Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-04-2020, 15:49   #121
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
20 Martius 816.M41, mostek Błysku Cieni

W eterze przez chwilę panowała pełna radiowych trzasków i szumów cisza, potem zaś holoprojektor rozpalił się nieoczekiwanie silną poświatą nadchodzącej transmisji. Schemat taktyczny przesunął się w róg hologramu, wypchnięty przez trójwymiarową podobiznę rozmówcy skierowaną ku pustemu kapitańskiemu tronowi.

Hologram przedstawiał oblicze mężczyzny w nieokreślonym wieku, obudowane metalowym kaskiem neuralnego sprzęgu. Cybernetyczne implanty wzrokowe oraz wszyty w miejsce ust i nosa masywny wokoder dopełniały obrazu człowieka, w którym zapewne niewiele już pozostało człowieczeństwa.

- Chwała Omnisjaszowi! Łaska Duchów Maszyny z wszystkimi, którzy oddają im cześć! – z głośników najbliższych wokogargulców popłynęły doskonale zrozumiałe, chociaż przez wzgląd na elektroniczne źródło całkowicie nieludzko brzmiące słowa – Jestem kapitan Salomon Gradicus, błogosławiony spośród armady Siódmego Algorytmu, Odkrywca Binarnych Tajemnic Pustki, dowódca czcigodnego Wichajstra Archaosu. Analiza waszych odczytów wskazuje na podwyższoną gotowość bojową. Agresywne kroki są zbędne. Nie mamy wobec was destrukcyjnych zamiarów, jeśli nie przejdziecie do fazy potencjalnej próby ataku. Czy przybywa z wami czcigodny Magos Karrambol, błogosławiony łaską Omnisjasza protegowany Magosa Orrundara, Mówcy Szóstego Kręgu Mechanopercepticum?

- Chwała Omnisjaszowi – odpowiedział seneszal czując jak pod wpływem przemożnej ulgi uginają się pod nim kolana – Zaiste, jego techminencja Magos Karrambol przebywa na naszym pokładzie.

- Rozpocznijcie przygotowania do transferu Magosa, jego świty i ekwipunku – powiedziała holograficzna twarz – Czas niezbędny do przeniesienia pasażerów i ładunku oszacowałem na cztery godziny, z godzinnym marginesem bezpieczeństwa, jeśli nie będziecie chcieli skorzystać z naszych procedur logistycznych. Rozpoczynamy proces kalkulowania kursów zbieżnych i współrzędnych pozycji stacjonarnej dla celów tranzytu, najpierw jednak chciałbym otrzymać weryfikację tożsamości Magosa Karrambola na podstawie jego kodu biometrycznego. Realizacja transmisji w przeciągu dwudziestu minut?

- Błogosławiony Wizjoner Napędu, jego techminencja prezbiter Ramirez dopełni wszelkich formalności – powiedział Christo Barca strzelając jednocześnie palcami w kierunku któregoś z młodszych oficerów. Mężczyzna natychmiast pobiegł w kierunku śluzy, zdeterminowany w tym, aby jak najszybciej odnaleźć czcigodnego Ramireza.

Mistrzyni Chóru podeszła bliżej seneszala, dotknęła go leciutko opuszkami palców.

- Wyczuwam na ich pokładzie umysły poddane Scaleniu Dusz – oznajmiła ledwie słyszalnym szeptem – Astropaci.

Christo podziękował telepatce skinięciem głowy, odprężył się nieco bardziej. Na okrętach renegatów, zdrajców i kryminalistów zbiegłych w głąb Ekspansji Koronusa służyli równie wiarołomni Nawigatorzy, ale zdrada wśród członków Astra Telepathica była czymś wręcz niewyobrażalnym, czymś praktycznie niemożliwym. Odkrycie Bellitty utrwaliło seneszala w przeświadczeniu, że Wichajster Archaosu faktycznie służył pod flagą Adeptus Mechanicus.

- Nawiązując do wzmianki o Wizjonerze Napędu, mam pytanie – powiedział Salomon Gradicus – Analiza fluktuacji waszego pola elektromagnetycznego w obrębie sekcji napędowej sugeruje istnienie poważnych nieprawidłowości. Doznaliście uszkodzeń?

- Obawiam się, że poruszanie kwestii tyczących się Ducha Maszyny nie należy do moich kompetencji – odrzekł natychmiast Barca, w mgnieniu oka tężejąc i przybierając podejrzliwą minę – Jestem przeświadczony, że jego techminencja Wizjoner Napędu przekaże waszej czcigodności wszelkie niezbędne informacje. Kontakt z Magosem Karrambolem do dwudziestu minut. Bez odbioru.

Widząc ruch ręki seneszala jeden z oficerów komunikacyjnych natychmiast zamknął połączenie z krążownikiem.

- Nadsterniku, proponuję dezaktywację tarcz, ale załogi baterii niech pozostaną na stanowiskach – powiedział Barca – Kiedy zajmiemy pozycję parkingową obok Wichajstra, staniemy się doskonałym celem.

Szanowni, przećwiczyliśmy procedury bojowe na wypadek kontaktu z nieprzyjacielem, ale wszystko wskazuje na to, że zbliża się do Was potencjalny sojusznik. Co poszło bardzo dobrze? Tytus wykrył przyczajony krążownik, a Bellita wyczuła na jego pokładzie umysły astropatów. Nasz Nawigator może zatem spokojnie powrócić na mostek (skoro już wiemy, z kim mamy do czynienia, będzie trzeba wykonać rzut w tablicy koneksji rodu Visscher, żeby sprawdzić, w jakich relacjach znajduje się on obecnie ze sługami Omnisjasza). Opis sceny przeładowania Karrambola mogę zamknąć w jednym wpisie, a Wy zaraz potem możecie polecieć dalej w stronę Footfall – tak więc to od Was zależy jak długi lub krótki będzie ten epizod. Co tutaj ewentualnie można by zrobić poza samym pożegnaniem Karrambola? Poprosić Gradicusa o pomoc w naprawie napędu (o ile Mi Raaz zechce zaryzykować wyjawienie prawdy o uszkodzeniach Błysku). Nawiązać kontakt Nawigator-Nawigator, aby podzielić się najświeższymi ploteczkami z kręgów Navis Nobilite. Nawiązać kontakt pomiędzy astropatami, aby poplotkować o najnowszych wieściach z Ekspansji. Inne pomysły też są opcją, ale jeśli jako drużyna nie chcecie tu tracić czasu, wystarczy deklaracja przeładunku pasażerów i dalszego lotu. Obgadajcie kwestię na chacie grupy, a będę wiedział, co zamierzacie.


 
Ketharian jest offline  
Stary 01-05-2020, 11:25   #122
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
20 Martius 816.M41;Błysk Cienia, segment maszynowni, przedział reaktora numer dwa.


Ramirez był gotów do rozpoczęcia improwizowanych napraw. Gdy tu przychodził spodziewał się najgorszego. Zakładał, że będą musieli uruchamiać uszkodzony reaktor, żeby uciekać przed krążownikiem. Tymczasem okazało się, że natrafili na ich punkt docelowy? Kalkulacja wskazała, że istniało na to około 0,036% prawdopodobieństwa. Sto tysięcy kilometrów to żadna odległość. Ich nawigator z wprawą wytrawnego snajpera trafił z setek kilometrów w łepek od szpilki. Nie… nawet mutanci nie byli tak dobrzy.

