Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-08-2014, 11:18   #11
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Drżał. Ból w kończynach go paraliżował. Mózg jeszcze nie przebudził się do końca po hibernacyjnym śnie ale płonęła w nim jedna nagląca potrzeba. “Wstań!”
Zmusił się do ruchu. Mdłości. Żołądek się zbuntował. “Kurwa!”
Kolejna próba. Sukces. Tym razem udało mu się podnieś, klęczał wspierając się o komorę hibernacyjną. Umysł powoli się przejaśniał. Powoli krok za krokiem, bez pośpiechu, mięśnie trzeba było rozruszać. Wolał nie ryzykować skręcenia kostki z tak głupiego powodu jak zdrętwiałe nogi. Kolejne kilka niepewnych kroków. Byle dotrzeć do wyjścia z pomieszczenia. Uspokajał swoje nerwy, musiał myśleć jasno a świństwo którym go nafaszerowali choć dawało kopa do działania wcale nie pomagało myśleć racjonalnie.

“Magazyn” Słowo wbiło się w mózg niczym rozgrzana do czerwoności kostka lodu. Paliło naglącą potrzeba i studziło inne emocje. Za wszelką cenę musiał się tam dostać, tam był ratunek, zamknięty w jednym z niewielkich schowków na rzeczy osobiste.

-Kurwa… kurwa...kurwa… - niby zwykłe przekleństwo ale pomagało robić kolejne kroki, skupić myśli. - Kurwa! - Wyrwało się Archiemu kiedy zrozumiał, że bez zasilania otwarcie drzwi magazynu nie należało do najprostszych.

“Procedury alarmowe.” Przecież musieli o tym mówić na szkoleniu, gdyby tylko bardziej uważał… Trudno, zaprzągł umysł do pracy szukając sposobu otwarcia drzwi magazynu.
 
Googolplex jest offline  
Stary 20-08-2014, 12:33   #12
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

Awaryjne wybudzanie podziałało na Andersa jak zwykle. W pakiecie standardowym zawierały się wymioty, zawroty głowy i wywołana tym wszystkim wiązanka przekleństw.
Jako że był dość odporny i przyzwyczajony, w końcu w Marines przygotowywano żołnierzy także na takie ewentualności, pozbierał się dość szybko. Rzut oka na współtowarzyszy podróży upewnił go, że z nimi wszystko w porządku; takiej litanii brzydkich wyrazów nie słyszał od czasów podstawówki.

Z terminala na ścianie, który co chwila tracił zasilanie, udało mu się uzyskać tylko jedną ale za to ważną informację o stanie statku.
- Słuchajcie wszyscy! – zwrócił się do jeszcze rzygających i tych którzy się już ogarnęli.
- Straciliśmy szczelność w kokpicie. Wygląda na to że uszkodzenia są na całym statku... – po krotkiej przerwie dodał z cynicznym uśmiechem – ...i wygląda na to, że to nie są ćwiczenia.

Ruszył w stronę jednego z battlesuitów, załączył zasilanie i wyciągnął złącze komunikatora.
- Tu Jeremiasz Anders z modułu zbrojowni. Wszyscy są cali, sprzęt także zachowany. Drzwi wyjściowe najprawdopodobniej nie dadzą się otworzyć. Powtarzam, wygląda na to że drzwi modułu zbrojowni nie dadzą się otworzyć. Drzwi hangaru wyglądają na sprawne. Mamy zapasy skafandrów próżniowych. Mamy informację o rozszczelnieniu mostka. Czy ktoś mnie słyszy? Odbiór. – rozpoczął nadawanie na wszystkich dostępnych kanałach, jednocześnie wciskając się do zbroi i załączając kolejne jej systemy.

~Byłoby dobrze gdyby udało się wyświetlić plany statku ~ pomyślał.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 20-08-2014 o 13:07.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 20-08-2014, 20:11   #13
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość



Wspiął się na czworaki, nagi, cały w śluzie, zaczął walczyć z szalejącym błędnikiem.
Wspierając się na rękach wyginał się cały w konwulsjach i oddawał na stalowy pokład żel energetyczny wtłaczany przez kriokomorę do jego przewodu pokarmowego. Przez spazmy wymiotów do jego uszu docierał jednostajny, powolny alarm syreny.
Sinusoida oscylującego dźwięku nie zwiastowała niczego dobrego.
Błędnym wzrokiem rzucił dookoła i spojrzał na inne ludzkie, oszlamione płody, niemrawo się ruszające na blasze pokładu. I jednego, widać bardziej doświadczonego, stojącego i dobierającego się do komunikatora robota bojowego. Dantemu do uszu dobiegł komunikat jaki ten wysłał w eter:
- Tu Jeremiasz Anders z modułu zbrojowni...

