary 29-11-2013, 20:29   #65
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Przez całą drogę Judy z ciekawością rozglądała się po mieście. Jeszcze nigdy nie była tak daleko na południu. Jak do tej pory, jej najdalsza wyprawa w kierunku równika, zakończyła się na Dallas, gdzie dziadek zabrał ją na pokazy hot rodów. W sumie, po za wysoką jak na styczeń temperaturą, jak do tej pory nie zobaczyła w tym miejscu nic ciekawego.
- Hmm to i ja jestem za wspólnym pokojem... - JP uśmiechnęła się do pleców oddalającej się Pauli. - Nigdy jeszcze nie mieszkałam z kimś w jednym pokoju. - Dodała jeszcze spoglądając na rudowłosą, zabierając swoje rzeczy i ruszając za towarzyszką. Prysznic nie był złym pomysłem.

Wychodząc z motelu JP zabrała ze sobą tylko niewielką torebeczkę przewieszona przez ramię i biodro i dyndającą jej z przodu w okolicy prawego jajnika. Wsunęła do niej dokumenty, kasę i miniaturowy pistolecik. Była gotowa na zdobywanie miasta.
Z menu napisanego wyłącznie po hiszpańsku wybrała sok z czegoś o nazwie guanabana tylko dlatego że wydała jej się najbardziej egzotyczna i ostatecznie smakował całkiem... egzotycznie. Niestety ciekawie brzmiące „Plátanos fritos con pollo picante” okazało się zwykłym kurczakiem na ostro smażonym z bananami. Na przyszłość postanowiła przed zamówieniem skorzystać z tłumacza, którego aplikację w końcu zainstalowała na swoim holofonie.

- Chcę obejrzeć samochody, które będą nam oferować, zanim coś wynajmiemy. – Powiedziała przełykając ostatni kęs kurczaka i z namaszczeniem oblizując palce. - Nie macie pojęcia jaki czasami chłap takie firmy próbują wcisnąć klientom. Po za tym nie cierpię szpitali, więc na mnie nie liczcie jeśli chodzi o taką wyprawę. Natomiast możemy poszukać wypożyczalni z której tamci wynajęli swój samochód i spróbować czegoś się dowiedzieć. Skoro tutaj za wszystko się płaci gotówką proszę o wymianę trzech stów na pesos. - Zwróciła się do przewodnika.
 
Eleanor jest offline  
Stary 30-11-2013, 23:08   #66
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 13:47 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Neiva, Kolumbia


Wymiana eurodolarów na tutejszą, papierową gotówkę, odbyła się zaskakująco bezproblemowo. Ruiz poprowadził ich do tutejszego odpowiednika kantoru. Schodziło się do piwnicy sporego, wielorodzinnego domu, mając wrażenie, że jest to raczej jakiś rodzaj bunkra. Grube betonowe ściany, stalowe drzwi i dodatkowo wzmacniane kraty. Dwóch ochroniarzy. Czujne patrzenie na ręce. Ale mimo to - bezproblemowa wymiana. Niektórzy z nich widzieli papierowe pieniądze pierwszy raz od dawna, a może pierwszy w ogóle - w wielu krajach już ich nie było, a E$ występowały prawie wyłącznie w wirtualnej, elektronicznej formie. Kolumbia szczyciła się jednakże swoim patriotyzmem i zamiłowaniem do tradycji. Oczywiście bardzo wiele osób, zwłaszcza tych myślących, widziało to zupełnie inaczej.
Podzielili się na dwie grupy i ruszyli na podbój Neivy.


Sieć wypożyczalni samochodów "Pickups Rápida" była organizacją ogólnokrajową, działającą głównie na południu Kolumbii. Te podstawowe informacje znaleźli po kilku sekundach przeszukiwania tutejszego wycinka internetu. W Neivie znajdowały się trzy placówki, niestety rozmieszczone na różnych krańcach miasta, przy głównych trasach wylotowych i lotnisku. To właśnie tę ostatnią Buck, JP i Paula mieli najbliżej, więc do niej kazali zawieźć się pogodnemu taksiarzowi, który wypytał ich całkiem dokładnie co tu robią, na ile przyjechali i czy się im podoba. Nawijał po hiszpańsku, więc to na Leukos skupiła się jego cała uwaga, skoro pozostała dwójka w tym języku to mogła co najwyżej korzystać z elektronicznych tłumaczy.