Oczywiście, była inna i prostsza odpowiedź. Ramirez zastanawiał się na ile borykał się ze słabością ludzkiego umysłu jaką jest paranoja. Paranoja paranoją, ale 0,036% prawdopodobieństwa wyglądało mało przekonująco.

Techkapłan otworzył wewnętrzny kanał w nusferze.

<Luminarzu nawiązaliśmy kontakt z okrętem Wichajster Archaosu>

Wizjoner napędu z ulgą zauważył, że słowo Archaos w języku binarnym dalekie było od słowa “Chaos” które aż cisnęło się na myśl.

<Eksplorator Salomon Gradicus przesłał wytyczne z zakresu procedur logistycznych mających na celu przeniesienie waszej świty na pokład okrętu. Czy zechcecie samodzielnie uwierzytelnić Wichajster Archaosu? Czy też możemy przystąpić do procedury?>

<Chwała Omnisjaszowi> w nusferze pojawiła się natychmiast odpowiedź Magosa Karrambola <Zgodnie z procedurą muszę wysłać poprzez moduł łączności dalekiego zasięgu swój binarny kod biometryczny, zaszyfrowany w oparciu o zmienne znane jedynie kapitanowi Wichajstra. Techminencjo Błysku, zwracam się z formalną prośbą o udzielenie dostępu do systemu komunikacji okrętu>

<Asiaha Vyn, voxmechanicus digitalista czeka na waszą osobę w sektorze łączności> Ramirez przesyłał jednocześnie dane logistyczne. Mapę z naniesioną trasą. <Nasze promy są gotowe do startu. Otrzymaliśmy wytyczne logistyczne.>
Skoro Karrambol nie miał żadnych obiekcji co do statku, to nie powinien mieć ich Ramirez.
<Poinstruuję wysokiego totumfackiego Barce, o konieczności zamknięcia kontraktu>

Magos Vyn miała już resztę wytycznych. Informacje na temat planowanego wyłączenia silników związanego z emanacją osnowy w trakcie podróży. Oficjalny komunikat mówił o tym, że część reaktorów pozostaje celowo wyłączona, dlatego Wichajster Archaosu odczytuje informacje o uszkodzeniach jako bardziej rozległe niż są w rzeczywistości. Potem wymiana uprzejmości i synchronizacja czasu. Na pokładzie było już teraz zbyt wielu obcych. Nie mogli ryzykować, że ktokolwiek dowie się o stanie Winter Corax. Nawet jeżeli do Footfall mieliby lecieć dwa dni dłużej.

Po oficjalnym pożegnaniu Karrambola, na które stawił się osobiście Ramirez wrócił do sektora odzysku załogi. Blisko cztery setki adeptów nadzorowały proces naprawy silnika, podczas gdy blisko trzystu zajmowało się przywracaniem sprawności załogantów.

Ramirez miał zaś jedną, nie dokończoną sprawę. Wreszcie mógł się na niej skupić. Miał wielką nadzieję, że zdąży przed poznaniem ich nowego nawigatora.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 03-05-2020, 11:16   #123
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
20 Martius 816.M41, Placówka Przywracania Załogi, Błysk Cienia.

Wszędzie wokół walały się ciała. Akolici uwijali się jak w ukropie. Jeden przewoził właśnie niewielki wagonik z którego wystawały odcięte ręce i nogi. Spora część była nadal na etapie preparowania zwłok. Specyficzny zapach ciętego mięsa. Spalonych i nadtopionych ciał. Ramirez na moment pożałował, że jego implanty oddechowe są głęboko w gardle, a nie na twarzy jak u większości Adeptów Mechanicus.

Czy to było prawdziwym powodem dla którego rozpalano tyle kadzideł i świec? Nie. Ogień i dym były częścią liturgii. Były darem dla Pana Wiedzy. Przecież tak wyglądały te liturgie od tysięcy lat. Nikt nie rozpalałby kadzideł tylko dlatego, że przeszkadzał mu zapach ekskrementów wypływających z ciał, których zwieracze puściły w chwili śmierci. Nikt. Prawda?

Ramirez otworzył jedną z szesnastu komnat służących rytuałowi inicjacji systemu kognitywnego. Zamknął za sobą drzwi i podszedł do Ołtarza.

Ołtarz był zaawansowanym technologicznie fotelem na którym z łatwością mieściłoby się ciało ogryna. Dlatego teraz, gdy jedynie na jego szczycie znajdowała się pozłacana czaszka wyglądał on na niemal pusty.

Kapłan podszedł do przygotowanego naczynia i obmył się. Musiał zmyć z siebie grzech niewiedzy i ignorancji. Musiał oczyścić myśli. Po obmyciu się przeprosił Omnisjasza za to, że jego ciało jest tak słabe. Pracował nad tym. Każdy dzień zbliżał go do transcendencji. Ale jednak nadal posiadał wiele części słabego ludzkiego ciała. Był zły, że skrywał je przed światem pod pancerzem wspomaganym.

Uklęknął i przysiadł na swoich piętach. Techniczny mechadendryt zaczął rytmicznie przemieszczać się od jednej do drugiej świecy zapalając je w maleńkich eksplozjach błogosławionych iskier. Ramirez z wnętrza swojego nadgarstka wyciągnął elektrograft. Włókno zakończone uniwersalnym wtykiem. Drogą do poznania.

Zaczął od recytacji arkanów.

- Duch jest iskrą życia. Inteligencja to rozumienie wiedzy. Poznanie to klucz do wszystkiego. Omnisjasz Wie wszystko, poznał wszystko.


Arkana drugie, czwarte, siódme i ósme były częścią ceremonii. MIU rzuciło wokół Ramireza szereg kolorowych wykresów i wędrujących binarnych kodów wypełniając pomieszczenie. Kody te trafiały na zdigitalizowany zapis świadomości Alecto Xan Tai. Splatały się z nią. Jeden z największych sukcesów kapłanów Marsa. Odkrycie, że ludzki umysł stanowi idealną matrycę dla kogigatora. Wykorzystanie komórek nerwowych do optymalizacji obliczeń. Inteligencja. Prawdziwa, a nie Spaczona jak te abominacje określane mianem SI.

Mechadendryt rozpoczął okadzanie pomieszczenia. Ramirez rozchylił usta, a z jego ust dobił się binarny zaśpiew. Zaśpiew układający kod w nowej osobowości serwoczaszki. Zaśpiew, który wywoływał wybuch feerii barw wśród wykresów i schematów zawieszonych w osobistej nusferze techkapłana.