Frank ustał na rozdygotanych nogach i złapał wiszącą na jego komorze szmatę i starł z siebie cały kriożel. Na moment oparł się o komorę po czym kolejna salwa energetycznej mazi, mieszanki białka, tłuszczów i karbohydratów, tym razem z kawałkami owoców jeszcze z dnia startu, wylądowała w jej wnętrzu. Malownicza mozaika owoców i błękitno-żółtego kryo-świństwa wprawiłaby w zachwyt niejednego artystę sztuki współczesnej. Wyjął swoją torbę i sprzęt z próżniowego luku pod komorą. Ubrał się powoli, zmuszając zastałe mięśnie do pracy i odzyskiwał trzeźwość umysłu.

W głowie układał mu się plan działania, gdy rozglądał się po zbrojowni za tym z czym, albo raczej w czym kiedyś pracował. Miał nadzieję, że przy takiej obfitości sprzętu, uda mu się to znaleźć. Szanse na przeżycie wzrosły by drastycznie.

-Idę przeszukać zbrojownię, po czym ruszę na statek szukać zdolnego do ogarnięcia tej kupy złomu i dowiedzieć się co się dzieje. Będę próbował skontaktować się z innymi uczestnikami. - rzucił do ogarniętych rozhibernowanych, zakładając swój hełm. -Jestem dostępny pod częstotliwością 140.48. Do rychłego zobaczenia i powodzenia!


Robo-stopy stukały gdy odchodził w stronę światła magazynu, rozglądał się w poszukiwaniu zbroi, swojego niegdyś nieodłącznego towarzysza. Nucąc pod nosem piosenkę próbował się skontaktować ze swoim najemcą.
-Alain, Alain, jesteś cały? Odezwij się. Ktokolwiek mnie słyszy?- rzucał w eter na częstotliwość deValla i na wszelkich frekwencjach radia. Kontynuował poszukiwania.


 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."

Ostatnio edytowane przez potacz : 22-08-2014 o 19:32. Powód: estetyka
potacz jest offline  
Stary 20-08-2014, 22:43   #14
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
WSZYSCY

Usłyszeliście - niektórzy z szumem przez osobiste komunikatory, niektórzy wyraźniej przez pokładowe głośniki - głos Jeremiasza, a chwilę potem wywoływanie Franka. Informacja o "rozszczelnieniu sterówki" brzmiała co prawda niezbyt optymistycznie, ale spokojne słowa żołnierza i jasne komunikaty przynajmniej sprawiały wrażenie, ze ktoś panuje nad sytuacją. Ci którzy słyszeli informacje przez systemu statku, mogli zauważyć, że co jakiś czas na korytarzu rozmieszczone są terminale komunikacyjne, umożliwiające i komunikację, i jakiś zgrubny ogląd sytuacji.

Catriona

Wyszłaś na zewnątrz, na korytarz. Po lewej, gdzie powinno być widać sterówkę, korytarz przegradza potężna gródź, pomalowana w żółto-czarne wzory. To musi być system odcinania poszczególnych części statku w razie dekompresji któregoś elementu. Syk dochodzi zza niej, ale tu nie czuć żadnych zmian. Do drzwi Alaina dobija się jakaś kobieta; ma na sobie popalony kombinezon bez hełmu, a jej włosy są sklejone krwią. Jedną ręką niezgrabnie przytrzymuje skrzynkę z narzędziami. Słyszysz jak mówi w przerażeniu do siebie: Dowódcy, kapitana, kogokolwiek....