Wysadził ich przy wolnostojącym, niewielkim budyneczku z prostej blachy, który zdecydowanie nie był najważniejszą częścią tej placówki. Przed nim znajdował się duży parking, na którym stało przynajmniej kilkanaście polakierowanych na czarno, głównie terenowych samochodów, a także kilkadziesiąt innych, odgrodzonych prostą siatką. Wypożyczalnia połączona z komisem, znacznie tu popularniejszym od salonów oferujących nowe wozy. Zresztą większość stojących tutaj wyprodukowana została dziesięć albo i więcej lat temu. JP swoim fachowym spojrzeniem wyłowiła z tego wszystkiego tylko dwa nowoczesne auta z napędem magnetycznym.

Widząc potencjalnych klientów, ze środka prawie wybiegł mężczyzna w średnim wieku, ciemnoskóry jak wszyscy, z uśmiechem na ustach, z których oczywiście wydobył się gwizd. Chyba tylko na lotnisku zabroniono tego obsłudze, widok białych kobiet bowiem na resztę działał podobnie. A ogrom Bucka powstrzymywał ich przed czymś więcej. Rozłożył szeroko ramiona, jakby chciał ich uścisnąć.
- Klienci! W czym mogę pomóc? Wynająć? Kupić? Mamy pełen wybór, na każdy gust! - trajkotał po hiszpańsku bardzo szybko, lecz Paula nawet nie musiała tłumaczyć, by pozostała dwójka domyśliła się, o co chodzi. Jego ciemne oczy co chwilę przesuwały się z jednej osoby na drugą, oceniając i podziwiając.


Marco i Sue w tym samym czasie jechali w zupełnie inny rejon miasta. Dzielnice tuż obok centrum wyewoluowały w ostatnich latach w prawdziwe getta, klaustrofobiczne labirynty uliczek i rzędów domów, pnących się w górę i połączonych ze sobą we wręcz ekwilibrystyczny sposób. Przestępczość w takich miejscach kwitła najbardziej, lecz to właśnie tutaj Ruiz musiał przybyć, jeśli chciał spotkać się ze swoim kontaktem. Nie było co się oszukiwać, spotkanie to mogło nie okazać się przyjemne, jego samochód mógł zostać ukradziony, oni pobici, albo i gorzej. Co jak co, ale tutejsi to nie byli, zwłaszcza rudowłosa dziewczyna, pierwszy raz widząca kolumbijskie miasto.

Wreszcie znaleźli się na miejscu, Marco zatrzymał SUV-a przy kawiarni "Delicias Estavan", znajdującej się na najniższym piętrze nie wyróżniającego się niczym specjalnym, czteropiętrowego budynku. Ledwie jednak zdążyli wyjść z samochodu, a podeszło do nich trzech wyrostków, a może lepiej powiedzieć: młodych mężczyzn. Sprawiali bardzo jednoznaczne wrażenie, ubrani w paskowane spodnie i mieniące się podkoszulki, z łysymi głowami i mięśniami, zdradzającymi długie treningi na siłowni lub dobre prochy. Podążali także zgodnie z nowoczesną modą - jeden miał metalową płytkę zamiast czoła, drugi neonowy tatuaż na policzku, przedstawiający chyba jakieś drapieżne zwierzę, ale kto go tam wiedział.

Sue obejrzeli sobie bardzo dokładnie i z całkiem bliska, nie spuszczając jednak Ruiza z oczu. Jeden z nich, ten najmniej napakowany, więc z założenia najbardziej inteligentny, spytał spode łba.
- Za kim jesteście, he?
 
Sekal jest offline  
Stary 01-12-2013, 11:59   #67
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
JP z ciekawością oglądała papierowe pieniądze, które wręczył jej przewodnik. Nigdy wcześniej nie miała do czynienia z taką walutą.
- Trochę zużyte. - Powiedziała obracając w ręku nieco pomięte przybrudzone papierki. - Na pewno nie jest tak trwałe jak karty gotówkowe. Czy stan banknotów ma wpływ na ich wartość? - Popatrzyła z ciekawością ma Marco – Co robicie kiedy wyglądają jeszcze gorzej niż zużyty papier toaletowy? Albo kiedy się na przykład podrą? - Nowe doświadczenia były bardzo interesujące. Judy rozumiała sens istnienia szarej strefy, zwłaszcza w kraju, w którym zarobki przeciętnego mieszkańca ocierały się o poziom zapomogi. Nie mogła jednak zrozumieć dlaczego nie stosowali o wiele bardziej wytrzymałych nośników.