Przeżycie pozwalające otrzeć się o boską potęgę Wszechwiedzącego. Tak widział to on, zamknięty w prywatnej rytualnej komnacie. Gdyby był z nim ktoś jeszcze, to mógłby nie zrozumieć. W końcu nie miałby dostępu do nusfery. Widziałby półnagiego mężczyznę, którego mechaniczne implanty wiją się wkoło, a on sam siedzi z otwartymi ustami z których dobiega powtarzalne: pi pi… pi pi pi… pi.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 03-05-2020, 11:27   #124
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Post tworzyli Aiko, MG i Lua Nova

20 Martius 816.M41

Mimo dobrych wieści z mostku Bel wracała do sektora chóru walcząc z narastającym smutkiem. Nie mogła się poddać emocjom, zbyt wiele jednak wyczuła ich w umysłach swych podopiecznych. Wyjątkowo szum statku nieco koił jej nerwy. Jego szepty przypominały jej, że jest tu z wyższych powodów.

Przyspieszyła kroku. Malchediel zajmował się już organizacją pożegnania Lorna. Widziała mury świątyni łącząc się z jego jaźnią, wiedziała, że też tam go znajdzie.


Świątynia


[MEDIA]http://conceptartworld.com/wp-content/uploads/2017/03/steve-shi-concept-art-coronation-680x349.jpeg[/MEDIA]

Dym kadzideł i świec wypełniał nozdrza Belitty. Klęczała tuż przed odprawiającym obrządek kapłanem śpiewając cicho. Słyszała głosy reszty chóru, stojącego za jej plecami. Gdzieś tam stało też owinięte całunem ciało Lorna. Wpatrując się w postać imperatora, to właśnie to ciało miała Bel przed oczami. Kilka godzin wraz z Melchadielem i Sanielem czyściła je i powoli szepcząc modlitwy owijała haftowanym materiałem.

Dziękowała wtedy Lornowi za jego poświęcenie, teraz jednak prosiła Imperatora by przyjął go do siebie. Jej własny głos przytłaczał ją. Nazbyt melodyjny i wyrazisty wybijał się na tle innych odbijając się od ścian świątyni, wibrując w wypełnionym aromatami powietrzu.

Gdy kapłan zakończył. Nasunęła na głowę kaptur i chwyciła oparty obok kostur zwieńczony symbolem imperatora. Teraz zdobiły go długie pasy w żałobnych bawach.

Obróciła się. Służący przybrani w czarne szaty unieśli, spoczywające na ozdobionej misternymi rzeźbami płycie, ciało Lorna. Bel zaczekała aż kapłan przejdzie na czoło pochodu. Na chwilę otoczył ją zapach kadzidła, miała wrażenie, że otoczył pętlą jej szyję zabierając oddech. Przypomniał o tym jak ulotne i kruche jest jej życie. Rozchyliła wargi wznosząc oczy ku sklepieniu świątyni i dziękując Panu za to iż pozwolił jej dalej kontynuować posługę.

Powoli podążyła za niesionym ciałem słysząc jak wraz za nią rusza reszta chóru. W ciszy podążyli korytarzami statku. Czuła, że ktoś za nią uniósł wstęgi ozdabiające jej kostur, jej uszy wypełniały ciche modlitwy kapłana, służby i podążających za nią astropatów, a każdy krok zdawał się być coraz trudniejszy, przypominał o kruchości ich losu. Bel coraz mocniej zapierała się o ściskany w dłoni kostur. Nie mogła pozwolić by zapanowały nad nią emocje. Musiała być dla nich wzorem… opoką. Szła więc wyprostowana, w ciszy, dodając sobie otuchy jedynie chłodem ściskanego metalu.


Gdy dotarli do zewnętrznej powłoki statku, zaczęła dostrzegać coraz więcej kryjących się w cieniach postaci. Nie wiedziała co je to sprowadziło. Ciekawość? Współczucie? A może po prostu nuda? Spojrzała na niesione ciało Lorna. Pozostała jej jedynie wiara w to, że choćby część z tych ludzi czuła wdzięczność dla poświęcenia tego chłopaka.

Zatrzymała się obok kapłana patrząc jak słudzy składają ciało w jednej z setek śluz znajdujących się w kadłubie statku. Gdy kapłan zamilkł Bel znów zaśpiewała pieśń ku chwale Pana. Cicho, choć w tej że niedostosowanej do śpiewów przestrzeni jej głos odbijał się, wirował i wypełniał całą przestrzeń.

Słyszała jak inni odchodzą. Kapłan, pozostali astropaci. Wiedziała, że będą kontynuować modlitwy w przestrzeni Chóru. Patrzyła jak wewnętrzne drzwi śluzy zamykają się i po chwili usłyszała charakterystyczny świst. W tej jednej chwili, stojąc sama tuż przed metalowymi drzwiami pozwoliła sobie na uronienie łzy.

Gdy uspokoiła się i obróciła plecami do śluzy dostrzegła znajome sylwetki. Christo, Dalia… stali razem na uboczu. Oboje skinęli zdawkowo głowami, kiedy Mistrzyni Chóru odwróciła w ich stronę twarz. Utrzymywali pełen respektu dystans, będąc obcymi pośród ludzi obdarzonych psionicznym talentem.

Za Barcą i jego adiutantką stała Amelia. Ubrana była w swój prosty, czarny mundur i włosy miała gładko zaczesane z tyłu, jak zawsze. Twarz Amelii, zwykle surowa i groźna, była teraz łagodna i smutna. Spojrzała na astropatkę ze współczuciem i zrobiła kilka kroków w jej stronę.
- Moje kondolencje Bellitto… - Zaczęła trochę nieporadnie. - Zarówno ty jak i cały Chór odnieśliście ogromną stratę. Ale wiedz, że poświęcenie Lorna nie zostanie zapomniane. A Bóg - Imperator z pewnością wziął go pod opiekę.- Spojrzała niepewnie na Bel i po chwili dodała z pewnym wahaniem, bardzo cicho, tak by tylko astropatka słyszała. - Ja… Jeżeli byś potrzebowała porozmawiać z kimś… uczucie straty, żałoba nie jest mi obca. Zawsze chętnie cię wysłucham…

Bel nieco zaskoczona podchodzącą Amelią nieco uniosła kaptur by dało się zobaczyć jej twarz. Słysząc jej słowa uśmiechnęła się delikatnie.
- Dziękuję. - Astropatka przyjrzała się kobiecie zdając sobie sprawę, że tak niewiele o niej wie. - Wierzymy, że jego śmierć była konieczna i teraz wstawi się za nami u Imperatora.

Amelia odwzajemniła uśmiech.
- Z pewnością tak będzie. Oby Święty Imperator czuwał nad nami wszystkimi. - Przez chwile Pierwsza wyglądała jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zamiast tego wycofała się. - Nie będę więcej mitrężyć twojego czasu Bellitto. Zapewne czekają na ciebie w Chórze. - Skinęła jej głową na pożegnanie i ruszyła w głąb korytarza.

Bel odprowadziła kobietę wzrokiem. To było nieco zaskakujące. Odruchowo sięgnęła w kierunku oczu, tak bardzo przywykła, że raczej przeraża ludzi, że… Ścisnęła mocniej kostur i ruszyła w kierunku swoich komnat.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 07-05-2020 o 08:41.
Aiko jest offline  
Stary 04-05-2020, 12:37   #125
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
20 Martius 816.M41, Komnaty Visschera na Błysku Cieni

Visscher z ulgą przyjął wiadomość o tym, że obcy statek nie jest wrogą jednostką i przerwał rozpoczęte na powrót ablucje mające mu pozwolić na kolejny skok w Paszczę.