Chester, Archibald

Zostawiliście dwóch pozostałych wybudzonych samych sobie i ruszyliście za strzałką. Kable ciągną się aż tutaj i nikną w przygotowanym otworze. Magazyn owszem, jest magazynem, ale nie takim jak się spodziewaliście - to magazyn hibernatorów. Drzwi otwierają się z sykiem i widzicie przed sobą rzędy i półki metalowych kadzi, w których spoczywa reszta załogi. Wskaźniki przy każdym pikają niezrozumiale, ale nie trzeba być geniuszem techniki, żeby zauważyć, że w kriokomorach spada energia. Najwidoczniej przecięty kabel właśnie je zasilał. Nie minie wiele czasu, by zamrożone w środku osoby czekała podobna przyjemność co Was przed chwilą...

Frank, Jeremiasz

Frank wciągnął na siebie pancerz wspomagany z pewnym trudem - zdecydowanie nie był to lekki model, do którego był przyzwyczajony. Sprawdził systemy. Teraz właściwie statek mógłby eksplodować, a on byłby w miarę bezpieczny, choć cały czas czuł się trochę jakby chodził w zbyt dużych butach albo ubraniu po większym bracie. W zbrojowni nie pozostało wiele do zabrania - trzy ciężkie kombinezony próżniowe i w zasadzie tyle. Reszta broni była pochowana w licznych, dobrze zabezpieczanych skrzyniach; nikt nie planował abordażu. Jeager zatrzymał się przy drzwiach na korytarz: mechanizm szarpał się bezskutecznie, usiłując otworzyć wrota, ale wybrzuszenie skutecznie mu to uniemożliwiało.

Jeremiasz też nie miał szczęścia. System komunikacji załączył się automatycznie, ale bardziej zaawansowane operacje typu ściągnięcie map z pamięci komputera statku zakończyły się fiaskiem. Być może przeciążona alarmem maszyna nie reagowała prawidłowo?
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 20-08-2014, 23:24   #15
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
- Kurwa… - wyrwało się Archiemu. Nie do końca o taki magazyn chodziło. Trudno, ci tutaj będą musieli sami o siebie zadbać.

- Isztar znajdź mi plan tego statku i podaj informacje o uszkodzeniach. - Zwrócił się do swej podręcznej SI której terminal trzymał właśnie w dłoni. Usiadł opierając się plecami o ścianę i przyglądał mężczyźnie obok.

- Zawiedziony? - Zapytał go chcąc zabić czas którego potrzebowała Isztar by zdobyć potrzebne informacje. Wolał nie obciążać jej dodatkowo jednym z programów rozrywkowych. W każdym razie nie w tej chwili i nie w sytuacji kiedy od jej działania zależało jego życie.
 
Googolplex jest offline  
Stary 21-08-2014, 13:47   #16
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Shinji został nagle wyrwany z kriogenicznego snu. Nie pamiętał o czym śnił, miał tylko w głowie różne oderwane od rzeczywistości obrazy. Jakaś mapa, niby Mizu, ale jednak nie, miecz, lew, ubrania w szafie.

Gdy wszelkie kable nagle się oderwały od jego ciała, jęknął z bólu, czując, jak gęsty i lepki płyn nagle ucieka z jego komory. Padł na kolana, wymiotując.

Po paru minutach wstał, ruszył na przód paroma chwiejnymi krokami i oparł się o pobliską ścianę. Oddychał często i płytko, kręciło mu się w głowie, a w ustach wciąż miał gorzkawy posmak wymiocin.

Słysząc komunikaty nadawane przez panele komunikacyjne, podszedł do najbliższego, nacisnął wielki niebieski guzik i zakomunikował.

- Tu Shinji Konohara, doktor. Czy ktoś mnie słyszy? Ile mamy kombinezonów próżniowych? Ile czasu nam zostaje, zanim całe powietrze uleci ze statku? Czy ktoś może mi wskazać drogę do najbliższego punktu, gdzie mógłbym się ubrać w kombinezon? I jak do licha dotrzemy do planety, skoro statek jest w tak opłakanym stanie? Mamy tu jakieś szalupy ratunkowe?
 
Kaworu jest offline  
Stary 21-08-2014, 19:09   #17
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość

-To zdecydowanie nie mój typ wozu... - mruknął do siebie Jaeger gdy kolejny raz potknął się o własną nogę idąć w stronę wrót.