***


Słuchając kwiecistej wymowy tubylca panna Calwdell z ciekawością rozglądała się po parkingu, wypatrując bardziej interesujących okazów. Nie przerywając potoku jego słów nachyliła się do ucha Pauli i powiedziała:
- Zapytaj go czy mogę się rozejrzeć. Chciałaby zajrzeć pod maskę i sprawdzić podwozia. To wilgotny klimat, pewnie większość z tych wozów rozpada się od rdzy. Trzeba go też wypytać o ten wypożyczony samochód. Może ktoś z obsługi tutaj mówi po angielsku?
 
Eleanor jest offline  
Stary 01-12-2013, 14:45   #68
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Marco pierwszy raz widział, żeby ktoś zjadł podwójną porcję bandeja paisa i wyraził swoje uznanie dla Bucka. Na pytanie o Los fumadores podrapał się w zamyśleniu po brodzie.
-Obawiam się, że niewiele - odpowiedział - wywodzą się chyba z Pasto, a zajmują głównie uprawą koki i jej eksportem przez port w Tumaco, lecz z pewnością nie tylko tym. Haracze, handel ludźmi, sutenerstwo, jak każdy większy gang. W tych czasach dywersyfikacja to podstawa. W Kolumbii jest pierdyliard karteli i gangów, ale w skali kraju liczy się tylko kilka. Fumadores to raczej druga liga, ale postaram się dowiedzieć więcej.

***

- Nie tracą na wartości - wyjaśnił JP na pytanie o banknoty. - Są wciąż w użyciu, bo kartą płatniczą nie da się dawać soborno nie zostawiając śladu. A kiedy się podrą, to się je skleja. Taśmą klejącą. Wiesz, co to taśma klejąca? - Zapytał, mając wrażenie, że mówi do kosmitki. Zapewne ona miała podobne wrażenie.

***

- Salud el Gatto, Marco Ruiz z tej strony. Marzec zeszłego roku, ty, ja i Juan, pamiętasz, ese?
- Salud, Marco. To raczej trudno zapomnieć. Que pasa?
- Bien, a u ciebie?
- Po staremu, póki co.
- Słuchaj, tak się składa, że jestem w Neivie i mam pewną sprawę. Mógłbym wpaść?
- Kiedy?
- Za pół godzinki?
- Ok. Będę w dziupli. Marco...
- Aha?
- Kup mi karmę dla kotów.
- Haha, zapomniałem o twoich futrzakach.
- Whiskasa, z wołowiną.
- Ok. Ok. Przywiozę!

***

Tego typu zaczepki nie były dla Marco nowością. Za młodu nie raz musiał zwiewać lub dostać po pysku we wrogiej dzielnicy. Ale to były inne czasy.
- Za Equidad - odpowiedział bez namysłu łebkom. Raczej nie tego się spodziewali i Ruiz przejął inicjatywę: - Mam blachy z Bogoty, więc raczej nie jestem za Atlético, si? A teraz idę do el Gatto. Jeśli mieszkacie na tej ulicy, to znacie el Gatto. Wiecie, że ludzi, którzy idą, lub wychodzą od el Gatto nie należy zaczepiać, bo można zarobić trzecie oko w czole - Marco uchylił połę kurtki, ukazując dłoń na rękojeści Arasaki. - Wyjmuję ją bardzo szybko, a wy? Lepiej popilnujcie mi auta, to zarobicie na piwko czy dwa.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 01-12-2013 o 17:14. Powód: literówki!
Bounty jest offline  
Stary 01-12-2013, 18:30   #69
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Wymiana pieniędzy dla Pauli nie była niczym nowym, tak samo jak gadatliwy taksówkarz, któremu odpowiadała uprzejmie, nie zdradzając nic z prawdziwego powodu pobytu w tym miejscu.
- Zawsze lubiłam zwiedzać nowe miejsca. W Kolumbii już kiedyś byłam, z tatą, ale teraz chciałam z przyjaciółmi. Pokazać im ten piękny kraj. I dżunglę. Ciągle myślą, że będzie tam jak w zwykłym lasku - roześmiała się szczerze. Także z tego, że jeśli oboje rzeczywiście nie znali języka, to nic nie zrozumieli z żadnej z jej wypowiedzi.