Wezwał jedną ze służek aby przekazała Pani Vyn, że Nawigator jest gotowy do nawiązania kontaktu ze swoim odpowiednikiem na wichajstrze Archaonu. Było to celowe działanie. Barthelem nie chciał wyjść na kogoś, kto skamle o rozmowe (był przecież Visscherem na Omnisjasza!) i sprowokować drugiego nawigatora aby sam skontaktował się Barthelemem.

Dość szybko Voxmechanik statku przekazał, że Nawigator Wichajstra zainicjował szyfrowane połączenie do osobistego radiokomunikatora Visschera podpiętego do sekcji łączności Błysku.

Visscher uśmiechnął się lekko rad ze swojego małego podstepu i przyjął połączenie:

- Niech łaska Imperatora będzie z tobą. Tu Barthelem z domu Visscher, z woli Omnisjasza pierwszy nawigator na Błysku Cieni.

- Niech Omnisjasz chroni ciebie i wasz statek. Amarcus rodu Modar...

To była dobra informacja dla nawigatora Błysku. Dom Modar pozostawał w dość przyjaznych stosunkach z jego rodzinnym domem. Obaj wymienili zwyczajowe wymiany uprzejmości swej kasty i Barthelem streścił wydarzenia jakimch był świadkiem w Porcie Wander. Wiedział, że mógł to zrobić ze wzgledu na stosunki jakie łączyły dwa rody. Pewnie gdyby na fotelu siedział ktoś inny nie zdecydwał by się na coś takiego, być może nawet nie doszło by do jakiejkolwiek rozmowy. Wiedział, że będzie mógł liczyć na odwzajemnienie swej wylewności i się nie przeliczył.

- Niech Omnisjasz wynagrodzi ci twą szczodrość przyjacielu - zaczął Amarcus: - Pozwól, że przekażę ci garść inforamcji o bieżacej systuacji w tym sektorze. Sytuacja staje się tu napięta. W światach Winterscale szykuje się kolejna konfrontacja między dynastiami Winterscale i Chorda, widać to po ruchach flotylli obu rodów. W Footfall przechodnią regencję sprawuje obecnie Aspyce Chorda - to taka tradycja, że na tym orbitalu honorowy tytuł regenta sprawuje najznaczniejszy z rogue traderow aktualnie wizytujących Footfall). A do tego migracja Rak’golów przybiera na sile...

Nawigatorzy zadowoleni z rozmowy pożegnali się tak jak nakazywał zwyczaj i połączenie zostało zerwane. Visscher miał o czym myśleć. Nie był pewien, czy inni oficerowie na statku już nawiązali swoje połączenia i pewnie w innych okolicznościach Visscher starannie przefiltrowałby informacje jakie posiadł. Był tu jednak bardzo krótko i chciał wkupić się w łaski innych i zaistnieć jako pełnoprawny, nie tylko tytularny członek załogi.

Dlatego poprosił Voxmechaniczkę o nawiązanie szyfrowanych połączeń z najważniejszymi na Błysku i przekazał wszystko, aby dać załodze lepszą pozycję do negocjacji w handlu informacjami.
Visscher łaskawie podzieli się swą wiedzą ku ogólnemu dobru załogi i lepszej pozycji negocjacyjnej.

 
8art jest offline  
Stary 05-05-2020, 14:49   #126
 
Joer's Avatar
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
20 Martius 816.M41, mostek Błysku Cieni

Tytus zniecierpliwiony wcisnął ostatnie przyciski potwierdzające procedury wymiany transportu z Wichajstrem. Był rozczarowany, choć głupio było mu to przyznać nawet przed samym sobą. Wstał ze swojego fotela i bez słowa wyszedł z mostka. Miał zaufanie do obsługi i sytuacja nie była już tak krytyczna.

***

20 Martius 816.M41, dwie godziny później, kajuta nadsternika Tytusa Garlika na Błysku Cieni

Drzwi otworzyły się z cichym syknięciem. Kobieta w nienagannie wyprasowanym mundurze przeszła obok rozrzuconych na podłodze elementów ubioru i spojrzała rozczarowana na kanapę. Tytus Garlik, rozebrany do pasa, z jedną skarpetką na wpół zdjętą drzemał wciąż ściskając w dłoni niemalże pustą butelkę. Westchnęła, a cichy syk zamykających się drzwi wydłużył ten dźwięk w ciemnym pokoju.

Tytus obserwował jak Marika zaczęła zbierać części jego munduru i odnosi je na wieszak. Znaczy nie obserwował, ponieważ drzemał, ale po prostu wiedział co obecnie robi oraz co zrobi. Zaraz podejdzie do rozłożonych naczyń i z nikłym brzękiem wrzuci je do kompaktora. Następnie na chwile przystanie i spojrzy z rozczarowaniem na niego oraz na butelkę, którą trzyma w dłoni. Aktywuje wentylację by wydobyć zaduch i smród z pomieszczenia. Poprawi ponownie mundur wciąż zachwycona jego wykonaniem oraz wolnością jaką dawał. Ostatecznie nachyli się i spróbuje delikatnie wyciągnąć butelkę z jego dłoni by go nie obudzić.

Marika Degaus, córka Malusa Degausa. Tytus zawsze szanował starego weterana i zawdzięczał mu życie. Oraz zawdzięczał mu swoje "lekarstwo". Gdy Marika znalazła go w barze te wiele miesięcy temu wystraszona i zaszczuta Tytus dał się zaskoczyć. Nie spodziewał się, że syndykat dorwie starego wiarusa. Bardziej nie spodziewał się, że ze wszystkich osób ten furiat wyślę ją do niego.

Gdy pilot przyjmował swoje stanowisko od razu zrezygnował z posiadania jakiejkolwiek obsługi, sług czy ochrony. Nie potrzebował tego wcześniej, nie potrzebował tego dalej. Dlatego miał sporo wakatów. Oddanie przysługi Malusowi więc nie miało go zaboleć ani trochę. Dał Marice posadę swojego adiutanta, ze wszystkimi przywilejami, powiedział by robiła co zechce i zostawił ją w spokoju. Nikt nie kwestionował niczego, pilot schodzi na stację, znajduje ładną dziewczynę, zabiera na pokład dając ciepłą posadkę.

Poczuł jak butelka wyślizguje się powoli z jego dłoni. Otworzył lekko oczy i westchnął.
- Możesz przestać? Mam tylko pare chwil dla siebie. Nie masz nic lepszego do roboty niż przeszkadzać mi w odpoczynku? - Tytus powiedział poirytowanym głosem.
- Jeśli zgodzi się Pan, Sir, na służbę wtedy twoja adiutantka nie będzie musiała wykonywać tego obowiązku. - Marika odpowiedziała ciętym tonem wyrywając butelkę i wyrzucając ją do kompaktora.
- Przecież wiesz dobrze, że to tylko dla picu. Nie potrzebuje byś odgrywała tę szopkę. - Tytus podniósł się i przeciągnął jednak brak rzeczy na podłodze skupił jego uwagę - I czy możesz przestać przekładać wszystko z miejsca na miejsce? Jakby był alarm to tracę cenne sekundy na szukanie tego wszystkiego!