Wizjer hełmu sprzężył się się już z kamerami zbroi. Mimo to poruszanie się w tym modelu było uciążliwe, zbroja była modelem o wiele cięższym. Cybernetyczny holster na plecach wkomponował się w odpowiednie miejsce.
Paniczny komunikat przez intercom odbił się echem po wszystkich głośnikach na statku.
Kłuły w uszy nieustanne pytania niewidocznego członka wyprawy tytuującego się doktorem.
Frank rzucił w eter jak tylko skończył poprzednik:
- Doktorze, niech pan spróbuje się uspokoić i zacznie działać. Umie pan obsłużyć system? Musimy dowiedzieć się co się tutaj dzieje.

Dochodząc do wybrzuszonych drzwi i widząc jak mechanizmy otwierania szarpią się z wybrzuszonymi blachami zastanowił się czy nie warto by było ich wyprostować. Choć kusiła opcja wyżycia się na statku to śluza prowadząca do hangaru wydawała się lepszą opcją. Dante spróbował ściągnąć mapę na wizjer swojego hełmu gdy ruszył w jej stronę.
Zatrzymał się przy kriokomorach i trzech pozostałych postaciach.
Rzucił przez głośniki zbroi do rozhibernowanych - Śluza czy prostowanie wrót, Panowie?
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."
potacz jest offline  
Stary 21-08-2014, 20:10   #18
 
Gorgmon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodze
Chociaż w swoim życiu Bradock doświadczył już niejednego, to obecne przebudzenie z pewnością głęboko wryje mu się w pamięć. Przez dłuższy czas jedynie trząsł się na podłodze zwinięty w kłębek, z całej siły próbując zapanować nad swoim ciałem i przeklinając własne łakomstwo które kazało mu przed lotem opychać się słodyczami.

Gdy wreszcie doszedł jako tako do siebie, wstał ślizgając się na obrzydliwej mazi rozlanej po podłodze, i wciąż drżącymi rękoma zaczął wycierać ciało. Jeden ze stojących w pobliżu trepów nadawał jakiś komunikat, więc skupił na nim swoją uwagę, jednocześnie doprowadzając się do porządku.

Gdy tylko ogarnął sytuację i wydobył swoje osobiste rzeczy, odwrócił się do faceta w pancerzu bojowym który stał przy zdeformowanych wrotach.
- Śluza czy prostowanie wrót, panowie? –zapytał.
- Dasz radę gołymi rękoma? – zdziwił się Bradock, nawet w pancerzu ta opcja wydawała mu się mało realna.
- Jeżeli tak to myślę że powinniśmy spróbować je otworzyć – zdecydował po chwili namysłu i z pewnym wahaniem, skoro coś walnęło w nie od zewnątrz, to może oznaczać że z drugiej strony nie jest zbyt bezpiecznie – powinniśmy jak najszybciej odnaleźć kogoś kto wie co tu się właściwie wyrabia, a nie sądzę by ktoś ważny włóczył się po hangarze. A wy jak sądzicie panowie?
 
Gorgmon jest offline  
Stary 21-08-2014, 20:47   #19
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
W kriogenicznym śnie Melowi śniła się narzeczona, Eliza Tichy. Melathios i Eliza poznali się wiele lat temu, gdy Mel brał udział w badaniach dla pewnej Harlańskiej organizacji badającej pozostałości argonautów. Ojciec Elizy, Ezoch był szefem naukowym badań, a z czasem stał się również dla Mela mentorem w dziedzinie planetologii i archeologii. Eliza, która miała wtedy 26 lat zajmowała się PR'em, na początku nie mieli się ku sobie, ale z czasem pojawiła się iskra, która płonie nieprzerwanie od ośmiu lat.
We śnie Eliza i Mel szli po zielonych wzgórzach Athenorei, jego rodzimej planety, trzymając się za ręce. Wokół panował spokój a liczne drzewa oliwkowe szumiały na lekkim wietrze. Nagły spokój zmienił się w burzę, gdy wiatr przybrał na sile a nieliczne chmury zebrały się w potężny burzowy obłok z trzema głowami. Melathios znał dobrze te twarze, byli to jego wrogowie z przeszłości, ci sami, którzy zmusi go do ucieczki z rodzimego układu. Kapłan i dwóch szlachciców. Nagle ziemia przed nimi otworzyła się, a Eliza wpadła w bezdenny otwór. Mel złapał jej nadgarstek w ostatniej chwili i trzymał z całych sił. Melathios spojrzał na ukochaną, jej usta poruszały się jakby mówiła "Puść. Wszystko będzie dobrze", ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Wtedy potężny piorun uderzył Melathiosa w plecy, ten jednak nadal trzymał rękę Elizy nie pozwalając jej spaść w ciemną otchłań. Następny piorun trafił Mela, tym razem trochę niżej, ale on nadal trzymał. W końcu przy trzecim uderzeniu pioruna Melathios puścił jej dłoń.
Mel wyrwał się ze snu z krzykiem siadając w kriokomorze.
- Eliza!-
Lecz nikt mu nie odpowiedział. Wokół był jedynie mrok.
Mel siedział tak przez chwilę wpatrzony w ciemność jakby liczył, że uda mu się ją jeszcze w niej dostrzec, że może uda mu się ją złapać lub chociaż się pożegnać, ale jej już tam nie było. Ona była tylko snem.