Po dojechaniu i spotkaniu sprzedawcy, dziewczyna uśmiechnęła się niemal równie szeroko co on.
- Dzień dobry. Chcielibyśmy wynająć samochód, czy moja przyjaciółka mogłaby się rozejrzeć? - spytała po hiszpańsku. - Może zna pan angielski? Byłoby znacznie prościej, bowiem moim towarzyszom nie po drodze było z waszym pięknym językiem - mrugnęła wesoło, zerkając na Bucka i JP. - Państwa firma została nam polecona przez znajomych. Dwa tygodnie temu, dwie dziewczyny i chłopak, pamięta ich pan może?
Wyświetliła na holofonie zdjęcie sióstr. Było takie słodkie, że bardzo nadawało się do takich chwil, kiedy podawało się je za koleżanki.
 
Lady jest offline  
Stary 01-12-2013, 20:06   #70
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Angielski, tak, trochę - powiedział w bardziej naturalnym dla nich języku, z mocnym akcentem i wybierając te proste słowa, to jednak potrafił się tak porozumiewać. - Dziewczyn nie, nie pamiętam. Może na... - zastanawiał się nad słowem - ...nie kiedy ja pracowałem. Albo nie tu. Kilka miejsc jest.
Wzruszył ramionami, bardziej interesowało go zainteresowanie JP. Z uśmiechem wskazał jej samochody.
- Wszystkie czarne, do wypożyczenia. W góry? To te najlepsze. Duże wam trzeba. Duuuże! - podkreślił ze śmiechem, oglądając się na Bucka. W ofercie mieli kilka miejskich aut, do których olbrzym by się zwyczajnie nie zmieścił. - Arasaka, BMW, Chevrolet, Suzuki, Tesla. Dobre marki. Solidne.
Nówek tu nie było, lecz większość wyglądała na tylko kilka lat, więc całkiem nieźle. Tylko dwa z nich miały jeszcze poczciwe silniki diesla, reszta była elektryczna, prócz dwóch najnowszych modeli, znacznie bardziej luksusowych - bo z napędem magnetycznym. To jeszcze nawet w USA nie stało się standardem i szybko raczej nie stanie, póki ktoś produkował tańsze odpowiedniki poruszające się zwyczajnie na kołach. JP mogła wybierać z czego chciała, z każdej marki były przynajmniej po dwa duże, terenowe modele. Kolumbijczycy lubili je chyba jeszcze bardziej niż Amerykanie.


Popatrzyli na niego, potem dwóch z nich zerknęło na tego co gadał. Nieco skonfundowany starał się utrzymać groźne spojrzenie wlepione w oczy Ruiza. Splunął na ziemię.
- Nie lubimy tu takich, ważniaków z Bogoty. Jasne? Załatw interesy i spieprzaj stąd szybko. To nasze miasto.
Dwóch łysoli pokiwało głowami, łypiąc spode łbów.
- Już niedługo. Nie będzie tu wstępu dla ważniaków.
Ruszyli, jeden z nich pchnął go barkiem, ale ogólnie tylko jeszcze szef zerknął na dekolt Sue i już ich nie było. Po tym krótkim spotkaniu z wiernymi kibicami tutejszej drużyny, mogli wreszcie wejść do sporej, w połowie obecnie pustej kawiarni. Zapach kawy unosił się w powietrzu, a muzyczka przygrywała w lokalnych rytmach. Klimatyzacja działała słabo, co zupełnie nie wydawało się przeszkadzać miejscowym. Marco dostrzegł swój kontakt, siedzący w hawajskiej koszuli i obejmujący ramieniem ładną, dość młodą latynoskę, śmiejącą się z czegoś co powiedział. Nie wyglądało na to, by to inteligencja była u tej kobiety największym atutem.
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172