Degaus prychnęła i podeszła do jego terminala włączając go.
- Ma Pan, Sir, wiadomość na zabezpieczonym kanale. Do wyłącznego wglądu wyższych oficerów. Oraz należałoby wysłać kondolencje do chóru astropatycznego, stracili jednego ze swoich członków. Pozwoliłam sobie przygotować odpowiednią formułę.
- Kondolencje mu nie pomogą, a zapychanie kanałów komunikacyjnych nimi tym bardziej.
Marika jednak miała dość, stanęła w drzwiach, ukłoniła się i wyszła. Tytus z ociąganiem usiadł przed terminalem.

Wiadomość od nawigatora Visschera zdziwiła go. Nie dlatego, że była nierozsądna, wręcz przeciwnie, lecz raczej dlatego, że nawigatorzy zawsze wydawali się bardzo odlegli. Tytus, by sobie uprościć, zawsze interpretował nawigatorów jako odpowiednik sterników tylko dla zupełnie innej przestrzeni. I w przeciwieństwie do reszty doceniał to z czym musieli się zmierzyć, gdy wszyscy inni byli głusi na to co się dzieje z okrętem. Dobrego sternika nikt nie zauważy. Visscher doprowadził ich na miejsce. I to przez burze, które jeśli wierzyć były najgorsze z możliwych.

Szybko wysłał potwierdzenie oraz podziękowanie. Dodał gratulacje za pierwszy lot Błyskiem Cieni. Zabrał się za szukanie informacji na temat Rak'Gol. Migracja sugerowała, że są to raczej prymitywne istoty, nawet bardziej niż inne xeno co nie znaczy, że informacje na temat ich okrętów mogą stanowić granicę między zwycięstwem, a śmiercią.
 

Ostatnio edytowane przez Joer : 20-05-2020 o 10:32.
Joer jest offline  
Stary 05-05-2020, 19:25   #127
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
20 Martius 816.M41, mostek Błysku Cieni

Magos Karrambol potwierdził swój kod biometryczny poprzez zaszyfrowaną transmisję radiową z pobłogosławionego wcześniej osobiście transmitera. Zadowolony z weryfikacji tożsamości pasażera, dowódca Wichajstra Archaosu autoryzował rozpoczęcie procedury przeładunku. Cztery ciężkie promy transportowe w złoto-czerwonych barwach Adeptus Mechanicus wylądowały w hangarze [i]Błysku[/b] obserwowane z wysokości centrum kontroli przez podkomendnych Nadsternika. Obsada mostka pozostawała przez cały ten czas w pełnej gotowości, bo dwa nieruchome okręty stanowiły łakomy kąsek dla każdego zuchwalca chcącego skorzystać z okazji do nieoczekiwanej napaści.

Sensory obu jednostek przeczesywały przestrzeń kosmosu niewidzialnymi szpilami czujników, załogi artyleryjskich baterii śledziły uważnie odczyty na terminalach ogniowych. Uzbrojeni po zęby marynarze z oddziałów ochrony wciąż strzegli newralgicznych instalacji okrętu nadzorując przepływ personelu i materiałów.

Procedura przeładunku zamknęła się w niecałych czterech godzinach. Natychmiast po wylądowaniu promów w przepastnym wnętrzu Wichajstra kapitan Gradicus nakazał uruchomić główny napęd krążownika. Masywna bryła okrętu drgnęła z miejsca pchana strumieniami niebieskawej plazmy tryskającej z dysz napędowych, zaczęła zmieniać swą pozycję okrążając fregatę Coraxów i sukcesywnie zwiększając prędkość.

Wichajster Archaosu wyemitował pożegnalny sygnał radiowy, po czym odleciał w kierunku najmniej dla oficerów Błysku zrozumiałym: w kierunku ogromnej gwiazdy stanowiącej życiodajne serce systemu. Po upływie niecałych dziesięciu godzin sygnatura energetyczna krążownika zniknęła ze skanerów okrętu Coraxów, przesłonięta szumami słonecznych erupcji.

Prowadzony przez Marrę Korte, Błysk Cieni podążył w inną stronę, ku widniejącej na sensorach projekcji Przyczółka - ludzkiej stacji orbitalnej usytuowanej u wylotu Paszczy. Ludzkiej stacji funkcjonującej poza imperialnymi edyktami, wśród gwiazd, które nie należały jeszcze do mocarstwa Terry.
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 06-05-2020 o 16:58. Powód: literówki
Ketharian jest offline  
Stary 06-05-2020, 17:17   #128
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
21 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni, kwatery nawigatorskie

Ramirez choć elegancko ubrany na oficjalną audiencję nadal pracował. Jeden z Mechadendrytów podtrzymywał dataslate z raportami z postępu napraw. Nie szło dobrze. Szło nie najgorzej. Ale daleko było od stwierdzenia, że szło dobrze. Mogłoby iść lepiej, gdyby wygasili wszystko co działa na statku. Jednak Ramirez wątpił czy Barca, Amelia i Tytus z entuzjazmem przyjmą fakt wyłączenia ogrzewania na kilka dni. Statystyki wskazywały, że ilość zmarłych z wychłodzenia nie powinna przekroczyć 25,6% załogantów.
Z drugiej strony mogli lecieć nieco wolniej i dokonać niezbędnych napraw na samej stacji.

Mechadendryt powolnym ruchem schował się za plecami techkapłana. W dłoniach Ramirez niósł sporej wielkości zdobioną skrzynię ozdobioną inskrypcjami ku chwale Imperatora i pieczęciami z czaszką Omnisjasza. Między klamrami znajdowała się zdobiona dwugłowa Aquila odlana w złocie. Nawet niewprawne oko mogło ocenić, że roczne dochody przeciętnego załoganta nie wystarczyłyby na zakup takiej skrzyni.

- Szaman Maszyny, Prorok Silnika, Natchniony Mechanik, Prezbiter Deus Machinaes, Magos Eksplorator Ramirez na umówione spotkanie do Nawigatora.

Przedstawił się służącemu, który otworzył drzwi komnaty.

Nawigatora jeszcze wciąż trzymał na nogach koktajl sterydów jakie przyjął tuż po wyjściu z nadprzestrzeni i tylko dlatego zgodził się na spotkanie z prezbiterem. Wiedział, że ma jeszcze trochę czasu zanim dopadnie go niemożebne zmęczenie, efekt kilkuset godzinnej wachty na stanowisku nawigatorskim. Dlatego przyjął podziękowania od pilota i poprosił czym prędzej Ramireza do swoich komnat. W międzyczasie anielskie cherubiny wyśpiewywały przez swoje wokodery w zero jedynkowym kodzie hymny ku czci boskiego Imperatora i Omnisjasza. Visscher miał nadzieję, że magos rad będzie z takiej rozrywki. Nie chciał jednak trzymać miłego gościa zbyt długo, więc szybko odział stosowne szaty i czym prędzej przyjął czekającego.

