Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-02-2012, 15:20   #31
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Krasnoluda nieco zdziwiło zachowanie karczmarza wobec chłopca, ale niespecjalnie zainteresowało. Wsunął pajdę chleba z masłem, serem i odrobiną suszonej kiełbasy, popił kwaśnym mlekiem i starczyło mu póki co. Parę razy poprawiał sobie zbroję, pas, bawił się młotem, wszystko by zabić nudę czekając na resztę, bo ta, albo wolno jadła, albo ogółem była powolna. Zaś Aliquam był bardzo żywiołowy.
W końcu zaczerpnął świeżego powietrza. Wziął głęboki oddech, z uśmiechem na ryju rozprostował ręce, jakby chciał przytulić cały świat i jego powietrze. Miał dziś dobry humor. Ładnie się sprawy zapowiadały. Przydałaby się jeszcze fajna bitka i można powiedzieć, że to po prostu idealny poranek.

...

To, że z drugiego wozu wyskoczy jego marzenie było bardzo niespodziewane. Natychmiast wyciągnął młot. Musiał się przebić do drugiego wozu, zanim reszta bandy bandytów zaszlachtuje, lub porwie kapłankę. Licząc, że ktoś zajmie się bandziorem z siatką, rzucił się w stronę mężczyzny z dwuręczną maczugą. Ryczał wściekle, a podczas tego ślina kapała i wystrzeliwała mu z ust. Ależ fajnie.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 06-02-2012, 16:18   #32
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Miłe złego początki...
Przyjemny początek dnia (a solidne i dobre śniadanie to dobra oznaka) nagle został popsuty przez zdarzenia, jakie nagle zaczęły się rozgrywać na cichej do tej chwili ulicy. Ranelf już się zastanawiał, z którego środka transportu skorzystać (aż takim wprawnym jeźdźcem nie był, ale z wysokości siodła inaczej spogląda się na świat), gdy nagle pojawili się na ulicy ludzie, którzy raczej nie byli kolejnymi członkami wyprawy. Na kompanię honorową oddelegowaną dla uczczenia kapłanki nie wyglądali również.

Krzyżujące się okrzyki “Pochwycić!” i “Ratujcie!” dość jasno wskazywały, kogo wypadałoby zaatakować. Problem polegał jednak na tym, że - wbrew temu, co powiedziała Kathrine - dość daleko było do “zobowiązania się chronienia”. Najpierw zaliczka, potem praca, potem zapłata - to była zasada działania Alexa. Nic na piękne oczy. Chyba że chodziło o umizgiwanie się do pięknych pań. A tu, nie czarujmy się, umowa w zasadzie nie została podpisana.
Poza tym we wstępnych ustaleniach nikt nie uprzedzał, że od razu mają się zetrzeć z licznymi siłami wroga. W planach chyba było wymknięcie się chyłkiem z miasta, a nie alarmowanie wszystkich dokoła. No i ewentualne zyski również nie zapowiadały się zbyt interesująco. Raczej zanosiło się na wydatki. Może by lepiej zmienić zawczasu pracodawcę? Samym honorem człowiek się nie naje.

Rozważania rozważaniami, ale coś należało zrobić. A już z pewnością nie wypadało stać i patrzeć, gdy kompani - uniesieni honorem lub zapałem - ruszyli do boju.
Alex naładował kuszę, a potem skierował broń w stronę stojącego niedaleko bandyty. Gdyby starannie wycelował i trafił... Może jednego przeciwnika dałoby się wyeliminować od ręki.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-02-2012, 17:09   #33
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wychodząc z szynku pogwizdywał wesoło. Już dawno mu przeszła irytacja tak wczesną porą pobudki. Co miał zresztą za wybór. Mógł pogodzić się z tym bez zbędnego wspominania albo narzekać cały ranek, irytując przy tym swoich kompanów. Po wyjściu z karczmy wszystko stało się tak nagle. Wóz, oprawcy, krzyki, chaos i zamieszanie. Wołodia przez chwilę nie wiedział, co zrobić. Tamci krzyczeli „pochwycić ją!”, jeśli kozak dobrze zrozumiał, a ze słuchem nigdy problemów nie miał. Dla niego sprawa była jasna. Chcieli mieć kobiecinę żywcem. To zaś oznaczało, że potrzebowali swego wozu do tego. Cóż nie trzeba było być geniuszem by w dość prosty sposób zniweczyć choć odrobinę plany oprawców. Kozak podbiegł do koni pociągowych wozu, który zajechał im drogę, widząc że nie ma tam żadnego woźnicy ani nikogo, kto mógłby zapanować nad końmi krzyknął na cały głos i klepnął w zad jednego z nich. Konie były dość płochliwymi zwierzętami i według jego oceny powinno to wystarczyć by nie tylko utorować im drogę do drugiego z wozów, ale również utrudnić ucieczkę grupy agresorów.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 06-02-2012, 19:30   #34
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
– Ona tam będzie, pochwycić ją!