Jego ciało, całkiem nagie było całe mokre, ale Mel nie był pewien czy to kriożel w którym był skąpany czy może pot, gdyż ciecz ta była ciepła i kleista. W końcu dotarła do niego rzeczywistość i wycie syren na korytarzu.
- Nie dobrze.- Powiedział do siebie wstając z kriokomory.
Mrok skrywał jego kabinę, ale nie stanowiło to problemu, właśnie przespał kilka tygodni i jego oczy były przyzwyczajony do ciemości. Mel podszedł do szafki stojącej naprzeciw komory i wyjął z niej swoje rzeczy osobiste. Ciuchy, długi płaszcz, komunikator na rękę, okulary z wyświetlaczem komputerowym, choć teraz nie był on do żadnego podłączony, pas z nabojami do rewolweru oraz mały bezprzewodowy dysk pamięci do komunikatora i okularów no i oczywiście swój sześciostrzałowy rewolwer. Mel był pacyfistą, tak bardzo jak ktoś noszący przy sobie takie działo może być i jeszcze nigdy nikogo nie zastrzelił, ale sam design tej broni był dla niego po prostu esencją piękna. Pistolet ten był tak piękny jak broń niosące śmierć może być.
Mel włączył Hermexa, który do tej pory w stanie hibernacji ładował podłączony do stacji zasilającej.
- Hermex wyświetl przemowę kapitana dotyczącą procedur awaryjnych.- Mel rozkazał dronowi, gdy ten zawisł półtora metra nad ziemią w stanie gotowości.
Dron wyświetlił przemowę kapitana w stołówce na 36 godzin przed startem.
Niewielki holo-kapitan stał na szafce, z której Mel zabrał swoje rzeczy.
- W przypadku utraty ciśnienia na korytarzu znajdują się kapsuły awaryjne zawierające maski tlenowe i kombinezony oraz apteczkę.- Powiedział hologram.
- W porządku Hermex, na razie wystarczy. Przełącz na tryb latarki.-
Z oka drona wystrzelił promień światła, który po chwili przemienił się w stożek światła oświetlający cała kabinę błękitną łuną.
- Doktorze. Muszę pana poinformować, że doszło do dekompresji statku w sekcji dziobowej. Mostek został odcięty od reszty statku. Jednocześnie jednostka ta traci wysokość i zbliża się do atmosfery planety pod niebezpiecznym kątem. Zalecam ewakuację w trybie natychmiastowym.-
- I utratę mojego ekwipunku? Nie wydaję mi się Hermex. Na tej łajbie musi się znaleźć ktoś kto może nas posadzić w jednym kawałku. Przeszukaj bezę danych uczestników wyprawy i znajdź mi kogoś kto umie pilotować ten złom.-
- Ten proces może zająć trochę czasu, systemy statku są obciążone.-
- A czy wyglądam jakbym się śpieszył.-
Mel uśmiechnął się i założył okulary a następnie wsadził załadowany pistolet w kaburę przy pasie. Melathios już podchodził do drzwi by je otworzyć gdy w swoim komunikatorze usłyszał głos.
- Tu Jeremiasz Anders z modułu zbrojowni. Wszyscy są cali, sprzęt także zachowany. Drzwi wyjściowe najprawdopodobniej nie dadzą się otworzyć. Powtarzam, wygląda na to że drzwi modułu zbrojowni nie dadzą się otworzyć. Drzwi hangaru wyglądają na sprawne. Mamy zapasy skafandrów próżniowych. Mamy informację o rozszczelnieniu mostka. Czy ktoś mnie słyszy? Odbiór.-
Mel wcisnął guzik na komunikatorze by zostawić go na tej częstotliwości. Chwilę później na tym samym kanale pojawił się inny głos.
- Tu Shinji Konohara, doktor. Czy ktoś mnie słyszy? Ile mamy kombinezonów próżniowych? Ile czasu nam zostaje, zanim całe powietrze uleci ze statku? Czy ktoś może mi wskazać drogę do najbliższego punktu, gdzie mógłbym się ubrać w kombinezon? I jak do licha dotrzemy do planety, skoro statek jest w tak opłakanym stanie? Mamy tu jakieś szalupy ratunkowe?-
Doktor nie brzmiał tak spokojnie jak Anders. Można by wręcz rzec, że doktorek trochę panikował. Mel postanowił udzielić mu małego wsparcia dzieląc się wiedzą z hologramu.