- Barthelem Visscher, z łaski Imperatora Jeździec Osnowy, trzyoki Nawigator na Błysku Cieni. - przedstawiła swego pana majordomuska nawigatora.

- Rad jestem cię widzieć i poznać Magosie Eksploatorze. Co sprowadza Cię w me skromne progi?

- Nie było nam dane się dotąd poznać. Mam nadzieję, że wybaczysz mi to uchybienie. Przyjmij proszę ten skromny podarek - Ramirez uniósł skrzynkę przed siebie.

- Rzadko spotyka się, że ktoś spoza kapłanów Marsa oddaje cześć Omnisjaszowi. Czyżbym dostrzegał w tym dziedzictwo Świata Kuźni? - kapłan dopytał zasłaniając się skrzynią.

-Pomyślałem, że sługa Omnisjasza rad będzie, gdy posłyszy hymny ku jego czci w tak uwielbianej przecież binarnej formie. Ubolewam, że nie mogłem przyjść szybciej i chciałem chociaż w ten sposób uprzyjemnić czas oczekiwania.

Nawigator zgodnie z zasadami dobrego wychowania podziękował i odebrał podarunek tech-kapłana, po czym klasnął w dłonie. Jedna ze służek jak na rozkaz podeszła, ukłoniła się nisko przekazując Ramirezowi zwój. Z jej wokadera popłynął binarny przekaz:

- Przyjmij panie ten skromny podarek w postaci tego zwoju.

- Dziękuję - Ramirez natychmiast otworzył zwój i zapoznał się z jego treścią. Zwój zawierał sporo informacji zapisanych w języku binarnym, toteż po kilku chwilach dopiero eksplorator oderwał się od niego.
- Nalegam, abyś zapoznał się z prezentem jaki przyniosłem.

Nawigator otworzył skrzynie przyglądając się darowi jaki przyniósł Adeptus Mechanicus.

Oczom Barthelema ukazała się zdobiona serwoczaszka. Jej elementy były pełne złotych wstawek, na których w wysokim gotyku napisano modlitwy ochronne. Na skroniach czaszki znajdowały się pieczęci z imperialną Aquilą. Przy pieczęciach zwisały zwoje z kolejnymi modlitwami i cytatami mającymi być oparciem dla nawigatora w trudnych chwilach.

„Tylko Ci, którzy podążają za światłem Boga-Imperatora mogą ocalić swoje dusze”

„Osnowa jest strasznym i przerażającym miejscem. Możesz wskoczyć do morza pełnego rekinów i płynąć przez nie z szansą przeżycia równie małą, co przy skoku w Osnowę bez ochrony. Lepiej, żeby zwykli ludzie nie podróżowali przez gwiazdy. Lepiej, żeby w ogóle nie wiedzieli, że jest to możliwe”

Były to cytaty. Cytaty wyciągnięte z rożnych świętych pism. Zazwyczaj dostępnych przede wszystkim dla nawigatorów i pozostających poza obszarem zainteresowania Adeptus Mechanicus. Ramirez przeglądał bibliotekę Alecto? Najwyraźniej.

W oczodołach serwoczaszki znajdowały się pict rekordery, dzięki którym mogła ona normalnie operować. „Widziała” otoczenie. W dwóch oczodołach. Na środku czoła znajdował się trzeci oczodół. W jego wnętrzu osadzono rubin. Serwoczaszki były bardzo popularne w Imperium, ale raczej nie wykorzystywano do ich budowy głów Nawigatorów.*

-Wspaniały dar, zaiste wspaniały. Niech Imperator wynagrodzi ci po stokroć twą szczodrość. Będę jej używał z dumą.

Czeszka była zaiste piękna i Visscher skłonił się nisko w podziękowaniu. To co powiedział nijak się miało, do tego co pomyślał.

Prezent zdjął Barthelema strachem i podejrzeniami. Czaszka miała być przestrogą, że jeśli zrobi coś źle, to jego własna czaszka skończy jak prezent dla kolejnego nawigatora. Poza tym wiedział do czego miała służyć. Adeptus Mechanicus chciał z jej pomocą szpiegować Visschera. Oczywiście nawigator miał jak najbardziej zamiar ją używać… Jak tylko jego ludzie wymienią wszystkie komponenty, tak aby nie stanowiła zagrożenia.

-Przekazałem kadrze oficerskiej i tobie drogi panie raport z mej rozmowy z nawigatorem statku. Mam nadzieje, że przyda się w ustalaniu pozycji negocjacyjnych dla innych. - nawigator przeszedł do spraw bieżących. Domyślał się, że kapłan nie przybył tu tylko po to, aby pod przykrywka zwyczajowych darów zostawić aparature szpiegowską, ale chciał też omówić inne sprawy.

Ramirez przymknął oczy i skinął głową. Wsunął zwój do rękawa. Ktoś kiedyś rzekł z przekąsem, że wszystkie szaty kapłańskie od początku istnienia Imperium Człowieka miały w rękawie ukrytą kieszeń na podarki. Cóż, szata Ramireza potwierdzała tę tezę.

- Tak, zgadza się. Odnotowałem go, choć przyznam szczerze, że w związku z koniecznością przeprowadzenia szeregu istotnych napraw nie miałem okazji poświęcić mu wystarczającej uwagi. Wracając do serwoczaszki, to posiada projektor do map gwiezdnych. Wgrałem tam w ramach testu system z Marsem i Świętą Terrą. Pomyślałem, że będziesz chcieć wgrać samemu pozostałe mapy. W zależności od potrzeb.
Eksplorator zaplótł dłonie za plecami i postąpił kilka kroków rozglądając się po pomieszczeniu.
- Nasza poprzednia nawigatorka mimo dość wyrazistych poglądów nie angażowała się w bezpośrednie działania dla rodu. Liczę, że w waszym wypadku będzie inaczej. Serwoczaszka jest wyposażona w broń, a całość jej sterowania opiera się na waszym głosie. Co do zainstalowanych kogikatorów, to Xan, tak ją nazywałem w czasie przygotowania, nie czujcie się związani tą nazwą, więc co do kogikatorów to powinny być wolne od wspomnień poprzedniej użytkowniczki. Nie powinna też reprezentować jej manieryzmu, ale gdyby występowały jakiekolwiek problemy, to proszę się nie wahać wysłać ją do mnie na kalibrację.
Ramirez wykonał zwrot i znowu spojrzał na swojego gospodarza i zakończył temat podarku wracając do raportu Visschera.
- W mojej ocenie aktywność Rak Gol powinna zostać zbadana, ale nie chciałbym podejmować takich decyzji za plecami reszty oficerów. A jak wy oceniacie sytuację? Czy widzicie w tych pogłoskach szansę na profit dla rodu?

Byłoby ewidentnym niedocenieniem rozmówcy, gdyby Visscher przedstawił punkt widzenia swego rodu. Wiadomym było, ile przedstawicieli jego dynastii zginęło w ostatnim konflikcie w sektorze i wiadomo było po której stronie musiała kłaść się, może nie sympatia, ale stronniczość Visschera. Nie miało to jednak większego znaczenia, choć nawigator nie byłby rad jeśli statek Coraxów chciałaby oficjalnie wesprzeć ród Chorda.