Gdy tylko Anzelm usłyszał te słowa stał się baczny i zaczął się rozglądać. Z wozu wysypała się banda zbirów, uzbrojeni w dodatku!!!

"Ah... mój skarb chcą ukraść.. mój cenny wózeczek.. Nie, nie oddam im moich skarbów..."

Po chwili do Anzelma dotarła prawda

"A nie..oni chcą tą kapłankę.. a może im ją oddamy i zapłacą mi... Nie!!! Oni chcą na pewno ją i mój wózeczek..i jego mityczne skarby. Do broni Wujaszku. Do broni!!!"

Pierwsza reakcją było ustawienie po prawej stronie ręki wózeczka i zaczęcie rzucania w jakiegoś bandziora z mieczem i tarczą, talerzami i patelniami a następnie Wujaszek sięgnął w głąb wózeczka i wydobył z niego... miecz. Tak!! ostry niczym brzytwa miecz, o wyszczerbionej klindze miecz, który radośnie ułożył się w jego dłoni. Ruszył dziarsko na owego bandziora z mieczem.

- Raz dwa Wujek w dłoni mieczyk ma
Trzy cztery on pozabija te głupie cholery
Pięć sześć nogi za pas lepiej weź
Siedem Osiem Wujaszek przybywa
Dziewięć, dziesięć zły oprych obrywa


Gdyby źle się działo Wujaszek za wózek daje dyla śmiało.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 06-02-2012, 20:08   #35
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Khazad zszedł ociężale na dół karczmy. W izbie byli już chyba wszyscy. Postanowił trochę się poprzeciągać, aby rozruszać kości i mięśnie po śnie. Ach, co za przyjemne uczucie, rozprostować odrętwiałe ręce i nogi po nocy w łóżku wątpliwej wygody.

Przegryzł coś naprędce. Ledwie parę gryzów. Czuł bowiem, że po wczorajszym piciu jakiekolwiek większe śniadanie może skończyć się zabrudzeniem podłogi o ile nie ubrania. Zamiast tego wziął kilka głębszych haustów piwa na orzeźwienie. Pozostali zaczęli wychodzić z karczmy, Krasnolud również podreptał w kierunku drzwi.

Kiedy znalazł się na zewnątrz spojrzał w niebo. Zdawało mu się, że zapowiada się całkiem przyjemny poranek. Jednak do czasu…

-Agrrrhh! – Zakrzyknął Khaldin na widok atakujących go bandytów, a cuchnąca woń jego oddechu rozległa się dookoła. Ruszył do przodu rozpędzając się. Lewą rękę wysunął przed siebie, tak aby tarcza przyjęła na siebie część uderzenia. Prawą zaś zamachnął się siarczyście. Zaszarżował głośno przy tym krzycząc. Miał zamiar rąbać pierwszego z oprychów, który się nawinie.

Nad jego głową przelatywały przeróżne śmieci, którymi ciskał Anzelm ze swojego wózka. ~Talerze, patelnia?! Ten przybłęda musi być niespełna rozumu.~ Pomyślał.
 
Mortarel jest offline  
Stary 07-02-2012, 18:08   #36
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Cała sytuacja rozegrała się nader szybko. Kasimir szczerze nie spodziewał się, że będą musieli bronić kapłanki tak szybko. Kiedy tylko zorientował się co się dzieje chwycił miecz w jedną rękę, a drugą zwinął z ziemi garść piachu. Ciekawe komu i czym naraziła się kapłanka Shallyi, że już w mieście zaczynają się ich kłopoty? Żadna inna wiara nie była tak pokojowa i bezkonfliktowa, więc komu miałaby przeszkadzać sama misja na ziemiach odmienionych przez Burzę Chaosu? Niestety te pytania musiały zaczekać, bo żeby je zadać, trzeba było uratować damę w opałach. Zdawało mu się, że Wołodia miał jakiś plan. Cóż, można mu było z tym pomóc.

- Osłaniam Kozaka - powiedział w języku klasycznym do stojącego obok Eryka.