Nagle pojawi się inny głos w eterze.
- Doktorze, niech pan spróbuje się uspokoić i zacznie działać. Umie pan obsłużyć system? Musimy dowiedzieć się co się tutaj dzieje.- Nie był to jednak Anders.
- Tu Melathios Sofilatres. Doktorze Konohara na ścianie w korytarzu powinien pan znaleźć stację bezpieczeństwa, umieszczono je co kilkanaście metrów, są tam zarówno kombinezony jak i maski tlenowe. Proszę jeden założyć, a następnie przejść do części dziobowej statku. Mogą się tu znajdować osoby wymagające pańskiej uwagi. Razem z kombinezonem i maską powinien pan też znaleźć apteczkę pierwszej pomocy. Anders, potwierdzam dekompresję, będę cię informował na bieżąco, gdy tylko zdobędę jakieś informację, zbierz ocalałych ze zbrojowni i spróbuj znaleźć drogę na mostek, może dolne pokłady są nietknięte. Do wszystkich, którzy odbierają tę wiadomość. Udajcie się do sekcji dla Vipów na górnym pokładzie. Jeśli statek traci tlen będzie to ostatnia część z atmosferą, maski tlenowe macie w kapsułach bezpieczeństwa na ścianie. Over.-
Po zakończeniu nadawania Mel otworzył drzwi do kabiny.
Na korytarzu panował półmrok oświetlany jedynie przez migające pomarańczowe światła awaryjne. Hermex natychmiast poleciał na lewo w głąb sekcji dla vipów. Znajdowały się tam kabiny Alain'a DeVall i doktor Kory Octavii. Mel rozejrzał się po korytarzu, kilkanaście metrów na prawo śluza awaryjna oddzielała mostek od reszty statku a pomarańczowe i czerwone światła mrugały przy grodzi. Melathios podszedł bliżej by spojrzeć przez pancerną szybę w śluzie.
- Anders. Tu Mel. Mostek jest odcięty. Wygląda to...- Mel zrobił małą pauzę gdyż zabrakło mu słów by to opisać. -...źle. Bardzo źle, ale chyba sam musisz to zobaczyć. Nie obejdzie się bez kombinezonów próżniowych.-
Melathios odszedł od śluzy i ruszył za dronem, zatrzymując się przy kapsule by zabrać maskę tlenową i apteczkę. Darował sobie zakładanie kombinezonu. Jeśli miał umrzeć, nie miał zamiaru wyglądać przy tym jak fundacyjny ćwok. Maskę jednak natychmiast przyłożył do twarzy. Maska tlenowa była wykonana z elastycznego czarnego plastiku. Było to niewielkie i bardzo poręczne urządzenie, maska przyssała się do twarzy Mela eliminując dostęp toksycznych gazów do układu oddechowego, gdyby jakieś wisiały w powietrzu.
Mel wziął głęboki oddech po którym maska zaczęła dostarczać czysty tlen. W końcu Melathios znalazł Hermexa przy drzwiach do kabiny DeVall'a.
Melathios Sofilatres i Alain DeVall mieli już okazję współpracować razem w przeszłości, wtedy ich znajomość zakończyła się burzliwym, choć z tego co Mel przeczytał później w prasie zyskownym dla Alain'a rozstaniem. Był to jeden z nielicznych szlachciców z przeszłości Mela, który nie chciał jego śmierci. Niezwykła rzadkość.
W błękitnej poświacie światła emitowanego przez drona Melathios dostrzegł dwie kobiece sylwetki. Jedna z nich była ubrana w podarty kombinezon, a jej włosy były posklejane krwią, drugą była bardzo ponętna blondynka.
Mel podszedł do kobiet.
- Nie bójcie się. Doktor już tu idzie.- Po tych słowach Melathios przyklęknął obok.
Melathios obejrzał głowę dziewczyny w podartym kombinezonie, nie dotykał jej jednak, gdyż zdawała się panikować i nie chciał pogorszyć jej stanu [medic-0 test]. Melathios zwrócił się do drugiej kobiety.
- Jesteś ranna? Co z Alain'em - Zapytał.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 03-09-2014 o 18:56.
Baird jest offline  
Stary 22-08-2014, 15:48   #20
 