- Powiadają, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Warto byłoby rozejrzeć się dokładniej w ruchach obu flot, wszak czasem jeśli chce się pokoju, szykuje się wojnę, choć nie mam przesłanek ku temu, aby mój informator chciałby mnie wprowadzić w błąd. Ufam, że niezależnie od sytuacji w sektorze, będzie można znaleźć coś by na tym zyskać.

- Nie da się odmówić logiki słowom, które rzekłeś. Jednak w obecnej sytuacji ród Corax nie jest w pozycji, w której występuje jak silny sojusznik. Raczej sami takowego poszukujemy. I nie jestem pewny, czy angażowanie się w zbrojny konflikt jest dobrym wyjściem. Tak czy inaczej omówimy wszelkie możliwości. - Powiedział Ramirez
- Niestety jako Główny Wizjoner Silnika mam szereg obowiązków, które nie pozwalają mi przedłużać takich spotkań. Muszę z seneszalem ustalić listę koniecznych komponentów, które pozwolą nam na naprawę dwóch z sześciu reaktorów w sekcji maszynowej. Niemniej chciałbym abyśmy się spotkali jeszcze w czasie pobytu w tej stacji. Chciałbym szczegółowo omówić mechaniczne aspekty nawigacji.

-Jestem do usług twojej i załogi panie Ramirez. Możemy się spotkać w najbliższym czasie. Proszę mi jednak wybaczyć, wpierw chciałbym wypocząć po rejsie.

Ramirez ukłonił się w milczeniu i skierował do wyjścia. Gdy odwrócił się plecami do swego rozmówcy ten mógł się przyjrzeć pozostającym w bezruchu stalowym wężom na plecach kapłana. Mechadendryty pozostawały uścpione i czekały na rozkaz swego pana, jednak nawet gdy leżały w bezruchu to było w nich coś, co przypominało jak mało człowieka jest w tym Wizjonerze Silnika

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 11-05-2020 o 08:52.
Mi Raaz jest offline  
Stary 06-05-2020, 19:45   #129
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
28 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni

Dalia stała na galerii widokowej obok seneszala, o krok przed grubą taflą przeźroczystego pancernego szkła. Oboje milczeli jak zaklęci przyglądając się coraz bliższej strukturze ogromnego orbitala. A raczej trójwymiarowej kosmicznej układance obiektów o różnych kształtach i rozmiarach, sprawiającej chaotyczne wrażenie plątaninie unoszących się w próżni segmentów mieszkalnych i komercjalnych, warsztatów, zakładów przetwórczych, prywatnych rezydencji i doków. Połączone tunelami łącznikowymi, zamkniętymi hermetycznie mostami i ogniwami gigantycznych łańcuchów, tworzyły rozległą kosmiczną metropolię ukrytą pod licznymi kopułami punktowych tarcz siłowych.

- Niezwykły widok - powiedziała Dalia kreśląc na piersiach znak Orła - Niezbity dowód tego, że wpływy Boga-Imperatora sięgają poza granice mocarstwa. Krzepiący duszę widok. Parsimus Derwin zasłużył sobie na miejsce w poczcie świętych i błogosławionych Terry.

Christo skinął głową w wyrazie aprobaty dla słów swej zauszniczki. Podobnie jak Dalia, również Barca odznaczał się głęboką religijnością. Widok usytuowanej pośrodku kosmicznego miasta statuy Boga-Imperatora wywarł na nim równie wielkie wrażenie, bo też jej rozmiar przerastał wysokość Błysku Cieni mierzoną od stępki po szczyt wieży. Nakład pracy oraz środków finansowych niezbędnych do ukończenia tego projektu przewyższał możliwości kalkulacji seneszala, co jeszcze bardziej pogłębiało jego bogobojny podziw.

- Mimo wszystko nie wolno nam uśpić czujności tym monumentalnym widokiem - powiedział po chwili milczenia - Nominalnie ten system nie jest objęty imperialną jurysdykcją. Słyszałem w Port Wander, że czasami zatrzymują się tutaj okręty Marynarki penetrujące Ekspansję w ramach misji zwiadowczych, ale w tej chwili nie ma tutaj żadnego. To znaczy, że władzę nad Przyczółkiem sprawują wspólnie Wolni Kupcy oraz namiestnik orbitala. W praktyce zatem rządzą tutaj partykularne interesy kupieckich dynastii oraz frakcji walczących o wpływy w stacji. Plotki głoszą, że noże ciągle godzą tutaj w czyjeś plecy, a terytoria przechodzą z rąk do rąk. Musimy być bardzo ostrożni, aby ktoś nie spróbował nas sprowokować pokazem siły albo wciągnąć we własne gierki. Dopóki stan Winter się nie polepszy, musimy zwraca ć na siebie jak najmniej uwagi.

- Bartholem Visscher przyjął wieści o regencji Aspyce Chory z zauważalnym niezadowoleniem - oznajmiła Dalia wpatrując się nadal w monumentalną statuę Boga-Imperatora - Nie ma miłości pomiędzy Domem Visscherów i rodem Chorda.

- Nie ma - skinął głową Christo - Nawigatorzy Visscherów służyli na niemal wszystkich okrętach Winterscale zniszczonych podczas ostatniej wojny z Chordą. Ogromne straty osobowe, które Dom będzie musiał odbudowywać przez długie lata, w dodatku straty w obrębie koligacji rodzinnych, a zatem budzące silne emocje. Przypuszczam, że Aspyce wypłaciła im jakieś zadośćuczynienie, ale żadne pieniądze nie odkupią utraty tak wielu Nawigatorów, przynajmniej nie w tym pokoleniu.

- Jaki plan zamierzasz przedłożyć koterii? - Dalia odwróciła w bok głowę, rzuciła w stronę seneszala powłóczyste spojrzenie ocienionych gęstymi rzęsami oczu.

- Minimalna interakcja z miejscowymi - odparł ostrożnym tonem Barca - Techminencja prezbiter przeprowadził już większość napraw systemu napędowego. Co więcej, tak umiejętnie zaplanował transfery energii z jednego reaktora, że tylko jakimś cudem ktoś by się zorientował, że lecimy na połowie standardowej mocy, a nie zwyczajnie wolniejszym tempem. Wolałbym, aby ten stan nieświadomości konkurencji utrzymał się do czasu zakończenia napraw. Poniewczasie żałuję, że jednak nie poprosiliśmy o pomoc Gradicusa. Adeptus Mechanicus zwyczajowo posiadają spore zasoby materiałów naprawczych i surowców wtórnych. Mogliśmy zawszeć z nimi kontrakt naprawczy. Ale to już zbędne żale. Poradzimy sobie, jeśli tylko zachowamy odpowiednią ostrożność.

W pomieszczeniu zapadła długa chwila ciszy. Christo i Dalia nie potrzebowali ustawicznej konwersacji, często zdarzało im się spędzać wspólnie czas w milczeniu. Umysły obojga - ukształtowana drapieżnym arystokratycznym wychowaniem jaźń Barcy oraz uformowana przekazami podprogowymi osobowość Dalii - analizowały w tym czasie niezliczone warianty możliwych scenariuszy, rozważały argumenty za i przeciw planom, które ustawicznie układali, zmieniali i odrzucali na korzyść nowych opcji.