Następnie ruszył za Zarubievem przez grupę nieprzyjaciół, chociaż chyba większym zagrożeniem dla nich był Anzelm ciskający chyba na oślep sprzętem kuchennym. Jednak gdyby któryś ze zbirów zagrodził im drogę, Kasimir miał nadzieję, że garść piachu i jego miecz przynajmniej kupią towarzyszowi chwilę na przejście.
 
Julian jest offline  
Stary 07-02-2012, 18:32   #37
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Eryk budząc Khaldina nawąchał się wielu oparów. Ani te pochodzące od piwa, ani te organiczne nie należały do najprzyjemniejszych, które musiał czuć. Z grymasem niezadowolenia i obrzydzenia powoli schodził po schodach oberży. Nie spieszył się. Smród ciągnął się za krasnoludem dość intensywnie, a ten szedł przed akolitą. Posiłek w towarzystwie tak cnotliwego kompana był chyba dla Eryka zbyt dużym zaszczytem. Dało się ujrzeć na jego twarzy, że czuł delikatny dyskomfort. Może właśnie dlatego dość szybko wyszedł z karczmy.

Coś wisiało w powietrzu. Tym razem nie był to pijacki smród. Teraz było to rześkie powietrze... i coś jeszcze...

Konie, zbiry, krzyki, wołanie o pomoc. Eryk dość szybko zrozumiał co się wyrabia. Jego największą obawą było to, czy bandyci nie porwą kapłanki Juliane wraz z jej wozem. W tym samym momencie, w którym młot znalazł się w jego dłoniach, wpadł mu pewien pomysł do głowy.
Eryk krzyknął głośno do Kathrine:
- Juliane chowaj się do karczmy! Migiem! - popchnął służkę w stronę oberży samemu szarżując na drugiego od lewej oprycha. Kasimir pewnie będzie walczył z tym pierwszym, a kozaczyna potrzebuje lepszej osłony.

~ Oby byli na tyle tępi... żeby tylko połknęli haczyk... - miał nadzieję, że zbiry zostawią wóz Juliane będąc przekonani, że kapłanka stoi przy nich.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 08-02-2012, 11:19   #38
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Nie trzeba było wiele czekać, by zorientowali się w zaistniałej sytuacji i ruszyli do działania. Wpierw poszła salwa strzelców, jednak w tej ciemnicy ciężko było dobrze wycelować w ruchome cele, nawet elfiej wojowniczce się to nie udawało. Amunicja ciężka, w postaci garów Anzelma również mijała cel, ale przynajmniej pozwalała rozproszyć przeciwnika, którego kozak musiał minąć, by dotrzeć do zaprzęgu.

Zaraz za nimi nadeszła szarża wojowników. Większość ruszyła w obstawie Wołodii tworząc tam znaczną przewagę liczebną. Krasnoludy obrały inne cele. Preferowali uczciwą walkę jeden na jeden z groźniej prezentującymi się przeciwnikami.

Początkowo każdy z pojedynków był niezwykle zacięty. W końcu garnkami, jak wkurzona gospodyni, przestał ciosać Anzelm, chwycił miecz i dołączył do walczących. Dołączył na tyle skutecznie, że zranił w ramię zbira, który właśnie miał zamiar zaatakować mijającego go Zarubieva. Niemal w tym samym momencie nadleciał bełt Alexandra. Jakimś cudem mijający towarzyszy, kończąc swój lot w drugim barku porywacza. To wszystko pozwoliło kozakowi wykonać zgrabny zwód i minąć wszystkich przeciwników. Teraz miał otwartą drogę do powozu.

Dobiegł do niego i z całych sił uderzył szablą konia w zad. Zwierzę zerwało się w popłochu do przodu. Woźnica próbował zapanować nad wozem, było to niezwykle ciężkie wyzwanie dla niego. Udało mu się dopiero po kilkunastu metrach. Całą ta sytuacja z pewnością namieszała przeciwnikom sporo w planach. Dopiero teraz najemnicy byli w stanie ujrzeć co się dzieje przy drugim wozie. Sigismund próbuje jednocześnie utrzymać swoje spłoszone konie, na których wylądował wielka siata, jak i odpierać ataki jednego z napastników. Pozostali zdołali przeciąć już płachtę wozu i wyciągnąć z niego Juliene. Jeden ją trzymał i ciągnął, dwóch stanowiło jakby obstawę, torującą przejście dla porywacza. Ich wóz odjechał i teraz droga do niego z pewnością nie będzie łatwa. Może i nawet niewykonalna. Jeden z nich, trzymający procę przymierzył od razu w kozaka … pocisk przeszedł tuż koło niego.
- Nie krzywdźcie ich! Nie zabijajcie! Nie możecie! Nie chce tego widzieć! – kapłanka mimo iż właśnie porywana, nie porzuciła swych przekonań. Wyrywała się jak mogła, wierzgała, ale z uchwytu nie była w stanie się uwolnić. Jej wiara jednak wciąż nie pozwalała na akceptację uśmiercania innych.