Egaru's Avatar
 
Reputacja: 1 Egaru ma wspaniałą przyszłośćEgaru ma wspaniałą przyszłośćEgaru ma wspaniałą przyszłośćEgaru ma wspaniałą przyszłośćEgaru ma wspaniałą przyszłośćEgaru ma wspaniałą przyszłośćEgaru ma wspaniałą przyszłośćEgaru ma wspaniałą przyszłośćEgaru ma wspaniałą przyszłośćEgaru ma wspaniałą przyszłośćEgaru ma wspaniałą przyszłość
...dba o najwyższy standard podróży. Kapitan statku osobiście upewnia się, że każda kajuta wyposażona została w najwyższej jakości wyposażenie oraz luksu...
Pierwszy wrócił wzrok. Uchylona klapa kapsuły, światła odbijające się od pełnej śluzu podłogi i jej własne ciało. Za wzrokiem, upewnione już w realności sytuacji, podążyły inne zmysły. Odrętwienie, ból, mdły zapach biomazi i glutenobrei, które najwyraźniej zwróciła, gdy była jeszcze nieprzytomna. Skuliła się i zamknęła oczy. Leżała tak, nie wiedząc co się dzieje, ale w końcu przez szum krwi dotarł do niej wysoki sygnał alarmu.
Dopiero teraz poczuła adrenalinę.
Zerwała się niemal łamiąc sobie nogi na śliskiej posadzce i błędnym wzrokiem rozejrzała po niewielkiej kapsule. Klarowność myśli przychodziła powoli. Skupiła się na wywieszonej na drzwiach informacji o najwyższym poziomie luksusu oferowanym przez Fundację. Tuż obok znajdowała się kabina prysznicowa, pachnące lawendą ręczniki i dwa małe mydełka w kostkach. Niewielki barek (pseudoalkohole, na statku nie wolno przebywać pod wpływem) był otwarty, a plastikowe butelki walały się po podłodze.
Tu Jeremiasz Anders z modułu zbrojowni...
Wreszcie w jej głowie zaczynał się układać przebieg wydarzeń. Na szczęście prysznic działał, nie da się myśleć ociekając wymiocinami i śluzem.
...jak do licha dotrzemy do planety, skoro statek jest w tak opłakanym stanie? Mamy tu jakieś szalupy ratunkowe?...
To musiał być ten drugi doktor, którego widziała przelotem na stacji. Kora była już opanowana. Całe szczęście, że na statku jest Mel, nie miała głowy do uspokajania znerwicowanych pasażerów. Ubrała się, zabrała rzeczy z szafki i wyszła na korytarz. Znalazła jedną z kapsuł bezpieczeństwa i założyła kombinezon. Wreszcie coś, co przynajmniej przypomina świeże powietrze. Zleciła automatowi medycznemu szybką diagnozę. Czuła się dobrze, ale była już na tyle trzeźwa, żeby nie ufać własnemu osądowi.
Ruszyła wzdłuż korytarza i w chwilę później natknęła się na doktora Sofilatresa (nawet nie założył kombinezonu, cały Mel), Catrionę i kobietę, której nie rozpoznała. Spróbowała pomóc doktorowi zająć się nieprzytomną [medic-2 test].
- Dobrze cię widzieć, Mel. - Wycie syren utrudniało rozmowę, a przy migających światłach alarmowych ciężko było o rzetelną diagnozę - Nie wiedziałam, że mogłeś komuś aż tak podpaść.
 
Egaru jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172