- Oboje wiemy, że stan Winter się pogorszył - powiedziała w końcu Dalia - Co zamierzasz z tym zrobić? Zakładasz, że znajdziemy tutaj remedium na jej stan? Logika wydaje się temu przeczyć.

- Nie mam jeszcze pomysłu - przyznał niechętnie seneszal - Medyceusze zalecają jak najszybsze umieszczenie jej w komorze kriogenicznej. To pozwoliłoby w praktyce na nieskończoną czasowo hibernację. Wątpię, aby tak specjalistyczny sprzęt był dostępny od ręki w Przyczółku, ale spróbujemy rozeznać sytuację. Wyślę na orbital grupę szpiegów pod przykrywką obsługi technicznej oraz pionu zaopatrzenia. Zamierzam zarekomendować reszcie koterii zakaz opuszczania okrętu dla szeregowej załogi.

Słuchawka tkwiąca w uchu Christo pisnęła ledwie słyszalnie. Barca nacisnął ją kciukiem, otworzył połączenie z terminalem komunikacyjnym Nadsternika.

- Rozpoczęcie procedury dokowania za trzy godziny - oznajmił Tytus Garlik - Tutejsza kontrola lotów przydzieliła nam właściwy pirs. Brak śladów jakiegokolwiek zagrożenia.

- Dziękuję za informację - odpowiedział Barca - Pozostawajmy w kontakcie. Bez odbioru.

Spojrzenie seneszala omiotło raz jeszcze gigantyczną, niejednolitą konstrukcyjnie strukturę kosmicznego miasta.

- Chodźmy do centrali - powiedział dotykając czubkami palców ramienia kobiety - Jeśli chcesz, możesz zejść w pierwszej turze, ale zachowaj wszelkie środki ostrożności.


 
Ketharian jest offline  
Stary 11-05-2020, 16:52   #130
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
28 Martius 816.M41, Footfall

Flagowiec rodu Coraxów zatrzymał się przy wysięgnikach pirsu 712x/4, ostatnie sto kilometrów pokonując wyłącznie dzięki doskonale zaprogramowanej pracy silniczków manewrowych. Operacji dokowania towarzyszył ustawiczny zgiełk w eterze, generowany przez dwie rywalizujące ze sobą centrale kontroli lotów Przyczółka. Mając wolną rękę w podejmowaniu decyzji, Tytus Garlik obrał za miejsce postoju bliższą lokalizację, co nie spotkało się z przychylnymi reakcjami konkurencyjnej centrali.

Sytuacja ta wzbudziła kontrolowane zmieszanie na mostku Błysku, ponieważ kadra fregaty nawykła była do rygorystycznej dyscypliny lotów egzekwowanej we wszystkich stricte imperialnych stacjach orbitalnych. Dwie ewidentnie konkurujące ze sobą centra dawały przybyszom przedsmak pozornego chaosu dostrzegalny wszędzie w Foorfall.

Pół godziny po unieruchomieniu Tempesta za pomocą magnetycznych wysięgników przy pirsie w śluzach prowadzących do tuneli łącznikowych pojawiło się kilkudziesięciu przedstawicieli lokalnych gildii dokerskich. Przyzwyczajona do negocjacji pomiędzy mającymi różne cenniki gildiami Amelia de Vries stała się mimowolnym świadkiem czegoś, co na terytoium Imperium nie zdarzało się niemal wcale: zamiast przystąpić do cywilizowanej licytacji cen usług portowych, delegacje gildii rzuciły przeciwko sobie uzbrojone bojówki, które w przeciągu godziny zaciekłych walk na broń białą wyłoniły zwycięską frakcję. Noszący niegdyś ciemnozielone, a teraz mocno wypłowiałe uniformy pracownicy Ceramitowego Rdzenia usunęli z infrastruktury pirsu ciała zabitych i rannych konkurentów, a potem powitali z serdeczną wylewnością zabezpieczających śluzy żołnierzy arcymilitantki oferując rodowi Coraxów pośrednictwo we wszelkich transakcjach, jakich właściciele [i]Błysku[/b] by sobie życzyli.

Kiedy kadłub fregaty rozbrzmiewał coraz rzadszymi trzaskami płyt i wręg stabilizującego się poszycia, kanały komunikacyjne okrętu wypełniły się bezlikiem oficjalnych radiowych transmisji. Przybycie nowego dziedzica Kupieckiego Glejtu nie zostało przeoczone przez nikogo, toteż w ciągu następnych czterech godzin seneszal zasypany został pełnymi pompy zaproszeniami na spotkania zapoznawcze, biznesowe i towarzyskie wysyłane na mostek Błysku przez każdą liczącą się bądź zamierzającą się liczyć frakcję Przyczółka.

W stacji przebywało sześć jednostek wyposażonych w tranpondery innych kupieckich rodów. Dwa olbrzymie masowce Saulów musiały w opinii Garlika należeć do floty pokonującej regularnie Paszczę, dostarczającej materiały i surowce pochodzące z terytorium Imperium, a nieosiągalne w obrębie Ekspansji Koronusa. Gigantyczne ładownie statków klasy Orion mogły pomieścić milion ton ładunku i chociaż sprawiały wrażenie ociężałych wielorybów, Nadsternik potrafił sobie wyobrazić obrót finansowy generowany dzięki tak ogromnym transportom.

Lekki krążownik Astra Domina należał do rodu Armelanów i emitował w eterze sygnaturę okrętu flagowego dziedziczki Glejtu, Charlabelle Armelan, a to znaczyło, że mająca za sobą podobną karierę i doświadczenia, co Winter dziedziczka Gwarancji przebywała akuratnie w Przyczółku – lecz to nie ona piastowała obecnie funkcję honorowego regenta stacji.

Trzy ostatnie okręty Wolnej Floty latały pod jedną flagą – na holoprojektorze Garlika wszystkie oznakowane były białą czaszką umieszczoną ponad skrzyżowanymi mieczami z brązu. Dwie szybkie i zwrotne fregaty klasy Sword tkwiły przy pirsach obok kadłuba ciężkiego krążownika.

Raptorius Rex – flagowy okręt dynastii należącej dojednej z najbardziej podziwianych, pożądanych i znienawidzonych kobiet w Ekspansji Koronusa. Aspyce Chordy.

Christo Barca podejrzewał, że pierwsze dni pobytu w kosmicznym mieście wystawią na próbę jego opanowanie, nerwy i talent intryganta, ale nawet on nie był przygotowany na wiadomość wysłaną specjalnym kanałem komunikacyjnym prosto z mostka Raptoriusa Rexa.

Jej miłość pani Aspyce Chorda życzyła sobie spotkania z dziedziczką rodu Coraxów, w dogodnej dla Winter Corax porze i w stacjonarnej posiadłości Chordy będącej niczym innym jak ekskluzywnym segmentem pałacowym w głębi Przyczółka.

I mimo wzmiankowanej dogodności daty spotkania Christo Barca pojął, że ktoś taki jak Aspyce Chorda nie lubił zbyt długo czekać na realizację swoich życzeń.
 
Ketharian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172