W tym samym czasie swoje zacięte pojedynki wciąż toczyli Aliquam i Khaldin. Mało kto by obstawiał ludzi w tej walce, ale walczyli oni zaciekle, w końcu teraz już innego wyboru nie mieli. Aliquam pochylił się unikając jednego z ciosów, będąc w niskiej pozycji ruszył i odepchnął tarczą przeciwnika, a zaraz po tym rzucił się zadając mu potężny cios w korpus.

Centymetry nad głową Khaldina świsnęła strzałą wypuszczona przez Saraid. Precyzyjnie wymierzony pocisk utkwił w ciele mężczyzny. Wątpliwe by khazad uznał to za pomoc, prędzej za zamach na jego osobę, ale w tym momencie skorzystał z całej sytuacji, dwa szybkie ciosy w bebechy przeciwnika i flaki mężczyzny znalazły się na ziemi, a zaraz po nich i sam mężczyzna. Oby tylko tego Juliene nie widziała.

Pozostali wciąż walczyli, ciężko ranny zbir próbował się bronić. Walczył jednak bardziej na oślep, niż z jakimś planem, próbując rozpaczliwie ciąć mieczem. Wykorzystał do Ignatz, minimalnie jednak chybił, rozszywając tylko skórzaną kurtę wroga. Drugi, przynajmniej do tej pory, unikał przed potężnymi ciosami Eryka. Młot akolity minimalnie chybiał, ale przynajmniej przeciwnik nie był w stanie kontrować nie narażając się na uderzenie


=== plan sytuacyjny ===


 
AJT jest offline  
Stary 08-02-2012, 11:51   #39
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację

Jego plan zadziałał, choć nie był żadnym efektem geniuszu. Wołodia domyślał się, że gdyby puścił się do walki jak krasnoludy, to kto inny przegoniłby wóz. Kiedy pole widzenia zostało odsłonięte, kozak schował szable do pochwy z charakterystycznym świstem.
-Ej tam wuy! Osłobodić yje!- krzyknął w rodzimym języku, po czym uniósł swój topór, łapiąc go oburącz. Był gotowy do walki. Może nie był rycerzem z szlachecką etykietą. Może nie był zapalonym wojakiem jak krasnoludy ani oddanym wiernie fanatykiem religijnym jakich było wielu w Imperium, ale szacunek do kobiet należało mieć, porywacze zaś nie mieli w sobie krzty honoru. Wołodia zrobił krok do przodu. Wiedział, że oprawców trzeba zatrzymać, chociażby do czasu jak pozostali jego kompani nie uporają się ze swymi przeciwnikami. Wołodia obawiał się, że agresorzy mogli zwyczajnie wpakować kapłankę z powrotem do jej wozu i nim próbować uciec. Trzeba było jakoś ich zająć, najlepiej walką.
-Kriov i wieter!- krzyknął rzucając się w stronę kilku oprawców. Rzecz jasna nie był szaleńcem. Nie wierzył, że uda mu się ich pokonać, chciał dać więcej czasu swoim druhom aby pozbyli się swych przeciwników i do niego dołączyli.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 08-02-2012, 12:45   #40
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Zbiry nie podążyły za Kathrine. To źle, wiedzieli, kogo mają porwać. Czyli raczej są jakąś zorganizowaną szajką. Będzie trzeba choć jednego dostać żywcem. Eryk wtedy wyciągnie z niego informacje. W końcu był uczony nieraz przez inkwizytorów co robić w razie spotkania heretyka.

Eryk nie był zadowolony z efektów dotychczasowej wymiany ciosów. Wolałby już usłyszeć trzask kości. Wołodia dobrze się spisał. Widzieli teraz dobrze co się dzieje. Czwóreczka bandziorów czekała. Nie było można pozwolić, aby się nudzili, bo jeszcze uciekną. Eryk widząc, że jego przeciwnik niewiele może zdziałać, tylko unikać jego ciosów zaatakował morderczo robiąc odważny krok naprzód. Naraził się na atak, jednak miał nadzieję, że jego młot wbije do głowy zbira nieco sprawiedliwości.
-Chcę przynajmniej jednego żywcem. - powiedział głośno.
 
Aeshadiv jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172